niedziela, 13 września 2015

Omake

My Summer Vacation by Akashi Seijūrō



Autorka zdjęcia: Rowally



Wakacje niczym najlepszy sen, rozmyły się w mojej głowie już od pierwszego dnia chłodnego września. Wir nauki, obowiązków oraz treningów pochłaniał mój drogocenny czas bez najmniejszego zastanowienia. Kiedy umysł pracował nad ważnymi sprawami, serce tęskniło za latem, a raczej ukochanym brunetem o migdałowych oczach. Nie widziałem się z Koukim już parę dobrych tygodni. Rozłąka była ciężką przeszkodą w moim życiu codziennym. Pisaliśmy do siebie co wieczór, lecz dwa dni temu chłopak przestał odpowiadać na moje telefony oraz wiadomości. Co mogło spowodować taki obrót akcji? Czy to była moja wina? Coś się stało Koukiemu?- rozmyślałem podczas treningu.
- Dobra robota, na dziś kończymy.- oznajmiłem drużynie. Wszyscy zwrócili się w stronę szatni. Ja natomiast usiadłem na drewnianej ławce i upiłem duży łyk wody z przezroczystej, plastikowej butelki.
- Sei-chan, wszystko ok.?- kątem oka zauważyłem jak wysoki czarnowłosy w turkusowej koszulce i czarnych spodenkach przysiadł się do mnie.
- O co ci chodzi, Reo?- zapytałem ocierając wierzchem dłoni wilgotne od potu czoło.
- Od kilku dni jesteś taki... straszny.
- Straszny?- powtórzyłem.
- No i oziębły.
- Oziębły...- parsknąłem cicho.
- I na dodatek...
- Wystarczy już.- wstałem i skierowałem się do drzwi szatni.
-... smutny.- powoli odwróciłem się do zielonookiego. Na twarzy Mibuchiego widniało zmartwienie.
- Czyżby chihuahua...?- zgadł przekręcając lekko głowę na bok oraz uśmiechając się łagodnie. Mój gniew zelżał. Podszedłem do kolegi i powróciłem na swoje miejsce.
- Nie wiem, co mam robić. Nie odpisuje, nie odbiera...- pożaliłem się.
- Może jest zajęty?- pokręciłem przecząco głową.
- Wcześniej informował mnie, iż nie ma czasu. Teraz jest... inaczej.- odpowiedziałem wpatrując się w moje dłonie.
- Nie sądzę, że byłby w stanie cię zdradzić czy okłamać, więc... Już wiem! Dlaczego nie skontaktujesz się z tym cieniem Seirin?!- zawołał Reo.
- Doskonała myśl. Zaraz spróbuję zadzwonić do Tetsuyi.- pochwaliłem jego propozycję. Następnie wyjąłem telefon z torby i wybrałem numer do Kuroko. Chłopak odebrał już po dwóch sygnałach.
- Kuroko Tetsuya słucham.- usłyszałem spokojny głos niebieskookiego.
- Witaj, Tetsuya. Tutaj Akashi Seijuurou. Nie przeszkadzam?
- Akashi-kun? Ależ skąd! W czym mogę służyć?
- Czy Kou-Furihata był dziś w szkole?- zacząłem się lekko denerwować.
- Furihata-kun? Tak. Uczęszczał też w dzisiejszym treningu. Coś się stało?- Był w szkole i na treningu?! W takim razie...
- Miał przy sobie telefon?- zadałem kolejne pytanie nie zważając na zapytanie niebieskowłosego.
- Sądzę, że tak. Widziałem jak czytał na nim swoje ulubione mangi podczas przerwy.- Unika mnie...- westchnąłem ciężko.
- Dobrze. Dziękuję ci, Tetsuya.
- Akashi-kun, na pewno wszystko gra?- upewnił się Kuroko.
- Jak najlepszy pianista podczas swojej mistrzowskiej gry na festiwalu kultury.- wyczułem przez słuchawkę jego łagodny uśmiech.
- Nie martw się. Jestem pewien, że Furihata-kun niedługo się do ciebie odezwie.- zapewnił chłopak. Czyżby coś wiedział?
- Tetsuya czy ty...?
-... Kuroko! Mam nadzieję, że potajemnie nie rozmawiasz z Aho! Zabiję tego drania!!- usłyszałem w słuchawce głos skończonego idioty, pasożyta tej wspaniałej ziemi lub też bezmózgiej małpy. Ostatnio, na lekcjach biologii, nasza nauczycielka zapewniała swoich uczniów, iż ludzie pochodzą od małp... Stwierdziłem, iż owy fakt tyczy się głównie Kagamiego Taigi.
- Akashi-kun, bardzo przepraszam, ale muszę kończyć. Kagami-kun na mnie czeka.- powiedział Tetsuya.
-... ten Bakashi? Chodź już, bo umrę z głodu!- warknął Taiga.
- Ba-Ba...- ścisnąłem telefon w dłoni.
- Sei-chan!!- zadrżał czarnowłosy i odsunął się na sam koniec ławki.
- Proszę mu wybaczyć, Akashi-kun. Do usłysze-!- nagle połączenia zostało zerwane. Pewnie ten orangutan zabrał Tetsuyi telefon.- pomyślałem oraz spojrzałem na przestraszonego Reo. Chłopak wzdrygną się i zaczął trząść.
- Uspokój się, przecież nie będę wyżywał się na moim, jakże drogim przyjacielu.- uśmiechnąłem się do niego. Ciemnowłosy przełknął ślinę i odetchnął z ulgą łapiąc się za lewą pierś.
- Ciekawe gdzie jest Kotarou?- powiedziałem nastawiając swoje nadgarstki.

***

- Znowu żadnej wiadomości...- mruknąłem zamykając klapkę telefonu. Następnie odłożyłem przedmiot na etażerkę. Usiadłem na skraju łóżka i zacząłem wycierać ręcznikiem wilgotne po wieczornym prysznicu włosy. Dlaczego się nie odzywasz? Zrobiłem coś nie tak?- nagle ponownie wziąłem komórkę w dłoń i przejrzałem naszą ostatnią konwersację. Pisaliśmy o naszych zainteresowaniach. Pochwaliłem się, że potrafiłem grać na fortepianie oraz skrzypcach, a Kouki odpisał, iż bardzo chciałby posłuchać mojej twórczości. W ostatniej wiadomości pisałem, że chętnie udzielę mu mały występ w Kyoto. Dodałem też wzmianki o tym, iż pragnąłem go zobaczyć jak najszybciej i bardzo za nim tęskniłem. Uraziłem go czymś? Może jednak nie lubi muzyki klasycznej...?
"A może po prostu mnie nie lubi?"
- przeszła mi czarna myśl przez głowę. Może zbytnio się pospieszyłem? Nie powinienem już pierwszej nocy... Nie. Przecież gdyby nie chciał, sprzeciwiłby mi się lub odepchnął. A co jeśli się mnie przestraszył? W tym świetle byłbym... gwałcicielem? Kryminalistą?!- położyłem się na miękkiej pościeli. W każdym razie, spróbuję napisać do niego jutro. Jeżeli nie odpowie... będę zmuszony wypożyczyć jeden z prywatnych helikopterów ojca i przelecieć się do Tokyo.- zadecydowałem. Przed snem zerknąłem na stojące na etażerce, tuż obok łóżka, zdjęcie mojej świętej pamięci matki obejmującej małego czerwonowłosego.
- Dobranoc, mamo.- uśmiechnąłem się do fotografii i zgasiłem lampkę.

***

Furihata wciąż nie odbierał moich telefonów. Dzwoniłem do niego na prawie każdej przerwie. Bez skutku. Pozostała ostatnia lekcja, na której obmyślałem nowe taktyki urobienia mojego ojca oraz wymyślenia sprytnego alibi do nagłego wyjazdu. Nie mogłem pozbyć się myśli, że Kouki mnie zostawia i odchodzi z kimś innym. Czułem rosnącą frustrację, zgorszenie oraz niepokój. Ostrzegałem go tyle razy, że należy tylko do mnie. Nikt nie będzie pogrywał z uczuciami Akashiego Seijuurou!- kiedy zadzwonił szkolny dzwonek, z determinacją ruszyłem w stronę drzwi. Tym razem gniew górował nad wszelkimi innymi uczuciami. Gdy w szatni zmieniałem obuwie na wyjściowe, zauważyłem Reo, Eikichi oraz Kotarou.
- Sei-chan! Dlaczego na mnie nie zaczekałeś?- zawołał ciemnowłosy.
- Wybaczcie, mam pilną sprawę do załatwienia.- odparłem nieco poirytowany.
- Tsk! Akashi! Co się z tobą dzieje?!- zapytał Nebuya.
- Nic takiego. Do poniedziałku wszystko załatwię i będzie jak dawniej, obiecuję.- rzekłem oraz opuściłem budynek szkolny.
Niech ja tylko dojadę do domu...
- A-Ano...- usłyszałem cichy głos za sobą. 
Właduję się do pierwszego, lepszego helikoptera i dolecę do Tokyo.
- A-Akashi-kun?
Potem znajdę Koukiego, zabiorę do Kyoto i zamknę w moim pokoju, gdzie zostanie poddany specjalnym torturom.
- Ano...!
- O co chodzi?!- warknąłem przystając i odwracając się do natręta, który przez jakiś czas za mną podążał. Zamarłem. Przed moimi oczami stał szatyn o dużych, brązowych ślepiach. Miał na sobie ciemnoniebieską koszulę na guziki, z rękawami podwiniętymi do łokci, jasne spodnie oraz czarną torbę przełożoną przez ramię.
- Kou-ki...?- wyszeptałem zbliżając się do chłopaka. Kiedy dotknąłem dłonią jego policzka, poczułem dobrze mi znane ciepło oraz miękkość.
- Jesteś prawdziwy...?- powiedziałem jakby do siebie.
- O-Oczywiście, że tak! Przyjechałem specjalnie dla ciebie, Sei!- burknął obrażony. Już po chwili trzymałem bruneta w swoich ramionach.
- Kouki... Kouki... Kouki...- powtarzałem jego imię na okrągło.
- S-Sei... powinniśmy-
- Ara! Czy to nie mała chihuahua?!- usłyszałem radosny głos Mibuchiego. Puściłem szatyna wolno i zerknąłem na trójkę przyjaciół.
- O-Ohayo gozaimasu!- ukłonił się speszony Furihata.
- Widzisz, Sei-chan! Pieski są zazwyczaj wierne swojemu panu! A już tak się bałeś, że go straciłeś...!
- Jeszcze jedno słowo, a od poniedziałku będziesz miał nauczanie indywidualne, Reo.- zagroziłem z dosadną ilością jadu, aby zamilkł.
- M-My już pójdziemy! D-Do poniedziałku!- towarzysze tak samo szybko zniknęli, jak się pojawili.
- O czym mówiła Diva?- zapytał mnie brązowooki.
- Nie przejmuj się tym. Ważniejsze jest... Kouki, co tutaj robisz?- spojrzałem mu w oczy.
- P-Przyjechałem do ciebie. Pamiętasz jak ostatnio mówiłem ci, że przez resztę lata udało mi się zarobić parę groszy?
- Wspominałeś, że dorywczo pracowałeś w księgarni...- przypomniałem sobie.
- Właśnie! Uzbierałem potrzebną sumę na podróż i postanowiłem cię odwiedzić. T-To miała być niespodzianka i... przepraszam. Powinienem najpierw cię powiadomić i zapytać o pozwolenie, prawda? Idiota ze mnie... Ja-Ja już pójdę...- chłopak zdążył odejść zaledwie parę kroków, zanim złapałem go i objąłem w pasie.
- S-Sei...!- zawołał zdziwiony.
- Chyba sobie żartujesz... Nie puszczę cię. Jestem taki szczęśliwy...- mruknąłem chowając twarz w zagłębieniu szyi Furihaty.
- Seijuurou...
- Chodź, mój ukochany.

***

- Naprawdę mogę tutaj zostać?- zapytał zawodnik drużyny Seirin wchodząc nieśmiało do mojego pokoju, jedynie w białym szlafroku.
- Nie martw się, ojciec wróci dopiero jutro rano. Poza tym już go poinformowałem, że zostaniesz do niedzieli. Nie miał żadnych obiekcji. Na dodatek bardzo chce ciebie poznać.- poinformowałem i wyciągnąłem dłoń w jego stronę.
- M-Mnie?! To na pewno dobry pomysł?- brunet podszedł do mnie oraz położył rękę na mojej otwartej dłoni.
- Będzie jak na spotkaniu zaręczynowym.- zachichotałem oraz przyciągnąłem brązowookiego do siebie. Następnie ucałowałem miękkie wargi. Kiedy leżeliśmy naprzeciwko siebie, spletliśmy dłonie i spojrzeliśmy sobie nawzajem w oczy, zdałem sobie sprawę, jak szalenie byłem zakochany. Nikt inny na tamten moment nie znaczył dla mnie tak wiele...
- Kouki, dlaczego nie odpowiadałeś na moje telefony? Wiesz jak się martwiłem?- musnąłem ustami jego długie palce.
- Przepraszam, Seijuurou. Miałem szkołę, pracę i dom na głowie. Dodatkowo musiałem chyba z pięć razy wypełnić formularz internetowy, aby zarezerwować bilety. No i oczywiście się spakować... Poza tym, gdybyś mnie przycisnął w wiadomościach, to pewnie wszystko bym ci wyśpiewał.- opowiedział z uśmiechem.
- Moja kolej... Kiedy się z tobą nie kontaktowałem... myślałeś, że cię zdradzam albo przestałem kochać?- wzdrygnąłem się i uciekłem wzrokiem w bok. Po raz pierwszy w życiu było mi tak strasznie wstyd...
- Sei? Proszę, odpowiedz mi. Szczerze.- migdałowe ślepia wierciły we mnie dwie, głębokie dziury.
- To chyba oczywiste! Martwiłem się! Z nikim nie byłem w stałym związku, poza tym znamy się dosyć krótko i bałem się, że się rozmyśliłeś!- wyjawiłem swoje wcześniejsze obawy. Furihata zamrugał kilkakrotnie ze zdziwieniem.
- Prze-Przepraszam... Już nigdy więcej tak nie postąpię! Obiecuję!- przysiągł i lekko ścisnął moje palce.
- A co do twoich bezsensownych obaw, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz... Zakochałem się w tobie o wiele, wiele wcześniej, więc nie ma najmniejszej możliwości, żebyś kiedykolwiek mi dorównał! Musiałbyś nadrobić jakieś... siedem lat! Na dodatek sam kazałeś zmienić mi moje życiowe postanowienie, pamiętasz?- kiwnąłem twierdząco głową.
- Kocham cię, Seijuurou. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Zapamiętaj to. Najlepiej już na zawsze, bo zaraz zakopię się pod ziemię ze wstydu...- brunet schował twarz w mój tors, a następnie zauważyłem jak jego policzki oblały się krwawym rumieńcem.

Jak mogłem być tak głupi?
Ach...
To pewnie przez to, że...

- Masz to jak w banku...- szepnąłem przytulając Koukiego bliżej do siebie i wsuwając nos w jedwabiste, czekoladowe włosy.

...kocham Cię tak bardzo.



*****

Witajcie Kochani~!


Niespodzianka! ;D Niech żyje AkaFuri!! Cieszycie się? ^^ Ale to już definitywny koniec tej serii! ;_; Niestety...
(no może jeszcze "Happy Ending" i ślub! XD Kou-chan... współczuję przyszłego teścia...)

Przeżyliście te kilka dni/tygodni? Ja ledwo... Dlatego też post jest w tak długim odstępie czasowym (miałam zamiar go wstawić 5.09!! :O)

A teraz odpowiem-zapowiem Wam co z Lostem-postem-tostem. Kolejny rozdział jest dosyć skomplikowany (bo są seksy i romantyczna kolacyjka xd ta jasneee). W pisarski-yaoi-ZONE nie miałam kiedy wejść (podziękujcie mojej pańci od biologii, chemii i angielskiego ^^). Pewnie napiszę ten chapter w przyszły weekend (bo jeszcze nic nie zaczęte!! ;_; same plany...). Kiedy go wstawię?- Haaa... Dobre pytanie! Sama chciałabym to wiedzieć! może po maturach? XDD

Trzymajcie się ciepło Kochani. Szara rzeczywistość wzywa (a raczej podręcznik od biologii)~ (+.+)/


Joleen :*