poniedziałek, 12 października 2015

The Traitor

Opowiadanie yaoi- Fushimi Saruhiko x Yata Misaki






- Saruhiko! Zobacz! Wiśnie zakwitły!- uśmiechnięty, rudowłosy chłopak wskazał palcem na drzewo wiśni niedaleko naszego gimnazjum. Całe było ustrojone bladoróżowymi kwiatami o słodkim zapachu.
- To prawda... To nasz ostatni rok szkoły, Misaki.- powiedziałem z westchnieniem podchodząc do przyjaciela wpatrującego się z zachwytem w roślinę.
- Przecież idziemy razem do liceum, prawda?- nasze spojrzenia się skrzyżowały. Z moich ust nie wydobyło się żadne słowo, a następnie zacisnąłem je w cienką linię, na co Yata odwrócił się do mnie przodem.
- Saruhiko... Ty chyba nie...?!- chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem i przestrachem w brązowych oczach.
- Mam już dość, Misaki. To nie jest moje życie... To w ogóle nie jest życie.- zaśmiałem się cierpko. Czułem narastający ból w mojej lewej piersi. Wszystko się spieprzyło. Nie mam już po co się starać...- zwróciłem się w stronę szarego budynku ze schowanymi w kieszeniach spodni, zaciśniętymi pięściami.
- O czym ty mówisz?!- Misaki podbiegł do mnie oraz złapał gwałtownie za ramię, po czym położył swoje drobne dłonie na moich barkach, abym na niego spojrzał.
- Przecież obiecaliśmy... Obiecaliśmy sobie, że pójdziemy do tego samego liceum i-! D-Dlaczego masz taką minę...?


Miałem dość łez, udręki, którą znosiłem co dzień, samopoczucia godnego samobójcy...
Topiłem się w nieskończonym oceanie, pełnym własnych nieszczęść, błędów, zawodów...
Jedynie ty, Misaki, potrafiłeś mnie z niego wyciągnąć, choćby na krótką chwilę.
Niestety, to mi już nie wystarczało...

***

- Fushimi-san! Proszę nie spać na zebraniu!- upomina mnie jakiś podwładny z Niebieskich.
- Hai, hai...- mruczę i przeciągam się na niewygodnym krześle. Ile godzin można mendzić? Ludzie...- myślę z przekąsem oraz spoglądam na cycatą blondynkę omawiającą kolejny plan działania na przyszły tydzień. Ziewam oraz powoli wstaję od stolika.
- Idę do toalety!- kłamię z fałszywym uśmiechem. Wszyscy zebrani odprowadzają mnie zazdrosnym wzrokiem aż pod same drzwi.
- Fushimi! Jeżeli po raz kolejny zwiejesz...!- słyszę groźbę kobiety przed wyjściem z sali.
- Nie zwieję.- odpowiadam jeszcze w tej samej sekundzie. Zamykam za sobą drzwi i przechodzę się korytarzem. Beznadzieja... Może i odnalazłem swój nowy cel życiowy, odskocznię od wiecznie panującej melancholii, jednak... ciągle czegoś mi brakuje. Homra- nie, Niebiescy- nie... Czemu czuję, że cały czas coś ważnego mi umyka?- opieram się łokciami o balustradę przy otwartych na oścież oknach i zaczynam wdychać świeże, wiosenne powietrze. Nienawidzę tej pory roku...
Po chwili odpoczynku, już mam zebrać się do powrotu, gdy nagle dostaję czymś niewielkim w plecy. Zdawało mi się?- wtedy znowu czuję ból. Tym razem z tyłu głowy.
- Co do-?!- kieruję wzrok na trawnik posesji, w której się znajduję. Moim oczom ukazuje się postać młodego chłopaka ukrytego w krzakach bzu. Spod ciemnej czapki, nasuniętej na oczy, po bokach wystają kosmyki rudych włosów. Nieznajomy ma ubraną o wiele za dużą, jasną bluzę i czarne spodenki do kolan. W okół jego bioder przepasany ma bordowy sweter, a w dłoni trzyma deskorolkę.
- Mi-saki?- dziwię się mrugając kilkakrotnie. Rudowłosy pokazuje mi na migi żebym zszedł na dół. Z niepewnością, ale też zainteresowaniem postanawiam zobaczyć swojego dawnego przyjaciela. Zszedłem z gracją po metalowych schodach ewakuacyjnych z wymalowanym od ucha do ucha uśmiechem na twarzy.
- Czemu zawdzięczam tą niespodziewaną wizytę, Mi~sa~ki~?- wypowiadam imię Yaty w najbardziej znienawidzony przez niego sposób.
- Saru... Kazałem przestać ci mówić mi po imieniu!- krzyczy na mnie. Nic się nie zmieniłeś...- myślę lustrując go wzrokiem z góry na dół.
- Skoro już jesteśmy przy temacie imion... Misaki, przypomnij mi, z której części, z imienia czy nazwiska pochodzi to przezwisko, którym mnie tak często nazywasz?- pytam, a mój uśmiech się rozszerza. Chłopak rumieni się zawstydzony i przez dłuższą chwilę nie odpowiada.
- Mam powtórzyć pytanie, Misaki? Nie zrozumiałeś czegoś?- mrużę oczy wpatrując się w rudowłosego.
- Zamknij jadaczkę, Saru!! Doskonale wiem, o co ci chodzi...!- woła wkurzony. Nigdy nie znudzi mi się to rozkoszne droczenie...- myślę, gdy w pewnym momencie słyszę głosy za sobą. Podchodzę do Misakiego szybkim krokiem, zasłaniam mu usta dłonią i chowam za krzaki. Członek Homry spogląda na mnie ze wściekłością w brązowy oczach. Trzymając go w pewnym uścisku oraz pokazuję mu, aby zachowywał się ciszej, przysuwając wskazujący palec do ust.
- Nie możesz zachowywać się tak głośno. Na górze odbywa się rada... Tsk. Chodź.- łapię Yatę za nadgarstek i ciągnę za sobą w bezpieczne miejsce bez kamer, podsłuchów oraz niepotrzebnych gapiów. Naprawdę, jak on się tutaj znalazł bez złapania przy okazji?
- Puść...!- warczy próbując mi się wyrwać, a ja oplatam jego nadgarstek mocniej.


Pozwól mi...
Chcę poczuć twoją nagą skórę...
Poczuć twoje ciepło...
Łączący nas wyblakły, czerwony kolor...


- Saru!!- po chwili puszczam Misakiego wolno. Oboje stoimy pod starym mostem, naprzeciw siebie.
- Więc? Co cię do mnie sprowadza?- pytam wprost krzyżując ręce na piersi i ukradkiem zerkając na zegarek. Blondi mnie zabije...- wzdycham cicho.
- Chcę pojedynku!- odpowiada podciągając rękawy jasnej bluzy do łokci.
- Słucham...?- marszczę brwi, a następnie wybucham śmiechem.
- C-Co cię tak bawi?!- krzyczy łapiąc za kołnierz mojej koszuli.
- Jesteś obłędny, Misaki...- nie mogę powstrzymać rozbawienia.
- Ile razy mam ci przypominać...? Nie mów mi po imieniu!- warczy szarpiąc za materiał. Przyglądam się jego gładkim rysom, ciemnym rzęsom oplatającym duże, migdałowe oczy oraz kuszącym wargom.
- Nee, Misaki... Zawrzyjmy umowę. Jeżeli wygrasz pojedynek, przestanę mówić ci po imieniu...
- A-A jeśli przegram...?- pyta niepewnie.
- Heeh? Z góry zakładasz porażkę?
- Nie pierdol! Mam pojęcie, że nie zrobisz tego za nic w zamian, zdrajco!


Tak...
W swoich oczach widzisz mnie właśnie w ten sposób...
Jako parszywego zdrajcę i oszusta.
Nic więcej.
Choć sam jestem sobie winien...
Dlaczego czuję złość?


- Jeśli wygram... spędzisz ze mną noc.- proponuję dotykając dłonią miękkiego, ciepłego policzka.
- Łapy precz!- odtrąca moją rękę i spogląda mi prosto w oczy z rosnącym gniewem.
- Nigdy się na to nie zgodzę!
- W takim razie... Jeżeli wygrasz, przeproszę Mikoto-san i wrócę do Homry.- wyraz jego twarzy ulega całkowitej zmianie. Jest w istnym szoku. Przez parę minut milczy jedynie patrząc na mnie spode łba.
- ...da.- mruczy spuszczając wzrok.
- Co mówiłeś, Misaki?
- Zgoda! Przygotuj się na porażkę!- woła i jednocześnie wskakuje na swoją deskorolkę.
- Nie mogę się doczekać...

***

- Saru! Co ty wyprawiasz?!- krzyczy rudowłosy, gdy składam łapczywe pocałunki na jego smakowitej szyi.
- O co chodzi? Przecież wygrałem. Spędzę noc z moim słodki i niewinnym Misakim.- oznajmiam wpatrując się w przestraszone ślepia chłopaka.
- Chyba sobie...!- podnosi się i odsuwa na skraj łóżka.
- Nie, Misaki. Ja wcale nie żartuję.- odpowiadam przysuwając się do niego na nowo. Delikatnie głaszczę rude kosmyki.
- Jesteś homo?- zadaje mi niespodziewane pytanie z pewnym obrzydzeniem i niedowierzaniem w głosie.
- Tsk... Jesteś taki niewtajemniczony czy po prostu głupi?- mówię zerkając na niego z politowaniem.
- Oy!!- warczy, a ja popycham Miskiego na poduszki.
- Umawialiśmy się już wcześniej. Co z mojej wcześniejszej wypowiedzi było dla ciebie niezrozumiałe?- pytam delektując się tak rzadkim widokiem.
- Uważałem to za żart! Żart!! Nie wiedziałem, że zaciągniesz mnie przy najbliższej okazji do jakiegoś obskurnego motelu!- Yata awanturuje się dalej.
- Aż tak trudno uwierzyć, że jesteś atrakcyjny?- pytam rozwiązując supeł na jego biodrach.
- Oy...
- A może fakt, że to właśnie mnie pociągasz w ten sposób tak cię zadziwił?- unoszę wzrok na rudowłosego, którego twarz oblewa się krwawym rumieńcem.
- Bingo~!- wsuwam palce pod biały sweter towarzysza.
- Saru-!! A-Ah-!- jęczy, gdy muskam jego delikatny sutek opuszkami palców.
- Nie miałem pojęcia, że masz taki śliczny głos...- mówię z uśmiechem na ustach.
- Za-Zamknij się...! Nnn-!
-... i jesteś taki wrażliwy.- dokańczam lekko za niego ściskając.
- Sa-Saru! Dość...!- woła próbując się podnieść na drżących łokciach.
- Nie rozśmieszaj mnie. To dopiero początek...- spoglądam w błyszczące, brązowe oczy. Po chwili udaje mi się pozbyć górnej partii ubrań chłopaka. Moim oczom ukazuje się apetyczny, lekko umięśniony tors z dwoma zaróżowionymi  punktami. Zaczynam na nim składać pojedyncze pocałunki. Jeden na szyi, jeden na obojczyku, znamieniu Homry, sutku i brzuchu. Słyszę zduszone jęki, czuję pod wargami drżące z podniecenia, młode ciało.
- Hello heaven...- wsuwam palec za wystającą gumę od czarnych bokserek. Misaki się wzdryga, a mój uśmiech rozszerza.
- Nie pozwalaj sob-!- całuję rozwarte usta rudowłosego, a następnie wsuwam do nich swój język. Wzdycham cicho, eksploatując nieznane mi dotąd bramy raju.


Zapamiętaj ich smak, bo już nigdy nie nadarzy się taka okazja...

- S-Saru...  

Pragnę zjeść go w całości i zatrzymać tylko dla siebie...


- Misaki...- otwieram rozporek chłopaka i powoli zsuwam spodnie z bioder członka Homry. Napotykam się jednak z przeszkodą. Czuję silny oraz stanowczy uścisk na nadgarstku. Spoglądam na Yatę z lekko zmarszczonymi brwiami.
- Nie wybaczę ci, jeśli to zrobisz.- ostrzega z płomieniami w migdałowych oczach. Wpatruję się w młodego buntownika, doszukując odpowiedzi na dręczące mnie obawy i zapytania.

Wiem o tym.
Wiem, że powinienem przestać, a jednak...
Nie potrafię oprzeć się pokusie.


W tym momencie złączam jego nadgarstki i przytrzymuję mu je nad głową. Następnie ściągam spodnie do końca.
- Saru!!- woła zdenerwowany Misaki, gdy dotykam go bezpośrednio dłonią. Następnie słyszę słodkie jęki Yaty, głośne bicie własnego serca i szum krwi w uszach. Całuję z namiętnością usta mojego dawnego przyjaciela.


Tak... Tak! To jest to, czego mi tak brakowało...!- zdaję sobie sprawę.


- Misaki...- szepczę przyglądając się, jak łzy gromadzą się w jego oczach. Rudowłosy odchyla głowę tył, zagryza dolną wargę oraz przysłania oczy przedramieniem. Po krótkiej chwili dochodzi z niemym krzykiem mojego imienia. Moją dłoń otacza ciepło oraz uczucie zmęczenia i satysfakcji. Puszczam jego nadgarstki wolno.


Nareszcie wiem, czego mi trzeba...!

- Misaki...

Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem?!


- Ja...- kiedy podnoszę na niego wzrok, widzę gniew oraz gorzkie łzy spływające po policzkach i drżącej brodzie.

Straciłem wszystko.


Misaki wymierza mi siarczysty policzek.


Co zrobiłem nie tak?


- Nienawidzę cię!!- krzyczy zabierając swoje rzeczy i wychodząc z głośnym trzaskiem drzwi.

Zdrajca. Oszust. Nikczemnik.


Wybucham histerycznym śmiechem i wbijam palce w lewą pierś, gdzie widnieje zadrapane znamię oraz... kompletna pustka. Zaciskam szczelnie swoje powieki i spuszczam głowę w dół.

Wina nie obejdzie się bez kary...


***

Gdy spojrzałem na Yatę, zobaczyłem jego zatroskany wzrok oraz smutny wyraz twarzy. Położyłem mu dłonie na rękach i zdjąłem je z moich ramion.
- Żegnaj, Misaki.- wyszeptałem czując uścisk w gardle. Powstrzymałem zbierające się w oczach łzy i zostawiłem rudowłosego samego, pośród wirujących dookoła niego kwiatów wiśni.

 Nigdy nie zobaczę twojego uśmiechu,
nigdy nie zaznam wewnętrznego spokoju,
bo już nigdy nie będzie Ciebie
w moim życiu...
  


Fushimi, the Traitor.



*****

Ohayo~!


Chcieliście one-shot? Tak? Proszę bardzo! ;D

Od obejrzenia anime "K" jestem zwolenniczką pairingu SaruMi i nie kryję się z tym (tak właściwie to się z tym teraz "odkrywam" x'D)! Gorąco polecam anime oraz film "K: Missing Kings", który mnie zainspirował i dał mentalnego kopa do pisania ;)

PS. Widzieliście już pierwsze odcinki drugiego sezonu o nazwie "K: Return of Kings"? *-* Może znowu najdzie mnie wena na napisanie one-shot'a/kolejnej części po obejrzeniu? ;D Chcielibyście? ^-^


Joleen :*

niedziela, 11 października 2015

Ich liebe mein Liebster! ♥


Postanowiłam stworzyć jeszcze jedną zakładkę z moimi nominacjami.
Jeżeli w przyszłości znajdą się osóbki, które będą chciały zobaczyć moje odpowiedzi lub przypomnieć mi o odpowiedziach na swoje pytanka związane z "Liebster Award", to znajdziecie je właśnie na tej skromnej stronce! ^^

Jeszcze raz, serdecznie dziękuję moim czytnikom za nominacje! Jesteście kochani! ;*
 
*****


Pytania od Kill-chan:


1. Wolisz mięso czy warzywa?
Warzywa. Dodam, że nie jem mięsa wcale.
Tofu.
To nie warzywo, Akashi-sama...
To JA tutaj jestem absolutem, więc bez gadania.
...

2. Jaka rzecz jest po twojej lewej stronie?
Akashi-sama ^^
Joleen-sama <3

3. Uwielbiasz deszcz?
KOCHAM!!! <3 Najlepszy środek na wenę ;)
Nie bardzo... 

4. Czego nienawidzisz? 
Wielu rzeczy, ale najbardziej szkoły -,-
Kiedy Chihiro gapi się na Joleen i wymusza spacery "na osobności"...
Akashi-sama mój kochany zazdrośnik <3
<3

5. Jaki kolor opisywałby ciebie?
Róż! ^_^
Czerwień... Trzeba tłumaczyć?

6. Ile serii anime/mangi masz za sobą?
Nigdy nie liczyłam... ale na pewno powyżej stu *lans* ^^
Czasem oglądam z Joleen, ale wolę dobrą książkę.
Od kiedy mangi to książki?
Może light novel?
Mayu-chan, do budy!

7. Oglądasz Blowka? 
A czo to? o_O
...

8. Co teraz robisz?
Odpisuję na pytania...? ;P
Przyglądam się mojej ukochanej. Jej długim palcom na czarnej klawiaturze, długim, ciemnym rzęsom, wargom, które zaraz ucałuję...
A-Akashi-sama! *//.//* 
Mission completed ^^

9. Pisanie to twoje hobby czy zbicie czasu?
Hobby. Pasja. Życie.
Nie piszę. Tylko czasami listy do mojej matki. 
Akashi-sama traktuje listy jako pamiętnik. Jest niesamowity!! <3

10. Jakie masz przezwisko?
Zachowam to w sekrecie! Trochę tajemniczości ludzie! ;D
Akashicchi, Aka-chin, Sei, Sei-chan.

11. Czytasz moje opowiadania?
Udało mi się przeczytać jedynie one-shot z Akashim-sama...
To strata czasu. Lepiej zrobić coś bardziej pożytecznego...
Akashi-sama...! :O Jak możesz! Śpisz dziś z Kou-chan'em! *wychodzi z trzaskiem drzwi*
No pięknie...

***

Pytania od Sary:


1. Oglądasz anime?
Muszę odpowiadać na tak rażąco oczywiste pytanie…? xD

2. Jak wspominasz te wakacje?
„Niczym najlepszy sen…” ^^ Były naprawdę wspaniałe. Dodałam dużo postów na blogu, zorganizowałam konkursik, poznałam parę wspaniałych osób (również doliczam w to grono moich stałych komentatorów ;D) i odpoczęłam sobie od szarej, niesprawiedliwej rzeczywistości szkolnej.

3. Twoje hobby?
Pisanie, oglądanie anime/seriali/filmów, czytanie mang/fanfików (głównie o tematyce yaoi), słuchanie muzyki i granie w gry.

4. Pomysły na bloga przychodzą ci łatwo czy raczej trudno?
Niemożliwie łatwo! xD Codziennie wpadam na kolejne pomysły związane z blogiem czy powieściami! Tylko kiedy znaleźć czas żeby to wszystko napisać? ;_;

5. Ile masz lat?
W lipcu skończyłam osiemnaście ^^ Pełnoletnia Joleen… Hah! Sama jeszcze nie mogę w to uwierzyć! ;D

6. Ulubione święto?
Boże Narodzenie <3

7. Co lubisz jeść najbardziej?
Gołąbki mojej mamy! ^^ (oczywiście bezmięsne)

8. Znienawidzony przedmiot?
Jeden? Mam ich mnóstwo! x,D
Ale najbardziej nie cierpię chemii i historii... -,-

9. Ulubione zwierzę?
No nie…! Znowu takie ciężkie pytanie! ;_; 
*westchnienie* Skoro muszę, to obstawiam psy (bo sama posiadam jednego czworonoga w domu) ;)

10. Miałaś/eś kiedyś chłopaka/dziewczynę?
Męża mam! Leży pod moją różową kołdrą i wita mnie swoim promiennym uśmiechem po każdym powrocie z piekła szkoły! ^^

11. Wymarzona praca?
Siedzenie w przytulnym domku i liczenie moich autorskich książek na regale! XD (Ah! Żeby życie było takie piękne! ;D)

***

Pytania od Aravaeny:


1. Jaka jest Twoja największa pasja?
Pisarstwo (ostatnio pokochałam też jazdę autem! *-* To też się liczy, prawda? ;D).

2. Co uważasz za swoje największe dzieło?
(Za moje największe dzieło uważam film o Akashim-sama, który opublikuję już niedługo na YouTube, ale ciii! Nic nie było! ^-^) Co do opublikowanych dzieł na blogu... Nie wiem! xD Wszystkie moje opowiadania mi się podobają! (przecież nie wstawiałabym ich, gdybym nie włożyła w nie tyle pracy i uczuć!) No ale… Pozwól, że się zastanowię… Najbardziej uwielbiam „Lost in the Darkness” pod względem fabuły, a z krótkometrażowych opowiadań, to chyba „Dark Knight”, „Drunk in love” i „Sweet Destiny”.

3. Jaka jest Twoja ulubiona postać z anime/filmu?
Oczywista oczywistość! ;D Akashi Seijūrō z anime „Kuroko no Basuke”! ;D Żeby nie było za nudno, to dodam także, iż ubóstwiam postać o nazwie Jim Moriarty z serialu „Sherlock” (są ze mną jacyś fani Jim'a??? *^*).

4. Ulubiona książka?
No tu już nie jest za łatwo… (czemu nie zapytałaś o mangę?! ;_; Byłoby prościej!)
Na ten moment sądzę, że „Po Słowiczej Podłodze” Lian'a Hearn'a jest moją ulubioną książką ^^
 

5. Co uważasz za najważniejsze w ludziach, których poznajesz?
Szczerość.

6. Jakbyś opisała/opisał się w trzech słowach?
BADASS
Nie no ogar-gar! xD
Trzy słowa?- Artystka, romantyczka, otaku.
 

7. Co sprawiło, że zaczęła się Twoja przygoda z prowadzeniem bloga?
Chciałam podzielić się z ludźmi moją pasją wypocinami, które pisałam w zeszycie i sprawdzić czy w ogóle nadaję się do pisania czegokolwiek xD

8. Jaką dyscyplinę sportu preferujesz?
Bieganie, pływanie, koszykówka (KnB górą! ;D) i hokej. Wszystko po równo ;p

9. Jak jest cytat, który uważasz za najważniejszy dla Ciebie?
Na myśl przychodzą mi dwa:

I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu.
~Paulo Coelho

 W miłości jest tyle cierpienia, ile szczęścia.
~Dante Alighieri

Ostatnio spodobało mi się też powiedzonko Takano-sana z anime Sekaiichi Hatsukoi:

„Bezwartościowi ludzie zostają bezwartościowymi, bez względu na to, czego się podejmą.”

Takusiu, ty mój geniuszu x,D

10. Gdyby istniała możliwość osiągnięcia mistrzostwa w jednej dziedzinie, co byłoby Twoim wyborem?
Pisarstwo!

niedziela, 4 października 2015

Rozdział XXXII

„Lost in the Darkness”                           UWAGA+18!!!



Weszliśmy do przeogromnej sali o ścianach w odcieniu ciepłego beżu, które ozdobiono obrazami w bogatych, złotych ramach. Pomieszczenie wypełnione zostało stolikami udekorowanymi uroczystymi, śnieżnobiałymi obrusami, świeczkami umieszczonymi w eleganckich świecznikach oraz bukietami kwiatów. W tle rozlegała się muzyka kwartetu smyczkowego, grającego z tyłu, na piedestale. Natomiast nad naszymi głowami znajdowały się jeszcze większe i bardziej zapierające dech w piersiach kryształowe żyrandole, odbijające kolorowe łuny światła na suficie. Wydawało się, że tworzyły one pewnego rodzaju konstelacje.
- Niesamowite...- szepnąłem rozglądając się z zachwytem po jadalni.
- Poproszę tędy.- zwrócił się do nas czarnowłosy mężczyzna w eleganckim garniturze i białej serwetce rozłożonej na przedramieniu. Wskazał nam kierunek do naszego stolika. Po drodze zauważyłem, że na każdym stoliku znajdował się inny rodzaj kwiatów. Byłem ciekaw jakie wybrali dla nas. Kiedy doszliśmy do zarezerwowanego miejsca przy oknie, za którym zapadła noc, widać było migające w oddali światła czujnego wciąż miasta. Mężczyzna odsunął nam krzesła, abyśmy usiedli. Wtedy zwróciłem swoją uwagę na kwiaty. W kryształowym, niewysokim wazonie stały na baczność dojrzałe, pełne wdzięku róże z płatkami koloru najczystszej czerwieni. Tak dawno nie widziałem roślin tego rodzaju...- coś ścisnęło mnie za serce.
- Menu...- w moje ręce wpadła karta z twardą, brunatną okładką ze złotymi wykończeniami i napisem z dziwnymi zawijasami na końcu każdej litery.
- Dziękujemy. Niech pan pozwoli nam się zastanowić.- odezwał się Rivaille.
- Wedle życzenia.- ukłonił się kelner i usunął z pola widzenia.
- Zobaczmy co tutaj mają...- mruknął Levi i otworzył menu. Przypatrywałem mu się w milczeniu. Dlaczego mnie tutaj zaprowadził? Ile musiał zapłacić za tą rezerwację? Przecież nie zamówił tego wszystkiego z dnia na dzień! Chociaż może...
- Co się dzieje?- napotkałem czujne, kobaltowe tęczówki i przełknąłem nerwowo ślinę.
- Nie jestem pewny, co tutaj robimy.- odpowiedziałem zmieszany bawiąc się mankietami mojego mundurka. Ciemnowłosy spojrzał na mnie spod swoich długich, ciemnych rzęs.
- Spędzamy ze sobą czas? Czy nie tego chciałeś?
- Nie w tym sensie! To miejsce jest...
- Nie podoba ci się?
-... Dlaczego mnie pan tutaj przyprowadził?- z całych sił próbowałem utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
- Chciałem pokazać ci to miejsce. To, o czym marzy każdy w tym zasranym mieście. Za co pracują i giną zwykli ludzie. Władza, pieniądze i luksus. Poza tym, dawno mnie tutaj nie było. Chciałem sprawdzić jak mają się sprawy z...- uciął w pewnej chwili i nie pociągnął tematu dalej. Tajemniczy jak zwykle...- prychnąłem w duchu.
- Wybrałeś już coś?- zerknął na moją wciąż nieotwartą kartę.
- Tylko mi nie mów, że mam cię karmić w miejscu publicznym...- westchnął Levi. Niekontrolowany uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Nie. Bardziej martwiłem się o fundusze-
- Nie wygłupiaj się.- odparł Rivaille. Z tyłu głowy usłyszałem nieprzyjazny szept, że mężczyzna jakby oczekiwał lub wręcz wymagał ode mnie późniejszej zapłaty... własnym ciałem. Poczułem się dosyć nieswojo.
- Poproszę dwie zupy dyniowe i...- nie zdążyłem się zorientować kiedy ciemnowłosy zaczął składać zamówienie. Nigdy nie potrafiłem dokonywać odpowiednich wyborów. Potrawy były dla mnie czymś nieodkrytym, poniekąd przerażającym. Może dlatego, że w przeszłości...
- Eren.- spojrzałem na Rivaille.
- T-Tak?
- O czym tak natarczywie myślisz?- zapytał mnie, gdy kelnera nie było w zasięgu wzroku.
- Niech mi pan opowie o sobie.- odwlekłem jego nagłe pytanie.
- Na przykład?
- Kim są te osoby na zdjęciach w pana pokoju?- Levi spojrzał na mnie dosyć wymownie. Zamilkł na moment, po czym westchnął.
- Aż tak bardzo chcesz to wiedzieć?- kiwnąłem twierdząco głową.
- To długa historia...- mruknął nieprzekonany.
- Niech pan zacznie od dzieciństwa.- zaproponowałem posyłając mu swój delikatny, zachęcający uśmiech. Widziałem jak cisnęło mu się na usta jakieś przekleństwo lub chciał mnie po prostu skarcić, ale zaniechał obu czynności.
- Wybrałeś najgorszy okres.- prychnął przeczesując włosy dłonią. Zmarszczyłem lekko brwi. Najgorszy? Już myślałem, iż Levi został nieprzekonany i spuściłem wzrok na moje dłonie spoczywające na stole. Wtedy, zupełnie niespodziewanie, mężczyzna zaczął mówić.
- Wychowywałem się w sierocińcu. Trafiłem tam, jak miałem dwanaście lat. Wcześniej opiekowała się mną matka, którą widziałeś na zdjęciu, w mojej sypialni. Zostało ono zrobione w czasach jej młodości, w domu rodzinnym, z którego uciekła. Pochodzę stąd, tutaj się urodziłem. Moja matka miała osiemnaście lat, gdy mnie urodziła. Nie miałem ojca. Nigdy go nie spotkałem ani o nim nie słyszałem. W domu stanowił temat tabu. Nie było mi z tym łatwo, ale zdawałem sobie sprawę, że mojej matce tym bardziej. Nie chodziłem do szkoły. Zamiast tego, pomagałem matce zarabiać. Handlowaliśmy na pobliskim rynku. W pewnym okresie naszego życia nie mieliśmy z czego się utrzymać, dlatego zaczęła się sprzedawać. Sprzedawać swoje ciało. Udało nam się wyjść z długów, a zaoszczędzone pieniądze odkładała dla mnie, na dobrą szkołę. Można by rzec, że wszystko się ustabilizowało. Nic bardziej mylnego. Niedługo po tym, zaczęła ćpać. Namówił ją pewien gach, z którym się umawiała. Krótko potem zamieszkaliśmy razem, w trójkę. Od tamtej pory znowu mieliśmy kłopoty. Mężczyzna był jakimś popieprzonym świrem. Straszył mnie, groził, a czasem nawet bił lub molestował, gdy nie było nikogo w pobliżu. Prosiłem matkę tyle razy, aby go zostawiła... Nic nie wskórałem. Znowu byliśmy do tyłu z czynszem, a ten fagas namawiał ją na dragi. Pewnego dnia, kiedy wróciłem z rynku, zobaczyłem jak leżała na podłodze ze strzykawką w ręku. Okazało się, że wydała większość naszych oszczędności na prochy i zaćpała się na śmierć. Tamten koleś zabrał resztę i się po prostu zmył. Nie miałem żadnych funduszy na pogrzeb, dlatego kiedy wszystko wytłumaczyłem policji, ci spojrzeli na mnie z góry i zabrali ciało mojej matki, którego nie zobaczyłem nigdy więcej. Nie wiem gdzie ją pochowali. Byłem jej jedynym krewnym, dlatego olali sprawę i pozbyli się ciała. Podejrzewam, że ją gdzieś zakopali z resztą więźniów, których zabito tamtego dnia, podczas protestu. Wtedy przydzielili mnie do wcześniej wspomnianego sierocińca, gdzie przeżyłem prawdziwe piekło...- kiedy kątem oka zobaczyłem, jak kelner podaje przede mną biały talerz z pomarańczową substancją, prawie nie dostałem zawału. Wciągnięty w opowieść czarnowłosego zapomniałem o tym, gdzie się znajdowałem.
- Życzę smacznego.- mężczyzna po obsłużeniu Rivaille ukłonił się i odszedł.
- Resztę opowiem kiedy indziej. Poza tym, sugerując po twojej minie, to i tak wystarczająca dawka na dziś.- Levi zamoczył łyżkę w potrawie. Siedziałem tam jak wryty. Jak miałem na to zareagować? Samo dzieciństwo opisał jako przerażające, okrutne, pełne bólu. W takim razie, co miały znaczyć słowa "gdzie przeżyłem prawdziwe piekło"? To jeszcze nie koniec? Może dopiero początek? Jak Rivaille sobie sam z tym wszystkim poradził? Żył w ciągłym strachu, tęsknił za zmarłą matką... Czy właśnie tak ma wyglądać nasze przyszłe życie w tym paskudnym mieście?
- Zupa ci wystygnie i przestań tak na mnie patrzeć. Niepotrzebne mi współczucie.- warknął ciemnowłosy znad talerza.
- Itadakimasu...- rzekłem cicho i zacząłem jeść, czując jak każdy, najmniejszy kęs kolejnych dań stawał mi w gardle.

***

-...121.- Levi szukał wzrokiem odpowiedniego numeru na drzwiach. Szedłem jego śladem, wciąż rozmyślając i odtwarzając fragmenty wypowiedzi mężczyzny. Miałem przygotowanych tyle pytań, ale brakowało mi odwagi, aby je zadać.
- To tutaj.- po moim ciele przeszedł dreszcz. Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia. Łuna światła z holu oświetliła mi jedynie część drewnianych paneli podłogowych oraz zaścielonego parę metrów dalej łóżka. Po chwili drzwi się zamknęły. Zacząłem szukać dłonią włącznika światła, gdy Levi przekręcał klucz w drzwiach. Kiedy moje palce wyczuły na chropowatej ścianie uwypuklenie, czarnowłosy złapał mnie gwałtownie za nadgarstek i pociągnął za sobą.
- A-Ano! Levi-sa-!- po chwili zostałem wręcz rzucony na łóżko. Usłyszałem jak część ubioru Rivaille opada z szelestem na podłogę. Po chwili, w blasku nieodsłoniętych zasłon ujrzałem jego umięśniony, nagi tors i błyszczące, kobaltowe tęczówki.
- Mo-Może lepiej włączmy światło...- zaproponowałem nieśmiało zerkając w bok.
- Nie ma takiej potrzeby.- usłyszałem niski pomruk, a następnie Rivaille szarpnął za materiał mojej szarej marynarki.
- Le-Levi...
- Rozbieraj się.- rozkazał chłodno.
- Co się z tobą dzieje?!- zawołałem przestraszony, łapiąc go za dłoń.
- Pragnę cię.- wyszeptał mi do ucha, po czym namiętnie pocałował. Znajome ciepło rozlało po całym moim wnętrzu. Niedobrze...- pomyślałem czując narastające pożądanie. Jak on to robi? Jednym jego słowem... staję się niepoczytalny i uległy. Czarnowłosy zwinnie poradził sobie z moim ubraniem. Chciałem zobaczyć jaki miał wyraz twarzy.
- Levi...!- sapnąłem, kiedy podgryzł mój prawy sutek. Zaczęło robić się niebezpiecznie. Nie mogłem przewidzieć jego następnego ruchu, byłem skołowany i... niezwykle napalony.
- Eren... Pamiętasz co mówiłem wczoraj?- zapytał Rivaille. Poczułem ciepły oddech na wysokości szyi.
- E-Eh...?- nie mogłem się skupić.
- Chcę tobą zawładnąć, uzależnić, zniszczyć...- wymruczał przybliżając się do mnie.
- Co masz na myśli?- po moich plecach przeszedł zimny dreszcz.
- Sprawię, że przez najbliższe dwadzieścia cztery godziny będziesz zdolny poruszać się jedynie na czworaka.
- Levi, nie-!- mężczyzna zamknął mi usta swoimi. Co mu przyszło do głowy? O czym on mówi...?
- Chcę abyś dzisiaj mi się poddał. Całkowicie.- kobaltowe tęczówki zamieniły się w przeszywające i tnące niczym lód. Czarnowłosy złapał za moje biodro oraz jednym, sprawnym ruchem sprawił, że leżałem na brzuchu. Pozycja w której się znajdowałem, była niewyobrażalnie krępująca. Może jednak lepiej, że nie zapaliłem światła...- przeszło mi przez myśl czując, jak policzki aż piekły mnie z zawstydzenia. Mężczyzna umiejscowił swoje dłonie po moich pośladkach. Wzdrygnąłem się i spojrzałem w tył. Ciemnowłosy klęczał na łóżku, tuż za mną, w samych bokserkach przyglądając mi się bacznie. Kątem oka dostrzegłem jak wyciąga rękę po niewielką tubkę lubrykantu.
- Gapisz się.- mruknął Rivaille, otwierając zakrętkę i odkładając ją gdzieś z boku.
- Nie powinienem...?- zapytałem cicho.
- Jak chcesz.- odparł i zaczął rozszerzać moje wejście wilgotnymi palcami. Poczułem ból oraz dyskomfort. Wbiłem palce w miękką pościel. Nie zdążyłem się jeszcze do tego przyzwyczaić. Wczorajszej nocy mężczyzna jako pierwszy pozbawił mnie niewinności lub też popularnie zwanego wśród kobiet "dziewictwa". Nie spodziewałem się czegoś tak... intymnego. Co prawda, fantazjowałem oraz śniłem o Levim w łóżkowych sytuacjach, ale nigdy nie miałem okazji dowiedzieć się więcej o "tych" sprawach. W pierwszej chwili, nie byłem na to przygotowany mentalnie, ale dzięki Leviemu było wspaniale. W ciągu dnia nie odczuwałem takiego bólu... jak w tamtym momencie. Cierpię katusze...- przycisnąłem twarz do poduszki, aby zniwelować bolesne jęki.
- Mów mi jeśli coś jest nie tak, ośle.- syknął nagle Levi wyjmując ze mnie swoje palce. Odetchnąłem z ulgą, a po moim ciele przeszedł kolejny dreszcz.
- A-Ale...- zacząłem niepewnie. Co mam zrobić? Nie chcę, aby Levi ze mnie zrezygnował...!
- Nie wejdę w ciebie, gdy nie możesz się rozluźnić. Dla mnie to też jest trudne.- wyjaśnił ciemnowłosy.
- To co mamy...- miałem mętlik w głowie.
- Mam pomysł. Chodź tu. Nauczę cię czegoś.- powoli usiadłem na jego kolanach oraz objąłem rękami za szyję. Mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Musisz się rozluźnić i odpuścić, Eren. Wtedy ciało przestanie stawiać opór.- wymruczał mi do ucha, które przy okazji podgryzł.
- C-Co mam zrobić?
- Pamiętasz co wczoraj dla ciebie zrobiłem?- kiwnąłem nieśmiało w odpowiedzi. Rivaille przejechał po mojej dolnej wardze kciukiem.
- Chcę wypróbować twoje usta. Wiesz co masz robić, prawda?- w kobaltowych tęczówkach zaiskrzyło coś podstępnego. Ja... mam Leviego...?- przełknąłem ślinę i poczułem jak policzki mnie wręcz palą.
- Spokojnie, nauczę cię wszystkiego po kolei. Najpierw usiądź przede mną. Najlepiej na podłodze. Będzie ci wygodniej. Uwierz mi.- wykonałem jego prośbę bez zbędnego sprzeciwu. Cały się trząsłem z nerwów. Niech tylko nie zauważy!- prosiłem w duchu. Nie bałem się zbliżenia z Rivaille, raczej tego, żebym niczego znowu nie spartolił...
- Świetnie. Przysuń się do mnie bliżej. Dobrze. Spróbuj na razie nie brać nic do ust.- polecił, a ja wziąłem go do ręki i przejechałem niepewnie po całej długości językiem.
- Tak...- usłyszałem cichy, seksowny pomruk ciemnowłosego. Zamarłem. Jego głos... Levi...- moje serce zaczęło bić jak szalone.
- Możesz zacząć. Tylko uważaj na zęby. Inaczej oberwiesz.- ostrzegł po paru minutach. Kiwnąłem i wsadziłem go sobie do ust. Posmakowałem czubek, a gdy dodawałem kolejne centymetry, w pewnym momencie coś załaskotało mnie w gardle i zacząłem się krztusić.
- Oddychaj przez nos i nie spiesz się. Znajdź swoje tempo.- poradził mężczyzna obserwując mnie z zainteresowaniem. Kiwnąłem głową. Kolejna próba była bardziej udana. Obawiałem się jednak włożyć go w całości. Drażnił moje zmysły i podniebienie. Czułem się wspaniale... Czarnowłosy wczepił swoje szczupłe palce w moje włosy.
- Eren...- Levi jednym, niespodziewanym ruchem sprawił, że miałem go w ustach całego. Mężczyzna trzymał mnie stanowczo i zaczął poruszać dłonią. Nie mogłem się uspokoić. Trudno było mi złapać oddech. Pojękiwałem cicho, czując jak z każdą kolejną sekundą rośnie w moich ustach. W pewnej chwili zacząłem mu się poddawać i odpowiadać na pieszczotę.
- Tsk... Eren!- syknął Rivaille, gdy sam wsunąłem go do końca. Chciałem sprawić mu przyjemność, aby był ze mnie zadowolony. Żeby widział oraz pragnął już tylko i wyłącznie mnie...
- Eren...! Haah...- mężczyzna przygryzł dolną wargę, a następnie poczułem jak doszedł w moich ustach. Słona ciecz spływała do mojego gardła, a ja byłem zmuszony połknąć całą zawartość. Kiedy Levi mnie puścił, zaczerpnąłem powietrza ustami i próbowałem uspokoić szybki oddech oraz puls. Ciemnowłosy kciukiem wytarł mój ubrudzony od mieszanki śliny i białej substancji podbródek. Spojrzałem mu nieśmiało w oczy.
- I-I jak...?- spytałem. Kąciki jego ust zadrżały i uniosły się o milimetr.
- Nie było źle, ale jeszcze nad tym popracujemy.- oznajmił głaszcząc mój policzek. "Popracujemy"...?
- Co my tu mamy...- mruknął rozbawiony zerkając między moje uda. Szybko zakryłem się rękami.
- Niewiele ci to pomoże.- skomentował Levi oraz przyciągnął mnie do siebie.
- Masz zamiar sam sobie z tym poradzić czy mam "podać ci pomocną dłoń"?- wyszeptał podgryzając płatek mojego ucha.
- N-Nn... przestań się ze mną bawić...- jęknąłem czując, jak moje ciało płonęło w każdym, najmniejszym kontakcie z nagą skórą Rivaille.
- Przyzwyczajaj się. Lubię się z tobą droczyć.- Czyżby...? Czyżby Levi chciał przez to powiedzieć, że mogę mieć swoje złudne nadzieje na wspólną przyszłość?
- Levi...- wyszeptałem jego imię z miłością, jaką wtedy odczuwałem i pozwoliłem, aby chłodne wagi znalazły się na moich.



*****

Ohayo Słodziaki~! ^^


Guess who's back, back again... (x'D gomen, musiałam...) Tym razem potwierdzam moją długoterminową nieobecność i postanawiam poprawę ;) Od tego miesiąca jestem uziemiona w domu na weekendy, dlatego posty będą pojawiały się częściej (mam przynajmniej taką nadzieję xd).

Kochani, śledziłam te jakże zmienne cyferki i wiedziałam, że to czas najwyższy dodać Lost! ;D Tak więc... Dziękuję bardzo za 100.000 wyświetleń! *-* <3 Przekazuję ten całkiem długi rozdzialik w Wasze łapki (mam nadzieję, że się spodobał! ^^). Cieszę się, że wchodzicie do mnie tak często (niektórzy nawet codziennie! :O) i jest coraz więcej czytelników/komentarzy/obserwujących ;) Wielkie dzięki Kochani, za to, że jesteście ze mną oraz wspieracie mnie, abym pisała dalej i jeszcze, jeszcze więcej! <3

Jeszcze słówko co do ankiety. Byłam nieco zdziwiona, jak pewnego pięknego dnia głosy zmieniły się diametralnie i wygrał... konkurs! ;D
W porządku. Jeżeli większość tak zadecydowała, mogę coś dla Was wymyślić ;) Tylko obawiam się jednego... 29 osób było za, ale ile tak naprawdę przystąpi do konkursu? ;-/ Poproszę wstępnie chętne osoby, żeby zgłosiły się w komentarzu pod tym postem (albo napisały do mnie maila: joleen@interia.pl) oraz napisały, co chciałyby zrobić i z jakiego anime (na przykład: Jestem chętna/ny do udziału w konkursie. Chciałabym/ałbym zrobić rysunek z.../napisać one-shot o.../itp.).

PS. One-shot też będzie! :D Ta okrągła liczba zasługuje na wielką celebrację! ^^ Tylko ja wybiorę pairing, bo ta opcja nie wygrała pierwszego miejsca ;p Mogę podpowiedzieć, że tego pairingu jeszcze na blogu nie było! Mam nadzieję, że przywitacie go ciepło! ;D

(2) PS. Odpowiedzi na pytania do Liebster'ów zamieszczę już niedługo, w osobnym poście, ok.? ^^

(3) PS. Na zimę chcę Wam przedstawić nowe, krótkometrażowe opowiadanie z Akashim/ami (^^) w roli głównej. Jeszcze nie wiem kiedy je wstawię, ale może dowiecie się z kolejnych notek!


Joleen :*