czwartek, 31 grudnia 2015

Joleen... Reżyserem! :D

Szczęśliwego Nowego Roku!!



Witajcie, moje Słodziaki! <3

Specjalny prezent z okazji Nowego Roku! W ubiegłe wakacje bawiłam się trochę pewnym programem komputerowym i stworzyłam kilka filmików z postaciami z anime Kuroko no Basuke. Znalazłam trochę czasu jesienią i je nieco podrasowałam, a teraz pragnę przedstawić Wam moje dzieła ;D

Mam nadzieję, że jak obejrzycie te filmiki, to rok 2016 przywitacie z szerokim uśmiechem! ^^



Fabuła filmiku: Kuroko jest zakochany po uszy w Kagamim, tylko... dlaczego on tego nie widzi?! 



 

Fabuła filmiku: Kagami jedzie do Ameryki i wspomina czas spędzony z Himuro, gdy byli dziećmi. W tym czasie Kuroko tęskni za swoim chłopakiem oraz rozpamiętuje ich ostatnie pożegnanie...




Fabuła filmiku: Drużyna Seirin wybrała się na obóz, Momoi chwali się swoimi arbuzami, a ojciec Riko udaje Banderasa ;_; (nie ręczę za Wasz stan psychiczny po tym filmiku xD) 




Z okazji urodzin dla mojego króla ^-^



Tak dla przypomnienia ♥


AkaFuri is love~! AkaFuri is life~! <3



Joleen :*

środa, 30 grudnia 2015

Nagroda dla Zuchii! :D

Opowiadanie yaoi- Yato x Yukine (Noragami)

UWAGA +18!!!






- Sekki!- zawołał Yato podczas walki z potężnym Ayakashi. Jego święta broń- Yukine natychmiastowo zmienił się w dwa miecze z rękojeściami owiniętymi w bandaże oraz wylądował w dłoniach boga. Czarnowłosy wbił się w powietrze i przeciął potwora na pół. Ayakashi wydał okrzyk oraz zniknął w przestrzeni. W tym czasie, Yato bez najmniejszego trudu wylądował na dachu pewnego wysokiego budynku.
- Dobrze się spisałeś, Yukine.- odezwał się do jednego ze swoich mieczy, które trzymał. Następnie przybliżył ostrze do swoich ust.
- Dzię-
- Jesteś brudny.- wymruczał mężczyzna i zlizał językiem plamkę ciemnobrunatnej krwi na swoim shinki. Blondyn wzdrygnął się czując dreszcz przechodzący całe jego ciało.
- Ya-Yato... Przestań!- zawołał młodzieniec.
- Yukine...- gdy blondyn myślał, że to koniec ich "igraszek", bóg skubnął ostrze zębami.
- Ha-ah!- jęknął głośno Yukine. Co on robi?! Jeśli zaraz się to nie skończy, ja...!
- Yato! Yukine-kun!- nagle dołączyła do nich Hiyori w postaci zjawy z fioletowym ogonem. Czternastolatek odetchnął z ulgą. Nie to, co niebieskooki...
- Wróć, Yukine.- rozkazał niechętnie Yato i przywrócił chłopakowi ludzką formę. Blondyn czuł się nieswojo i niezręcznie przez wcześniejsze wydarzenie. Jego policzki były zarumienione, a oczy błyszczące.
- Yukine-kun! Masz ślad na szyi!- zauważyła licealistka i podbiegła do przyjaciela. Na jego szyi widniało niewielkie, ciemnoróżowe znamię. Yuki zarumienił się jeszcze bardziej, gdy wymienił spojrzenia ze swoim mistrzem, który posyłał mu swój zadziorny uśmieszek.
- To ten Ayakashi ci to zrobił?- zapytała zmartwiona Hiyori.
- T-To... nic takiego.- bąknął Yukine.
- Misja zakończona sukcesem!- powiedział Yato podrzucając radośnie monetą, którą zarobił za dobrze wykonaną pracę.
- Zabierajmy się do domu. Mam nadzieję, że Daikoku ugotował coś dobrego!- zaproponował mężczyzna w dresie. Cholera... O co mu chodzi?- młodzieniec potarł palcami ślad ugryzienia na skórze.

***

- He?! Nie ma ich?!- zdziwił się Yato, gdy zdali sobie sprawę, że domownicy nie byli obecni w mieszkaniu.
- Yato! Znalazłam liścik!- Hiyori wróciła z kuchni trzymając w dłoni żółtą, samoprzylepną karteczkę. Bóg wziął do ręki papier i przeczytał wiadomość: "Yatuś, idziemy dzisiaj do Bishi. Bądź grzeczny i niczego nie rozwal <3 Kofuku". Mężczyzna musiał się powstrzymać, aby się nie uśmiechnąć. Czyżby los mu sprzyjał? Od tygodni marzył, aby pobyć sam na sam z Yukine. Oprócz codziennego przekomarzania z chłopakiem i niewinnego flirtu, nic konkretnego nie udało mu się zrobić. Najwyższa pora, aby to zmienić!- pomyślał z chytrością niebieskooki.
- No cóż, może sami coś ugotujemy?- zaproponował Yukine.
- Świetny pomysł! Pomogę wam!- zawołała ciemnowłosa. Hiyori...- skrzywił się Yato. Uwielbiam tą małą, ale niech się lepiej dzisiaj nie wtrąca między mnie a Yukine. Muszę coś wymyślić, żeby się jej szybko pozbyć...
- Za długo to wszystko zajmie!- zawołał zniecierpliwiony bóg.
- Ale Yukine-kun musi się dobrze odżywiać...!
- On nie jest dzieckiem, Hiyori. Wystarczą nam resztki ze wczorajszego obiadu!
- Co cię ugryzło?- zapytała podejrzliwie dziewczyna.
- Po prostu jestem straaasznie głodny!- odparł dość przekonywując Yato.
- No już dobrze!- zgodziła się ciemnowłosa i zaczęła przyrządzać z Yukim kolację. Po dziesięciu minutach posiłek był odpowiednio podgrzany i gotowy do spożycia. Kolejne piętnaście minut trójka przyjaciół poświęciła na jedzenie.
- Nee, Hiyori... Jest już trochę późno i...- zaczął mówić błękitnooki.
- Jaki masz znowu problem?!- zdenerwowała się różowooka.
- Wiesz gdzie jest twoje prawdziwe ciało?- nastała cisza. Licealistka nagle poderwała się na równe nogi.
- O nie! Muszę lecieć! Do jutra, chłopaki!- zawstydzona Iki wybiegła z mieszkania, jak z procy. Yato zerknął triumfalnie na zdziwionego blondyna.
- A ta znowu to samo...- westchnął pomarańczowooki.
- Dziękuję za posiłek. Pójdę pozmywać...- złożył ręce Yukine. Kiedy miał już wstawać, aby zebrać naczynia, czarnowłosy złapał go za nadgarstek i przyciągnął do siebie tak, że młodzieniec wylądował na jego kolanach, plecami do swojego mistrza.
- Yato! Co ty-?!- mężczyzna pochylił się w stronę boskiej broni i przejechał koniuszkiem języka po znamieniu na szyi.
- Yato...!- zawołał chłopak.
- Nareszcie sami... Yukine-
- Puść mnie, baka!- próbował mu się wyrwać blondyn.
- Chyba zapominasz o jednym, ważnym fakcie. Jesteśmy ze sobą w pewien sposób połączeni, moje błogosławione insygnium. Znam każde twoje pragnienie, każdą myśl...
- Nie! Nie! Nic o mnie nie wiesz!- zaprzeczył Yuki.
- Ho... Zdziwiłbyś się, bo wiem stanowczo za dużo.- wyszeptał mu do ucha. Po ciele czternastolatka przeszedł dreszcz.
- Najpierw podkochiwałeś się w naszej drogiej Hiyori...- zręczne dłonie Yato powędrowały pod czerwoną koszulę w kratę blondyna.
- C-Co ty-?!
-... jednak potem zacząłeś mieć wątpliwości.- Yukine poczuł, jak palce boga drażnią jego wrażliwe na dotyk sutki.
- Yato! Proszę...!- załkał młodzieniec.
- Naprawdę się zdziwiłem, jak okazało się, że to ja byłem przyczyną twoich rozważań.- zachichotał niebieskooki i ścisnął lekko za jego wisienki.
- Hiaa!- pisnął chłopak.
- "Yato jest dla mnie taki dobry!", "Czy Yato kocha Hiyori?", "Czy zależy mu na mnie?", "Znowu mnie dotknął... Nieświadomie?", "Chyba coś do niego czuję...", "Ciekawe... jak dobrze całuje?"- powtarzał zapamiętane kwestie swojej świętej broni.
- Przes-!- ciemnowłosy zamknął mu usta swoimi. Na policzkach Yukiego pojawił się gorący rumieniec, a w piersi zaczęło coś głośno dudnić. Nie potrafię mu się oprzeć... Kso!-  Yukine przymknął powieki i oddał się nieznanej mu dotąd, niezwykłej przyjemności.
- Haah...- nabrał powietrza do płuc, gdy bóg przerwał pocałunek.
- "Ciekawe... jak to jest mieć go w sobie."- wymruczał mu do ucha mężczyzna. Yato... ty pieprzony gnojku...- czternastolatek czuł narastające pragnienie oraz palący wstyd z tego powodu.
- Nie zaprzeczaj. Znam cię na wylot, Yuki.- niebieskooki podgryzł płatek jego ucha.
- N-Nie...
- Yuki... Chcesz spróbować?- zapytał wprost czarnowłosy. Młodzieniec zarumienił się jeszcze bardziej. Nie miał odwagi, żeby przyznać się do swoich uczuć i tego, że chciał kochać się ze swoim panem. Poczuł się zdemaskowany, nakryty, kompletnie nagi...
- Wystarczy, że powiesz, a przysięgam ci, że zaspokoję twoją ciekawość...- Yato sięgnął dłonią do rozporka jego spodni. Nie! Nie! Myśl racjonalnie, Yukine! To przecież Yatogami! Twój bóg, mistrz i na dodatek umawia się z twoją przyjaciółką-!
- Nie chodzę z Hiyori. Skąd ten pomysł?- zapytał mężczyzna w dresie.
- E-Eh? Nie? A-A z Kofuku-san...?
- Z nią tym bardziej. Myślisz, że przeżyłbym z boginią nieszczęścia? Za dużo mam własnego pecha! Współczuję Daikoku, że musi ciągle ją niańczyć...- A tak naprawdę sam potrzebuje niańki...
- Słyszałem to!- I dobrze, baka-Yato...
- Tak? Chyba się zapominasz, Yu-ki-ne-kun~- zamruczał ciemnowłosy i rozpiął pasek jego spodni. Yuki przełknął głośno ślinę.
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy... Jaka jest twoja odpowiedź?- pomarańczowooki miał prawdziwy mętlik w głowie. Całe ciało go swędziało i mrowiło. Pragnął kolejnych pocałunków, szeptów... Chciał pozwolić mu działać, poznawać każdy skrawek jego ciała, każdy zakamarek swoich myśli... Dosięgnąć razem tego, czego nigdy nie mogli w pojedynkę.
- Ch-Chcę...- zaczął mówić niepewnie, o suchym gardle.
- Jeszcze raz. Nic nie słyszę.- wyszeptał mu do ucha czarnowłosy. To trudniejsze niż by się zdawało...
- Chcę... się dowiedzieć.
- Czego chcesz się dowiedzieć?- zapytał bóg powoli zdejmując jego koszulę z kościstych ramion.
- W-Wszystkiego.- odparł zawstydzony.
- Bądź dokładny.- błękitnooki zaczął badać dłońmi jego klatkę piersiową oraz składać motyle pocałunki na lewym barku.
- Twojej przeszłości i... naszej... przyszłości?- Yukine zerknął na czarnowłosego ukradkiem. Czego mogę się spodziewać po Yato? Jest taki niedojrzały oraz tajemniczy... Jaki ma cel w związku ze mną...?
- To już zależy od ciebie. Ja nie mam nic przeciwko.- chłopak spojrzał w szczere oczy boga, a następnie spuścił wzrok na podłogę.
- S-Skoro tak, to... j-ja też.- Yato złapał go za podbródek i skierował w swoją stronę.
- Więc ustalone.- mężczyzna złączył ich wargi ponownie. Tym razem na znacznie dłużej...
- Yato... proszę.- Yukine chwycił za bluzę niebieskookiego i rozpiął zamek błyskawiczny. Wszystko trwało zaledwie kilka minut zanim mężczyzna nie oparł blondyna o futon w ich wspólnym pokoju i całkowicie rozebrał. Gdy byli już gotowi, Yato wyjął z kieszeni dresowych spodni lubrykant.
- Skąd to masz?- spytał podejrzliwie pomarańczowooki.
- Marzyłem o tej chwili dłużej niż byś się spodziewał.- uśmiechnął się niebieskooki. W odpowiedzi zawstydzony Yukine odwrócił wzrok.
- Chodź do mnie.- wyszeptał bóg. Blondyn zawiesił swoje ręce na szyję ciemnowłosego i odwzajemnił namiętny pocałunek. W tym samym czasie poczuł, jak wilgotne palce rozszerzają jego wejście.
- Ya-Yato...!- zawołał Yuki i wtulił zaczerwienioną twarz w zagłębienie szyi mężczyzny.
- Jesteś gotowy?- zapytał po pewnym czasie błękitnooki.
- T-Tak... Już możesz...- zgodził się chłopak. Gdy ustawili się w wygodniejszej pozycji, Yukine obniżył swoje biodra.
- Ya-to-Ah!- krzyknął, gdy miał go w sobie całego.
- Yuki... I jak? Zaspokoiłem już twoją ciekawość?- Yato uśmiechnął się kusząco do swojego nowego kochanka oraz spojrzał w zamglone, ciemnopomarańczowe niczym zachód słońca oczy.
- Ani trochę.- odpowiedział po chwili i odważył się sam pocałować boga w usta...

***

- Yatuś! Yukki! Wróciliśmy!- różowowłosa weszła do pokoju boga oraz jego błogosławionego insygnium.
- O mój-! Daikoku! Szybko!- zawołała do swojego towarzysza.
- Co znowu? Yato coś zepsuł?- mężczyzna niechętnie skierował się w stronę swojej bogini. W pomieszczeniu zastał śpiącą w swoich objęciach dwójkę, w tym samym futonie. To dosyć... niepokojące.- stwierdził czarnowłosy w myślach.
- My też musimy tak spróbować!- zażądała Kofuku.
- Ha?! Oszalałaś?! Znowu wypiłaś za dużo sake!- Daikoku odszedł, aby ukryć swoje rumieńce na twarzy.
- Szczęście ci sprzyja, odkąd masz ze sobą Yukkiego, prawda Yatuś?- kobieta uśmiechnęła się szeroko i zaczęła przypatrywać śpiącym.
- Oby już nigdy cię nie opuściło.



*****

Konbanwa~!


Już jestem~! ;D Wybaczcie mi tą dosyć długą nieobecność, ale tak jakoś wena mnie opuściła ;-; nie polecam, a tak poza tym robiłam zestawy powtórzeniowe z matematyki dobijcie mnie xO... Ale już się troszku spięłam i znowu wracam do gry! ;D Spokojnie, Lost też będzie~ I AkaFuri też ;)

Pewnie niektórzy z Was się zastanawiają, o co chodzi i skąd tutaj ten one-shot. Zaraz wyjaśniam! ;D Dzień po wynikach konkursu, moja kochana Zuzia przysłała mi (zupełnie niespodziewanie i nieoczekiwanie) rysunek. I to nie byle jaki! *-* Sami spójrzcie! :


Zuchii Suzuya


Czyż nie jest genialny?! *q* <3 Ze względu na jej śliczną pracę konkursową oraz to cudeńko, postanowiłam ją wynagrodzić tym skromnym one-shot'em! :D (nie macie nic przeciwko, prawda? ^^ mój Zuziak rysował to ponad 6 godzin!! O.O)

Zuziaku, mam nadzieję, że one-shot osłodził Ci trochę ten czas spędzony na rysowaniu tych arcydzieł i paluszki przestaną już drętwieć! ;**

PS. Obrazek Zuzi będzie sobie pachniał w kolumnie, po prawej <3


Joleen :*

niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdanie prezentów! ^^

Wyniki konkursu zimowego 2015






Witajcie, Słodziaki! <3


W dzisiejszym poście pokażę Wam prace moich najdroższych czytelników, którzy postanowili zmierzyć się z nie lada zadaniem- rysunkiem dowolnej postaci z akcentem świątecznym ^^
Pozwólcie, że najpierw przedstawię Wam zwycięzców konkursu:


Miejsce I: 


Alex Hiyori

Alex-san...! *-* Miałam już wszystko poukładane (kto i co xd), kiedy nagle BUM!- Alex-san dosłała mi właśnie tą zabójczą pracę... Zakochałam się! *Q* Ty wiesz, jak złapać mnie za serducho! ;_; Ta scena tkwi zawsze w mojej pamięci... Ostatni odcinek Sekai'a i ta piękna scena, gdy Takuś mówi: "Nie uciekaj... Ritsu!" i przypiera go do ściany... >//.//< Wspomnienia wracają... ;)
No i jeszcze ta świąteczna bluza Onodery! (też chcę taką!!) I-I ta jemioła... *q* *rozpływam się~*

Gratuluję!! :**



Miejsce II:


Sayori Nekomori

Sayori-chan! ^^ (Mogę tak mówić? Nie obrazisz się? Myślę, że brzmi słodko... ;D) Przyznaję, że rysunek naprawdę ślicznie Ci wyszedł! ^^ Poza tym, wiem jak ciężko narysować pairing... Kiedyś też próbowałam z Ereri i... kiepsko wyszło ;-/ (aż mi wstyd to komuś pokazać ;_;)
Levi- napalony łoś. 
Erenek- uległy, przebrany za św. Mikołaja chłoptaś.
Czego więcej trzeba? Lost'a! ;D

Gratuluję!! ^.^



Miejsce III:


Nashiro Gasai

Niespodzianka? A jakże! :D Ten rysuneczek skradł moje serce! *-* Jak go po raz pierwszy zobaczyłam, to się szczerze roześmiałam i zaczęłam gapić w niego, jak głupia! xD
A wiesz, co najbardziej mi się spodobało? ^^ Twarz Koukiego! *q* Jest taka słodziutka! No i nie zapominajmy o seksownym tyłeczku Erena! XD Akashim! <3
Może wykonanie nie jest powalające (chociaż są dwa pairingi! ;D), ale sam pomysł tak bardzo mi się spodobał, że musiałam go nagrodzić!

Moje gratulacje!! ;)




Pozostałe prace :



Zuchii Suzuya

Zuziaku... kocham Twoje prace, wiesz o tym dobrze. Kocham je wszystkie i już zawsze będę wspierała oraz wywyższała Twoją twórczość ;) Jak już Ci wcześniej wspomniałam, Yukine wyszedł Ci CU-DO-WNIE!! Jego oczy są wręcz magiczne (hypnotizing xD)! *-* Pomimo braku nagrody, wiedz, że i tak wyszło Ci genialnie! ;*



Tsugami Ackerman

Tsugami-chan! Może nie udało Ci się wygrać, ale w końcu dowiesz się, o co chodziło z tą moją całą "teorią"! ;D Nie wiem skąd ani czemu, ale ta postać kojarzy mi się z... ucieleśnieniem mojego bloga! XD Różowe włosy- mój ulubiony kolor (a także podpis pod postami), a te fioletowe oczy kojarzą mi się z tłem! :D Jestem bardzo ciekawa, jaki był prawdziwy zamysł na ten uroczy obrazek! ^^



Marianna Lamenta

Jeszcze jeden rysunek poświęcony Ereri! ^^ Moim zdaniem, szkic jest naprawdę świetny! Taki... mangowy (trochę kojarzący mi się z "opowiadaniem głównym" ;P)! Levi wygląda tak słodko~! *-* A Eren tak zarozumiale... Prawdziwy bachor! xD (dobrze powiedziane, Rivaille ;D)



Nekosia PL

Na koniec zostawiłam najlepsze! ;D Uwielbiam <3 Śliczne wykonanie, przeuroczy "Ferbi" ;D (nie umknęło to mojej uwadze ^^) i ten podpisik na metce! Cały Akashi-sama! xDD


***


Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękuję za udział, a nagrodzonym, jeszcze raz gratuluję! ;* Co do "prezentów", to... może niech Akashi-sama się wypowie! ^///.///^


Zdjęcie autorstwa: chusenn


Jak ja nie cierpię tych świątecznych łaszków... Zapłacisz mi za to, Joleen... *zdejmuje sztuczną, siwą brodę*
Witam. Z tej strony Wasz ukochany absolut- Akashi Seijuurou. Prace wyszły Wam całkiem przyzwoicie, a zwycięzcom składam moje gratulacje. Co jeszcze... A. No tak... Czemu tak mało osób mnie narysowało?! Powinny wygrać jedynie Nashiro-san i Nekosia-san! *westchnienie* No ale cóż, to przecież blog Joleen... 
Pssst! Akashi! Miałeś im powiedzieć o nagrodach!
Ucisz się, Chi! Przecież wiem! *ekhem* Co do nagród, proszę napisać do Joleen maila (na ten sam adres co zwykle: joleen.kocha.akashiego.najba-To nie ten? No to w takim razie zostaje tylko: joleen@interia.pl) ze szczegółami dotyczącymi Waszego zamówienia. Będzie to one-shot z kim tylko chcecie (nawet ze mną ^^) i o czym tylko chcecie. Co do terminów realizacji zamówień, to jak pewnie wiecie, Joleen może mieć pewne opóźnienie z przyczyn naukowych (Już za rok matura~ Za rok cały~) lub braku weny (co rzadko się zdarza, ale jest możliwe). Myślę jednak, że powinna dać radę wszystko uregulować w styczniu. W razie pytań, napiszcie komentarz lub mail. To wszystko. Mam nadzieję, że miło spędziliście tegoroczne święta oraz życzę szczęśliwego Nowego Roku.

Akashi S.


Był miły? Był, prawda? *zerka na to, co napisał* Uff! Nie było tak źle! ;P

Nie mam nic więcej do dodania, więc zabieram się do dalszego pisania! (^.^)/


Joleen :*

piątek, 25 grudnia 2015

⚝ The Ghost of Christmas Past ⚝

Merry Christmas, my dear Seijūrō

Opowiadanie świąteczne- Akashi Seijūrō x Furihata Kōki






- Se-Sei?!- wołam oniemiały. Mądre, czerwone oczy wpatrują się we mnie. Co się tutaj dzieje?! Dlaczego Akashi jest taki mały i... słodki. Przesłodki. Taki niski, drobny, śliczny... Cholera! Furi! Skup się!- trzęsę głową, aby otrzeźwieć lekko przytępiony umysł. To musi być sen. Głupi i... cholernie realistyczny sen! Sen!- nagle chłopczyk zaczyna iść w moim kierunku. Dostrzegam w jego prawej dłoni błysk metalu. Skąd on ma nożyczki?!- cały drżę przypominając sobie scenę z Winter Cup, gdy Akashi dźgnął Kagamiego w policzek.
- Sei-Nie-Akashi-kun!! Proszę, nie rób tego!- zwracam się do czerwonowłosego, który na chwilę przystaje i znowu lustruje mnie wzrokiem. Przełykam ślinę. Okej, okej... Tylko spokojnie. Dasz sobie radę, Furi. Dzieci cię lubią... Tylko, że to jest Akashi!! A on nie jest takim całkowicie normalnym dzieciakiem!
- A-Akashi-kun... J-Ja nic złego ci nie zrobię. N-Nie chcę zrobić ci krzywdy. Naprawdę! A-A t-t-ty mi też nie, prawda? Prawda?- Seijuurou zaczyna ciąć powietrze.
- Akashi-kun! J-Już sobie pójdę, tylko proszę, proszę...!- szukam jakiegoś wyjścia. Niestety, bezskutecznie.
- Nie ma już dla ciebie ucieczki.- słyszę, a następnie widzę morderczy wzrok nieletniego chłopca.
- Twoje dni są policzone...- uśmiecha się szeroko, wręcz szaleńczo i rzuca na mnie z nożyczkami w dłoni.
- Nieee!!- krzyczę oraz szybko chowam się pod ścianą, zasłaniając obronnie rękami. Odliczam kolejne sekundy. Nic się nie dzieje. Uchylam przymknięte powieki i widzę, jak czerwonooki kuca niedaleko mnie oraz trzyma w dłoniach niewielkiego, białego, perskiego kota.
- Wiesz ile mama cię szukała, skończony idioto?- warczy Akashi i mierzy nieprzyjaznym wzrokiem zwierzę.
- Eh?- mrugam analizując całą sytuację.
- Mamo! Znalazłem go!!- woła Seijuurou i ponownie zwraca uwagę na kota.
- Teraz kąpiel cię nie ominie...- uśmiecha się ponownie młodzieniec.
- A-Akashi-kun?- odzywam się niepewnie. Czerwonowłosy wcale nie zwraca na mnie uwagi. Wyciągam drżącą dłoń w stronę chłopca i przełykam nieprzyjemną suchość w gardle. Kiedy moje palce znajdują się parę milimetrów od Akashiego, niespodziewanie słyszę kroki i kobiecy głos. Cofam szybko rękę za plecy.
- Ah! Lulu! Gdzie ty byłeś?- do pokoju wchodzi wysoka, szczupła brunetka w liliowym swetrze, pod którym znajduje się biała bluzka z kołnierzem oraz jasną spódnicą za kolano. Ma strasznie bladą cerę i piękne rysy twarzy, które są niesamowicie podobne do Seijuurou. Moim zdaniem, jej największym atutem są duże, czekoladowe oczy otoczone płaszczem ciemnych, długich rzęs. Wygląda na prawdziwą arystokratkę z krwi i kości. Ma w sobie klasę, tajemniczość, ale też czuć od niej matczyną aurę.
- Próbował uciec moim oknem. Widziałem, jak siedział na parapecie i trącał klamkę łapą.- Czyli... nie widział mnie?- marszczę brwi.
- Lulu... dlaczego jesteś taki niegrzeczny, hmm?- kobieta klęka przy chłopcu oraz zaczyna głaskać zwierzę po łebku. Przez moment jej wzrok skupia się na mojej osobie. Cały sztywnieję i wpatruję się w nieznajomą. Nagle kąciki ust brunetki unoszą się w przyjaznym uśmiechu. Cz-Czy ona...?- moje serce wyrywa się z piersi. Otwieram usta, aby coś do niej powiedzieć... ale ktoś mnie ubiega.
- Coś nie tak, mamo?- pyta Seijuurou. Kobieta zwraca swoją uwagę na syna, a ja już tracę odwagę, aby się odezwać. Co ty sobie myślisz, Furi?- przygryzam dolną wargę. To przecież tylko sen...
- Nie, nic syn-Seijuurou, czy to są nożyczki?!- szatynka wyjmuje z ręki czerwonowłosego ostry przedmiot.
- T-To nie tak...!- próbuje się usprawiedliwić Akashi.
- Tyle razy ci tłumaczyłam żebyś ich nie dotykał! Co jeśli stałaby ci się krzywda?!- kobieta patrzy na niego zmartwiona. Bródka czerwonookiego zaczyna się trząść.
- Przepraszam... Przepraszam, mamo! Już nie będę! Obiecuję! Przysięgam! Tylko nie bądź zła! Proszę!- chłopczyk rzuca się matce na szyję i przytula do siebie.
- Seijuurou...- szepcze kobieta.
- Mamo... Przepraszam... Wybacz mi...- łka cicho Akashi.
- Już dobrze. Po prostu bardzo się o ciebie martwię. Przed chwilą biegałeś po domu... Nie chcę, aby stało ci się coś złego. Jesteś moim jedynym synem, moim ukochanym Seijuurou.- brązowooka puszcza kota wolno i obejmuje czerwonowłosego. Mają ze sobą taką silną więź...- myślę obserwując ich. Na moich ustach pojawia się niekontrolowany uśmiech. Masz wspaniałą matkę, Sei... Nie dziwię się, że tak za nią tęsknisz. Jej spokój, ciepło, miłość, słowo... którego nikt nie jest w stanie zastąpić.
- Shiori.- przyjemną dla oka chwilę przerywa męski, niski i dojrzały głos. Unoszę wzrok na mężczyznę stojącego w drzwiach. Brunet w czarnym, eleganckim garniturze, o surowym wyrazie twarzy przygląda się całej scenie z wyższością. T-To prawdziwy Akashi Masaomi!
- Witaj, kochanie. Coś nie tak?- uśmiecha się do niego łagodnie kobieta. Bordowe, zimne oczy spoglądają na dwójkę z pogardą zmieszaną z ukrytą złością.
- Rozmawialiśmy już o tym. Jesteś zbyt ckliwa i pobłażliwa. Słyszałem, że odwołałaś dzisiejsze zajęcia Seijuurou z nauki gry na fortepianie.- oczy mężczyzny się nieprzyjaźnie zwężają.
- To prawda. Sayoko-san mówiła, że jest nieco przeziębiona, a poza tym... Dziś są święta, Masaomi.- tłumaczy matka.
- To nie jest żadne wytłumaczenie! Seijuurou ma zostać spadkobiercą majątku, jedynym dziedzicem... Jak ma posiąść władzę, skoro cały czas mu wszystko ułatwiasz?!- krzyczy wściekły szatyn. Widzę, jak Akashi zaczyna trząść się ze strachu, a kobieta głaskać go delikatnie po włosach.
- Proszę, nie podnoś głosu... Jestem pewna, że sobie poradzi. Fortepian ma opanowany do perfekcji...!- zapewnia żona.
- Przekonamy się. Podczas dzisiejszej kolacji Seijuurou zagra nam utwór, którego uczył się ostatnio. Jeśli pomyli się choćby raz, nie zobaczy Yukimaru przez miesiąc i w tym czasie poświęci się wyłącznie nauce.- ramiona chłopaka drżą coraz bardziej...
- Masaomi...- kobieta patrzy na męża błagalnie.
- Koniec tematu. Seijuurou zaraz zaczyna lekcje, a ty przypilnuj sprzątaczek i... nie przemęczaj się zbytnio. Ja wychodzę do pracy.- oznajmia i wychodzi z trzaskiem drzwi.
- ...nienawidzę go.- słyszę cichy, ale wyraźny szept Akashiego.
- Nie mów tak! Wiesz, że tata chce dla ciebie dobrze-!
- Czy, aby na pewno? Szantażuje mnie, znęca się nade mną... Dziś jest Wigilia i wychodzi do pracy! Dlaczego tak musi być?!- woła młodzieniec, a po jego policzkach spływają kolejne łzy.
- Nie płacz, proszę cię. Serce mi pęka, gdy widzę, jak płaczesz...- kobieta ściera mokre ślady z twarzy czerwonowłosego.
- Musisz zrozumieć, że tata ma swój własny sposób na okazywanie swoich uczuć, zaangażowania i troski o ciebie, o nas... Może nie pokazuje tego otwarcie, ale na pewno bardzo cię kocha. Robi dla ciebie wszystko. Chce, żeby w przyszłości ci się ułożyło. Pragnie zapewnić ci świetlaną przyszłość...
- Nie kocha mnie. Dla niego liczy się tylko opinia i pieniądze! Dlaczego tego nie widzisz, mamo?!
- To nieprawda, Seijuurou. Dobrze o tym wiesz.- matka patrzy na niego surowym wzrokiem.
- Kochasz tatę?- Akashi dotyka palcami szczupłych dłoni brunetki.
- Oczywiście, to mój mąż. Wybranek na całe życie. Co prawda ma swoje wady, jak każdy, ale posiada również zalety. Wiem oraz wierzę, że jest dobrym człowiekiem. Pragnę żebyś mi uwierzył, Seijuurou.- kobieta spogląda w zapłakane, czerwone tęczówki.
- Wierzę ci.- wzdycha.
- Dobry chłopiec.- Shiori całuje czubek jego głowy.
- Wypełnimy nasze zadania, a później razem usiądziemy do wigilijnego stołu. Na pewno będzie miło.- przysięga brązowooka.
- Tak!- uśmiecha się szeroko malec.

⚝⚝

Przez resztę dnia, Seijuurou uczy się ze swoimi korepetytorami oraz nauczycielami od gry na instrumentach. Jest niesamowicie inteligentny i pilny. Dorośli chwalą go oraz cieszą się z jego sukcesów w nauce.


Kiedy nastaje wieczór, rodzina spotyka się w salonie. Ściany staromodnego pokoju są w odcienu bieli, a podłoga jest wykonana z ciemnych paneli, które są dodatkowo ocieplane. W pomieszczeniu znajdują się meble takie jak: kamienny stolik z pamiątkami, wiszące na ścianach obrazy w złotych ramach oraz szklana gablota. Na długim, drewnianym stole leży śnieżnobiały obrus wraz ze świątecznymi dekoracjami. Wysoka, pachnąca lasem i żywa choinka stoi w kącie pokoju oraz mieni się na wszystkie kolory. Pod drzewkiem leżą idealnie zapakowane prezenty. Kobieta pomogła wcześniej synkowi ubrać się w elegancki strój- białą koszulę, ciemny krawat i spodnie, a sama ma na sobie prawdziwe, japońskie kimono w kolorze brzoskwini. Jej włosy są upięte w kok ozdobiony różowymi kwiatami. Natomiast Masaomi nie zmienił swojego ubioru od rana.
- Jak było w pracy, kochanie?- pyta szatynka podczas kolacji.
- Musiałem zwolnić dwie osoby. Nie cierpię niekompetencji swoich pracowników. To zapewne dało innym do myślenia.- odpowiada pewnie mężczyzna. Seijuurou posyła matce znaczące spojrzenie.
- Skoro tak sądzisz...
- Jak poszło z lekcjami Seijuurou?- pyta dorosły Akashi.
- Świetnie. Nauczyciele bardzo go zachwalają.- opowiada kobieta z dumą.
- Zrobią wszystko za pieniądze, Shiori. Nic dziwnego.- prycha ojciec i wkłada do ust kolejne kawałki swojego smakowitego dania.
- Nie bądź taki surowy. Seijuurou naprawdę się stara, abyśmy byli z niego dumni. Mógłbyś go czasem wesprzeć i pochwalić... Chociażby dzisiaj.- brunet przez dłuższą chwilę wpatruje się w swoją młodą żonę. Następnie przenosi wzrok na chłopca.
- Doskonale ci idzie, synu. Oby tak dalej.- mówi. Brązowooka patrzy radością na domowników.
- Dziękuję ojcze. Będę się starał.- odzywa się Akashi, a na jego ustach pojawia się uśmiech. Po raz pierwszy tego dnia, Sei szczerze uśmiechnął się do ojca...- zauważam.
Ostatecznie Seijuurou nie został ukarany, zagrał piękny utwór dla rodziców na skrzypcach i spędził miło czas wraz z najbliższymi krewnymi.

- Było wspaniale.- mówi śpiący czerwonowłosy, gdy matka przykrywa chłopca kołdrą.
- Cieszę się. Ja też tak uważam.- szatynka uśmiecha się i siada na łóżku czerwonowłosego.
- Chciałbym żeby było tak już zawsze...- mruczy Akashi i walczy ze sobą, aby nie zamknąć całkowicie powiek oraz nie zasnąć.
- Będzie, skarbie.- zapewnia kobieta.
- Ty, ja, Yukimaru i sympatyczny tata...- oczy młodzieńca opadają coraz bardziej...
- Śpij synku, nie zmuszaj się. To był ciężki dzień dla nas wszystkich. Kolorowych snów.- Shiori pochyla się i całuje czoło syna. Skąd ja to znam...?- rumienię się przypominając sobie, jak Sei czyni podobnie względem mojej osoby.
- Kocham cię.- szepcze i głaszcze policzek czerwonookiego.
- Kocham cię... mocniej.- odpowiada chłopczyk i po chwili zasypia. Brunetka wpatruje się jeszcze kilka minut w swoje dziecko, a następnie gasi nocną lampkę oraz wychodzi. Podążam za nią z szerokim uśmiechem na ustach. Rozpiera mnie ogromna radość oraz czuję... ulgę. Czyli jednak Sei spędzał wspaniałe święta w rodzinnej i miłej atmosferze. Więc dlaczego tak źle je wspomina? Czy małe sprzeczki z ojcem były dla niego aż taka poważne? Przecież matka okazała mu swoje matczyne uczucie, wsparcie... W czym tkwi problem?- Gdy jestem na przedpokoju i zerkam na kobietę, widzę coś niezwykle zaskakującego. Szatynka zasłania usta dłonią, ma zamknięte oczy, a po policzkach spływają jej gorzkie łzy. Jest cała roztrzęsiona.
- Dlaczego płaczesz?! Oy!- podbiegam do niej szybko. Brązowooka kuca i kuli się, jakby coś ją strasznie zabolało. Pochylam się oraz delikatnie dotykam jej ramienia.
 - Akashi-san...- oczywiście moja dłoń przenika przez jej ciało. Nie mogę jej pomóc...
-... Seijuurou.- słyszę ciche łkanie. Zbliżam się do brunetki i nasłuchuję łamliwego głosu.
- Wybacz mi, Seijuurou... Znowu nie mogłam ci powiedzieć. Nie mogę tego zrobić...- O co jej chodzi? Czego nie może mu powiedzieć?- zastanawiam się oraz marszczę brwi. Nagle obraz rozmywa się przed moimi oczami. Ściany się zlewają, przedmioty znikają... Silny wicher unosi mnie nad ziemię i kieruje moje ciało w czarną przestrzeń.
- Co się dzieje?!- wołam na głos przestraszony, choć wiem, że nikt mnie nie usłyszy...
- Nie mogłam...- słyszę ponownie głos kobiety.
- Czego?! Czego nie mogłaś zrobić?!- Muszę się dowiedzieć! Co matka Seijuurou przed nim ukrywała? Czego nie była w stanie mu wyjawić?
-... powiedzieć ci, że umieram.






⚝⚝⚝⚝⚝

Ohayo wszystkim~! ^^


Wiem, tą końcówką wszystko popsułam ;-; Niestety taki jest bieg wydarzeń tej smutnej historii... Szykujcie się mentalnie (wraz z chusteczkami) na następną część! :O

Dla małej odskoczni psychicznej, pochwalę Wam się, co dostałam na tegoroczne święta! ^^ :


Wszystkie mangi jakie na razie wyszły xd Dwie są jeszcze w drodze ^^


Dosyć stare, ale jare! ;D Brakujące tomiki "Cześć, Michael!"! *-*


Moje pierwsze i własne mangi!!! *Q* <3 (pierwsze, bo te co mamy, to mamy na spółkę z siostrą. Jeszcze nigdy sama nie zamawiałam czy kupowałam żadnych dla siebie ;-/)

Ogólnie, to jestem przeciwna kupowaniu magazynów z anime, mang czy Pocky (dlatego, że jestem weganką xd) i wspieram darmowe piractwo na ukochanym mangafox'ie ;P (tak, wiem, to straszne... ;-;), dlatego kiedy dostałam na kolana dosyć ciężką paczuszkę owiniętą w czarną folię troszku się zaniepokoiłam. Jednak pomimo moich negatywnych przekonań, jestem bardzo szczęśliwa! :D Do "pełni szczęścia" (jak u Akashiego-sama ^^) brakuje mi już jedynie calutkiej serii Sekaiichi~ <3 Moje odwieczne marzenie... A Wy? Co dostaliście? Też czytacie KnB? A może ktoś ma Sekai'a? ;)

No i jeszcze jedno... Ostatnio przywróciłam swoją (chyba po pięcioletniej przerwie xO) pasję do rysowania! <3 Oto moje dzieło, które stworzyłam dla kochanej siostry:


Autorka- Joleen. Muahahaha! :D


Anime- "Sailor Moon Crystal", a postać- Usagi Tsukino ^^ Byłabym naprawdę zdziwiona, gdyby ktoś o niej nie wiedział/słyszał! To całe moje dzieciństwo i chyba pierwsze anime, którego nie byłam świadoma (no i ulubiona seria mojej siostry)! ;)

Na razie tyle, widzimy się niedługo, Kochani~! ;*

PS. Ja wiem, że są święta... ale dlaczego przestaliście pisać komentarze? ;-; Wyświetlenia, to nie wszystko... choć w tym temacie też mnie zadziwiacie! xD


Joleen :*

środa, 23 grudnia 2015

⚝ Prolog ⚝

Merry Christmas, my dear Seijūrō

Opowiadanie świąteczne- Akashi Seijūrō x Furihata Kōki






- To nasze pierwsze, wspólne święta razem. Cieszysz się, Kouki?- zapytał mnie czerwonowłosy, gdy weszliśmy do jego posiadłości.
- Oczywiście, że tak! Już nie mogę się doczekać aż otworzysz swój prezent! Mam nadzieję, że ci się spodoba...- Akashi pochylił się i pocałował mnie w policzek.
- Cokolwiek dostanę od ciebie, zawsze przyniesie mi szczęście oraz niezmierną radość. A teraz chodź, czas do łóżka.- absolut wziął mnie za rękę i poprowadził do swojej sypialni. Kiedy byliśmy gotowi, aby odpłynąć we wspólną podróż do krainy snów, Seijuurou przytulił mnie do siebie i przymknął powieki.
- S-Sei... Mogę się ciebie o coś zapytać?- odważyłem się przerwać słodką ciszę.
- Hmm?- wymruczał czerwonowłosy.
- Trochę mi głupio... Nie powinieneś być teraz ze swoim ojcem? Może udałoby się jakoś naprawić wasze stosunki...
- Szczerze w to wątpię. Jednak dziękuję za troskę, Kouki. Mogąc spędzić z tobą to wstrętne święto, od razu jest mi lżej na duszy.- westchnął chłopak z delikatnym uśmiechem na kuszących wargach.
- Ale... co będzie jutro? Zostaniesz sam? I to w Boże Narodzenie...- zacząłem się martwić.
- Już się przyzwyczaiłem, ukochany. Nie musisz się tym zadręczać. Naprawdę.- licealista pogłaskał mnie delikatnie po włosach.
- To był wspaniały dzień. A jak tobie się podobało?- kapitan drużyny Rakuzan zmienił temat.
- Mi-Mi też!- odparłem pospiesznie.
- Cieszę się.- Seijuurou objął mnie w pasie oraz złożył czuły pocałunek na moim czole (zawsze robił tak przed snem, gdy kładliśmy się razem).
- Kocham cię, Kouki. Dobranoc.- wyszeptał z miłością do mojego ucha. Poczułem silny uścisk w lewej piersi i rozlewającą się falę gorąca na policzkach.
- Za-Zawsze musisz to powiedzieć?- Moje serce zaraz eksploduje!
- Nie mam mówić ci "dobranoc" przed snem?- zapytał czerwonowłosy z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
- Nieważne! Dobranoc!- okryłem nas szybko kołdrą i zgasiłem lampkę nocną stojącą na etażerce, przy łóżku. Nastała ciemność oraz zupełna cisza. Akashi otoczył mnie swoim niezwykłym ciepłem oraz spokojem. Uwielbiałem być w jego ramionach i w nich zasypiać, jednak tamtej nocy było inaczej... Zupełnie nie mogłem zasnąć.
- Sei?- wyszeptałem cicho po pewnym czasie. Brak odpowiedzi. Zasnął? Tak szybko?- zdziwiłem się. Nie mając najmniejszego wyjścia ucieczki, odpłynąłem myślami. Wyobraziłem sobie kolejne dni spędzone w towarzystwie moich najbliższych krewnych. Kolędy, ulubione potrawy, prezenty pod udekorowaną choinką no i... Tak strasznie będę tęsknił za Seijuurou... Jak on sobie poradzi? Będzie zupełnie sam? I to w święta? Dlaczego tak nie cierpi Bożego Narodzenia? Pamiętam, że wspominał, iż jest to powiązane z jego dzieciństwem...

⚝⚝⚝

Gdy nastaje ranek, budzę się niezwykle wypoczęty. Z uśmiechem na ustach, przeciągam się na łóżku, a następnie przecieram znużone powieki. Sunę dłonią po miękkiej pościeli, szukając znajomej postaci.
- Sei... Już pora wstawać...- okazało się, że miejsce obok mnie jest puste. Ku mojemu jeszcze większemu zdziwieniu, zauważam inną pościel. Wczorajszej nocy, posłanie absoluta było w kolorze cappuccino z ciemnymi, abstrakcyjnymi wzorami na kołdrze. Teraz, widzę zupełnie śnieżnobiałą pościel z jedną, dużych rozmiarów, puchową poduszką. Marszczę brwi. Po co Sei zmieniał pościel? I gdzie jest druga poduszka?- zastanawiam się. Unoszę wzrok i zamieram. Pokój, w którym się znajduję jest mi zupełnie nieznany. Zazwyczaj bordowe ściany są teraz w kolorze złocistego beżu, a podłoga zamiast z ciemnej dębiny jest z jasnej. Meble także się zmieniły. Drzwi od garderoby, czarne biurko, dwie lampy, fotel i duży regał na książki zniknęły. Zastąpione są mniejszych rozmiarów łóżkiem, białą, drewnianą komodą, pianinem, stojakiem na skrzypce oraz jasnym biurkiem. W kącie stoi skrzynia z zabawkami, a obok niej piłka do koszykówki. Na środku pokoju podłużny, czerwony dywan ustąpił miejsca okrągłemu i białemu, wykonanemu z jakiegoś futrzanego materiału. Na dodatek, spoczywa na nim prawdziwy konik na biegunach.
Pokój dziecinny. Jestem w pokoju dziecka... Co to ma znaczyć?!- zrywam się na równe nogi i rozglądam się dokładniej po pomieszczeniu. W pewnej chwili dostrzegam ramki ze zdjęciami na komodzie. Podchodzę do nich oraz próbuję je zidentyfikować. To przecież te same zdjęcia, co w pokoju Seijuurou!- zauważam.


Pierwsze zdjęcie przedstawia kobietę o brązowych włosach do połowy ramion z grzywką przysłaniającą oczy. Ma ona na sobie piękną, bladoróżową sukienkę z długim, koronkowym rękawem. W prawej dłoni trzyma białą parasolkę, aby uchronić się od nadmiernego nasłonecznienia. Drugą ręką obejmuje drobną, czerwonowłosą postać. Chłopiec o czerwonych tęczówkach ma na sobie jasnofioletową koszulkę z białym kołnierzykiem. W obu dłoniach trzyma piłkę do koszykówki i uśmiecha się razem z matką do obiektywu ukazując rządek białych, równych ząbków. Seijuurou opowiadał mi o owym zdjęciu. Zostało uwiecznione, kiedy jego matka podarowała mu piłkę do kosza i tym samym, zapoczątkowała kolejną pasję swojego zdolnego syna.


 Następna fotografia przedstawia czerwonowłosego, już trochę starszego, niż tego z poprzedniego zdjęcia. Jest w stroju jeździeckim z ukochanym koniem- Yukimaru. Zwierzę było wtedy jeszcze niepozornym źrebięciem. Absolut mówił, że dostał go na swoje dziesiąte urodziny od obojga rodziców, choć twierdził, iż to głównie zasługa matki. Podobno podsłuchał ich rozmowę i dowiedział się z niej, że jego ojciec był temu przeciwny, ale w końcu się ugiął przez długotrwałe namowy żony. Później matka Akashiego próbowała to przed nim zatuszować i wytłumaczyła, że to ich wspólny prezent.




Ostatni obraz, to taki, którego wcześniej nigdy nie widziałem. W czarnej, zdobionej ramce znajduje się portret trzyosobowej rodziny. Seijuurou ma na sobie białą koszulę oraz ciemne spodnie, a na twarzy przybrany prawie niewidzialny, sztuczny uśmiech. Wysoki, przystojny brunet po jego lewej stronie jest w eleganckim, szarym garniturze. Bez trudu uzmysławiam sobie, że to ojciec mojej sympatii- Akashi Masaomi, który z surowym wyrazem twarzy przygląda się chłopcu i kobiecie w śnieżnobiałej, prostej sukni do ziemi oraz ubranych kremowych rękawiczkach. Na zdjęciu panuje dosadny chłód, niezręczność i spięcie. Zupełne przeciwieństwo pozostałych fotografii.


Więc to jest Akashi Masaomi... Człowiek wielkiego sukcesu, zwany "drugim władcą Japonii", który został wdowcem oraz znienawidzonym ojcem Seijuurou. Pewnie też z tego ostatniego powodu nie widziałem tego portretu w pokoju Sei'a... A tak na marginesie... Gdzie ja jestem?!- rozmyślam strapiony podchodząc do okna. Wyglądam za nie i widzę podwórze posiadłości Akashiego, całe pokryte grubą warstwą śniegu. T-To... niemożliwe!- wytrzeszczam oczy i dotykam drżącymi palcami zimnej szyby. Co to za miejsce? To przecież dom... To musi być on, więc jak-?!
- Co tutaj robisz?- moje przerażone myśli przerywa młody, melodyjny głos. Odwracam się powoli w stronę głosu. Moim oczom ukazuje się czerwonowłosy chłopiec ubrany w brązową kamizelkę, spod której wystaje kremowa koszula oraz ciemne spodnie do kolan. Młodzieniec patrzy mi prosto w oczy, a na jego twarzy maluje się zdziwienie zmieszane z irytacją.
- Se-Sei?!



⚝⚝⚝⚝⚝


Witajcie Słodziaki! :D


Nie spodziewaliście się tego, co? ^^ chodzi mi o niespodziewaną końcówkę i tak szybki czas wstawienia posta ;P Zapraszam Was serdecznie do świątecznej serii opowiadań z AkaFuri oraz młodym i pięknym, idealnym, najwspanialszym, ...*wymienia aż brak jej określeń, a uwierzcie, że zna ich kilka... xd*..., najlepszym Seijuurou! <3

To będzie kilkuczęściowa (tak liczę ze trzy części, może cztery...) historia o dzieciństwie absoluta i nie tylko! *-* Kojarzycie przypowieści o duchu przeszłości/teraźniejszości/przyszłości świąt Bożego Narodzenia? ^^ Bo to jest właśnie główny motyw tego opowiadanka! :D spoilery~ za bardzo Was rozpieszczam, ale już nie potrafię trzymać języka za zębami... no, ale o Lościku-tościku Wam nie powiem, że zaczęłam już nad nim pracować-Oh shit! *facepalm* Co się ze mną dzieje?! Czyżbym za dużo farby się nawąchała?! :O XD

Jak Akashi spędzał/za/zi święta? Dlaczego Seijuurou nie znosi świąt? Czy Ferbiemu uda się dowiedzieć smutnej prawdy o ukochanym? Czy Ferbi powróci do swojego świata? A może zostanie uwięziony między wymiarami? hehe... ale spoilery... xd No i najważniejsze... Jaki prezent dostanie Akashi-sama?! xD

PS. Wszystkie linie konkursowe zostały zamknięte! Wszystkie prace dosłane! :) (chyba, że o czymś nie wiem O.o) Tym razem sama wybiorę zwycięzców (nie będzie ankiety ;_;) i wtedy pokażę wszystkim czytelnikom prace.
A! Właśnie! Autorzy rysunków mogą oczywiście nie zgodzić się na publikację, dlatego proszę o jak najszybszą wiadomość w związku z pracami. Rozwiązanie konkursu planuję na 27.12 ^^

(2) PS. Czy one-shot "The Fool" właśnie wskoczył na listę najpopularniejszych...? *-* Ureshii~! :D

(3) PS. Kocham te (⚝⚝⚝) świąteczne gwiazdeczki... <3  A Wam jak się podobają? ;D cuteness overload >.<


Wesołych Świąt, Kochani! ;** (tak na wypadek, gdybym nic nie wstawiła do 24.12 ;P choć wątpię)


Joleen :*

niedziela, 20 grudnia 2015

Happy B-Day Akashi-sama! *-*

Opowiadanie yaoi- Akashi Seijūrō x Furihata Kōki



Autorka zdjęcia: Rowally



Wpatruję się w twoją spokojną, pogrążoną w słodkim śnie twarz. Przyglądam się nieułożonej, brązowej grzywce opadającej na czoło. Ciemne, długie rzęsy powodują delikatny cień na rumianych policzkach. Wargi są lekko rozwarte, miękkie, niczym płatki dojrzałych róż. Śpisz w moich ramionach. Bronię cię, osłaniam, chronię...
Przed wszystkimi i wszystkim.


Sam nie zdołasz rozerwać krat w moim sercu. Jesteś moim więźniem. Zadbam o ciebie jak nikt inny. Sprawię, że będziesz najszczęśliwszy, tylko... zostań ze mną.
Nie pozwól wyrwać się wraz z moim sercem. Bez tego ważnego organu, nie będę mógł oddychać twoim powietrzem, obserwować cię bacznie, słyszeć twojego głosu, szeptać do twojego zarumienionego ucha...


Znikniesz, rozpłyniesz się, a wiatr uniesie twoje ciało i sprawi, że nie będzie cię już dłużej przy mnie. Uciekniesz wraz z mym skrwawionym, wydartym z piersi sercem, ale wspomnienia w mojej głowie będą mi przypominać wspólnie spędzone chwile. Jak kruki, u antycznego Prometeusza, będą wyżerać moje kolejne narządy i wypalać wnętrzności. Skończę swój żywot w tak nieczysty, godny pożałowania sposób...
I to wszystko z twojej winy.


Miłość już raz mnie zraniła. Obawiam się, że zrobi to znowu...
Odbierze mi moje życie, rozum oraz władzę. Ty jesteś wszystkim. Jesteś mną.
Masz nade mną całkowitą kontrolę. Nie możesz się o tym nigdy dowiedzieć. Nie powiem ci, jak bardzo się od ciebie uzależniłem...


Dopóki sam nie pogrążysz się ze mną w tej czarnej otchłani.
Dopóki sam nie staniesz się mną.
Dopóki nie powiesz...



- Seijuurou?- brunet mruży oczy, a po chwili je przeciera jak małe kocię po krótkiej drzemce na słońcu.
- Dzień dobry, Kouki.- całuję czubek jego głowy, wciąż nie spuszczając z mężczyzny swoich pilnych oczu.
- Która godzina?- szatyn rozgląda się leniwie po pokoju. Brązowe ślepia nie przyzwyczaiły się jeszcze do światła dnia. Źrenice wciąż stanowią większość tęczówki, ale ich średnica szybko staje się o wiele mniejsza.
- Po jedenastej. Spieszysz się gdzieś?- pytam podejrzliwie. Czyżbym zabrzmiał nieco zbyt nachalnie? Domyśli się?
- Nie. Dzisiaj nie mam pracy. Szefowa dała wszystkim tydzień wolnego z okazji świąt.- ziewa zasłaniają usta dłonią, a następnie wtula się w moją nagą pierś z przymkniętymi powiekami.
- Kouki...- zaczynam nieco zmieszany.
- Hmm?- mruczy ocierając swój policzek o moją skórę.
- Spędzisz dzisiejszy dzień ze mną?- proszę, udając, że to nic wielkiego. Że pragnę "po prostu" spędzić z nim czas. Że nie traktuję tego "na poważnie". A w głębi duszy jednak się denerwuję. Nie chcę, abyś odszedł. Zwłaszcza dziś...
- W porządku. I tak nie mam nic do roboty.- odpowiada. Zbędny ciężar znika z moich pleców.
- A twoja rodzina? Nie będą mieli nic przeciwko?- dopytuję dla pewności.
- Jestem już dorosły, Sei. Mogę robić, co zechcę. Gdybym ulegał ich prośbom, nie sypiałbym z tobą.- prycha.
- Myślisz, że są przeciwni...?- unoszę lekko jedną brew.
- Nie wiem. Na razie ich nie uświadamiam. Ciągle myślą, że spotykam się z Kiriko-
- To nie ta sama dziewczyna, za którą szalałeś w liceum? Ta, przez którą zapisałeś się do drużyny koszykówki?- wcinam mu się w zdanie.
- Dokładnie. To była też jedyna dziewczyna, która mi się podobała. Oprócz niej podobali mi się już tylko sami mężczyźni...- mówi śmiało i podnosi się do siadu.
- Nadal ci się podoba?- przyglądam się, jak wstaje i ubiera swoją bieliznę oraz spodnie.
- Zmieniła kolor włosów i styl. To już nie to samo... Poza tym, w drugiej klasie pogodziłem się z myślą, że jestem gejem. Skończyłem z nią.- I bardzo dobrze.- myślę w duchu. Kouki wzdycha i wzrokiem zaczyna czegoś szukać. Domyślam się, że chodzi o resztę jego garderoby.
- Widziałeś może...?- posyła mi znaczące spojrzenie.
- Nie. Idź wziąć prysznic i ubierz się. Możesz wybrać coś z mojej szafy. Ja zrobię śniadanie.- oznajmiam, zsuwając się z mojego łóżka.
- Heeh... A ty? Nie będziesz się kąpał?- zerka na mnie przelotnie, gdy go mijam.
- A skąd wiesz, że już nie zaliczyłem porannego prysznica?- posyłam mu zadziorny uśmiech.
- Skubany...- mruczy z uśmiechem. Zaczynamy mierzyć się wzrokiem. Nie wytrzymuję i przyciągam bruneta do siebie oraz przypieram do ściany. Następnie wpijam się w słodkie, miękkie wargi. Furihata z westchnieniem, wplątuje swoje długie palce w moje krwistoczerwone włosy i odwzajemnia namiętny pocałunek.
- Miałem nadzieję na wspólny prysznic...- jęczy, kiedy sunę językiem po smukłej, pokrytej malinkami szyi.
- Musisz obejść się smakiem.- szepczę z uśmiechem i puszczam go wolno. Zauważam błysk w ponętnych, migdałowych oczach.
- Co do smaku, mam nadzieję na prawdziwą ucztę...- uśmiecha się do mnie szeroko.
- Pod warunkiem, że nie zasmakujesz nieba beze mnie.- mężczyzna przygryza dolną wargę i przez chwilę milczy.
- Zgoda.- odpowiada i zsuwa swoje ubranie, które zdążył ubrać. Pragnie mnie skusić, ale nie wie, jak bardzo jestem cierpliwy...- patrzę, jak znika za drzwiami łazienki. Jeszcze tyle miejsc na jego skórze nie naznaczyłem... Muszę nad tym popracować.- myślę podczas krojenia warzyw w kuchni.
- Twój telefon dzwoni, jak najęty.- słyszę za sobą znajomy głos.
- Jakoś go nie słyszę.- mruczę nie zaniechując wykonywanej czynności.
- Mam przeczytać wiadomości?- odkładam nóż na blat i odwracam się do niewysokiego szatyna w o rozmiar za dużej, czarnej koszulce z nadrukiem oraz szarych bokserkach.
- Jakiej części z "ubierz się" nie zrozumiałeś?- pytam odbierając od niego telefon.
- Chyba nie myślałeś, że ubiorę garnitur! Wiesz ile czasu zajęło mi wyszukanie tej koszulki?- odpowiada i podchodzi do garnków, aby sprawdzić na jakim etapie gotowania jestem. W tym czasie odblokowuję telefon i sprawdzam wiadomości. Otrzymuję same życzenia urodzinowe. Z pracy i od znajomych. Również od ojca, który jest na kolejnej, mało znaczącej delegacji. Ale się wysilił...- sprawdzam połączenia. Dziesięć od Kise, dwa od Midorimy, jeden od Murasakibary i Kuroko. Każdy ze słynnego Pokolenia Cudów wysłał też po wiadomości:



Od: Kise Ryouta
Temat: Wszystkiego Najlepszego!!! (^.^)/

Akashicchi!!

Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?! Muszę Ci coś bardzo ważnego powiedzieć i zaproponować! Zadzwoń jak to odczytasz!

Kise ;-)



Od: Midorima Shintarou
Temat: Urodziny

Ohayo, Akashi.

Mam nadzieję, że masz się dobrze. Życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Słyszałem, że Kise straszył jakąś imprezą. Uważaj. To tyle.

Midorima

PS. Twój dzisiejszy szczęśliwy przedmiot to krawat. Pewnie nie będziesz miał z nim problemu skoro nosisz go na co dzień w pracy...



Od: Murasakibara Atsushi
Temat: Sto lat~

Aka-chin,

Kolejny rok życia z głowy. Obyś nie przytył i był taki jak zawsze (chociaż popracuj trochę nad swoimi wadami)! Sukcesów w firmie, pieniędzy, spełnienia, miłości i dobrego roku.

Atsushi



Od: Kuroko Tetsuya
Temat: Wszystkiego Najlepszego!

Witaj Akashi-kun,

Chciałbym Ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy :) Miłego dnia!
PS. Kagami-kun i Nigou również pozdrawiają!

Kuroko Tetsuya



Od: Aomine Daiki
Temat: Yo

Siema Akashi (ty skubany draniu),

Wszystkiego naj.

Ao



Miło, że pamiętali. Muszę im odpisać...- zaczynam wpisywać kolejne litery na dotykowej klawiaturze telefonu.
- Kto to?- pyta mnie Kouki zalewając herbatę.
- Moi koledzy z Teikou.
- Czego chcą?- Zazdrosny czy jak?
- Chcą zorganizować spotkanie...
- Dzisiaj?- ucina mi. Odwracam wzrok od telefonu i spoglądam w niespokojne, czekoladowe ślepia.
- Prawdopodobnie...- mruczę uciekając wzrokiem w bok. Nastaje krępująca cisza.
- Mam... iść z tobą?- Furihata przerywa ją i przeczesuje swoją grzywkę dłonią.
- A chciałbyś?- przyglądam mu się.
- Nieważne. Wolałbym jednak żebyś mnie poinformował, bo jeśli wolisz spotkać się z nimi niż zostać ze mną...- Doskonale wiem, o co mu chodzi.


Nigdy nie postawię nikogo przed tobą.


Podchodzę szybkimi susami do szatyna i niespodziewanie muskam ustami jego wargi. Gdy przerywam słodką pieszczotę, spoglądam mu prosto w oczy.

Autorka zdjęcia: Rowally

- Idziesz ze mną. Jak tylko wrócimy, zabiorę cię do mojej sypialni i sowicie wynagrodzę.- szepczę mu do ucha. Widzę, jak dreszcz przechodzi jego spragnione mojego dotyku ciało.
- C-Co mam ubrać?
- Najpierw chyba musisz się rozebrać.- dodaję z uśmiechem i zdejmuję moją koszulkę z ciała brązowookiego.
- A teraz zapraszam do garderoby.
- Sei, ty chyba nie...- patrzę na mężczyznę z chytrością.
- Sei!!- woła, a ja biorę go szybko na ręce i prowadzę na piętro...

***

- Nie mogę uwierzyć, że ubrałeś mnie w garnitur...- Kouki wzdycha ciężko. Stoimy razem przed wejściem do lokalu, który wybrałem na wspólne spotkanie z przyjaciółmi. Zerkam na mojego towarzysza. Ma na sobie moją szarą koszulę i czarny garnitur. Dookoła szyi zawiązałem mu ciemnogranatowy, jedwabny krawat. Niezwykle atrakcyjny i elegancki...
- Wyglądasz oszałamiająco.- mówię mu dyskretnie do ucha.
- Myślisz?- mruczy dotykając palcami krawatu.
- Gdyby nie moi natrętni koledzy, poszlibyśmy teraz do toalety.- szepczę wsuwając czubek nosa w brązowe włosy.
- Nie lepiej pójść do hotelu? Mniejsze ryzyko i-
- Nie wytrzymałbym.- podgryzam płatek jego ucha.
- Ah! Sei...- jęczy cicho. Powoli odsuwam się od ciebie.
- Idą.- informuję. W naszym kierunku idzie piątka mężczyzn.
- Akashicchi!- rzuca się na mnie Ryouta.
- Dzień dobry, Akashi.- poprawia okulary Shintarou.
- Kopę lat, Akashi-kun.- kłania się Tetsuya.
- Siema, Akashi.- mruczy Daiki.
- Aka-chin, ohayo~!- wita mnie Atsushi.
- Witajcie. Miło was wszystkich widzieć.- posyłam im uprzejmy uśmiech i wskazuję na bruneta dłonią.
- Pozwólcie, że przypomnę wam-
- Chihuahua!- woła Kise i wskazuje palcem na Furihatę.
- Ja? "Chihuahua"?- dziwi się Kouki.
- To ty grałeś w liceum w drużynie Seirin, prawda?- pyta Midorima.
- Furihata-kun! Tak dawno cię nie widziałem!- Kuroko podchodzi do szatyna i ściska jego dłoń.
- Kuroko!- uśmiecha się szeroko brązowooki.
- Może wejdziemy do środka?- proponuję. Po kilku minutach, siedzimy przy stoliku i rozmawiamy czekając na zamówienia.
- Co u ciebie słychać?- słyszę jak niebieskowłosy zagaduje mojego kochanka. Chciałbym podsłuchać ich rozmowę lecz przez głośne piszczenie Ryouty ciężko mi się skupić. Przypatruję się pilnie wszystkim zebranym. Na pierwszy rzut oka udaje mi się wywnioskować, że Daiki i Ryouta są ze sobą, Midorima, jak zwykle jest tsundere, ale również jest zajęty, to zapewne kolega z pracy, a Atsushi ogranicza słodycze, dlatego siedzi nieco podenerwowany i dłonie mu drżą. Natomiast Kuroko... Całkowita zagadka. Jak zawsze zresztą. Gdyby sam się nie przyznał, że umawia się z Kagamim, pewnie uznałbym to za niesmaczny żart...
Tetsuya uśmiecha się niewinnie do Koukiego i widać, że wciągnął się w rozmowę. Furihata natomiast wręcz promienieje w towarzystwie niebieskowłosego. Zaczynam czuć irytację i drobne ukłucie zazdrości. Nie powinni siedzieć tak blisko siebie. Co jest motywem Tetsuyi? Czemu go podrywa? Nie widzi, że Kouki już do kogoś należy? Do kogoś bardzo zaborczego, niebezpiecznego i siedzącego przy tym samym stole...
-... prawda Akashicchi?- słyszę przebijający się przez moje myśli głos Ryouty.
- Słucham?- zwracam wzrok na blondyna, który krzyżuje ręce i uśmiecha się triumfalnie.
- Mówiłem.- chichocze złotooki. Marszczę lekko brwi.
- Cały czas gapisz się na Kurokocchiego i Furihatacchiego.- zauważa model.
- Masz z tym jakiś problem?- odpowiadam chłodno upijając łyk wcześniej zamówionej szklanki wody.
- Nie musisz od razu tak na mnie naskakiwać! Nie chciałem...!
- Stul pysk, Ryou.- warczy Aomine.
- Kiedy przyjdzie kelner?- mruczy leniwie Murasakibara.
- Już minęło dwadzieścia minut!- odzywa się Midorima zerkając na swój zegarek na lewym nadgarstku.
- Może pójdę się zapytać?- proponuję podrywając się.
- Nie!!- krzyczą wszyscy równocześnie. Po raz kolejny marszczę brwi i siadam na swoje miejsce.
- O co wam wszystkim chodzi?- Coś tu śmierdzi...
- Może porozmawiamy o związkach? Wiecie, że-
- Nie!!- kolejne zaprzeczenie.
- No okej...- dąsa się Kise.
- A-Ano...- nagle przy naszym stoliku zjawia się pracowniczka restauracji w białym fartuchu. W jej dłoniach znajduje się okrągła, srebrna taca z... tortem. Wytrzeszczam oczy z osłupienia.
- To pomy-
- Wszystkiego najlepszego!!- wołają zebrani. Spoglądam ze zdziwieniem na rozweselone twarze.
- Kazałeś nam nie kupować prezentów, więc złożyliśmy się na tort!- wyjaśnia Kuroko.
- Ro-zumiem.- delikatny uśmiech pojawia się na mojej twarzy.
- Zdmuchnij świeczki!- mówi Kise wyciągając swój aparat i szykując się do zrobienia mi zdjęcia. Kobieta stawia przede mną tort. Przyglądam się ciastu. Jest średniego rozmiaru, z ciemnym biszkoptem oblanym czekoladą. Na jego wierzchu, udekorowany jest sześcioma truskawkami oraz jadalną tabliczką z napisem: "Sto lat Akashi!". Dookoła niej są zapalone świeczki. Dokładnie dwadzieścia trzy. Co mogę sobie życzyć? Mam przecież wszystko, czego potrzebuję. Nie przywrócę matce życia ani nie sprawię, że ojciec się zmieni... Pragnę jedynie...- moje oczy spoczywają na moment na Koukim i jego ciepłym, migdałowym oczom. Pochylam się lekko w stronę tortu oraz zdmuchuję świeczki. Wszyscy zaczynają klaskać.
- Dziękuję wam. Mam nadzieję, że pomożecie mi go zjeść...
- Spokojna głowa! Nie zmarnuje się!

***

- Jeszcze raz wam bardzo dziękuję. Miło było się z wami zobaczyć.- żegnam ich uśmiechem.
- Do zobaczenia, Akashicchi, Furihatacchi! Odezwij się czasem! Na razie! Do widzenia, Akashi-kun, Furihata-kun. Pa, pa Aka-chin!- przyjaciele rozchodzą się. Zostaję sam z Koukim na chodniku, przed restauracją.
- Idziemy?- zwracam się do szatyna.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że masz dzisiaj urodziny?- odzywa się zirytowany szatyn.
- To nic takiego. Nie obchodzę urodzin. Nie chciałem, żebyś się specjalnie szykował czy kupował-
- Wcale nie!- woła brązowooki.
- Skoro nie obchodzisz urodzin, dlaczego się z nimi spotkałeś?! Dlaczego oni mogli ci kupić prezent, a ja nie?! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?!
- Kouki, uspokój się. To był ich pomysł. Słyszałeś, że zabroniłem im cokolwiek kupować. Poza tym, chciałem się z nimi spotkać. Zawsze jestem zajęty w pracy i-
- Dlaczego zmieniłeś tak nagle zdanie? Chciałeś spędzić ten dzień tylko ze mną...- spoglądam na bruneta ze spuszczoną w dół głową. Widzę, jak zaciska dłonie w pięści i cały drży.
- ...czemu?
- Słucham?
- Czemu chciałeś być dzisiaj ze mną skoro mogłeś spotkać się z nimi sam?- czuję suchość w gardle i uścisk w piersi.


Tak bardzo chcę ci powiedzieć... ale nie mogę.


- Byłeś wolny, a ja chciałem spędzić wolny czas w twoim towarzystwie. Tylko, że chłopaki też pragnęli się ze mną zobaczyć. Ciągle się wymiguję od spotkań, bo mam sporo pracy. Na dodatek chcieli za wszelką cenę coś mi kupować. Byłoby to z mojej strony niegrzeczne, gdybym odmówił im spotkania.- wyjaśniam mu ze spokojem.
- Każdą moją wolną chwilę poświęcam dla ciebie, Kouki. Wybacz mi, jeśli cię zraniłem... Nie miałem takiego zamiaru.
- Nie. To moja wina... Przepraszam, Sei. Masz całkowitą rację.- brunet drapie się po karku i spuszcza wzrok na chodnik. Stoimy w zupełnej ciszy. Słońce zaczyna już kryć się za chmurami. Choć jest dopiero po siedemnastej, późnozimowy czas daje o sobie znać.
- Co teraz?- pytam szatyna.
- Chyba najlepiej będzie, jak pojadę do siebie.- mówi Kouki. Czuję, jak coś ściska moje wnętrzności.


Nie. Nie chcę.


- Przepraszam...- zanim Furihata zdołałby odejść choćby o jeden krok, łapię go w błyskawicznym tempie za nadgarstek i zamykam w swoich ramionach.
- Nadal chcę spędzić z tobą ten szczególny dzień. Nie odchodź... proszę.


Tak bardzo mi na tobie zależy...

Nie masz najmniejszego pojęcia, jak bardzo...


Niewinny rumieniec pojawia się na policzkach Furihaty. Po krótkiej chwili brązowooki kiwa twierdząco głową.

***

- Miałeś rację, Kouki.- przyznaję podczas naszej wspólnej kolacji, która stanowiła pierwowzór późnego śniadania.
- Eh?- brunet mruga zdziwiony.
- Powinienem ci powiedzieć, ale zrozum, że nie chciałem zawracać ci głowy...- Dlaczego próbuję mu się wytłumaczyć? Może dlatego, że przez cały ten czas milczał? A może dlatego, że był taki zmieszany i przybity?
- Kim dla ciebie jestem, Seijuurou?- pyta mnie nagle Furihata. Czuję suchość w gardle i przyspieszony puls.
- Ch-Chodzi ci o-
- Chodzi mi o to kim dla ciebie jestem. Chłopakiem? Kochankiem? Zabawką? Przelotnym zauroczeniem? A może...
- Przestań. Wiesz, że nie jesteś tylko przelotnym zauroczeniem ani zabawką. Nie spotykam się z nikim innym od czasu, gdy zaczęliśmy ze sobą sypiać.
- Wiem. J-Ja też. Chodzi o to, że... już nie wiem, co myśleć. Wariuję, Sei...- pochyla się i wpatruje w podłogę.
- Jak to?


Strach. Niepewność. Szybki puls. Drżenie rąk. Zimny pot. Unikanie wzroku...

Jesteś taki sam.


- Ja tak nie potrafię... Nie wiem co mam zrobić.- jest bliski płaczu, załamania.


Chcę cię przytulić, pocieszyć...

A może po prostu sam tego potrzebuję...?


- Kocham cię, Seijuurou... Nie powinienem, wiem o tym. Ale... nie potrafię już tego zatrzymać. Nie chcę nikogo innego. Nie czułem się tak przy nikim innym. Myślę tylko o tobie. O naszej wspólnej przyszłości. Przeraża mnie sama myśl, o naszym rozstaniu. Jestem tchórzem i naiwniakiem. Gdybyś ranił mnie setki razy, pewnie i tak przyszedłbym do ciebie... Nie mogę sam w to uwierzyć. Tak bardzo się zmieniłem. Jestem w stanie zrobić wszystko, żebyś ze mną został... Więc proszę, powiedz na czym stoimy...- słyszę ciche łkanie. Siedzę jak wryty i wpatruję się w moje bóstwo, moje marzenie, moje życie... Nie miałem bladego pojęcia, jak daleko zaszły sprawy. Jakim głębokim uczuciem darzyłeś mnie przez cały ten czas. W jakiej chorej niepewności musiałem cię trzymać do tej pory...
- Kouki...- podchodzę do szatyna i klękam przy jego krześle. Następnie ujmuję dłoń Furihaty i całuję jej wierzch.
 - S-Sei...?- chlipie cicho i wyciera zaczerwienione oczy.
- Jestem kretynem. Zakochałeś się tak nietrafnie, mój drogi, ukochany... Wybacz mi. Wynagrodzę ci wszystko, mój jedyny. Proś, o co tylko chcesz.- Kouki spogląda na mnie ze zdziwieniem. Jednak, gdy przypatrzy się moim najszczerszym, dwukolorowym oczom... zobaczy wszystko.


Kraty zostały złamane.

- W takim razie...

Wszystkie bariery przełamane.


-... bądź ze mną.- dokańcza ze łzami.


Moje jedyne, ukochane...


- Na zawsze.- odpowiadam i biorę go w swoje ramiona.


Już na wieczność zakopane.


***

 - Sprawiłeś, że stałem się najszczęśliwszym mężczyzną na całej ziemi. Nikt, już nigdy nie przebije twojego prezentu.- szepczę całując nagie łopatki mojego chłopaka.
- Mógłbym powiedzieć to samo.- Kouki uśmiecha się do mnie ciepło.
- Brakuje mi tylko jednego, do tak zwanej pełni szczęścia.- przeczesuję dłonią jego czekoladowe włosy.

Autorka zdjęcia: Rowally
- Co takiego?- unosi się lekko i spogląda prosto w moje oczy.
- Zamieszkaj ze mną.- proszę. Brunet robi wielkie oczy.
- M-Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej.- uśmiecham się i dotykam rozgrzanego policzka szatyna.
- A-A co na to twój ojciec?- pyta Furihata.
- Jestem już dorosły, Kouki. Mogę robić, co zechcę. Gdybym ulegał jego prośbom, nie umawiałbym się z tobą.- kopiuję jego poranną wypowiedź.
- Spadaj.- warczy i rzuca we mnie poduszką. Śmieję się głośno i odbieram cios z honorem.
- A tak naprawdę, to... nikt nie liczy się dla mnie bardziej od ciebie, mój ukochany. A już zwłaszcza mój zwyrodniały ojciec.- dotykam dłonią jego delikatnej dłoni.
- N-Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Jest wręcz znakomity.- dodaję śmiało.
- Nie przemyślałeś tego. A co jeśli się przez to rozstaniemy? Jesteśmy tacy... różni.- obawia się brunet.
- Kto? My? Nie ma takiej możliwości...- nachylam się do jego ucha.
-... bo jesteś skazany na dożywocie... w moim sercu.



*****

Witajcie~! <3


Kochani! To dziś! Akashi-sama obchodzi urodzinki! Jestem taka wzruszona! tyle wyczekiwaniaaa ;-; Będziemy świętować aż do rana i dzielić się piękną miłością z tego one-shot'a~! <3 <3

To opowiadanko tworzyłam już od wakacji, ale prototyp został zamieniony na coś innego cierpliwości. W weekend naszła mnie wena, niczym istny piorun i oto jest! Długie, ociekające cukrem i dojrzałym słowem opowiadanko! *-*
Jest nieco odmienne niż reszta moich słodkich AkaFuri. Nie ma tu dokładnie obrysowanej granicy uczuć i informacji na temat stałego związku bohaterów jedynie fakt, iż ze sobą sypiają xd. Poza tym, dorosły i pewniejszy siebie Ferbi skradł moje nie serce, bo należy już do Akashiego ;D względy! Stwierdziłam również, że to takie frustrujące, gdy para zakochanych nie wie na czym stoi, choć oboje darzą się uczuciem! ;-/ Cały czas jest takie nastawienie: "No przecież on cię kocha, idioto! Wyznaj mu to w końcu!!" jak ja w Sekaiichi do tępego Ritsu ;P

Nie przedłużając, wstawię coś jeszcze przed świętami i w trakcie ho ho ho, bo pisanie to główny zjadacz mojego wolnego czasu.
Spoilery!! (Dawno ich nie było, czyż nie? ^^) W tym roku świąteczne opowiadanko przypadnie z... Akashim-sama! :D

PS. Mam przedłużać termin konkursu? Nie otrzymałam jeszcze wszystkich prac... A może ktoś chce się jeszcze zgłosić? ^^

(2) PS. Z konkursowych maili i poprzednich poprzednich xD chyba gdzieś pod ostatnim Lostem komentarzy domyślam się, jak bardzo tęsknicie za Lost'em ;_; Gomene~! Obiecuję się za niego zabrać, dobrze? Już teraz Wam PRZYSIĘGAM, a jak wiecie lub i nie, Joleen nigdy nie łamie obietnic skąd macie wiedzieć, skoro nigdy takich tutaj nie było? xDD No to teraz wiecie..., że dodam go w przeciągu... *zerka na kalendarz* tych wolnych, świątecznych dni. Może być? ;D


Joleen :*

sobota, 5 grudnia 2015

Mikołajkowe TsukiYama ^^

Opowiadanie yaoi- Tsukishima Kei x Yamaguchi Tadashi

UWAGA +18!!!





- T-Tsu-Ah!-kki...!- słodkie, urwane jęki to prawdziwa muzyka dla moich spragnionych jego głosu uszu.
- Opuść swoje biodra... Tadashi.- mruczę lekko zniecierpliwiony wpatrując się w każdy, najmniejszy detal nagiego, wilgotnego od potu ciała mojego chłopaka. Yamaguchi pochyla się nade mną w dosyć wyuzdanej pozycji, nabijają się na mnie z westchnieniem. Łapię za jego pośladki i lekko je rozsuwam, aby ułatwić mu zadanie.

- P-Przestań... S-Sam to zrobię...!- wykłóca się czarnowłosy. Słodki. Przepiękny. Cudowny. Cholera, zdecyduj się! Niech będzie... "mój". Opieram swoje ręce na pościeli oraz spoglądam na brązowookiego z zaciekawieniem. Nie mogę powstrzymać uśmiechu na ustach. Klatka piersiowa Yamaguchiego podnosi się i opada w szybkim tempie. Jego usta są wysuszone niczym pustynia, ciemne kosmyki z grzywki przylegają do wilgotnego od potu czoła, a na policzkach widnieje smuga gorącej czerwieni. Chłopak przymyka powieki. Jedną dłoń opiera o moje biodro, a drugą sięga między swoje nogi. Oblizuję dolną wargę nie spuszczają z niego swoich pilnych oczu.
- Tadashi... Szybciej.- ponaglam, czując moje sięgające zenitu pożądanie. Pragnę go. Chcę w końcu mieć swój pierwszy raz z Tadashim tak, jak należy. Zwłaszcza, gdy jesteśmy w tej pozycji... Kso. Zaraz pożrę go żywcem.
- K-Kei...- mamrocze moje imię w najbardziej kuszący sposób na całej ziemi. Widzę dreszcz przechodzący jego smukłe ciało i w końcu wyczekiwany przeze mnie ruch... Moje całe ciało spina się w gotowości.
- Ta-Tadashi...?- nagle obraz seksownego młodzieńca rozmazuje się przed moimi oczami. Zamiast siedzącego na mnie okrakiem bóstwa, widzę białego kota, który wykonuje swoją poranną toaletę na moim łóżku.
- To są chyba jakieś żarty...- warczę, a następnie unoszę lekko kołdrę. Stale czuję moje podniecenie sennymi wizjami, ale łudzę się, że-
- No pięknie...

Tsukishima Kei. Lat osiemnaście. W snach fantazjuje o swoim chłopaku i po raz szósty w tym tygodniu zajmuje się domowymi obowiązkami, włącznie z praniem.

***

Tak dalej być nie może! Czuję się jak jakieś pieprzone zwierzę podczas rui. Prawie noc w noc śnią mi się zboczone scenki z Yamaguchim, a w ciągu dnia próbuję molestować go w szkole. Niewystarczająco... Potrzebuję jakiejś ogłady lub... spełnienia.
- Tsukki!- słyszę przebijający się głos przez głośną muzykę dobiegającą z moich słuchawek. Odwracam się i widzę chłopaka biegnącego w moim kierunku. Ma na sobie ciemnobrązową kurtkę z jasnym futerkiem przy kapturze, szkolną torbę przewieszoną przez ramię oraz rękawiczki skrywające jego delikatne dłonie. Szeroki, szczery uśmiech maluje się na piegowatej twarzy.
- Spóźniłeś się, Yamaguchi.- mruczę zerkając w bok. Słodki. Jak cholera... Kso. Chcę go mieć.
- Gomen, Tsukki. Jeden autobus mi wypadł i...- Zaróżowione wargi, zaczerwienione od zimna policzki, błyszczące, migdałowe oczy...
- T-Tsukki, słuchasz mnie?- pyta nieco zmieszany zawodnik drużyny Karasuno. Przez chwilę nie odpowiadam i wpatruję się w tańczące iskierki w jego ślepiach.
- Chodź ze mną.- łapię Tadashiego za nadgarstek i prowadzę do opustoszałej sali gimnastycznej. Kiedyś- mojego szkolnego azylu, a teraz naszego. Związek, to dosyć ciekawe doświadczenie. Wszystko, co masz w posiadaniu zostaje przekrojone na pół. Nie masz już żadnych tajemnic, własności...

Wspólnie. Całe życie. Na zawsze.

- T-Tsu-Mmm!- po zamknięciu drzwi, rzucam się do ataku na upolowaną zwierzynę. Wpijam się w słodkie wargi ukochanego, smakuję i konsumuję. Nareszcie...
- Haa-Ah! K-Kei...!- woła rozdygotany, gdy wsuwam swoje kolano między jego trzęsące się kończyny. Nie sądzę, żeby zimno było tego powodem. Wręcz przeciwnie. Prawdziwy upał.
- Tadashi...- szepczę odpinając dwa pierwsze guziki kurki ciemnowłosego. Potem sunę koniuszkiem językiem po jego bladej szyi aż do samego ucha. Yamaguchi cały drży i zaczyna oddychać przez usta. Wzrok chłopaka staje się zamglony, a swoje palce wbija w rękawy mojego płaszcza.
- Ta...dashi...- szepczę wprost do ucha brązowookiego lekko skubiąc je zębami.
- N-Nie! K-Kei! Proszę...!- łka cicho. Znam wszystkie twoje słabe punkty. Znam je na pamięć. Chcę dowiedzieć się więcej, nauczyć się kolejnych, abyś już nigdy nie potrafił mi uciec. Nie będziesz w stanie się przede mną skryć. Odnajdę cię wszędzie...
- Przestanę, ale pod jednym warunkiem...- wzdycham zniżając swoje dłonie na kościste biodra bruneta, a później pośladki. Muszę zagryźć wargę, aby się powstrzymać przed następnym ruchem.
- Ah!- wzdryga się Yamaguchi.
- Przyjdziesz dzisiaj do mnie, Tadashi. Nie będzie więcej wymigiwania się, jasne? Chyba, że wolisz być wziętym tu i teraz...- na mojej twarzy pojawia się półuśmiech.
- K-Kei! Co ty mó-?!- zamiera wpół zdania patrząc mi w oczy.

Głód. Palące pragnienie.
Nie jestem sobą... Widzisz to, prawda?

- Rozumiesz, Tadashi?- pytam czekając z wyczekiwaniem na jego odpowiedź. Chłopak kiwa twierdząco głową i zerka w bok z zawstydzeniem.
- T-To moja wina... W-Więc muszę ponieść ko-ko-konsekwencje...- Jąka się tak rozkosznie... Muszę odejść. Wytrzymać. Ale już niedługo...
- Dokładnie, mój kusicielu.- szepczę blisko szyi mojego kochanka, a następnie cofam się kilka kroków w tył. Zauważam, jak jego nogi drżą. Jest bezsilny i gotowy.
- K-Kei... proszę...- napotyka mój wzrok.
- Nie, Tadashi. Musisz poradzić sobie sam. Tak jak ja każdego poranka.- rzucam i poprawiam swoje okulary. Nie wydaje się zdziwiony. Doskonale o tym wie. Pamiętam, że był o wiele bardziej speszony, gdy mu to wyznałem. Może nawet bardziej niż ja? Powoli zwracam się ku wyjściu...
- Kei!- woła mnie. Przystaję.
- Słucham. Chciałeś coś powiedzieć?- wyczekuję jego pozwolenia.
- Nie... Nie zostawiaj mnie...
- Nigdy cię nie zostawię. Wiesz o tym. Coś jeszcze?- Nie ulegnę. Jestem silny. Musisz poczuć, jak to jest...
- P-Proszę... Kei... Błagam...!- słyszę jego płaczliwy głos. To jest to. Odwracam się w jego stronę. Widzę jak wzdryga się, gdy zauważa, iż na niego patrzę.
- Szybko. Niedługo będzie przerwa.- zdejmuję swoją kurtkę i odkładam na podłogę. Obserwuję, jak Tadashi robi to samo. Jego palce zaczynają drżeć, kiedy odpina kolejne guziki.
- Nie umiesz się nawet rozebrać? Tsk. Uciążliwy...- podchodzę do niego oraz pospiesznie pozbywam się nakrycia czarnowłosego. Brązowa kurtka opada z szelestem na ziemię. Przez krótką chwilę jedynie mierzymy się wzrokiem. Chłopak wyciąga rękę i łapie za rękaw mojego mundurka.
- K-Kei...
- Przecież wiem.- ucinam i przysuwam się do niego bliżej. Następnie szukam dłonią rozporka w jego spodniach.

- M-Może-
- Zrobię to ustami.- informuję, zsuwając spodnie Yamaguchiego do wysokości kolan.
- H-Ha?! Kei, nie...!
- Cicho. Bądź wdzięczny i... oddaj się przyjemności.- mówię i biorę go do ręki.
- Kei...!- spoglądam na twarz przyjaciela w kolorze dojrzałych buraków.
- Nie denerwuj się tak. To przecież nie pierwszy raz-
- O-O-Okulary...- szepcze cicho Tadashi. Nie wiem czy dobrze usłyszałem...
- Eh?- mrugam zdziwiony.
- Zdejmij... okulary.- mówi pewniej oraz nieco głośniej.
- Ach. Masz rację.- odsuwam się i wykonuję polecenie.
- Potrzymasz?- oddaję przedmiot do jego dłoni.
- Schowaj je do kieszeni mundurka.- kiedy okulary są już bezpieczne, zbliżam się do ciemnowłosego na nowo.
- K-Kei...- słyszę westchnienie. Nie martw się. Sprawię, że zapomnisz jak oddychać...- przejeżdżam po jego całej długości językiem.
- Aaah...- jęczy Yamaguchi, gdy wsuwam go do ust. Czuję na języku słony smak. Heeh... Jeszcze trochę dłużej i nie potrzebowałbyś mnie do niczego...- myślę i zaczynam poruszać głową.
- Tsu-Ah!- Mówimy sobie po imieniu od niedawna. Tak naprawdę, to... jesteśmy ze sobą już cztery miesiące. Powinien się już przyzwyczaić, chociaż uważam to za słodkie, gdy jego mózg zaczyna szwankować i zdarza mu się nazwać mnie tym głupim przezwiskiem podczas naszych zbliżeń. Nie może skupić się zupełnie na niczym. Jestem tylko ja.
- T-Tsukki... Ja... Puść...- daje mi znać, że jest już blisko. Ani mi się śni... Co zrobi woźny, jak zobaczy tutaj jakieś ślady naszej obecności? Nie mogę stracić "naszej" skrytki...- przyspieszam swoje ruchy. Ostatnie pchnięcia biorę trochę głębiej, aby mógł spokojnie dojść w moich ustach.
- N-Nie! Tsu-AH!- wydaje okrzyk, a ja czuję jak słona ciesz spływa do mojego gardła. Przełykam zawartość i puszczam go wolno. Tadashi od razu zsuwa się plecami po ścianie w dół. Jego oddech jest przyspieszony, tak samo jak puls. Dotykam wilgotnych warg palcami, aby upewnić się czy jestem czysty.
- Tadashi. Okulary.- Mam trochę zachrypnięty głos, ale to nic. Przejdzie. Yamaguchi wyciąga swoją dłoń. Ku mojemu zdziwieniu ląduje ona na moim policzku, a nie w kieszeni mundurka.
- Pocałuj mnie...- prosi.
- Na pewno? Przed chwilą miałem w ustach...- czuję na wargach coś miękkiego i ciepłego. Przymykam powieki oraz wsuwam język do wnętrza jego ust. Brązowooki cicho wzdycha oraz wczepia swoje palce w moje włosy.
- Kocham cię.- szepcze, gdy kończę pocałunek. Zawsze, gdy wypowiada tą sentencję, która wcześniej kojarzyła mi się jedynie z kłamstwem, czuję uścisk w piersi.
- Ja ciebie też.- wyznaję i całuję kącik jego ust.
- Musimy już iść.- mówię. Tadashi kiwa głową i zaczyna się ubierać.
- Proszę.- podaje mi moje okulary, które zakładam na nos. Pierwsze, co dokładnie widzę po ich założeniu, to jego uśmiech.
- Chodźmy, Tsukki.
- Zamknij się, Yamaguchi.
- Gomen, Tsukki!

***

- Nice! Oby tak dalej, Tsukishima!- chwali mnie kapitan. Po rozgrzewce, mieliśmy zagrać krótki mecz. Nie miałem ochoty grać, ale skoro reszta się tak uparła...
- Kurde!! Czemu nie jestem taki wysoki?!- woła nadąsany Hinata.
- Ale za to jesteś super słodki!- uśmiecha się szeroko Nishinoya.
- N-Nishinoya-senpai! Ja wcale nie chcę być słodki! Chcę być wysoki!!
- Heeh? Czyli ja nie jestem "super słodki"?- pytam swoich starszych kolegów z drużyny, którzy zrywają boki ze śmiechu.
- Ani trochę!- śmieje się Tanaka.
- Tak samo jak Kageyama! Obaj macie poważny problem...!- przestaję słuchać ich głupich rozmów i odpływam myślami, wpatrują się w Tadashiego. Chłopak ćwiczy trochę dalej razem z naszą nową menadżerką, która podbija piłkę. Mógłbym patrzeć na niego całą wieczność... Jego ruchy są dosyć niezdarne, ale nieustępliwe i silne. Jest taki skupiony, w przeciwieństwie do dzisiejszego poranka...
- Tsukishima...?
- Jeszcze pięć minut przerwy.- rzucam i podchodzę do Yamaguchiego, gdy Yachi znika z pola widzenia. Zapewne poszła po ręczniki oraz napoje dla drużyny.
- Wyprostuj się bardziej i ugnij kolana.- komentuję przyglądając się chłopakowi z bliska.
- T-Tsukki!!- brązowooki podskakuje z zaskoczenia.
- Twoje ręce są zbyt luźne. Muszą być sztywne, żeby piłka daleko się odbiła.- radzę mu dalej.
- T-Tak...?- pyta prezentując mi swoją pozycję do odebrania serwu.
- Nie. Ugnij kolana. Jeszcze bardziej. Teraz zmień ułożenie rąk. Nie tak... Yamaguchi.- podchodzę za jego plecami i łapię za znajome ramiona. Pomagam mu ustawić się poprawnie.
- Idealnie.
- D-Diękuję, Tsukki.- ciemnowłosy posyła mi swój ciepły uśmiech. Ukradkiem zerkam w stronę drużyny. Wszyscy są zajęci rozmową z nauczycielem Takedą. Świetnie. Nachylam się do jego ucha.
- Rozmawiałem z mamą. Będzie dzisiaj do późna w pracy, a Akiteru nocuje u kolegi. Co ty na to?- widzę jak mój przyjaciel cały się spina i rumieni.
- O-Oszalałeś?! Jeśli ktoś nas zobaczy...!
- Czekam na ciebie po treningu przed szkołą.
- Tsukki...- szybko muskam ustami jego ciepły policzek, a następnie powracam do drużyny.

***

- Znowu się spóźniłeś.- warczę widząc postać zbliżającą się do mnie niepewnym krokiem.
- Gomen. Rozmawiałem z Shoyou...
- Masz wszystko? Możemy iść?- wpatruję się w jego zaczerwienioną twarz.
- T-Tak...!- odpowiada po chwili.
- Świetnie. Dzwoniłeś do domu?- pytam bez zbędnych ceregieli.
- J-Ja... Już dzwonię!- odpowiada i wyciąga telefon z kieszeni kurtki. Udaję, że nam włączone słuchawki, a tak naprawdę, to przysłuchuję się jego rozmowie, aby upewnić się, że nie próbuje mi uciec. Kiedy kończy rozmowę, chowam sprzęt do torby i zerkam na chłopaka.
- Z-Zgodziła się.- kiwam głową. Oczywiście. Przecież jest "pod dobrą opieką".
- Co jej powiedziałeś?- pytam, choć wszystko doskonale słyszałem.
- Powiedziałem, że będziemy uczyć się matmy. Niedługo jest sprawdzian i...
- Będziemy powtarzać w piątek. Nie musisz się martwić.- ucinam jego wypowiedź.
- Co-Naprawdę?! Jesteś najlepszy, Tsukki!- czuję własny rumieniec na policzkach. Nie byłem przyzwyczajony do komplementów... i chyba nigdy nie będę.
- To przecież nic takiego...- mruczę wtulając czubek nosa w szalik, który dostałem od Yamaguchiego na urodziny.
- Nieprawda! Ratujesz mi skórę! Zresztą jak zwykle...- uśmiecha się brązowooki.
- To byłoby dla mnie uciążliwe, gdybyś kiblował rok w szkole. Poza tym, musisz jakoś mnie reprezentować swoją postawą...- tłumaczę.
- Eh? Czemu?
- No nie wiem. Może dlatego, że jesteśmy parą?- prycham. Chłopak przystaje, a ja odwracam się do niego.
- Co tak stoisz?- pytam.
- Nie wiem co mam zrobić... Jestem taki szczęśliwy i wzruszony i... pada śnieg!
- Ha?- przekręcam lekko głowę na bok.
- Spójrz, Kei! Śnieg!- woła radośnie Tadashi i wskazuje ręką w górę.
- Faktycznie...- przyglądam się białym, błyszczącym drobinom spadającym z nieba.
- Nareszcie... Święta bez śniegu to nie święta!- śmieje się cicho czarnowłosy.
- Tsk. Co w tym takiego fajnego? Wiesz jakie później będą drogi? Całe w obrzydliwym błocie! A ile na wieczór powstanie korków... Zimno i bród- to cała teoria śniegu.
- Ale jest taki piękny!- Tadashi napotyka mój zdziwiony wzrok. "Piękny"?
- Może nie jest najlepszy, szybko się topi oraz brudzi, ale ten pierwszy, czysty śnieg... jest niesamowity.- wpatruję się w mojego chłopaka. Delikatne płatki śniegu lądują na piegowatych policzkach, ciemnych rzęsach, włosach i ubraniu Yamaguchiego, a on zamiast założyć kaptur... uśmiecha się oraz zwraca swoją twarz w stronę nieba.
- Masz rację... Niesamowity.- mamroczę wpatrując się w ukochanego.

***

Całuję jego rozwarte wargi z drapieżnością. Tadashi oplata moją szyję rękami. Łapię za biodra czarnowłosego i unoszę nad ziemię. Nie odrywając się od miękkich ust przenoszę chłopaka do mojego łóżka. Delikatnie układam go na pościeli i dopiero wtedy przerywam nasz namiętny pocałunek.
- Kei...- spoglądam w orzechowe oczy.
- Co się dzieje, Tadashi?- pytam odpinając guziki marynarki jego mundurka.
- T-Trochę się denerwuję...
- Nie chcesz...?- nieruchomieję.
- T-To nie tak! J-Ja chcę, tylko-
- W takim razie zostaw wszystko mnie.- odpowiadam i pozbywam się kolejnych partii ubrań, dopóki nie zostaje w samych bokserkach.
- N-Nie patrz...- policzki Yamaguchiego palą się żywym ogniem.
- Będę.

Chcę zapamiętać każdy, najmniejszy detal twojej skóry... Każdy milimetr...

- Ah!- jęczy, gdy zaczynam pieścić jego wrażliwe na dotyk sutki.
- Tadashi...- szepczę mu do ucha, przy okazji lekko je przygryzając. Zawodnik drużyny Karasuno zaczyna szybciej oddychać i drżeć z podniecenia.
- R-Rozbierz się... K-Kei.- rozkazuje mi. Potrzebuje chwili wytchnienia?
- W porządku... ale tylko jeśli ty to zrobisz.- Co ty na to?
- C-C-Co? J-Ja? N-Nnie!- Słodki.
- Nalegam.
- Ro-Rozumiem...- szepcze cicho oraz zaczyna starannie odpinać kolejne guziki mojej koszuli. Przyglądam się jego zawstydzonej i skupionej twarzy. Kiedy zostaję w samych spodniach, Tadashi niepewnie dotyka dłonią mojego brzucha.
- Jesteś taki... inny.- mówi chłopak.
- W jakim sensie?- pytam marszcząc brwi.
- Wysportowany, wysoki, przystojny... gorący. Myśl o tym, że widzisz moje nagie ciało...
- Widziałem je nie raz.
- Ale...! Ale to nie to samo... Strasznie się wstydzę i denerwuję. Chcę to zrobić, ale...
- Ale?- nie spuszczam z niego wzroku.
- Shoyou mi powiedział...
- Ta krewetka znowu namieszała ci w głowie? Co tym razem?- wzdycham. Niech ja tylko dorwę tą głupią wiewiórę...
- Że to cholernie boli.- speszony, unika mojego wzroku.
- A próbowałeś kiedyś? Czy kiedykolwiek-?- zaczynam się nieco irytować.
- Nie. Właśnie dlatego się boję. On przecież nie jest już prawiczkiem i...
- I posuwa go pieprzony król.- dodaję z ironicznym prychnięciem.
- Kei!
- Taka prawda. Nie porównuj mnie do niego, jasne? Jestem od niego o wiele lepszy. Udowodnię ci to. Tej nocy będziesz błagał mnie o to, żebym wziął cię ponownie i ponownie...- mówię i w tym samym momencie zsuwam ciasne bokserki chłopaka z bioder.
- K-Kei... Co ty-?!
- Pozwól mi spróbować. Wiem co robię.- łapię go za rękę i patrzę prosto w oczy.
- Zgoda. Ufam ci.- odpowiada po chwili.
- Doskonale. A teraz się połóż...- popycham go lekko na poduszki.
- Kei...- szepcze.
- Ciii... Nie myśl już. Oddaj mi się cały.- zaczynam całować jego wargi, szyję, chwilę poświęcam wrażliwym sutkom. Następnie wyjmuję z szuflady lubrykant i rozlewam ciecz z tubki na palce. Jedną dłonią go pieszczę, a drugą próbuję przygotować. Gdy brązowooki jęczy słodko i przymyka powieki powoli zaczynam wsuwać w niego swój wilgotny palec.
- Aaah...- jęczy głośno. Przełykam ślinę i spoglądam na jego twarz. Nie zauważył, co się dzieje? Po paru minutach dodaję kolejny.
- Tak... Kei...- słyszę ciche westchnienie. No i gdzie jest ten ból, tchórzu?- zaczynam poruszać szybciej palcami.
- T-Ta-Aaah! Kei... Więcej!- woła Tadashi i porusza biodrami w moją stronę. T-To... Tadashi...- czuję moje narastające pożądanie.
- Tadashi...- zaczynam mówić, ale chłopak nie pozwala mi dojść do głosu. Zamyka moje usta swoimi i wsuwa do nich swój ciepły język. Kompletnie odleciał... Odwzajemniam pocałunek i przyspieszam nieco swoje ruchy dłoni.
- Tak! Boże, Kei! Już nie mogę...!- krzyczy nabijając się na moje palce. Oh fuck... Czy on zdaje sobie sprawę jaki jest seksowny?
- K-Kei... Ty też... Potrzebuję...- jęczy i rozpina mój rozporek.
- Tadashi...- mruczę oraz rzucam resztę mojego ubrania w kąt. Yamaguchi rozsuwa swoje nogi, a ja usadawiam się pomiędzy nimi.
- Jesteś gotowy?- pytam na granicy logicznego myślenia.
- T-Tak... Zrób to. Weź mnie.- tracę nad sobą panowanie... Powoli wsuwam się w jego wnętrze.
- Ke-Kei!- woła Tadashi i wygina się w łuk.
- T-Ta... Cholera!- zaczynam się w nim poruszać. Marzyłem o tym tak długo... Nie mogę się powstrzymać...
- Boże, Kei...! Więcej! Proszę!- szlocha Yamaguchi. Tadashi, Tadshi, Tadashi...
- Kocham cię...- mówię na głos patrząc mu w oczy.
- J-Ja... Kei!- po chwili czuję jak gorąca ciecz ląduje na moim podbrzuszu.
- Tadashi...!- jęczę i po krótkiej chwili dochodzę w jego wnętrzu. Opadam z wyczerpania na nagie ciało ciemnowłosego.
- Kei...

***

Otwieram zmęczone powieki. Na mojej klatce piersiowej siedzi białe kocisko, które przygląda mi się swoimi ogromnymi, zielonymi ślepiami.
- No nie wierzę!- wołam i łapię kota w obie ręce. To kolejny sen?! Dlaczego?! Czy to jakieś przekleństwo? W takim razie przysięgam na własne życie, że od dnia dzisiejszego będę milszy dla tej idiotycznej krewetki i dla K-Ka-Ka-Kage...!
- Coś się stało, Kei?- słyszę znajomy głos. Zwracam powoli głowę w stronę mówcy. W drzwiach mojego pokoju stoi czarnowłosy mający na sobie o wiele za długą, białą koszulę, która sięga mu przed kolano, z podwiniętymi rękawami do łokci. W obu dłoniach trzyma dwa parujące kubki jakiegoś napoju.
- Tadashi...?
- Nie mów mi, że znowu myślałeś, że to był sen...- mówi odstawiając naczynia na etażerkę. Puszczam zwierzę wolno, a następnie chowam twarz w dłonie.
- Bez komentarza...- mruczę cicho, a Yamaguchi chichocze cicho.
- W takim razie... może mam cię uświadomić?- ciemnowłosy siada okrakiem na moich kolanach i zawiesza swoje ręce na moich barkach.
- Zależy... czy masz coś pod spodem.- odpowiadam dotykając jego nagiego uda.
- Sam się przekonaj, niedowiarku.

 




*****

Konbanwa~! ^^


Wesołych Mikołajek!! Byliście grzeczni? Butki wypucowane? No mam taką nadzieję! ;D (chociaż ja do tych "grzecznych" raczej się nie zaliczam x,DD)

Właśnie skończyłam poprawiać i upiększać moje dzieło z którego o dziwo jestem naprawdę zadowolona, zwłaszcza ze sceny w sali...*q* Zajęło mi to cały wieczór i jestem bardzo trochę senna... *zieeew*

Kiedy szukałam odpowiednich fotek do mojego opowiadania, znalazłam ich w nadmiarze i prawie wszystkie dodałam ;_; Nie mogłam się powstrzymać tak samo jak Tsukki! xD Czyż nie są słodkie?? *-* Najbardziej podoba mi się ta pierwsza, bo taka mikołajkowa <3

No cóż, mam nadzieję, że seksów było wystarczająco i one-shot Wam się spodobał. Zachęcam do udziału w konkursie, jeśli nie widzieliście jeszcze konkursowego posta, to wstawiłam go TUTAJ.


Joleen :*