- Levi, nie… przestań! - jęknął Eren w usta Rivaille, a on pocałował go jeszcze namiętniej. Chłopak myślał, że zemdleje z nadmiaru rozkoszy. Przyjemnie chłodne dłonie pod koszulą, namiętne pocałunki i kolano między nogami doprowadzały bruneta do stanu lepszego niż jakikolwiek narkotyk...
- Tsk… ciszej dzieciaku, bo
cię tu przelecę - zielonooki zarzucił mu ręce na
szyję, gdy ukochany przyparł go do kuchennego blatu. Cały już drżał z podniecenia. Kapral
musnął lewym kciukiem jego sutek, wywołując przy tym falę dzikich spazmów.
- Ah…! - zagryzł wargę, aby powstrzymać krzyk.
Wiedział, że musiał się opanować, gdyż za ścianą siedział cały oddział Leviego, a ich relacja
była naprawdę… specjalna. Co by powiedzieli na to, iż ich przełożony molestuje
seksualnie za ścianą szesnastoletniego pół-człowieka? Na pewno nie byliby
zadowoleni...
- O czym myślisz? - zapytał, jednocześnie podciągając beżową koszulkę do góry.
- C-Co robisz?! Kapralu! Nie
tutaj! N-Nie teraz…! - zaprotestował.
- Zamknij się. Będę z tobą
robił co zechcę… - mruknął i przejechał wilgotnym językiem wrażliwą skórę od obojczyka aż
do sutka. Młodzieniec ścisnął materiał jego koszuli i zakrył usta dłonią. Nie
chciał, by mężczyzna przestał go pieścić. Tak bardzo był w nim zakochany… Gdy zaczął dobierać mu się do spodni, usłyszeli wołanie z jadalni. - To Petra… - warknął, nie przestając ocierać kolanem o krocze Erena, który wił się
i cicho pojękiwał, trzymając się kurczowo krawędzi blatu. Niebieskooki wpatrywał się w twarz ulubionego kadeta. Była tak strasznie seksowna… Od kiedy stali się kochankami, zmienili się. Zwłaszcza młody Jeager… Levi pomagał mu przejść
nadchodzący, burzliwy okres dojrzewania. Gdy tylko patrzył
na tą zarumienioną buźkę, chciał pokazać mu, że należy tylko do niego… Niestety z powodu obowiązków musiał zostawić
go samego, spragnionego… Ale podobało mu się to. Lubił mieć nad nim kompletną władzę. - Eren… - szepnął mu wprost do
ucha. Rozumiejąc ten gest, chłopak puścił go i zaczerpnął powietrza. Czarnowłosy poprawił swoje ubranie i spojrzał na Jeagera. Gdyby tylko mógł, wziąłby go na tym pieprzonym blacie… - Dokończymy wieczorem -
obiecał i musnął jego wargi swoimi.
- Mmmhm… - wymruczał i oddał
pocałunek. Rivaille wyszedł, a skrępowany zaistniałą sytuacją Eren musiał sam poradzić sobie z naglącym problemem w spodniach, lecz kiedy przypomniał sobie gorący dotyk Leviego szybko doszedł. Następnie umył ręce i
twarz w zlewie. W pewnym momencie do kuchni wparowała Petra, cała w pąsach.
- E-Eren-kun? - pisnęła ze
zdziwienia.
- P-Petra-san? Co się stało? -
spytał, a kobieta zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
- N-Nic... Nic się nie stało. A
co tu robisz? - chciała odbiec od tematu.
- Emmm... Ja tu sprzątałem...
Le... Kapral mi kazał! - ugryzł się w język.
- Aha. No tak… To... Możesz już
iść. Ja zajmę się resztą.
- Nie, ja…
- Idź już, Eren! - niespodziewanie podniosła
swój głos. Szatyn skinął i pospiesznie wyszedł z kuchni na hol, gdzie od razu rzuciła
się na niego kobieta w brązowych włosach związanych w kitkę i okularach na nosie.
- Eeeren~! Tęskniłam! Byłam
zajęta badaniami i czymś jeszcze... - poszperała w kieszeni swojej zielonej peleryny i wyjęła
mały, biały woreczek.
- Co to jest?
- Prezent
na walentynki! - wyjaśniła z uśmiechem.
- Wa-Walentynki? Prezent? -
z trudem dochodziła do niego ta informacja.
- No bo dzisiaj 14 luty…
Walentynki! - brunet pacnął się w głowę.
- No racja! Zapomniałem! -
okularnica roześmiała się.
- Nic dziwnego! Ten Levi
ciągle cię czymś zamęcza, nie? - spojrzała na niego ze współczuciem, na co szesnastolatek lekko się zarumienił myśląc o tym, jak naprawdę kapral go "zamęczał". - To dla ciebie - wręczyła mu
niewielki pakunek, w którym znajdowały się małe, ciemne kosteczki w kształcie serc.
- Czekoladki?! - zdziwił się.
- Słodkie tak jak ty -
uśmiechnęła się szeroko i puściła do niego perskie oko.
- Dziękuję. Musiały kosztować
panią dużo pracy...
- Ależ skąd! Robię je co roku
dla moich przyjaciół i staram się, żeby każde były różne. Jest przy tym
więcej zabawy!
- Bardzo dziękuję, Hanji-san -
posłał jej swój przyjazny uśmiech.
- Wesołych walentynek! - powiedziała na odchodne.
Eren zawiązał woreczek i
schował go do kieszeni kurtki. Wtedy przeszło mu przez myśl, czy nie poszukać
prezentu dla Rivaille. Sęk w tym, że było już południe, a on nie miał żadnego pomysłu.
Postanowił poszukać Armina i Mikasę. Może zdołaliby mu coś podpowiedzieć?
- Mikasa! Armin! - zawołał
za przyjaciółmi, którzy właśnie wracali z treningu.
- Cześć Eren. Co u ciebie? -
uśmiechnął się blondyn.
- Mam mały problem... Usiądziemy w naszym miejscu? - poprosił. Młodzież usiadła na trawie, pod potężnym, starym klonem niedaleko budynku, w którym przebywali młodzi kadeci.
- Najpierw… Proszę! - dziewczyna wyjęła dwa, małe pudełeczka. - W-Wszystkiego najlepszego z
okazji walentynek! - zdziwieni chłopacy spojrzeli na siebie i otworzyli
prezenty. Armin dostał kolorowe landrynki, a Eren czekoladowe serduszko z
napisem „love”.
- Wow! Mikasa, dziękuję!
Jesteś super! - przytulił ją niebieskooki.
- Nie musiałaś… - zaczął brunet.
- Ale chciałam. Chociaż mi
podziękuj… - powiedziała nieco obrażona.
- Dziękuję... - bąknął do
niej zawstydzony.
- Proszę.
- Co chciałeś nam
powiedzieć? - zapytał Arlet, częstując przyjaciół cukierkami.
- Chciałem dać coś kapralowi…
ale zapomniałem o tych całych walentynkach i nie mam żadnego prezentu. Co mam
zrobić? - odparł zmartwiony.
- Dlaczego chcesz mu coś
dawać? - wkurzyła się ciemnowłosa.
- Hmm... Trudna sprawa. Jest
już za późno na skoczenie do miasta albo wypieki… Może mu coś narysujesz? Albo
wysprzątasz pokój? - myślał na głos.
- Wiesz co ja bym mu dała? W
PYSK!! - wtrąciła się.
- Z tym rysunkiem to może i nie
byłoby źle, ale co ja niby miałbym narysować?
- Może laurkę? Tylko ładną! I
pamiętaj, że musi być stylistyczna i dopracowana! - uprzedził, nie zwracając uwagi na gotującą się koleżankę.
- Hai, Hai… - rzekł, podnosząc się i otrzepując spodnie z piachu. - Zabieram się do pracy!
- My też już pójdziemy. Do
jutra i powodzenia! - rzekł Armin i odszedł o kilka kroków. Tymczasem Eren spojrzał
na poirytowaną i kompletnie zdołowaną Mikasę.
- Dzięki za walentynkę,
siostra… - pochylił się i ucałował ją w policzek, co wyraźnie poprawiło jej humor. Potem pomachał im na
pożegnanie i pobiegł do swojego pokoju, w którym pracował nad laurką.
Po dwóch godzinach zadowolony z siebie Jeager schował kolorową kartkę do koperty, przeciągnął się i zerknął na zegar. Następnie westchnął i skierował się do kwatery kaprala.
Wziął głęboki oddech i
niepewnie zapukał dwa razy w drewniane drzwi.
- Wejść - usłyszał znajomy, niski głos. Nacisnął klamkę i wszedł do pomieszczenia, które już tak dobrze znał... - Co jest, Eren? - młodzieniec spojrzał na siedzącego w fotelu przy oknie mężczyznę, trzymającego książkę w dłoni, z założoną nogą na nodze i okularach na nosie. Zielonooki zaczął z nerwów bawić się kopertą, którą trzymał.
- Etto... Mam coś dla ciebie,
kapralu - odezwał się cicho, drżącym głosem. Ciemnowłosy uniósł na niego wzrok i zsunął nieco okulary.
- Co takiego? - dopytywał.
- L-List... - obserwował jak podniósł się z fotela i odłożył lekturę na stolik.
- Od kogo?
- Ode mnie... - odpowiedział, coraz bardziej się rumieniąc.
- List od ciebie… dla mnie? -
zdziwił się i powoli zbliżył się do bruneta.
- T-Tak, właśnie. No bo…
dzisiaj są walentynki… no i pomyślałem, że… - mówił pod nosem. - Tylko proszę… nie śmiej
się - poprosił z westchnieniem.
- Nie będę. Obiecuję - wziął kopertę i „niechcący” musnął palcami jego. - Usiądź - zaproponował. Eren
usiadł na skraju łóżku, gdy Levi powrócił do swojej początkowej pozycji. Później otworzył kopertę i
dokładnie obejrzał otrzymaną laurkę. Po kilku
minutach odłożył okulary wraz z kartką. Czerwony jak burak szesnastolatek siedział jak na szpilkach, czekając na jakąkolwiek reakcję. - Chcesz poznać moją opinię? -
przerwał niezręczną ciszę. Kiwną twierdząco głową i przełknął głośno ślinę. Mężczyzna wstał i podszedł do chłopaka, a następnie pochylił się do jego
ucha, przez co ich rozgrzane policzki się musnęły. - Tak na serio... - wyszeptał, wsuwając szczupłe palce w kosmyki brązowych włosów, na co młodszy mruknął z
przyjemności. - ... jest do bani - dokończył.
- Słu-Słucham? - zamrugał z niedowierzaniem.
- W ogóle się nie postarałeś!
Narąbałeś wszędzie tyle czerwonego i brokatu, że aż mi niedobrze! - odparł, patrząc na niego z politowaniem.
- To nieprawda! Siedziałem
nad nią całe dwie godziny! Starałem się ze wszystkich sił i-! - bronił się, lecz kapral przerwał mu
pocałunkiem.
- Żartowałem, głuptasie.
Podoba mi się - zamruczał jak kot.
- Tak się cieszę... - westchnął
z ulgą. Gdy poczuł w ustach ciepły język Rivaille, powitał go z rozkoszą i
zawiesił ręce na jego karku.
- Mam dla ciebie
niespodziankę, ale musisz zamknąć oczy i otworzyć je dopiero jak ci pozwolę, jasne?
- Już zamykam... - uśmiechnął
się szeroko i wykonał polecenie. Zanim Levi odszedł złożył na jego wargach jeszcze jeden, krótki pocałunek.
- Już. Możesz patrzeć - usłyszał po pewnym czasie. Chłopak
usiadł prosto i otworzył oczy. Półmrok panując w pokoju, został rozproszony przez dziesiątki świateł od świeczek, które
były porozstawiane po całym pomieszczeniu. Wyglądało to naprawdę romantycznie. Ale nie tylko widok był cudowny, gdyż jego nozdrza uderzył
słodki zapach kwiatów...
- Czy one są zapachowe? -
czarnowłosy w odpowiedzi leciutko się uśmiechnął.
- Czujesz dziką różę? -
z czułością dotknął jego rozpromienionej twarzy. - Chodź tu… - mruknął i
pociągnął go za kołnierzyk koszuli. Ich usta na nowo się połączyły. - Łóżko... - przygryzł wargę
kochanka. Chwilę później obaj znajdowali się na posłaniu. Nagle Rivaille oderwał się od niego i wyciągnął coś z kieszeni. Chłopak przejechał wzrokiem po małym, błękitnym woreczku. - Dostałem to od Hanji...
- Ja też taki mam! - oznajmił z uśmiechem.
- To co? Spróbujemy? -
zaproponował, wyciągając czekoladowe serduszko z białego woreczka, a następnie wsadził
je brunetowi do ust.
- Słodkie... Chyba mleczne - Levi przejechał koniuszkiem języka po ubrudzonych wargach Erena.
- Pyszne - wyszeptał i chwycił
zębami kolejną czekoladkę, tym razem z błękitnego woreczka. Młodszy przejął ją z jego
warg, a nieco gorzkie nadzienie spłynęło mu po ustach. Ciemnowłosy ochoczo zlizał ciecz
z policzka.
- Levi... - rzekł zawstydzony.
- Ta była z alkoholem -
stwierdził, muskając rozanieloną twarz. Szatyn bez wcześniejszego ostrzeżenia, zaczął rozpinać koszulę kochanka. Marzył o
nim już od rana... Kapral począł robić to samo aż zostali w samej bieliźnie.
- Levi! - zawołał,
kiedy zsunął z niego bokserki zębami i uniósł wzrok. - N-Nie patrz! To takie...! -
zasłonił dłońmi swoją zarumienioną twarz.
- W takim razie będę patrzył
tutaj...
- Ach! - zawołał, gdy poczuł na sobie gorące i niemożliwie miękkie wargi. Levi wsadził go sobie do ust i począł
ssać. Eren wił się pod nim, jęcząc z nadmiaru przyjemności. Nie mógł się
opanować, kiedy był z kapralem. W pewnej chwili jego krzyki stały się
głośniejsze, a oddech nierównomiernie szybki... - Ja j-już... -
załkał, próbując go powstrzymać, gdyż nie chciał ubrudzić kaprala. Lecz Rivaille ani myślał, by przestać - Levi! Nie! P-Proszę... Ja... nie
chce cię ubrudzić! - po tych słowach wziął go znacznie głębiej, a Jeager zawołał głośno i wplótł drżące palce w jego włosy. - N-Nie...! Le-Levi-! - nie wytrzymał dłużej i doszedł w jego ustach. Niebieskooki połknął nasienie i otarł wilgotne wargi o wierzch dłoń. Potem spojrzał na młodego, który znów miał zbyt seksowną
minę...
- Eren... - pochylił się nad
uległym i zatopił w nim spragnione usta. Chłopak wiedział, co miało niedługo nastąpić, dlatego rozsunął przed nim swoje smukłe nogi i objął go
nimi mocniej w pasie. Aby się upewnić, że był już gotowy, mężczyzna wsadził palec w jego
wnętrze. Kiedy usłyszał zduszony jęk bólu, posłał mu zmartwione spojrzenie.
- Boli? - szesnastolatek uchylił powieki i potrząsnął głową.
- Nie... To nic - odpowiedział mu z lekkim uśmiechem.
Po pewnym czasie przyzwyczaił się do tego uczucia i kapral włożył w niego drugi
palec. Eren jęknął przeciągle. Tym razem nie z bólu, lecz czystej przyjemności... - Levi, proszę… wejdź we
mnie…- szepnął błagalnie, ostatkiem sił. Rivaille zamrugał kilkakrotnie. Nie
spodziewał się takiej reakcji. Mógł się jeszcze nim pobawić i wprawić w słodkie
zakłopotanie, ale... był już u kresu wytrzymania.
- Eren, jeżeli tego
pragniesz... - przez podniecone ciało chłopaka przeszedł dreszcz, gdy wyjął z niego palce i się zbliżył.
- Levi... - zdążył wyszeptać zanim
poczuł jak kochanek wypełnia jego wnętrze.
- Eren… Rozluźnij się… Spójrz
na mnie... - powtarzał. Młodzieniec otworzył zaciśnięte powieki, a z ich kącików szmaragdowych oczu popłynęły pierwsze łzy.
Rivaille ucałował rozwarte usta.
- Jesteś cały… we mnie
- splótł ich palce i zaczął się w nim szybko
poruszać.
- L-Levi! Le-vi! - wykrzykiwał
jego imię na okrągło i przytulił kochanka mocniej.
- E-Eren! - zawołał i
doszedł razem z brunetem w tej samej chwili. Później opadł zdyszany na młode, wilgotne od potu ciało, po czym schował go w swoich ramionach.
- Kocham cię... -
usłyszał cichy szept. Nie wiedział, który z nich wypowiedział te słowa, gdyż obaj czuli to samo- upojenie słodką miłością oraz błogą senność...
♥ ♥ ♥
- Levi…
- Co?
- Mogę cię o coś poprosić?
- No słucham… - zerknął kątem oka w stronę szatyna.
- Etto… No… Będziesz moją
walentynką? - na jego policzkach pojawił się szkarłatny rumieniec. Rivaille uśmiechnął się zadziornie i przybliżył chłopaka do siebie.
- Co to za pytanie? To chyba
oczywiste... - szepnął mu do ucha, którego płatek podgryzł. - Chyba, że to jakiś
podtekst… Hmm? - wymruczał, muskając palcami nagie plecy.
- Nie! To nie tak...! - przerwał mu namiętnym pocałunkiem w usta.
- Żartowałem, głuptasie. A
teraz lepiej idź spać, bo jak nie, to czeka cię kara - zagroził, przykrywając ich szczelnie kołdrą.
- Ale jaka kara? - dopytał ciekawsko.
- Chcesz się przekonać?
- Mam jeszcze jedno pytanie...
- Nie, Eren. Nie zrobimy tego pod
prysznicem - odparł, składając motyle pocałunki na jego barku.
- T-To nie… Co?! Kapralu! -
zawołał zawstydzony, na co Rivaille uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Chodziło mi o świeczki... Skąd je wytrzasnąłeś? - odpowiedział z westchnieniem.
- To... To był prezent od
Petry - wyjaśnił, głaszcząc brązowe włosy.
- Ach! To pewnie dlatego tak dziwnie
się zachowywała! - nagle szatyn zamilkł i spuścił wzrok. Ciemnowłosy zaczął lustrować go swoim badawczym wzrokiem.
- Co? Zazdrosny jesteś? -
zapytał kpiąco. Eren spojrzał mu w oczy z wyrzutem.
- A wiesz, że tak? -
powiedział szczerze. Mężczyzna roześmiał się krótko i cmoknął go w policzek.
- Nie masz powodu. A wiesz czemu? -
zbliżył się do jego ucha, kiedy ten w odpowiedzi potrząsnął przecząco głową. - Bo jesteś moją ukochaną
walentynką...
♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Witajcie Kochani! ;**
Oto
mój wyjątkowy, walentynkowy prezent dla wszystkich yaoi fanów i fanek opowiadań
Levi x Eren! Nie wiedziałam, czy uda mi się go napisać na czas, ale udało się!
:D Zmieniłam narrację na trzecioosobową w tym special'u i mam cichą nadzieję, że Wam się
spodobało ^^
Całusy,
Joleen :*
Joleen :*
Omnomnomnom ^^ Superaśny one-shot :D Napiszesz takich więcej, prawda? ;) ;3
OdpowiedzUsuńWeny życzę ;)
Aaaa... Właśnie! ;p Jakbyś chciała przeczytać... Shouen Ereri (Riren) mojego autorstwa :D ;)
http://www.fanfiction.pl/pokaz_utwor.php?id=876
Za nadmiar emotikinek w komentarzu w razie co przepraszam, zdaje się, że się od nich uzależniłam... xD
Dziękuję za supersłodki komentarz! ;* Z wielką chęcią wpadnę poczytać Twoje opowiadania ^^
OdpowiedzUsuńTrochę skisłam z tych "xd" na końcu zdania. Taki fajny klimacik, a tu z dupy takie xd na końcu, jak tu nie śmiechnąć? Bardzo przyjemny styl, tylko nie przepadam za tym, jak ktoś pisze "seksowny" przez x, to takie nie po polskiemu XD.
OdpowiedzUsuńOgólnie to jestem zachwycona, uwielbiam ten pairing i jestem bardzo na tak, w związku z tym, że Kapral wyszedł Ci bardzo... kapralowy, chociaż ja bym napisała też coś o jego pedantyzmie, na przykład, że pokój Rivaille'a był cholernie czysty, czy coś (bo tego się po naszym kochanym kurdupelku wszyscy spodziewamy). Poza tym, podobała mi się długość opowiadania, opisy również niczego sobie i OMUJBORZE - aż sama mam wenę na napisanie takiego opowiadania ;-;
Super super i jeszcze raz super :33 a zakończenie urocze <3 Podziwiam cie skąd bierzesz pomysły na takie dzieła. Zdradzisz mi tę tajemną sztuke? xD Sama chciałam zacząć pisać podobne historyjki że tak powiem ale chowają się przy twoich *,*
OdpowiedzUsuńKya <3 to takie... No >< mega *o*
OdpowiedzUsuńNie dawno skończyłam SNK i... właśnie szukałam czegoś takiego :D Dziękuję, one-shot świetny *.*
OdpowiedzUsuńGorąco ^^ rozśmieszyła mnie sprawa z brokatem XD
OdpowiedzUsuńkyaaaaaa ^^ rozpływam się na samą myśl o Tym opowiadaniu :3 Ile bym dała by mieć takiego Leviego ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne! Ale tak po cichu miałam nadzieje, że ktoś ich nakryje czy cóś. Dx
OdpowiedzUsuń,,Wiesz co ja bym mu dała? W PYSK!!'' Leżę x'D
OdpowiedzUsuńFajny one-shot :3
Sweeeeeeeeeeet! Kocham YAOI a szczególnie Erena i Leviego^^
OdpowiedzUsuńOwww to bylo takie sweet i kawaii 😍😍
OdpowiedzUsuńZakochalam sie w tym
Powiem że jest świetne.. ale bym dopracowana scenę sexy... bo torche kuleje moim zdaniem..
OdpowiedzUsuńReszta mi pasuje ..