niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział VII

„Lost in the Darkness”                           UWAGA+16!!!



- W niedziele odwiedzą nas goście - oznajmił przy kolacji Levi.
- Pańscy przyjaciele? - zapytałem, przynosząc dzbanek z kawą.
- Szef ze swoim podopiecznym - odparł, a ja po chwili uzupełniłem filiżankę ciemnowłosego gorącym napojem i odstawiłem naczynie na porcelanowy spodek. - Chłopak jest w twoim wieku i również wyrwaliśmy go z łap terrorystów - oznajmił.
- Naprawdę? To… Jak do tego doszło? - zapytałem, siadając obok mężczyzny.
- Mieszkał z dziadkiem, który posiadał niewielki majątek oraz dom. Pewnego dnia, terroryści napadli na ich posiadłość. Zabili dziadka, który był jego jedyną rodziną, a chłopaka pobili w bardzo brutalny sposób i nie tylko... - przerwał na chwilę - Na końcu zostawili go, myśląc, iż nie żyje - opowiedział i unosząc filiżankę do ust.
- To… okrutne - szepnąłem, nieco przybity. Moje myśli powędrowały do mojej własnej historii. Sam nie miałem pojęcia, co się ze mną działo. Czy mi też zrobili coś podobnego? - Czy… Czy on… doszedł do siebie?
- Na początku był w zupełnym szoku. Nie było z nim żadnego kontaktu. Nic nie mówił, odmawiał przyjmowania posiłków... Dopiero później zaczął normalnie funkcjonować. Zobaczył światełko w tunelu i postanowił wziąć się w garść. Jego rany się zagoiły i w końcu mógł wyjść ze szpitala. Erwin wziął go pod swoje skrzydło. Jest dosyć słaby, ale bardzo inteligentny oraz zaradny. Chłopak sprzedał dom dziadka, mieszka u Erwina i chodzi do tej samej szkoły, do której również niedługo będziesz uczęszczał. Można by rzec, że wyszedł na prostą.
- To naprawdę wspaniałe! - oznajmiłem pełen podziwu.
- Tak sądzisz? - mruknął mało przekonany.
- Gdyby nie wasza praca i dobroć, ten biedny chłopak na pewno dawno by zginął! Jedyna osoba jaką miał odeszła i jeżeli ma tyle lat co ja, to nie poradziłby sobie sam. Jesteście naprawdę niesamowici...
- To nie jest nasza zasługa - odparł, odstawiając filiżankę i skupiając na mnie swoją całą uwagę - Chłopak mógł ze sobą skończyć w każdej chwili. Poddać się. Widzieliśmy już na własne oczy kilka przypadków, kiedy ludzie pomimo pomocy z naszej strony, kończyli marnie...
- Ale przecież…! Wasze akcje… ratujecie zupełnie obcych ludzi! Jeżeli to miasto jest tak podłe… Musicie być tutaj bohaterami! - zaczęły ponosić mnie emocje.
- Wręcz przeciwnie - zaprzeczył. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie mogłem tego zrozumieć.
- C-Co?
- To miasto zawsze było piekłem na ziemi i niektóre fakty nigdy się nie zmienią. Poza tym, nie wszyscy z nas są bez winy… - odrzekł tajemniczo. Nie mogłem pojąć tych słów. Co takiego chodziło mu po głowie? Robili coś złego?
- Może i tak, ale nie sądzi pan, że dobre uczynki zniwelują popełnione grzechy? - zapytałem, spoglądając w jego kobaltowe tęczówki.
- Też tak kiedyś myślałem. Niestety nie jest to do końca prawdą... - zanim zdążyłem cokolwiek mu odpowiedzieć, ubiegł mnie następującymi słowami - ... ponieważ niektórych grzechów nie da się zniwelować.
- Aż tak ciężkie grzech… nosi pan ze sobą? - zapytałem, Levi zerknął na mnie z błyskiem w oczach. Mogłem tego nie mówić... - przeszło mi nagle przez myśl. Nastała długa i krępująca cisza. Levi dopił swoją kawę, po czym wstał. Nie chciałem, aby się na mnie obraził...
- Panie Rivaille, ja... przepraszam. Nie powinienem był… - Poczułbym się okropnie, gdyby mnie teraz znienawidził… To dla mnie jedyna osoba, która...
- Nie musisz. Po prostu mnie... zaskoczyłeś - odpowiedział, przymykając oczy. To nie tak miało być… Chciałem mu się odwdzięczyć, a tymczasem zadaję głupie i wścibskie pytania, które zadają najwięcej bólu… Nagle poczułem, że po moich policzkach spłynęły łzy. Dlaczego… ja płaczę? Czuję się taki słaby i… To tak bardzo boli…
- Eren? Co się stało? - schowałem twarz w dłonie.
- J-Ja p-przepraszam… bardzo… - próbowałem otrzeć łzy trzęsącymi się dłońmi. Nagle usłyszałem jak mężczyzna podszedł do mojego krzesła i kucnął przy mnie. Skuliłem się jeszcze bardziej.
- Eren… - usłyszałem cichy szept. Zauważyłem, że chciał wyciągnąć dłoń w stronę mojej głowy, ale się zawahał. Potrzebuję tego… proszę…
- P-Proszę… - jęknąłem błagalnie.
- Co mogę zrobić?- zapytał - Dotknąć cię? - ton jego głosu podrażniał mój każdy nerw. Bicie mojego serca dudniło mi w uszach, nie mogłem opanować łez, a mój głos drżał…
- Wybacz mi… sir… - łkałem cicho, pochylając głowę w dół. Levi zmrużył lekko powieki i już po chwili poczułem jego delikatne palce, przeczesujące moje włosy. Prawie podskoczyłem z zaskoczenia. O dziwo… zacząłem się dzięki temu uspokajać.
- Boisz się?
- To nie tak… Ja wcale… nie boję się pana i… - zacząłem zaprzeczać.
- Wiem. Już rozumiem - przerwał mi i próbował odciągnąć moje dłonie od twarzy. Dotyk jego nagich palców na mojej skórze wywołał dreszcze i mrowienie na skórze. Były przyjemnie chłodne oraz niezwykle delikatne.
- Pokaż mi swoją twarz… - poprosił, muskając kciukiem wierzch mojej dłoni.
- N-Nnnie… - załkałem.
- Dlaczego?
- Nie chcę, aby pan mnie takiego widział…
- Wszystkie dzieciaki płaczą - wzdrygnąłem się.
- Ale ja jestem mężczyzną! - zaprzeczyłem.
- Hoo… Naprawdę? - zadrwił.
- Na to wskazuje moja płeć… - usłyszałem, jak Levi wydał dźwięk przypominający parsknięcie.
- Może i tak, ale ciągle jesteś gówniarzem. Masz prawo do płaczu. Zwłaszcza po tym, co przeszedłeś - zapewnił. Nic mu na to nie odpowiedziałem. - nie miałem ani krzty siły, aby mu się oprzeć… Nie chciałem mu się opierać. Potrzebowałem czegoś, kogoś… Zwłaszcza w tamtej chwili słabości. Levi odciągnął moje dłonie i spojrzał na moją zapłakaną twarz. Nie patrzyłem mu w oczy. Wzrok miałem wlepiony w podłogę pod naszymi stopami. Wtedy Rivaille westchnął i złapał za mój podbródek, po czym zwrócił go w swoją stronę. Nasze spojrzenia się odnalazły. Nie mogłem oderwać wzroku od widoku nocnego nieba w jego magnetycznych tęczówkach. Ciemnowłosy wytarł kciukiem zbłąkaną łzę z mojego policzka. - Jeżeli cokolwiek będzie cię dręczyło, zawsze możesz do mnie przyjść i porozmawiać. Nie wiem, czy uda mi się wyprowadzić cię na prostą, tak jak udało się to Erwinowi, ale wiedz, że będę się starał - obiecał.
- Dziękuję... - serce waliło mi jak szalone.
- Tak lepiej… - oznajmił zadowolony.
- Chciałbym dowiedzieć się o panu więcej… - bąknąłem nieświadomie.
- Ja o tobie również, Eren - odparł. Znajdował się tak blisko... Nie mogłem się poruszyć, odwrócić wzroku. Byliśmy tylko my...
Nagle nasz wspólny moment przerwał zegar, stojący w rogu jadalni, który zaczął głośno wybijać wieczorną godzinę.
- Już dziesiąta? - mężczyzna zerknął w bok i momentalnie puścił mój podbródek.
- Naprawdę? Niemożliwe! - zdziwiłem się, spoglądając na zegar. Levi odsunął się na bezpieczną odległość i wstał od stołu.
- Porozmawiamy jutro. Jeżeli dobrze się nie wyśpisz, to nie będziesz miał siły na pracę za dnia - poradził.
- Ma pan rację... - Obudź się idioto! Po prostu dałeś się ponieść chwili i… byłem słaby. To wszystko! Może pan Rivaille jest miły i uważam go za bohatera, ale to… to nie… To nie jest w porządku, że moje serce tak przy nim szaleje! Muszę się uspokoić i…!
- Idziemy? - zamrugałem kilkakrotnie i spojrzałem na czarnowłosego, który wyglądał, jakby na coś czekał. Przygryzłem lekko dolną wargę. Kurde… - Odprowadzę cię.
- Ach! No… dobrze - kiwnąłem i stanąłem przy nim. Wyszliśmy z jadalni i zaczęliśmy wspinać się po schodach. Idąc ramię w ramię obok Leviego towarzyszyły mi różne sprzeczne uczucia… Dlaczego tak bardzo mu ufałem i nagle zapragnąłem zostać przy jego boku…? Znam go zaledwie kilka dni! To i tak niemożliwe. Sam przecież mówił, że jeśli tylko pojawi się rodzina zastępcza, to stamtąd zniknę... Dlatego przez tamten czas, kiedy u niego będę… nie mogę sprawiać mu kłopotów. To mój obowiązek.
- To tutaj - z zamyśleń wyrwał mnie melodyjny głos.
- Eh? - wyrwało mi się. Spojrzałem na drzwi od mojego pokoju. - R-Racja - Levi patrzył na mnie swoim czujnym okiem.
- W takim razie, dobranoc. Zobaczymy się jutro - pożegnał się ze mną.
- Tak. Dobranoc, sir - Proszę, idź już… Ciemnowłosy pogłaskał mnie po głowie, a następnie odszedł w ciszy. Stałem tam jeszcze chwilę, po czym nabrałem powietrza do płuc, wszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. To wszystko przez zmęczenie... - podsumowałem i odpłynąłem do świata snów.



*****

Ohayo!~


Eren zaczyna rozumieć, że to właśnie Levi jest jego jedyną ostoją w tym niedorzecznym świecie, ale nie może dopuścić aby te uczucia się pogłębiły… To przecież byłoby niedorzeczne! Bo co tak naprawdę Levi czuje do Erena? Za krótko się znają żeby to wywnioskować…

Czas na… Spoiler! ^^
W następnym rozdziale wspólne wyjście z Levim do miasta! (Shopping z Levim XD) Co kryje się za murami posiadłości? Gdzie mężczyzna zabierze bruneta? Co będzie się działo? Dowiecie się już niedługo ;)


Joleen :*

13 komentarzy:

  1. Kurcze dziewczyno nie masz pojęcia jak oczarowałaś mnie tym opkiem. Cholernie podoba mi się tutaj relacja opiekun x podopieczny w dodatku jest to(w moim mniemaniu) Leveren a nie na odwrót (dla mnie jest to różnica! ) więc ode mnie wielki plus. Minusami jest to że posty są krótkie i w niektórych momentach potrzebne są wg mnie troszke bardziej rozbudowane opisy sytuacji, miejsca, uczuć. Ale już nic nie mówię, jestem naprawde szczęśliwa że znalazła się taka osóbka która miała pomysł (bardzo dobry) i zaczęła go realizować tak więc cieszę się że jesteś.
    Jeżeli nie będzie żadnych innych komentarzy to pamiętaj że ja tu jestem i czekam. Wchodzę praktycznie codziennie na tego bloga i sprawdzam czy jest coś nowego. Jak widać nie mogę się doczekać.
    Życzę weny i czasu.
    Yomi

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba coś nie wyszło z moim poprzednim komentarzem. Ehh tak to jest gdy pisze się z komórki-,-
    Dobra to znowu od początku.
    Chciałam powiedzieć że tym opowiadaniem mnie normalnie oczarowałaś. Naprawdę świetny pomysł na fabułę (wogóle nie wpadłabym nigdy w życiu na takie coś). Cieszę się że jest ktoś taki jak Ty i że zrealizowałaś ten pomysł. Dzięki Tobie bardzo dobrze spędzam czas na czytaniu postów. Wiesz jeszcze najbardziej podoba mi się fakt że to paring( w moim mniemaniu) Lereven a nie odwrotnie ( dla mnie to ogromna różnica!) oraz ich relacja opiekun x podopieczny jest wg mnie najlepsza. Jeżeli miałabym się do czegoś przyczepić to do długości notek ( za krótkie ale i tak cieszę się że w ogóle są) oraz do trochę mało rozbudowanych opisów sytuacji, miejsc, uczuć. No i raczej tyle. Więcej zastrzeżeń nie mam.
    Pamietaj że jeżeli nawet nie będzie żadnych komentarzy to jestem taka ja która nie może doczekać się kolejnych rozdziałów. Praktycznie codziennie tu wchodzę i sprawdzam czy nie ma czegoś nowego.
    Chyba już zakończę już swoje wywody. Życzę weny i dużo czasu.
    Yomi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *////* Właśnie znalazłam się w siódmym niebie... DZIĘKUJĘ!!! Jestem naprawde przeszczęśliwa mogąc przeczytać taki właśnie komentarz! Wiele razy zastanawiałam się czy nie przestać pisać tego opowiadania, bowiem wymaga to naprawdę wiele czasu, ale teraz wiem, że warto :)
      Jeszcze raz dziękuję za wszelkie wsparcie i porady :** You made my day ;)

      Usuń
    2. Spoczko i przepraszam za dwa prawie takie same komentarze bo na początku myślałam że coś się schrzaniło i ... eh szkoda gadać:)
      Yomi

      Usuń
    3. Ach... to dlatego, że mam ustawioną modernizację komentarzy i opublikowałam wszystkie xD

      Usuń
  3. Nieeeeeee...!!!!!!!
    Posty mi się skończyły!!! ;p Z tego co się orientuję, następny rozdział przez weekend, tak? :D Nie mogę się doczekać! ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woow ^^ masz mój podziw ;) dwa dni i już na bierząco! Dokładnie, musisz poczekać do weekendu :)

      Usuń
    2. Aaaa... I tak mi się jeszcze przyponniało... ;p Wcześniej zaczęłaś pisać opowiadanie w uniwersum z "Shingeki no Kyojin" o Levim i Erenie, ale go nie skończyłaś ;p Zawiesiłaś to opowiadanie, czy jeszcze do niego wrócisz? Tak pytam, bo jest naprawdę świetne ^^ Trochę szkoda by mi było, gdybyś go nie skończyła ;l ;p

      Usuń
    3. Hmmm... powiem szczerze, że to trudne pytanie. Wpadł mi do głowy pomysł na Special o agentach, a potem wciągnęłam się w pisanie serii Lost in the Darkness... Mam ciągłą koncepcję na to główne opowiadanie, ale na razie będę pisać bierzącą historię. Nie ukrywam też, że mam napisany jeden rozdział do zupełnie nowej serii ^^

      Usuń
    4. Dobra, w razie co, to przeżyję ;p Nowe opowiadanie? :D Eeeehh... Ciekawość mnie zeżre... ;p ^^

      Usuń
  4. W sumie, to miało mi to zająć jeden dzień, ale musiałam siedzieć i zuwać do konkursu z polskiego ;l ;p :D ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze słowa rozdziału...
    A ja już podjara i padaka...
    Mama wchodzi.... A ja turlam się po podłodze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyczuwam zbliżające się Yaoi.
    Mam nadzieję, że nie jest to tylko moja popaprana, yaoistyczna nadzieja.

    OdpowiedzUsuń