wtorek, 28 czerwca 2016

Epilog

Opowiadanie yaoi- Oikawa Tōru x Kageyama Tobio

UWAGA +18!!!






- Dzień doberek, Kageyama-san!- Tooru powitał kobietę swoim promiennym uśmiechem. Miał na sobie białą koszulę w kratę z rękawami podwiniętymi do łokci, błękitne rybaczki ukazujące umięśnione i zarysowane łydki oraz wygodne japonki. Prezentował się młodo i swobodnie, ale też nieziemsko atrakcyjnie. Po chwili do przedpokoju wszedł lekko zarumieniony od upalnego na dworze słońca czarnowłosy w zwykłej, czarnej koszulce, szarych, dresowych spodniach i ulubionych, nieco znoszonych trampkach.
- Too-kun! Tobio! Witajcie w domu!- z kuchni wyłoniła się matka Kageyamy.
- Kageyama-san... wygląda pani zjawiskowo!- szatyn pochwalił kwiecistą sukienkę bez ramiączek  i podszedł do kobiety, aby ucałować wierzch jej dłoni
- Och, Too-kun... Nic się nie zmieniłeś!- przytuliła go przelotnie.
- Czuję się taki wzruszony... Jestem jak prawdziwy członek rodziny!- przyznał, teatralnie ocierając powieki z łez.
- Oczywiście, skarbie! Ale jeśli jeszcze raz spróbujesz skrzywdzić mojego najdroższego synka, wylądujesz na moim stole operacyjnym!- odpowiedziała z przyjaznym śmiechem.
- Się wie!- przyznał. W jego głosie wyczuć można było obawę i lekkie załamanie spowodowane drżeniem strun głosowych i głośnym przełknięciem śliny.
- Mamo, jedliśmy na mieście i idziemy do mnie się trochę pouczyć. Oikawa-san obiecał mi pomóc w matematyce.- wtrącił się niebieskooki.
- Dobrze, kochanie. W takim razie pozwól, że przygotuję wam coś orzeźwiającego do picia, na wypadek gdyby mózgi wam się przegrzały od "przepracowania" - dodała z tajemniczym chichotem. Obaj wiedzieli, co miała na myśli, dlatego nie odezwali się już słowem i skierowali w ciszy na schody. Kiedy Tobio zamknął za nimi drzwi, Oikawa od razu rzucił się na idealnie pościelone łóżko.
- Twoja mama jest super, ale też trochę przerażająca.- stwierdził brunet wtulając twarz w miękką poduszkę.
- Wiem.- odparł z dumą, otwierając swoją szkolną torbę i wyjmując potrzebne podręczniki.
- Co robisz, Tobio-chan?- wychylił głowę tak, że jego usta były bardzo blisko karku Kageyamy.
- Nie słyszałeś, co mówiłem wcześniej? Masz mnie pouczyć.
- Hah! Myślałeś, że zrobię to za friko?- pokazał mu swój różowy język.
- P-Potem...- wymruczał pod nosem.
Oikawa, nie widząc jego twarzy, dojrzał jedynie zaczerwienione z zawstydzenia uszy.
- Co potem?- dopytywał zaintrygowany.
- Potem... zrobisz ze mną co zechcesz.- brązowe oczy rozszerzyły się, a zadziorny uśmiech na ustach powiększył.
- Więc nie traćmy więcej czasu i zaczynajmy!- zakomunikował, zsuwając się z posłania na drewnianą podłogę. Następnie wyciągnął swoje okulary z kieszeni koszuli i założył je na nos. Ciemnowłosy przyglądał mu się przez chwilę. Uwielbiał, gdy miał je na sobie. Wyglądał tak inteligentnie, dojrzale, cholernie pociągająco...
- Ziemia do Tobio!- zamrugał, przerywając swoje rozmyślenia, gdy kapitan Aoba Johsai zamachał mu ołówkiem tuż przed nosem. Westchnął ciężko i wskazał dział w książce. Jego towarzysz wziął ją do ręki i przejrzał kartki.
- A więc trygonometria?
- Nie czaję tych sinusów i cosinusów...- przyznał niechętnie.- Aż przechodzą mnie dreszcze, kiedy widzę ten trójkąt prostokątny...
- Biedny Tobio-chan! Nie martw się na zapas! Oikawa-sensei zaraz ci wszystko wytłumaczy! Patrz i ucz się!- szybko wyciągnął pustą kartkę i zaczął rozwiązywać zadania, z którymi miał trudność.

***

Po prawie trzech godzinach ćwiczeń ich wspólna lekcja oficjalnie się skończyła.
- Jestem wykończony...- jęknął Kageyama i oparł głowę o szklany blat stolika, ogłaszając swoją kapitulację.
- Najważniejsze, że załapałeś o co chodzi. W matematyce potrzeba wyobraźni i chwili na przemyślenie. Nie ma zadania nie do rozwiązania.- odrzekł, składając swoje okulary.- To może teraz pouczymy się czegoś innego?- zaproponował, głaszcząc go czule po hebanowych włosach.
- Nie mam siły...
- Ale to twoje ukochane zajęcia...- przysunął się bliżej.-... z wychowania fizycznego.- dodał szeptem, przygryzając płatek ucha. Tobio zadrżał i spojrzał mu w oczy. Zobaczył w nich pożądanie i znajomą dzikość.
- No więc? Jak będzie?- zapytał lekko zniecierpliwiony, muskając spragnionymi wargami najpierw żuchwę, a później szyję.
- Rób co chcesz...- nie czekając ani chwili dłużej, objął go smukłymi dłońmi, aby znalazł się z nim na łóżku. Następnie usiadł mu na biodrach z figlarnym uśmiechem na ustach oraz ściągnął zbędną, czarną bluzkę, którą miał na sobie Kageyama.
- Smacznego~!- zachichotał, składając motyle pocałunki na nagiej klatce piersiowej, a potem skupiając się głównie na wrażliwych sutkach, które lekko przygryzał i ssał.
- Oi... kawa...- załkał cicho.
- Widzę, że nabierasz już siły na kolejne zajęcia...- wymruczał zadowolony, sięgając dłonią między jego rozwarte nogi.
- Oikaw-Ah! Proszę...
- O co mnie prosisz, Tobio?- powiedział niskim, drapieżnym głosem. Zupełnie innym niż zazwyczaj.
- O... ciebie.- kolor na policzkach znacznie pociemniał.
- Spójrz na mnie.- rozkazał w pewnym momencie Tooru. Jego powieki zadrżały, jednak chwilę później odważył się spojrzeć prosto w ciemne jak gorzka czekolada oczy.- Co wcześniej mówiłeś?
- Ż-Że... Że cię...- nie potrafił sklecić zdania. Kręciło mu się w głowie. Był odurzony...
- Tak?- wznowił swój paraliżujący dotyk.
- Oi-!
- Przykro mi, ale nie rozumiem co masz na myśli.- odparł, wyraźnie się z nim drocząc.
- Ja...- zacisnął palce na jego przedramieniu.- Pragnę cię, Tooru.
Orzechowe ślepia rozbłysły niczym latarnie morskie o zmroku.
- Dobrze się składa...- Oikawa jednym ruchem obrócił go na brzuch.- Bo ja ciebie też.- wyszeptał, zdejmując pozostałe ubranie. Nagle Tobio usłyszał dźwięk otwieranej tubki i złapał chłopaka za nadgarstek.
- Muszę cię najpierw rozluźnić...- odpowiedział na nieme pytanie, wynikające z jego zdezorientowanej miny.
- N-Nie!- brunet zerknął na niego zaskoczony.- To znaczy... Nie chcę już czekać... Nie mogę! Błagam... Tooru!
- Tobio-chan... ty... po raz pierwszy...- na jego policzkach przez dosłownie parę sekund pojawił się delikatny rumieniec. Szatyn odchrząknął i kiwnął twierdząco głową. Zdjął swoje spodenki razem z bielizną i wsunął pomiędzy długie, smukłe nogi Tobio.- Wchodzę...- Kageyama odwrócił głowę w stronę kochanka i skinął. Brązowooki ucałował słodkie wargi, w tym samym czasie zatapiając się w jego wnętrzu. Z ust ciemnowłosego wydał się zduszony krzyk.
- Tobio... Tobio... Tobio...- powtarzał na okrągło jego imię, badając go za każdym ruchem bioder coraz bardziej, mocniej, głębiej...
- Tooru...! Ko... cham cię...- dokończył u kresu sił, rozpadając się w jego opiekuńczych ramionach na drobne kawałki.
- Ja ciebie... Tob-!- zanim zdążył dokończyć, opadł zmęczony, lecz zaspokojony tuż obok. Leżeli tak kilka minut. Ich głównym celem były głębokie oddechy oraz napawanie się wspólną, magiczną chwilą.
Po pewnym czasie brunet przyciągnął Tobio do siebie tylko po to, żeby móc złożyć spragnione pocałunki na jego twarzy.
- W porządku?- spytał z troską w głosie, odgarniając pojedyncze kosmyki włosów z granatowych oczu.
- Lepiej niż w porządku.- odparł z nieśmiałym uśmiechem.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że sobie przypomniałeś...- wyszeptał, całując jego czoło.
- Ja też... Już nigdy nie zapomnę.
- Obiecujesz?- w migdałowych oczach pojawił się cień zwątpienia.
- Obiecuję.- odpowiedział, tym samym sprawiając, że niepewność zniknęła na dobre.



*****

Ohayo~! ♥


Zanim cokolwiek napiszę, chciałabym oficjalnie złożyć najserdeczniejsze życzenia dla najwspanialszego Zuziaka! ;* Mam nadzieję, że spodoba Ci się mój wierszyk na uczczenie Twojego święta C:


Mój najdroższy Zuziaku!
Już nie taki dzieciaku! ;P

Życzenia pragnę Ci dziś złożyć
Oraz trochę cukru do nich dołożyć! ;3

Wiecznej weny na nowe rysunki
I inne, epickie malunki <3

Wakacji słonecznych i wyśnionych,
Na pisaniu maili dobrze spędzonych ^^

Prawdziwej, odwzajemnionej miłości
Pełnej pocałunków i słodkości! >.<

Na mangę doujinshi z SasuNaru jest ostatnio moda...
W Twoim wykonaniu na pewno wszystkim się spodoba! :D

I wszystkiego, co sobie tylko wymarzysz!
Bo tak dobrym serduszkiem każdego darzysz! ;*


Co do opowiadania.... Wiem, ta końcówka taka... cheesy ;P Ale nie mogłam się powstrzymać! >.< Cała ja! xD

Notka wyjaśniająca do fabuły: Tobiś zapomniał o tym, że Oikawa jest jego miłością życia. Tooru kochał go nieustannie i NIGDY nie traktował jako zabawkę. On po prostu ma taki charakter! Lubi się droczyć i być na górze no bo kto nie lubi? x'D.
Było mu strasznie przykro (co dobrze ukrywał), że Tobi nie wyznał mu swoich (oczywistych dla wszystkich) uczuć, dlatego później dochodziło między nimi do wielu kłótni ;-/ W końcu postanowili dać sobie czas (a raczej dać Tobiemu czas na przemyślenie sprawy). Niestety Kagusiowi się coś pomieszało (bo to przecież idiota i dupek roku! xd) i myślał, że zerwali (mówiłam, że idiota xd), dlatego zaczął chodzić z Hinatą po niecałych dwóch miesiącach znajomości (!!! O.O), co wkurzyło Tooru... no... bardzo xD (dlatego w drugim chapterze był tak jakby... gwałt xd)

I to tyle!

Wypatrujcie tostów i innych one-shot'ów! (Oliwa się zbliża~ bójcie się! ;p)

PS. Wszystkim za udział w "po Lost'owej" ankiecie bardzo dziękuję! ;* Nie powiem, dała mi ona nieco do myślenia... Chciałabym zakończyć Losta w przeciągu lipca/sierpnia i od września rozpocząć kolejne opowiadanie. Jak podejmę decyzję, to dam Wam znać ;)


Joleen :*

wtorek, 21 czerwca 2016

Remember me III

Opowiadanie yaoi- Oikawa Tōru x Kageyama Tobio






- Jak jakieś pieprzone zwierzę...!- zawołał Kageyama z wyrzutem, przypatrując się swojemu odbiciu w lustrze. Na jego szyi, obojczyku i karku widniały ślady ugryzień i soczystych malinek.- Jak ja to teraz ukryję na treningu?- westchnął, opierając dłonie o brzeg zlewu, nad którym się pochylał. Jestem największym idiotą na całym świecie-Nie. Na całym wszechświecie! Jak mogłem do tego dopuścić...?!
- Proponuję założyć dobry golf, a z treningu cię wyjątkowo zwolnię.- podskoczył z zaskoczenia na dźwięk głosu. Za uchylonymi drzwiami łazienki czaiła się wysoka czarnowłosa kobieta o kocich, zielonych oczach. Miała na sobie biały, szpitalny fartuch, pod którym nosiła żółty sweter w serek i ciemne, przylegające spodnie.
- Ma-Mamo! Mogłaś zapukać!- próbował zasłonić szyję rękoma.
- Czasy, kiedy pukałam do twojego pokoju skończyły się jakieś... szesnaście lat temu, słońce.- uśmiechnęła się i podeszła do zawstydzonego syna, aby móc złapać go za nadgarstki i odsłonić zaczerwienioną skórę.- Ale dał ci popalić, co?- mruknęła, przyglądając mu się uważnie.
- Mamo...- zaczął, ale zaschło mu w gardle.
- A już myślałam, że skończyłeś z Too-kun'em...
- Skąd ty...?- zmarszczył delikatnie swoje brwi i zrobił wielkie oczy.
- Znam ten całuśny wzorek zbyt dobrze, skarbie. To czysty autograf Tou-kun'a! W gimnazjum dostawałeś ich całe dziesiątki!- na policzkach Tobio pojawił się szkarłatny rumieniec.- Ale muszę przyznać, że tym razem przeszedł samego siebie.- musnęła opuszkiem palca malinki na obojczyku. Kageyama przymknął powieki i syknął z bólu.- Zaznaczył swoje terytorium w tak brutalny sposób... Musiałeś go czymś bardzo zdenerwować... Aż wam zazdroszczę!
- Mamo!- zawołał zdegustowany, na co roześmiała się głośno.
- Nie martw się, kochanie. Mam tylko ciebie do gnębienia... no i kilka moich koleżanek z pracy. Chodź, zaraz pomogę ci to jakoś ukryć przed Shou-chan'em.- skierowała się do wyjścia.
- Myślałem, że zaczniesz prawić mi kazanie jak inne matki... Albo obwiniać o zdradę.- kobieta odwróciła się na pięcie i położyła dłonie na biodrach.
- Bo inne matki to zwykłe idiotki! Nie nadają się na rodziców. A co do zdrady, to nie sądzę, żebyś się jej dopuścił.- ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Hinata to mój chłopak, a ja wczorajszej nocy spałem z moim byłym... kapitanem. Jeśli to nie jest zdrada, to jak inaczej można to nazwać?!- miał wyrzuty sumienia. Shouyou był jego najlepszym przyjacielem, partnerem, oparciem... Niestety nigdy nie został prawdziwą miłością Tobio. Choć bardzo tego pragnął... nie potrafił. Nikt nie jest w stanie zakochać się na zawołanie, jeżeli serce należy do kogoś innego...
- Właśnie o to chodzi, skarbie! Spałeś z Too-kun'em, bo tego chciałeś, prawda?
- T-To nie było tak... To on mnie-
- Oczywiście, że tak! Jesteś zbyt nieśmiały, żeby zrobić pierwszy krok! Ale zastanów się, co było potem?- spuścił wzrok wbijając go w niebieskie kafelki na podłodze.
- Nie opierałem mu się. Chciałem... Chciałem znowu być z Oikawą-san. Oszukiwałem się, że o nim zapomniałem, ale... Tak naprawdę nigdy nie potrafiłem tego zrobić... Cholera! Jestem beznadziejny!- złapał się za głowę i przykucnął, chowając twarz między kolana.
- Wcale nie! Bądź ze mną szczery. Bądź szczery z samym sobą...- pogłaskała go delikatnie po włosach, które stanowiły istny nieład o poranku.- Co czujesz do Too-kun'a?
- Co... czuję?- Kageyama wciąż nie mógł pojąć czegoś tak oczywistego. Przez tyle czasu szukał odpowiedzi na to dręczące go pytanie. Nie raz był blisko poznania odpowiedzi, lecz ciągle się gubił, przez co frustracja sięgała zenitu. W końcu, poddał się i postanowił zapomnieć...
- To nie jest to samo, co z Shou-chan'em, prawda?- dopytywała.
- Nie...- przyznał.
- Rozumiesz? Właśnie dlatego to nie jest zdrada. Prawda jest taka, że... nie byłeś z Shou-chan'em w związku. Wiem, że to twój kolega i macie wiele wspólnego, ale to nie jest miłość. Bo w miłości potrzebne jest uczucie. I nie chodzi mi o to jednostronne...- kobieta uklękła i przytuliła go do siebie.
- Skąd możesz to wszystko wiedzieć?- powiedział opierając głowę o jej ramię i pozwalając się objąć.
- Jestem twoją matką. Wiem o tobie wszystko z wyprzedzeniem. Wiedziałam, że nie polubisz szpinaku ani brukselek. Wiedziałam, że będziesz nienawidził dosłownie wszystkiego w przedszkolu. W podstawówce zapisałam cię do klubu siatkówki, bo wiedziałam, że ją pokochasz całym serduszkiem. W gimnazjum widziałam, jak bardzo byłeś zafascynowany Too-kun'em. Kiedy do nas przychodził, byłeś taki spięty i cichy... Od razu zauważyłam, jak na ciebie patrzył. Bałam się, że chce cię skrzywdzić i zostawić. To ciężki typ. Dominujący, arogancki, egoistyczny... Zdziwiłam się, gdy nagle zmieniłeś zdanie co do liceum. Coś musiało się między wami stać. Pamiętałam, że Too-kun wspominał o liceum Aoba Johsai, a ty złożyłeś podanie do Shiratorizawy, a następnie Karasuno... Zacząłeś znowu być taki zamknięty i przygnębiony. Bogu dzięki, twoja drużyna to prawdziwe anioły! A zwłaszcza nasz słodziutki Shouyou-chan! Chociaż nie masz pojęcia jak się zdziwiłam, kiedy mi go przedstawiłeś jako swojego chłopaka. Przecież byłeś po uszy zakochany w Too-kun'ie!
- Za-Zakochany...?- po raz pierwszy dopuścił do siebie taką myśl. Może ma rację... Może ja...
- Oczywiście! Od naszej pierwszej, wspólnej kolacji widziałam co wisiało w powietrzu! Przykro mi, kochanie. Wiem, jak bardzo próbowałeś o nim zapomnieć. Niestety w twoim przypadku nowy związek na nic się nie zdał. Ty po prostu nie możesz go sobie wybić z głowy...- pogłaskała syna po policzku i sprawiła, by spojrzał w ciepłe, migdałowe oczy.
- Cały ten czas... Przez cały ten czas wiedziałaś i nie pisnęłaś ani słowem!- naburmuszył się.
- Nie miałam stu procentowej pewności... do dzisiejszego dnia.- uśmiechnęła się delikatnie.- Wiesz, że chcę dla mojego ulubionego i jedynego synka jak najlepiej. Dlatego musiałam ci o tym wszystkim powiedzieć. Zrobisz z tą wiedzą, co będziesz uważał za słuszne. Nigdy cię nie zostawię ani nie będę osądzać.
- Kocham cię, mamo. Jesteś najlepsza.- uściskał ją mocno.
- Szkoda, że ta miłość jest podzielona na trzy.- westchnęła.
- Na trzy?
- No wiesz... ja, siatkówka i...
- Oikawa-san?
- Miałam na myśli twój ukochany gulasz, ale Too-kun też może być.- oboje się roześmiali.
- Myślisz, że Hinata będzie bardzo cierpiał?- posmutniał.
- Szczerze?
- Poproszę.
- Przykro mi, ale... Tak. Myślę, że na początku będzie mu bardzo ciężko.- Kageyama poczuł ból w piersi. Zdążył się już znienawidzić za krzywdę, który wkrótce będzie musiał wyrządzić...- Pomyśl o tym w ten sposób- ty będziesz szczęśliwy z Too-kun'em, a jemu też się z czasem na pewno ułoży. Oboje zasługujecie na pełnię szczęścia, więc... uwolnij go od dalszego cierpienia.
- Masz rację. Całkowitą rację...

***

Tobio stał przed zamkniętymi drzwiami od klasy. Słyszał rozmowy i znajomy śmiech Hinaty. Serce zabiło mu głośno, a nogi zadrżały nerwowo. Przypomniał sobie wtedy poranną rozmowę z matką. Wziął głęboki wdech i wszedł do pomieszczenia pewnym krokiem. Od razu skierował się w stronę ławki rudowłosego.
- Hinata... możemy pogadać?- orzechowe oczęta rozbłysły się na jego widok.
- Bakayama! Pisałem do ciebie wczoraj!- poskarżył się.
- Tak? Nie zauważyłem...- skłamał.
- W porządku. Nic się nie stało. To o czym chciałeś pogadać?
- Pójdziemy na dach? To dosyć... osobiste.- zaproponował.
Kilka minut później opierali się o barierki bezpieczeństwa, oddychali świeżym powietrzem i pochłaniali promienie słońca. Cóż, przynajmniej jeden z nich...
- No więc... Hinata, ja...- To jest znacznie trudniejsze niż się spodziewałem! Powinni mi wręczyć puchar z napisem: "Najgorszy dupek roku- Kageyama Tobio"...
- Zrywasz ze mną, prawda?
- C-Co...?- podniósł wzrok z ziemi na jego zmartwioną twarz.
- Wczoraj zapomniałeś swojego zeszytu od angielskiego. Po drodze do domu spotkałem Yachi-san i przekazała mi go. Szybko wróciłem pod sklep, żeby ci go oddać. Wtedy zobaczyłem ciebie i Wielkiego Króla... Wszystko wyglądało zwyczajnie, dopóki ten drań cię nie pocałował... a ty mu uległeś i poszliście razem w kierunku twojego domu...- skrzywił się.
- Jestem najgorszy... Tak mi przykro-
- Nie. Nie chcę litości. Rozumiem, ale... Ja też ciebie kocham, Kageyama! Zrobiłbym dla ciebie wszystko i...!- zacisnął dłonie w pięści, a brązowe oczy napełniły się łzami.- Po prostu... Muszę to usłyszeć z twoich ust... Muszę być pewny...
- Przepraszam, Hinata... Nie mogę z tobą być. Obiecuję ci, że będę trzymał w sercu każdą naszą wspólną chwilę. Dziękuję i jednocześnie błagam o wybaczenie...
- Ja też.- wyszeptał. Stali w zupełnej ciszy, nie patrząc na siebie nawzajem. To... koniec.
- Więc... widzimy się na jutrzejszym treningu?- zapytał na odchodne.
- Ja-Jasne! Skopię ci tyłek jak zawsze!- udał śmiech, jednak Tobio dobrze wiedział, że po jego odejściu był zalany łzami...

***

- Iwa-chan! Dlaczego mi to robisz?!- załkał Oikawa.
- Zamknij się, Shittykawa! Zaraz ci przywalę ty cholerny gnojku!- zagroził Hajime.
- Ale przecież jestem słodki jak cukierek! Przynajmniej dziewczyny tak twierdzą...
- Ty...!- czarnowłosy złapał go jedną ręką za kołnierz, a drugą zacisnął w pięść i uniósł do góry.
- Oikawa-san! Ktoś do ciebie!- zawołał w pewnym momencie jeden z zawodników.
- Ratujesz mi życie, Makki!- szatyn wyswobodził się z uścisku przyjaciela.
- I tak ci przywalę jak wrócisz!- obiecał Iwaizumi.
- To chyba będzie lepiej jak już nie wrócę!- zaśmiał się kapitan.
- Najlepiej już NIGDY nie wracaj!
- Umarłbyś z tęsknoty...- zachichotał. Na sali, niespodziewanie pojawił się Kageyama.
- Oikawa-san!- podbiegł do niego.
- Czy to nie jest pierwszak z Karasuno?- usłyszał za sobą szepty swoich kolegów z drużyny  Tooru.
- T-Tobio-chan?! Co ty tutaj robisz?!- zdziwił się.
- Przypomniałem sobie, Oikawa-san!- chłopak staną z nim oko w oko.
- Co-?- zanim zdążył cokolwiek dodać, czarnowłosy wspiął się na palcach i pochwycił ustami jego wargi, zamykając w pocałunku.
- To ciebie kocham.



*****

Witam, witam i o wakacyjne nastroje pytam! :D


Zbliżamy się powolutku do końca tej opowiastki... Tak szczerze to już jest koniec, a epilog to taki... dłuższy koniec wut? xd ? ;)

Po tym jak już rozstaniemy się z OiKage wstawię tosta z truskawkowym dżemem i... coś jeszcze ^-^

Wiem, że wstawiam rzadko, ale mam wciąż mam mały zapieprz ;-; Jak wreszcie wyjadę na upragnione wakacje i wena mnie dopadnie, wszystko zostanie ładnie poprawione i wstawione C:

Życzę Wam powodzenia na te ostatnie dni nauki, a reszcie udanego wypoczynku pomaturalnego i... do następnego posta! ;*

PS. Czy mama Kagusia nie jest najlepsza?! *q* Kocham tą kobietę! xD


Joleen :*

wtorek, 14 czerwca 2016

Remember me II

Opowiadanie yaoi- Oikawa Tōru x Kageyama Tobio

UWAGA +18!!!






Kageyama stał jak wryty, wpatrując się w swojego starszego rywala swoimi wielkimi, ciemnoniebieskimi oczami, nieustannie analizując w myślach zaistniałą sytuację.
- Niedługo zobaczymy się na boisku, czy to nie wspaniale, Tobio-chan?! Nareszcie pokażesz mi to, czego się nauczyłeś w Karasuno! Pamiętasz o tym, co wydarzyło się w gimnazjum? Wymagałeś od swoich kolegów z drużyny nieco... za dużo, nie sądzisz?- te słowa podziałały na niego jak kubeł zimnej wody. Oikawa-san... Dlaczego musisz mi to teraz wypominać? Dlaczego tutaj jesteś? Dlaczego akurat teraz, kiedy...?- zwinął usta w cienką linię.
- Doszły mnie słuchy, że pewna rudowłosa księżniczka jest w stanie odebrać twoje wystawki. Musisz szaleć ze szczęścia!- brunet podszedł do niego z gracją. Teraz znajdowali się niecałe dwa kroki od siebie.
- Czemu mi to mówisz? Boisz się?- odgryzł się, słysząc drżenie we własnym głosie.
- Z tego, co widzę jedynym, który się trzęsie...- pochylił się, aby dosięgnąć do jego ucha.-... jesteś ty, Tobio-chan.
- Nie pierdol!- próbował uciec, ukryć się jak najdalej i znowu zapomnieć... ale Tooru mu na to nie pozwolił. Był znacznie szybszy oraz zwinniejszy, więc bez żadnego problemu zatrzymał go łapiąc za nadgarstek niczym atakująca żmija swoją bezbronną ofiarę.
- Chcę wiedzieć tylko jedno...- zaczął tajemniczo.
- Co takiego?- warknął. Dotyk szatyna palił na jego nagiej skórze. Wywoływał dreszcze, gorączkę, nieproszone wspomnienia ich romantycznych zbliżeń...
- Pamiętasz?- serce Tobio zabiło tak mocno, że czuł je w samym gardle.
- Co mam pamiętać?- syknął, nie rezygnując z ratunku.
- Do kogo należysz, Kageyama Tobio?- zacisnął swoje palce, oplatając jego rękę znacznie mocniej.
- T-To boli! Puść mnie, Oikawa-san!- na te słowa brunet roześmiał się głośno. Kiedy się uspokoił, posłał chłopakowi zniewalające spojrzenie spod długich i gęstych rzęs.
- Jesteś mój. Należysz do mnie. Jeśli twój ptasi móżdżek nie jest w stanie zapamiętać tak prostej rzeczy... sprawię, że zapamięta to twoje ciało.- brązowooki niespodziewanie przyciągnął go w swoim kierunku i pocałował w rozwarte ze zdziwienia usta. C-Co się dzieje?- zamrugał zdezorientowany. To uczucie, które znał tak dobrze... Ta sama miękkość i ciepło, doprowadzające na skraj wytrzymałości... Niczym promienie letniego słońca... Zbyt bliskie zetknięcie oraz zbyt długie przebywanie w jego towarzystwie powoduje udar, którego skutki są tak bardzo niefortunne... Już raz się kiedyś spalił. W przeszłości. Lecz w tamtej chwili znów był sobą. Młody, naiwny i... wolny.
Zadowolony Oikawa puścił ciemnowłosego i uśmiechnął się zadziornie, przecierając kciukiem po drżącej, dolnej wardze. Następnie wziął Tobio za rękę i pociągnął go za sobą. Nie wiedział dokąd szli. Otaczająca ciemność i ogłuszenie* nie pozwalała mu się skupić na niczym innym niż jego dłoni, której kurczowo się trzymał, aby nie zabłądzić. Znowu wierzył. Znowu zapomniał. Znowu kochał...

***

- O-Oikawa-san...!- gdy tylko drzwi od sypialni Kageyamy się zamknęły, szatyn od razu przyparł go do ściany i zaczął składać łapczywe pocałunki na szyi szesnastolatka. Potem zrobił na niej kilka malinek i pozostawił mnóstwo śladów palących ugryzień.
- P-Przestań!- zawołał, łapiąc za przedramiona kapitana Aoba Johsai.
- Nie chcesz, żeby zobaczył je twój chłopak, Tobio-chan?- zgadł z przekąsem.
- N-Nie chcę...- zawstydzony, uciekł wzrokiem w bok.
- Rozumiem... Szkoda tylko, że mam to gdzieś.- mruknął mrocznie i wbił swoje śnieżnobiałe, ostre zęby w kościsty obojczyk, który później zbadał językiem. Kageyma łkał cicho z powodu doskwierającego kolejnym ugryzieniom bólu. Po pewnym czasie przestał się szamotać w jego ramionach i poddał się Tooru, który nie tracąc więcej czasu, rozpiął jego ukochaną bluzę Karasuno. Czarny materiał z szelestem zsunął się na drewnianą podłogę. Brunet ściągnął białą koszulkę i rzucił ją w kąt. Potem podziwiał nagą klatkę piersiową Tobio.
- Jakie mięśnie...- wymruczał sunąc po jego brzuchu.- Ale tutaj chyba nic się nie zmieniło...- musnął koniuszkiem języka lewy sutek. Z ust chłopaka uciekł głośny i przeciągły jęk rozkoszy.- Tak myślałem.- zachichotał i przyssał się do wrażliwej skóry. Tobio próbował się czegoś przytrzymać, żeby nie upaść, a dolną wargę przygryzł prawie do krwi, aby nie wydać żadnego dźwięku.- Przestań albo wezmę cię bez wcześniejszego przygotowania.- ostrzegł groźnie, na co niebieskooki nabrał powietrza przez usta.- Grzeczny chłopiec.- uśmiechnął się i rozpiął rozporek ciemnych spodni.- Co powiesz na to, Tobio-chan?- przez dłuższą chwilę dotykał go przez materiał czarnych bokserek wywołując ciche i słodkie pojękiwanie.- Chcesz mnie tak bardzo...?- wyszeptał mu do zarumienionego ucha, gdy ujrzał jak mową ciała wręcz błagał o więcej.
- Oikawa... san...
- Nie licz na to, Tobio-chan. Jesteś bardzo niedobrym chłopcem. Złamałeś nasze prawo. Naszą świętość. Zapomniałeś... i teraz będziesz musiał odpokutować.- Kageyama zmarszczył brwi. Więc tak zamierzasz to rozegrać... Nigdy ci na to nie pozwolę.- szarpnął za kołnierz białej bluzy Aoba i skierował się w stronę łóżka.
- Tobio-cha-!- popchnął go na posłanie, a następnie zsunął dresy razem z bielizną na wysokość kolan, po czym zaczął sprawiać mu przyjemność swoimi ustami.- T-Tobio... ty niegrzeczny... Uhh... Tak...!- szczupłe i długie palce siatkarza wczepiły się w hebanowe, miękkie włosy.- Jesteś w tym najlepszy...- wydyszał. Po kilku minutach odseparował go od siebie i zmierzył głodnym wzrokiem.- Narobiłeś mi ogromnej ochoty na coś większego, więc pozwól tutaj na chwilę.- Kageyama niezwłocznie uniósł się z podłogi i usiadł mu na kolanach.
- Idealnie, mój chłopcze... Masz coś dla mnie, czy może...?- zanim zdążył skończyć swoją wypowiedź, Tobio wyciągnął spod poduszki niewielką tubkę lubrykantu. Była przygotowana na jego pierwszy raz z Hinatą, ale jak zwykle zabrakło mu odwagi.- Doskonale...- uśmiechnął się Oikawa i rozsmarował sobie substancję między dwa palce prawej dłoni, a później sięgnął za niebieskookiego...
- A-Ah!
- To miejsce tak bardzo się za mną stęskniło... Hinata-kun nie potrafi się tobą tak dobrze zająć jak twój najwspanialszy Oikawa-san.- zachichotał, nie przestając go rozluźniać. Nagle przed oczami Tobio stanęła uśmiechnięta, rudowłosa postać. Hinata...
- Nieładnie jest myśleć o kimś innym podczas stosunku, Tobio-chan.- syknął, krzyżując w nim swoje wilgotne palce.
- Aaah! O-Oikawa-san...!
- Boli? W takim razie sobie zasłużyłeś. Jest ci przykro, Tobio-chan?- wbił w niego swój lodowaty wzrok. Czarnowłosy nie potrafił się odezwać. Miał prawdziwy mętlik w głowie.- Pytałem cię o coś i oczekuję odpowiedzi!- warknął poruszając dłonią znacznie agresywniej.
- T-Ta... Kurwa... Tak! Tak! Jest mi przykro!- zaszlochał głośno.
- Dobrze.
- Oikawa-san...! Proszę...
- Nic z tego, kotku. Dojdziesz jedynie, kiedy ci na to pozwolę. Może to zrobię, gdy będziesz potulnie leżał z rozwartymi nogami?- zastanawiał się na głos z szerokim uśmiechem.
Ma świetny ubaw, a ja cierpię prawdziwe katusze...- przekręcił na czworaka na łóżku i spuścił głowę w dół. Oikawa stanął za nim i pocałował jego bark. Później przejechał ciepłym językiem po kręgosłupie aż do bioder, co wywołało przyjemny dreszcz u zawodnika Karasuno.- Cieszę się, że tak chętnie wykonujesz moje rozkazy, Tobio-chan. Kto wie? Może jak dalej będziesz taki posłuszny, dostaniesz nagrodę...
- Pospiesz się... błagam...- nagle Tooru obrócił go na plecy i przypiął nadgarstki ponad głową jedną dłonią.
- Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to lepiej najpierw spójrz mi w twarz.- podpowiedział z groźnym błyskiem w orzechowych oczach.
- Przepraszam...- wydukał ze szkarłatnym rumieńcem na policzkach.
- Nic się nie stało. A teraz...- rozsunął jego kolana i wsunął się pomiędzy nie.
- Nie! Oikawa-san! Proszę, nie jestem-!- spanikował. Brunet położył mu palec wskazujący na usta.
- Ciii... Chcę tak ciebie wziąć. Tak dawno nie widziałem tego wzroku pełnego obłędu, ust krzyczących moje imię... Tyle życia i energii na raz. Zupełne przeciwieństwo nudnego Tobio...- bez żadnego ostrzeżenia wszedł w jego wnętrze.
- Oi-AH!- wczepił palce w materiał białej pościeli.
- Tak... Też to czujesz, Tobio-chan?- wyszeptał mu do ucha, które podgryzł zębami. Odpowiedział mu głośnym jękiem.- Czuję się jak w domu...- Tooru zaczął poruszać się coraz szybciej i mocniej, wywołując kolejną falę pożądania.
- Oi-kawa-san...!- zawołał płaczliwym głosem.
- Heh... Jak mógłbym odmówić mojemu ukochanemu kouhai? Byłbym naprawdę bez serca...
Jesteś bez serca...
Oikawa objął go dłonią i starał się poruszać w tym samym tempie. Na skraju słodkiego spełnienia ich zamglone spojrzenia się odnalazły, a wolne ręce splotły.
- Tobio...!- Tooru pochwycił jego usta w ostatecznym pocałunku. Przez ich ciała przeszła iskra spełnienia i obaj doszli w tym samym momencie. Szatyn opadł zdyszany na lepkie od potu i rozgrzane ciało Kageyamy. Złączyli się ze sobą w jedno i nie mieli zamiaru szybko się rozdzielić...
Tobio ciężko było się przyznać, jak skrycie pragnął jeszcze raz doczekać tej chwili. W jego objęciach, zaspokojony i... szczęśliwy.
- Teraz...- odchrząknął Oikawa.- zapamiętasz. Zrobisz to, prawda?- kiedy spojrzał w twarz ciemnowłosego, ten zdążył już smacznie zasnąć. Tooru uśmiechnął się delikatnie i musnął wargami wilgotną skroń.

***

Następnego dnia obolały Kageyama obudził się w łóżku... sam. Chwilę mu zajęło zanim nie spostrzegł tajemniczej kartki, stojącej na etażerce. Widniało na niej jedno, proste słowo napisane znajomym, eleganckim charakterem pisma... Chłopak wziął papier do ręki i przeczytał wiadomość na głos.
- "Pamiętaj"...- ścisnął liścik w pięści i rzucił nim o ścianę. Co ja najlepszego narobiłem?- pomyślał, przyciskając kolana do nagiej piersi i chowając się pod kołdrą przed całym światem, a najlepiej przed jedną, konkretną osobą... Shouyou...



*****

No czeeeeść~! ;P


Przepraszam za moją nieobecność i tak długi czas oczekiwania na gorące seksy z OiKage! :(
Dużo się u mnie teraz dzieje. Wybór studiów, wyjazd na wakacje, nowe pomysły na opowiadania życie... To takie przytłaczające! ;_;

W następnym rozdziale- poważna rozmowa w stylu trudnych spraw, nieporozumienia ukryta prawda, bolesne wspomnienia i... nie ma już nic do jedzenia! xD Trzeba iść na zakupy i zaopatrzyć się w tosty ;)


Joleen :*

środa, 1 czerwca 2016

#1 We're here!

Opowiadanie z anime Neon Genesis Evangelion pod tytułem "Oh, Shinji...!"






Występują:

- Ayanami Rei
- Ikari Shinji
- Asuka Langley Soryu
- Kaworu Nagisa







#1: We're here, Shinji! :D








Po długim czasie oczekiwania nareszcie przybyli! Cała czwórka wspólnymi siłami uchyliła wieko kartonu.
Młody, jasnowłosy chłopak odważnie eksploruje nową przestrzeń...







- Shinji? Dlaczego nie wychodzisz?
- K-Kaworu-kun... boję się!
- A ten zawsze swoje... Zaufaj mi. Jeżeli mówię, że możesz wyjść, to możesz wyjść!
- Ale Kaworu-kun...! Tu jest tak strasznie...
- Nie pleć głupstw, Shinji! I co ty tam w ogóle robisz?
- B-Bo ja... nigdy wcześniej tego nie robiłem...
- Czego nigdy nie robiłeś?! Shinji! Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć!
- N-No tak, ale... ja się wstydzę...
- I dlatego chowasz się pod gazetami? Chodź do mnie...
- Obiecujesz, że nie będzie bolało?
- Oh, Shinji! Przysięgam ci, że to będzie sama przyjemność... ( ͡° ͜ʖ ͡°)


*po pewnym czasie*


- Miałeś rację, wyjście z kartonu wcale nie bolało!
- To nie "M jak Miłość" i jesteś o wiele za młody na śmierć w kartonach!
- Cieszę się, że jesteś przy mnie, Kaworu-kun.
- Zawsze przy tobie będę...
- Kaworu-kun...
- Shinji...
- A co z nami?
- Ayanami?! Asuka?! Wy tutaj?
- Oh, Shinji! Myślałeś, że zostawimy was samych?
- Byłoby to wręcz wskazane...
- Ciebie też miło widzieć, Kaworu...
- Bez wzajemności...
- Tak się cieszę, że jesteśmy tutaj wszyscy razem. To jak sen!
- Chyba jakiś koszmar...
- Czeka nas wiele nowych przygód! Nie mogę się doczekać!
- Oh, Shinji...



*****

Witamy! :D


Składamy Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Dnia Dziecka! :3 Oto nowa seria, nad którą ciężko razem pracujemy xD! Mamy ogromną nadzieję, że się Wam spodoba :) Inspiracją do jej powstania jest ten filmik *KLIK* (już Wam kiedyś o nim wspomniałam ;p) oraz nasza niesłabnąca miłość do anime ^^

Nowo przybyłymi bohaterami z kartonu zamierzamy się intensywnie bawić i zabierać w różne, ciekawe miejsca, więc spodziewajcie się dalszych części, które będą się one ukazywać w różnych odstępach czasu (w zależności od weny x,D). Potraktujcie to jako lekką, letnią serię na rozweselenie :) Oczywiście opowiadania na obu blogach będą dalej się pojawiały, bez nerwów C:

Pozdrawiamy cieplusio i życzymy udanego dnia! (^-^)/  (*3*)/


Joleen :* & Kitsune


PS. Dla Zuziaka! ^-^

Moja kochana córeczko, z okazji Dnia Dziecka chciałabym Ci złożyć najserdeczniejsze życzonka! <3 Obyś zawsze była taką wspaniałą córą! ;* Jestem z Ciebie dumna! :,) *wyciera łzy wzruszenia*

Oto mój drobny upominek ^-^ :










Pamiętasz jak mi kiedyś mówiłaś, że nie możesz się zdecydować w pairingu SasuNaru kto będzie uke a kto seme? ;) Teraz nie musisz! XD Raz SasUKE, raz SaSEME! :D