wtorek, 21 czerwca 2016

Remember me III

Opowiadanie yaoi- Oikawa Tōru x Kageyama Tobio






- Jak jakieś pieprzone zwierzę...!- zawołał Kageyama z wyrzutem, przypatrując się swojemu odbiciu w lustrze. Na jego szyi, obojczyku i karku widniały ślady ugryzień i soczystych malinek.- Jak ja to teraz ukryję na treningu?- westchnął, opierając dłonie o brzeg zlewu, nad którym się pochylał. Jestem największym idiotą na całym świecie-Nie. Na całym wszechświecie! Jak mogłem do tego dopuścić...?!
- Proponuję założyć dobry golf, a z treningu cię wyjątkowo zwolnię.- podskoczył z zaskoczenia na dźwięk głosu. Za uchylonymi drzwiami łazienki czaiła się wysoka czarnowłosa kobieta o kocich, zielonych oczach. Miała na sobie biały, szpitalny fartuch, pod którym nosiła żółty sweter w serek i ciemne, przylegające spodnie.
- Ma-Mamo! Mogłaś zapukać!- próbował zasłonić szyję rękoma.
- Czasy, kiedy pukałam do twojego pokoju skończyły się jakieś... szesnaście lat temu, słońce.- uśmiechnęła się i podeszła do zawstydzonego syna, aby móc złapać go za nadgarstki i odsłonić zaczerwienioną skórę.- Ale dał ci popalić, co?- mruknęła, przyglądając mu się uważnie.
- Mamo...- zaczął, ale zaschło mu w gardle.
- A już myślałam, że skończyłeś z Too-kun'em...
- Skąd ty...?- zmarszczył delikatnie swoje brwi i zrobił wielkie oczy.
- Znam ten całuśny wzorek zbyt dobrze, skarbie. To czysty autograf Tou-kun'a! W gimnazjum dostawałeś ich całe dziesiątki!- na policzkach Tobio pojawił się szkarłatny rumieniec.- Ale muszę przyznać, że tym razem przeszedł samego siebie.- musnęła opuszkiem palca malinki na obojczyku. Kageyama przymknął powieki i syknął z bólu.- Zaznaczył swoje terytorium w tak brutalny sposób... Musiałeś go czymś bardzo zdenerwować... Aż wam zazdroszczę!
- Mamo!- zawołał zdegustowany, na co roześmiała się głośno.
- Nie martw się, kochanie. Mam tylko ciebie do gnębienia... no i kilka moich koleżanek z pracy. Chodź, zaraz pomogę ci to jakoś ukryć przed Shou-chan'em.- skierowała się do wyjścia.
- Myślałem, że zaczniesz prawić mi kazanie jak inne matki... Albo obwiniać o zdradę.- kobieta odwróciła się na pięcie i położyła dłonie na biodrach.
- Bo inne matki to zwykłe idiotki! Nie nadają się na rodziców. A co do zdrady, to nie sądzę, żebyś się jej dopuścił.- ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Hinata to mój chłopak, a ja wczorajszej nocy spałem z moim byłym... kapitanem. Jeśli to nie jest zdrada, to jak inaczej można to nazwać?!- miał wyrzuty sumienia. Shouyou był jego najlepszym przyjacielem, partnerem, oparciem... Niestety nigdy nie został prawdziwą miłością Tobio. Choć bardzo tego pragnął... nie potrafił. Nikt nie jest w stanie zakochać się na zawołanie, jeżeli serce należy do kogoś innego...
- Właśnie o to chodzi, skarbie! Spałeś z Too-kun'em, bo tego chciałeś, prawda?
- T-To nie było tak... To on mnie-
- Oczywiście, że tak! Jesteś zbyt nieśmiały, żeby zrobić pierwszy krok! Ale zastanów się, co było potem?- spuścił wzrok wbijając go w niebieskie kafelki na podłodze.
- Nie opierałem mu się. Chciałem... Chciałem znowu być z Oikawą-san. Oszukiwałem się, że o nim zapomniałem, ale... Tak naprawdę nigdy nie potrafiłem tego zrobić... Cholera! Jestem beznadziejny!- złapał się za głowę i przykucnął, chowając twarz między kolana.
- Wcale nie! Bądź ze mną szczery. Bądź szczery z samym sobą...- pogłaskała go delikatnie po włosach, które stanowiły istny nieład o poranku.- Co czujesz do Too-kun'a?
- Co... czuję?- Kageyama wciąż nie mógł pojąć czegoś tak oczywistego. Przez tyle czasu szukał odpowiedzi na to dręczące go pytanie. Nie raz był blisko poznania odpowiedzi, lecz ciągle się gubił, przez co frustracja sięgała zenitu. W końcu, poddał się i postanowił zapomnieć...
- To nie jest to samo, co z Shou-chan'em, prawda?- dopytywała.
- Nie...- przyznał.
- Rozumiesz? Właśnie dlatego to nie jest zdrada. Prawda jest taka, że... nie byłeś z Shou-chan'em w związku. Wiem, że to twój kolega i macie wiele wspólnego, ale to nie jest miłość. Bo w miłości potrzebne jest uczucie. I nie chodzi mi o to jednostronne...- kobieta uklękła i przytuliła go do siebie.
- Skąd możesz to wszystko wiedzieć?- powiedział opierając głowę o jej ramię i pozwalając się objąć.
- Jestem twoją matką. Wiem o tobie wszystko z wyprzedzeniem. Wiedziałam, że nie polubisz szpinaku ani brukselek. Wiedziałam, że będziesz nienawidził dosłownie wszystkiego w przedszkolu. W podstawówce zapisałam cię do klubu siatkówki, bo wiedziałam, że ją pokochasz całym serduszkiem. W gimnazjum widziałam, jak bardzo byłeś zafascynowany Too-kun'em. Kiedy do nas przychodził, byłeś taki spięty i cichy... Od razu zauważyłam, jak na ciebie patrzył. Bałam się, że chce cię skrzywdzić i zostawić. To ciężki typ. Dominujący, arogancki, egoistyczny... Zdziwiłam się, gdy nagle zmieniłeś zdanie co do liceum. Coś musiało się między wami stać. Pamiętałam, że Too-kun wspominał o liceum Aoba Johsai, a ty złożyłeś podanie do Shiratorizawy, a następnie Karasuno... Zacząłeś znowu być taki zamknięty i przygnębiony. Bogu dzięki, twoja drużyna to prawdziwe anioły! A zwłaszcza nasz słodziutki Shouyou-chan! Chociaż nie masz pojęcia jak się zdziwiłam, kiedy mi go przedstawiłeś jako swojego chłopaka. Przecież byłeś po uszy zakochany w Too-kun'ie!
- Za-Zakochany...?- po raz pierwszy dopuścił do siebie taką myśl. Może ma rację... Może ja...
- Oczywiście! Od naszej pierwszej, wspólnej kolacji widziałam co wisiało w powietrzu! Przykro mi, kochanie. Wiem, jak bardzo próbowałeś o nim zapomnieć. Niestety w twoim przypadku nowy związek na nic się nie zdał. Ty po prostu nie możesz go sobie wybić z głowy...- pogłaskała syna po policzku i sprawiła, by spojrzał w ciepłe, migdałowe oczy.
- Cały ten czas... Przez cały ten czas wiedziałaś i nie pisnęłaś ani słowem!- naburmuszył się.
- Nie miałam stu procentowej pewności... do dzisiejszego dnia.- uśmiechnęła się delikatnie.- Wiesz, że chcę dla mojego ulubionego i jedynego synka jak najlepiej. Dlatego musiałam ci o tym wszystkim powiedzieć. Zrobisz z tą wiedzą, co będziesz uważał za słuszne. Nigdy cię nie zostawię ani nie będę osądzać.
- Kocham cię, mamo. Jesteś najlepsza.- uściskał ją mocno.
- Szkoda, że ta miłość jest podzielona na trzy.- westchnęła.
- Na trzy?
- No wiesz... ja, siatkówka i...
- Oikawa-san?
- Miałam na myśli twój ukochany gulasz, ale Too-kun też może być.- oboje się roześmiali.
- Myślisz, że Hinata będzie bardzo cierpiał?- posmutniał.
- Szczerze?
- Poproszę.
- Przykro mi, ale... Tak. Myślę, że na początku będzie mu bardzo ciężko.- Kageyama poczuł ból w piersi. Zdążył się już znienawidzić za krzywdę, który wkrótce będzie musiał wyrządzić...- Pomyśl o tym w ten sposób- ty będziesz szczęśliwy z Too-kun'em, a jemu też się z czasem na pewno ułoży. Oboje zasługujecie na pełnię szczęścia, więc... uwolnij go od dalszego cierpienia.
- Masz rację. Całkowitą rację...

***

Tobio stał przed zamkniętymi drzwiami od klasy. Słyszał rozmowy i znajomy śmiech Hinaty. Serce zabiło mu głośno, a nogi zadrżały nerwowo. Przypomniał sobie wtedy poranną rozmowę z matką. Wziął głęboki wdech i wszedł do pomieszczenia pewnym krokiem. Od razu skierował się w stronę ławki rudowłosego.
- Hinata... możemy pogadać?- orzechowe oczęta rozbłysły się na jego widok.
- Bakayama! Pisałem do ciebie wczoraj!- poskarżył się.
- Tak? Nie zauważyłem...- skłamał.
- W porządku. Nic się nie stało. To o czym chciałeś pogadać?
- Pójdziemy na dach? To dosyć... osobiste.- zaproponował.
Kilka minut później opierali się o barierki bezpieczeństwa, oddychali świeżym powietrzem i pochłaniali promienie słońca. Cóż, przynajmniej jeden z nich...
- No więc... Hinata, ja...- To jest znacznie trudniejsze niż się spodziewałem! Powinni mi wręczyć puchar z napisem: "Najgorszy dupek roku- Kageyama Tobio"...
- Zrywasz ze mną, prawda?
- C-Co...?- podniósł wzrok z ziemi na jego zmartwioną twarz.
- Wczoraj zapomniałeś swojego zeszytu od angielskiego. Po drodze do domu spotkałem Yachi-san i przekazała mi go. Szybko wróciłem pod sklep, żeby ci go oddać. Wtedy zobaczyłem ciebie i Wielkiego Króla... Wszystko wyglądało zwyczajnie, dopóki ten drań cię nie pocałował... a ty mu uległeś i poszliście razem w kierunku twojego domu...- skrzywił się.
- Jestem najgorszy... Tak mi przykro-
- Nie. Nie chcę litości. Rozumiem, ale... Ja też ciebie kocham, Kageyama! Zrobiłbym dla ciebie wszystko i...!- zacisnął dłonie w pięści, a brązowe oczy napełniły się łzami.- Po prostu... Muszę to usłyszeć z twoich ust... Muszę być pewny...
- Przepraszam, Hinata... Nie mogę z tobą być. Obiecuję ci, że będę trzymał w sercu każdą naszą wspólną chwilę. Dziękuję i jednocześnie błagam o wybaczenie...
- Ja też.- wyszeptał. Stali w zupełnej ciszy, nie patrząc na siebie nawzajem. To... koniec.
- Więc... widzimy się na jutrzejszym treningu?- zapytał na odchodne.
- Ja-Jasne! Skopię ci tyłek jak zawsze!- udał śmiech, jednak Tobio dobrze wiedział, że po jego odejściu był zalany łzami...

***

- Iwa-chan! Dlaczego mi to robisz?!- załkał Oikawa.
- Zamknij się, Shittykawa! Zaraz ci przywalę ty cholerny gnojku!- zagroził Hajime.
- Ale przecież jestem słodki jak cukierek! Przynajmniej dziewczyny tak twierdzą...
- Ty...!- czarnowłosy złapał go jedną ręką za kołnierz, a drugą zacisnął w pięść i uniósł do góry.
- Oikawa-san! Ktoś do ciebie!- zawołał w pewnym momencie jeden z zawodników.
- Ratujesz mi życie, Makki!- szatyn wyswobodził się z uścisku przyjaciela.
- I tak ci przywalę jak wrócisz!- obiecał Iwaizumi.
- To chyba będzie lepiej jak już nie wrócę!- zaśmiał się kapitan.
- Najlepiej już NIGDY nie wracaj!
- Umarłbyś z tęsknoty...- zachichotał. Na sali, niespodziewanie pojawił się Kageyama.
- Oikawa-san!- podbiegł do niego.
- Czy to nie jest pierwszak z Karasuno?- usłyszał za sobą szepty swoich kolegów z drużyny  Tooru.
- T-Tobio-chan?! Co ty tutaj robisz?!- zdziwił się.
- Przypomniałem sobie, Oikawa-san!- chłopak staną z nim oko w oko.
- Co-?- zanim zdążył cokolwiek dodać, czarnowłosy wspiął się na palcach i pochwycił ustami jego wargi, zamykając w pocałunku.
- To ciebie kocham.



*****

Witam, witam i o wakacyjne nastroje pytam! :D


Zbliżamy się powolutku do końca tej opowiastki... Tak szczerze to już jest koniec, a epilog to taki... dłuższy koniec wut? xd ? ;)

Po tym jak już rozstaniemy się z OiKage wstawię tosta z truskawkowym dżemem i... coś jeszcze ^-^

Wiem, że wstawiam rzadko, ale mam wciąż mam mały zapieprz ;-; Jak wreszcie wyjadę na upragnione wakacje i wena mnie dopadnie, wszystko zostanie ładnie poprawione i wstawione C:

Życzę Wam powodzenia na te ostatnie dni nauki, a reszcie udanego wypoczynku pomaturalnego i... do następnego posta! ;*

PS. Czy mama Kagusia nie jest najlepsza?! *q* Kocham tą kobietę! xD


Joleen :*

4 komentarze:

  1. Powiem tak - Mama Kagusia definitywnie wygrała ten rozdział :D To taka kochana i śmieszkowa kobieta, że nie można jej nie polubić. Chociaż ja nie wiem, czy bym zareagowała z takim spokojem, gdyby mój 16letni syn miał malinki na całym ciele xD

    Szkoda mi Hinaty :c Ale on się pozbiera i będzie żył długo i szczęśliwie z Kenmą :D Mówię Ci, tak jest zapisane w gwiazdach.

    No nic, czekam na koniec końców, tylko ciekawi mnie jedno... Czy Oi-chan odpowie, że też go kocha, czy że po prostu się z nim bawił ;-; Mam nadzieję, że to pierwsze, bo jak nie to go znajdę i uszkodzę za krzywdzenie mojego kochanego Króla </3

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie?!?! >.<
      Taka mamcia to prawdziwy skarb! Kaguś miał niesamowite szczęście :)

      Co do tych malinek... Take it easy, girl! XD To jest właśnie piękno młodości! ;P Każdy musi się czasem sparzyć. A Kaguś zbytnio nie narzekał na cokolwiek ;-J

      Z Kenmą? Hmm... No możeee ;) Ale co na to Kuroo? ;-/

      Ależ miej trochę wiary w naszego Wielkiego Króla! ^-^ Nie tak łatwo jest przecież zapomnieć o swojej bratniej duszy... ♥


      Joleen :*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wkrótce się pojawi.

      Mogę nawet zdradzić, że od lipca będzie wstawiany regularnie ;)


      Joleen :*

      Usuń