„Lost in the Darkness” UWAGA+16!!!
- Nowy! Nowy! Wstawaj śpiący książę!- ktoś szturchał mnie za ramię.
- Zostaw mnie...- mruknąłem i wtuliłem z powrotem głowę w miękką poduszkę, która pachniała jesiennym deszczem.
- Jest już po śniadaniu! Zaraz wyjeżdżamy!- zawołał chłopak.
- Uso...!- porwałem się do siadu. Przy moim łóżku siedział Connie w brązowym golfie i czarnych spodniach.
- Naprawdę. Kryłem cię mówiąc, że źle się czułeś i wolałeś zostać w łóżku.- odparł Springer z szelmowskim uśmiechem.
- Dzięki, Connie...- powiedziałem przecierając zaspane oczy. Czułem okropny ból głowy i szyi, byłem niewyspany oraz strasznie suszyło mnie w gardle. Więc tak objawia się nieznośny kac...- pomyślałem z bladym uśmiechem.
- Niedobrze mi...- jęknąłem czując rosnące na sile mdłości.
- Masz tutaj wodę. Napij się.- Connie podał mi butelkę wody mineralnej. Wziąłem ją i upiłem łyk schłodzonego napoju.
- Prosto z rzeki!- dodał chłopak. Od razu wyplułem ciecz z ust.
- Koleś, spokojnie! To był tylko żart!- zaśmiał się Springer. Posłałem mu swoje mordercze spojrzenie.
- No dalej, dalej! Pakuj się szybciutko!- powiedział do mnie z uśmiechem. Po godzinie byłem już spakowany i ogarnięty na tyle, żeby powiedzieć iż "jakoś funkcjonowałem". Wyszedłem z domku, prawie wywalając się na schodach, a następnie jasne promienie powitały moje nadwrażliwe na światło oczy.
- Chyba wszyscy się już zebrali. Idziemy!- łysy chłopak zaprowadził mnie do Thomasa i Miny.
- Dzień dobry, Eren!- zawołała (na pewno celowo) głośno Mina.
- Ciszej...! Błagam!- jęknąłem. Wszyscy się złowieszczo uśmiechnęli.
- Źle się czujesz? Nie trzeba było tyle pić!- roześmiał się Thomas.
- Walcie się... Gdzie Armin?- zapytałem rozglądając się po obozowisku.
- Kto go tam wie. Niech się już lepiej nie pokazuje!- prychnął Connie.
- Podobno to on nakablował na nas Erwinowi!- szepnęła do mnie czarnowłosa w fioletowej bluzie na zamek.
- C-Co?- miałem mały problem z koncentracją.
- Wczoraj wieczorem Erwin prawie nas przyłapał, bo Armin poszedł mu powiedzieć, że siedzieliśmy razem do późna.- opowiedział blondyn.
- Pewnie żałował przegapionej zabawy.- mruknął Springer.
- Nie mam pojęcia, ale nie sądzicie, że z nim jest coś nie halo?- powiedziała Mina.
- Totalnie! Zachowuje się tak, jakby go jakieś dzikie małpy zgwałciły!- cała trójka wybuchła śmiechem.
- Przestańcie, to nie jest śmieszne.- ostrzegłem. Nie było w tym nic śmiesznego. Rozumiałem Armina. Jako jedyny miałem pojęcie o jego przeżyciach i stosunku do świata... Więc dlaczego go wczoraj zostawiłem?
- Ha? Bronisz go?!- naskoczył na mnie Connie.
- To nie tak! Po prostu...- ogarnął mnie strach. W piwnych oczach chłopaka zabłysły iskry gniewu. To nie był najlepszy moment na sprzeczki.
- Nieważne! Lepiej opowiadaj jak było z Cristą!- przerwał mi blondyn i zarzucił swoją rękę na moją szyję.
- Jak to...?- miałem czarną dziurę w głowie.
- Nie udawaj niewiniątka! Całowaliście się!- zawołał wesoło Springer.
- I to jak!- dodał Thomas z uśmiechem. Nagle wspomnienie z ubiegłej nocy powróciło do mojej głowy.
- Nie... Niemożliwe...- nie mogłem uwierzyć.
- Nie zaprzeczysz! Mamy świadków!- zachichotał Connie. Całowałem Cristę... Ja... Jasna cholera!- kląłem w duchu. Nagle przypomniały mi się kobaltowe tęczówki. Przez cały czas zdawało mi się, że to był zwykły sen. Moment... Zwykły? W zwykłym śnie... całowałbym Leviego?!- zdałem sobie sprawę.
- Oy nowy, wyglądasz jakbyś zobaczył jakieś widmo.- zauważył jeden z moich towarzyszy.
- Nic... mi nie jest.- odparłem cicho analizując sytuację, ale kac nie ułatwiał mi skupienia.
- Dzieciaki! Wszyscy do autokarów!- zawołał doniośle Erwin. Okazało się, że ja również miałem jechać z innymi, a pod szkołą odbierze mnie Levi.
- Eren! Chodź tutaj, zajęliśmy ci miejsce!- usłyszałem wołanie Springera na tyłach pojazdu. Powoli udałem się w ich stronę. Ostatnie miejsca były zajęte przez piątkę przyjaciół: Thomasa, Conniego, Sashę, Minę oraz Hannah.
- A ja mam wam na kolanach usiąść, czy jak?- żachnąłem się.
- Nie, baaka! Usiądziesz razem ze swoją ukochaną!- zaśmiał się Springer i wskazał na wolne miejsce obok blondynki z błękitnymi oczami w białym polarze. No bez jaj... Jeszcze tego mi brakowało.- pomyślałem w duchu.
- Cześć Crista, mogę się przysiąść?- zapytałem ją grzecznie. Blondynka zatrzepotała ciemnymi rzęsami i kiwnęła. Kiedy zająłem swoje miejsce, nastąpiła niezręczna cisza. Słyszałem jedynie jak młodzi na tyłach wiercili się, aby podsłuchać naszą nieklejącą się rozmowę. Westchnąłem cicho i spojrzałem przez okno czekając na odjazd.
- Eren... Przepraszam za wczoraj.- odezwała się speszona dziewczyna.
- To przecież była tylko gra. To nie twoja wina...
- Może i tak, ale... Chciałabym żeby między nami wszystko było jasne.- oznajmiła. Spojrzałem w jej błyszczące, niebieskie oczy.
- Ja... chyba cię lubię.- wyznała z delikatnym rumieńcem.
- Ja pierdzielę! Wiedziałem! Cicho, Connie!- usłyszałem za sobą głosy.
- Możemy porozmawiać o tym, w bardziej prywatnym miejscu i kiedy będę w lepszej formie?- poprosiłem. Czułem się lekko zszokowany, ale nie przejąłem się zbytnio jej miłosnym wyznaniem. Nie ma o niczym pojęcia i znamy się zaledwie kilka dni, a ona już twierdzi, że mnie kocha...- dodałem w myślach nieco rozdrażniony.
- Oczywiście... Chodziło mi tylko żebyś to przemyślał i w ogóle...- odparła z zawstydzeniem. Resztę drogi przebyliśmy w całkowitej ciszy.
***
- Narka! Do jutra!- wszyscy rozeszli się w swoje strony. Oprócz mnie, Springera i Sashy.
- I co teraz poczniesz, nowy?- zapytał mnie Connie i założył mi rękę na szyję.
- O co ci chodzi?- odwarknąłem.
- Jak to?! Laska wyznaje ci swoje niewinne uczucia, a ty nie reagujesz?! Tak w ogóle to czekam na podziękowania!
- Niby za co mam ci dziękować?- prychnąłem.
- Za to, że dałem ci parę okazji na słodkie chwile z blondi! Wisisz mi piwo! Do poniedziałku!- ścisnął mnie lekko i odszedł biorąc Sashę pod rękę. Patrzyłem jak odchodzą piorunując chłopaka wzrokiem. Nie prosiłem o to... Wcale.
- Cześć Eren! Do poniedziałku!- Mina i Hannah pomachały do mnie chichocząc dyskretnie.
- Taaa...- mruknąłem i potarłem swoje czoło dłonią.
- Eren? Gotowy?- nagle pojawił się przy mnie Erwin. Spojrzałem na niego i kiwnąłem twierdząco.
- Levi do mnie dzwonił. Poprosił, żebym cię podwiózł. Chodź.- wyjaśnił oraz poprowadził mnie do swojego czarnego jeepa. Od razu w oczy rzucił mi się blondyn siedzący z przodu, na miejscu pasażera.
- Armin...!- rzekłem zszokowany wsiadając.
- Gdzie się podziewałeś?! Szukałem cię!- mówiłem. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Co się dzieje?
- Ah, wybacz mu Eren. Od rana nie czuje się za dobrze i nie ma humoru. Po prostu go zostaw.- oznajmił blondyn zapalając silnik.
- Ar-min...?- spojrzałem na jego odbicie w lusterku. Miał zaciśnięte wargi i nietęgą minę. To... z mojej winy?
***
- Podobała ci się wycieczka?- zapytał mnie Smith podając mi moją torbę.
- Tak! Była super! Udało mi się wszystkich lepiej poznać i było naprawdę ekstra!- odparłem z udawaną radością. Głowa mi pękała, a przez całą podróż autem myślałem, że nie wytrzymam i zwymiotuję.
- Cieszę się. Lepiej się już czujesz? Rano nie było cię na śniadaniu...- niebieskooki przyglądał mi się bacznie.
- T-Tak. Nic mi nie jest. Po prostu wczoraj poszedłem późno spać i chyba coś mi zaszkodziło, ale już jest w porządku.- skłamałem z wymuszonym uśmiechem.
- Dobrze. Będziemy już jechać. Do zobaczenia.- pożegnał mnie Erwin.
- Dziękuję za wszystko.- ukłoniłem mu się. Trwałem w tej pozycji aż do momentu, gdy wszedł do samochodu. Kiedy podniosłem wzrok moje spojrzenie skrzyżowało się z Arminem. Znowu patrzył na mnie z niepewnością oraz zmartwieniem. Po krótkiej chwili zniknęli mi z oczu. Zimny wiatr owiał moje ramiona. Zerknąłem na białą mgłę rozprzestrzeniającą się w okół moich stóp. Następnie udałem się w stronę drzwi wejściowych. Wyciągnąłem dłoń, aby zapukać. Moment.- pomyślałem. W mojej głowie pojawiły się urywki scen związanych z całowaniem Leviego. W głębi serca pragnąłem go zobaczyć i z nim porozmawiać, ale dziwne uczucie w piersiach... hamowało mnie. Jak miałem się przy nim zachować? Czy to tajemnicze uczucie kiedyś zniknie? Co jeśli czegoś się domyśli? W pewnym momencie usłyszałem głośny szelest tuż za mną. Odwróciłem powoli głowę. Dreszcz przeszedł moje ciało. Na szczęście stwierdziłem brak jakichkolwiek nieznajomych, czy dzikich zwierząt. Wytężyłem wzrok, ale mgła była zbyt gęsta żebym mógł zobaczyć, czy coś znajdowało się za bramą i ogrodzeniem. Poczułem jak serce szybko biło, a gardło stało się suche niczym pustynia. Z lekkim drżeniem, zdecydowanie zapukałem w drewniane drzwi. Proszę, otwórz szybko...!- modliłem się w duchu zaciskając dłonie w pięści.
- Eren...?- usłyszałem znajomy, męski głos. Gdy otworzyłem oczy ujrzałem kobaltowe tęczówki Rivaille. Nagle wszystkie niepewności odeszły w siną dal. Pozostało jedynie to głupie uczucie...
- Jesteś blady jak ściana. Coś ci się stało?- zauważył czarnowłosy i uniósł dłoń w stronę mojego policzka. Z prędkością atakującej żmii odtrąciłem jego rękę. Nie wiem dlaczego. To zwykły był odruch. Levi zmarszczył ciemne brwi i posłał mi zdziwione spojrzenie.
- J-Ja...- bąknąłem przestraszony.
- Wejdź.- uciął i wpuścił mnie do środka. Następnie zamknął drzwi oraz zaczął wpatrywać się we mnie. Zdjąłem kurtkę z drżącymi dłońmi i odwiesiłem ją na wieszak.
- Powiesz mi co z tobą nie tak?- zapytał oschle. Nie miałem odwagi spojrzeć mu w twarz.
- Ja nie... To znaczy...!- nie mogłem poskładać zdania do kupy. Co się ze mną dzieje?!- myślałem
- Ile razy mam ci zwracać uwagę, żebyś patrzył na mnie jak do ciebie mówię...- złapał za mój podbródek i zwrócił w swoją stronę. To koniec... Moje serce zaczęło bić jak szalone, skóra paliła niemiłosiernie w miejscach gdzie mnie dotknął, a moje policzki zaczerwieniły się. Na dodatek Levi patrzył mi prosto w oczy i był tak blisko, że mogłem wyczuć jego niesamowity zapach. Zauważyłem z jaką miną na mnie patrzył...
- Eren...- poczułem jego zimną dłoń na czole.
- Jesteś rozpalony... Przeziębiłeś się?- zapytał. Nie sądzę...
- E-Eh? Możliwe...- odpowiedziałem uciekając wzrokiem. Uspokój się do cholery!!
- Idź się położyć. Zaraz przyniosę ci jakieś leki i herbatę.- polecił i zniknął za drzwiami od jadalni. Odetchnąłem z ulgą oraz położyłem dłoń na lewej piersi wczepiając palce w materiał mojej ciemnej bluzy. Co to przed chwilą niby było?!- krzyczałem na siebie w myślach.
*****
Cześć Słodziakiiiii! ^^
Część dalsza opowiadania! Już myślałam, że go nie ruszę, a tutaj taka wena o 1:00 w nocy xD (czyżby ktoś z Was wysyłał do mnie jakieś super fale z weną? ;D)
Już niedługo opowiadanie naprawdę ruszy z kopyta! Następny rozdział będzie taki bardziej objaśniający sytuację i zacznie się upragniony, pokręcony do reszty romans xd Informuję Was już teraz, że w tej historii nie będzie jakiegoś cackania się z Erenkiem, zresztą sami zobaczycie... ^^
PS. Szykujcie się na różne niespodzianki! :D (nie chodzi tu o one-shoty!)
Joleen :*