Opowiadanie yaoi- Fushimi Saruhiko x Yata Misaki
- Saruhiko! Zobacz! Wiśnie zakwitły!- uśmiechnięty, rudowłosy chłopak wskazał palcem na drzewo wiśni niedaleko naszego gimnazjum. Całe było ustrojone bladoróżowymi kwiatami o słodkim zapachu.
- To prawda... To nasz ostatni rok szkoły, Misaki.- powiedziałem z westchnieniem podchodząc do przyjaciela wpatrującego się z zachwytem w roślinę.
- Przecież idziemy razem do liceum, prawda?- nasze spojrzenia się skrzyżowały. Z moich ust nie wydobyło się żadne słowo, a następnie zacisnąłem je w cienką linię, na co Yata odwrócił się do mnie przodem.
- Saruhiko... Ty chyba nie...?!- chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem i przestrachem w brązowych oczach.
- Mam już dość, Misaki. To nie jest moje życie... To w ogóle nie jest życie.- zaśmiałem się cierpko. Czułem narastający ból w mojej lewej piersi. Wszystko się spieprzyło. Nie mam już po co się starać...- zwróciłem się w stronę szarego budynku ze schowanymi w kieszeniach spodni, zaciśniętymi pięściami.
- O czym ty mówisz?!- Misaki podbiegł do mnie oraz złapał gwałtownie za ramię, po czym położył swoje drobne dłonie na moich barkach, abym na niego spojrzał.
- Przecież obiecaliśmy... Obiecaliśmy sobie, że pójdziemy do tego samego liceum i-! D-Dlaczego masz taką minę...?
Miałem dość łez, udręki, którą znosiłem co dzień, samopoczucia godnego samobójcy...
Topiłem się w nieskończonym oceanie, pełnym własnych nieszczęść, błędów, zawodów...
Jedynie ty, Misaki, potrafiłeś mnie z niego wyciągnąć, choćby na krótką chwilę.
Niestety, to mi już nie wystarczało...
***
- Fushimi-san! Proszę nie spać na zebraniu!- upomina mnie jakiś podwładny z Niebieskich.
- Hai, hai...- mruczę i przeciągam się na niewygodnym krześle. Ile godzin można mendzić? Ludzie...- myślę z przekąsem oraz spoglądam na cycatą blondynkę omawiającą kolejny plan działania na przyszły tydzień. Ziewam oraz powoli wstaję od stolika.
- Idę do toalety!- kłamię z fałszywym uśmiechem. Wszyscy zebrani odprowadzają mnie zazdrosnym wzrokiem aż pod same drzwi.
- Fushimi! Jeżeli po raz kolejny zwiejesz...!- słyszę groźbę kobiety przed wyjściem z sali.
- Nie zwieję.- odpowiadam jeszcze w tej samej sekundzie. Zamykam za sobą drzwi i przechodzę się korytarzem. Beznadzieja... Może i odnalazłem swój nowy cel życiowy, odskocznię od wiecznie panującej melancholii, jednak... ciągle czegoś mi brakuje. Homra- nie, Niebiescy- nie... Czemu czuję, że cały czas coś ważnego mi umyka?- opieram się łokciami o balustradę przy otwartych na oścież oknach i zaczynam wdychać świeże, wiosenne powietrze. Nienawidzę tej pory roku...
Po chwili odpoczynku, już mam zebrać się do powrotu, gdy nagle dostaję czymś niewielkim w plecy. Zdawało mi się?- wtedy znowu czuję ból. Tym razem z tyłu głowy.
- Co do-?!- kieruję wzrok na trawnik posesji, w której się znajduję. Moim oczom ukazuje się postać młodego chłopaka ukrytego w krzakach bzu. Spod ciemnej czapki, nasuniętej na oczy, po bokach wystają kosmyki rudych włosów. Nieznajomy ma ubraną o wiele za dużą, jasną bluzę i czarne spodenki do kolan. W okół jego bioder przepasany ma bordowy sweter, a w dłoni trzyma deskorolkę.
- Mi-saki?- dziwię się mrugając kilkakrotnie. Rudowłosy pokazuje mi na migi żebym zszedł na dół. Z niepewnością, ale też zainteresowaniem postanawiam zobaczyć swojego dawnego przyjaciela. Zszedłem z gracją po metalowych schodach ewakuacyjnych z wymalowanym od ucha do ucha uśmiechem na twarzy.
- Czemu zawdzięczam tą niespodziewaną wizytę, Mi~sa~ki~?- wypowiadam imię Yaty w najbardziej znienawidzony przez niego sposób.
- Saru... Kazałem przestać ci mówić mi po imieniu!- krzyczy na mnie. Nic się nie zmieniłeś...- myślę lustrując go wzrokiem z góry na dół.
- Skoro już jesteśmy przy temacie imion... Misaki, przypomnij mi, z której części, z imienia czy nazwiska pochodzi to przezwisko, którym mnie tak często nazywasz?- pytam, a mój uśmiech się rozszerza. Chłopak rumieni się zawstydzony i przez dłuższą chwilę nie odpowiada.
- Mam powtórzyć pytanie, Misaki? Nie zrozumiałeś czegoś?- mrużę oczy wpatrując się w rudowłosego.
- Zamknij jadaczkę, Saru!! Doskonale wiem, o co ci chodzi...!- woła wkurzony. Nigdy nie znudzi mi się to rozkoszne droczenie...- myślę, gdy w pewnym momencie słyszę głosy za sobą. Podchodzę do Misakiego szybkim krokiem, zasłaniam mu usta dłonią i chowam za krzaki. Członek Homry spogląda na mnie ze wściekłością w brązowy oczach. Trzymając go w pewnym uścisku oraz pokazuję mu, aby zachowywał się ciszej, przysuwając wskazujący palec do ust.
- Nie możesz zachowywać się tak głośno. Na górze odbywa się rada... Tsk. Chodź.- łapię Yatę za nadgarstek i ciągnę za sobą w bezpieczne miejsce bez kamer, podsłuchów oraz niepotrzebnych gapiów. Naprawdę, jak on się tutaj znalazł bez złapania przy okazji?
- Puść...!- warczy próbując mi się wyrwać, a ja oplatam jego nadgarstek mocniej.
Pozwól mi...
Chcę poczuć twoją nagą skórę...
Poczuć twoje ciepło...
Łączący nas wyblakły, czerwony kolor...
- Saru!!- po chwili puszczam Misakiego wolno. Oboje stoimy pod starym mostem, naprzeciw siebie.
- Więc? Co cię do mnie sprowadza?- pytam wprost krzyżując ręce na piersi i ukradkiem zerkając na zegarek. Blondi mnie zabije...- wzdycham cicho.
- Chcę pojedynku!- odpowiada podciągając rękawy jasnej bluzy do łokci.
- Słucham...?- marszczę brwi, a następnie wybucham śmiechem.
- C-Co cię tak bawi?!- krzyczy łapiąc za kołnierz mojej koszuli.
- Jesteś obłędny, Misaki...- nie mogę powstrzymać rozbawienia.
- Ile razy mam ci przypominać...? Nie mów mi po imieniu!- warczy szarpiąc za materiał. Przyglądam się jego gładkim rysom, ciemnym rzęsom oplatającym duże, migdałowe oczy oraz kuszącym wargom.
- Nee, Misaki... Zawrzyjmy umowę. Jeżeli wygrasz pojedynek, przestanę mówić ci po imieniu...
- A-A jeśli przegram...?- pyta niepewnie.
- Heeh? Z góry zakładasz porażkę?
- Nie pierdol! Mam pojęcie, że nie zrobisz tego za nic w zamian, zdrajco!
Tak...
W swoich oczach widzisz mnie właśnie w ten sposób...
Jako parszywego zdrajcę i oszusta.
Nic więcej.
Choć sam jestem sobie winien...
Dlaczego czuję złość?
- Jeśli wygram... spędzisz ze mną noc.- proponuję dotykając dłonią miękkiego, ciepłego policzka.
- Łapy precz!- odtrąca moją rękę i spogląda mi prosto w oczy z rosnącym gniewem.
- Nigdy się na to nie zgodzę!
- W takim razie... Jeżeli wygrasz, przeproszę Mikoto-san i wrócę do Homry.- wyraz jego twarzy ulega całkowitej zmianie. Jest w istnym szoku. Przez parę minut milczy jedynie patrząc na mnie spode łba.
- ...da.- mruczy spuszczając wzrok.
- Co mówiłeś, Misaki?
- Zgoda! Przygotuj się na porażkę!- woła i jednocześnie wskakuje na swoją deskorolkę.
- Nie mogę się doczekać...
***
- Saru! Co ty wyprawiasz?!- krzyczy rudowłosy, gdy składam łapczywe pocałunki na jego smakowitej szyi.
- O co chodzi? Przecież wygrałem. Spędzę noc z moim słodki i niewinnym Misakim.- oznajmiam wpatrując się w przestraszone ślepia chłopaka.
- Chyba sobie...!- podnosi się i odsuwa na skraj łóżka.
- Nie, Misaki. Ja wcale nie żartuję.- odpowiadam przysuwając się do niego na nowo. Delikatnie głaszczę rude kosmyki.
- Jesteś homo?- zadaje mi niespodziewane pytanie z pewnym obrzydzeniem i niedowierzaniem w głosie.
- Tsk... Jesteś taki niewtajemniczony czy po prostu głupi?- mówię zerkając na niego z politowaniem.
- Oy!!- warczy, a ja popycham Miskiego na poduszki.
- Umawialiśmy się już wcześniej. Co z mojej wcześniejszej wypowiedzi było dla ciebie niezrozumiałe?- pytam delektując się tak rzadkim widokiem.
- Uważałem to za żart! Żart!! Nie wiedziałem, że zaciągniesz mnie przy najbliższej okazji do jakiegoś obskurnego motelu!- Yata awanturuje się dalej.
- Aż tak trudno uwierzyć, że jesteś atrakcyjny?- pytam rozwiązując supeł na jego biodrach.
- Oy...
- A może fakt, że to właśnie mnie pociągasz w ten sposób tak cię zadziwił?- unoszę wzrok na rudowłosego, którego twarz oblewa się krwawym rumieńcem.
- Bingo~!- wsuwam palce pod biały sweter towarzysza.
- Saru-!! A-Ah-!- jęczy, gdy muskam jego delikatny sutek opuszkami palców.
- Nie miałem pojęcia, że masz taki śliczny głos...- mówię z uśmiechem na ustach.
- Za-Zamknij się...! Nnn-!
-... i jesteś taki wrażliwy.- dokańczam lekko za niego ściskając.
- Sa-Saru! Dość...!- woła próbując się podnieść na drżących łokciach.
- Nie rozśmieszaj mnie. To dopiero początek...- spoglądam w błyszczące, brązowe oczy. Po chwili udaje mi się pozbyć górnej partii ubrań chłopaka. Moim oczom ukazuje się apetyczny, lekko umięśniony tors z dwoma zaróżowionymi punktami. Zaczynam na nim składać pojedyncze pocałunki. Jeden na szyi, jeden na obojczyku, znamieniu Homry, sutku i brzuchu. Słyszę zduszone jęki, czuję pod wargami drżące z podniecenia, młode ciało.
- Hello heaven...- wsuwam palec za wystającą gumę od czarnych bokserek. Misaki się wzdryga, a mój uśmiech rozszerza.
- Nie pozwalaj sob-!- całuję rozwarte usta rudowłosego, a następnie wsuwam do nich swój język. Wzdycham cicho, eksploatując nieznane mi dotąd bramy raju.
Zapamiętaj ich smak, bo już nigdy nie nadarzy się taka okazja...
- S-Saru...
Pragnę zjeść go w całości i zatrzymać tylko dla siebie...
- Nie wybaczę ci, jeśli to zrobisz.- ostrzega z płomieniami w migdałowych oczach. Wpatruję się w młodego buntownika, doszukując odpowiedzi na dręczące mnie obawy i zapytania.
Wiem o tym.
Wiem, że powinienem przestać, a jednak...
Nie potrafię oprzeć się pokusie.
W tym momencie złączam jego nadgarstki i przytrzymuję mu je nad głową. Następnie ściągam spodnie do końca.
- Saru!!- woła zdenerwowany Misaki, gdy dotykam go bezpośrednio dłonią. Następnie słyszę słodkie jęki Yaty, głośne bicie własnego serca i szum krwi w uszach. Całuję z namiętnością usta mojego dawnego przyjaciela.
Tak... Tak! To jest to, czego mi tak brakowało...!- zdaję sobie sprawę.
- Misaki...- szepczę przyglądając się, jak łzy gromadzą się w jego oczach. Rudowłosy odchyla głowę tył, zagryza dolną wargę oraz przysłania oczy przedramieniem. Po krótkiej chwili dochodzi z niemym krzykiem mojego imienia. Moją dłoń otacza ciepło oraz uczucie zmęczenia i satysfakcji. Puszczam jego nadgarstki wolno.
Nareszcie wiem, czego mi trzeba...!
- Misaki...
Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem?!
- Ja...- kiedy podnoszę na niego wzrok, widzę gniew oraz gorzkie łzy spływające po policzkach i drżącej brodzie.
Straciłem wszystko.
Misaki wymierza mi siarczysty policzek.
Co zrobiłem nie tak?
- Nienawidzę cię!!- krzyczy zabierając swoje rzeczy i wychodząc z głośnym trzaskiem drzwi.
Zdrajca. Oszust. Nikczemnik.
Wybucham histerycznym śmiechem i wbijam palce w lewą pierś, gdzie widnieje zadrapane znamię oraz... kompletna pustka. Zaciskam szczelnie swoje powieki i spuszczam głowę w dół.
Wina nie obejdzie się bez kary...
***
Gdy spojrzałem na Yatę, zobaczyłem jego zatroskany wzrok oraz smutny wyraz twarzy. Położyłem mu dłonie na rękach i zdjąłem je z moich ramion.
- Żegnaj, Misaki.- wyszeptałem czując uścisk w gardle. Powstrzymałem zbierające się w oczach łzy i zostawiłem rudowłosego samego, pośród wirujących dookoła niego kwiatów wiśni.
Nigdy nie zobaczę twojego uśmiechu,
nigdy nie zaznam wewnętrznego spokoju,
bo już nigdy nie będzie Ciebie
w moim życiu...
Fushimi, the Traitor.
*****
Ohayo~!
Chcieliście one-shot? Tak? Proszę bardzo! ;D
Od obejrzenia anime "K" jestem zwolenniczką pairingu SaruMi i nie kryję się z tym (tak właściwie to się z tym teraz "odkrywam" x'D)! Gorąco polecam anime oraz film "K: Missing Kings", który mnie zainspirował i dał mentalnego kopa do pisania ;)
PS. Widzieliście już pierwsze odcinki drugiego sezonu o nazwie "K: Return of Kings"? *-* Może znowu najdzie mnie wena na napisanie one-shot'a/kolejnej części po obejrzeniu? ;D Chcielibyście? ^-^
Joleen :*