wtorek, 20 września 2016

You should have chosen me

Opowiadanie yaoi - Ushijima Wakatoshi x Oikawa Tōru






Minął dzień, dwa, tydzień... Leżałem w łóżku w swoim pokoju i wypłakiwałem kolejne litry łez. Zdałem sobie przez ten czas sprawę, że coś było ze mną nie tak. Wcześniej nie uważałem, iż Ushijima był dla mnie kimś więcej, lecz okazało się inaczej. Ponieważ tylko z nim chciałem mieć tego typu relację. Uwielbiałem jego słodkie pocałunki, niebiański dotyk, pełne namiętności spojrzenia, zapierający dech w piersiach uśmiech... Akceptował mnie, rozumiał, rozpieszczał i opiekował się. Robił to wszystko, o czym wcześniej wspominał Iwa-chan. Wakatoshi... kochał mnie. Potrafił pokochać bezdusznego egoistę, tchórza i skończonego idiotę. Jak mogłem tego wcześniej nie dostrzec? Dlaczego nic mi nie mówił? Niby nie ustalaliśmy żadnych granic, ale prawda była jasna. Chodziliśmy ze sobą. Czułem się taki szczęśliwy, a mimo to wszystko spieprzyłem, tym samym krzywdząc jego jak i samego siebie...
Z moich oczu spłynęły kolejne łzy, zostawiające po sobie mokre ślady na zapadniętych policzkach. W pewnym momencie usłyszałem ciche pukanie.
- Tooru, kochanie... Jak się czujesz? - usłyszałem zmartwiony, kobiecy głos.
- Nic nie zjem, mamo. Jestem po prostu zmęczony. Zostaw mnie, dobrze? Niedługo mi przejdzie... - zapewniłem, chowając twarz w puchową poduszkę. Cały czas się okłamuję. Powtarzam sobie, że będzie dobrze i wyjdę z tego dołka, który sam sobie wykopałem, ale nie mam siły ani odwagi, by ruszyć naprzód... Dręczą mnie wspomnienia jego zszokowanej miny i ukrytego cierpienia w ciemnych oczach...
- Ktoś przyszedł cię odwiedzić - mój wzrok padł na postać, wyłaniającą się zza pleców matki. Coś ścisnęło się w mojej piersi i znów poczułem wzbierające łzy.
- Iwa... chan? - wyszeptałem jakby sam w to nie wierząc.
- Wyglądasz jak gówno - warknął na wstępie Hajime, przyglądając mi się z niesmakiem. To pewnie przez to, że łóżko, które stało się moim głównym lokum. Byłem szczelnie owinięty w kokon z pościeli, a wokół mnie znajdowały się porozrzucane kable od telefonu i laptopa, ubrania, papierki po słodyczach, tony chusteczek i jeszcze multum innych rzeczy, które kupili mi rodzice na "rozweselenie".
- Po-Powodzenia, Iwaizumi-kun! Tylko w tobie nasza nadzieja! - rzekła do niego moja rodzicielka, wychodząc z pokoju. Czarnowłosy podszedł do mnie i usiadł na podłodze, tuż obok posłania.
- No więc? Powiesz mi co się stało, czy mam to załatwić po mojemu? - zapytał, kręcąc szyją na boki i nastawiając nadgarstki.
- Masz zamiar mnie pobić? - zdziwiłem się.
- A co to za różnica? Stale cię leję bez mrugnięcia okiem! - parsknął.
- Racja... - westchnąłem ciężko. - Proszę, bij - położyłem się na plecach, rozłożyłem ręce i przymknąłem powieki, czekając na ciosy.
- Oszalałeś?! Przecież widzę, że jesteś już dość załamany. Nie będę cię dodatkowo dobijać! - nigdy bym się nie spodziewał, że zamiast trzepnąć mnie w głowę i nazwać debilem, Iwa-chan uniesie dłoń i... pogłaszcze mnie po włosach. Kiedy spojrzałem mu w oczy, jego palce zjechały na mój policzek, który delikatnie zaczął muskać kciukiem. Miał czuły i przyjemny dotyk, ale... to nie było to samo, co z nim... - Dlaczego zerwaliście? - spytał niespodziewanie, przerywając zbliżającą się falę bolesnych myśli. Zajęło mi chwilę, żeby w pełni zanalizować jego wypowiedź.
- C-Co?! Skąd ten pomysł, że z kimś chodziłem? - odparłem z wymuszonym, histerycznym śmiechem.
- Masz mnie za idiotę? Myślałeś, że nie zauważę tych twoich dziewczyńskich chichotów i szczerzenia się do telefonu?
- A-Aha... - No dobra, jest lepszy niż sądziłem. Ale to wcale nie znaczy, że wie o mnie i Toshi-chanie!
- Ten Ushijima... - zaczął po chwili, drapiąc się niezręcznie po karku.
- J-Jak?! - usiadłem gwałtownie i lustrowałem go badawczym wzrokiem.
- Nie trudno było nie zauważyć. Poza tym, widziałem was wtedy w szkole... - uciekł wzrokiem w bok.
- Eh? - zmarszczyłem brwi.
- Przed egzaminami... Jak uczyliśmy się w bibliotece, zapomniałeś swojego zeszytu i poszedłem cię poszukać. Staliście razem na holu i on... ciebie... po-pocałował. Z początku myślałem, że ze sobą pogrywacie albo, że się tobą bawi, ale ty... wyglądałeś na zupełnie poważnego. Co ważniejsze... podobało ci się.
- Jaki wstyd...! Zaraz zapadnę się pod ziemię! - ukryłem zarumienioną twarz w dłoniach.
- Dlatego też byłem taki wkurzony i nie odzywałem się tyle czasu. Ktoś sprzątnął mi cię sprzed nosa, ale to tylko i wyłącznie moja wina. Za długo zwlekałem, żeby ci to powiedzieć... - kiedy spojrzałem na Hajime ponownie, znajdował się bardzo blisko. Momentalnie pojął moje policzki w obie dłonie i zanim zdążyłem zareagować, złączył nasze usta.
- Kocham cię, Oikawa - wyznał, gdy się ode mnie odsunął
- I-Iwa-chan, ja... - nie miałem bladego pojęcia, co mu odpowiedzieć.
- Wiem. Nie musisz nic mówić. Kochasz jego, prawda? - dodał, spuszczając wzrok.
- Kocham? - zamrugałem kilkakrotnie.
- Jeszcze w to wątpisz?! - zawołał zirytowany. Tym razem nie wytrzymał i walnął mnie pięścią w głowę. - Przypomnij mi proszę, kiedy ostatnio przez rozstanie z jakąś laską tak się zachowywałeś? Zawsze powtarzałeś "w morzu chętnych rybek jest tak wiele"! A teraz co? Bez celu siedzisz w tym totalnym syfie i użalasz się nad sobą? Czy może masz złamane serce, bo naprawdę go kochałeś?
- Iwa-chan... Ja... - rzuciłem mu się na szyję. - Co ja najlepszego narobiłem? - załkałem, przytulając go mocniej.
- Opowiedz mi wszystko, od samego początku - zaproponował, odwzajemniając mój uścisk.
Podczas mojej zawiłej historii miłosnej z ostatnich miesięcy, mama podsunęła nam obiad i gorącą herbatę, którymi przyjaciel mnie faszerował.
- To nieporozumienie - stwierdził po usłyszeniu wszystkiego, co miałem do powiedzenia.
- T-Tak! - mruknąłem, konsumując słodką bułkę na deser.
- To twój pierwszy mężczyzna i powinien być bardziej bezpośredni i wyrozumiały. Jesteś kretynem i nie pojmujesz od razu takich prostych rzeczy.
- Święta racja! - zgodziłem się.
- Ale ty też nie masz czystego sumienia! Zwodziłeś go i traktowałeś jak jakiegoś niewolnika czy pełną hajsu sakiewkę! Powinieneś się cieszyć, że nie był takim zwykłym playboyem jak ty!
- Dokład-Co?! Ja playboyem?! - odparłem zszokowany.
- Mówię jak jest.
- No może masz rację... - przypomniałem sobie niektóre konwersacje i moje dziecinne zachowania w stosunku do Wakatoshiego.
- Zawsze mam rację.
- Trudno się nie zgodzić - westchnąłem z uśmiechem.
- Wyglądasz lepiej. Cieszy mnie to - w migdałowych oczach ujrzałem troskę i rozgrzewające moje serce ciepło. Okazuje się, że jestem słaby w te klocki. Dwie najbliższe mi osoby zakochały się, a ja niczego nie zauważyłem...
- Iwa-chan... A co będzie z nami? - zacząłem z obawą w głosie.
- Jak to?
- Ja... nie mogę z tobą być, ale... nie mogę pozwolić, żebyś odszedł ode mnie na zawsze! Potrzebuję cię! Sam widzisz, jaki ze mnie imbecyl! Twoje odejście tylko pogorszy sprawę! - Nie mogę stracić kolejnej osoby... Załamię się wtedy na amen...
- To prawda - uśmiechnął się słabo, po czym wziął mnie za rękę i lekko za nią ścisnął. - Zasługuję na kogoś znacznie lepszego - dodał śmiertelnie poważnie.
- Ha?! Niby kogo?! Jestem ideałem! Sam mi to mówiłeś! - udałem urażonego.
- Zmieniłem zdanie. Niech Ushijima sobie ciebie bierze. Całego. Serio.
- Hidoi! - zawołałem, odsuwając swoją dłoń od jego.
- A tak na serio, to... jakoś sobie poradzę. Chociaż ciężko będzie pozbyć się tych uczuć, które pielęgnuję od tylu lat... - odpowiedział z westchnieniem.
- Od... Od jak dawna?
- Od pierwszej klasy gimnazjum - przyznał zawstydzony.
- Żartujesz! Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?!
- Chciałem, wierz mi. Niestety brakowało mi odwagi. Ciągle kręciły się wokół ciebie jakieś dziewczyny, a ja byłem jeszcze głupim dzieciakiem. Poza tym, zżerały mnie nerwy, bo byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i znaczyłeś dla mnie zbyt wiele... W każdym razie, wszystko było w porządku, dopóki nie zobaczyłem cię z Ushijimą. Nie masz pojęcia w jakim byłem szoku, gdy zrozumiałem, że akceptowałeś myśl o byciu z innym mężczyzną. Połowa moich obaw zniknęła, dlatego też zdecydowałem ci wszystko powiedzieć. Niestety, jak się później okazało, było już za późno...
- Przepraszam, Iwa-chan - wyszeptałem smutno.
- Nie martw się. To moja wina. Sam jestem sobie winien, że-
- Nie! To nie tak! - przerwałem mu. - Kocham cię, Iwa-chan! Jesteś dla mnie najważniejszym przyjacielem, jakiego mogłem sobie wymarzyć, ale... masz rację. Straciłem dla niego głowę i... nie potrafię z niego zrezygnować. Więc przestań się obwiniać! To ja jestem winny! Nigdy niczego nie dostrzegłem, byłem samolubny, wpatrzonym tylko w swoje zachcianki, a ty... zawsze byłeś przy mnie i znałeś mnie na wylot. Jedyne, co teraz mogę to cię uwolnić. Nie chcę, żebyś cierpiał ani się zadręczał. Pozwól mi przejąć twój ból i winę. Idź, żyj i znajdź w końcu tą lub tego właściwego, który w pełni odwzajemni twoje uczucie - nie potrafiłem wstrzymać swoich łez, gdy ujrzałem jego.
- Dziękuję, Tooru... - wyszeptał i objął mnie drżącymi ramionami. Trwaliśmy tak kilka minut, po czym podałem mu paczkę swoich ulubionych, zapachowych chusteczek. - Zostało już tylko jedno do wyjaśnienia - spojrzał na mnie znacząco.
- Nie jestem jeszcze na to gotowy. Muszę to przemyśleć, dobrać odpowiednie słowa... Inaczej znowu coś sknocę.
- W takim razie zapraszam cię na jutrzejszy trening w starym, dobrym Aoba. Zrobimy to, co lubisz najbardziej, czyli skopiemy pierwszakom tyłki. Wtedy na pewno najdzie cię wena na przeprosiny i od razu się pogodzicie! - zaproponował z uśmiechem.
- Jesteś geniuszem! Iwa-chan na prezydenta! - roześmiałem się, tuląc go do siebie.
Resztę tego dnia spędziliśmy na odrabianiu czasu, który straciliśmy i umacnianiu więzi, jaką była nasza wspaniała przyjaźń.

***

- To nie fair! Chcemy rewanżu! - domagali się pokonani licealiści.
- To dopiero początek waszej sportowej kariery. Pracujcie ciężko i zwyciężajcie dla naszej drużyny. Następnym razem nie będzie taryfy ulgowej! - zawołał do nich Iwaizumi.
- T-Tak jest! - zasalutowali uczniowie.
- Idziemy pod prysznic i potem zapraszam cię do nas na obiad. Mama robi twoje ulubione naleśniki - zwrócił się do mnie z uśmiechem.
- Serio? Super! - ucieszyłem się szczerze. - Nie ma nic lepszego niż naleśniki Iwaizumi-san! Tylko proszę, nie mów o tym mojej mamie.
- Nie śmiałbym. Jak myślisz, po kim odziedziczyłeś ten temperament? - puścił do mnie perskie oko.
Kiedy czekałem pod szatnią na Hajime, przez uchylone drzwi usłyszałem szczątki rozmów pierwszaków.
- Ale jaja! Słyszeliście?!
- Co jest?
- Ten niepokonany kapitan liceum Shiratorizawa... Jak mu tam było?
- Ushijima?
- Tak! Właśnie! Ushijima Wakatoshi! Właśnie dostałem wiadomość od kumpla, który twierdzi, że w lokalnej telewizji puścili z nim wywiad. Nie zgadniecie dokąd jedzie na studia!
- Gdzie? Gdzie?
- Leci do Stanów!
Serce mi stanęło, poczułem zimny pot spływający po czole, ścisk w gardle i drżenie całego ciała. Nie... To nie może być prawda... Nie zdążyłem mu powiedzieć i wyznać, że...! Cholera! Muszę się pospieszyć! Gdzie jest ten Iwa-chan?! - zacząłem nerwowo chodzić po holu.
- Skoro skończyły się egzaminy, pewnie niedługo wyjeżdża, nie?
- Wy naprawdę nic nie wiecie?! Dzisiaj ma lot!



*****

Do-Dobry~ ._.


No cóż... Trochę się zabalowało *hie hie* x,D

A tak na serio, to szukałam swojego sensu istnienia i takie tam ;p Dużo by pisać, grać i opowiadać...

Coś mi się tam udało znaleźć, więc wracam z kilkoma nowymi pomysłami oraz zbieram chleb dyniowy na nowe tosty z keczupem. Zasady na razie mają urlop wybacz Kitsuś ;____;, a szoty z asasyna będą później tak jakby... hehe, gdyż muszę dokończyć to i owo oraz wdrążyć się w "zabójczą" fabułę ;D

Co z Waszym ukochanym UshiOi? No więc zostały jedynie dwa rozdzialiki i... to by było na tyle :,(


Joleen :*

2 komentarze:

  1. Senpai.. MY SENPAAAI ! * tuli ją mocno * NIE ZOSTAWIAJ MNIEE! zaczełam sie lekko martwić ,, moze miała wypadek ..albo wena ?! ALBO BRAK CZASU " ALE! WRÓCIŁĄS ! Z USHIOI !

    No ale..Ciao Mia Bella ~
    Tutaj ejdna z najlepszych komentatorek na tym super pro i zaglibistym blogu <3

    Ojej..Oikawe dopadlła..depresja ? Stara kogos ważnego..rozumiem jego ból... i
    Iwa ! IWA-CHAAN~ ( Łeeejt..A ,,chan " nie dodawało się do..dziewczyn O.OOOO ..do chłopaków to ,,kun " lub ,,san " ,aleee... moge sie mylić.. ) Iwa-chan Bohater ! PREZYDENT ! Ohh... ile bym dała za takigo przyjaciela~

    Co..WHAT...WHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAT ?!?!!? Że co prosze ?!?!? ( Kurwa przepraszam ,przebiłam ci serce :')) Jak t-to ?!~JAK TO ?! JAK ON JEDZIE DO STANÓW ?! JAK TO ?! SENPAAAI! Tak sie nie robi ,Senpai :< NEI ZGADZAM SIĘ ! Ale..wiadomo ,ze oni zostaną razem ,bo Oikawa pobiegnie na lotnisko~ Za duzo filmów~

    Chleb dyniowy ? *rzuca w nią paczki chlebku dyniowego * Prosz ! I..TOST..z..KECZUPEEEM ?! Ojaaa *qqq* Znowu..krew ! I TYM RAZEM PETRA BĘDZIE MIAŁA WYPADEK Z DRZEWEM W ROLI GŁÓWNEJ XDD
    Zasady na..urlopie / H-huh ? Pojechali na Majorkę czy coo XD I..tęsknie za Willusiem :< Mój bideny blondynek :< O-O ! A wiesz jak zareagował na rysunek ?

    2 r-rozdziały ? Och...smuteczek :<

    A więc !
    Wysyłam weny no i chlebka dyniowego~
    Robi sie zimniej to daje kocyki i herbatki !
    No i duuuużo przytulasów od Sei-chana~

    Pozdrawiam NAJCIEPLEJ JAK MOGE
    Twoja
    Tsuga Suga <3

    OdpowiedzUsuń