piątek, 1 września 2017

Prolog





Kolejny dzień zbliżał się ku końcowi. Kolejny dzień zostały zmarnowany na słuchaniu bezsensownych oraz nieprzydatnych nauk ludzi, którzy udają. Bo wszyscy udają. Nikt nie jest tak naprawdę sobą. Każdy posiada ukryte, "drugie ja". Nieszczere, pesymistyczne, złośliwe, opryskliwe, znienawidzone... Zamknięte tam, gdzieś w otchłani najczarniejszych myśli, które aż się prosi o uwolnienie... Ludzie wstydzą się je ujawnić. Dlatego boleśnie katują i traktują jak nieproszonego pasożyta. Nie każdy akceptuje je w pełni i pragnie wysłuchać, co ma do powiedzenia...
"Seijuurou... Mój ukochany..." - usłyszałem melodyjny głos, przebijający się przez moje strapione myśli.
"Nie teraz. Jestem w autobusie" - westchnąłem ciężko i spojrzałem przez okno. W odbiciu szyby zobaczyłem młodego chłopaka o identycznych rysach twarzy. Różnicą między nami były jedynie dwukolorowe tęczówki. Jedna rubinowa, druga złota...
"W takim razie porozmawiaj ze mną, aniele" - uśmiechnął się do mnie szeroko.
"Jestem zmęczony. Nie możesz poczekać aż wrócę do domu? Poza tym, nie mam ci nic do powiedzenia. Widzisz moimi oczami, słyszysz uszami, dotykasz palcami..."
"Ale nie czuję... Zdradź mi proszę swoje myśli, utrapienia. Obarcz mnie gniewem, którym darzysz swoich nieprzyjaciół... Kochaj mnie z taką namiętnością, niczym najlepszego kochanka..." - na te słowa przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
"Nie. Po prostu mnie zostaw. Proszę... Odejdź już..."
"Na zawsze...?" - wzdrygnąłem się. Czy naprawdę pragnąłem, by odszedł na wieczność? Co prawda, nie znosiłem go, ale też zbytnio się nie skarżyłem...
- Akashi-kun? - podniosłem swój wzrok na stojącego przy mnie niewysokiego chłopaka w mundurku gimnazjum Teikou. Miał niebieskie włosy i duże, błękitne oczy.
- Kuroko... - uśmiechnąłem się łagodnie do kolegi z klasy, którego niegdyś darzyłem głębszymi uczuciami. Niestety w ostatniej klasie gimnazjum, zanim zdążyłem wyznać mu swoje uczucia, zaczął umawiać się ze swoją bratnią duszą i najlepszym przyjacielem - Ogiwarą-kun.
"Czas leczy rany"... mimo to, nigdy nie pozbędziesz się swoich bolesnych wspomnień. Wyleczyłem się z tego nastoletniego zauroczenia już parę miesięcy temu, jednak wciąż czułem nieprzyjemne ukłucie w lewej piersi. W moim sercu pozostała sporej wielkości dziura i nikt nie miał odwagi jej załatać...
- Mogę się przysiąść? - zapytał, zerkając na wolne miejsce obok.
- Oczywiście... Tetsuya - po chwili siedzieliśmy razem, pogrążeni w pogawędce o szkole i... No właśnie. Co było dalej? Nic nie pamiętałem...

***

- A-Ak-ka...shi-i... - usłyszałem zduszony głos. Wokół mnie panował straszliwy mrok. Moją skórę muskał chłodny, jesienny wiatr. Nie czułem na sobie żadnego materiału, więc wywnioskowałem, że byłem całkowicie nagi. Spojrzałem w dół. Klęczałem na łóżku. Kołdra i poduszki były porozrzucane na drewnianej podłodze. Okazało się, że pomiędzy moimi nogami znajdował się nagi niebieskowłosy, przywiązanym jakimiś skrawkami za krwawiące nadgarstki do ramy łoża. Cały był umazaną ciemnoczerwoną substancją, a jego oczy wydawały się puste. Bez życia... Spojrzałem niżej i znieruchomiałem. Chłopak miał podcięte gardło, z którego tryskała krew. Kątem oka zauważyłem ubrudzony nóż... w mojej drżącej dłoni. Kiedy uświadomiłem sobie, co właśnie miało miejsce, z wrzaskiem odrzuciłem ostrze w kąt i wstałem. Potknąłem się o własne nogi oraz upadłem na podłogę. To niemożliwe! Dlaczego Kuroko jest martwy?! Ja... Ja jego...!
O co chodzi? - nagle zobaczyłem postać, stojącą niedaleko, zwróconą w stronę okna. Na ciemnogranatowym niebie widniał częściowo zasłonięty chmurami księżyc w pełni, którego jasność padała na czerwonowłosego. On również był bez ubrania. Przypatrywałem się jego umięśnionym, bladym plecom.
- Co ty zrobiłeś?! Kuroko... On... On...! - gdy ponownie spojrzałem na kolegę, poczułem uścisk w gardle. Myślałem, że zwymiotuję. Pokój zaczął wirować, a moje nozdrza uderzył ostry, metaliczny zapach.
- To nie ja trzymałem za ostrze, aniele - wytknął mi, krzyżując ręce na piersi.
- Nieprawda! Nigdy bym tego nie uczynił!! - zawołałem na skraju wytrzymania.
- To nie ja go tutaj przyprowadziłem, przywiązałem... - powoli odwrócił się w moim kierunku.
- Przestań! - wrzasnąłem, zasłaniając uszy dłońmi.
- ... zgwałciłem... - kontynuował, podchodząc bliżej.
- Nic... nie mów! - syknąłem, spuszczając głowę.
- ... i zabiłem - dokończył, stając tuż przy mnie.
- ZAMKNIJ SIĘ!! - rzuciłem się na niego. Dopiero wtedy zauważyłem szaleńczy uśmiech na jego twarzy. Miał dziki wzrok, a dłonie całe skąpane we krwi. - To nie ja, słyszysz?! To twoja wina! Nie moja! To ty mi to zrobiłeś! Zawładnąłeś mną i teraz próbujesz zwalić winę na mnie! Ja nigdy bym...! - zacząłem obkładać go pięściami na oślep. W pewnej chwili chwycił za moje nadgarstki. Poczułem na sobie dotyk jego skrwawionych dłoni. Wzdrygnąłem się, a zimny dreszcz przeszedł po całym moim ciele.
- Uspokój się i spójrz na mnie - nagle po moich policzkach spłynęły łzy. - Och, aniele... Nie płacz. On nie jest wart twych łez...
- Kochałem go... Tak mocno... Jak mogłeś?! - łkałem. Czułem bezsilność i narastający ból, smutek, żal, które powoli mnie niszczyły.
- Zasłużył na karę. Sprawił ci tyle przykrości. Zlekceważył twoje uczucia...
- To nie powód, żeby go zabijać! Oszalałeś?! Co ja mam teraz zrobić?! Jak... Jak...?! - dusiłem się. Nie mogłem oddychać. Nie wiedziałem, jak nabrać powietrza.
- Seijuurou... - złapał za mój podbródek i skierował go w swoją stronę. Spojrzałem mu w oczy, które połyskiwały złotem i czerwienią. - Nie oszukasz mnie. Już nie. Odebrałem ci uczucia, przez które byłeś słaby. Wiem, że się cieszysz. Nareszcie... wiem o tobie wszystko!
- C-Co?! Nie porównuj mnie do siebie, ty potworze! - krzyknąłem, odpychając go od siebie.
- Spójrz... - wskazał na mebel, przesiąknięty krwią i niewybaczalnym grzechem... Uciekłem wzrokiem w bok. - Spójrz na swoje dzieło. Jesteś perfekcyjny... - uśmiechnął się ponownie i zbliżył do już martwego ciała.
- Co chcesz...? - zamarłem, widząc jak przejeżdża językiem po otwartym, błękitnym oku. - Zostaw...!
- Chcę pożreć jego oczy. Podaruj mi je, mój ukochany - zamarłem, gdy uklęknął przede mną na kolana, wziął mnie za rękę i pocałował wierzch mojej dłoni. Potem wsunął moje trzy palce do ust i począł je ssać. Poczułem dziwny dreszcz w okolicach moich lędźwi. Kiedy się odsunął, popchnął mnie na łóżko
- C-Co...?
- Wyjmij je... - skierował moją dłoń w stronę lewej gałki ocznej Kuroko.
- N-Nie! Nie zrobię tego!
- Nie chcę, żeby patrzył, jak będziemy się kochać - wyszeptał mi do ucha, którego płatek polizał. - Zrób to. Szybko - ponaglił, całując mój kark. Przełknąłem ślinę, przekręciłem głowę na bok, zacisnąłem mocno powieki i wsunąłem palce w otwór. Poczułem ciepło oraz miękkość... - Idealnie, aniele. Teraz drugie - położył mi rękę na plecach w geście wsparcia. Po chwili trzymałem w dłoniach dwie, zakrwawione gałki oczne mojej dawnej miłości. - Jedno dla mnie, drugie dla ciebie...
- Możesz wziąć obie... - odparłem, wręczając mu martwe narządy wzroku do rąk. Trzymał je niczym najcenniejszy skarb. Następnie ujrzałem błysk szaleństwa w dwukolorowych oczach. Kiedy czerwonowłosy włożył je do swoich ust, mieszanka czystej rozkoszy i ekstazy malowały się na jego twarzy. Z kącika ust spływała mu niewielka stróżka krwi.
- Przepyszne... - stwierdził, oblizując palce do czysta.
- Skończyłeś już? - podszedł do mnie z szerokim uśmiechem i przytulił do siebie.
- Nie denerwuj się... sowicie cię wynagrodzę - wymruczał, sunąc dłonią po moim nagim udzie. Syknąłem cicho i objąłem go za szyję. Drugą rękę położył mi na biodrze. Zacząłem drżeć z powodu gorąca, które wywoływał jego doświadczony dotyk. Kiedy odchyliłem głowę w tył, aby głośno jęknąć, czerwonowłosy wykorzystał okazję i wbił swoje zęby w moją szyję. Czułem ból. Rozpalał we mnie żar, palił żywcem, jednak... był też taki przyjemny i ciepły... Koił moje nerwy, pozwolił zatuszować czarne myśli... Kiedy się odsunął, ujrzałem krew, która splamiła jego wygięte wargi. Oczy o dwóch różnych barwach lśniły. Moją uwagę zwrócił ślad na szyi mojego sobowtóra.
- T-To... - dotknąłem palcami wgłębień w bladej skórze, w tym samym miejscu, co u mnie.
- Dzielimy tę samą duszę, i ciało - oznajmił z uśmiechem na ustach. Następnie dotknął moją dłoń i splótł ze swoją. - Jesteśmy jednością - oparł swoje czoło o moje. - Tylko my dwoje, Seijuurou. Ty i ja. Ja i ty. Razem. Przeciwko całemu światu... Na zawsze - złożył krótki pocałunek na moich wargach. Nie wiem już, co mam myśleć... - przymknąłem swoje powieki i pozwoliłem, aby robił ze mną wszystko, co tylko zapragnął...

Czy ty naprawdę istniejesz? A może to tylko sen? - jego delikatne dłonie sunęły po moim nagim ciele.

Nienawidzę cię i kocham jednocześnie... Jesteś mi przyjacielem, bratem oraz wybrankiem - ucałował moje usta, szeptał słodkie słówka do ucha, patrzył na mnie z lubością, uczuciem...

Czy mogę w ciebie uwierzyć? Zaufać? Oddać się cały...? - powoli rozbijał moją mentalną barierę, która zaczęła pękać...

Zostaniesz ze mną aż do śmierci? 

A nawet dłużej, gdyż jesteśmy złączeni razem w okrutnym grzechu...?

Słabnę... Czuję, jak próbujesz się przedostać...

Nie opuścisz mego boku, nie będziesz osądzał, kpił, poprawiał, narzucał...?

Jedyne, czego teraz pragnę, to... być z tobą.

Więc... przytul mnie, ukochany.

Kurtyna opadła, bariera, którą wokół siebie zbudowałem została rozbita na miliony kawałków. Gdy oddałem mu wolność i kontrolę, dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że zostałem oszukany. Bez chwili zwątpienia zostawił mnie w cieniu, za o wiele grubszą ścianą z drutem kolczastym. Dostałem nauczkę. Niewyobrażalny ból przeszedł przez moje skrwawione serce. Więc tak smakuje zdrada... - uśmiechnąłem się cierpko i upadłem na kolana. Potem zasnąłem głębokim sen, z którego już nigdy nie miałem się wybudzić...



*****

Witajcie ponownie! ^^


Z ankiety wyszło, że chcieliście poczytać AkaFuri, więc... proszę? x,D Gdzie to AkaFuri?! To jakiś żart?!

Nie wiem, czy wiecie, ale... jeśli liczyliście na przesłodkie opowiadanie, gdzie będziecie rzygać tęczą, to... bardzo się zdziwicie ;P Zapowiada się dobry angst! xD

Wpadłam na ten pomysł szmat czasu temu (bo aż w 2015!! :O) i... przyznam się, że po przeczytaniu prologu trochę się przestraszyłam... Na szczęście kolejne rozdziały "Reflection" będą... mniej drastyczne :)
Tak, obiecuję, że jest tam AkaFuri, ale opko ma głębszy sens, do którego dojdziecie dopiero podczas czytania kolejnych rozdziałów/części. Mam ostatnio dobry humor, więc dam Wam mały spoiler! ^^ *jeeej* Oprócz AkaFuri pojawi się też... MidoAka! :D Nic więcej nie zdradzę! ;P

PS Trzymam za Was kciuki w szkole! >.< Wierzę w Was, dacie radę! Ja też niedługo zabieram się do nauki, więc wiedzcie, że nie jesteście sami! :,) A jak już będzie bardzo źle, to... poczytajcie jakiegoś dobrego fanfica albo obejrzyjcie crack! <3


Joleen :*

3 komentarze:

  1. A-ale on tak naprawdę nie zabił Kurokośa prawda? ;-;
    Ale rozdział mocny. Podobał mi się bardzo (odezwała się psychiczną ja :)))) wybacz)
    To będzie majstersztyk i już lubię to opowiadanie.
    Nie przepadam za MidoAka, ale zdzierżę je T^T
    Taa już za chwilę szkoła :') Chciałabym mieć móc cofania czasu, to byłoby takie wygodne...
    Ale już nie marudzę na szkołę. Nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału, choć trochę boję się jak to wszystko się potoczy x"D
    Na koniec dodam jeszcze: Miłej nauki

    OdpowiedzUsuń
  2. nooo, mocne, nie powiem. MB

    OdpowiedzUsuń