„Lost in the Darkness” UWAGA+16!!!
Nadeszło upragnione południe. Siedziałem w swoim pokoju, zerkając nerwowo na zegar, stojący na komodzie, tuż obok lustra. Było już po czternastej, więc postanowiłem się przebrać w ciemnoniebieską bluzę z kapturem oraz czarne spodnie. W pewnym momencie zorientowałem się, że cały się trząsłem. Nerwy i strach opanowały moje ciało, lecz umysł był spokojny. Nie wiedziałem, czego się tak obawiałem, ale z każdą kolejną minutą zaczął doskwierać mi coraz większy ból brzucha i głowy. Nie wspominając już o moim sercu... Usiadłem z powrotem na łóżku i zgiąłem się wpół. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Myślałem, że zwymiotuję. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Z zaskoczenia prawie podskoczyłem pod sam sufit...
- T-Tak? - zapytałem drżącym głosem, po czym złapałem się za gardło. Co się ze mną dzieje? To jakaś trauma, czy jak…?! Przecież nic się nie dzieje! - ścisnąłem dłonie w pięści.
- Masz zejść na dół - usłyszałem głos niezadowolonej Verde. Wziąłem kilka głębszych wdechów i skierowałem się w stronę drzwi. Muszę wziąć się w garść! Nie mogę się poddać! Jeżeli będę się wszystkiego obawiał, to nigdy nie poznam prawdy ani mojej przeszłości!
,, I nie znajdziesz swojej siostry...”
Usłyszałem tajemniczy szept w głowie. Co-Co
to było? Chodzi o Mi-Mikasę? - myślałem przez chwilę.
- Co się tak guzdrasz?! Ile Pan ma czekać?! - usłyszałem warknięcie.
- Aaa... Przepraszam, już idę - mruknąłem i wyszedłem z pokoju. Od razu skierowałem swój wzrok na
kobietę, której twarz ukazywała wyraźną irytację oraz zdegustowanie moją osobą. - Już… jestem - przerwałem głuchą ciszę. Verde prychnęła jak oburzony, nadęty
kocur i bez słowa zwróciła się w stronę schodów. Podążałem tuż za nią, ściskając nerwowo
rękawy bluzy. Następnie uniosłem wzrok na postać, stojącą przy drzwiach. Mężczyzna o ciemnych włosach i bladej
cerze we czarnym płaszczu opierał się o ścianę z przymkniętymi
powiekami i skrzyżowanymi rękami na piersi. Wyglądał jakby spał albo był
pogrążony w zamyśleniu. Gdy wpatrywałem się w niego dłużej niż
minutę, od razu uniósł powieki i nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Gotowy? - zapytał krótko.
- Tak myślę... - odrzekłem nieco zmieszany, podczas gdy Levi wiercił mi wzrokiem dziury w całym ciele. Potarłem dłonią ramię i zacząłem wpatrywać się w kamienną podłogę.
- Nie musisz się tak denerwować. To nie potrwa długo. Przynajmniej mam taką
nadzieję... - kiwnąłem w odpowiedzi głową. Ciemnowłosy westchnął, po czym chwycił za moją żuchwę i skierował ją w swoją stronę. - Patrz mi w oczy, kiedy do ciebie mówię, a teraz powiedz, co się dzieje -
rozkazał. Moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Jego chłodne, szczupłe palce, muskające moją skórę... Nie potrafiłem uciec od jego wzroku, nie potrafiłem skłamać, nie potrafiłem mu się oprzeć...
- Po prostu... obawiam się tego wyjścia. Jeżeli znowu zemdleję albo zrobię
coś nieodpowiedniego... - spróbowałem wytłumaczyć.
- Głupek - mruknął i puknął mnie lekko w głowę. Następnie
skierował się w stronę drzwi. - Właśnie z tego powodu jadę z tobą - wyjaśnił. Zamrugałem powoli. Czy... Dlaczego...? - To prawda, mogłem wysłać cię razem z Verde, ale postanowiłem sam cię przypilnować. Poza
tym, mamy różne sprawy do załatwienia, prawda? - powiedział i podał mi czarny
płaszcz z wieszaka.
- R-Racja... - zgodziłem się i założyłem (wyglądający na drogi) płaszcz.
- Wychodzimy, Verde. Nie czekaj na nas. Poinformuję cię o naszym powrocie -
zwrócił się do zgrzytającej zębami kobiety.
- Tak jest, panie Rivaille - odpowiedziała i ukłoniła się lekko.
- Chodź za mną, Eren - rzekł, otwierając drzwi. Nagle poczułem chłód powietrza pochodzącego z zewnątrz. Postawiłem kilka kroków poza drzwi domu. Ujrzałem przed
sobą wiele zdrętwiałych drzew, pochylających się nad ścieżką, prowadzącą do
głównej bramy. Na niektórych wisiały pojedyncze, brązowe liski, ale na
większości nie było już nic. Czyżby wczesna jesień…?
- Jaki dziś mamy dzień? - zapytałem, wdychając zapach pobliskich sosen.
- Sobota, 4 października 2014 roku - odrzekł, badając moją reakcję.
Spojrzałem w zachmurzone niebo. - Chciałbyś zobaczyć cały teren? - zaproponował niespodziewanie.
- Nie będzie miał pan nic przeciwko?
- Skądże.
- W takim razie bardzo chętnie się przejdę - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem. To pomogłoby mi się choć trochę uspokoić…
- Myślę, że jak przejdziemy się dookoła domu, to wystarczy. Nie ma tutaj nic
specjalnego. Są tylko drzewa i jezioro.
- Opowie mi pan o tym domu? - poprosiłem, idąc u jego boku.
- Co chcesz wiedzieć?
- Na przykład... Dlaczego kupił pan tą posiadłość? - Levi
westchnął i spojrzał na korony drzew.
- Nie mam bladego pojęcia, co mi strzeliło żeby kupić tą budę. Może chciałem
się odseparować od miasta, a może zrobiłem z litości, bo chłopak, który mi ją zaoferował był
tak zdesperowany, że oddał go za pół początkowej ceny? Kto to wie... - szczerze zdziwiłem
się odpowiedzią Rivaille. Jak to? Nie
wiedział? Postanowił kupić ją w ciemno?
- Więc... dlaczego się pan zdecydował, jeżeli się panu nie podoba?
- Wystrój, wnętrze czy wielkość nie miały dla mnie znaczenia. Po prostu
musiałem kupić w pośpiechu jakieś mieszkanie.
- Gdzie pan wcześniej mieszkał? - odważyłem się zadać kolejne pytanie.
- W Londynie. Męczyło mnie to ciągłe jeżdżenie i postanowiłem się tu osiedlić
dla dobra interesów i pracy. Chciałem też, żeby wprowadził się do mnie mój
zespół, ale oni woleli zostać w swoich domach. Niektórzy z nich mają już własne
rodziny. Nie próbowałem naciskać. Nie to nie.
- Rozumiem... - zacząłem się rozglądać. Niczym tajemniczy ogród...
Wiosną musi tu być pięknie… -
pomyślałem, biorąc głęboki wdech. Powietrze było chłodne, ale też orzeźwiające i przyjemne. Podobało mi się to. Postanowiłem
wychodzić częściej z domu, oczywiście jeżeli pan mi pozwoli...
- Tam jest jezioro - w pewnym momencie Levi wskazał w dal. Wytężyłem wzrok. Niestety im dalej
próbowałem się czemuś dobrze przyjrzeć, tym gorzej było mi cokolwiek rozpoznać.
- Nic nie widzę... - powiedziałem zrezygnowany.
- Nic dziwnego. Trudno je dostrzec, bo nad jeziorem unosi się mgła - wyjaśnił i
spojrzał na moją twarz. Nastała niezręczna cisza.
- Coś nie tak? - zapytałem. Czarnowłosy nie odzywał się jeszcze przez minutę, a potem
zwrócił się w stronę mgły.
- Nieważne. Chodź. Zobaczysz jezioro z bliska i jedziemy - odparł. Przeszliśmy
kilka kroków. Po chwili ujrzałem ciemną taflę wody. Widok był naprawdę niesamowity.
Jezioro było otoczone bujną roślinnością i wyglądało na dosyć głębokie. Niedaleko wody, pod ogromną wierzbą stała stara, drewniana ławka.
Nagle usłyszałem cichy szelest za sobą. Obejrzałem się
za siebie. Zza krzaków wybiegła mała, ruda wiewiórka. Kiedy spojrzała na nas, od
razu zbiegła w kierunku drzew. Uśmiechnąłem się i spojrzałem nieco wyżej. Wtedy ujrzałem dom w pełnej krasie. Był spektakularny, niczym z jakiegoś sławnego filmu, a raczej horroru. Przypomniał willę z osiemnastego wieku. Wysokie kolumny, białe ściany, które zalewały się kolorem z gęstą mgłą oraz duże, przestronne okna, które ostatnio z zacięciem pucowałem.
- Z tej strony wygląda lepiej - skomentował, zapalając papierosa.
- Ma pan rację. Wygląda wspaniale... To miejsce ma coś w sobie. I myślę, że pasuje
do pana - zerknąłem na niego nieśmiało.
- Jeżeli tak mówisz... - mruknął nie dostrzegając komplementu i zaciągnął się
odurzającym dymem. - Już ci lepiej?
- Słucham? - zamrugałem kilkakrotnie.
- Kiedy obaczyłem się na holu, myślałem, że będę musiał dzwonić po
ambulans. Twoja cera była koloru zgniłej trawy, stąd moje pytanie.
- Tak, o wiele - czarnowłosy dopalił
papierosa, upuścił go i wdeptał w ziemię swoim czarnym butem.
- W drogę - rzekł, a ja kiwnąłem twierdząco. Kilka minut później staliśmy przed
bramą wjazdową. Okazało się, że cała posiadłość była ogrodzona wysokim,
czarnym, metalowym płotem. Levi przytrzymał dla mnie drzwi od bramki, a potem
wskazał na czarne auto, czekające na nas na podjeździe. Wyglądało bardzo elegancko i
drogo. Niestety nie mogłem rozgryźć marki...
- Wsiadaj - wykonałem jego rozkaz i
usiadłem na skórzany fotel od strony pasażera.
- Gdzie się wybierzemy? - spytałem zaciekawiony, gdy Rivaille wszedł do auta i zapiął pasy bezpieczeństwa.
- Najlepiej będzie, jak pojedziemy do centrum handlowego kilka kilometrów stąd.
Jest w nim wiele sklepów, które możemy odwiedzić - oznajmił.
- Duże jest to centrum?
- Zobaczysz - odrzekł, jednocześnie zapalając silnik.
*****
Witajcie Kochani! :*
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodaję :( i wiem, że ten rozdział
nie należy do najdłuższych, ale nie mogę tak po prostu rzucić
wszystkiego i zacząć pisać (choć bardzo bym chciała). Zajmuje mi to bardzo dużo
czasu, a muszę się skupić teraz na nauce, bo inaczej będzie lipa xd.
Jeszcze tylko ten tydzień (pięć sprawdzianów) i będę mogła tworzyć moje rozdziały, więc poczekajcie jeszcze trochę, ok.? :)
Joleen :*
,, I nie znajdziesz swojej siostry...”
Usłyszałem tajemniczy szept w głowie. Co-Co
to było? Chodzi o Mi-Mikasę? - myślałem przez chwilę.
- Co się tak guzdrasz?! Ile Pan ma czekać?! - usłyszałem warknięcie.
- Aaa... Przepraszam, już idę - mruknąłem i wyszedłem z pokoju. Od razu skierowałem swój wzrok na kobietę, której twarz ukazywała wyraźną irytację oraz zdegustowanie moją osobą. - Już… jestem - przerwałem głuchą ciszę. Verde prychnęła jak oburzony, nadęty kocur i bez słowa zwróciła się w stronę schodów. Podążałem tuż za nią, ściskając nerwowo rękawy bluzy. Następnie uniosłem wzrok na postać, stojącą przy drzwiach. Mężczyzna o ciemnych włosach i bladej cerze we czarnym płaszczu opierał się o ścianę z przymkniętymi powiekami i skrzyżowanymi rękami na piersi. Wyglądał jakby spał albo był pogrążony w zamyśleniu. Gdy wpatrywałem się w niego dłużej niż minutę, od razu uniósł powieki i nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Gotowy? - zapytał krótko.
- Tak myślę... - odrzekłem nieco zmieszany, podczas gdy Levi wiercił mi wzrokiem dziury w całym ciele. Potarłem dłonią ramię i zacząłem wpatrywać się w kamienną podłogę.
- Nie musisz się tak denerwować. To nie potrwa długo. Przynajmniej mam taką nadzieję... - kiwnąłem w odpowiedzi głową. Ciemnowłosy westchnął, po czym chwycił za moją żuchwę i skierował ją w swoją stronę. - Patrz mi w oczy, kiedy do ciebie mówię, a teraz powiedz, co się dzieje - rozkazał. Moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Jego chłodne, szczupłe palce, muskające moją skórę... Nie potrafiłem uciec od jego wzroku, nie potrafiłem skłamać, nie potrafiłem mu się oprzeć...
- Aaa... Przepraszam, już idę - mruknąłem i wyszedłem z pokoju. Od razu skierowałem swój wzrok na kobietę, której twarz ukazywała wyraźną irytację oraz zdegustowanie moją osobą. - Już… jestem - przerwałem głuchą ciszę. Verde prychnęła jak oburzony, nadęty kocur i bez słowa zwróciła się w stronę schodów. Podążałem tuż za nią, ściskając nerwowo rękawy bluzy. Następnie uniosłem wzrok na postać, stojącą przy drzwiach. Mężczyzna o ciemnych włosach i bladej cerze we czarnym płaszczu opierał się o ścianę z przymkniętymi powiekami i skrzyżowanymi rękami na piersi. Wyglądał jakby spał albo był pogrążony w zamyśleniu. Gdy wpatrywałem się w niego dłużej niż minutę, od razu uniósł powieki i nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Gotowy? - zapytał krótko.
- Tak myślę... - odrzekłem nieco zmieszany, podczas gdy Levi wiercił mi wzrokiem dziury w całym ciele. Potarłem dłonią ramię i zacząłem wpatrywać się w kamienną podłogę.
- Nie musisz się tak denerwować. To nie potrwa długo. Przynajmniej mam taką nadzieję... - kiwnąłem w odpowiedzi głową. Ciemnowłosy westchnął, po czym chwycił za moją żuchwę i skierował ją w swoją stronę. - Patrz mi w oczy, kiedy do ciebie mówię, a teraz powiedz, co się dzieje - rozkazał. Moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Jego chłodne, szczupłe palce, muskające moją skórę... Nie potrafiłem uciec od jego wzroku, nie potrafiłem skłamać, nie potrafiłem mu się oprzeć...
- Po prostu... obawiam się tego wyjścia. Jeżeli znowu zemdleję albo zrobię
coś nieodpowiedniego... - spróbowałem wytłumaczyć.
- Głupek - mruknął i puknął mnie lekko w głowę. Następnie skierował się w stronę drzwi. - Właśnie z tego powodu jadę z tobą - wyjaśnił. Zamrugałem powoli. Czy... Dlaczego...? - To prawda, mogłem wysłać cię razem z Verde, ale postanowiłem sam cię przypilnować. Poza tym, mamy różne sprawy do załatwienia, prawda? - powiedział i podał mi czarny płaszcz z wieszaka.
- Głupek - mruknął i puknął mnie lekko w głowę. Następnie skierował się w stronę drzwi. - Właśnie z tego powodu jadę z tobą - wyjaśnił. Zamrugałem powoli. Czy... Dlaczego...? - To prawda, mogłem wysłać cię razem z Verde, ale postanowiłem sam cię przypilnować. Poza tym, mamy różne sprawy do załatwienia, prawda? - powiedział i podał mi czarny płaszcz z wieszaka.
- R-Racja... - zgodziłem się i założyłem (wyglądający na drogi) płaszcz.
- Wychodzimy, Verde. Nie czekaj na nas. Poinformuję cię o naszym powrocie -
zwrócił się do zgrzytającej zębami kobiety.
- Tak jest, panie Rivaille - odpowiedziała i ukłoniła się lekko.
- Chodź za mną, Eren - rzekł, otwierając drzwi. Nagle poczułem chłód powietrza pochodzącego z zewnątrz. Postawiłem kilka kroków poza drzwi domu. Ujrzałem przed
sobą wiele zdrętwiałych drzew, pochylających się nad ścieżką, prowadzącą do
głównej bramy. Na niektórych wisiały pojedyncze, brązowe liski, ale na
większości nie było już nic. Czyżby wczesna jesień…?
- Jaki dziś mamy dzień? - zapytałem, wdychając zapach pobliskich sosen.
- Sobota, 4 października 2014 roku - odrzekł, badając moją reakcję.
Spojrzałem w zachmurzone niebo. - Chciałbyś zobaczyć cały teren? - zaproponował niespodziewanie.
- Nie będzie miał pan nic przeciwko?
- Skądże.
- W takim razie bardzo chętnie się przejdę - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem. To pomogłoby mi się choć trochę uspokoić…
- Myślę, że jak przejdziemy się dookoła domu, to wystarczy. Nie ma tutaj nic specjalnego. Są tylko drzewa i jezioro.
- Skądże.
- W takim razie bardzo chętnie się przejdę - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem. To pomogłoby mi się choć trochę uspokoić…
- Myślę, że jak przejdziemy się dookoła domu, to wystarczy. Nie ma tutaj nic specjalnego. Są tylko drzewa i jezioro.
- Opowie mi pan o tym domu? - poprosiłem, idąc u jego boku.
- Co chcesz wiedzieć?
- Na przykład... Dlaczego kupił pan tą posiadłość? - Levi
westchnął i spojrzał na korony drzew.
- Nie mam bladego pojęcia, co mi strzeliło żeby kupić tą budę. Może chciałem
się odseparować od miasta, a może zrobiłem z litości, bo chłopak, który mi ją zaoferował był
tak zdesperowany, że oddał go za pół początkowej ceny? Kto to wie... - szczerze zdziwiłem
się odpowiedzią Rivaille. Jak to? Nie
wiedział? Postanowił kupić ją w ciemno?
- Więc... dlaczego się pan zdecydował, jeżeli się panu nie podoba?
- Wystrój, wnętrze czy wielkość nie miały dla mnie znaczenia. Po prostu
musiałem kupić w pośpiechu jakieś mieszkanie.
- Gdzie pan wcześniej mieszkał? - odważyłem się zadać kolejne pytanie.
- W Londynie. Męczyło mnie to ciągłe jeżdżenie i postanowiłem się tu osiedlić
dla dobra interesów i pracy. Chciałem też, żeby wprowadził się do mnie mój
zespół, ale oni woleli zostać w swoich domach. Niektórzy z nich mają już własne
rodziny. Nie próbowałem naciskać. Nie to nie.
- Rozumiem... - zacząłem się rozglądać. Niczym tajemniczy ogród...
Wiosną musi tu być pięknie… -
pomyślałem, biorąc głęboki wdech. Powietrze było chłodne, ale też orzeźwiające i przyjemne. Podobało mi się to. Postanowiłem
wychodzić częściej z domu, oczywiście jeżeli pan mi pozwoli...
- Tam jest jezioro - w pewnym momencie Levi wskazał w dal. Wytężyłem wzrok. Niestety im dalej
próbowałem się czemuś dobrze przyjrzeć, tym gorzej było mi cokolwiek rozpoznać.
- Nic nie widzę... - powiedziałem zrezygnowany.
- Nic dziwnego. Trudno je dostrzec, bo nad jeziorem unosi się mgła - wyjaśnił i
spojrzał na moją twarz. Nastała niezręczna cisza.
- Coś nie tak? - zapytałem. Czarnowłosy nie odzywał się jeszcze przez minutę, a potem
zwrócił się w stronę mgły.
- Nieważne. Chodź. Zobaczysz jezioro z bliska i jedziemy - odparł. Przeszliśmy
kilka kroków. Po chwili ujrzałem ciemną taflę wody. Widok był naprawdę niesamowity.
Jezioro było otoczone bujną roślinnością i wyglądało na dosyć głębokie. Niedaleko wody, pod ogromną wierzbą stała stara, drewniana ławka.
Nagle usłyszałem cichy szelest za sobą. Obejrzałem się za siebie. Zza krzaków wybiegła mała, ruda wiewiórka. Kiedy spojrzała na nas, od razu zbiegła w kierunku drzew. Uśmiechnąłem się i spojrzałem nieco wyżej. Wtedy ujrzałem dom w pełnej krasie. Był spektakularny, niczym z jakiegoś sławnego filmu, a raczej horroru. Przypomniał willę z osiemnastego wieku. Wysokie kolumny, białe ściany, które zalewały się kolorem z gęstą mgłą oraz duże, przestronne okna, które ostatnio z zacięciem pucowałem.
Nagle usłyszałem cichy szelest za sobą. Obejrzałem się za siebie. Zza krzaków wybiegła mała, ruda wiewiórka. Kiedy spojrzała na nas, od razu zbiegła w kierunku drzew. Uśmiechnąłem się i spojrzałem nieco wyżej. Wtedy ujrzałem dom w pełnej krasie. Był spektakularny, niczym z jakiegoś sławnego filmu, a raczej horroru. Przypomniał willę z osiemnastego wieku. Wysokie kolumny, białe ściany, które zalewały się kolorem z gęstą mgłą oraz duże, przestronne okna, które ostatnio z zacięciem pucowałem.
- Z tej strony wygląda lepiej - skomentował, zapalając papierosa.
- Ma pan rację. Wygląda wspaniale... To miejsce ma coś w sobie. I myślę, że pasuje
do pana - zerknąłem na niego nieśmiało.
- Jeżeli tak mówisz... - mruknął nie dostrzegając komplementu i zaciągnął się
odurzającym dymem. - Już ci lepiej?
- Słucham? - zamrugałem kilkakrotnie.
- Kiedy obaczyłem się na holu, myślałem, że będę musiał dzwonić po ambulans. Twoja cera była koloru zgniłej trawy, stąd moje pytanie.
- Tak, o wiele - czarnowłosy dopalił papierosa, upuścił go i wdeptał w ziemię swoim czarnym butem.
- Słucham? - zamrugałem kilkakrotnie.
- Kiedy obaczyłem się na holu, myślałem, że będę musiał dzwonić po ambulans. Twoja cera była koloru zgniłej trawy, stąd moje pytanie.
- Tak, o wiele - czarnowłosy dopalił papierosa, upuścił go i wdeptał w ziemię swoim czarnym butem.
- W drogę - rzekł, a ja kiwnąłem twierdząco. Kilka minut później staliśmy przed
bramą wjazdową. Okazało się, że cała posiadłość była ogrodzona wysokim,
czarnym, metalowym płotem. Levi przytrzymał dla mnie drzwi od bramki, a potem
wskazał na czarne auto, czekające na nas na podjeździe. Wyglądało bardzo elegancko i
drogo. Niestety nie mogłem rozgryźć marki...
- Wsiadaj - wykonałem jego rozkaz i usiadłem na skórzany fotel od strony pasażera.
- Gdzie się wybierzemy? - spytałem zaciekawiony, gdy Rivaille wszedł do auta i zapiął pasy bezpieczeństwa.
- Najlepiej będzie, jak pojedziemy do centrum handlowego kilka kilometrów stąd. Jest w nim wiele sklepów, które możemy odwiedzić - oznajmił.
- Duże jest to centrum?
- Zobaczysz - odrzekł, jednocześnie zapalając silnik.
- Wsiadaj - wykonałem jego rozkaz i usiadłem na skórzany fotel od strony pasażera.
- Gdzie się wybierzemy? - spytałem zaciekawiony, gdy Rivaille wszedł do auta i zapiął pasy bezpieczeństwa.
- Najlepiej będzie, jak pojedziemy do centrum handlowego kilka kilometrów stąd. Jest w nim wiele sklepów, które możemy odwiedzić - oznajmił.
- Duże jest to centrum?
- Zobaczysz - odrzekł, jednocześnie zapalając silnik.
*****
Witajcie Kochani! :*
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodaję :( i wiem, że ten rozdział
nie należy do najdłuższych, ale nie mogę tak po prostu rzucić
wszystkiego i zacząć pisać (choć bardzo bym chciała). Zajmuje mi to bardzo dużo
czasu, a muszę się skupić teraz na nauce, bo inaczej będzie lipa xd.
Jeszcze tylko ten tydzień (pięć sprawdzianów) i będę mogła tworzyć moje rozdziały, więc poczekajcie jeszcze trochę, ok.? :)
Joleen :*
Joleen :*
Joleen, Joleen, Joleen... Damy sobie radę, jeśli przez jakiś czas nie będzie rozdziałów, bo jesteś zajęta nauką.
OdpowiedzUsuńRozdzialik świetny ^^
Mam tylko jedno pytanko...
... GDZIE JEST DŁUGO PRZEZE MNIE WUCZEKIWANY SHOPPING Z LEVIM?! ;p :D :D
Hmmm... Tak nie chcąc już przedłużać, to na koniec życzę czasu, weny, a przede wszystkim, powodzenia w szkole! ^^
PS. Oglądałaś "No. 6"? :D
Wnioskując z rozdziału, shopping z Levim pojawi się w następnej części ;) Jest to nieuniknione :)
UsuńTak, oglądałam i baaaardzo mi się podobało to anime. Fabuła jest ciekawa i wciągająca. Poza tym Nezumi... <3 Genialny!
Zakochałam się też w piosence na koniec. Ciągle mam ją na telefonie :D
A w ogóle! Tak mi się przypamniało!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy wiesz, ale ja wiem na pewno (xD), że we wtorek w Japonii wychodzi pierwsza część odcinka o Levim! ("No Regrets") ^^
W inteneci krąży aktualnie dziewięć screen'ów, z ów odcinka, widziałaś je może? :D ^^
Wiem o tym fakcie już od października xD (ale i tak dzięki :))
UsuńWyczekiwałam tego odcinka od bardzo długiego czasu. Jakieś screeny Leviego widziałam, ale nie wiem czy aż 9, plus ten wspaniały trailer ^^
Aaaaawwwww! Jest trailer? :D
UsuńA tak jeszcze wracając do screen'ów...
... Czy tylko ja miałam nadzieję, że Levi nie zawsze był takim ponurym, zirytowanym gburem, który nigdy się nie uśmiecha? :p
Trailer jest na youtube. Wystarczy tylko wpisać i obejrzeć Rivaille w akcji ^^
UsuńGrzeszysz dziewczyno! Levi nie był i nie jest żadnym ,,gburem" tylko najlepszą postacią jaka została stworzona w tym anime! To, że traktuje ludzi nieco oschle i umie im się odgryźć nie znaczy, że musi być gburem...
Na koniec mogę jeszcze dodać słówko co do jego nowego wyglądu, a więc...
LEVI JEST NIEZIEMSKO PIĘKNY!
Dziękuję i pozdrawiam ;3
Ależ ja wiem! Levi jest cudny i najlepszy i taki w ogóle mrrrraśny! I gdyby nie był taki, jaki jest, nigdy nie byłby Levim ^^ Trailer widziałam i jest (że tak powiem za przeproszeniem) ZAJEBISTY! :D
UsuńPS. Tak, wiem, Joleen, że zgrzeszyłam, mówiąc źle o Levim.
Więcej grzechów nie pamiętam. Obiecuję poprawę i proszę o rozgrzeszenie.
Amen.
;p :D
No to dobrze, że się rozumiemy ;)
UsuńWybaczam (tym razem ;p)
^^ Wreszcie zaspokoiłaś moje potrzeby dotyczące czytania *Hurrra ! Nowy rozdział !* Ekhem...umm, no i to by było na tyle ;3. Wow, Wow Eren taki zielony :P Wow,Wow Levi taki zajebisty ! Wow, Wow ! Życzę duuużo, duuużo wenki i czasu na pisanie :) Pozdrawiam ciepło. ~M.~
OdpowiedzUsuńPo raz setny dziękuję ;*
UsuńRównież gorąco pozdrawiam ;)
Dziękuję bardzo ;3 ~M.~
OdpowiedzUsuńNiedosyt:( Duuuuuży niedosyt.
OdpowiedzUsuńMiło, że Levi uspokoił Erena idąc z nim na spacer wokół domu ale czekam aż rozwinie się mała akcja albo nw może się coś stanie niespodziewanego. Czekam niecierpliwie na next.
By the way kiedy będzie?
Pozdrawiam i weny.
Yomi
P.S. No i w końcu co z tą bąbą i Levim-,-
Kochani!
OdpowiedzUsuńPrzez świąteczny zapieprz muszę trochę przystopować z pisaniem rozdziałów, ALE piszę już Świąteczny Special, więc jest dobrze :D
Następny post już niedługo!!! Wypatrujcie go na horyzoncie! ^^
Nie ma problemu, Joleen ^^
UsuńJeszcze trochę co prawda wcześnie, ale co tam...
Wszystkiego najlepszego, z okazji Świąt Bożego Narodzenia!
Pachnącej choinki, dużo prezentów, ALE!
Co najważniejsze!
Wszystkiego Livajowego! (Napisane tak bardzo fonetycznie... xD) ;) :D ^^
Ooooch <3( wirujące serduszka wszędzie!! :D).
UsuńDziękuję kochana! ;** Miałam w planach składanie życzeń przy Specialu, ale można podwójnie ;) Również życzę Ci wspaniałych i ciepłych Świąt, wymarzonych prezentów, odpoczynku w miłym gronie oraz wielu genialnych anime do oglądania! :) (a w styczniu trochę ich wyjdzie <3)
Aaaa Pisz szybciej, bo umrę z ciekawości!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń