niedziela, 28 grudnia 2014

♥Christmas Special!♥

Merry Kurisumasu! Soshite… Happy New Year!

Część III



* Opowiadanie powiązane z serią “Dark Knight”. Zapraszam do czytania!! *





Dwudziesty czwarty grudnia. Nadszedł czas świątecznej kolacji u Erena i Leviego w mieszkaniu. Do tego czasu, apartament był wysprzątany na błysk i udekorowany na specjalną okazję. Mikasa i Armin mieli przyjść na osiemnastą. Rivaille i jego ukochany zaczęli się ubierać.
- Leeevi! Widziałeś gdzieś moją koszulę? - zawołał brunet z łazienki.
- Jest na łóżku - usłyszał odpowiedź z sypialni.
- Aaa, ok - mruknął i podłączył suszarkę do kontaktu. Kiedy skończył suszyć i układać swoje włosy, wszedł do sypialni. Ujrzał tam odwróconego w stronę lustra Leviego. W odbiciu ujrzał mężczyznę w ciemnofioletowej koszuli z czarnymi guzikami oraz eleganckim krawatem.
- I jak? - zapytał Rivaille, 
- Perfekcyjnie - bąknął, na co ciemnowłosy zmarszczył brwi i odwrócił się do niego przodem.
- Oy, oy… jeszcze będziesz się ślinił - stwierdził, wpatrując się z obawą w chłopaka.
- Ee-ech? Co? - bruneta całkowicie zamroczyło. Na ustach Leviego pojawił się niekontrolowany uśmieszek. Następnie wziął białą koszulę z pościeli oraz podszedł do zielonookiego.
- No już, musisz się ubierać. Niedługo przyjdą goście... - rzekł i posłał mu swoje zalotne spojrzenie. Eren zarumienił się lekko i odwrócił wzrok z zawstydzenia. - Eren… - powiedział cicho i chwycił za nadgarstki szatyna. Od razu wyczuł jego szybki puls.
- Levi - wyszeptane przez bruneta imię brzmiało niczym prośba, błaganie i modlitwa w jednym. Jeager spojrzał w kobaltowe tęczówki, schowane za długimi i czarnymi rzęsami. Wyraz twarzy młodego mężczyzny wyrażał tylko jedno palące odczucie… Pragnienie. Rivaille nie mógł zostawić go w tym stanie samego. Szarpnął za nadgarstki bruneta i już miał pochwycić jego delikatne usta swoimi, kiedy nagle usłyszeli dźwięk dzwonka. Oboje zastygli, mierząc się wzrokiem.
- To nie Mikasa… Mieli przyjść o szóstej - wymamrotał, czując, jak nogi zmieniały mu się w watę z powodu bliskości ukochanego.
- Pójdę sprawdzić, a ty się w końcu ubierz - odpowiedział i niechętnie puścił go wolno. Młodzieniec posłał mu stęsknione spojrzenie i zaczął się ubierać. Wtedy czarnowłosy udał się do drzwi. Nie musiał zaglądać przez judasza, ponieważ dobrze wiedział, kto stał za drzwiami...
- Czego chcesz Hanji? - warknął na przywitanie.
- Leeeevi!! - wrzasnęła brunetka w stroju świętego Mikołaja i rzuciła się na szyję mężczyzny, który gwałtownym ruchem ją od siebie odsunął.
- Nie. Dotykaj. Mnie - wycedził przez zęby.
- No weź przestań! Są Święta! Ho ho ho! - roześmiała się głośno. Levi zlustrował wzrokiem strój kobiety w okularach. Miała na sobie za duże czerwone spodnie, wypchaną, czerwoną koszulę, czerwoną czapkę z białym pomponem na końcu i białą, włochatą, sztuczną brodę.
- Co to jest? - zapytał, wskazując palcem na lniany worek, który trzymała w dłoniach.
- A byłeś grzecznym chłopcem? - odparła z szerokim uśmiechem. Mężczyzna skrzywił się i szybkim ruchem chwycił za klamkę, by zatrzasnąć drzwi, ale Hanji była szybsza. Zdążyła podłożyć swoją stopę, aby Rivaille nie zdołał ich zamknąć.
- Żartowałam! Leviiii~! Wpuść mnie! - wołała, siłując się z nim przez parę minut.
- Przestań, ty stuknięta czterooka! - Hanji nagle popchnęła drzwi z całej siły, a ciemnowłosy z hukiem upadł na drewnianą podłogę.
- Ha ha ha! I kto tu teraz rządzi, co?! - zaśmiała się. Mężczyzna spiorunował ją swoim zabójczym wzrokiem. W tamtej chwili naprawdę miał ochotę rzucić się jej do gardła.
- Levi! Co się tak-O! Hanji-san! Dobry wieczór! - na holu pojawił się chłopak, który dopinał ostatni guzik białej koszuli. Brązowooka podniosła wzrok na bruneta. Promienny (i trochę dziwny) uśmiech pojawił się na jej ustach.
- Eeereeen! - zawołała i rzuciła się do biegu, lecz Rivaille złapał i pociągnął gwałtownie za jej lewą stopę. Szatynka zachwiała się i również upadła na podłogę.
- Ha-Hanji-san! - zawołał Eren i kucnął obok niej. Kobieta podniosła się chwiejnie na łokciach. - Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony. Kiedy spojrzał na kochanka, ten uśmiechał się ze znaczną wyższością. - Porąbało cię do reszty?! - krzyknął na niego.
- Ona zaczęła. Odpłacam jedynie swoje krzywdy - oznajmił, krzyżując ręce na piersi.
- Ha?! Oszalałeś?! To przecież pani Hanji! Nie możesz…! - wołał zdenerwowany.
- Eren-kun… nie szkodzi. Levi ma rację - usłyszeli ciche łkanie.
- Hanji-san! Ty krwawisz! - zawołał chłopak. Z nosa okularnicy spływała strużka jasnoczerwonej krwi. - Pójdę po lód i chusteczki! - powiedział i pospiesznie pobiegł do kuchni. Rivaille oparł się plecami o ścianę i westchnął.
- Po co tutaj w ogóle przyszłaś, co?
- Hi hi hi… - usłyszał szaleńczy chichot.
- I co się tak cieszysz?! - brunetka z błyskiem w oczach, podniosła się, wytarła krew z nosa o wierzch dłoni, po czym położyła dłonie na sztywnych ramionach Leviego.
- Co znow-?
- Levi! - spojrzała na niego poważnie. Chwila grozy… - pomyślał sarkastycznie. - Tak się cieszę! Tym razem ci wybaczę ten wypadek, bo w innym razie zginąłbyś w strasznych męczarniach w moim tajemnym laboratorium, oddając swoje organy na badania! - wołała z uśmiechem, potrząsając za ramiona czarnowłosego, który za każdym razem trafiał o twardą ścianę.
- Oy… - warknął wkurzony.
- A! Właśnie! Mam coś dla was! - zawołała i zaczęła grzebać w swoim worku. Po chwili wręczyła mu trzy paczuszki.
- Proszę! A teraz co się mówi Levisiuuu…?
- Won, zgiń, przepadnij? - zgadł. Kobieta wcisnęła mu pakunki do rąk i w czasie jego chwilowej dezorientacji, cmoknęła go w policzek, zostawiając na nim czerwony ślad po szmince. - Hanji! - syknął. Okularnica szybko zebrała swoje rzeczy i wyszła za drzwi.
- Wesołych Świąt! Eren, zaopiekuj się nim, dobrze? Ho ho ho! - roześmiała się „mikołajowo” i uciekła. Ciemnowłosy odwrócił się w stronę stojącego w holu chłopaka, który wydawał się równie zmieszany.
- Puk, puk! Już jesteśmy! Co tak stoicie? Wszystko w porządku? - usłyszeli po chwili głos, dochodzący zza otwartych drzwi wejściowych. Po chwili ich oczom ukazali się młody blondyn o błękitnych oczach, ubrany w ciemnobrązowy płaszcz oraz dziewczyna w kruczoczarnych, prostych włosach do ramion, otulona w długi, czarny płaszcz. Oboje trzymali siatki i kolorowe torebki z prezentami.
- Eren, po co ci lód i chusteczki? - zapytał Armin.
- Raczej, czemu ten typ ma ślad damskiej szminki na policzku? - warknęła Mikasa, mierząc Rivaille morderczym wzrokiem.
No pięknie… - pomyśleli równocześnie Levi i Eren.



*****

Witajcie!~


Wybaczcie za to opóźnienie, chciałam Wam wstawić post wczoraj, ale wciągnęłam się oglądaniem filmu z rodzinką i nic nie dodałam xD

Została mi do napisania ostatnia część… Czas na wspólną Wigilię! Będzie się działo... ^^

UWAGA! W następnym rozdziale mogą pojawić się HOT sceny! Levi x Eren (Bo któż by inny? No na przykład Mikasa x Armin…? Hahaha! Dobre xD)

PS Za wszelkie uszczerbki na zdrowiu lub duszy nie ręczę :)


Joleen :*

7 komentarzy:

  1. Omnomnomnomnom...! ^^
    Cudny, świetny, genialny, wybitny i epicki rozdział!
    Chyba trochę obawiam się o zdrowie Leviego, po domniemanym, bliższym zapoznaniu się z pięścią wkuuurzonej Mikasy... xD ;p
    Hmmmm... Ostatni...? Ale... Ale dlaczego...?!
    Co ja Ci takiego zrobiłam, Joleen, że kończysz to tak szybko?! (Chociaż... Z drugiej strony "Lost in the Darkness" też kusi...) ;p ;) ^^ :D
    Jeszcze raz mówię, rozdział świetny!
    I po raz kolejny dziękuję, że wpadłaś do mnie!
    Pozdrawiam, weny życzę ;) ^^
    Ave Joleen! ;) ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Levi vs. Mikasa :D będzie się działo!
      Nie myślałam, że aż tak spodoba Ci się ta świąteczna seria, cieszę się bardzo ^^
      I nie ma za co ;) będę wpadać w wolnej chwili i komentować.

      Usuń
  2. Ho ho ho ! Hanji w cosplayu św. Mikołaja wymiata ! Och, ale cóż z niej za niedobra kobieta przeszkadzać naszym gołąbkom w takiej chwili (grrrr..!) no ale cóż, może to i lepiej, bo gdyby nie otworzyli drzwi, nie dostaliby (a raczej Levi) trzech paczuszek... a swoją drogą, ciekawe co w nich jest. Mam cichą nadzieję, że to będzie wyjaśnione w następnym rozdziale. Najpierw pomyślałam, że to coś nieprzyzwoitego *huhuhu ^^*, ale wolę, żeby to nie było to, o czym myślałam, (a mówić nie będę o co mi chodziło. Czemu? Ponieważ komuś mogłoby pogorszyć się zdrowie ;3) No, więc nie przedłużając mówię tak : ( fjhvbrvunfbjrdsuvnbjdnfgbhbnfgbvenc ) aleeee fajowe *ślini się* xD Ekhem.... OFICJALNIE OGŁASZAM, ŻE Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNY SUUUPER ROZDZIALIK Z PRZYGODAMI NASZYCH BOHATERÓW ^^. (koniec przemowy). Przeżyłam. PS : Serdeczne pozdrowionka dla Joleen ! :* ~M.~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twój komentarz! :D Czytając go, naprawdę szczerze się roześmiałam xD
      Oj, oj, oj! Jakieś nieczyste myśli! Nieładnie! (grozi palcem) ;D
      Poza tym zaczynam się bać! :O Co te moje rozdziały z Wami robią?! (wielkie litery plus nieznany język w nawiasie). Chyba jednak nie pomyliłam się, co do dodania dopisku na końcu posta... :D

      Również gorąco pozdrawiam i dziękuję ;)

      Joleen :*

      Usuń
    2. Hahahahaha xD *tarza się po podłodze* dzięki serdeczne ! :D *kciuk w górę*. ~M.~

      Usuń
  3. o rany to było przegigant, normalnie rewelka, krótki rozdział a tak cieszy. Mikasa oczywiście ani cześć ani całuj w ( sami się domyślcie) tylko odrazy wramach prezentu na święta dla siebie rozszarpała by biednego Leviego, a cóż on winny. Czekam na cd czegokolwiek bo co zadziwiające i ewidentnie na plus, duży + wszystko jak do tej pory czyta się bardzo przyjemnie. Pozdrawiam i życze szczęśliwego nowego roku :*
    Haru-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję baaardzo za dobre słówko i opinię :)

      Również życzę Szczęśliwego Nowego Roku i pozdrawiam ;)

      Joleen :*

      Usuń