Opowiadanie yaoi - Alec Lightwood x Magnus Bane
UWAGA +18!!!
Alexander Lightwood był niezwykłym przypadkiem. Przez wieki nie czułem tego, co w momencie, gdy moje oczy zawędrowały w jego kierunku. Niesamowicie przystojny, wysoki, wysportowany, zwinny niczym czarna pantera, cholernie tajemniczy, a zarazem niewinny, słodki, nieco nieporadny i co gorsza, bez jakiejkolwiek wiedzy na temat związków.
Kiedy mieliśmy po raz pierwszy okazję, by porozmawiać mnie zabrakło tchu, a jemu słów. Na dodatek miał najbardziej urokliwy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem. Nie potrafiłem wybić go sobie z głowy, nawet pomimo ślepego zauroczenia, jakim darzył młodego łowcę o imieniu Jace. Pragnąłem za wszelką cenę zwrócić na siebie jego uwagę, oczarować i sprawić, żeby poczuł do mnie to samo, co ja do niego.
Udało mi się, choć nie było łatwo. Wiadomość o zaślubinach, krótko mówiąc, ścięła mnie z nóg. Zacząłem się zastanawiać... Chciał uratować swój ród i honor? Czy zdawał sobie sprawę z konsekwencji? Oczywiście, niech nikt nie zrozumie mnie źle, podziwiam to w nim, ale... rezygnować z własnej przyszłości? Szczęścia? To czyste szaleństwo! Wiem, wiem... Może i jestem nieco samolubny, ale to wcale nie tak, jak myślicie! Ja... staję się przy nim lepszy. I co najważniejsze, chcę się dla niego zmienić. Być oparciem i osobą, której będzie zawsze potrzebować w swoim życiu... Nie odwróci się ode mnie plecami, jak cała reszta i pewnego dnia...
Z zamyślenia wyrywa mnie ciche pukanie do drzwi.
- Alexander! - promienny uśmiech sam wstępuje na moje usta, na widok znajomego chłopaka. Ciemnoczekoladowe, niewzruszone oczy badają mnie niczym skaner, z pokerowej twarzy również ciężko mi cokolwiek wyczytać. Spuszczam wzrok, by przyjrzeć się napiętym mięśniom, schowanym pod czarną bluzką z długim rękawem. Pragnę poczuć jego ciepło, dotyk nagiej skóry na swojej, pocałować te wiecznie rozchylone, różane usta... Muszę wiedzieć, czy to wszystko, co się między nami wydarzyło... było prawdą. Muszę wiedzieć, czy wciąż mu zależy i chce...
- Jest Jace? - pyta, wymijając mnie z gracją i wchodząc do pomieszczenia. Znowu? Po co ci on, skoro masz mnie? - myślę, gdy zdejmuje swoją skórzaną kurtkę i zarzuca ją na stojący niedaleko wieszak.
- Nie. Wyszedł parę godzin temu... - nie daje mi dokończyć, tylko łapie niespodziewanie za moje policzki, pochyla się i zaczyna całować, jakby świat miał się skończyć. Oddaję mu się, pozwalam na wszystko, mięknę i zatapiam się w idealnych wargach...
- A-Alec... - szepczę, gdy odrywa się od moich ust, żeby złapać oddech. - Co się dzieje? Nie, żebym narzekał, ale...
- Pragnę cię, Magnus - odpowiada mi swoim seksownym, lekko zachrypniętym pomrukiem.
- Alexandrze... - wzdycham, gdy obejmuje mnie w pasie i obcałowuje moją szyję.
- Ty... nie chcesz? - w jego głosie mogę wyczuć nutę zdziwienia zmieszanego z zawiedzeniem.
- Chcę. Bardzo - kładę dłonie na szerokich ramionach i spoglądam mu prosto w oczy. - Od momentu, gdy cię spotkałem, lecz...
- Co jest, Magnus? - znowu lustruje mnie wzrokiem, żeby wybadać niezrozumiałe zaniepokojenie.
- Boję się, że... jeśli zbytnio się pospieszymy... my... - przygryzam na chwilę dolną wargę. - Nie chcę tego stracić. Nie chcę stracić... ciebie.
- To bzdury. Chcę tego. Chcę ciebie... Zawsze - spoglądam na niego zszokowany. Alec... dlaczego mi to robisz? Moje serce tyle nie wytrzyma... - myślę, przesuwając delikatnie kciukiem po miękkim policzku łowcy. Patrzy na mnie przez chwilę, po czym zatapia swoje wargi w zagłębieniu mojej szyi. Czuję, jak prowadzi mnie w tył, w stronę sypialni. Zostaję posadzony na wygodnym łóżku, obserwując, jak zdejmuje z siebie koszulę. Nie umyka mi fakt, iż jego dłonie lekko drżą. Przyglądam się z zapartym tchem nagiej, umięśnionej klatce piersiowej pokrytej runami.
- P-Podoba ci się to, co widzisz? - pyta nieśmiało, na co odpowiadam krótkim śmiechem.
- Nie bądź taki zadziorny - chwytam za jego nadgarstek. Chłopak pochyla się, abym mógł dosięgnąć kuszących warg - Bądź co bądź, to ty jesteś zielony w tych sprawach.
- Mam nadzieję, że czegoś mnie nauczysz... - odpowiada speszony, muskając kącik moich ust swoimi.
- Och, Alexandrze... Jak to dobrze, że jesteś pilnym i wzorowym uczniem! - jednym ruchem sprawiam, że leży pode mną na poduszkach. Brązowe tęczówki połyskują niczym gwiazdy na nocnym niebie, oddech ma nieco przyspieszony, a serce wali mu jak szalone. - Jak daleko chcesz się posunąć? - pytam, kładąc dłonie na jego biodrach i składając motyle pocałunki na umięśnionym brzuchu.
- Bardzo daleko... - wzdycha, odchylając głowę w tył.
- Gdybym mógł, przeniósłbym nas na koniec świata i nauczył wszystkich technik i umiejętności, jakie zdobyłem podczas moich wędrówek przez stulecia...
- M-Mamy tylko parę godzin... - jego szczera odpowiedź wywołuje mój niekontrolowany śmiech.
- Cały Alexander - całuję go czule w czoło. - Nie martw się. Przez ten czas postaram się zaspokoić twoją... ciekawość.
- T-To... dobrze - zawstydzony, przyznaje mi rację.
- Zaufaj mi. Zajmę się tobą - szepczę mu wprost do ucha, którego płatek podgryzam. Z ust Alec'a wydobywa się cichy jęk.
- Ro-Rozbierz się... proszę - ton jego głosu zdradza brak doświadczenia.
- Za chwilę - sunę leniwie językiem od jego obojczyka aż po intrygującą linię V tuż nad brzegiem spodni. Czuję, jak ciało brązowookiego zaczyna drżeć z narastającego podniecenia oraz frustracji. - Ostatnia szansa, żeby się wycofać - ostrzegam, gdy odpinam guzik jego spodni.
- Zrób to - zapewnia, mierząc się ze mną wzrokiem. Przełykam głośno ślinę i wykonuję rozkaz. Jeszcze nigdy nie byłem aż tak spięty podczas stosunku... Alec jest specjalny, wyjątkowy... Muszę się postarać - myślę, ściągając jeansy i odrzucając je na bok. Przyglądam się domagającej się uwagi wypukłości w czarnych bokserkach łowcy.
- Alec - zwracam się do niego. Zamglone z pożądania oczy skupiają się na mojej osobie. - Unieś swoje biodra - policzki Alexandra oblewają się szkarłatnym rumieńcem. Po chwili, z lekkim wahaniem spełnia moją prośbę. Wsuwam ostrożnie palce za materiał bielizny, którą powoli zsuwam ze smukłych nóg. Z westchnieniem ulgi, chłopak opuszcza swoje biodra z powrotem i natychmiastowo ucieka ode mnie wzrokiem. - Jesteś taki uroczy... - wypowiadam swoje myśli na głos.
- Je-Jestem Nocnym Łowcą! Nie jestem uroczy! - broni się.
- Jesteś. Na dodatek cholernie podniecający... - mruczę, a następnie bez słowa ostrzeżenia wkładam go sobie do ust i zaczynam pieścić językiem. Mój ukochany wydaje dźwięk zaskoczenia zmieszany z przyjemnością
- N-Nie... Magnus...! - To wszystko musi być dla niego takie... nowe. Niezbadany teren... Czuje się niepewnie, boi, że po drodze wpadnie w dziurę i się zgubi. Na szczęście jestem tu ja i nigdy nie pozwolę, żeby się ode mnie oddalił... - Ma-Magnus... proszę...! Jeśli zaraz nie... - wije się pode mną, próbując nabrać brakującego powietrza. Zanim zaczęliśmy, miałem świadomość, że za pierwszym razem wybuchnie niczym tykająca bomba. Ciekawe... Ile razy byłby w stanie dojść jednej, upojnej nocy? - zastanawiam się, sunąc po jego długości zręcznym językiem. - Ma-! - słyszę urwany krzyk. Po chwili czuję, jak dochodzi. Nie marnuję ani kropelki i przełykam wszystko, co mi ofiarował. Następnie spoglądam na Aleca, który dyszy jak po przebiegnięciu maratonu. Jego klatka piersiowa szybko podnosi się i opada, usta są rozwarte, a oczy przymknięte. Boski, cudowny, wspaniały... Chcę, żeby był taki na zawsze. Pasuje tutaj idealnie. Kompletny bałagan na złotej pościeli... Mógłbym napisać o tym poemat lub dwa...
W pewnej chwili unosi powieki. Uśmiecham się lekko, po czym sięgam wyżej, by ucałować jego obojczyk, a następnie kusząco wyglądające sutki. Młody Lightwood wydaje przeciągły, głośny jęk.
- O Boże... - łka, gdy lekko pociągam za jeden zębami. - Mia-Miałeś się rozebrać - przypomina cicho.
- Nie masz jeszcze dosyć? - śmieję się, na co ciemnowłosy natychmiastowo siada, chwyta za koniec mojej koszulki, którą podciąga w górę, a później pospiesznie rzuca w kąt pokoju. Następnie sadza mnie na swoich kolanach i nachyla się, żeby pocałować. Powstrzymuję go, w ostatniej chwili odchylając głowę do tyłu.
- Na pewno chcesz, żebym...? Przed chwilą miałem w ustach... - w odpowiedzi ponownie wplata palce w moje włosy, przyciąga bliżej siebie i złącza nasze wargi. Zaskakuje mnie, kiedy nieśmiało korzysta z okazji, aby użyć języka. Ucieka mi cichy jęk, gdy mocno wbija opuszki palców w moje nagie biodra. Kończymy nasz namiętny pocałunek i ocieramy się czubkami nosów. Alec sięga do rozporka moich spodni i niedługo później pozbawia mnie ich wraz z bielizną. Ponownie zajmuję wygodne miejsce na jego kolanach i pociągam za dolną wargę łowcy zębami, gdy jego dłonie wędrują do moich pośladków i lekko je ściskają.
- To co teraz? - pyta nieco zniecierpliwiony.
- Teraz, mój drogi Alexandrze, przechodzimy do najlepszej części - mruczę, muskając jego skroń.
- Czyli?
- Byłbyś tak łaskawy i podałbyś mi niewielki, biały pojemniczek z górnej szuflady? - wskazuję na szafkę tuż obok łóżka. Kiedy dostaję do rąk mój domowej roboty specyfik, otwieram wieko i nakładam na palce niewielką ilość kremu, którą dokładnie rozprowadzam po jego męskości. Alec wzdycha i chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi. Moja słodka, niewinna dziewica... - myślę z uśmiechem, wsuwając nos w jedwabiste, hebanowe włosy, które pachną lawendą. Później sięgam dłonią za plecy, między rozsunięte pośladki... - Ach... - syczę, przymykając powieki. Czuję na sobie pilny wzrok, który analizuje mój każdy, najmniejszy ruch.
- Magnus... Nie musisz tego robić. Ja...
- Poradzę sobie. Nie martw się - zapewniam, rozszerzając dla niego swoje wejście. Po chwili jestem w stanie wyczuć na sobie dotyk jego warg. Całuje moje policzki, usta, szyję, obojczyk i ramiona, lecz ja nie zaprzestaję swojej pracy. - A-Alec... dekoncentrujesz mnie - upominam go, kiedy niepewnie przesuwa opuszkami palców po moich sutkach.
- Może właśnie taki mam cel?
- Jesteś aż taki niecierpliwy...? - dziwię się.
- Nawet nie masz pojęcia - odpowiada z lekkim uśmiechem.
- Dobrze, w porządku. Jestem gotowy - oświadczam, zbliżając się do niego i nie przerywając kontaktu wzrokowego. Powoli osuwam się w dół, zaciskając palce na jego nagich barkach. Gdy jest we mnie, moje całe ciało zaczyna płonąć żywym ogniem, szumi mi w uszach, brakuje powietrza w płucach, serce próbuje wyrywać się z piersi...
- Magnus... - słyszę urwany jęk, gdy otula mnie swoimi szerokimi ramionami. Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego. Jakbyśmy byli podczas jakiegoś rytuału... Jestem z nim połączony. Jeden umysł, jedno ciało... - przymykam powieki i pozwalam oddać się chwili.
- Wy-Wybacz... Chyba nie jestem w stanie... się poruszyć - kamufluję swoje zdenerwowanie krótkim śmiechem.
- Pomogę ci - obiecuje, łapiąc za moje biodra. Spoglądam na niego i powoli kiwam głową. Czarnowłosy przełyka ślinę i ostrożnie kieruje moją miednicą w górę i w dół, w górę i w dół... powoli doprowadzając mnie do czystego szaleństwa.
- A-Alec... - jęczę, odchylając głowę w tył. Chłopak korzysta z okazji i robi mi malinkę na szyi.
- Magnus... m-mogę? - pyta nieśmiało, wyczekując mojej odpowiedzi.
- Nie musisz pytać... Jestem twój, tylko twój, cały twój... Rób ze mną, co tylko zechcesz... - bredzę bez ładu i składu, rozkoszując się jego bliskością. Nie zauważam, jak szybko znajduję się nade mną i ponownie we mnie wchodzi. Oplatam nogi wokół jego bioder i wbijam palce w satynową pościel. Łowca unosi moje biodra i zaczyna dobierać satysfakcjonujące go tempo. Po jakimś czasie przyzwyczajam się, a nawet wychodzę na spotkanie pewnym pchnięciom.
- Ma-Magnus... - słyszę zdyszany, jękliwy głos na granicy wytrzymałości. Kiedy otwieram oczy, widzę jego zamglone, spragnione spojrzenie. Nie muszę mu nic mówić, sam doskonale wie, że może pozwolić sobie na wszystko. Chłopak splata nasze dłonie i zaczyna poruszać się coraz szybciej, tracąc nad sobą kontrolę. Nie musi mnie dotykać, a ja nie muszę używać jakichkolwiek czarów, żeby sprawić, abym doszedł razem z nim. Dlaczego? Bo jest wyjątkowy? Bo ja... jego...
- Och, Alec... - szepczę, gdy opada na mnie kompletnie wycieńczony. Słyszę i jednocześnie czuję przez cienką, bladą skórę jego przyspieszony puls.
- W-Wybacz - po paru minutach wychodzi ze mnie niezadowolony. Ja również odczuwam ból. Nie chcę, żeby mnie zostawił... Jeszcze nie... - myślę przerażony.
- A-Alec...! - zanim udaje mi się dokończyć myśl, młodzieniec przyciąga mnie do siebie i przymyka powieki. Kilkakrotnie mrugam ze zdziwienia, po czym unoszę wzrok na jego błogą, senną minę, na której pojawia się uśmiech, powodujący zatrzymanie akcji mojego serca.
- Naprawdę jesteś... magiczny - pochwala, spoglądając pałającym, nieznanym mi dotąd uczuciem w orzechowych oczach.
- Nic dziwnego, jestem czarownikiem - odpowiadam mu, zażenowany.
- Nie... Jesteś... - nie może znaleźć odpowiednich słów - Ach, cholera - mruczy, po czym sięga do moich ust swoimi. - Wiem, że obiecałem ci całą noc, ale...
- Alexandrze, nie wszystko na raz. Zdaję sobie sprawę, że Nocni Łowcy mają sporo na głowie. A już zwłaszcza ty.
- Następnym razem...
- Och? Czyli to nie była tylko jednorazowa przygoda? - uśmiecham się zadziornie, spuszczając wzrok na jego smakowicie wyglądającą szyję, pokrytą malinkami mojego skromnego autorstwa.
- Nie - odpowiada krótko. - Nigdy tak o tobie nie myślałem - czuję, jak mój puls znowu drastycznie przyspiesza.
- W-Więc? - przełykam głośno ślinę, z całych sił próbując ukryć zdenerwowanie - Co o mnie myślałeś? Co... teraz o mnie myślisz? Znaczy, po tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło... - zimny dreszcz przechodzi moje ciało, gdy nie dostaję żadnej odpowiedzi. - Alec? - unoszę wzrok i widzę, jak Lightwood już znajduje się w świecie snów, cicho pochrapując. Uśmiecham się i składam delikatny pocałunek na jego policzku. - Zakochałem się w tobie, Alexandrze. Zamierzam nadal o ciebie walczyć. Ktokolwiek będzie próbował mi cię odebrać... będzie musiał najpierw zmierzyć się ze mną - szepczę obietnice w jego pierś, przymykając znużone powieki.
Znajdę sposób, żebyś był szczęśliwy i otworzył przede mną swoje zranione serce.
Umiał pokochać i zaakceptować swoje głęboko zakopane w podświadomości uczucia.
Nigdzie się stąd nie ruszam. Nie bez ciebie, przy moim boku...
*****
H-Hej...! >.<
Uwierzycie mi, jeśli powiem, że nieco wyszłam już z wprawy w publikowaniu i... czuję się jakoś tak... nieswojo? ._. Naprawdę... dziwne uczucie :-/
Anyways... Tego się nie spodziewaliście, co? ;D No wiem! ^-^ Sama jestem w szoku! :D Malec! Tutaj, na moim blogu! *q* Ostatnio o niczym innym nie myślę! W dwa dni łyknęłam pierwszy sezon i teraz delektuję się drugim, który nadal trwa. Jeśli go nie wiedzieliście, gorąco polecam!
Nie wykluczam też napisania części drugiej
No i najważniejsze na koniec! Kitsune opublikował swoją pierwszą książkę! *O* Jestem z niego strasznie dumna i jednocześnie szczęśliwa oraz zaszczycona, że wybrał mnie na swojego edytora generalnego i
Jeśli nie za bardzo ufacie stylowi pisania Kitsusia, to zapewniam, że przeczytałam tą historię
PS Psst! Zdradzić Wam sekret? ^^ Zazwyczaj nie piszę w czasie teraźniejszym, bo po prostu go nie lubię :-/ Ale... to wszystko przez Kitsune! ;-; Tyle siedziałam nad edytowaniem jego tekstu, że jak zaczęłam tworzyć to opowiadanie, nieświadomie napisałam je w teraźniejszym... Help! Chcę móc znowu pisać w przeszłym! ;____;
Joleen :*
No tak, rzeczywiście inaczej piszesz. Nie połapałam się na początku, że to o czas chodzi:) Dopiero po chwili. Ale skoro to Twój tekst, to jest ok.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to podejrzewam, że ktoś mnie "rozmiękczył" jeśli chodzi o tolerancję na czas teraźniejszy w opowiadaniach. Podejrzewam Kitsune :))) Ale - jak pisałam u Kiry Sakamoto - Kitsune to po prostu Demon. Tej wersji się będę trzymać :)
Na marginesie już tylko dodam, że co do zasady jeśli widzę tekst pisany w czasie teraźniejszym - to jeśli nie muszę, to go nie czytam. Zastanawiam się, ile dobrych książek w ten sposób przeleciało mi koło nosa :) Pewnie kilka metrów (łatwiej mi liczyć na metry niż na sztuki, bo trochę ich mam xD), jak nic.
Wracając do opowiadania: miednica mnie rozwaliła i właściwie wytrąciła z rytmu czytania.
Tylko medykowi wszystko jedno, czy pisze o biodrach, czy o miednicy...
Znaczy, studia wycisnęły już na Tobie swoje piętno. Czyli to jest Twoja bajka :)
I jeszcze ta sesja do przodu :)
Jeszcze raz GRATULACJE :) MB
Na-Naprawdę...? ;___; Czyli jednak... *spogląda ze smutkiem przez okno* Coś się zmieniło. JA się zmieniłam... Ale czy na gorsze?
UsuńKitsune... demonem? Jak sobie tak teraz pomyślę... On nie jest takim zwykłym lisem. Zawsze wyobrażałam go sobie jako magicznego lisa z mocami i siedmioma, puszystymi ogonami (jak w legendach) ^-^ Poza tym, czasami jest straaasznie nieznośny... ;P
Na szczęście nie mam tego problemu :D Polecam przerzucenie się na pierwotne wydania, czyli w ich ojczystym języku (ENGLISH! *-*) ^^ Wtedy nic mi nie przeszkadza ;)
Co do miednicy... Możliwe, że ostatnio za długo siedziałam nad atlasem anatomicznym xD Będziecie musieli się przyzwyczaić ;P Na razie nie planuję zrezygnować z mojej kariery jako "medyk" ;) (tylko proszę nie pisać do mnie z prośbami o diagnozy! >.< W ciągu roku nasłuchałam się o tylu różnych schorzeniach innych ludzi, że głowa mała... Jestem dopiero na pierwszym roku i nie mam jeszcze żadnych uprawnień! ;_; Proszę, idźcie do specjalisty...)
Dziękuję~ <3 Pozdrawiam cieplutko i ściskam! :D
Joleen :*
Dzień doberek Senpai~
OdpowiedzUsuńSkomentuje twoje dwa ostatnie posty bo mi sie nie chce pisać dwóch komentarzy :3
Ciebie nie było cztery miesiące a mnie JESZCZE DŁUŻEJ !
Miałam komentować każdy post ,ale przez szkołe i przez nauke nie miałam czasu . W sumie rozumiem dlaczego Ciebie nie było. Ale się ciesze ,że zdałas ,Senpai <3
Wena tobie uciekała mimo iż każdy ją wysyłał ,ochh Senpai XDD I szybko wracaj do zdrowia <# ) i czytałam twoje . Brakuje tutaj AkaFuri i Ferbiego XDD :,,<
Och bedzie eilo-SHERLOCK ?! *załamanie * . S-Senpai ,proszę NIE ! JOHNLOCK CZY TE SHIPY Z SHERLOCKa..NIe nie nie ! To sie bardziej załamie :(
A teraz Senpai~
Życzę dużo wennyyyy i miłosci i nie wiem czego jeszcze <3
Żebyś wracał częsciej XDD
twoaj Kochana
Tsugami Suga :3
P.S Nieźle sie zdziwiłam jak nazywaja Ciebei wszyscy ,,Królową " . Ja pamietam jak wszyscy nazywali Ciebei Senpai'em <3
T-Tsuga-chan...? O.O To naprawdę Ty?! No nie wierzę! :O
UsuńZauważyłam Twoją nieobecność! ;P Aż zaczęłam się martwić! ;-; Podejrzewałam, że wszystkiemu winna jest szkoła. Mam nadzieję, że już dobrze i pięknie wszystko zdałaś! :D
Na pewno napiszę jeszcze coś o Akashim i Ferbim :) Bez obaw ^^ A co do Sherlocka, to tłumaczyłam już, że Johnlock się nie pojawi, bo go nie znoszę! -,- Mam znacznie lepszy ship! (i znacznie mniej znany... xd)
Oooch dzięki Ci za wenę i miłość! ;* To dwie, najważniejsze rzeczy w moim życiu! <3 Postaram się wracać z postami jak najczęściej ;)
Pozdrawiam, ściskam i wysyłam cukier w kostkach! <3
Joleen :*
Boże, uwielbiam Maleca. Super się czytało i to było jedno z lepszych dzieł jakie czytałam. Mam nadzieję, że w tym przypadku wena ci jeszcze dopisze, bo Maleca nigdy mało.
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman
Boże, ja też! >.< *high 5*
UsuńBardzo mi miło to czytać i cieszę się, że spodobał Ci się mój szot <3
Ho ho! To mam dla Ciebie dobrą wiadomość! :D Jeszcze nie raz chcę zmierzyć się z tym pairingiem, więc miej oczy i uszy szeroko otwarte! ^^
Joleen :*
To było absolutnie słodkie, rozkoszne, romantyczne A przy tym tak bardzo hot... Uwielbiam. Mam tylko zastrzeżenie że skoro już piszesz o Malecu serialowy to grający Alexa Matt ma piwne A nie brązowe oczy. Wiem, czepiam się, nie miej mi tego za złe ale po prostu to mój crush I tak już mam. Ale póki cudowne.😍
OdpowiedzUsuńOhohoho... *łkanie*
OdpowiedzUsuńTo było tak cudowne. Mój ukochany parring, jeszcze w dodatku +18 I tak świetnie napisany! I ten tytuł. Moja ukochana scena... Mam tak rozbieranie myśli że nawet nie wiem co napisać, ale to było zajęciach dobre i przypomniało mi o mojej miłości do tych dwóch... Powiem tylko że chce więcej ������