czwartek, 1 stycznia 2015

♥Christmas Special!♥

Merry Kurisumasu! Soshite… Happy New Year!

Część IV



* Opowiadanie powiązane z serią “Dark Knight”. Zapraszam do czytania!! *





- Aaaa! To była Hanji-san?! Nie poznałem jej w tym przebraniu! - roześmiał się blondyn, po tym, jak Eren wszystko wyjaśnił.
- Ja wciąż niczego nie rozumiem… - mruknęła Mikasa pod nosem.
- Bo jej nie znasz! Ja i Eren nie pracujemy z tobą w FBI! - niebieskooki przewrócił oczami.
- Zdejmijcie płaszcze, co? - zaproponował brunet, podchodząc do ciemnowłosej. Kiedy tylko znalazł się blisko niej, ta rzuciła torby na ziemię i objęła chłopaka za szyję. - Mi-Mikasa…? - zdziwił się.
- Tak bardzo tęskniłam i...
- Martwiłaś się? Wiem! Zawsze mi o tym mówisz! - uciął jej zielonooki i odwzajemnił mocny uścisk. - Też tęskniłem. Fajnie, że już jesteś - odpowiedział ciepło.
- A ja? - Armin udawał przez chwilę przybitego faktem, iż zapomnieli o jego istnieniu.
- Chodź tutaj! - Eren przyciągnął go do siebie i przytulili się w trójkę, uśmiechając od ucha do ucha. Zielonooki dyskretnie zerknął na mężczyznę stojącego niedaleko. Levi wciąż opierał się o ścianę i wpatrywał wprost na swojego ukochanego chłopaka. Brunet uśmiechnął się lekko do niego i puścił do niego oko, na co Rivaille przewrócił oczami. Kiedy trójka przyjaciół się od siebie odsunęła, Jeager poprosił ciemnowłosego, aby podszedł.
- Ekhem… No więc, jak już wiecie, chciałbym wam oficjalnie przedstawić… mojego… no, mojego chłopaka. To jest Levi - powiedział nieco speszony.
- Miło mi… - zaczął mówić mężczyzna.
- Chyba sobie żartujesz! - wybuchła nagle Mikasa, przerywając ciemnowłosemu.
- O co ci chodzi? - zapytał lekko poirytowany Eren.
- Ten gościu ma być twoim chłopakiem?! Przecież to jakiś podstarzały facet! I na dodatek kryminalista! - zawołała wzburzona.
- Mikasa! - warknął na nią ostrzegawczo zielonooki.
- Ale to przecież Levi! Przełożony Erena! Pracuje w policji! - wtrącił się Armin.
- To przykrywka! Miał dożywotni wyrok…!
- MIKASA! - wrzasnął niespodziewanie jej przyszywany brat. Nastała niezręczna cisza. Wszystkie pary oczu były skierowane na gotującego się Erena. Tętno młodzieńca znacznie przyspieszyły. Jak ona mogła? Przecież nie zna Leviego! Widzi go po raz pierwszy na oczy! Dlaczego…? Dlaczego zawsze musi wszystko zepsuć?! - myślał roztrzęsiony.
- Mam gdzieś, co sobie o nim myślałaś! Chodzimy ze sobą i nie masz nic do powiedzenia, jasne?! - w szmaragdowych oczach zapłonął płomień. Dziewczyna znacznie posmutniała i spuściła wzrok na podłogę. Zaczęły dręczyć ją myśli, po co w ogóle zdecydowała się przyjechać. Mogła przecież zostać w swoim domu i zająć się pracą… Jednak tak bardzo tęskniła za swoim jedynym bratem... Nie zważała nawet na fakt, iż będzie tam jego sympatia… Co ze mnie za idiotka… Eren już dokonał wyboru - myślała i zacisnęła dłonie w pięści. Gdy była już bliska płaczu, Levi podszedł do wkurzonego bruneta.
- Eren, uspokój się. Nie traktuje się tak gości, a zwłaszcza własnej siostry - rzekł ze spokojem.
- Może i tak, ale to nie znaczy, że ona ma jakiekolwiek podstawy, aby cię osądzać. Ponieważ NIE MA ŻADNYCH - zielonooki warczał jak wściekły pies i wciąż wpatrywał się gniewnie na posmutniałą ciemnowłosą.
- Spójrz na mnie - mruknął mężczyzna i zwrócił podbródek Erena w swoją stronę. - Uspokój się i pogódź się z siostrą, dotarło? - ton jego głosu wywołał dreszcze u całej trójki. Może i Rivaille kochał Erena bezgraniczne, ale wiedział, jak nad nim zapanować. Chłopak spojrzał na niego z lekkim wyrzutem, a potem zwrócił się do starszej siostry.
- Wybacz, Mikasa. Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć - wydukał. Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie, aby powstrzymać zbierające się łzy w oczach i ponownie rzuciła się na szyję szatyna.
- Przepraszam, nie powinnam... - szepnęła i schowała twarz w jego bark.
- Wybaczę ci jedynie, jak przeprosisz Leviego - uciął Eren. Mikasa podniosła wzrok i spojrzała w szmaragdowe tęczówki brata.
- Mam… go przeprosić? - zapytała niewinnie.
- Tak, poniekąd go obraziłaś, a tym samym obraziłaś także mnie. No więc...? - odsunął się od niej. Kobieta spojrzała na ciemnowłosego w purpurowej koszuli.
- P-p-p… - nie mogło przejść jej przez gardło.
- Mikasa! Nie wygłupiaj się! - warknął brunet.
- Prze…praszam - wycedziła w końcu. Nigdy cię nie zaakceptuję, ty stary…
- Dziękuję. Zadowolony, Eren? - Rivaille skierował swój wzrok na ukochanego.
- Bardzo! - uśmiechnął się chłopak.
- No to świetnie! Już myślałem, że imprezę szlag trafi, a dobra zabawa i jedzenie (w szczególności) czekają! - zawołał Armin. Wszyscy zgodnie wzięli się do przygotowań, a kwadrans później stali przy nakrytym stole.
- Wow! Sami to ugotowaliście?! - zawołał z podziwem Eren.          
- Podzieliliśmy się pracą i wyszło nawet spoko - odparł zadowolony blondyn. - Aaa! Właśnie! Mamy dla was taki mały prezent na wstępie… Właściwie to dla pana Leviego… - przypomniał sobie błękitnooki.
- Proszę, mówi mi Levi - rzekł ciemnowłosy, wchodząc do salonu.
- No tak, L-Levi... proszę, to dla ciebie… - powiedział onieśmielony i podał mu długą, wąską i czerwoną torebkę. Oczywiście znajdował się w niej alkohol. - Nie wiedzieliśmy co dla pan-To znaczy, co ci kupić, bo nie znamy cię tak dobrze jak Eren i postawiliśmy na…
- Tradycyjną flaszkę? Serio? - parsknął Jeager, krzyżując ręce na piersi.
- A miałbyś lepszy pomysł? - wycedził przez zęby przyjaciel.
- Przymknij się. W końcu to prezent dla mnie - odezwał się do swojego kochanka.
- N-No tak - westchnął i objął mężczyznę ramionami od tyłu, po czym przymknął swoje powieki, rozkoszując się ciepłem bijącym od jego ciała i zapachem perfum jakich używał na specjalne okazje.
- Eren - usłyszał, jak czarnowłosy wymawia jego imię w ostrzegawczym tonie. Chłopak otworzył oczy, jakby obudził się z głębokiego snu i pierwsze, co zobaczył to dwie pary, lekko przestraszonych oczu. Od razu wypuścił Rivaille ze swojego uścisku. Muszę się pilnować! - przygryzł dolną wargę i uciekł wzrokiem.
- „Château Haut Villet”? - przeczytał z francuskim akcentem, gdy wyciągnął ciemną butelkę.
- Pan w winiarni mówił, że to jakaś nowość i będziemy zadowoleni - oznajmił Armin.
- Jaki rocznik? - zapytał, idąc w stronę kuchni.
- Chyba dwutysięczny... - odparł niepewnie blondyn, po czym zerknął na zielonookiego. Eren stał jak słup soli, wciąż pogrążony w zamyśleniu o gafie jaką popełnił…
- Eren, chodź za mną. Pomożesz mi z winem - poprosił go mężczyzna. Chłopak zamrugał kilkakrotnie i ruszył do kuchni, gdzie agent już zaczął szukać korkociąg. Kiedy go znalazł, ciemnowłosy spojrzał na bruneta wymownie. - Podejdź do nie. Muszę ci coś powiedzieć - jego oczy lśniły na jasnoniebieskim kolor, niczym dwa lodowce. Brunet przybliżył się kilka kroków do swojego ukochanego. Levi otworzył butelkę wina i odłożył ją na blat. Następnie złapał go za biodro i przyciągnął do siebie tak, by stykali się ciałami.
- Lev-?! - zdziwił się.
- Nie możesz się opanować przez te kilka minut? Wiesz, co musieli pomyśleć sobie twoi przyjaciele? Obchodzi cię to choć odrobinę? - szeptał do jego ucha, lekko je przygryzając.
- Nnn-tak. Masz rację… prz-przepraszam - odpowiedział jękliwie.
- Dobrze, że się zgadzamy, a teraz opanuj się i pomóż mi zanieść kieliszki, jakby nic się nie wydarzyło, jasne? - zamruczał, wywołując u młodszego kolejną falę rozkosznych dreszczy.
- Levi... - jęknął z wyczuwalną nutką prośby.
- Co znowu? - zapytał, dryfując ręką po plecach szatyna.
- Pocałuj mnie… - poprosił szeptem, przymykając powieki.
- Pocałunki są tylko dla grzecznych chłopców, E-r-e-n - przeliterował jego imię wprost do ucha. Nogi zielonookiego były jak z waty. Zadrżał i oparł się o zmywarkę. Następnie podniósł wzrok na anielską twarz Rivaille. Na jego ustach widniał szelmowski uśmieszek, a w oczach ujrzał tajemniczą iskrę.
- Jesteś podły - mruknął niezadowolony. Levi pojął kieliszki do wina i wcisnął Erenowi butelkę do rąk.
- A ty napalony. Zajmij się gośćmi to pogadamy o tym wieczorem - ciemnowłosy zmierzył go wzrokiem od góry do dołu, po czym wyszedł z pomieszczenia.


***


- Jedzenie było wyśmienite! Teraz czas na prezenty! - zawołał entuzjastycznie blondyn w jasnoniebieskiej koszuli.
- Armin… - zwróciła mu uwagę Mikasa.
- Nie mam nic przeciwko - odrzekł Levi, wycierając usta białą serwetką.
- Eren! Rusz tyłek i rozdaj prezenty. Położyliśmy je pod choinką, obok reszty! - rzekł niebieskooki.
- Widzę, widzę - mruknął Eren i kucnął przy drzewku.
- Nawiasem mówiąc, wasze mieszkanie jest niesamowite! Tyle tu wolnego miejsca i jest takie... nowoczesne.
- Dziękujemy - odparł Rivaille, który zwrócił wzrok na ciemnowłosą. Przez całą kolację pilnie obserwowała zachowanie Leviego, tak jakby się upewniała co do faktów, które łączą jej brata i owego mężczyznę. Co skłoniło Erena do takiego wyboru? Uroda? Wspólna praca? Ambicja? Nie mogła tego pojąć...
- Mam je rozdać od razu czy dawać po kolei? - zapytał brunet, trzymający pakunki.
- Rób, jak chcesz - odrzekł blondyn z uśmiechem. Szatyn postanowił rozdzielić prezenty, aby mogli je otworzyć wspólnie.
- Nie powinniśmy otwierać ich jutro rano? - zapytała Mikasa, oglądając torebkę ze wzorem w zielone choinki.
- Powinniśmy, ale nie mogę się już doczekać, więc otworzymy je dzisiaj! - odpowiedział Armin, rozrywając papier swojego prezentu. Eren podszedł niepewnie do Leviego i położył mu na kolanach czarną, elegancką torebkę. Niepostrzeżenie pochylił się nad nim i szepnął „nie zasłużyłeś”. Rivaille spojrzał w szmaragdowe tęczówki i lekko się uśmiechnął. Chłopak usiadł i sam zaczął rozpakowywać swoje prezenty. Armin dostał specjalną kolekcję książek Harry’ego Potter’a od Erena i nowego Kindle’a od Mikasy, która otrzymała nowy, piękny szalik i kartę do Starbucks’a na kawę, którą tak uwielbiała pić (oczywiście w pośpiechu). Od Armina natomiast dostała rękawiczki oraz mp3 z nawigacją do biegania. Eren otworzył prezent od blondyna. Dostał PSP, a od Mikasy ramkę ze zdjęciem mamy, taty, Mikasy i Erena (to był prezent przekazany od rodziców) oraz książkę, skarpety, nowy kalendarz i sweter z reniferem.
- Mikasa… znowu kupiłaś za dużo. Umawialiśmy się po jednym prezencie! To absurd! - roześmiał się Eren.
- Zamknij się! To ty dałeś mi kartę do Starbucks’a! - warknęła zirytowana dziewczyna.
- A co innego mogłem ci kupić? Cokolwiek bym ci nie kupił i tak byś się dąsała! Myślałem, że karta ci się przyda, bo nie będziesz musiała tracić czasu na wyszukiwaniu w portfelu kasy na kawę! Proste? - wyjaśnił, krzyżując ręce na piersi.
- Mogłeś pomyśleć o czymś bardziej… rodzinnym - mruknęła niezadowolona. Albo romantycznym… - dodała w myślach.
- Nie wytrzymam! - brunet oparł czoło o blat stołu.
- Eren! Nie załamuj się! - zaśmiał się Armin, po czym posłał czarnowłosej znaczące spojrzenie.
- Levi, odpakuj swój prezent… - mruknął zielonooki do Rivaille. Mężczyzna westchnął i rozchylił torebkę.
- Mówiłem ci, że nie chcę prezentów, pamiętasz? - odparł, sięgając do środka.
- I ty naprawdę myślałeś, że nic ci nie kupię? - parsknął,  wpatrując się w twarz mężczyzny. Levi wyciągnął z torebki czarne, nieduże pudełko.
- Co to jest? - zapytał, obracając tajemniczy kwadrat.
- Otwórz i się dowiedz - odrzekł z uśmiechem. Rivaille podniósł wieko i zobaczył czarno-srebrny zegarek firmy Michael Kors.
- Skąd to masz? - ciemnowłosy spojrzał podejrzliwie na chłopaka.
- No kupiłem, a co myślałeś?
- Nagle taki kasiasty, hmm? - zmrużył swoje oczy.
- O co ci chodzi?! Nie masz pojęcia ile na niego oszczędzałem! I jeszcze jedno, jeżeli myślisz o oddaniu, to nie przyjmują zwrotów!
- Sprawdzimy to - odparł, mierząc się z młodszym wzrokiem.
- Nie, nie sprawdzimy i masz go ubrać. Teraz - rozkazał, po czym założył mu zegarek na lewy nadgarstek. - Prezentuje się perfekcyjnie... - pochwalił z szerokim uśmiechem.
- Masz rację, jest naprawdę piękny - dodał Armin, podziwiając drogi prezent. Mikasa nie odezwała się ani słowem, ponieważ poczuła narastające ukłucie w piersi, potocznie zwane zazdrością...
- No więc, co teraz? - zapytał zielonooki, kiedy skończyli temat prezentów.
- Czas na moje gry! - potarł dłonie blondyn i wyjął ze swojej torby sprzęt do karaoke.
- Nieee! - jęknął Eren.
- O taaak! - odparł z uśmiechem. - Gramy dwa na dwa! - oznajmił błękitnooki. Po dłuższej chwili udało mu się podłączyć kable do telewizora Leviego i uruchomić grę.
- Ja i Mikasa na Erena i Leviego. Pasuje?
- Nie mogę się doczekać... - mruknął Jeager z szyderczym uśmiechem na ustach, gdy zobaczył reakcję Leviego. Od razu zmienił swoje nastawienie, wyobrażając sobie śpiew Rivaille. Powstrzymywał się, aby nie wybuchnąć śmiechem…
- Wybrałem same świąteczne piosenki, to do dzieła! - Arlet rozpoczął grę. Na pierwsze starcie śpiewali Armin i Eren. Blondyn wygrał. Kolejną rundę stoczyli Mikasa z bratem. Czarnowłosa wygrała ze znacznie większą przewagą.
- Kurde... - mruknął brunet, przygryzając dolną wargę.
- Śpiewasz jak mały, miauczący kotek - podsumował Levi, popijając wino z kieliszka.
- Jestem ciekawy jak tobie pójdzie, bo wiesz co? Teraz twoja kolej! - wskazał na ekran.
- Nic na to nie poradzę... - agent wziął mikrofon od chłopaka. O dziwo, Levi radził sobie bardzo dobrze. Tak naprawdę, to… jego głos był NIESAMOWITY! Szatynowi opadła szczęka ze zdziwienia. Przez całą grę Rivaille wygrywał za każdym razem, gdy śpiewał. W końcu, od zwycięstwa dzieliła ich jedna bitwa na głosy, w której mieli zaśpiewać (po raz pierwszy) Mikasa i Rivaille.
- Dajesz Levi! Wierzę w ciebie! - zawołał Eren.
- Wygrasz to Mikasa! - krzyczał błękitnooki. Po chwili zaczęła lecieć piosenka „Miss you most (at Christmas Time)”. Ich głosy były idealne dobrane. Tworzyły perfekcyjny duet. Armin i Eren byli wprost oczarowani tym wykonaniem. Nikt nie zauważył, iż nastąpił koniec piosenki. Wygrała Mikasa. Młody blondyn rzucił się na dziewczynę i zaczął podskakiwać wokół niej. Levi usiadł obok Erena i napił się wina.
- Jesteś niesamowity, wiesz? - szepnął mu do ucha młodzieniec.
- Wiem, ale lubię słyszeć to z twoich ust - odparł z uśmiechem. Brunet dyskretnie ścisnął jego dłoń i ucałował w policzek.


***


Wieczór upłynął spokojnie. Cała czwórka na zmianę grała w karty lub śpiewała kolędy. W pewnym momencie Levi postanowił pozmywać i zostawić przyjaciół na chwilę samych, w swoim towarzystwie. Ciemnowłosy zaczął myć talerze, kiedy usłyszał kroki. W pierwszej chwili pomyślał, że to był Eren. Jednak się pomylił…
- Możemy chwilę porozmawiać? - usłyszał kobiecy głos.
- Proszę - odpowiedział i spojrzał na znajomą dziewczynę w czarnej sukience. To będzie długa rozmowa... - pomyślał w duchu.



*****

Cześć Słodziaki! ;*


Zauważyłam, że te moje rozdziały świąteczne dłużą się i dłużą… Gomen! xD Mam nadzieję, że nie zrazicie się faktem, iż wstawiam te posty… tak jakby już po świętach, a ja wciąż celebruję w rozdziałach… :-/

Tak w ogóle, to… Szczęśliwego Nowego Roku! :D Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy niż poprzedni i „do przeżycia” ;). Niedługo rocznica bloga! (gdzieś w lutym) Pomyślę nad jakimś Specialem z tej okazji ^^ ale na razie skończę tą serię i zacznę pisać dalej „Lost in the Darkness”. Co później? - Mam już super pomysł na nowe opowiadanie! Nigdy byście nie zgadły, co w nim będzie… Sama się dziwię… To tak w informacji do planów na ten rok :)

Wiem… obiecałam już sceny hot w tej części, a tu nic… Pracuję nad tym. W zamian macie aż… dziewięć stron opowiadanka! :D Mam nadzieję, że Wam się spodobało! ^^

PS Prezenty od Hanji pojawią się w następnym rozdziale :)


Joleen :*

10 komentarzy:

  1. Pff... Hahahaha xD kolekcja książek Harry'ego Pottera mnie rozwaliła ;D Och Geez ! Ty to masz szalooone pomysły ;3 (mamo brzuch mnie boli od śmiechu ! Help !) A jeszcze lepszy Armin i jego cudowne gry ^^ . Nie no nie wyrabiam xD. Ten rozdział aż ocieka zajebistością i.... no i czym jeszcze ? Nie umiem tego wyrazić słowami :p. Cieszę się niezmiernie, że rozdziały Ci się dłużą, to dobry znak (i tym lepiej dla napalonych czytelniczek, takich jak ja. No co? Nie oszukujmy się, jestem napalona...na Twoje opowiadania rzecz jasna !! *szczerzy się* :D) Czekam na kolejny i pozdrawiam Cię gorąco :D ~M.~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymyślenie prezentów dla bohaterów było dla mnie dość ciężkim wyzwaniem, ale cieszę się, że wyszło jak wyszło :)

      Znowu wyczuwam jakieś nieczyste myśli... Boje się pomyśleć co będzie w komentarzach pod następnym postem xD

      Dzięki i również pozdrawiam ;)

      Joleen :*

      Usuń
  2. PS. od ~M.~ :
    Uhuhu ^^ Rocznica bloga *o*. Trzeba kupić szampana xD (albo dwa :p)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, to opowiadanie jest GENIALNE!!!! ^^
    Czemu miałybyśmy się zrazić tym, że wstawiasz tak świetne opowiadania? Nie pojmuję... ;p
    A teraz wyobraź sobie, że mój pierwszy zamysł, kiedy zaczęłam pisać "I'm Only Human", opierał się na tym, że Levi... Śpiewał...! ;p ^^ Postanowiła to jednak zmienić :p
    A wracając do Twojego opowiadanie - jest świetne! ^^
    Nie mogę się doczekać następnego!
    Niestety muszę kończyć rozpisywanie się... :p
    Ave Joleen! ;) ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;D Och jak słodko ^^ Wiedziałam, że zadowoli Cię dodatkowa część opowiadania :)
      PS. Muszę w końcu ponownie odwiedzić Twojego bloga... xd

      Usuń
    2. Oczywiście, że mnie zadowoliło. Zawsze zadowala ;) ;p
      A zapraszam do siebie, zapraszam ^^ :D ;)

      Usuń
  4. Wpadłam jeszcze na chwilkę ;)
    Rocznicę bloga masz 6 lutego (Tak, tak, jak wpadłam pierwszy raz na Twojego bloga, zapisałam sobie w kalendarzyku) ;p ^^
    Jeszcze raz wychwalam Twoje opowiadanie i zmykam, bo niestety nie mam dzisiaj zbyt wiele czasu :p
    Ave Joleen! ;) ^^
    PS. Ach, no tak... Zapomniałam w poprzednim komentarzu dodać tekstu:
    "Tak oto przybywam ja, Twoja wierna czytelniczka!" xD ;p :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG! Naprawde zapisałaś...? :O *//.//*
      Jesteś niesamowita!!! <3
      Arigatou! ^^ ( za komenty i pamięć)

      Pozdrawiam ciepło

      Joleen :*

      Usuń
    2. Joleen... Ty naprawdę myślałaś, że nie będę pamiętać?
      Tytuł Najlepszej Czytelniczki EVER, raczej nie opiera się tylko na czytaniu i komentowaniu (A ja uświadomiłam sobie, że dwa moje komentarze pod jednym postem, to minimum. xD).
      Mam zapisaną w kalendarzu datę urodzin bloga, skomentowałam wszystkie Twoje posty, Twój blog znajduje się u mnie, na liście ulubionych, zarówno w głowie i na blogu ;)
      Proszę i dziękuję, również pozdrawiam ;) ^^
      Ave Joleen ;) ^^ :D

      Usuń
  5. Wyobraziłem to sobie.
    Boże, nie...

    OdpowiedzUsuń