„Lost in the Darkness” UWAGA+16!!!
- Chłopcze! Halo! Pobudka! - usłyszałem kobiece nawoływania. Otworzyłem oczy. Znów ta jasność... Czy to kolejne piekło? - Spójrz na mnie - rozkazał nieznajomy głos. Moje oczy skierowały się ku górze. Ujrzałem dorosłą kobietę. Była wysoka i chuda (a raczej wychudzona, jak na pierwszy rzut oka). Włosy w kolorze brązowych, jesiennych liści miała uczesane w elegancki kok i nosiła czarną, koronkową sukienkę z długim rękawem, sięgającą do samych kostek.
-
Gdzie... jestem? - zapytałem ostatkiem sił.
- Już się bałam, że nie potrafisz mówić - odetchnęła z ulgą i poprawiła okulary na
nosie. Następnie zaczęła czytać jakieś papiery, które miała w ręce.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. W pokoju o ścianach w
kolorze piany morskiej znajdowały się stara
komoda, lustro, zegar, biurko, szafa i pojedyncze łóżko, na którym leżałem. Dlaczego tu jestem? Kim była ta kobieta?
-
Jak się nazywasz, chłopcze? - zapytała mnie niespodziewanie.
- Ja... nie wiem - odpowiedziałem cicho, wpatrując się w sufit.
-
Jak to nie wiesz?! Mów prawdę! - zawołała wyraźnie zirytowana.
-
Nie pamiętam - wyszeptałem. W mojej głowie panowała czarna dziura. Niczego
tam nie było. Żadnych imion, nazwisk ani wspomnień…
-
Jestem taki… zmęczony - czułem, jakby moje ciało ważyło z tonę. Nie mogłem się
poruszyć.
- Boże, co to ma znaczyć? - warknęła i poczęła coś notować w swoim kajecie.
-
Kim pani jest? - spytałem, spoglądając w jej stronę.
-
Musisz coś na siebie założyć. Na komodzie masz przygotowane ubranie. Pan wraca
wieczorem. Do tego czasu będziesz tu odpoczywał - wyjaśniła krótko, ignorując moje pytanie, po czym wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi.
Usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Zamknęła mnie. Jak zwierzę, czyjąś własność… Czemu nic nie pamiętam? Kim jestem? Ile mam lat? Kim był… „Pan”? -
dręczyły mnie kolejne pytania. Postanowiłem coś na siebie ubrać, ale
moje ciało ani drgnęło. Nie mogłem również zasnąć. Leżałem jak kłoda, wpatrując
się w bezczynnie sufit i wsłuchując się w tykanie zegara, który stał w kącie pokoju obok okna.
Minęła godzina. Udało mi się zapanować nad swoimi palcami od rąk i nóg. Niestety
reszta ani drgnęła. Usłyszałem zbliżające się kroki. Nagle do pokoju ktoś wszedł.
-
Etto… Witaj. Nie śpisz? - usłyszałem melodyjny głos, przypominający lejący się, słodki miód. Nie skrzeczący, tak jak u poprzedniej, surowej kobiety, która mnie przepytywała.
-
Nie śpię - odpowiedziałem zwięźle. Po chwili usłyszałem jak nowo przybyła osoba podeszła do
mojego łóżka. Spojrzałem na nią. Była przepiękna. Miodowe włosy i oczy, drobna
figura, porcelanowa cera… jak u anioła. Miała na sobie biały żakiet,
spódnicę do kolan i obcasy.
- Mam
na imię Petra. Słyszałam o tobie… Jestem psychologiem. Chcę ci pomóc - powiedziała i
usiadła na krześle przy posłaniu. - A
więc… jak masz na imię?- Znowu to samo...?
-
Nie wiem - odparłem, coraz bardziej zmęczony.
-
Możesz usiąść?
-
Nie mogę się poruszyć - westchnąłem sfrustrowany.
-
To ci pomogę - zaoferowała, po czym wstała, wzięła mnie za ramiona i podniosła niczym szmacianą lalkę. Następnie oparła wygodnie plecami o ramę łóżka, abym się utrzymał w nowej pozycji. -
Lepiej?
-
Nie wiem - mruknąłem, zerkając w bok.
-
Nie dali ci ubrania? - zdziwiła się, rozglądając po pomieszczeniu.
-
Mam je na komodzie…
-
Rozumiem - odparła i odeszła o kilka kroków. Wzięła niewielki stosik do dłoni i wróciła do mnie. Potem ostrożnie zaczęła mnie
ubierać. -
No i już. Wyglądasz o niebo lepiej! - pochwaliła z uśmiechem.
-
Gdzie jestem? - przerwałem jej chwilę zachwytu.
-
Eh? - zdziwiła się. -
Nic nie wiesz? - zapytała, marszcząc lekko brwi. Właśnie. Nic nie
wiedziałem. Wszyscy dookoła wszystko wiedzą, a ja? Dlaczego mam pustkę w głowie? Dlaczego nic nie pamiętam?
-
Proszę... Błagam! Powiedz mi co o mnie wiesz! Cokolwiek! - złapałem ją niespodziewanie za ramiona. Moje serce prawie pękło
na drobne kawałeczki. Tak bardzo pragnąłem przypomnieć sobie cokolwiek. Od kiedy otworzyłem oczy, w mojej głowie panowała niezmierna pustka. Zdążyłem już znienawidzić tego dręczącego uczucie z całego serca.
-
Dobrze, tylko spokojnie. Wszystko ci powiem - odparła i położyła swoje dłonie na moich. Zadrżałem i opuściłem swoje ręce wzdłuż ciała. - Na razie nie mam zbyt informacji. Wiem tylko, że jesteś
niepełnoletnim chłopcem, który został sprzedany na handlu żywym towarem. Moja
przyjaciółka ustala twoją tożsamość, abyśmy mogli zwrócić się do twojej rodziny.
-
Sprzedany… na handlu…- wyszeptałem, analizując jej słowa. To ma sens. Te światła, krzyki... "Sprzedany"... - w pewnym momencie zakręciło mi się w głowie.
-
Razem z moją grupą pracujemy nad rozpowszechniającymi się porwaniami nieletnich oraz innymi przestępstwami w tym mieście -
powiedziała ze smutkiem wypisanym na twarzy. -
Chcemy temu zaprzestać. Wczoraj
dowiedzieliśmy się o wydarzeniu, mającym związek z handlem żywym towarem.
Postanowiliśmy się wybrać na miejsce sprzedaży i w końcu zamknąć tych drani.
Musieliśmy zgrywać pozory zainteresowanych, więc mój przyjaciel ze
stowarzyszenia postanowił wziąć udział w licytacji… Twojej licytacji. Niestety
nie udało nam się ich złapać, ale zdążyliśmy zabrać cię ze sobą. Co do twojego
pobytu tutaj, to jesteś teraz w pokoju, na strychu pana tej posiadłości.
- Rozumiem…
Dziękuję, że mi pani o tym powiedziała - odpowiedziałem, przymykając na chwilę ciężkie powieki.
- Mów mi Petra. Kiedy ludzie mówią mi na "pani" czuję się strasznie stara - uśmiechnęła się przyjaźnie i wsunęła
złoty kosmyk za ucho.
-
Petra... to piękne imię - powiedziałem cicho i nagle poczułem się okropnie senny.
-
Dzię-Ach! Chłopcze…! - jej widok rozmył mi się przed oczami, a po krótkiej chwili straciłem przytomność.
*****
Witajcie
kochani! :)
Kolejne
opowiadanie! <3 Zupełnie nowiusieńkie! Zawsze chciałam coś takiego napisać ^^
Wybaczcie, że tak późno dodaję ten post (prawie dwa tygodnie!!), ale mam dużo sprawdzianów i nauki na głowie. Postaram się dodawać rozdziały regularnie, obiecuję :)
Mam nadzieję, że prolog i pierwszy rozdział Was zaciekawił i
polubicie zupełnie nowe przygody naszych bohaterów z SnK. Czekam na Wasze opinie :)
Joleen :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz