„Lost in the Darkness” UWAGA+16!!!
Levi nie spuszczał ze mnie swoich kobaltowych oczu. Patrzył na mnie tak, jakby czekał aż zmienię zdanie. To chyba było oczywiste, że chciałem wiedzieć. Tak przynajmniej mi się zdawało… Ciemnowłosy zerknął na kartkę, którą trzymał w dłoniach, a moje serce zabiło szybciej.
- Nazywasz się Eren Yeager. Urodziłeś się 30 marca
1998 roku. Twoimi rodzicami są Carla Yaeger, która zmarła w
wyniku zamachu na wasz dom rodzinny oraz
poszukiwany za zbrodnie nielegalnych testów „naukowych” na ludziach i
zwierzętach, ojciec- Grisha Yeager. Po śmierci matki mieszkałeś w dzielnicy
Shina, która została zaatakowana przez terrorystów, którzy cię porwali i
sprzedali na handlu nieletnimi. A teraz jesteś pod naszą opieką, w moim domu -
opowiedział krótko, po czym wyjął z kieszeni spodni paczkę papierosów. Niedługo później w pokoju zaczął unosić się szary dym i nastała grobowa cisza.
- Czyli… jestem sierotą - stwierdziłem, wpatrując się w podłogę.
- Przykro mi -
Nie mam nikogo. Nie mam dokąd
wrócić. Nikt na mnie nie czeka… - ponure myśli krążyły po mojej głowie.
Atmosfera była ciężka. Dwie kobiety wyglądały na zamyślone i zatroskane tym, co
usłyszały. Jednak ku mojemu zdziwieniu, ja nic nie czułem. Żadnego smutku,
rozpaczy czy bólu po utracie bliskich. Oczywiście, nie byłem też zadowolony z obrotu spraw, lecz... nie zmieniło to, moich odczuć. Może to dlatego, że nie znałem tych ludzi? Albo po prostu to
do mnie nie docierało jak należy?
- Co teraz z nim będzie? Zazwyczaj porwani nieletni
mieli jak wrócić na stare śmieci, ale okazuje się, że to nie dotyczy wszystkich
przypadków... - przemówiła Hanji.
- Są dwa wyjścia z tej sytuacji. Albo znajdziemy
Grishę i oddamy go w ręce psychopaty-naukowca, albo znajdziemy mu opiekę
rodziny zastępczej - powiedział spokojnie czarnowłosy, po czym zaciągnął się swoim
papierosem.
- Najgorsze jest to, że wątpię, żeby jakaś „normalna”
rodzina się nim zaopiekowała. W tym mieście jest zbyt niebezpiecznie, a
miejscowi są… nieprzyjaźnie nastawieni - kontynuowała brunetka.
- Czyli…? - zapytałem.
- Powiedzmy, że prędzej by ciebie sprzedali bądź
zjedli niż się tobą opiekowali - wyjaśnił Levi, składając papiery z powrotem do
białej teczki.
- Co to ma być za miasto? - mruknąłem cicho i spuściłem
głowę w dół. Czułem się w jakimś niedorzecznym horrorze, w którym grałem główną
rolę. Zwłaszcza, że na końcu po głównego bohatera zazwyczaj przychodziła zjawa w czarnej
pelerynie i zabijała go w nadzwyczaj brutalny sposób… Nieciekawie się układał
początek mojego nowego życia.
- To miasto to prawdziwe Gotham City, a my robimy za Batmana - porównał Rivaille, wsadzając sobie nowego papierosa do ust.
- A co z władzami? Nikt się nie zainteresował tutejszą
sytuacją? - zdziwiłem się.
- Władze? Zwinęli się przy pierwszej okazji. Wszystko dzięki nowemu burmistrzowi. Jest marionetką mafii. Korzystając z władzy, wprowadzili własne zasady. Brak edukacji, prosząca o pomstę bieda wśród niższych warstw społecznych... Ludzie stali się obłąkani i gotowi na
sprzedaż czegokolwiek, nawet własnej duszy...
- Dlatego Eren nie może tutaj zostać! To miasto jest
zbyt niebezpieczne! - zawołała Petra i poderwała się z sofy. W jej oczach widziałem
iskrzące się płomienie. Ciemnowłosy utrzymywał z nią przez chwilę kontakt wzrokowy, po
czym zwrócił wzrok w stronę okna.
- Zgadzam się! Chłopak ma zaledwie szesnaście lat! Powinien iść do szkoły, poznać nowych przyjaciół, zakochać się w
ładniutkiej dziewuszce i żyć własnym życiem! Tutaj tylko go zniszczą! - odezwała
się pełna entuzjazmu brunetka.
- Hanji, czasami mnie przerażasz - prychnął Levi, odkładając papierosa do popielniczki, leżącej na stoliku.
- Przecież to normalne marzenia nastoletniego
serca! Prawda, Eren? - uśmiechnęła się szeroko i wbiła mi łokieć w bok.
- W życiu nie słyszałem głupszych bredni. Nowi
przyjaciele? Zakochać się? I to jeszcze w „dziewuszce”? Co to ma kurwa być…? -
parsknął sarkastycznie Rivaille.
- To po prostu nie na twoje czasy, staruszku! -
zaśmiała się głośno. Lekki, niekontrolowany uśmiech pojawił się również na moich
ustach.
- Że co?! - wkurzył się, wstał i złapał
Hanji za kołnierzyk białej koszuli.
- Ojej! Ktoś nam się tu zdenerwował! - zanuciła zadowolona, że wytrąciła go z równowagi.
- Zamknij się, ty niewyżyta, czterooka idiotko! - warknął.
- Przestańcie! Oboje! - zawołała zdenerwowana
Petra, kładąc swoje delikatne dłonie na ramionach mężczyzny. - Puść ją, Levi! Wiesz, że tylko sobie żartuje! -
próbowała go uspokoić. Ciemnowłosy w końcu puścił kobietę, która po chwili opadła na
sofę śmiejąc się do łez. Miodowłosa wróciła na swoje miejsce, a Rivaille usiadł
w fotelu i zapalił kolejną fajkę.
- JUŻ WIEM!! - zawołała nagle brunetka. Wszyscy prawie
podskoczyliśmy z zaskoczenia. Levi ze zgrzytającymi zębami już przygotowywał się do
ataku na okularnicę, a Petra patrzyła na niego ze zwątpieniem. - Dopóki nie poszukam ciepłego i rodzinnego domku dla
Erena, zostanie tutaj! - postanowiła bez wcześniejszej konsultacji z kimkolwiek. - Zgadzasz się Eren?
- Eh? Ja? - zdziwiłem się.
- Nie, Święty Mikołaj! Oczywiście, że ty! - zawołała z
uśmiechem.
- To znaczy… To zależy od tego czy… pan Rivaille… się
zgodzi - odrzekłem i spojrzałem ukradkiem na ciemnowłosego.
- Nie widzę żadnych przeszkód - odpowiedział po krótkiej
chwili. Zgodził się… od tak? Po prostu? Dlaczego?
- W takim razie… zostanę. Chociaż nie chcę robić
kłopotu… Dlatego postaram się najlepiej jak mogę! - przysiągłem z pełnym nadziei uśmiechem.
- Och! - zawołała brązowooka i rzuciła mi się na szyję. - To twój pierwszy uśmiech od pobytu tutaj! To dobry
znak! - zachichotała. Spojrzałem na uśmiechniętą od ucha do ucha Petrę i lustrującego mnie pilnym wzrokiem Leviego. Nie wiedziałem o nich zbyt wiele, ale byli dla mnie jak
najlepsi przyjaciele. Moi bohaterowie, którzy próbowali pomóc mi w tym
beznadziejnym horrorze. Wyciągnęli do mnie pomocną dłoń, a teraz, kiedy już stałem na równych nogach, mogłem zacząć iść naprzód.
*****
Ohayo!~
Rozdział wstawiony na prośbę z wcześniejszych komentarzy
^^ (dzięki za wsparcie!)
Eren zostaje w rezydencji Leviego przy Morowym
Jeziorze! Jeej! Można powiedzieć, że właśnie od tego momentu zaczyna się
prawdziwa i niezrównoważona historia młodego bruneta. Co będzie się działo? -
Sama nie wiem, bo muszę zacząć pisać dalsze rozdziały xD.
Liczę na to, że kolejny rozdział Wam się spodobał i
opiszecie poniżej swoje wrażenia :)
Joleen :*
Słodkie ^^ ty to masz talent do pisania opowiadań, podziwiam cię. Z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział ;3
OdpowiedzUsuńD-dzięki ^////^
OdpowiedzUsuńSzczególnie za wsparcie :D
I cieszę się, że wciągnęło Cię moje opowiadanie ^^
no wiesz... już od dłuższego czasu regularnie odwiedzam tę stronkę :D i każde twoje opowiadanie bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuń>////< Arigatou!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje komenty na szkolnej przerwie :D
a ja uwielbiam czytać twoje opowiadania o 3 w nocy ;3
OdpowiedzUsuńAle suuper!!! <3! ^^
OdpowiedzUsuńTo jest boskie <3
WoW... *o*