piątek, 20 marca 2015

AkaFuri "Your love is mine!"

Opowiadanie yaoi - Akashi Seijūrō x Furihata Kōki





- Kouki, Kouki, Kouki...
- O co znowu chodzi Akashi-san?
- Spójrz na mnie.
- Nie. Muszę powtórzyć matematykę.
- A ja muszę ci coś ważnego powiedzieć...
- Przed chwilą mówiłeś to samo i nie było to nic ważnego!
- Ale tym razem jest inaczej...
- Tak? Jakoś w to nie wie-
- Kocham cię, Kouki.


***

Co to miało być do cholery?! Akashi-san się we mnie zakochał?! Dobre żarty! Na pewno już się domyślił, jak ukradkiem go obserwuję i denerwuję się, gdy jest blisko. Pewnie ma niezły ubaw! - myślał nerwowo szatyn, idąc przez korytarz. Otóż on i Akashi Seijuurou - były kapitan Pokolenia Cudów... przyjaźnili się. Po tym, jak Furihata odszedł z Seirin i przeniósł się do elitarnego liceum Rakuzan, już pierwszego dnia rozpoznał czerwonowłosego chłopaka, którego sam wzrok potrafił prawie zabić. Kouki cały czas miał w głowie dwie, konkretne sceny. Pierwsza - ich pierwsze spotkanie. W jasnej poświacie ujrzał niezbyt wysoką (jak na zawodnika koszykówki) postać w biało-niebieskim stroju. Akashi swoim mrożącym krew w żyłach spojrzeniem sprawił, że brunet nie mógł się poruszyć. Druga - ich starcie podczas finałowego meczu Winter Cup, gdy Riko - dawna trenerka Seirin, kazała mu kryć licealistę. Przez cały mecz Furihata trząsł się ze strachu niczym liść na jesiennym wietrze. Zdążył już wyrobić sobie pewną opinię o Seijuurou. Uważał go za mocnego przeciwnika, bardzo utalentowanego, ale też przerażającego i nieco szalonego...
Pomimo tego, że byli w innych klasach i nie znali się zbyt dobrze... absolut postanowił się przywitać i uciąć krótką pogawędkę. W następnych dniach, gdy chłopacy widzieli się na korytarzach, wymieniali spojrzenia albo ukłony. Później szatyn dołączył do klubu koszykówki, gdzie Akashi był kapitanem drużyny i chętnie pomagał Koukiemu na treningach. Z czasem zawodnicy zaczęli spotykać się coraz częściej poza boiskiem...
Czerwonowłosy zapraszał Furihatę na kawę, czasami grali razem w shougi lub też po prostu prowadzili długie, szczere rozmowy. Kilka miesięcy później ich więź zacieśniła się tak bardzo, że czerwonowłosy mógł czuć się swobodnie w jego towarzystwie, a Kouki spędzał każdą swoją wolną przerwę z Seijuurou. W pewnym momencie brązowooki zrozumiał, iż nie obchodzili go znajomi z klasy ani piękne dziewczęta. Liczył się tylko on...
- Kso...! - jęknął szatyn, gdy uderzył się o niezauważone wcześniej drzwi i boleśnie upadł na podłogę. Zaczął rozmasowywać bolącą, prawą kończynę.
- Kouki? - nagle usłyszał znajomy głos.
- A-A-Akashi-san! Ohayo... - przywitał się zawstydzony zaistniałą sytuacją. Obok niego kucnął chłopak w mundurku Rakuzan.
- Co ci się stało? Nic ci nie jest?- zapytał opiekuńczo.
- N-nic takiego. Po prostu się uderzyłem...
- Musisz być ostrożniejszy, Kouki - Furihata usiadł stabilniej na podłodze, opierając się plecami o ścianę.
- Wiem o tym - westchnął ciężko i spuścił głowę. Kapitan podał mu nową butelkę wody z jego białej torby. Kouki uśmiechnął się lekko, otworzył butelkę i przysunął ją do swoich ust.
- Chociaż zawsze uważałem twoją niezdarność za coś niezwykle uroczego... - dodał z uśmiechem, na co nastolatek zachłysnął się wodą i zaczął kaszleć. Akashi pokręcił lekko głową i poklepał go między łopatki. Brunet złapał się za zduszone gardło. - Co się z tobą dzieje? Powiedziałem coś złego? - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo... - fuknął w myślach koszykarz.
- Nie, skąd - odparł ze sztucznym uśmiechem, oddając mu butelkę. Shiiit...
- Kouki... Ty krwawisz! - zauważył w pewnym momencie Akashi.
- Niemożliwe! - zawołał, widząc niewielką plamę krwi na spodniach.
- Wstawaj! Idziemy do pielęgniarki!

***

- Auć! To boli! - poskarżył się Furihata.
- Przecież muszę jakoś oczyścić tę ranę - odpowiedział Seijuurou na nowo przykładając wacik nasączony spirytusem do rany.
- Ittai! - jęknął i zacisnął mocno powieki. Z czasem uczucie pieczenia powoli ustępowało. Szatyn podniósł swój wzrok na czerwonowłosego. Na jego twarzy malował się spokój i koncentracja. Po chwili zaczął zawiązywać bandaż na zranionym kolanie przyjaciela. Furihata czuł mrowienie tam, gdzie dotykały go smukłe palce absoluta...
- Gotowe - oznajmił, odstawiając apteczkę na miejsce.
- Dziękuję ci, Akashi-san. Jesteś wielki - podziękował mu. Chłopak zrobił dziwną minę, jakby go coś zabolało, a następnie oplótł Furihatę ramionami.
- A-A-Akashi-san?!
- Nie strasz mnie tak, Kouki... Co by było gdyby stało ci się coś gorszego? - puls szatyna przyspieszył. Po chwili zwątpienia, odwzajemnił jego uścisk. Zależy mu na mnie... Martwi się... Sam Akashi Seijuurou...! - myślał zarumieniony. Gdy się od siebie odsunęli, Akashi uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na wysokości rany.
- Żeby się dobrze goiło - uśmiechnął się i puścił do niego oko. Twarz szatyna momentalnie przybrała buraczkowy kolor.
- Kawaii...- szepnął cicho, głaszcząc go po rozgrzanym policzku. Furihata przymknął powieki. Nie mógł patrzeć w złoto-czerwone tęczówki. Poczuł się bardzo zawstydzony. - Spójrz na mnie. Nie uciekaj... - szatyn z trudem postanowił spełnić jego prośbę. Czerwonowłosy wręcz pożerał go swoim magnetycznym wzrokiem. Po chwili zaczął się zbliżać w stronę brązowookiego, aż w końcu Kouki poczuł jego chłodne i niezwykle miękkie wargi na swoich. Seuijurou pogłębił ich niewinny pocałunek. Z ust bruneta uciekł niekontrolowany jęk. Kapitan jedną ręką obejmował go w pasie, a drugą dryfował po odkrytej nodze. Ciało Furihaty wydawało się płonąć. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Ścisnął w dłoni materiał prześcieradła. Po pewnym czasie Akashi przestał go całować, a szatyn zaczął w końcu oddychać...
- Podobało ci się? - zapytał zaintrygowany, a brązowooki speszył się jeszcze bardziej.
- J-Ja... Dlaczego, Akashi-san? - mruknął pod nosem, uciekając wzrokiem.
- Mówiłem ci wczoraj, prawda? Zakochałem się w tobie, Kouki. Dlaczego jesteś taki zdziwiony? - odpowiedział, wpatrując się w niego.
- Nie myślałem, że ty tak na serio...
- Gdyby nie było na serio... nie zrobiłbym tego - rzekł stanowczo, przysuwając podbródek chłopaka w swoją stronę. Tym razem pocałował go z jeszcze większą namiętnością. Taką, że szatyn nie potrafił złapać tchu. Utonął w romantycznym uścisku Akashiego oraz rozpłynął w szerokich ramionach...
Seijuurou odsunął swoje wilgotne wargi i spojrzał na zdyszanego przyjaciela.
- D-Dlaczego ja? - zapytał po chwili Kouki.
- Sam nie wiem. Miłości się nie wybiera, prawda? - odparł, zdejmując swoją białą marynarkę z ramion. Furihata zamrugał. Eh...?
- C-C-Co robisz, Akashi-san? - spytał, gdy absolut rozwiązał swój krawat.
- Będę się z tobą kochał, Kouki.- oświadczył wprost Seijuurou.
- E-EEEH?! A-A-Ale...! Co?! Jak?! - zdenerwował się Kouki, lądując na samym końcu łóżka.
- Uspokój się. Nie zrobię ci krzywdy - obiecał, siadając tuż przed szatynem.
- Ale... Aka-
- Ciii, Kouki. Spójrz na mnie - rzekł, przykładając mu palec wskazujący do ust. Duże, czekoladowe oczy skierowały się na postać przed nim. - Czego się boisz? - zapytał, widząc, jak chłopak pod nim cały drży.
- Nie wiem... Zachowujesz się inaczej... - powiedział przerażony.
- Nieprawda. Pragnąłem cię od zawsze - policzki Furihaty oblały się szkarłatnym rumieńcem.
- Kłamiesz... - Robi sobie ze mnie żarty. Niby ja? Atrakcyjny...?
- Nie śmiałbym, wierz mi. Jesteś... Jak to mówią? „Najseksowniejszym kąskiem na całej planecie”? - wymruczał Akashi, całując jego czoło.
- To chyba twoje zdanie... - odburknął speszony.
- Nie wystarczy ci moja opinia? - wtulił się w ramiona czerwonowłosego.
- Wy-starczy... - jęknął, rozkoszując się bliskością ukochanego.
- Cieszę się - szepnął w brązowe kosmyki jedwabistych włosów.
- Etto... Akashi-san? Co do... „tego”... - bąknął w pewnym momencie.
- Tak, Kouki? - wyszeptał, wdychając jego słodki zapach, który działał na niego niczym narkotyk.
- Nie sądzę... żeby to było dobre miejsce... - rzekł, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Kouki...? - Akashi zamrugał ze zdziwieniem.
- Mówię, że się zgadzam! Tylko nie... tutaj... - wyjaśnił, odwracając wzrok.
- W takim razie, dlaczego nie...?
- Nie! Ciągle zapraszasz mnie do siebie. Tym razem to-to ja chcę cię zaprosić...! - przerwał mu.
- Kouki... Ureshii... - Seijuurou ujął jego twarz w dłonie i ponownie pocałował.

***

- A-ka-shi...! - zawołał Furihata, kiedy Seijuurou obcałowywał jego nagą klatkę piersiową.
- Kouki... - szepnął, smakując jego jasnoróżową, wrażliwą skórę na szyi. Brunet przymknął powieki i odchylił głowę w tył. Przez całe jego ciało przechodziły rozkoszne dreszcze. Nie chciał, żeby Akashi przestawał. Chciał mu dać wszystko, co miał. Wszystko, co czuł... - Kouki... Muszę cię o coś zapytać zanim zajdziemy dalej - brązowooki spojrzał na ukochanego.
- Coś nie tak? - zapytał nieco zmartwiony. Nawaliłem, prawda?
- Kouki... Robiłeś „to” z kimś? - w oczach kapitana zabłysła tajemnicza iskra.
- Eh? No... - speszył się chłopak. - Nie - Pewnie pomyśli, że jestem nieudacznikiem! Nie miałem nawet dziewczyny!!
- Nigdy? - dopytał, badając go wzrokiem.
- Nigdy - przytaknął. - To mój pierwszy raz, kiedy... jestem z kimś tak blisko. Wszystko jest takie... nowe. Boję się, ale... jeśli to ty... jeśli to ty jesteś ze mną, to... zgadzam się.
- Jesteś pewien? Wybacz, że wcześniej tak na ciebie naskoczyłem... Sam się zastanawiam, jak mógłbym dopuścić się takiego czynu... Gdybym się wtedy nie opanował... - Koukiemu wydawało się, że ma przywidzenia, ale mógłby przysiąc, iż na policzkach Akashiego na ułamek sekundy pojawił się lekki, różowy rumieniec...
- Nie ma za co - odpowiedział z zadziornym uśmiechem.
- Kouki... Przestań... - Seijuurou zasłonił swoją twarz dłonią. Furihata zamrugał zdziwiony.
- Akashi-san? Coś się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Moja samokontrola podupada... Jesteś... zbyt słodki...! - mruknął chłopak.
- Nie pojmuję... - westchnął szatyn. Czerwonowłosy opuścił dłoń i spojrzał wprost na brązowookiego.
- Kouki, jeżeli zbytnio się zapędzę albo będzie bolało, to...
- Przestań już! Nic jeszcze nie zrobiliśmy, a ty już panikujesz! - zawołał, łapiąc go za ramiona.
- Daj mi dokończyć - powiedział z nutą wyczuwalnego chłodu. Szatyn przełknął ślinę i zamilkł.
- ... to wiedz, że sam się o to prosiłeś i nie mam zamiaru przestać! - powiedział, zamykając mu usta gorącym pocałunkiem. Brunet chciał się jakoś odgryźć lub zaprzeczyć, ale Akashi nie dał mu dojść do słowa...

***

- Dzień dobry, a może powinienem powiedzieć dobry wieczór? - powiedział z uśmiechem Akashi, widząc, jak Furihata budzi się ze snu.
- Która godzina...? - zapytał, przecierając oczy, przypominając przy tym małe kociątko.
- Po dziewiętnastej. Kiedy wracają twoi rodzice? - zapytał Seijuurou, odkładając książkę, którą znalazł na etażerce, obok łóżka szatyna.
- Dzisiaj? Zostają do późna w pracy... Musisz już iść? - zapytał lekko zmartwiony. Absolut przysunął Koukiego do swojego boku.
- A chcesz żebym sobie poszedł? - spojrzał w zamglone, czekoladowe oczy.
- W życiu... - szepnął, wtulając się w ciepłe ciało kapitana. Akashi wczepił swoje palce w brązowe włosy chłopaka.
- Dzwoniłeś do domu? - zapytał, przymykając powieki.
- Tak. Ojciec ma spotkanie biznesowe, więc brak jakichkolwiek zastrzeżeń żebym został jeszcze trochę - odparł ze spokojem. - Kouki... - zaczął w pewnym momencie. Licealista podniósł na niego swój wzrok. - Rozczarowałeś się?
- Wiesz... Nie mam żadnego punktu odniesienia, ale... było... ciekawie - rzekł, oplatając czerwonowłosego w pasie.
- Co przez to rozumiesz? - zmarszczył lekko swoje brwi.
- Błagam... To zbyt zawstydzające... Po prostu... podobało mi się, ok?
- Dobrze - odrzekł z zadowoleniem.
- A-A-A tobie...?
- Hmm?
- Nie zawiodłem cię?
- Ani trochę. Jesteś najlepszy - wymruczał z szerokim uśmiechem, całując jego ciepły policzek.
- T-Ty też... Emm... - bąknął.
- Kocham cię, Kouki. Jesteś mój już na zawsze - wyszeptał mu do ucha.
- Ja też cię kocham... Sei.



*****

Witajcie! ^^


Fu fu fu... Zaznajcie trochę ciepła od mojego ukochanego pairingu! <3 Palce same zaczęły pisać to wyborne dzieło xD

Jestem bardzo nieszczęśliwa, pod tym względem, że jest tak mało opowiadań angielskich, jak i polskich z pairingiem AkaFuri (lub AkaKuro, ale to w drodze wyjątku) :c To nie fair! Piszcie AkaFuri!!! Bo jak nie, to ja zacznę! (hmm, tak szczerze... przecież ten tekst powyżej to chyba to, o czym mówię... ;D *wielka konkluzja*)

PS Chyba czas najwyższy zabrać się za naukę i Lost'a ;)


Joleen :*

9 komentarzy:

  1. *początkowa historyjka*
    Pewnego, pięknego dnia kapral Levi postanowił, że przetrząśnie internety i znajdzie jakieś opowiadanie z pairingu AkaFuri (przecież każdy wie, że kapral kocha ten ship). Szuka, szuka... nic nowego... oy, a co to? - myśli kapral - Joleen i opowiadanie AkaFuri? - przez pierwsze kilka sekund nie kontaktował, gdyż analizował sytuację - cuda się zdarzają! Po czym Levi zabrał się czytanie. I wszyscy żyli długo i yaoistycznie.

    *o rozdziale*
    Akashi jesteś moim mistrzem! (ty też, Joleen!) Ale... gdzie nożyczki? Gdzie są latające w powietrzu nożyczki? ;~; Jednakże rozdział i tak był wspaniały (jak zwykle zresztą).
    Furihata~ jesteś, jak Eren! xD Kawaii z Ciebie ukeś (i dobrze!).

    *końcóweczka*
    Chcem wincyj takich one-shot'ów! (żeby nie było, że wymuszam... ale chcę i już!) xD

    *co do Lost'a*
    Już się nie mogę doczekać, aż specjalnie przeczytałam wszystkie jego rozdziały od początku (no wiesz, słaba pamięć kaprala jest uciążliwa).

    ~Susan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fani AkaFuri łączmy się i piszmy więcej AkaFuri!!! :D
      Nie spodziewałam się, że też jesteś shipperką AkaFuri! ^^ *wieeelki zaciesz*

      Co do latających (sztyletów xD) nożyczek- Akashi musiał przeciąć bandaże Koukiego na biednym kolanku, więc jakiś fragment jest! :D

      Tylko wincyj i wincyj... A kto się za mnie nauczy na setkę sprawdzianów?! :O Tsk... Jaki ten kapral jest zachłanny xD Dopiero co dostał przecież wyczekiwaną Shizayę! ;) *heheszki*


      Joleen :*

      Usuń
  2. Rozdział świetny, mogę go czytać i czytać i czytać. Lost'a wyczekuję już od dłuższego czasu i strasznie się cieszę, że nad nim myślisz. Powodzenie w nauce i duuuużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaj. Zgon 23. To opowiadanie jest takie niewinne, że aż krew z nosa leci ⁄(⁄ ⁄•⁄ω⁄•⁄ ⁄)⁄. Stwierdzam że Tenshi znalazła nowy ship 👍 Joleen plzł jeszcze więcej łonszotów

    Co do szszota
    Brakuje mi nożyczek. A wszyscy wiedza że Tenshi kocha nożyczki ✂❤

    Czytam twojego bloga od dziś i stwierdzam że kocham go i ciebie za te cudne opowiadania. Jaj. Cio tu jeszcze.... Łaaa nie wiem.. Dobla to idę czyta dalej!
    Weny, weny, weny i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mnie odwiedziałaś i zostawiłaś komenta. Mam nadzieję, iż reszta moich rozdziałów również Ci się spodoba! ;)

      PS. Ostatnio tyle wyznań miłosnych <3 *podchodzi do Akashiego*
      -Nee... Akashi-sama, czy w takim razie ja też jestem ,,rozchwytywanym kąskiem?"
      - Bez wątpienia, jednak dopiero po mnie.- oznajmia z triumfalnym uśmiechem, a ja bez najmiejszych wątpliwości przyznaję mu rację (bo to przecież absolut! :D). *The End*


      Joleen :*

      Usuń
  4. Oo tak, to było to, czego szukałam ^^
    Świetne opowiadanie :3

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejkuuu, ale mnie tutaj długo nie było! Ale spokojnie ^^ już wszystko nadrabiam :D Na początku chciałam Cię przeprosić, Joleen, za moją nieobecność. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;).Przez cały zeszły miesiąc miałam...jakby to powiedzieć... "drobne problemy" w szkole i niestety nie miałam ani chwili czasu na czytanie, a co dopiero komentowanie Twoich notek. Do "drobnych problemów" doszło mi jeszcze robienie cosplayu na Magnificon, więc mogłam tylko pomarzyć o chwili sam-na-sam z laptopem i Twoimi opowiadaniami.A teraz przejdźmy do opowiadań :Na jednym wdechu przeczytałam wszystkie zaległe części "lost in the darkness" i jestem oczarowana ^^ Mrrr...rozkręcasz się, Joleen ^^Najbardziej jednak podobał mi się ten oneshot (patrz góra). To było takie słodkie, że och!No, to...chyba by było na tyle, co do opowiadań... a teraz przejdźmy do grzeczności, pozdrowień i takich tam xD Więc...niech wena będzie z Tobą! (napisałabym coś jeszcze, ale za bardzo nie wiem co xd. Nie umiem składać życzeń -,-")
    Pozdrawiam
    ~Kyuubi. (dawniej ~M.~)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okaeri!- wołam z uśmiechem i rzucam się na szyję ;D

      To prawda, długo Cię nie było, ale najważniejsze, że już jesteś i potrafiłaś się ładnie wytłumaczyć ;) xD

      Mam nadzieję, że te "drobne problemy" nie przysporzyły Ci wiele zmartwień i udało Ci się je pomyślnie załatwić ;)
      Mmm... Cosplay <3 Ciekawość mnie zżera xD

      Dziękuję za słowa otuchy i życzenia weny (to naprawdę pomaga! :D) ;*


      Joleen :*

      Usuń