„Lost in the Darkness” UWAGA+16!!!
- Ar-min...?- moje usta same ułożyły to nieznane dla mnie w tamtym momencie imię. Chwilę później poczułem jak ktoś rzuca mi się w ramiona. Zamrugałem i spojrzałem na chudą, drżącą postać, która mnie mocno obejmowała.
- Żyjesz! Ty naprawdę...! Eren!- szlochał roztrzęsiony
blondyn. Mój wzrok napotkały nieco zadziwione, kobaltowe oczy Leviego, który
chwilę później wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Erwinem.
- Armin? Spokojnie. Odsuń się od Erena i...- zaczął
spokojnym tonem Smith.
- Eren! Eren! Eren!- chłopak w kółko powtarzał moje imię. Więc jest jednak ktoś,
kto mnie znał... Z mojej przeszłości...
- Armin, uspokój się. Proszę podejdź...- mężczyzna skierował
się powoli w stronę blondyna.
- ...kasa.- usłyszałem jego niewyraźny szept.
- Eh?- chłopak nagle złapał za moje ramiona i spojrzał mi
prosto w oczy. Jego błękitne jak ocean wypełniony łzami ślepia nie dały mi
jakiejkolwiek możliwości ruchu.
- Eren! Gdzie jest Mikasa? Jest z tobą prawda? Musi być!
Wtedy też byliście razem...!- mówił porywczo. Mikasa... Ona jednak istnieje! W
pewnym momencie moją głowę przeszedł straszny ból.
- Eren!- usłyszałem głos Leviego, ale było już za późno.
Moje myśli stanowiły jeden wielki chaos. Zacząłem widzieć szare obrazy.
Przelatywały mi przed oczami coraz szybciej i szybciej. W kółko ta sama
scena... Dziewczynka w słomianym kapeluszu i sukience stała obok jakiegoś
starego domu oraz uśmiechała się. Obok niej był chłopiec w swetrze i koszuli.
Słyszałem ich głosy. Wołali moje imię. Kiedy wyciągnąłem dłoń w ich stronę...
po prostu rozproszyli się w powietrzu.
- Eren!- moje oczy się otworzyły. Spojrzałem na niewyraźną
postać obok mnie. Siedziałem na podłodze, na holu. Ktoś podtrzymywał mnie za
ramiona.
- Eren, spójrz na mnie. Słyszysz mnie?- mówił głos. Ujrzałem
kruczoczarne włosy. To musiał być on...
- Levi-san? Co... Co się dzieje?- zapytałem nieświadomy
sytuacji. Sufit... wirował. Strasznie bolała mnie głowa i czułem jakbym miał
zaraz zwymiotować.
- Eren. Uspokój się. Pochyl głowę... Erwin! Przynieś mi wodę
i coś zimnego!- Głos Leviego... Ma taki piękny głos...- majaczyłem. Przymknąłem
swoje powieki i spuściłem głowę.
Po co ja się w ogóle narodziłem...?
***
Kiedy ponownie otworzyłem oczy, leżałem na sofie w salonie,
a na czole miałem zimny okład. Tyłem do mnie, na tym samym meblu siedział
ciemnowłosy mężczyzna. Rozmawiał o czymś z Erwinem. Przez chwilę rozkoszowałem
się ciszą i brakiem bólu...
- Eren? Jak się czujesz?- zapytał Levi, który od razu
zauważył, że byłem przytomny.
- Trochę mi niedobrze, ale przynajmniej głowa już mnie nie
boli.- wyjaśniłem ochrypłym głosem. Moje gardło było suche niczym studnia na
pustyni.
- Weź to i się napij.- Levi podał mi szklankę wody oraz
białą tabletkę. Przyjąłem lek bez wahania.
- Co się stało?- zapytałem oddając mu szklankę.
- Rozmawialiśmy z Arminem, ale nie chciał nam zdradzić zbyt
wiele bez twojego udziału. Poza tym jest w pewnego rodzaju szoku. Myślał, że
nie żyjesz i ciągle wypytywał nas o dziewczynę o imieniu Mikasa...
- Ona istnieje...- wyszeptałem na głos.
- Tak. Według Armina, to właśnie wasza trójka trzymała się
zawsze razem. To jej imię powtarzałeś podczas snu...- upewnił ciemnowłosy.
- Hanji już zaczęła przeszukiwać wasze dane.- dodał męski
głos. Spojrzałem na blondyna siedzącego na krześle.
- Gdzie jest Armin?- zapytałem rozglądając się po pokoju.
Chłopaka w nim nie było.
- Zawiozłem go do domu. Jutro idziecie wcześnie do szkoły.-
powiedział Erwin wstając.
- Ja też będę już jechał. Jest dosyć późno, a muszę jeszcze
popracować. Zadzwonię jutro. Levi, zajmij się Erenem.- dodał zabierając swoją
kurtkę z fotela.
- Trzymaj się Eren. Niedługo wszystko się wyjaśni.- zapewnił
z uśmiechem i wyszedł. Spojrzałem na Leviego, który wpatrywał się w palący
ognień w kominku.
- Eren. Mogę cię o coś poprosić?- przerwał długą ciszę
Rivaille. Nasze oczy się spotkały, a ja kiwnąłem.
- Powiesz mi wszystko co przekaże ci Armin. Najmniejsze
szczegóły i fakty, jakie ci wspomni. Chłopak jest bardzo nieufny i nie chciał z
nami wcześniej współpracować. Wiele przeszedł, więc nie ma się czemu dziwić...
Jednak...
- Zgoda.- odpowiedziałem przerywając mu. Zrobię wszystko. Zwłaszcza dla Leviego. Był jedyną osobą, której mogłem zaufać i powierzyć moje
życie...
- Chodź. Musisz coś zjeść.- odrzekł Rivaille wstając z sofy.
***
Nastał ranek. Po prysznicu i założeniu nowych ubrań zszedłem
na dół. Miałem jeszcze trochę czasu do wyjazdu, jednak chciałem nieco ochłonąć.
Stanąłem przy oknie w salonie. Zastanawiałem się jak mam się zachowywać oraz co
zrobić z Arminem. Dlaczego nie chciał powiedzieć wszystkiego Leviemu i
Erwinowi? Czego się tak obawiał? Może jest w coś zamieszany? Może i ja
jestem...?
- Eren?- myślałem, że dostanę zawału. Obok mnie pojawił się
ciemnowłosy w ciemnobrązowym golfie i czarnych spodniach.
- Wystraszył mnie pan.- powiedziałem uspokajając moje
szybkie bicie serca, które z niewiadomych powodów nie ustępowało przy obecności
mężczyzny...
- Jest jeszcze wcześnie. Może zjesz jakieś śniadanie?-
zaproponował Rivaille zerkając na zegarek.
- Nie sądzę, żeby udało mi się cokolwiek przełknąć. Prędzej
ubrudzę tapicerkę w pańskim aucie.- odpowiedziałem z lekkim, nieco wymuszonym
uśmiechem. Kobaltowe oczy przypatrywały mi się uważnie.
- Nie będę cię zmuszał...- o, coś nowego.
-... Zjesz z Arminem w szkole.- wiedziałem, że tak łatwo by
nie odpuścił.
- Levi-san... Jesteś dla mnie zbyt dobry, chociaż już tyle
razy narobiłem panu wstydu.- jestem taki żałosny...
- Ani razu nie czułem się czymkolwiek zażenowany z twojego
powodu.- odrzekł wprost mężczyzna. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- A wtedy w sklepie...?
- Mówiłem ci już, że to była tylko i wyłącznie moja wina,
prawda?
- A-ale wczoraj...
- Wczoraj zrobiliśmy największy postęp od tych kilku
paskudnych dni. Im szybciej dowiemy się prawdy, tym szybciej zamkniemy tych
gnojków do paki i miasto w końcu ruszy z martwego punktu.- wyjaśnił
ciemnowłosy. Miał całkowitą rację, jak zawsze z resztą. Myślał o wszystkim.
Nieustannie w akcji i pościgu za sprawiedliwością...
- Już czas.- powiedział Rivaille w pewnej chwili oraz
poszedł na górę po swoje rzeczy. Kilka minut później wyszliśmy na dwór. Dzień
był pochmurny i dosyć chłodny. Na szczęście samochód Leviego miał zamontowaną
klimatyzację. Dojazd na miejsce zajął nam około pół godziny. Budynek szkoły był
jasny, w kształcie litery U. Na pierwszy rzut oka wydawał się dosyć surowy...
- Najpierw idziemy do gabinetu dyrektora. Musimy podpisać
jakieś papiery i zapoznać cię z regulaminem.- oznajmił Levi wychodząc z auta. Z
parkingu skierowaliśmy się do wejścia. W środku szkoła była zadbana, czysta, w
bardzo dobrym stanie. Ściany miały zimne barwy, od błękitu po ciemniejszą
purpurę. Natomiast podłogi wyłożone zostały ciemnymi płytami. Na holach były
wywieszone gabloty z gazetkami szkolnymi wykonanymi przez uczniów oraz zdjęciami różnych z kół
zainteresowań. Szkoła jak każda inna, jednak miała w sobie coś eleganckiego,
szykownego... tajemniczego.
Levi zapukał do drzwi ze złotą plakietką ,,dyrektor".
Po chwili weszliśmy do niewielkiego, przejrzystego pokoju, w którym naprzeciwko drzwi
znajdowało się większe, ciemne, drewniane biurko, na które padało mgliste
światło od strony okien. Przed meblem były ustawione dwa, skórzane
fotele. W rogu, po prawej stał wysoki regał z książkami, a na lewo, na ścianie
widniał piękny obraz w okazałej, złotej ramie przedstawiający barwne drzewa jesienią w
jakimś parku. Za biurkiem siedział łysy mężczyzna, z
widocznymi zmarszczkami na twarzy oraz okazałym wąsem pod nosem. Miał
na sobie brązową marynarkę oraz białą koszulę.
- Ach, to wy. Witajcie i siadajcie proszę.- powiedział
podstarzały mężczyzna i wskazał na fotele przed nim.
- Eren, to jest pan Dot Pixis. Jest dyrektorem tej szkoły
oraz nauczycielem fizyki i astronomii.- przedstawił nieznaną mi postać
Rivaille.
- Miło mi pana poznać.- ukłoniłem się uprzejmie.
- Nawzajem, Jeager-kun.- odrzekł ściskając moją dłoń i
usiadł w swoim fotelu. Nie byłem do końca pewien, ale chyba moje nozdrza
wyczuły od niego zapach alkoholu... Whisky? Jednak odrzuciłem tą myśl, tak samo szybko, jak pojawiła się w moim umyśle. Następnie usiadłem z Levim w wygodnych fotelach.
- Teraz przedstawię ci regulamin, który będziesz musiał
podpisać. Więc, punkt pierwszy...- po drugim już przestałem słuchać. Myślami
wróciłem do mojego snu o dziewczynce w kapeluszu oraz chłopcu. To na pewno był
Armin i Mikasa. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłem przypomnieć
sobie kim oni są. Nawet jak się nazywają... Chociaż kiedy ujrzałem Armina,
wiedziałem jak blondyn miał na imię... Nie pojmuję tego...
- ... I tutaj się podpisujesz.- zakończył swoją wypowiedź
dyrektor podając mi czarny długopis z logo szkoły. Podpisałem się w odpowiednim
miejscu i oddałem mu papier.
- Witamy w naszej szkole.
***
- Przyjadę po ciebie o piętnastej. Wszystko w porządku?-
zapytał Levi poprawiając płaszcz. Kiwnąłem twierdząco. Kobaltowe oczy zaczęły
skanować moją twarz. Po chwili Rivaille posłał mi swoje zniewalające spojrzenie
i wyciągnął dłoń w stronę mojej twarzy. Poczułem dotyk jego skórzanych,
czarnych rękawiczek na lewym policzku. Przymknąłem lekko powieki. Można by
powiedzieć, że zacząłem się odprężać i uspokajać...
- Jeżeli cokolwiek się wydarzy, marsz do dyrektora i każ po
mnie dzwonić, jasne?- upewnił ciemnowłosy.
- Nie daj się, Eren. Wierzę w ciebie.- powiedział jeszcze i
zwrócił się do wyjścia. Patrzyłem za nim z utęsknieniem. Dzięki jego słowom...
Nabrałem odwagi i pewności. Uda mi się. Zaczynam wszystko od nowa.-
postanowiłem i skierowałem się w stronę schodów. Stanąłem przed drzwiami klasy
1-B. Miałem poczekać na nauczyciela, który miał przedstawić mnie uczniom.
Oparłem się o chłodną, białą ścianę i czekałem. Niedługi czas później pojawiła
się kobieta w czarnej marynarce oraz spódnicy do kolan. W okół szyi miała
owinięty fioletowy szalik. Była niska i drobna. Kiedy podeszła bliżej,
zauważyłem jej blond włosy spięte spinką oraz przygaszone, zielone oczy.
Wyglądała dosyć młodo jak na nauczycielkę...
- Jeager-kun?- zwróciła się do mnie.
- Tak, to ja.- odpowiedziałem czując nagłe zdenerwowanie.
- Miło mi cię poznać, nazywam się Rico Brzenska. Jestem
nauczycielką biologii oraz wychowawczynią.- oznajmiła kobieta witając się ze
mną.
- Nawzajem...- odrzekłem.
- Gotowy?- zapytała kładąc dłoń na klamce. Wziąłem wdech i
skinąłem głową. Kobieta otworzyła drzwi i weszła do środka, a ja za nią.
Ściany klasy miały kolor jasnej zieleni, a podłoga wyłożona była ciemnymi
kafelkami. Na końcu sali stały gabloty z modelami zwierząt i roślin. Na
ścianach były powieszone różne plansze z planami rozwoju człowieka. Uczniowie
stali przy swoich ławkach oraz czekali na nauczycielkę. Od razu rzuciło mi się w
oczy, że młodzież miała na sobie identyczne mundurki. Chłopcy nosili szare marynarki z naszywką z logiem szkoły na lewej piersi, jasnoniebieskie
koszule oraz szare spodnie. Płeć piękna ubrana była w podobne, szare marynarki
z niebieską kokardą w okół kołnierzyka białych bluzek. Zamiast spodni miały
szare spódniczki przed kolano. Świetnie, teraz to już wszyscy zwrócą na mnie
uwagę...- pomyślałem z westchnieniem.
- Dzień dobry, moi uczniowie. Zanim zaczniemy zajęcia chciałabym
przedstawić wam nowego kolegę. Mógłbyś...?- poprosiła mnie kobieta. Przełknąłem
ślinę i niepewnie kiwnąłem głową. Moje nogi były jak z waty, a gardło mi się
ścisnęło. Wiele par zaciekawionych oczu patrzyło na mnie z zainteresowaniem.
- Emm, etto... Nazywam się E-Eren Jeager. Miło mi was
poznać...- wydukałem zdenerwowany.
- Dobrze, Eren zajmij proszę wolne miejsce.- wskazała mi
wolną ławkę. Chwiejnym krokiem ruszyłem do wskazanego kierunku. Od razu
napotkałem wzrok blondyna o niebieskich oczach. Armin!- pomyślałem siadając w
przedostatniej ławce przy oknie.
- No dobrze. Dzisiaj powiemy sobie o kodzie genetycznym.-
zaczęła lekcję nauczycielka.
***
- Ohayo, Eren.- po dzwonku przy moim boku od razu pojawił
się Armin.
- O-Ohayo.- odpowiedziałem wstając z miejsca. Chłopak
wpatrywał się we mnie tak, jakby znów miał zamiar się rozpłakać.
- Możemy pogadać?- zaproponował blondyn. Serce podskoczyło
mi do gardła. Chce porozmawiać... Powie mi o mojej przeszłości...!- myślałem z
nadzieją. Przełknąłem ślinę i spojrzałem chłopakowi w oczy.
- Eren-kun! Mogę cię na chwilę poprosić?- zawołała mnie
nauczycielka. Wymieniłem spojrzenia z blondynem, po czym skierowałem się w
stronę kobiety przy której stała młoda dziewczyna z jasnymi włosami do ramion i
błękitnymi, smutnymi oczami.
- Eren, z racji tego, że jesteś tutaj nowy potrzebujesz
przewodnika. To jest Christa. Oprowadzi cię po szkole i wdrąży w jego życie.-
rzekła kobieta. Drobna blondynka spojrzała na mnie i ukłoniła się.
- Jestem Christa Reiss. Miło mi cię poznać.- powiedziała
cienkim i dziewczęcym głosikiem.
- Mi również! Przepraszam za kłopot!- ukłoniłem się jej.
- No to do roboty! Jeżeli się pospieszycie, to zdążycie w
ciągu jednej przerwy!- powiedziała nauczycielka. Następnie wyszedłem z Christą
z sali.
- Chodź, oprowadzę cię.- rzekła kierując się w stronę holu.
- Hai.- zacząłem iść jej śladem. Najpierw pokazała mi
przeogromną bibliotekę, sekretariat i stołówkę, później aulę oraz świetlicę. Na
następnej, dłuższej przerwie wskazała mi jak dojść do sal gimnastycznych, gdzie
odbywały się zajęcia wychowania fizycznego oraz kierunek na niewielki, kryty basen.
- Dziękuję za oprowadzenie. Mam nadzieję, że uda mi się
przyzwyczaić.- nabrałem pewności siebie.
- Nie ma za co. Chciałbyś pewnie dowiedzieć się trochę
więcej o szkole.- zaproponowała opierając się o parapet.
- Chętnie. Nie za bardzo orientuję się w tutejszych
zwyczajach i regułach...- przyznałem stając tuż obok niej.
- Nasze liceum założone zostało dokładnie dwa lata temu,
wiosną. Znacznie różni się od reszty szkół w tym mieście. Ludzie są coraz
bardziej niebezpieczni, ale na szczęście ten budynek jest o wiele lepiej chroniony niż inne szkoły i żaden intruz się tutaj nie prześlizgnie. Może to dlatego, że dyrektor
Pixis to były generał armii wojskowej... Od poniedziałku do piątku zajęcia
rozpoczynają się od ósmej rano do piętnastej, z przerwami. Uczniowie uczą się z notatek, które
robią na zajęciach lub z podręczników, które będziesz musiał pewnie sobie
zamówić. Mogą również skorzystać z zasobów naszej biblioteki. W ciągu dnia
odbywając się także koła zainteresowań. Są one obowiązkowe, więc byłoby dobrze
gdybyś się na jakieś szybko zdecydował. Poniekąd jest już październik, ale
kluby przyjmą każdego chętnego. Co do nauczycieli, są bardzo odmienni, jednak
wszyscy wymagają jednego... Uwagi. Jeżeli będziesz ich bacznie słuchał oraz
wykonywał ich polecenia, nie pogubisz się. Uwierz mi. Co do uczniów... To już
gorszy temat. Zależy w jakie towarzystwo "wpadniesz". Nasza klasa ogólnie
jest sympatyczna i zrównoważona, jednakże nie wiem, czy możesz ufać innym
klasom, zwłaszcza starszym. Lepiej trzymać się od nich z daleka...- dziewczyna
przymknęła na chwilę powieki, po czym skierowała swój wzrok na mnie.
- Mam nadzieję, że pomogłam. Jeżeli będziesz czegoś
potrzebował, pytaj. Chętnie ci pomogę.- zakończyła swoją wypowiedź.
- Jestem twoim dłużnikiem. Naprawdę, dziękuję.- odrzekłem
szczerze. Blondyna skinęła i odeszła w stronę holu. Ja natomiast postanowiłem
wrócić do sali lekcyjnej.
- Connie! Oddawaj to!- zawołała brunetka o brązowych oczach.
Chłopak z ogoloną głową zaśmiał się i gdy kątem oka mnie spostrzegł, rzucił coś
w moją stronę.
- Nowy, łap!- krzyknął. W moje dłonie wpadła niewielka
paczka z bułkami.
- Connie! Ty pieprzony draniu...!- warknęła dziewczyna
rzucając się na chłopaka. Zamrugałem zdziwiony. Eh? Co tu się dzieje?
- Oni tak zawsze. Nasza klasowa parka.- usłyszałem głos obok
siebie. To był Armin.
- A-aha. Czemu kłócą się o bułki?- zapytałem wskazując na
paczkę.
- Każdy pretekst jest dobry do drobnej, małżeńskiej
sprzeczki. Sasha to straszny głodomór, a nie można przynosić
jedzenia do sali. Connie zawsze się z nią przekomarza i żartuje. Są najlepszymi przyjaciółmi.- wyjaśnił z lekkim uśmiechem Armin.
- Tak samo jak dawniej my...- dodał ciszej. Mój puls
przyspieszył. Skierowałem swoje oczy na blondyna, który badał mnie wzrokiem.
- To ty, prawda Eren?- zapytał cienkim głosem. Zdrętwiałem.
Co mogłem mu odpowiedzieć? Sam nie byłem pewien kim byłem. Niczego przecież nie
pamiętałem! Ścisnąłem dłonie w pięści. Czułem zbierającą złość i rozpacz
naraz. Pragnąłem wrócić już do domu, do Leviego... Jednak miałem jeszcze dwie
godziny zajęć.
- Eren...?- usłyszałem głos Armina.
- Ja...
- Armin! Masz może zadanie z matmy?- podszedł do nas wysoki
i szczupły chłopak z rozjaśnioną czupryną i brązowymi oczami.
- Serio, Jean? Znowu?- blondyn spojrzał na niego z
politowaniem. Chłopak uśmiechnął się pokazując rząd równych, białych zębów oraz
złożył ręce w geście prośby.
- Proooszę! Poratuj mnie!- poprosił.
- No dobra... Poczekaj tu chwilę.- powiedział niezadowolony
błękitnooki. Gdy Arlet odszedł, chłopak spojrzał na mnie z morderczym blaskiem w oczach.
- Yo, dawno się nie widzieliśmy...- zmarszczyłem brwi i
zwróciłem wzrok na postać obok mnie.
- Najmocniej przepraszam, ale nie mogę sobie ciebie
przypomnieć.- wyjaśniłem oraz zwróciłem się w stronę mojej ławki, gdy poczułem
jak Jean kładzie mi dłoń na ramieniu i obraca mnie siłą w swoją stronę.
- Może to orzeźwi ci pamięć!- zawołał, a po chwili poczułem
silny ból mojej szczęki. Chłopak przyłożył mi pięścią w twarz, a ja upadłem
zahaczając boleśnie o ławkę biodrem.
- EREN!- usłyszałem głośny krzyk Armina. Po chwili wszystko stało
się... czarne.
*****
Ohayo! ^^
Nareszcie Lost! :D Gomen za zwłokę!~ Mam nadzieję, że
żyjecie i doczekaliście tej pięknej chwili ;)
Nowe postacie! Wybrałam starego, dobrego Pixica i
zgorzkniałą Rico, która jest bardzo podobna do mojej pańci od biologii. Tak
mnie naszło o północy w poniedziałkową noc ;p
- A miałaś się jeszcze trochę pouczyć...- dodaje Akashi pod nosem znad podręcznika od chemii.
- A miałaś się jeszcze trochę pouczyć...- dodaje Akashi pod nosem znad podręcznika od chemii.
- Musiałam uczcić jakoś fakt, że dostałam pierwszą 6 z mojej "najukochańszej na świecie" *Aj! Jad spływa!* historii! *.*-
odpowiadam zadowolona. Hihi, to nie wymyślone historyjki, tyko wspaniała prawda! ^^
Kochani moi! Druga, ważna sprawa- niedługo Wielkanoc! ^^
Niestety z tego względu, iż mam ograniczony czas na pisanie, dzięki kolejnym
sprawdzianom i przygotowaniom do świąt, speciala jako takiego raczej nie będzie
(bo niby co? Levi jako zajączek? o_O Pfff! *wybuchła śmiechem, gdy sobie to
wyobraziła*) Postaram się napisać one-shot dla Zuchii i może wstawię nowego
Losta, bo już mam część gotową ^^
Brrr... Joleen, Ty to masz wyczucie! ;p
OdpowiedzUsuńAkurat potrzebowałam czegoś, żeby się odstresować przed jutrzejszym egzaminem... xD
Przechodząc jednak do tej bardziej "rozdziałowej" części komentarza...
Czytając i analizując to, co pisałaś wcześniej, z tym, co piszesz teraz... Naprawdę się rozkręcasz! ^^ Wkradają Ci się, co prawda, drobne błędy stylistyczne, ale człowiek (i Akashi xD) nie maszyna. ;p
Fabuła Lost'a całkiem nieźle się rozkręca ^^ Sasha i Connie kupili moje serce kłócąc się o jedzenie... :D Głównie dlatego, że ja też przeważnie jedną trzecią wolnego czasu poświęcam na wykonywanie tej czynności... xD ;p
Niach... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
Ale nie poganiam Cię, bo czasami wytrzasnąć trochę czasu jest naprawdę ciężko:p
Dobra, ja będę zmykać, żeby przepisać miniaturkę (Wiekopomna chwila! Aravaena wreszcie coś wykminiła! xD), a potem zamierzam rozklejać się, oglądając "Conqueror of Shamballa" :p
Tak więc, miłego wieczorka! ;)
Ave Joleen! ;p ;) :D
LOST <3 Najlepsze i jedyne co mnie dzisiaj dobrego spotkało! Bo w szkole było koszmarnie ;-; Chce mnie ktoś do jutra nauczyć programowania? XD Głupi mat-fiz...
OdpowiedzUsuńPomijając, rozdział so amazing <3 co jak co, ale klimat to ty potrafisz zrobić <3 Chciałabym mieć taki talent do pisania :/ niestety los pokarał mnie zamiłowaniem do rysowania :o. Szczerze końcówka mnie zszokowała xD ja myślałam, że to tylko jakieś słowne zaczepki będą, a tu nagle takie BOOM, cios w szczenę xD I mam wrażenie, że nasz Erenek czuje przywiązanie do Leviego nie tylko ze względu na jego opiekę nad nim ^^ Co do Armina, żadko kto umie uchwycić jego wrażliwy charakter w dobrym świetle, zazwyczaj robią z niego zwyczajnie ciotę xD ale nie ty, ty nigdy nie zawiodłaś ^^
Noooo... już chyba wszystko co miałam do powiedzenia :DD
Czekam na one-shota z niecierpliwością <3
No i na koniec,Joleen, życzę jak zawsze weny ^^ oraz gratuluje 6 :O I to z historii, szacun :D
~Zuchii c:
Ps. Aravaena powodzenia życzę na egzaminie :D
Jak to fajnie jest się odstesować po koszmarnym dniu? Nie Sory, tygodniu!!! Kocham Cię pisz dalej :*
OdpowiedzUsuń*wyobraŻa sobie Erena i Leviego w stroju króliczka * PS: Levi w stroju króliczka może i wygląda śmiesznie, Ale i seksownie xD A jak już to Eren tak niewinnie :*
Rozdział świetny. Odstresowanie po kartkówkach i sprawdzianach jak znalazł. Co do oneshota już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńJeju kocham to opowiadania ;-; Co prawda dopiero teraz komentuje, no ale przeczytałam je jednym tchem i jakoś mi się zapomniało XD Oczywiście z niecierpliwością czekam na więcej :33
OdpowiedzUsuń