Opowiadanie yaoi - nauczyciel Levi x Eren <3
- ... właśnie w taki sposób odżywiają się i trawią mięczaki.
Myślę, że wystarczy na dzisiaj. Przeczytajcie dwa pierwsze rozdziały z
pliku, który wysłałem wam na maila na jutrzejsze zajęcia. To wszystko, dziękuję - zakończył wykład
Levi oraz usiadł przy swoim biurku. Po kilku minutach studenci opuścili salę.
Oprócz jednej, natrętnej osoby...
- O której kończysz? - zapytał Eren, który wcześniej zakradł się za plecy Rivaille, aby móc opleść swoje ramiona wokół szyi ukochanego. Mężczyzna zdjął okulary z westchnieniem i odłożył je na biurko.
- Najpierw mnie puść. Co by było, gdyby właśnie teraz weszła Hanji albo jakiś inny obłąkany student? - odpowiedział lodowato.
- Pewnie by się nieźle zdziwili! - parsknął, jednak po chwili postanowił go posłuchać i oddalić się na odpowiednią odległość. Chłopak usiadł na ławce tuż przed czarnowłosym.
- Panie psorze... Ten czwartkowy test... będzie bardzo trudny? - zagaił z szelmowskim uśmiechem.
- Tak bardzo, że przez pierwsze dziesięć minut będziesz chciał wybiec z sali i wypłakać się w spódnicę mamusi - odrzekł, pakując swoje rzeczy.
- Łaaa! Istny tyran! - zaśmiał się zielonooki. Eren w życiu by się nie spodziewał, że dożyje chwili, gdy będzie z Rivaille w prawdziwym związku. Kiedy poznawał Leviego lepiej, czuł jakby zakochiwał się w nim od nowa. Ich życie uległo całkowitej zmianie. Ciemnowłosy stał się szczęśliwszy i mniej osamotniony. Miał przy sobie wspaniałego bruneta, który zawsze obdarzał go ciepłem, szczerym uśmiechem. Za to każdy dzień w przypadku Erena był wprost niebiański. Chłopak mógł coraz częściej spotykać się i przebywać w towarzystwie ukochanego. Czekał na niego po zajęciach, zapraszał na wspólne wyjścia, dzwonił, pisał wiadomości, pilnie się uczył, aby nauczyciel był z niego dumny... Wszystko tylko dla Rivaille. Dlaczego? Bo to był JEGO Rivaille.
- Wiesz, że dzisiaj przypada dzień naszej miesięcznicy? - powiedział zadowolony Jeager.
- To dlatego ze szczęścia fruwasz aż pod sam sufit? - prychnął.
- Za to ty ględzisz i zrzędzisz. Dlatego warto by było się trochę rozerwać! Zapraszam cię na randkę! Ja stawiam! - Levi uniósł jedną brew do góry.
- Synek lekarza, co? - mruknął z przekąsem.
- Hej! To moje pieniądze! Sam je zarobiłem! - wypomniał mu. - Idziemy? - spojrzał na niego swoimi wielkimi, szmaragdowymi oczami, do których profesor miał słabość. Mężczyzna kiwnął, przewiesił swoją torbę przez ramię i wyszedł razem z szatynem, lekko ocierając wierzchem dłoni o jego dłoń...
- O której kończysz? - zapytał Eren, który wcześniej zakradł się za plecy Rivaille, aby móc opleść swoje ramiona wokół szyi ukochanego. Mężczyzna zdjął okulary z westchnieniem i odłożył je na biurko.
- Najpierw mnie puść. Co by było, gdyby właśnie teraz weszła Hanji albo jakiś inny obłąkany student? - odpowiedział lodowato.
- Pewnie by się nieźle zdziwili! - parsknął, jednak po chwili postanowił go posłuchać i oddalić się na odpowiednią odległość. Chłopak usiadł na ławce tuż przed czarnowłosym.
- Panie psorze... Ten czwartkowy test... będzie bardzo trudny? - zagaił z szelmowskim uśmiechem.
- Tak bardzo, że przez pierwsze dziesięć minut będziesz chciał wybiec z sali i wypłakać się w spódnicę mamusi - odrzekł, pakując swoje rzeczy.
- Łaaa! Istny tyran! - zaśmiał się zielonooki. Eren w życiu by się nie spodziewał, że dożyje chwili, gdy będzie z Rivaille w prawdziwym związku. Kiedy poznawał Leviego lepiej, czuł jakby zakochiwał się w nim od nowa. Ich życie uległo całkowitej zmianie. Ciemnowłosy stał się szczęśliwszy i mniej osamotniony. Miał przy sobie wspaniałego bruneta, który zawsze obdarzał go ciepłem, szczerym uśmiechem. Za to każdy dzień w przypadku Erena był wprost niebiański. Chłopak mógł coraz częściej spotykać się i przebywać w towarzystwie ukochanego. Czekał na niego po zajęciach, zapraszał na wspólne wyjścia, dzwonił, pisał wiadomości, pilnie się uczył, aby nauczyciel był z niego dumny... Wszystko tylko dla Rivaille. Dlaczego? Bo to był JEGO Rivaille.
- Wiesz, że dzisiaj przypada dzień naszej miesięcznicy? - powiedział zadowolony Jeager.
- To dlatego ze szczęścia fruwasz aż pod sam sufit? - prychnął.
- Za to ty ględzisz i zrzędzisz. Dlatego warto by było się trochę rozerwać! Zapraszam cię na randkę! Ja stawiam! - Levi uniósł jedną brew do góry.
- Synek lekarza, co? - mruknął z przekąsem.
- Hej! To moje pieniądze! Sam je zarobiłem! - wypomniał mu. - Idziemy? - spojrzał na niego swoimi wielkimi, szmaragdowymi oczami, do których profesor miał słabość. Mężczyzna kiwnął, przewiesił swoją torbę przez ramię i wyszedł razem z szatynem, lekko ocierając wierzchem dłoni o jego dłoń...
***
- Mmm Levi... - wymruczał Eren w usta Rivaille. Starszy odsunął
się od niego, aby móc spojrzeć na zarumienioną twarz zielonookiego. - U mnie czy u ciebie? - zapytał z zamglonym wzrokiem i nierównomiernym
oddechem.
- Co to za pytanie? - uśmiechnął się kusząco, przeczesując czekoladowe włosy palcami.
- Normalne? Nie chcę się z tobą jeszcze rozstawać... Chyba, że sobie tego życzysz - odpowiedział z lekką obawą, iż Levi się nie zgodzi się i powróci do swojej samotni. Mężczyzna uśmiechnął się i musnął jego rozchylone wargi swoimi.
- Nie mógłbym pragnąć niczego więcej, jak spędzenie wspólnego wieczoru z moim wstawionym uczniem - szatyn przez chwilę próbował przetworzyć słowa, które padły z jakże niesamowitych i delikatnych ust ciemnowłosego, którym bacznie się przyglądał.
- Czy to był sarkazm? - zmarszczył swoje brwi.
- Oczywiście, ptaszyno - odrzekł, ściskając jego nos w dwa palce, w geście droczenia.
- Już jesteśmy, proszę pana - ich oczy skierowały się na kierowcę taksówki, który patrzył na pasażerów z rosnącym zniecierpliwieniem. Levi sięgnął do kieszeni spodni i wyjął swój portfel. Następnie wyszukał banknot, który podał brodatemu mężczyźnie.
- Reszty nie trzeba - dodał, otwierając drzwiczki od auta. - Chodź, Eren - na dźwięk własnego imienia, ciało bruneta przeszedł przyjemny dreszcz. Po chwili stali razem na ulicy, trzymając się za ręce.
- To nie twoje mieszkanie? - zgadł, rozpoznając znajomą okolicę.
- Dokładnie - odpowiedział, kierując się z chłopakiem w stronę budynku. Po kilku minutach dwójka trafiła do mieszkania na najwyższym piętrze, gdzie Rivaille od razu przyszpilił bruneta do ściany. Zielonooki mruknął coś w jego usta, po czym oddał mu się całkowicie. Ciemnowłosy odsunął się i zaczął rozpinać kolejne guziki ciemnej koszuli studenta. Następnie przywarł wargami do wgłębienia jego szyi. Z ust Erena uciekły ciche jęki. Mężczyzna jednym ruchem pozbył się koszuli z ramion chłopaka i wgryzł się w jego kościste ramię.
- Levi... - zdołał wyszeptać. W oczach Rivaille pojawiła się dzikość i pożądanie. Przez ciało młodzieńca przeszedł dreszcz. I to nie z winy chłodu...
- Chodź - rozkazał, prowadząc swojego ucznia do sypialni. Eren był tam może po raz drugi. Ciemne ściany i panele, królewskie łoże z pościelą z satyny, której purpurowy odcień odpowiadał kosztownym zasłonom. W pokoju nie było za wiele mebli. Levi musiał się jeszcze zadomowić i jakoś upiększyć swój nowy zakątek. Jeager został popchnięty na miękkie łóżko, na którym podparł się na łokciach. Rivaille dołączył do niego i zaczął całować na nowo. Jednak Erenowi nie wystarczyły jedynie pocałunki...
- Levi... Dzisiaj... Idźmy na całość - poprosił. Ciemnowłosy spojrzał na niego badawczo.
- Co masz na myśli? - zapytał z błyskiem w oczach.
- Zawsze, kiedy myślisz, że posuwasz się za daleko, to się... powstrzymujesz. Chcę, żebyś nie traktował mnie jakbym był ze szkła... - powiedział odważnie, po czym przytulił go do siebie. - ... ponieważ nie jestem ze szkła - dodał i podgryzł płatek jego ucha.
- To prawda. Człowiek zazwyczaj jest pokryty skórą...
- Levi! - warknął, spoglądając w kobaltowe tęczówki, które kochał całym swoim sercem.
- Jesteś pewien? - chłopak kiwnął twierdząco z figlarnym uśmiechem na ustach. Po chwili mężczyzna wplótł swoje palce w aksamitne włosy i zaczął całować do utraty tchu. Następnie delikatnie skierował go na poduszki. W tym czasie zdążył już uporać się z wadzącą im w tamtym momencie odzieżą bruneta. Potem Eren pomógł rozebrać się ukochanemu i na nowo połączyli swoje spragnione wargi. Rivaille zaczął przygotować studenta, rozluźniając go i rozszerzając jego wejście swoimi chłodnymi palcami. Na początku Jeager czuł doskwierający ból, jednak z czasem pojawiła się także przyjemność.
- Levi... - usłyszał w pewnym momencie. Spojrzał na zarumienioną twarz ucznia. - Pospiesz się... - usłyszał zduszony jęk bruneta pod nim. Mężczyzna przełknął ślinę i usadowił się między jego nogami. Chłopak wczepił palce w nagie łopatki czarnowłosego.
- Eren... - szepnął, zatapiając swoje usta w smakowitej szyi szatyna. Po chwili zaczął powoli wchodzić we wnętrze zielonookiego. Z warg Erena uciekł jęk, a Leviego ciche syknięcie.
- Co to za pytanie? - uśmiechnął się kusząco, przeczesując czekoladowe włosy palcami.
- Normalne? Nie chcę się z tobą jeszcze rozstawać... Chyba, że sobie tego życzysz - odpowiedział z lekką obawą, iż Levi się nie zgodzi się i powróci do swojej samotni. Mężczyzna uśmiechnął się i musnął jego rozchylone wargi swoimi.
- Nie mógłbym pragnąć niczego więcej, jak spędzenie wspólnego wieczoru z moim wstawionym uczniem - szatyn przez chwilę próbował przetworzyć słowa, które padły z jakże niesamowitych i delikatnych ust ciemnowłosego, którym bacznie się przyglądał.
- Czy to był sarkazm? - zmarszczył swoje brwi.
- Oczywiście, ptaszyno - odrzekł, ściskając jego nos w dwa palce, w geście droczenia.
- Już jesteśmy, proszę pana - ich oczy skierowały się na kierowcę taksówki, który patrzył na pasażerów z rosnącym zniecierpliwieniem. Levi sięgnął do kieszeni spodni i wyjął swój portfel. Następnie wyszukał banknot, który podał brodatemu mężczyźnie.
- Reszty nie trzeba - dodał, otwierając drzwiczki od auta. - Chodź, Eren - na dźwięk własnego imienia, ciało bruneta przeszedł przyjemny dreszcz. Po chwili stali razem na ulicy, trzymając się za ręce.
- To nie twoje mieszkanie? - zgadł, rozpoznając znajomą okolicę.
- Dokładnie - odpowiedział, kierując się z chłopakiem w stronę budynku. Po kilku minutach dwójka trafiła do mieszkania na najwyższym piętrze, gdzie Rivaille od razu przyszpilił bruneta do ściany. Zielonooki mruknął coś w jego usta, po czym oddał mu się całkowicie. Ciemnowłosy odsunął się i zaczął rozpinać kolejne guziki ciemnej koszuli studenta. Następnie przywarł wargami do wgłębienia jego szyi. Z ust Erena uciekły ciche jęki. Mężczyzna jednym ruchem pozbył się koszuli z ramion chłopaka i wgryzł się w jego kościste ramię.
- Levi... - zdołał wyszeptać. W oczach Rivaille pojawiła się dzikość i pożądanie. Przez ciało młodzieńca przeszedł dreszcz. I to nie z winy chłodu...
- Chodź - rozkazał, prowadząc swojego ucznia do sypialni. Eren był tam może po raz drugi. Ciemne ściany i panele, królewskie łoże z pościelą z satyny, której purpurowy odcień odpowiadał kosztownym zasłonom. W pokoju nie było za wiele mebli. Levi musiał się jeszcze zadomowić i jakoś upiększyć swój nowy zakątek. Jeager został popchnięty na miękkie łóżko, na którym podparł się na łokciach. Rivaille dołączył do niego i zaczął całować na nowo. Jednak Erenowi nie wystarczyły jedynie pocałunki...
- Levi... Dzisiaj... Idźmy na całość - poprosił. Ciemnowłosy spojrzał na niego badawczo.
- Co masz na myśli? - zapytał z błyskiem w oczach.
- Zawsze, kiedy myślisz, że posuwasz się za daleko, to się... powstrzymujesz. Chcę, żebyś nie traktował mnie jakbym był ze szkła... - powiedział odważnie, po czym przytulił go do siebie. - ... ponieważ nie jestem ze szkła - dodał i podgryzł płatek jego ucha.
- To prawda. Człowiek zazwyczaj jest pokryty skórą...
- Levi! - warknął, spoglądając w kobaltowe tęczówki, które kochał całym swoim sercem.
- Jesteś pewien? - chłopak kiwnął twierdząco z figlarnym uśmiechem na ustach. Po chwili mężczyzna wplótł swoje palce w aksamitne włosy i zaczął całować do utraty tchu. Następnie delikatnie skierował go na poduszki. W tym czasie zdążył już uporać się z wadzącą im w tamtym momencie odzieżą bruneta. Potem Eren pomógł rozebrać się ukochanemu i na nowo połączyli swoje spragnione wargi. Rivaille zaczął przygotować studenta, rozluźniając go i rozszerzając jego wejście swoimi chłodnymi palcami. Na początku Jeager czuł doskwierający ból, jednak z czasem pojawiła się także przyjemność.
- Levi... - usłyszał w pewnym momencie. Spojrzał na zarumienioną twarz ucznia. - Pospiesz się... - usłyszał zduszony jęk bruneta pod nim. Mężczyzna przełknął ślinę i usadowił się między jego nogami. Chłopak wczepił palce w nagie łopatki czarnowłosego.
- Eren... - szepnął, zatapiając swoje usta w smakowitej szyi szatyna. Po chwili zaczął powoli wchodzić we wnętrze zielonookiego. Z warg Erena uciekł jęk, a Leviego ciche syknięcie.
Pierś przy piersi, serce przy sercu...
Nigdy nie czuli się tak blisko.
We dwoje. Połączeni.
We dwoje. Połączeni.
W powietrzu można było wyczuć zapach ich miłości.
Usłyszeć ciężkie oddechy, urwane słowa...
Usłyszeć ciężkie oddechy, urwane słowa...
Aż w końcu dosięgnęli nieziemskiej ekstazy.
Razem.
Na zawsze...
Na zawsze...
***
Ciemnowłosy rozchylił swoje przymknięte powieki. Nastał
kolejny, słoneczny dzień, których tak bardzo nienawidził. Spojrzał na miejsce obok. Pusto. Erena nie było przy jego boku. Więc... gdzie się znajdował? Po chwili
Levi usłyszał zbliżające się kroki. W drzwiach stanął potargany brunet z turkusowymi oczami i
szerokim uśmiechem na twarzy. Miał na sobie za dużą, granatową bluzę Rivaille. Chłopak trzymał w dłoniach srebrną tacę, na której
znajdowały się biały kubek, cukierniczka, dzbanuszek z mlekiem oraz kilka
rogalików na porcelanowym talerzyku.
- Dzień dobry! Zrobiłem kawkę! - oznajmił radośnie, kładąc tacę na kolanach zaspanego mężczyzny. Levi odłożył wszystkie rzeczy na bok, po czym pociągnął studenta za nadgarstek tak, że wylądował w jego ramionach. - Levi?! - zdziwił się, jednak Rivaille nie miał ochoty na tłumaczenia. Od razu wpił się w słodkie usta kochanka. Opór Erena nie trwał zbyt długo. Młodzieniec przymknął swoje powieki i rozkoszował się porannym pocałunkiem. Po dłuższej chwili czarnowłosy oderwał się od jego kuszących warg i sięgnął po parujący kubek, gdy Jeager ciągle bujał w obłokach. - Masz dzisiaj zajęcia?
- Od czternastej do wieczora - odpowiedział w przerwie na łyk kawy.
- Ale przecież jest sobota! - zawołał wzburzony.
- To zaoczni studenci. Studiują tylko w weekendy - wyjaśnił.
- Ten dziekan to pieprzony drań! Nie może zatrudnić kogoś jeszcze? Tylko wykorzystuje swoich pracowników i ich czas wolny! Dlaczego nikt mu się nie stawia?! - rzekł oburzony.
- Erwin wie, co robi. Poza tym, nasza uczelnia jest jedną z najlepszych w mieście. Dlatego też ten honorowy tytuł zobowiązuje do najlepszego przygotowania, nie sądzisz?
- Ale...! - mężczyzna odłożył kawę na spodek i spojrzał wprost na bruneta.
- Eren, jest dopiero dziewiąta, a ty już narzekasz. Jestem tutaj, tak? Jeżeli to ci nie wystarczy, to możemy się spotkać po moich zajęciach - zaproponował z westchnieniem.
- Zgoda! Zrobię obiad! - odrzekł zadowolony.
- Chcesz tutaj zostać? - zdziwił się.
- A czemu nie? Masz jakieś inne plany? Ktoś przyjedzie? Może dziewczyna? - zakpił.
- Jeszcze jedno słowo, a wyjdziesz z tego domu jedynie w majtkach. Ludziom na pewno spodoba się obrazek synka znanego lekarza, który biesiaduje po mieście prawie nago...
- Nie zrobiłbyś tego... - mruknął z uśmieszkiem na ustach. Kiedy zobaczył, że Rivaille wyglądał na kompletnie poważnego, zamarł.
- Nie zrobiłbym, a wiesz dlaczego? - zapytał, przysuwając się do przerażonego bruneta. Jeager przełkną ślinę i potrząsnął przecząco głową.
- Ponieważ nikt nie ma prawa oglądać mojego, nagiego chłopaka... - powiedział tuż przy jego uchu. Puls Erena przyspieszył, a na policzkach pojawił się krwawy rumieniec.
- Jestem twój? - wyszeptał, czując znajome ciepło rozlewające się w jego wnętrzu.
- Na całą wieczność - odpowiedział, zamykając usta młodzieńca swoimi.
- Dzień dobry! Zrobiłem kawkę! - oznajmił radośnie, kładąc tacę na kolanach zaspanego mężczyzny. Levi odłożył wszystkie rzeczy na bok, po czym pociągnął studenta za nadgarstek tak, że wylądował w jego ramionach. - Levi?! - zdziwił się, jednak Rivaille nie miał ochoty na tłumaczenia. Od razu wpił się w słodkie usta kochanka. Opór Erena nie trwał zbyt długo. Młodzieniec przymknął swoje powieki i rozkoszował się porannym pocałunkiem. Po dłuższej chwili czarnowłosy oderwał się od jego kuszących warg i sięgnął po parujący kubek, gdy Jeager ciągle bujał w obłokach. - Masz dzisiaj zajęcia?
- Od czternastej do wieczora - odpowiedział w przerwie na łyk kawy.
- Ale przecież jest sobota! - zawołał wzburzony.
- To zaoczni studenci. Studiują tylko w weekendy - wyjaśnił.
- Ten dziekan to pieprzony drań! Nie może zatrudnić kogoś jeszcze? Tylko wykorzystuje swoich pracowników i ich czas wolny! Dlaczego nikt mu się nie stawia?! - rzekł oburzony.
- Erwin wie, co robi. Poza tym, nasza uczelnia jest jedną z najlepszych w mieście. Dlatego też ten honorowy tytuł zobowiązuje do najlepszego przygotowania, nie sądzisz?
- Ale...! - mężczyzna odłożył kawę na spodek i spojrzał wprost na bruneta.
- Eren, jest dopiero dziewiąta, a ty już narzekasz. Jestem tutaj, tak? Jeżeli to ci nie wystarczy, to możemy się spotkać po moich zajęciach - zaproponował z westchnieniem.
- Zgoda! Zrobię obiad! - odrzekł zadowolony.
- Chcesz tutaj zostać? - zdziwił się.
- A czemu nie? Masz jakieś inne plany? Ktoś przyjedzie? Może dziewczyna? - zakpił.
- Jeszcze jedno słowo, a wyjdziesz z tego domu jedynie w majtkach. Ludziom na pewno spodoba się obrazek synka znanego lekarza, który biesiaduje po mieście prawie nago...
- Nie zrobiłbyś tego... - mruknął z uśmieszkiem na ustach. Kiedy zobaczył, że Rivaille wyglądał na kompletnie poważnego, zamarł.
- Nie zrobiłbym, a wiesz dlaczego? - zapytał, przysuwając się do przerażonego bruneta. Jeager przełkną ślinę i potrząsnął przecząco głową.
- Ponieważ nikt nie ma prawa oglądać mojego, nagiego chłopaka... - powiedział tuż przy jego uchu. Puls Erena przyspieszył, a na policzkach pojawił się krwawy rumieniec.
- Jestem twój? - wyszeptał, czując znajome ciepło rozlewające się w jego wnętrzu.
- Na całą wieczność - odpowiedział, zamykając usta młodzieńca swoimi.
*****
Witajcie! :)
Ale się namęczyłam z tą częścią... Nie macie bladego pojęcia!
Dodatkowo ten tydzień był niesamowicie stresujący i okropny :'( Tyle testów i
nerwów... Ciało odmawia mi posłuszeństwa! ;-;
Mam jeszcze pytanko do Leviego ;) Zgodziłam się napisać one-shot
z Shizayą (mam już wstęp) i zastanawiam się, czy chcesz takie shonen ai czy
raczej hot yaoi?? ;D
Jeżeli mi się uda, to może napiszę coś z Arminem dla Zuchii, ale
zobaczymy, co będę robiła w dni wolne. Zawsze się coś znajdzie (np. muszę w
poniedziałek jechać do mojej szkoły na 8:00 żeby napisać zaległy test z historii
xO gdzie tu sprawiedliwość?! GDZIE?! PYTAM SIĘ!! Chyba potrzebny jest mi tutaj dobry death
note, który o dziwo posiadam ^^ albo rządy Leloucha xD).
Oprócz tego mam super misterny plan, żeby poszukać dobrych CD dram
BL z moim ukochanym seiyuu (tak dawno nie słuchałam dram... Trzeba to nadrobić!
:D) Jeżeli ktoś zna jakąś fajną płytkę, to może się pochwalić i napisać pod
postem ;) Będę super wdzięczna! >.<
PS Spodziewajcie się nowego one-shot'a (nie Shizaya) ^-^ Chyba nikt
nie zgadnie tego pairingu :p Chcecie? To próbujcie! :)
Joleen :*
*o życiu schorowanego Levi'a i psu symulancie*
OdpowiedzUsuńDawno, dawno temu -czytaj wczoraj około dziesiątej- biedny, schorowany Leviś -bo musiał się zarazić od swego Erena- sprzątał kuchnie, a tu nagle *dramatyczna muzyka w tle* przylazł pies... no niby nic dziwnego, toć to tylko pies, -i tak wolę koty- ale ten pies to -jak się później okazało- niezły aktorzyna. No przylazł. No wpierdzielił połowę jedzenia z miski. No podrapał się za uchem. Gdy nagle -oy, czuję, że to będzie bestseller- pieseł, o dumnym imieniu Mikado -i nie, nie nazwałam go tak, bo Mikado z DRRR!!- skulił się w sobie, piszczał i praktycznie się nie ruszał. Zdziwiony Levi podchodzi do psa i tak paczy, paczy, gada do psa -to przecież normalne- i nic. Co mam robić? - myśli Levi - Seksy z Erenem? - wahanie - nie czas na to teraz. Myśląc tak intensywnie wziął psa i zapierdziela do weterynarza. Po długiej wizycie okazało się, iż pies jest w pełni zdrowia, ale skoro już jesteśmy to przegląd uszu nie zaszkodzi (drożdżaki u psa to istne piekło). Wraca Leviś do domu, siada w fotelu, aż tu nagle *najazd kamerą na ryj Ravioli* napada do wena twórcza. W ten sposób powstało nowe opowiadanie z rąk kaprala. Morał z tej bajki jest taki, iż... ano.. yaoi nigdy za wiele..(dobrze? taa, to będzie pasowało).
*o rozdziale*
So kawaii~
Erę będzie robił za typowego ukesia xD (czyt. śniadanka, obiadki, kawka do łóżeczka)
Leviś... Geez in my pants
Wszystko Ci wyszło mega uroczo, romantycznie i.. po prostu bosko!
Tak na marginesie.. zamorduję tego kierowcę taksówki. ZAMONTUJEM GO! (nie, nie ma błędu) On jakiś niedorobiony był? Toć ja, jakbym zobaczyła żywe RiRen, to od razu w piździec zdjęć, a nie jakieś "- Już jesteśmy, proszę pana". Niedoświadczony człowiek z tego kierowcy, oy niedoświadczony...
*o CD drama z BL*
nah.. mam z RiRen... i to by było na tyle xD
Głównie to internety czynią cuda, więc polecam przegrzebanie różnych stronek.
*kończąc tą dłuuugą wypowiedź*
Weny, weny, yaoi, weny i yaoistycznej weny~
PS
Shizaya w drodze ^.^ nic mnie bardziej nie cieszy (no poza rozdziałem oczywiście). A co do shounen-ai vs hot yaoi.... pisz, jak ci podpowie yaoistyczne serce (lub wątroba, bo nie wiem czego używają ludzie). Co ci łatwiej przyjdzie to napisz~ Ważne, że od wspaniałej Joleen~!
~Susan
Och, Kapralu! Cóż to był za dzień! Mikado taki zdolny aktorzyna! Chociaż może naprawdę odczuwał ból? Taki wewnętrzny? :D (poza tym fajnie, że ma japońskie imię ^^ moi rodzice by się w życiu nie zgodzili xd)
UsuńEren musi jakoś wdać się w łaski swojego zdolnego seme... Liczy przecież na późniejsze seksy, tak? XD (ma się tą zdolną łepetynkę pełną marzeń o psorku! ;D)
Taksówkarz taki paparazzi?! (od razu kojarzy mi się ta piosenka Lady Zgagi xD) Foty Riren by wstawił na internety i zgarnął fortunę od yaoi fanek! :D
Słodkości tyle w tym komencie ^^ *szepszę- Arigatou!* To chyba przez ten zaciesz na Shizayę ;)
Pozdrowienia i zdrówka dla Ciebie i Mikusia! :D
Joleen :*
Wspaniałe >·< kocham Cię i twoje opowiadania. Szczerze mówiąc mój chłopak jest o Ciebie zazdrosny "zamiast czytać jakieś porno o gejach zajełabyś się mną " xD (zawsze dostaje w tył głowy albo go kopne) ach ta miłość...
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do opowiadania to super od początku do końca, kocham czytać i czekam teraz na kolejne opowiadania :*
Ekhem, ekhem... na wstępie pragnę podzielić się moją opinią o rozdziale...
OdpowiedzUsuńSOŁ KAŁAIIII <3 wszysko takie czułe i urocze *-* takie mrau xD czyli idealneee <3 :D
Podsumowując całą tą serie stwierdzam, że to jedna z moich ulubionych ^^ to dziwne bo nie byłam przekonana co do niej :O ale to przez opowiadania innych autorów o tej tematyce... Tylko seksy i gwałty, brak fabuły, brak uczuć, brak wszystkiego ;---; Ale ty mnie nie zawiodłaś <3
~~~~Będę wyczekiwała z niecierpliwością yaoi z Arminem :33~~~~
hmmm... dodatkowe godziny spędzone w szkole... skąd ja to znam xD u mnie ostatnio pani od francuskiego stwierdziła, że mamy za mało zrealizowanego materiału przez co 3 razy w tygodniu siedze 10 godzin w szkole, z czego normalnie byłabym 6-7 c: od 7:00 do 17:00 patola, poprostu patola ;-; ale koniec o moim nędznym życiu xd
Wiem, że o tym ciągle piszę, ale kiedy Lost? <3
...To chyba tyle na dziś ode mnie c: Wytrwałości w szkole, weny, weny, weny iiii ogółem wszystkiego dobrego c:
~Zuchii <3
Nie martw się, z tego co zauważyłam od samego początku kilka osób kręciło nosem na to opowiadanie, ale się nie zniechęciłam i jestem nawet zadowolona ^^
UsuńMiło mi, że zmieniłaś swoje zdanie :)
Szkoła... Ugh *dreszcz* na szczęście już jestem w domku i szykuję nowy post :D Co do Losta, to mam nadzieję dzisiaj nad nim przysiąść. Może na weekend będzie gotowy ^^
Dziękuję i pozdrawiam ;)
Joleen :*
Dobra... Powoli wracam do świata żywych ;p
OdpowiedzUsuńTak jak wpominałam już wcześniej - opowiadanko (wszystkie rozdziały, jak i każdy z osobna, rzecz jasna ;) ) po prostu wybitne! :D
Ostatnie linijki bezceremonialnie rozłożyły mnie na łopatki! ^^ Joleen, Mistrzyni Ty moja! ;p :D
Cóż, jeżeli dobrze się orientuję, został ni do przeczytania one-shot i będę na bieżąco z postami :D Który to już będzie? Coś około piędziesiątki, prawda? ;) Sporo, sporo... Nawet bardzo sporo :D ^^
W takim razie, ja zmykam czytać :D Jeszcze dzisiaj powinnam dać radę skomentować - najpóźniej jutro ;)
Miłego woeczorka (Miłej nocki...?) ;)
Ave Joleen! ;) :D ^^
Niedawno trafiłam na twojego bloga i zaraz przeczytam wszystkie twoje opowiadania.Świetnie piszesz,zazdroszczę ci tego bo moje opisywanie krajobrazu jest na poziomie podstawówki(albo gorzej) nawet jeśli przeczytałam sporo książek jakoś nie idzie mi te opisywanie.To opowiadanko było bardzo urocze *^* Jak na razie jest moim ulubionym(chociaż w Dark Knight Levi miał genialne odzywki ,no i jeszcze muszę przeczytać główne opowiadanie i Lost in the darkness.)No i cieszę się wreszcie znalazłam kogoś kto też lubi paringować leviego i erena (moja koleżanka woli levi x mikasa ;-; przecież oni są rodziną co z tego,że daleką,leviałkę jest erena mam rację prawda?)Więc w najbliższym czasie postaram się przeczytać główne opowiadanie i tam zapewne też dodać mój komentarz bez składu i ładu jak ten xd.
OdpowiedzUsuńI jako,że nie mam konta google i tych innych będę się podpisywać jako Isis.