czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział XVII

„Lost in the Darkness”                           UWAGA+16!!!



W piątkowy dzień odbyły się kolejne zajęcia w prywatnej szkole. Tym razem z języka łacińskiego, którego nie rozumiałem wręcz wcale oraz przedmiotów ścisłych. Na przerwie zdecydowałem się rozejrzeć za klubem zainteresowań. Chodziłem po holu i podziwiałem kolorowe plakaty zachęcające do udziału.
- Wybrałeś już coś?- usłyszałem za sobą głos Armina.
- Jeszcze nie. Ciężko mi podjąć decyzję, ale z naukowych raczej sobie odpuszczę.- oznajmiłem z lekkim uśmiechem. Blondyn stanął przy mnie. Trwaliśmy przez chwilę w błogiej ciszy.
- Dzisiaj mam sesję z Petrą-san.- wyznałem. Musiałem to komuś powiedzieć...
- Serio? Dlaczego?- zapytał niebieskooki.
- Dzięki temu może moja pamięć szybciej wróci... Ale trochę się denerwuję. Już teraz słabo sobie radzę z moimi wspomnieniami i snami...- opowiedziałem. Po pewnym czasie zerknąłem na Armina. W pierwszej chwili jego mina wyrażała ból i zatroskanie, później złagodniała.
- Eren... Nie sądzisz, że twoja amnezja może mieć głębsze znaczenie? Kiedyś wielokrotnie powtarzałeś, że niewiedza o naszym świecie byłaby lepsza, ale sam w to nigdy nie wierzyłeś. Chciałeś coś zmienić, ale ten ciągły strach i niemoc nas przerastały. Mogliśmy jedynie marzyć i czekać na cud.- rzekł smutno blondyn.
- Wiele razem przeszliśmy. Cała nasza trójka. Chociaż nie mogę powiedzieć, co działo się z wami dalej. Tamtej nocy widziałem was po raz ostatni. Coś się tam wydarzyło. Czuję to.- dokończył chłopak. Patrzyłem w jego błękitne oczy, a w sercu czułem odwieczny niepokój...

***

- Nowy! Wybrałeś już jakiś klub?!- usłyszałem wołanie Conniego z drugiego końca sali. Odwróciłem się do niego i pokręciłem głową.
- Jeszcze nie? A nie chcesz dołączyć do nas?- zapytał chłopak.
- Baseball, tak? No nie wiem. Nie jestem zbyt szybki, ani wysportowany.- odparłem niezbyt przekonany.
- Spokojnie! Mięśnie się wyrobią, uwierz mi! A tak poza tym...- podszedł do mnie i sięgnął do mojego ucha.
-... laski za tym szaleją!- dodał po cichu.
- A-Aha...- zamrugałem lekko zdziwiony. Springer uśmiechnął się szeroko.
- To co? Może chociaż wpadnij na trening! Brakuje nam kogoś na miejsce tego idioty Jeana.- zaproponował uczeń.
- No...- mruknąłem zerkając w bok.
- Nie daj się prosić, Jeager!- mruknął.
- Niech będzie.- zgodziłem się.
- Super brachu! Będzie ekstra! Zobaczysz!- zapewnił.

***

- Biegnij Marco! Baza! Baza!- krzyczał Connie na sali gimnastycznej. Ciężko było mi się połapać w zasadach tej gry. Biegi, wymachy kijem, bazy... To nie była moja bajka.- myślałem w duchu. Mój znudzony wzrok skierował się na boisko obok. W tamtym czasie miały miejsce zajęcia siatkówki dla dziewcząt. W pewnym momencie napotkałem piękne, błękitne oczy ślicznej blondynki. Crista w białej koszulce z bordowymi rękawkami i krótkimi spodenkami stała na korcie razem z innymi dziewczynami w identycznych strojach. Była drobna, ale także smukła i wysportowana. Gdy odnaleźliśmy się wzrokiem, szesnastolatka kiwnęła do mnie głową oraz lekko się uśmiechnęła. Również się jej ukłoniłem, lekko speszony tym, że odkryła iż ją obserwowałem.
- ...er! Jeager! Ruszaj się! Biegnij!- usłyszałem krzyki. Członkowie drużyny kazali mi biec. Odrzuciłem kij na bok i ruszyłem ile sił w nogach. Jedna, dwie...- liczyłem bazy.
- Dajesz, Jeager!!- wołał Connie. Kiedy dobiegłem z powrotem byłem zdyszany i zmęczony. Chłopak stanął przy mnie oraz położył mi dłoń na ramieniu.
- To było niesamowite! Śmigasz jak po jakiś używkach! Musisz do nas dołączyć!- zawołał uradowany Connie.
Żywy „Forrest Gump”!- zaśmiał się umięśniony blondyn o zielonych oczach, który podszedł do nas. Miał na sobie brązową koszulkę, krótkie spodenki we wzór moro i sportowe buty.
- Kapitanie, widziałeś to?!- zapytał podekscytowany Connie.
- W rzeczy samej. Jesteś Eren Jeager? Nowy uczeń? Miło mi cię poznać. Nazywam się Reiner Braun i jestem kapitanem drużyny baseball’a, a to jest nasz vice kapitan- Bertolt Hoover. Jesteś już w jakimś klubie?- przedstawił się starszy chłopak. Obok niego pojawił się ciemnowłosy, chudszy od blondyna uczeń w podobnym stroju.
- Nie... Jeszcze... Nie... Wybrałem...- wydyszałem kładąc dłonie na kolanach.
- W takim razie dobrze się zastanów, czy nie chcesz dołączyć do nas. Masz talent, chłopie!- pochwalił mnie umięśniony kapitan.
- Dzięki...- skinąłem słysząc komplement.
- Czekamy na twoją odpowiedź!- rzekli odchodząc w stronę szatni.
- Ja cię, nowy! Czemu nic nie mówiłeś?!- zapytał Springer z szerokim uśmiechem
- Tak jakoś wyszło...- odpowiedziałem tylko.

***

- Klub baseball’a?- zdziwił się Levi w drodze powrotnej do posiadłości.
- Podobno bardzo szybko biegam i nalegają żebym dołączył.- odrzekłem z dumą.
- No nie wiem, Eren. Ostatnio prawie się udusiłeś podczas snu, a teraz zamierzasz biegać i uprawiać sporty?- powiedział mało przekonany Rivaille.
- M-może i ma pan rację, ale... chciałbym chociaż spróbować.- odparłem nieco przygaszony.
- Rób jak chcesz.- rzekł oschle Levi. Dlaczego taki jesteś? Coś się wydarzyło, czy to tylko moje przywidzenia?- myślałem spoglądając przez okno w zupełnej ciszy. Czułem narastające napięcie między nami. Nigdy wcześniej tak nie było, więc dlaczego?
Kiedy dojechaliśmy do domu, w drzwiach wejściowych przywitała nas urodziwa, młoda dama o miodowych włosach i oczach. Miała na sobie jasnoniebieską koszulę z marszczeniami, białą spódnicę do kolan oraz białe obcasy, które już wcześniej widziałem.
- Witajcie w domu Levi, Eren.- uśmiechnęła się serdecznie.
- Przyszłaś zbyt szybko, Petra.- odezwał się Rivaille zdejmując płaszcz.
- Skończyłam dziś o godzinę wcześniej, więc postanowiłam przyjść i zrobić wam obiad.- oznajmiła uradowana. Ciemnowłosy spojrzał na nią, ale nic nie odpowiedział.
- Jak ci idzie w szkole, Eren?- zapytała kobieta podając mi talerz pełen smakowicie pachnącego jedzenia.
- W porządku, dziękuję.- odrzekłem.
- To dobrze.- powiedziała Petra siadając obok mnie.
- Smacznego wszystkim! Mam nadzieję, że będzie wam smakowało!- uśmiechnęła się promiennie. Naprawdę się starała.- pomyślałem przyglądając się bogatemu w gotowane warzywa daniu.
- Same zdrowe produkty!- spojrzałem ukradkiem na Leviego. Byłem ciekaw czy cokolwiek zje. Nigdy wcześniej niczego przy mnie nie spożywał. Jedynie popijał swoją gorzką i czarną jak smoła kawę. Ku mojemu zdziwieniu pojął rzeźbiony widelec do ręki i wsunął kawałek zielonej szparagi do bladych ust. Po chwili jego kobaltowe oczy odnalazły moje.
- Jeżeli myślisz, że odejdziesz od stołu bez wylizania talerza do czysta, to ostrzegam, nie zrobisz tego.- zagroził ciemnowłosy.
- Hai. Zrozumiałem.- kiwnąłem i zacząłem jeść. W głębi duszy ucieszył mnie fakt, iż w głębi duszy Rivaille nadal martwił się o mnie. Pomimo tamtej napiętej sytuacji w aucie oraz innych nieprzyjemnych wydarzeń... Ciągle troszczył się o najdrobniejsze rzeczy. Jedną z nich było właśnie jedzenie. Po posiłku podziękowaliśmy Petrze za wyborną potrawę i chwilę porozmawialiśmy o mojej szkole.
- Więc jednak macie łacinę? W ostatnim roku nie było tych zajęć, bo pani Maria ciężko chorowała. Cieszę się, że jest w pełni sił.- powiedziała z uśmiechem Petra.
- A co o niej sądzisz? Kobieta z klasą, prawda?- dodała.
- Zgadzam się, ale jest też całkiem surowa...- odparłem, na co miodowłosa zachichotała.
- Cała Maria... Lepiej na nią uważaj. Łatwo dać się jej zwieść.- ostrzegła mnie.
- Wybaczcie mi, ale mam jeszcze trochę roboty. Petra, daje ci wolną rękę.- rzekł ponuro Levi wstając od stołu.
- Możesz na mnie liczyć.- odpowiedziała kobieta. O co im chodziło? Następnie Rivaille omiótł mnie badawczym wzrokiem i wyszedł z jadalni.
- My też mamy swoje sprawy.- zwróciła się do mnie młoda kobieta. Spojrzałem w jej ciemnozłote oczy.
- Dziś nasza pierwsza sesja, Eren-kun.- wyjaśniła miodowłosa. Po moim ciele przeszedł zimny dreszcz oraz cały się spiąłem.
- Nie obawiaj się! Nie będę robiła niczego wbrew twojej woli.- obiecała.
- Idziemy?- zaprowadziła mnie do pokoju, który wyglądał jak gabinet psychiatryczny. Spore, drewniane biurko znajdowało się przed ogromnym oknem wychodzącym na morowe jezioro, przodem do drzwi. Po prawej, przy ścianie stała skórzana, brunatna kozetka. Za to po lewej znajdował się drewniany stolik oraz regał na książki o tematyce psychologicznej. Na czekoladowych ścianach wisiały różne obrazy przedstawiające abstrakcję oraz kilka zegarków.
- Usiądź proszę na kozetce.- poleciła Petra.
- Skąd tutaj są te rzeczy...?- wcześniej ich tam nie było...- przypomniałem sobie, jak sprzątałem wszystkie pokoje, oprócz sypialni Leviego. Pomieszczenie wyglądało zupełnie inaczej.
- To miał być mój pokój, ale po tym jak zamieszkałam z narzeczonym, przerobiłam go na prywatny gabinet.- oznajmiła z delikatnym uśmiechem.
- Więc jak to będzie wyglądało?- zapytałem ochrypłym głosem siadając na twardym meblu.
- Najpierw sobie porozmawiamy, a potem chciałabym czegoś spróbować.- kobieta usiadła za biurkiem. Następnie wzięła do lewej ręki notes w twardej oprawie, a do drugiej srebrny długopis.
- Zacznijmy od początku. Pamiętasz coś z przeszłości? Jakieś nowe wizje?- zadała mi pytanie Petra.
- Nie za bardzo. Pamiętam tylko urywek tamtego... piekła. Byłem przywiązany łańcuchami do podłogi. Wszyscy się na mnie patrzyli. Ich oczy były takie... złe. Pożerali mnie wzrokiem. Krzyczeli, robili duży hałas... Myślałem, że umarłem.- w pewnym momencie złapałem się za ramiona, ponieważ poczułem doskwierający chłód z niewyjaśnionych przyczyn.
- Rozumiem. A ostatnio... Zmieniło się coś? Przypomniały ci się jakieś sytuacje, osoby...?- zapytała notując coś na kartce.
- Czasami widzę postacie w moich snach. Ostatnio rozmawiałem z Mikasą...- oznajmiłem. Kobieta zrobiła wielkie oczy.
- Opowiedz mi, proszę.- poprosiła zainteresowana.
- Widziałem ją. Była w białej sukience, a jej ciało było lepie od krwi... Mówiła, że tęskni za mną i Arminem.- odpowiedziałem.
- Fascynujące... Widziałeś może jej zarys? Mógłbyś mi ją opisać?- poprosiła pisząc szybko na papierze.
- Była drobna, wychudzona... Miała ciemne włosy do ramion. Nie widziałem jej twarzy.- oznajmiłem przyglądając się miodowłosej.
- Dobrze. Coś jeszcze?- pokręciłem przecząco głową.
- A na cmentarzu...? Kogo tam widziałeś?- spojrzałem w ciemnozłote oczy.
- Moją... matkę.- powiedziałem cicho. Coś ukuło mnie w piersi.
- To dosyć świeża sprawa. Na razie sobie ją odpuścimy, co?- zaproponowała czytając moje ruchy. Kiwnąłem zgadzając się.
- A co myślisz o Arminie? Jaki jest twój stosunek do niego?- spytała.
- Szczerze? Czuję jakbym ranił go samym patrzeniem. Przypomina sobie dawne lata i jego napaść... Czuję się strasznie. Mam wyrzuty sumienia, tak samo jak on. Chciałbym żeby był szczęśliwy, żeby już nigdy więcej się nie poddał... ale do tego jest potrzebna Mikasa.- powiedziałem.
- Lubisz go? Ufasz mu?
- Tak, oczywiście. Nawet teraz, bez moich wspomnień darzę go ogromnym szacunkiem i traktuję jak przyjaciela. Nie potrafię tego wyjaśnić. Po prostu tak czuję.- odparłem wprost.
- Mam jeszcze jedną kwestię do omówienia...- Petra zerknęła na swoje kartki.
- Jaki masz plan? Na przyszłość. Na życie. Co chciałbyś robić? Jakieś konkretne cele?
- Nie mam bladego pojęcia... Wszystko jest takie pokręcone. Jednak chciałbym wiedzieć. Chciałbym mieć wspomnienia o mojej matce oraz przyjaciołach, a moim największym celem jest odnalezienie Mikasy oraz... szczęście dla niej i Armina. Potem będę musiał jeszcze podziękować za wszystko panu Rivaille i panu Erwinowi... No i pani oczywiście.- uśmiechnąłem się do niej.
- Eren... Nie musisz mi za nic dziękować ani się odpłacać! Leviemu i Erwinowi też! Robimy to, bo to nasza praca i...- spojrzała na mnie z czułością w oczach.
- ... Bardzo, ale to bardzo nam na tobie zależy. Na twoim losie w tym parszywym mieście. Pragniemy zmiany dla wszystkich. Dla ciebie, dla nas oraz innych ludzi w potrzebie.- powiedziała przyjaźnie Petra.
- Właśnie za to chciałbym wam podziękować. Nie jesteście obcy. Nie zostawiacie innych w potrzebie. Jesteście niesamowici... Dlatego chciałbym wam pomóc i się zrewanżować...- mówiłem, gdy nagle poczułem, jak drobne, drżące ramiona obejmują moje ciało.
- Petra-san...
- Dziękuję ci, Eren... Nie masz pojęcia jak cieszą mnie twoje słowa. Sama czasem wątpię, czy to co robimy jest ważne.- wyszeptała ze łzami w oczach. Odwzajemniłem jej uścisk.
- Gdyby nie wy... Nie byłoby mnie tutaj i nigdy nie zobaczyłbym już Armina.- powiedziałem cicho. Po paru minutach odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się.
- Przepraszam, że się tak rozkleiłam. Tak mi wstyd, nie powinnam...- otarła mokre policzki.
- Niech pani nie przeprasza.- odrzekłem.
- No dobrze. Myślę, że możemy zaczynać.- odezwała się po dłuższej chwili i podeszła z powrotem do biurka.
- Chciałabym czegoś spróbować. Możliwe, że się nie uda, bo wielu moich pacjentów było odpornych na stan hipnozy, ale zawsze warto spróbować...
- Hipnoza?- zdziwiłem się.
- Tak. W stanie półsnu mogę sprawić, że powiesz mi jakieś ważne informacje. Coś co chciałbyś nam podświadomie powiedzieć.- objaśniła i usiadła przede mną ze złotym wisiorkiem w dłoni.
- Myśli pani, że to zadziała?- zapytałem z nadzieją. Kobieta kiwnęła i spojrzała mi w oczy.
- Jesteś gotowy?
- Myślę, że tak.- potwierdziłem.
- W takim razie zaczynamy. Spójrz na ten przedmiot i się zrelaksuj...



*****

Witam wszystkich! :D


Kolejne spotkanie z naszymi bohaterami! Fu fu fu... Te moje metody psychiatryczne xd Biedny Eren...

Nareszcie majówka! :D (myślałam, że naprawdę nie dożyję! :O)
Z faktu, iż chodzę do drugiej klasy, nie muszę męczyć się, (jeszcze) jak nasi biedni maturzyści, ale nie ukrywam, że mój tydzień wolnego również będzie bardzo... naukowy x(

Ale nie martwcie się! ^^ Samą nauką człowiek nie żyje! (przynajmniej w moim wypadku ;p). Zajmę się jeszcze opowiadaniami i one-shotami z moim rozgrzanym do czerwoności laptopem ^^

PS. Wypatrujcie na blogu czerwonych włosów i złotoczerwonych tęczówek... ^^ (taki mały spoiler ;p)


Joleen :*

4 komentarze:

  1. Hipnoza? Łooo, zawsze chciałam być zahipnotyzowana :D ale to w ogóle działa?!
    Oby to coś dało, bo szkoda mi Erenka :c
    Btw... to ja coś przeoczyłam czy to coś nowego? Chodzi mi o zachowanie Leviego, bo nie przypominam sobie żadnej sytuacji mogącej zirytować naszego pedancika... no chyba, że Eren ubrudził mu siedzenia w samochodzie xD
    Podzielam twoją radość, niech żyje majówka!!! :D *radosny podskok z ręką uniesioną w górę*
    Czerwone włosy... złoto-czerwone tęczówki... chyba wiem o kogo chodzi ^^ ale ręki nie dam uciąć :x
    Co tu jeszcze dodać... rozdział mega :D czekam na dalsze twoje dzieła!!! I życzę wytrwałości i cierpliwości do nauki :D Ja zamiast się uczyć do rocznego testu z fizyki pewnie będę robiła rzeczy zupełnie niepotrzebne <3 m.in. złożenie papierowej figurki z ok. 130 elementów! Yaay! XD
    Przesyłam uściski <3 No, i miłej majówki!
    ~Zuzia <3 ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słówko! ;*

      Eren jest grzeczny, nic złego nie zrobił! Po prostu zachciało mu się sportów xd a Levi ma większy problem na głowie, ale to już wyjdzie później ;)

      Zaciesz majówką i wolnym czasem na pisanie! :D Mmm, ja też lubię robić nic, ale właśnie przez to "nic" potem zastanawiam się gdzie ten drogocenny czas mi uciekł xD

      Buziaki, nawzajem i do miłego! ;D


      Joleen :*

      Usuń
  2. Przybyłam, przeczytałam, skomentowałam ^^
    Jestem obrzydliwie padnięta, więc cudów się w tym komentarzu nie spodziewaj, Joleen... :p Ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że zgarnęłam - trzeci raz z rzędu - mistrzostwo powiatu na zawodach pływackich...! ;)

    Wracając do rozdziału... Wiesz... Chętnie powiedziałabym Ci na ten temat coś, czegi nie wiesz... Ale to chyba niemożliwe xD :D
    Wybitny, cudny (28382815 podobnych wyrazów później), meeegaśny! ^^ ;p

    No nic, ja muszę zmykać, bo głupi ludzie, którzy nie chcą iść i być głupi gdzieindziej, ciągle czegoś ode mnie chcą... Nawet o tak nieludzkich porach O_o :p
    Dobranocki! ;)
    Ave Joleen! ;) ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero zaczęłam czytać i... wciągnęło mnie - bardzo. Rozdział był świetny. Hipnoza? - jak ja uwielbiam tego typu rzeczy. Już nie mogę się doczekać następnego..

    OdpowiedzUsuń