Opowiadanie yaoi - Akashi Seijūrō x Furihata Kōki
Jak to się mogło stać?! - myślał nerwowo Kouki, budząc się na zimnej, marmurowej podłodze w nieznanej mu kuchni. Był całkowicie nagi, przykryty jakimś grubym swetrem, a obok niego leżał czerwonowłosy mężczyzna w samych bokserkach, który obejmował go ręką w talii. Jedyne, co Furihata pamiętał z ubiegłej nocy to... wejście do baru po pracy. Kaszana! - szatyn wzdrygnął się, gdy postać przy nim przytuliła go bliżej do siebie.
- Mmm... Mój... - wymamrotał przez sen i schował twarz w jego
bok. Brunet prawie podskoczył z zaskoczenia zmieszanego ze strachem. Musiał się
jakoś wyswobodzić i... Właśnie. Która to już była godzina? Chłopak rozejrzał
się po kuchni. Na ścianie wyłożonej czarnymi kafelkami zauważył biały zegar.
Było już po jedenastej. Koukiemu opadła szczęka. Od trzech godzin powinien być w pracy!
- E-Etto... Prze-przepraszam! - szatyn próbował
odsunąć nieznajomego, ale im bardziej go odpychał, tym bardziej czerwonowłosy
przytulał do siebie ciało brązowookiego. - To na nic! - opadł bezwładnie na podłogę i
przymknął powieki. Kiedy ponownie je otworzył, ujrzał złotoczerwone tęczówki,
które go wręcz pożerały.
- Kim jesteś? - zapytał mężczyzna, marszcząc lekko swoje brwi.
- T-T-To...! To chyba moja kwestia! - zawołał nieco oburzony.
Czerwonowłosy ziewnął, a następnie usiadł i przetarł swoje zaspane oczy.
- Ech? Czemu jestem na podłodze? - zdziwił się. Szatyn przyjrzał się mu dokładnie. Boskie ciało, kremowa, błyszcząca skóra,
różnokolorowe tęczówki, krótkie, czerwone włosy... A w głowie Furihaty - pustka.
Pustka i doskwierający kac. Dodatkowo niezidentyfikowany ból bioder... - Chyba wczoraj przesadziłem... O wiele przesadziłem -
podkreślił, zerkając na Koukiego.
- Kim ty do cholery jesteś?! Gdzie ja jestem?!
- Ciszej! Głowa mi pęka! - warknął na niego, rozmasowując bolącą skroń.
- Najpierw mi odpowiedz...! - mężczyzna spojrzał na towarzysza z niebezpieczną iskrą w oczach, po czym rzucił się na niego. Złączył
nadgarstki bruneta ponad jego głowę i usiadł na nim okrakiem.
- C-Co ty...?!
- Mówiłem ci żebyś się przymknął, czy też nie? Nikt
mi się nie sprzeciwia - warknął i zbliżył ich twarze na niedopuszczalną
odległość.
- Chyba sobie...! - Kouki nie dokończył zdania,
ponieważ nieznajomy zamknął mu usta swoimi w namiętnym pocałunku. Szatyn
próbował się wyzwolić, ale mężczyzna mu nie pozwolił. Eksploatował wnętrze jego
warg z zachłannością. Ich języki tańczyły niezwykle egzotyczny taniec. Po
pewnym czasie Furihata zaczął mu ulegać. Co
to ma znaczyć? Dlaczego mu pozwalam...?! Ja... On... Kso! - myślał
gorączkowo. Odsunęli swoje wargi, aby zaczerpnąć powietrza.
- Tak lepiej. A teraz wstawaj. Muszę wypić jakąś
dobrą kawę... - czerwonowłosy pomógł mu wstać. Wtedy Kouki zorientował się, że
musiał się czymś okryć. Zwłaszcza dolne partie swojego ciała... Zaczął szukać
swoich ciuchów, o których słuch zaginął.
Mieszkanie w którym się znajdowali było niewielkie, ale bardzo eleganckie i zadbane. Kuchnia miała wygodne połączenie z salonem, a sypialnia i łazienka były w osobnych pomieszczeniach. Główny pokój - salon, został utrzymany w jasnych barwach i nowoczesnym wystroju. Ściany były pomalowane na kremowy kolor, a na podłodze znajdowała się jasnobrązowa, miękka wykładzina. Skórzana, biała sofa oraz fotel stały na środku pokoju. Płaski telewizor natomiast był postawiony przy oknie, w kącie. Idealny dom dla młodego kawalera szukającego nocnych igraszek... - pomyślał zgryźliwie szatyn. Nie wiedział czy się śmiać, czy też wręcz na odwrót.
Mieszkanie w którym się znajdowali było niewielkie, ale bardzo eleganckie i zadbane. Kuchnia miała wygodne połączenie z salonem, a sypialnia i łazienka były w osobnych pomieszczeniach. Główny pokój - salon, został utrzymany w jasnych barwach i nowoczesnym wystroju. Ściany były pomalowane na kremowy kolor, a na podłodze znajdowała się jasnobrązowa, miękka wykładzina. Skórzana, biała sofa oraz fotel stały na środku pokoju. Płaski telewizor natomiast był postawiony przy oknie, w kącie. Idealny dom dla młodego kawalera szukającego nocnych igraszek... - pomyślał zgryźliwie szatyn. Nie wiedział czy się śmiać, czy też wręcz na odwrót.
- Cholera... - mruknął Kouki, zakładając futrzasty,
czarny polar na zamek, który dzięki Bogu sięgał mu do połowy ud. Kiedy wrócił z
poszukiwań do salonu, przy blacie stał czerwonowłosy z dwoma kubkami kawy.
- Nie znalazłeś żadnych ubrań? - zdziwił się, podając
brunetowi biały kubek. Kouki podziękował mu i wziął naczynie w obie ręce. Czuł się
speszony wcześniejszy zajściem, ale postanowił usiąść na stołku przy wysepce z
drewnianych blatów.
- Nie. Przeszukałem całe mieszkanie i ani śladu po
naszych ciuchach - westchnął, popijając świeżą oraz aromatyczną kawę.
- Pożyczę ci coś, jak stąd wyjdziemy - zaoferował
nieznajomy. Kouki obserwował jego smukłe ciało, umięśniony tors, to jak
niesamowicie seksownie oblizywał dolną wargę... O czym ja myślę?! Co się tutaj do cholery działo?! Czemu jesteśmy
prawie nadzy?! I to w jego mieszkaniu...! - próbował opanować myśli, dryfujące
na niebezpiecznych wodach.
- Jak się nazywasz? - zapytał zaintrygowany mężczyzna, spoglądając na Furihatę. Jeżeli powiem mu, jak się nazywam, to jeszcze komuś powie i zostanę skreślony ze społeczeństwa!
To przecież może być jakiś zbok, albo gorzej... kryminalista!
- Chyba sam powinieneś się najpierw przedstawić -
fuknął odważnie szatyn.
- Z jakiej racji?
- To przecież twoje mieszkanie!
- Chyba sobie kpisz. Pierwszy raz w życiu widzę to
miejsce - odpowiedział ze spokojem.
- Że... CO?! - Kouki zerwał się z miejsca. - To gdzie my jesteśmy?! - zawołał i wyjrzał za okno. Znajdowali się na piątym piętrze, w kamienicy. Po przeciwnej stronie
ulicy znajdował się bar „Monochrome” i parę sklepów z odzieżą.
- Och nie... - mruknął do siebie Furihata.
- Co?
- To musi być jakiś motel - rzekł brązowooki, zasłaniając
żaluzje. Czyli jednak... Po tym jak
upiłem się jak świnia, poszedłem z jakimś obcym do hotelu, a on mnie
wykorzystał... - podsumował szatyn.
- Hmm. Nie wydaje mi się... - brunet przez chwilę
myślał, że mężczyzna odpowiedział na jego wcześniejsze konkluzje.
Czerwonowłosy podszedł po chwili do drzwi wejściowych i nacisnął klamkę. Drzwi
były zamknięte.
- Nie otwierają się i... nie ma żadnego klucza -
zauważył.
- S-Słucham?! - Kouki podbiegł do drzwi i złapał za
klamkę. Po chwili szarpaniny cofnął się z przerażeniem wymalowanym na twarzy. - To jakiś żart...
*****
O-ha-yo~! ;*
Can you feel the
loooove tonight~? <3
Postanowiłam napisać coś o moim ulubionym, jak już
wiecie pairingu i wyszło co wyszło :D
Moją inspiracją do tej króciutkiej (tak, będą
jeszcze ze dwie części xd) serii była piosenka Beyonce i Jay'a Z "Drunk
in love" xD No i związek AkaFuri oczywiście! ^^
PS Co myślicie? ^^
Joleen :*
A-aaaaaa...
OdpowiedzUsuń... Akashi~!! ;p
Etto... Nie, ja wcale nie kończę KnB... xD Skąd Ci ro przyszło do głowy...? ;p
Jeżeli chodzi o sam rozdział... Faaaajny ^^
Ja ostatnio lubuję się w parringu Midorima x Kuroko xD :D
Cóż... Czas mnie goni, więc... Zmykam i czekam na ciąg dalszy! :D
Miłego! ;) ^^
Kocham, kocham ♥
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :D Ciekawa jestem co w tej sytuacji zrobi Akashi c:
Dodaj proszę szybko kolejną część, bo ciekawość aż mnie zjada ;)
Weny życzę :3
~Alex
No, no, nareszcie Akashi <3 Nie mogłam się doczekać! ~moje przeczucia się spełniły!!!~ Wszystko dlatego, że ostatnio mam 'fazę' na KnB ^^, a w szczególności na Kuroko i Akashiego :3 no... na Kuroko trochę bardziej, ale Akashi i te jego paczadełka czarują mnie coraz mocniej *-*
OdpowiedzUsuńJest już trochę późno, a jutro niestety już do szkoły :'( Więc to na tyle ode mnie... Miłej nocki <3
~Zuziak ^^
♥ Najlepsze ♥
OdpowiedzUsuńKocham Twój blog ♥
Po 1. Chyba cię wyściskam! Bo to było tak zarąbiste (gomen) że nie wiem! Jestes mistrzem i tyle! Normalnie królowa yaoi i akcji! Podpuściłaś nas a potem BACH i o nie nie, to nie jego mieszkanie! Wykiwałaś mnie juź dwa razy, gratuluję xD
OdpowiedzUsuńPo 2 to było świetne i świetne i ide czytać dalej, bo jestem ciekawa jak to sie stało, że oni tam są. Genialne!