„Lost in the Darkness” UWAGA+16!!!
- Porąbało cię do reszty?!- warknął zszokowany Armin.
- Ciszej idioto!- syknął na niego Connie.
- Skąd to masz?!- zapytała Crista.
- Zabrałem z domu. Spoko loko luz i spontan, starzy się nie skapną! Możemy
zaszaleć!- zachichotał Springer.
- Czy ty siebie w ogóle słyszysz?! Schowaj to, a najlepiej
wyrzuć!- zagroził blondyn.
- Zrobimy tak, na razie każdy dostanie po trochu. Ten kto
nie wypije do dna swojej doli, ten... Musi skoczyć do rzeki i spać nago na
dworze!- wymyślił Connie z szerokim uśmiechem.
- To niedorzeczne! Ja stąd idę!- podniósł się Armin i
zerknął ukradkiem na mnie.
- Ktoś jeszcze wycofuje się, jak ta blond ciota?- wskazał na
chłopaka Springer.
- Przesadzasz, Connie!- warknęła na niego Crista.
- No dobra, to ktoś jeszcze chce nas opuścić?- popatrzył na
resztę zebranych. Nikt nie ruszył się z miejsca. Kątem oka widziałem, jak Armin
rzuca mi zdegustowane spojrzenie i odchodzi w stronę naszego domku. Poczułem
się jak śmieć. Chciałem za nim pobiec i pogadać, ale... moje nogi ani drgnęły.
Spojrzałem na moich nieco zmieszanych towarzyszy. To nie skończy się
dobrze...- pomyślałem w duchu.
- Wszyscy mają swoje kubki? Nalewam~!- po chwili każdy z
obecnych trzymał w dłoni trochę alkoholu w białych, plastikowych naczyniach po
sokach.
- Do dna moi drodzy!- zawołał Connie. Nie minęło dużo czasu,
zanim Connie, Sasha i Thomas siedzieli z pustymi kubkami spoglądając z
rozbawieniem na resztę. Przełknąłem ślinę i spojrzałem na tajemniczą ciecz.
Postanowiłem posmakować trunku. Przysunąłem przedmiot do ust. Moje nozdrza
zaatakował odpychający, ostry zapach.
- Dajesz nowy!- zawołał Springer obejmując Sashę.
Przechyliłem kubek i poczułem w gardle gorzki smak, który powoli spływał po
moim przełyku aż do samego żołądka. Krew zaczęła szybciej płynąć w moich
żyłach, a zmysły miałem przytępione. W pewnym momencie skrzyżowałem swoje
niepewne spojrzenie razem z przestraszonymi, błękitnymi oczętami. Biedna Crista
siedziała jak trusia przy ognisku oraz cała się trzęsła.
- Crista~! Czyżbyś chciała nocować z wilkami na golasa...?-
zachichotał Connie widząc zdenerwowanie dziewczyny. Blondynka ścisnęła kubek w
ręce. Była bliska płaczu. Wszyscy patrzyli na nią z wyczekiwaniem... Dlaczego
zostałaś, głupia...?- pomyślałem wstając z miejsca i podchodząc do niej.
Spojrzała wprost na mnie swoimi pięknymi oczętami, w których zabłysła iskierka
nadziei na ratunek. Wziąłem naczynie z jej bladych dłoni i wypiłem zawartość.
- Jeager! Niezły z ciebie zawodnik!- pochwalił
Thomas.
- No dobra, czas rozpocząć grę!
- Jaką znowu grę...?- zapytała nieco znużona niewielką
ilością alkoholu Mina.
- Zagramy w butelkę. Każdy musi zadać zadanie przeciwnikowi.
Ten, kto nie będzie potrafił wykonać zadania- pije shota! Dodatkowo jeżeli
przeciwnik wypełni polecenie- osoba, która wymyśliła zadanie pije dwa shoty!-
omówił instrukcje Connie.
- Niech będzie!- zgodził się blondyn pocierając swoje
dłonie.
- My się piszemy!- odpowiedziała Hannah z głupkowatym
uśmiechem. Następnie usiedliśmy w węższe koło. Po mojej prawej siedział Thomas,
a po lewej Marco. Nadeszła pora na pierwszą rundę, którą wygrała Hannah.
Zakręciła butelką. Wypadło na Marco.
- Hmmm... Masz opowiedzieć jakiś sprośny kawał.- wymyśliła
rudowłosa.
- Heh? To przecież takie proste!- mruknął Connie.
- Emm... Etto...- zastanawiał się chwilę ciemnowłosy. Niestety
poległ.
- Biiiip! Czas minął! Pijesz Marco Polo!- łysy chłopak nalał
mu trochę alkoholu do białego kubka. Czarnowłosy spojrzał z niesmakiem na
naczynie, ale wypił całą zawartość.
- Następny!- graliśmy przez jakąś godzinę. Aż w końcu
"królem" był Connie i wypadło na Cristę. No to koniec...-
zakląłem w duchu.
- Connie! Daj jej spokój! Miej litość!- prosili go młodzi.
- Cisza! Crista... Crista... Już wiem! Twoim zadaniem
jest... pocałować Erena! W usta!!- roześmiał się na głos. Serce podskoczyło mi
do gardła. Spojrzałem na zdenerwowaną blondynkę.
- J-Ja...!- zaczęła z krwawym rumieńcem na policzkach.
- Albo Thomasa. Mi to obojętne...- dodał Springer i założył
rękę na ramię nieprzytomnej Sashy.
- Gorzko! Gorzko!- szeptała reszta, aby nie zbudzić innych
uczniów w domkach oraz opiekunów. Niebieskooka spojrzała na mnie i Thomasa. Po
chwili wstała oraz chwiejnie podeszła... oczywiście do mnie.
- Haha! Wiedziałem!- zawołał głośno Connie, po czym został
uciszony przez resztę.
- E-Eren-kun... Zgadzasz
się...?- zapytała trzepocząc niewinnie długimi, ciemnymi rzęsami. Nie
odpowiedziałem. W głowie mi szumiało, byłem zmęczony i otumaniony. Ma takie
piękne oczy... Niebieskie... Levi też ma niebieskie... ale znaaacznie
piękniejsze... Jak skradzione diamenty....-
majaczyłem w myślach.
- Le...vi...- wyszeptałem cicho i ująłem delikatnie twarz
blondynki w obie dłonie. Następnie poczułem delikatny dotyk, niczym skrzydeł
motyla na moich wargach.
- O mój Boże! Zrobili to...! Brawa!- słyszałem głosy i wiwaty.
- OY!! Co się tu dzieje?!- zawołał donośnym głosem Erwin.
- Osz...! Spadamy! Chowaj to, idioto! Eeech... Dobry, Erwin-san!
- Jest już po północy! Czemu nie jesteście w domkach?!
- Już zmykamy! Rozmowa nas tak wciągnęła! Hahaha!
Naprawdę...!- poczułem, że ktoś bierze mnie pod ramię. Następnie jakoś
doczołgałem się do swojego łóżka, ale nie byłem w stanie utrzymać się na
własnych nogach, ani trzeźwo myśleć.
Eren...? Eren...
Coś ty znowu narobił? Mój mały, niemądry chłopczyk...- kobiecy, przyjazny
ton... miękki dotyk na mojej twarzy...
Kaasan... Zostaw
mnie... Nie widzisz w jakim jestem stanie...?- odparłem odsuwając twarz od
jej dłoni.
Taki
nieodpowiedzialny... Musisz wyrosnąć na mężczyznę. Kto zaopiekuje się Mikasą i
Arminem?
Nie ja...
Spieprzyłem to mamo... Mikasa... Ona...- po moich policzkach spłynęły łzy.
Będzie dobrze.
Jestem zawsze z tobą... Pamiętaj... Kocham...- osoba znikła w ciemnościach.
... Cię.-
dokończyłem za nią.
*****
Witajcieee!~
Nie pytajcie o szczegóły... Błagam. Eren ma słabą głowę. Po kilku shotach już padł xD Urwane wspomnienia, myśli... No i jeszcze mamusia mu
się przyśniła!
W następnym rozdziale- kac, powrót do domku i nareszcie... Levi! ^^ <3
PS.
Raaany... To już 20 rozdział! o_O a końca nie widać xD