„Lost in the Darkness” UWAGA+16!!!
Przez całą drogę wpatrywałem się w okno. Jakbym czegoś szukał… a może kogoś? Myślałem, że wyjście za teren posiadłości, choć trochę pomoże mi w odkryciu tajemnic mojej amnezji. Tylko czego mogłem się dowiedzieć z ciągłego pasma lasów i gór na horyzoncie? Praktycznie niczego.
- Czy blisko domu znajduje się... cokolwiek? - zapytałem kierowcę.
- Co masz na myśli, mówiąc "cokolwiek"?
- Domy, sklepy, budynki... Albo chociaż sąsiedzi?
- W promieniu kilkunastu kilometrów otacza go jedynie natura - kiwnąłem powoli i znów spojrzałem przez okno.
- Mogę cię o coś zapytać? - odezwał się po chwili.
- Jeżeli będę potrafić odpowiedzieć... - odparłem i nieświadomie zacząłem czuć narastający niepokój.
- Chciałem się upewnić co do twojego stanu... psychicznego. Potrzebujesz pomocy? Może coś cię… dręczy?
- Mam pustkę w głowiev - westchnąłem - Nie mam żadnego punktu odniesienia do przeszłości. Żadnej osoby, która mogłaby mi o wszystkim opowiedzieć. Dlatego ciągle wierzę, że moja pamięć wróci, kiedy tylko się oswoję z rzeczywistością.
- Wolałbym jednak się upewnić... Słyszałem, że jednym ze sposobów na przywrócenie wspomnień jest terapia. Co powiesz na regularne wizyty z Petrą? Niedawno skończyła swoje studia, pomaga wszystkim dzieciakom, które trafiły w nasze ręce... Poza tym, zdążyła już się zapoznać z Twoją historią.
- Oczywiście, zgadzam się - odpowiedziałem bez zastanowienia. Jeżeli to ma mi w jakikolwiek pomóc… spróbuję.
- Dobrze - Rivaille po prostu się o mnie troszczy... Ma dobre intencje. - Jesteśmy na miejscu - wyjrzałem za okno i zobaczyłem ogromne centrum handlowe, które przypominało trochę zamek, zbudowany z czerwonej cegły z wysokimi wieżami. Levi zaparkował na parkingu tuż przy wejściu. - Wszystkie sankcje są podzielone. Pierwsza- to sklepy meblowe, druga- sklepy ogólne typu supermarkety z pierdołami, trzecia- restauracje, czwarta- ubrania oraz piąta- rozrywka.
- Dosyć... skomplikowane - zauważyłem.
- Idealne pole popisu dla terrorystów - podsumował i zgasił silnik. Spojrzałem na niego zdziwiony i poczułem jak przez całe moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
- Słucham? - zapytałem oniemiały. Ciemnowłosy zerknął na mnie czujnie.
- Bardzo często dochodzi tu do porwań. Ostatnio jakiś terrorysta porwał małą dziewczynkę. Całe centrum zaczęło poszukiwania. Wezwali także nas, tak dla pewności. Po godzinie znalazłem tamtą dziewczynkę. Była zamknięta w męskiej kabinie. Miała na sobie zupełnie inne ubranie i ogoloną na łyso głowę. Cała trzęsła się ze strachu... Tak jak ty teraz - opowiedział, po czym spojrzał mi prosto w oczy. Jak mógł być tak opanowany? Widział tyle zła, a jednak… nie wyjechał. Wręcz przeciwnie! Nawet się tutaj przeprowadził!
- Nie możesz się bać. Musisz stawić czoła swoim strachom. To twoja pierwsza lekcja- wyjście - oznajmił, odpinając pasy. Jak w amoku, nagle złapałem za jego nadgarstek i spojrzałem błagalnie w kobaltowe tęczówki.
- Nie jestem gotów... - zacząłem mówić przerażony. Chciałem wrócić do pokoju na strychu, patrzeć przez okno i... I niczego się nie dowiedzieć? Ukryć się i zamknąć w sobie do końca życia? - myślałem z obawą.
- Jesteś. Widzę to w twoich oczach. Widziałem to również dziś rano i wczoraj. Chcesz się dowiedzieć. Chcesz znać prawdę i znaleźć to, co jest dla ciebie najważniejsze - rzekł, po czym wziął mnie za rękę. Jego chłodne, szczupłe palce oplotły mój nadgarstek. - A gdy zabraknie ci sił, pomogę ci wstać - Jego słowa... Czasem ostre, czasem niezrozumiałe, owiane tajemniczą... Tylko one dodały mi sił do walki.
- Chodźmy - powiedziałem z determinacją.
- O to mi chodziło, szczeniaku - odparł, wysiadając z pojazdu. Mógłbym przysiąc, że widziałem cień uśmiechu na jego bladych wargach...
- Co masz na myśli, mówiąc "cokolwiek"?
- Domy, sklepy, budynki... Albo chociaż sąsiedzi?
- W promieniu kilkunastu kilometrów otacza go jedynie natura - kiwnąłem powoli i znów spojrzałem przez okno.
- Mogę cię o coś zapytać? - odezwał się po chwili.
- Jeżeli będę potrafić odpowiedzieć... - odparłem i nieświadomie zacząłem czuć narastający niepokój.
- Chciałem się upewnić co do twojego stanu... psychicznego. Potrzebujesz pomocy? Może coś cię… dręczy?
- Mam pustkę w głowiev - westchnąłem - Nie mam żadnego punktu odniesienia do przeszłości. Żadnej osoby, która mogłaby mi o wszystkim opowiedzieć. Dlatego ciągle wierzę, że moja pamięć wróci, kiedy tylko się oswoję z rzeczywistością.
- Wolałbym jednak się upewnić... Słyszałem, że jednym ze sposobów na przywrócenie wspomnień jest terapia. Co powiesz na regularne wizyty z Petrą? Niedawno skończyła swoje studia, pomaga wszystkim dzieciakom, które trafiły w nasze ręce... Poza tym, zdążyła już się zapoznać z Twoją historią.
- Oczywiście, zgadzam się - odpowiedziałem bez zastanowienia. Jeżeli to ma mi w jakikolwiek pomóc… spróbuję.
- Dobrze - Rivaille po prostu się o mnie troszczy... Ma dobre intencje. - Jesteśmy na miejscu - wyjrzałem za okno i zobaczyłem ogromne centrum handlowe, które przypominało trochę zamek, zbudowany z czerwonej cegły z wysokimi wieżami. Levi zaparkował na parkingu tuż przy wejściu. - Wszystkie sankcje są podzielone. Pierwsza- to sklepy meblowe, druga- sklepy ogólne typu supermarkety z pierdołami, trzecia- restauracje, czwarta- ubrania oraz piąta- rozrywka.
- Dosyć... skomplikowane - zauważyłem.
- Idealne pole popisu dla terrorystów - podsumował i zgasił silnik. Spojrzałem na niego zdziwiony i poczułem jak przez całe moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
- Słucham? - zapytałem oniemiały. Ciemnowłosy zerknął na mnie czujnie.
- Bardzo często dochodzi tu do porwań. Ostatnio jakiś terrorysta porwał małą dziewczynkę. Całe centrum zaczęło poszukiwania. Wezwali także nas, tak dla pewności. Po godzinie znalazłem tamtą dziewczynkę. Była zamknięta w męskiej kabinie. Miała na sobie zupełnie inne ubranie i ogoloną na łyso głowę. Cała trzęsła się ze strachu... Tak jak ty teraz - opowiedział, po czym spojrzał mi prosto w oczy. Jak mógł być tak opanowany? Widział tyle zła, a jednak… nie wyjechał. Wręcz przeciwnie! Nawet się tutaj przeprowadził!
- Nie możesz się bać. Musisz stawić czoła swoim strachom. To twoja pierwsza lekcja- wyjście - oznajmił, odpinając pasy. Jak w amoku, nagle złapałem za jego nadgarstek i spojrzałem błagalnie w kobaltowe tęczówki.
- Nie jestem gotów... - zacząłem mówić przerażony. Chciałem wrócić do pokoju na strychu, patrzeć przez okno i... I niczego się nie dowiedzieć? Ukryć się i zamknąć w sobie do końca życia? - myślałem z obawą.
- Jesteś. Widzę to w twoich oczach. Widziałem to również dziś rano i wczoraj. Chcesz się dowiedzieć. Chcesz znać prawdę i znaleźć to, co jest dla ciebie najważniejsze - rzekł, po czym wziął mnie za rękę. Jego chłodne, szczupłe palce oplotły mój nadgarstek. - A gdy zabraknie ci sił, pomogę ci wstać - Jego słowa... Czasem ostre, czasem niezrozumiałe, owiane tajemniczą... Tylko one dodały mi sił do walki.
- Chodźmy - powiedziałem z determinacją.
- O to mi chodziło, szczeniaku - odparł, wysiadając z pojazdu. Mógłbym przysiąc, że widziałem cień uśmiechu na jego bladych wargach...
***
Ogromny budynek, z zewnątrz wyglądał nieco staroświecko, ale
wewnątrz był bardzo nowoczesny. Ruchome schody, drogie urządzenia, kamery
schowane w zakamarkach ścian...
- Ten budynek... Jest inny niż reszta obiektów jakie mijaliśmy po drodze - posłałem Rivaille pytające spojrzenie, gdy byliśmy na schodach. Mężczyzna zerknął na mnie i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Bo to centrum mafii. Burmistrz wykupił ten stary zamek i przerobił na centrum handlowe. Gang pokrył większą część remontu. Podejrzewamy, że mafia ma tu swoją siedzibę, w dawnych lochach. Mój zespół cały czas pracuje nad ich nakryciem, ale szuje umieją się dobrze schować - wyjaśnił. - Za mną - rozkazał, gdy znaleźliśmy się na piętrze. Nie odstępowałem go ani na krok. W budynku kręciło się sporo ludzi. Widziałem jak wiele par nieznajomych oczu spoglądało na moją osobę. Poczułem się niekomfortowo, a całe moje ciało się spięło. Nie znasz tych ludzi... Ale może oni nie znają ciebie? Czemu się tak denerwuję? Muszę się uspokoić... Ale jeśli… Jeśli mnie znają? Kim byłem przez te wszystkie lata? Może zrobiłem coś takiego, dzięki czemu mnie pamiętają? Co wtedy…?- rozmyślałem w duchu. - Najpierw pójdziemy po jakiś garnitur albo cokolwiek eleganckiego. Potem możesz powybierać sobie ciuchy, które ci się spodobają - zapowiedział czarnowłosy, po czym skręcił w stronę działu dla mężczyzn. Zaprowadził mnie do sklepu o nazwie "Black Suit". W wystawowej szybie ujrzałem czarne manekiny ubrane w różne garnitury i smokingi. Weszliśmy do środka. Pierwsza rzecz, jaka zapadła mi w pamięć, to zapach alkoholu i unoszącego się dymu. Dosyć niespotykana mieszanka w sklepie ubraniowym... Sklep był przestrzenny i wytworny. Biały sufit, brązowe ściany ze złotymi wzorami i podłoga z ciemnego, dębowego drewna. W pomieszczeniu stało wiele wieszaków z ubraniami. Na lewo widziałem jasną, drewnianą ladę, a za nią drzwi do zaplecza. Po prawej był kącik z przymierzalniami, dużymi lustrami oraz niewielkim… podestem? Pewnie, żeby móc się lepiej sobie obejrzeć z każdej, możliwej strony. Przed nim były umiejscowione dwa fotele ze skóry. Sklep na pewno różnił się od reszty. Miał w sobie coś… Czego nie potrafiłbym określić jednym słowem.
- Och! Levi! Już jesteś!- usłyszałem kobiecy głos. Do Rivaille podeszła młoda blondynka o dużych, brązowych oczach. Miała na sobie czarną marynarkę, białą koszulę, ciemny krawat, czarne, obcisłe spodnie i wysokie obcasy. Do marynarki miała przyczepioną plakietkę z napisem "Stella".
- Co słychać? - zagaił, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Ekspedietka wzięła od niego płaszcz.
- Mogę? - zwróciła się do mnie. Zamrugałem zdezorientowany, po czym pospiesznie zdjąłem swoje nakrycie i podałem jej.
- Dziękuję - bąknąłem lekko speszony. Kobieta posłała mi przyjazny uśmiech i schowała płaszcze za ladą. Rivaille rozsiadł się w ciemnobrązowym fotelu, przed lustrami i zapalił papierosa. Po chwili podeszła do niego Stella ze srebrną tacą, na której były dwa wąskie kieliszki i butelka szampana.
- Zamknęłaś sklep? - zapytał ciemnowłosy, gdy kobieta odłożyła tacę.
- Się wie! - puściła do niego oko.
- To jest ten twój podopieczny bez krzty elegancji, tak? Eee... Jak ci na imię słońce? - zapytała mnie.
- Eren. Eren Jaeger - odpowiedziałem grzecznie.
- Miło mi, jestem Stella Maque. Współwłaścicielka tego oto sklepu odzieżowego dla mężczyzn - przedstawiła się i uścisnęła moją dłoń.
- Zapomniałaś dodać "była kryminalistka, skazana na pozbawienie wolności za fałszowanie papierów, fałszerstwo, liczne szantaże oraz moje ulubione- wspólniczkę w akcji próby włamania do komputerów rządowych" - parsknął niebieskooki.
- Kiedy to było! Stare dzieje! - zaśmiała się nerwowo i otworzyła szampana.
- Jakieś dwa lata temu? - dopowiedział.
- No przestań już! Nie rób mi wstydu przed klientem! - poprosiła. Kryminalistka? Ekspedientką w sklepie? Co tu się dzieje? - Przez telefon mówiłeś, że chcesz kupić parę rzeczy... Dla Erena, tak?
- Cały zestaw. A raczej trzy. Dawno mnie tu nie było... - mruknął, zaciągają się papierosem.
- W takim razie do roboty! - zawołała i pociągnęła mnie za sobą.
- Przepraszam, ale jeżeli mogę zapytać... To o jakie zestawy chodzi? - wtrąciłem się.
- Ciuszki, kochaniutki! - uśmiechnęła się szeroko i już po chwili zostałem zmierzony żółtą miarą.
- Hmm... Jaki masz rozmiar buta? - zapytała, oglądając mnie uważnie.
- 39? Albo 40...
- Dokładnie 39,5 - odezwał się Levi.
- Spoks-koks! - odparła i poszła między wieszaki białych koszul. Wziąłem głęboki wdech. Co ja tutaj robię? - Włóż to! - poleciła podając mi kilka wieszaków z ubraniami.
- Czy-Czy mogłaby Pani na chwilę wyjść…? - poprosiłem.
- Głupku! Pomogę ci się ubrać! Nie musisz się wstydzić! - roześmiała się, zdejmując czarne spodnie z wieszaka. Spojrzałem na nią niepewnie. Mam się przy niej rozebrać? Nie miałem czasu na protesty. Nim się obejrzałem, stałem w przymierzalni jedynie w bokserkach. Kobieta wybrała dla mnie białą koszulę, czarne spodnie i marynarkę.
- Dość skomplikowane, nie? - zagaiła, gdy przyglądałem się z podziwem jej technice wiązania krawatu na mojej szyi. Kiwnąłem twierdząco, wpatrując się w szybkie ruchy jej palców. - Gotowe! Jeszcze tylko jakieś buty... - mruknęła do siebie i podała mi odpowiednie obuwie do garnituru. - Chodź do lustra - i Leviego. Kobieta ustawiła mnie przed lustrami, czyli niedaleko od miejsca, w którym siedział Rivaille. Spojrzałem na swoje odbicie. Musiałem przyznać, że prezentowałem się naprawdę elegancko. Jakbym wybierał się na jakąś nietypową uroczystość.
- Podoba ci się? - usłyszałem męski głos za plecami. Odwróciłem się w stronę ciemnowłosego. Jego kobaltowe oczy badały mój nowy "image". - Garnitur jest trochę za duży - zauważył po chwili, nie dając mi możliwości odpowiedzi.
- Nie ma już mniejszego! Ten chłopak jest jak ptaszyna! Same kości i piórka! Karmisz go czasem? - zawołała blondynka z zaplecza.
- Chyba będę musiał wrócić do starych metod, co nie Eren? - Levi posłał mi gniewne spojrzenie. Poczułem rozprzestrzeniające się ciepło na moich policzkach. Znowu zamierza mnie karmić...?
- Przepraszam - mruknąłem cicho, spuszczając głowę.
- I powinieneś... - odparł, wyciągając się w skórzanym fotelu.
- Czas na następne! - Stella zaciągnęła mnie z powrotem za kotary przebieralni. Gdy znów stanąłem przed lustrem, tym razem miałem na sobie jasnoniebieską koszulę, krawat w małe, błękitne kropki oraz szarą marynarkę i spodnie w tym samym odcieniu.
- Pierwszy był lepszy... - skomentował mój ubiór Levi.
- Moim zdaniem wygląda ładnie. Co sądzisz, Eren? - powiedziała, poprawiając mój krawat. Spojrzałem w duże, czekoladowe oczy otoczone gęstymi, czarnymi rzęsami.
- Ten budynek... Jest inny niż reszta obiektów jakie mijaliśmy po drodze - posłałem Rivaille pytające spojrzenie, gdy byliśmy na schodach. Mężczyzna zerknął na mnie i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Bo to centrum mafii. Burmistrz wykupił ten stary zamek i przerobił na centrum handlowe. Gang pokrył większą część remontu. Podejrzewamy, że mafia ma tu swoją siedzibę, w dawnych lochach. Mój zespół cały czas pracuje nad ich nakryciem, ale szuje umieją się dobrze schować - wyjaśnił. - Za mną - rozkazał, gdy znaleźliśmy się na piętrze. Nie odstępowałem go ani na krok. W budynku kręciło się sporo ludzi. Widziałem jak wiele par nieznajomych oczu spoglądało na moją osobę. Poczułem się niekomfortowo, a całe moje ciało się spięło. Nie znasz tych ludzi... Ale może oni nie znają ciebie? Czemu się tak denerwuję? Muszę się uspokoić... Ale jeśli… Jeśli mnie znają? Kim byłem przez te wszystkie lata? Może zrobiłem coś takiego, dzięki czemu mnie pamiętają? Co wtedy…?- rozmyślałem w duchu. - Najpierw pójdziemy po jakiś garnitur albo cokolwiek eleganckiego. Potem możesz powybierać sobie ciuchy, które ci się spodobają - zapowiedział czarnowłosy, po czym skręcił w stronę działu dla mężczyzn. Zaprowadził mnie do sklepu o nazwie "Black Suit". W wystawowej szybie ujrzałem czarne manekiny ubrane w różne garnitury i smokingi. Weszliśmy do środka. Pierwsza rzecz, jaka zapadła mi w pamięć, to zapach alkoholu i unoszącego się dymu. Dosyć niespotykana mieszanka w sklepie ubraniowym... Sklep był przestrzenny i wytworny. Biały sufit, brązowe ściany ze złotymi wzorami i podłoga z ciemnego, dębowego drewna. W pomieszczeniu stało wiele wieszaków z ubraniami. Na lewo widziałem jasną, drewnianą ladę, a za nią drzwi do zaplecza. Po prawej był kącik z przymierzalniami, dużymi lustrami oraz niewielkim… podestem? Pewnie, żeby móc się lepiej sobie obejrzeć z każdej, możliwej strony. Przed nim były umiejscowione dwa fotele ze skóry. Sklep na pewno różnił się od reszty. Miał w sobie coś… Czego nie potrafiłbym określić jednym słowem.
- Och! Levi! Już jesteś!- usłyszałem kobiecy głos. Do Rivaille podeszła młoda blondynka o dużych, brązowych oczach. Miała na sobie czarną marynarkę, białą koszulę, ciemny krawat, czarne, obcisłe spodnie i wysokie obcasy. Do marynarki miała przyczepioną plakietkę z napisem "Stella".
- Co słychać? - zagaił, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Ekspedietka wzięła od niego płaszcz.
- Mogę? - zwróciła się do mnie. Zamrugałem zdezorientowany, po czym pospiesznie zdjąłem swoje nakrycie i podałem jej.
- Dziękuję - bąknąłem lekko speszony. Kobieta posłała mi przyjazny uśmiech i schowała płaszcze za ladą. Rivaille rozsiadł się w ciemnobrązowym fotelu, przed lustrami i zapalił papierosa. Po chwili podeszła do niego Stella ze srebrną tacą, na której były dwa wąskie kieliszki i butelka szampana.
- Zamknęłaś sklep? - zapytał ciemnowłosy, gdy kobieta odłożyła tacę.
- Się wie! - puściła do niego oko.
- To jest ten twój podopieczny bez krzty elegancji, tak? Eee... Jak ci na imię słońce? - zapytała mnie.
- Eren. Eren Jaeger - odpowiedziałem grzecznie.
- Miło mi, jestem Stella Maque. Współwłaścicielka tego oto sklepu odzieżowego dla mężczyzn - przedstawiła się i uścisnęła moją dłoń.
- Zapomniałaś dodać "była kryminalistka, skazana na pozbawienie wolności za fałszowanie papierów, fałszerstwo, liczne szantaże oraz moje ulubione- wspólniczkę w akcji próby włamania do komputerów rządowych" - parsknął niebieskooki.
- Kiedy to było! Stare dzieje! - zaśmiała się nerwowo i otworzyła szampana.
- Jakieś dwa lata temu? - dopowiedział.
- No przestań już! Nie rób mi wstydu przed klientem! - poprosiła. Kryminalistka? Ekspedientką w sklepie? Co tu się dzieje? - Przez telefon mówiłeś, że chcesz kupić parę rzeczy... Dla Erena, tak?
- Cały zestaw. A raczej trzy. Dawno mnie tu nie było... - mruknął, zaciągają się papierosem.
- W takim razie do roboty! - zawołała i pociągnęła mnie za sobą.
- Przepraszam, ale jeżeli mogę zapytać... To o jakie zestawy chodzi? - wtrąciłem się.
- Ciuszki, kochaniutki! - uśmiechnęła się szeroko i już po chwili zostałem zmierzony żółtą miarą.
- Hmm... Jaki masz rozmiar buta? - zapytała, oglądając mnie uważnie.
- 39? Albo 40...
- Dokładnie 39,5 - odezwał się Levi.
- Spoks-koks! - odparła i poszła między wieszaki białych koszul. Wziąłem głęboki wdech. Co ja tutaj robię? - Włóż to! - poleciła podając mi kilka wieszaków z ubraniami.
- Czy-Czy mogłaby Pani na chwilę wyjść…? - poprosiłem.
- Głupku! Pomogę ci się ubrać! Nie musisz się wstydzić! - roześmiała się, zdejmując czarne spodnie z wieszaka. Spojrzałem na nią niepewnie. Mam się przy niej rozebrać? Nie miałem czasu na protesty. Nim się obejrzałem, stałem w przymierzalni jedynie w bokserkach. Kobieta wybrała dla mnie białą koszulę, czarne spodnie i marynarkę.
- Dość skomplikowane, nie? - zagaiła, gdy przyglądałem się z podziwem jej technice wiązania krawatu na mojej szyi. Kiwnąłem twierdząco, wpatrując się w szybkie ruchy jej palców. - Gotowe! Jeszcze tylko jakieś buty... - mruknęła do siebie i podała mi odpowiednie obuwie do garnituru. - Chodź do lustra - i Leviego. Kobieta ustawiła mnie przed lustrami, czyli niedaleko od miejsca, w którym siedział Rivaille. Spojrzałem na swoje odbicie. Musiałem przyznać, że prezentowałem się naprawdę elegancko. Jakbym wybierał się na jakąś nietypową uroczystość.
- Podoba ci się? - usłyszałem męski głos za plecami. Odwróciłem się w stronę ciemnowłosego. Jego kobaltowe oczy badały mój nowy "image". - Garnitur jest trochę za duży - zauważył po chwili, nie dając mi możliwości odpowiedzi.
- Nie ma już mniejszego! Ten chłopak jest jak ptaszyna! Same kości i piórka! Karmisz go czasem? - zawołała blondynka z zaplecza.
- Chyba będę musiał wrócić do starych metod, co nie Eren? - Levi posłał mi gniewne spojrzenie. Poczułem rozprzestrzeniające się ciepło na moich policzkach. Znowu zamierza mnie karmić...?
- Przepraszam - mruknąłem cicho, spuszczając głowę.
- I powinieneś... - odparł, wyciągając się w skórzanym fotelu.
- Czas na następne! - Stella zaciągnęła mnie z powrotem za kotary przebieralni. Gdy znów stanąłem przed lustrem, tym razem miałem na sobie jasnoniebieską koszulę, krawat w małe, błękitne kropki oraz szarą marynarkę i spodnie w tym samym odcieniu.
- Pierwszy był lepszy... - skomentował mój ubiór Levi.
- Moim zdaniem wygląda ładnie. Co sądzisz, Eren? - powiedziała, poprawiając mój krawat. Spojrzałem w duże, czekoladowe oczy otoczone gęstymi, czarnymi rzęsami.
- Ten zestaw nie jest zły, ale pierwszy też... - blondynka roześmiała się i poczochrała mnie po głowie.
- Jesteś przesłodki! - stwierdziła. Poczułem kolejny rumieniec na moich policzkach. Co to
miało znaczyć? - Dobra, jeszcze jeden zestaw i spływajcie. Mam dziś randkę z gościem ze sklepu
naprzeciwko - pochwaliła się.
- Ten palant co sprzedaje telewizory? Nisko upadłaś... - skomentował, wyjmując komórkę z kieszeni.
- Nikt nie dorówna "panu doskonałemu" ani jego słodkim, niewyparzonym wargom - parsknęła. Levi spojrzał na nią z politowaniem w oczach.
- Nie pochlebiaj sobie. Do teraz dziękuję Bogu, że zakończyło się tylko na „tym”. Nie wybaczył bym sobie, gdybym posunął się dalej... - odpowiedział i zaczął przeglądać coś w swoim telefonie. E-Eh? O czym oni mówią? Doszło do czegoś? Między Levim a Stellą?
- Ten palant co sprzedaje telewizory? Nisko upadłaś... - skomentował, wyjmując komórkę z kieszeni.
- Nikt nie dorówna "panu doskonałemu" ani jego słodkim, niewyparzonym wargom - parsknęła. Levi spojrzał na nią z politowaniem w oczach.
- Nie pochlebiaj sobie. Do teraz dziękuję Bogu, że zakończyło się tylko na „tym”. Nie wybaczył bym sobie, gdybym posunął się dalej... - odpowiedział i zaczął przeglądać coś w swoim telefonie. E-Eh? O czym oni mówią? Doszło do czegoś? Między Levim a Stellą?
- Nawzajem… - nie próbowała mu się odgryźć. Możliwe,
że wciąż coś do niego czuła? Albo się go bała? - Chodźmy Eren. Mam jeszcze jeden zestaw. Przymierzysz go, a ja
zapakuję resztę - poleciła. W przymierzalni zacząłem ubierać nowe rzeczy. Próbowałem zawiązać także krawat, ale... z trudem mi się to
udawało. Postanowiłem chwilę poczekać na Stellę, jednak nie przychodziła już od
dobrych kilkunastu minut. Po chwili usłyszałem dźwięk rozsuwanych zasłon od
przebieralni. Spojrzałem za siebie. Ku mojemu zdziwieniu, napotkałem kobaltowe
tęczówki Rivaille....
- S-Sir...? - zdziwiłem się jego obecnością. Mężczyzna zasłonił
kotary, po czym zmierzył mnie wzrokiem. Myślałem, że serce wyskoczy mi z
piersi. Czułem jak ciepło rozszerzyło się na moich policzkach. Znajdował się
tak blisko... Na wyciągnięcie ręki...
- Coś ty zrobił z tym krawatem? - zerknąłem na supeł na mojej szyi. Próbowałem się cofnąć, ale Levi złapał mnie
za końcówkę ciemnego krawata. - Nie ruszaj się - polecił. Oparłem się o ścianę, na której było lustro. Dotknąłem palcami gładkiej, chłodnej powierzchni. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Dlaczego Levi był w mojej
przebieralni? Czemu musi być tak blisko? - myślałem gorączkowo, przyglądając się jak mężczyzna rozplątywał powstały supeł na mojej szyi. Podczas, gdy
skupił swoją uwagę na krawacie, próbowałem się jakoś uspokoić, jednak nic nie
pomogło. Zerknąłem na swoje odbicie. To niedorzeczne…! Moje policzki były pokryte ciemnoróżowym
rumieńcem, szmaragdowe oczy aż iskrzyły, a ciało przechodziły dziwne dreszcze.
Przełknąłem ślinę i spojrzałem na czarnowłosego. Od razu napotkałem jego magnetyczne spojrzenie. Och, nie… - przeszło mi przez myśl. Jest tak blisko… Tak cholernie blisko…
Czułem jak powietrze między nami zaczyna się robić nieco gęstsze i gorętsze...
Nagle ciemnowłosy podciągnął węzeł krawata aż pod moją szyję. Nie mogłem odwrócić od niego wzroku, a co dopiero się poruszyć. Znowu czułem, jakby porwał mnie do zupełnie innej przestrzeni... Rzucił urok i miał nade mną całkowitą kontrolę... Nic nie mogłem na to poradzić.
Nagle ciemnowłosy podciągnął węzeł krawata aż pod moją szyję. Nie mogłem odwrócić od niego wzroku, a co dopiero się poruszyć. Znowu czułem, jakby porwał mnie do zupełnie innej przestrzeni... Rzucił urok i miał nade mną całkowitą kontrolę... Nic nie mogłem na to poradzić.
- Gotowe - z zamyśleń wyrwał mnie jego spokojny i niewzruszony ton głosu.
Zamrugałem kilkakrotnie i czar prysł, jak mydlana bańka…
- A-Ach, tak - Kurna! Mój
głos się załamał! - przygryzłem dolną wargę i odwróciłem wzrok.
- Już maa- EH?! Co tu robisz?! - zdziwiła się Stella, widząc
Rivaille ze mną w przebieralni. Lepiej bym tego nie ujął...
- Zawiązywałem młodemu krawat. Musimy się już zbierać. Eren, nie musisz
się przebierać, pójdziemy coś zjeść - udało mi się kiwnąć w
odpowiedzi. - Ruszaj się, Stella!- warknął na skamieniałą blondynkę, która stała w przejściu. Gdy zostawił mnie samego, na krótką chwilę zakryłem usta dłonią i oparłem się plecami o lustro. Co się ze mną najlepszego dzieje?
*****
Cześć Wszystkim! ^^
Nareszcie ruszyłam moje opowiadanie! :D Naprawdę ciężko jest
znaleźć czas na pisanie, ale tyle się już naczytałam Waszych błagalnych
komentarzy, że musiałam coś dla Was wstawić ^^
Ho ho! Co ten Levi robił w przebieralni razem z Erenem? Sama nie
wiem xD Wpadłam na ten pomysł już daaaawno. Brunet jeszcze nie rozumie (ale
domyśla się), że coraz bardziej podoba mu się przystojny Rivaille. Chociaż
znają się baaardzo krótko, widzi tą nić przeznaczenia <3 Może za szybko na
takie myślenie…? o_O
W każdym razie, mam nadzieję, że zaspokoiłam (na razie) Waszą
ciekawość. Kolejny rozdział będzie o wiele ciekawszy ^^
Joleen :*
Joleen... Nie chcę nic mówić, ale jak na mój gust, to nie nazywa się to zaspokajaniem, tylko pobudzaniem ciekawości...! ;p ;) ^^
OdpowiedzUsuńRozdzialik cudny - tak jak zawsze, zresztą! ^^
Tym fragmentem, po prostu rozłożyłaś mnie na łopatki! :D
"Ho ho! Co ten Levi robił w przebieralni razem z Erenem? Sama nie wiem xD "
A wracając do opowiadania, tak jak mówiłam, świetne ^^
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, jednak nie zamierzam Ci napastować, bo wiem, że masz dużo nauki ;p ;)
Ave Joleen! ;)
PS. Mój dom jednak przeżył "Atak Tytanów" (Ughhh... Dzieci... ;p), więc zabieram się za rysowanie! ^^ ;p ;) Napisałam już trochę, a chwilowo tworzę dalszą część opowiadania. Aaaaa... I mam jeszcze pytanko, masz jakieś szczególne życzenia, co do tytułu, czy mam sama wymyślić? ;) :D ^^
No wiesz... Niektórzy to już feryjki zaczynają, a ja będę gnić w szkole od wschodu aż do zachodu słońca xd. Życie jest takie niesprawiedliwe *chlip chlip* Drugi semestr już się rozpoczyna... Muszę wziąść się do roboty, ale spróbuję coś popisać w wolnej chwili ^^
UsuńDobrze, że jesteś cała po ataku małych tytanów. Małe, ale w kość potrafią dać ;D. No czekam, czekam na Twoje rysuneczki ^^ ja już powybierałam swoje z teczki (ale rym xD). To super, że już piszesz ^^ Obejrzyj sobie te dwa odcinki z 2 sezonu to na pewno Ci pomogą! ;) Tytuł... Hmmm... Myślę, że śmiało możesz wymyślić nazwę opowiadania ^^ Będzie jeszcze ciekawiej ;)
Joleen :*
Się robi Szefie! ;p ^^
UsuńMyślę sobie, że za jakąś godzinkę, będę miała gotowy rysunek Leviego, więc na pewno jeszcze dzisiaj będziemy mogły wstawić posty ^^
Aaaa co do tych dwóch odcinków, to na pewniaka obejrzę, bo "Tokyo Ghoul" mnie zaintrygował! :D ^^
A więc lecę kończyć rysowanie, a jak dobrnę do "mety", to dam znać ;) ^^ :D
Wszem i wobec ogłaszam, iż rysunek jest skończony! ;p
UsuńA mówiąc normalniej, możesz porobić zdjęcia swoich prac, bo ja aktualnie będę wymyślać jakieś wyjaśnienie/wprowadzenie do postu, żeby nie było to zwyczajne wklejenie rysunków ;p ;) ^^
Jak zobaczysz ten komentarz, zanim wstawisz post, daj znać, wtedy ja także go wstawię ;) ^^ :D
Jejku... Jakaś Ty szybka xD. Zdjęcia i post już mam gotowe, ale nie wiem czy uda mi się opublikować już dziś wieczorem :-/. Mój laptop bez internetu, a siostra uczy się na swoim... Więc albo wstrzymamy się do jutra albo wstawiaj, a ja postaram się jutro po szkole :)
UsuńJoleen :*
Hmmm... Zależy, jak Ty byś chciała, bo dla mnie nie ma różnicy, czy wrzucę to dziś, czy jutro. ;)
UsuńJeśli chcesz, żebyśmy wstawiły razem, poczekam, jeśli stwierdzisz, że mam wstawić, wstawię ;) ^^
Taki był wstępny zamysł żebyśmy to razem wstawiły :) W takim razie mogłabyś się wstrzymać do jutrzejszego wieczoru?
UsuńMoże uda Ci się coś jeszcze narysować (albo napisać, bo już mi ślinka cieknie na Twoje opowiadanie o Kanekim... ^^)
Joleen :*
Nie ma problemu, jak będziesz jutro gotowa, żeby wstawić, daj znać ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak pójdzie mi z rysowaniem, bo ołówki się chyba na mnie obraziły i stanęły po stronie rysunków, ale na pewno postaram się coś napisać ^^ ;p :D
Łooooo... Nie sądziłam, ze aż tak niecierpliwie czekasz na to opowiadanie... ^^ Ale jakby wziąć pod uwagę to, że ja mam tak samo, czekając na rozdziały u Ciebie, to jest to zrozumiałe ;p :D ^^
Kawaii ^^ Rozdział po prostu cudowny ! Nareszcie jest ontynuacja :D warto było czekać. Pozdrawiam. ~M.~
OdpowiedzUsuńOooch <3 Dziękuję ^^
UsuńA ja czekałam na Twoje
przybycie ;)
Joleen :*
Naprawdę ? ^^ To bardzo się cieszę. :* W sumie to tylko poprzez komentarz mogę Ci się odwdzięczyć za napisanie tak cudownej notki, heheszki. Lubię komentować na Twojej stronce, bo nie mam Ci nic do zarzucenia ale to nie o to chodzi x) Ty...masz po prostu w sobie to COŚ, co samo zachęca do czytania Twoich opowiadań :D ~M.~
UsuńDostanę cukrzycy od tego słodzenia (jednak nie mam nic przeciwko) ;D ;* Dziękuję ^^
UsuńJoleen :*
Joleen!
OdpowiedzUsuńWybacz, ale nie widziałam Twojego komentarza na blogu :p
Trafiłam na niego dopiero sprawdzając pocztę :p
Ja, oczywiście, jestem gotowa, więc kiedy znajdziesz chwilę, to wstawiamy! ;)
Czekam na odpowiedź! ;) ^^
Wiem, musiałam przesunąć czas wstawiania ;)
UsuńMyślę, że uda mi się wstawić post tak ok. 21 :) czyli 21:40 albo coś koło tego. Co o tym sądzisz?
Joleen :*
Jak dla mnie może być ^^
UsuńMożemy zrobić tak, że dasz znać, o kiedy będziesz wstawiać (Czuwam, sprawdzając komentarze ;p), albo po prostu wyznacz konkretną godzinę i wtedy wstawimy ;)
PS. Wspominałam Ci, że Twój blog znalazł sobie miejsce na pulpicie mojego telefonu...? ;) ^^ :D
Nadeszła upragniona chwila! Wstawiamy!! ;D
UsuńPS. Nic nie mówiłaś... Jakim cudem? xD
Joleen :*
3...
Usuń2...
1...
Iiiii....
WSTAWIONE!!!!! :D
PS. A tak jakoś... Skrót na pulpicie :D ^^
Piękne, cudowne, świetne. JA CHCĘ WIĘCEJ.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że miałam cichutka nadzieje, iz Levi pociągnie go za krawat i pocałuje. Ale co do rozdziału cudny <3 Lecę czytać dalej ;D
OdpowiedzUsuń