Opowiadanie yaoi - Garrett Hawke x Fenris Leto
Dragon Age II
Trzy lata. Przez trzy długie lata Hawke nie kontaktował z Fenem. Oczywiście próbował, ale okazało się, że mężczyzna zmienił numer, a z czasem usunął również wszystkie profile na portalach społecznościowych. Garrett nie zamierzał uprzykrzać mu życia i w końcu dał sobie z nim spokój. Mógłby przecież pojechać do Sehereon'u i poszukiwać białowłosego przystojniaka z tatuażami, ale... co jeśli kłamał? Z jednej strony wiedział o nim sporo, lecz z drugiej... Co było prawdą?
W ciągu ubiegłych lat umawiał się na randki, które organizowali mu rodzina i przyjaciele. Niestety nie znalazł nikogo kim byłby tak oczarowany jak tajemniczym ukochanym z portalu. Dlatego postanowił zatracić się w pracy- ostatniej rzeczy, której był pewien i nigdy by się od niego nie odwróciła. Osiągał liczne sukcesy i wspinał się po drabinie kariery aż uzyskał tytuł jednego z najważniejszych pracowników firmy. Został prawą ręką znienawidzonego przez wszystkich szefa-chamskiego tyrana. Pomimo fortuny przeznaczanej na rozpieszczanie najbliższych i siebie, dobrego imienia oraz popularności w mediach, nic nie było w stanie odgonić myśli o reszcie życia spędzonego w samotności, ze złamanym sercem...
***
- Delegacja?
- Szef kazał ci przekazać, że wyjeżdżasz na cały weekend z wybraną przez siebie osobę z biura do wspaniałego Orlais. Wszystko już opłacone. Żyć nie umierać!- zaśmiała się do słuchawki Isabela.
- I co będę tam robić?- westchnął Hawke, siadając na łóżku i wycierając mokre włosy po prysznicu ręcznikiem.
- No wiesz, konferencje, prezentacje, wręczanie nagród, osobistości z dziedziny nauki i te sprawy. Masz nas reprezentować i być na panelu dyskusyjnym razem z naszą konkurencją. Nie znam zbyt wielu szczegółów...
- Zauważyłem - wtrącił z uśmiechem.
- Nieważne! Po prostu nie daj ciała i wychwalaj naszą firmę ponad niebiosa, jasne? Na tym zależy temu pieprzonemu karzełkowi najbardziej.
- Dzięki, Bela. Chyba dam sobie radę.
- Nie "chyba", tylko "muszę"!- poprawiła go.
- To teraz możemy już w końcu porozmawiać. Co tam u ciebie?
- U mnie? Właśnie wybieram się na randkę - zaćwierkotała wyraźnie zadowolona.
- Z tym twoim nowym facetem, którego poznałaś w necie? Jak mu tam było?
- Nazywa się Anders! An-ders! Czemu ciągle go mylisz? Sam mi mówiłeś, że o nim słyszałeś!- poskarżyła się.
- N-No tak. Dziwne, nie?- Faktycznie. To nazwisko... brzmi całkiem znajomo... - zastanowił się przez chwilę.
- Skoro już rozmawiamy o związkach, Hawke, mam nadzieję że wybierzesz mądrze i kogoś w tym hotelu porządnie wystukasz. Może tego naszego byłego kuriera? No wiesz, ten, co teraz u nas pracuje - dodała flirciarsko. Cała Isabela...- potrząsnął lekko głową z wymalowanym uśmiechem na ustach.
- Chodzi ci o Zev'a? Muszę podziękować. Nie mój typ. A poza tym, on chyba jest bi...
- Nie każdy będzie seksownym, białowłosym bogiem, wiesz? Ostatnio źle wyglądasz, miśku... Dbaj o siebie i- Ah! Cholera, muszę lecieć. Varric się do mnie dobija. Pożyczyłam od niego ostatnio trochę forsy i muszę się go jakoś pozbyć... albo upić. Ciao!
- Jasne. Nie kłóćcie się i pozdrów go ode mnie. Ciao, Bela - rozłączył się i opadł wykończony na pościel. Nie chcę tam jechać... Już wolałbym pracować za biurkiem lub prowadzić te nudne konferencje, na których nikt mnie nie słucha. Na dodatek będę musiał komuś podrzucić Bary'ego...- westchnął ciężko. Nie dość, że kiedyś samotność to teraz i życie jest do dupy.
***
- Pan Garrett Hawke z Inqusitions? Bardzo mi miło pana poznać! Mamy nadzieję, że spędzi pan tutaj miły czas! - ukłoniła się młoda recepcjonistka pięciogwiazdkowego hotelu, w którym rozgrywała się cała impreza.
- Dziękuję - odebrał od niej plan spotkań oraz kartę do pokojów.
- Hawke! Przyniosłam sprzęt! - do mężczyzny podeszła rudowłosa kobieta w szarych spodniach i ciemnozielonej koszuli, podkreślającej kolor jej oczu. Ciągnęła za sobą swój bagaż, a w dłoni trzymała czarną torbę.
- Spokojnie, Aveline. Mamy jeszcze trochę czasu zanim rozpocznie się pierwsza prezentacja - oznajmiłem z delikatnym uśmiechem.
- W takim razie... nie obraziłbyś się jeśli... Ja... - bełkotała pod nosem zawstydzona.
- Znamy się nie od dzisiaj. Po prostu powiedz mi o co chodzi.
- Umówiłam się - westchnęła.
- Na randkę?!- zdziwił się - Gdzie tak szybko kogoś poznałaś?
- Na lotnisku spotkałam pewnego ochroniarza, który namierzył naszego brzydkiego złodziejaszka. Ma na imię Donnic. Więc... nie obrazisz się, jeśli pójdę na wystawę naprzeciwko? - posłała mu błagalne spojrzenie.
- Od kiedy interesujesz się sztuką? - zapytał z zadziornym uśmiechem.
- Od kiedy Donnic się nią interesuje - odpowiedziała mu tym samym.- Chyba, że wolisz mnie wesprzeć i towarzyszyć...
- Nie, dzięki. Zostanę na miejscu i będę cię informował, jeśli coś się zmieni.
- Jestem twoją dłużniczką. Jak zwykle zresztą. To... do zobaczenia później! - odprowadził ją wzrokiem, a następnie zwrócił się dyskretnie do recepcjonistki.
- Przepraszam, czy jest tutaj jakiś bar albo pobliski przybytek do zatapiania swoich smutków?
- Musi pan iść na prawo i zejść schodami na dół. Znajduje się tam nasz tajny bufet - odpowiedziała, puszczając mu oko.
- Świetnie. Dziękuję - postąpił jak mu polecono i już po chwili stanął w niewielkim pomieszczeniu z jaskrawą, czerwoną tapetą na ścianach, unoszącym się w powietrzu zapachem fajek zmieszanym z alkoholem oraz drętwą muzyczką w tle. Za pokaźnym, drewnianym i podświetlanym barem stał siwy barman w kolorowej kamizelce i czerwonej muszce. Na stołku przed nim siedział klient- mężczyzna w białej koszuli z podwiniętymi rękawami do łokci, ukazującymi wytatuowane ręce i ciemnych, obcisłych rurkach. Miał niespotykany kolor włosów- białe, zupełnie niczym śnieg.
- Będę musiał otworzyć całą butelkę... - gdy Garrett stopniowo się zbliżał, wychwycił toczącą się między nimi burzliwą konwersację.
- Bez obaw. Dam sobie z nią radę - odparł pewny siebie. Ten głos... Niski, męski i cholernie pociągający... Muszę mu się bliżej przyjrzeć - postanowił w myślach.
- Z przyjemnością mogę pomóc. Oczywiście podzielimy się rachunkiem - zaproponował, stając przy barze. Mądre, szmaragdowe oczy spotkały tęczówki w kolorze uśpionego miodu.
- W takim razie zapraszam - nieznajomy z jasnym wzorem tatuażu ciągnącym się od brody i chowającym pod kołnierz, odsunął mu krzesło tuż obok siebie. Wygląda tak, jak opisywał się Fen... Czyżbym miał przywidzenia? Pieprzyć to. Jeden drink, czy flirt, co to za różnica?- podziękował i zajął swoje miejsce.
- Też na delegacji?- zapytał, gdy niezadowolony barman zaczął robić swoje.
- Można to tak ująć... Będę robił zdjęcia do prasy - odpowiedział, opierając brodę o splecione dłonie.
- Nie wierzę, że kogoś mogłyby obchodzić te technologiczne badziewia - parsknął.
- Tylko prawdziwych smakoszy - odrzekł żartem mężczyzna.
- A co powiesz o wykładach?
- Już się nie mogę doczekać... - w jego głosie wyczuwalna była nuta cynizmu.
- Zostajesz tutaj do jutra czy...?
- Pewna firma sponsoruje mi tutejsze lokum. Wyjeżdżam zaraz po śniadaniu. A ty?
- Ja tak samo! - zawołał uradowany.
- Zbieg okoliczności? - uniósł ciemną brew.
- A może przeznaczenie?- ich spojrzenia się odnalazły i jednocześnie uśmiechnęli się do siebie. Magiczną chwilę z fajerwerkami w roli głównej przerwała dziewczyna, która wparowała do pomieszczenia niczym najprawdziwsze tsunami.
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukam! - zwróciła się do zielonookiego.
- Co jest? - spytał lekko poirytowany. Czyżby jej nie lubił?- Hawke przybliżył do nich dwa, pełne słodkiego czerwonego wina kieliszki.
- Szefowa dzwoniła. Dopóki nie ma wykładu mam iść porobić zdjęcia na tej wystawie naprzeciwko. Na wypadek, gdyby coś się działo... Po prostu nie ruszaj się stąd!
- Nie mam zamiaru, Merrill. Poza tym... - zerknął na ciemnowłosego - już znalazłem doskonałe towarzystwo - posłał mu zniewalające z nóg spojrzenie.
- To na razie i miłej zabawy, Fenris! - rzekła i równocześnie szybko zniknęła za drzwiami.
- Fenris? - powtórzył zszokowany. Nie. To nie jest możliwe...
- Zgadza się, nieznajomy. Zdradzisz mi swoje imię?
- Garrett.
- Ga-rrett? - zmarszczył swoje brwi. Jego piękny uśmiech wyparował, twarz mu stężała i cały się spiął. Oboje przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie nawzajem w milczeniu.
- To ty, prawda? "Little wolf"... Fen. Fenris... To twoje prawdziwe imię? Fenris? - domyślił się.
- Gare, ja... - poderwał się z miejsca i pospiesznie skierował w stronę wyjścia.
- Poczekaj! - pobiegł za nim i chwycił go za nadgarstek.
- Puść... Puść mnie! - warknął, próbując się wyswobodzić z jego uścisku.
- Nigdy! Wiesz ile czasu cię szukałem? Ile żałowałem...? - zacisnął na nim swoje palce.
- Żałowałeś? Ty? - zdziwił się.
- Fen... - próbował go zmusić, aby ponownie spojrzał mu w oczy.
- Zo-Zostaw mnie! Ja... nie mogę...!
- Chodź ze mną - powiedział, prowadząc białowłosego za sobą.
- Dokąd idziemy?! - zapytał, gdy weszli do windy, znajdującej się na holu.
- Gdzieś, gdzie możemy być sami.
- Co zamierzasz? - nie odpowiedział mu, ponieważ sam tego nie wiedział. Był pewien tylko jednego- musiał dowiedzieć się prawdy.
Kiedy dojechali na odpowiednie piętro i mężczyzna odnalazł właściwy pokój, otworzył drzwi specjalną kartą, a następnie wciągnął do niego przerażonego Fenrisa. Garrett zwolnił swój uścisk i zamknął za sobą drzwi, po czym spojrzał wprost w błyszczące ze złości zielone tęczówki.
- Nie zrozum mnie źle. Nie jestem jakimś psycholem i nie zrobię ci krzywdy. Jedyne czego chcę to odpowiedzi. Szczerych, jakby można było.
- Co chcesz wiedzieć?- spytał, krzyżując ręce na piersi.
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego ze mną zerwałeś?
- Nie pamiętasz jak nagle na mnie naskoczyłeś? Jak naciskałeś? - prychnął.
- Pamiętam. Jest mi za to okropnie wstyd, ale mi też nie było wtedy łatwo. Nie wiedziałem już w co mam wierzyć... - mężczyzna spuścił wzrok na podłogę - Czemu zachowałeś te konta?- oraz zwinął usta w cienką linię - Fenris?
- Bałem się.
- Czego?
- Nie wierzyłem w to, co nas łączyło. Było... zbyt idealne. To wszystko o czym marzyłem... nagle stało się rzeczywistością - westchnął cicho - Jesteś wspaniały, Hawke. Troskliwy, rodzinny, kochający, uprzejmy, przyjacielski, odważny... Zupełne przeciwieństwo mnie. Starszy facet po przejściach z nałogami, wielokrotnymi gwałtami i chorymi związkami. Nikt... takiego nie chce. Nikt. Ale nawet kiedy cię zbywałem i zachowywałem się opryskliwie... byłeś taki wyrozumiały i dobry. Wtedy było mi jeszcze ciężej. Nieustannie o tobie myślałem i obawiałem się twojej utraty. Tak naprawdę wykorzystałem naszą głupią sprzeczkę jako pretekst, żeby samemu móc to zakończyć. Lepiej będzie ci się żyło beze mnie. Uwierz mi - ciemnowłosy złapał za jego ramiona.
- To wszystko bzdury! A-A te konta? Skoro wcześniej je zatrzymałeś... Dlaczego je usunąłeś?
- Ja... nie miałem ochoty się już w to bawić. Wiedziałem też, że możesz się przez nie ze mną skontaktować, więc...
- Chyba sobie kpisz... - Garrett puścił go, usiadł podminowany na łóżku i założył dłonie na kark - Fen... Czy to, co było między nami... Byłeś wtedy szczery? - spojrzał w szmaragdowe ślepia, wpatrzone w niego niczym w największe i najcenniejsze arcydzieło.
- Zazwyczaj tego nie robiłem, ale z tobą... Nie potrafiłem kłamać. Czasami omijałem różne tematy, ale nigdy cię nie okłamałem, bo byłeś dla mnie ważny.
- Więc... - ciężko było mu wypowiedzieć te słowa - miałeś kogoś na boku, gdy byłeś ze mną?
- Dan-to znaczy Danarius mnie szukał.
- Danarius? - zmarszczył brwi.
- Mój... były, jeśli tak to można określić. To on znęcał się psychicznie i... nie tylko - wyjaśnił, oplatając się ramionami. Przez jego ciało przeszedł dreszcz, a twarz wykrzywił ból. Co jeszcze ci zrobił, Fenris? W jaki inny sposób wyrządził ci tyle krzywd, że nie potrafisz mi o ty powiedzieć? Przyznać tego przed samym sobą?
- I... znalazł cię?
- Uciekłem.
- Gdzie?
- Do Kirkwall.
- Więc... szukałeś mnie? - w jego oczach zabłysła nadzieja.
- Czasami... - przyznał.
- Masz... Jesteś z kimś obecnie? - To nie moja sprawa, ale...
- Nie. A... ty? - zapytał nieśmiało.
- Żartujesz sobie? Od trzech lat nie myślę o nikim innym niż ty! - wyznał z uczuciem.
- Hawke-
- Mów mi po imieniu, Fen - podniósł się i podszedł do niego.
- Ga-Garrett... - wyszeptał słabo.
- Nie masz cholernego pojęcia jak długo śniłem o tej chwili... - dotknął jego policzka dłonią i przejechał po delikatnej skórze tuż pod okiem swoim kciukiem. Mężczyzna wzdrygnął się, lecz nie odsunął - Jesteś taki piękny. Taki, jak sobie wyobrażałem.
- U mnie jest zupełnie inaczej i... Gdzie ta legendarna broda? - odważył się musnąć opuszkami palców gładką skórę na żuchwie Garretta.
- Zgoliłem. Taka oznaka złamanego serca. Nie słyszałeś? Inni obcinają włosy, ja brodę.
- Ale z ciebie baba - oboje się cicho roześmiali.
- Zawsze mogę ją dla ciebie zapuścić - zaproponował po chwili, całując czule wierzch dłoni, którą wcześniej go dotykał.
- Nie trzeba. Tak też mi się podoba. Wyglądasz... młodo.
- Fen... Fenris... - szepnął, zatapiając się w zieleni magicznych oczu - Wciąż mi na tobie zależy. Nie chcę ciebie znowu stracić, a tym bardziej nie chcę, żebyś kolejny raz musiał uciekać. Zostań ze mną. Proszę...
- Chcesz... ze mną być? Po tym wszystkim, co zrobiłem? - spuścił głowę. Hawke złapał go za podbródek i skierował w górę.
- Chcę. Jestem twój, pamiętasz? Od zawsze należałem tylko do ciebie.
- Tak. A ja twój... - Garrett pochylił się, a białowłosy sięgnął do jego ust swoimi. Ich niewinny i słodki pocałunek niedługo później przemienił się w znacznie namiętniejszy i bardziej zachłanny, wywołując falę dreszczy oraz urwane jęki przyjemności.
- Zdajesz sobie sprawę... ile lat na to czekałem? - wyszeptał wciąż muskając miękkie wargi.
- Za długo - odparł z uśmiechem zanim jego usta znów nie zostały zamknięte. - Mmm... Gare... Wy-Wykład... - wymruczał w pewnym momencie.
- Myślisz, że cię wypuszczę w tym stanie? Poza tym, mam gdzieś ten cały wykład. Ty jesteś znacznie ciekawszy...- złożył delikatne pocałunki na jego policzku, żuchwie oraz szyi.
- Chcesz tutaj zostać?
- Chcę się z tobą kochać... - W mordę! - uzmysłowił sobie sens wypowiedzianych nieświadomie słów, gdy wyczuł jak mężczyzna nagle się spiął.
- T-To nie tak! Ja...! - zanim zdążył się wytłumaczyć, Fen nie dał mu dojść do głosu.
- Gare, uwielbiam cię, ale przymknij się w końcu i zacznij nas rozbierać.
- Jak sobie życzysz, Miłości - z uśmiechem rozpiął pierwsze guziki białej koszuli Fena. Kiedy zsunął mu materiał z ramion, jego oczom ukazał się fantazyjny wzór rozciągającego się po całym torsie i rękach tatuażu.
- Fenris, to jest... Kto ci go zrobił?
- Dan. W młodości próbował wielu rzeczy. Czego się nie dotknął był w tym mistrzem. Okazał się genialnym tatuatorem. Ten tatuaż... miał być symbolem mojego uwięzienia. To ciało... nie należy do mnie - rzekł smutno.
- Przestań - Hawke dotknął drżących ust swoimi - Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię jeszcze skrzywdził - obiecał, opierając czoło o jego.
- Garrett...
- Dlatego... naznaczę cię w mój własny sposób - postanowił.
- C-Co? Jak?
- Zbadam każdy milimetr twojego ciała ustami. W ten sposób... może być? - wymruczał mu do ucha.
- Gare...! - jęknął głośno, kiedy ciemnowłosy począł ssać i drażnić palcami oba, przekłute sutki.
- Twoje uszy... też są wrażliwe. Pamiętam - przypomniał sobie, przejeżdżając językiem po jego małżowinie.
- N-Nie...!- załkał.
- Nie chcesz...?
- Przestań się mną bawić!
- Nie bawię się - ich głodne spojrzenia odnalazły się. Hawke ściągnął z niego resztę zbędnych ubrań, a następnie przyjrzał mu się.
- N-Nie wpatruj się tak...
- Jesteś tak cholernie seksowny... Nie mogę się opanować - mruknął, po czym pocałował wystającą kość biodrową, a następnie wziął go do swoich ust. Fenris przymknął powieki i odchylił głowę w tył.
- Hawke...- jęknął, w czasie gdy mężczyzna zadowalał go swoim zręcznym językiem - Garrett! Ty pieprzony draniu...!- zaszlochał, wczepiając swoje szczupłe palce w ciemne włosy.
- Do usług - zamruczał nisko w odpowiedzi.
- Hej! To moja kwestia!
- Fen... prawdę powiedziawszy, to ja... - zaczął poważniejszym tonem.
- Czyżby nadszedł odpowiedni czas na zwierzenia? - westchnął zniecierpliwiony.
- Nigdy nie robiłem tego z mężczyzną - wyznał zakłopotany.
- Mówisz serio?
- Nie, kłamię w żywe oczy! - parsknął i uciekł wzrokiem.
- I co teraz? Jest już trochę za późno, żeby zawrócić...
- Nie o to chodzi! Po prostu... nie chcę wypaść na idiotę - na jego policzkach pojawił się krwawy rumieniec.
- Tak jak podczas naszej intymnej rozmowy telefonicznej? - uśmiechnął się zabójczo Fenris.
- Nawet mi o tym nie przypominaj...
- Musisz być bardziej pewny siebie - doradził, łapiąc za jedwabny krawat, który miał na sobie - Skoro nie wiesz co do czego... Może pozwolisz, że dam ci lekcję? - dodał ponętnym głosem.
- Jestem bardzo, ale to bardzo pilnym uczniem - odpowiedział z wymownym uśmieszkiem, na co białowłosy nie wytrzymał i się roześmiał.
- To bardzo, bardzo dobrze, paniczu Hawke - wyszeptał, muskając jego wargi swoimi - Zapraszam na łóżko - brązowooki usiadł na posłaniu, a Fen od razu zaczął pozbywać się jego ubrań. Kiedy był już całkowicie nagi, przez kilka minut najzwyczajniej w świecie dotykali się, przytulali i całowali. Obydwu to jednak nie satysfakcjonowało...
- Potrzebuję czegoś do nawilżenia... Najlepiej nadałby się lubrykant - odezwał się białowłosy.
- Może sprawdzisz w szufladzie? W hotelach często... No wiesz.
- Ależ oświeć mnie, mój drogi! - Hawke w odpowiedzi wpił się w jego kształtne wargi.
- Pospiesz się - Fen westchnął i sięgnął do etażerki, stojącej przy łóżku. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i zakłopotanie jednocześnie - Co jest?
- Garrett... Może wyjaśnisz mi kim jest Isabela? - zapytał, rzucając w jego stronę tubkę lubrykantu i liścik o treści "Zaszalej, miśku! ;* Całusy, Isabela <3".
- Bela... przerosłaś samą siebie - mruknął pod nosem, zszokowany.
- Więc? - mężczyzna mierzył go podejrzliwym wzrokiem.
- To tylko przyjaciółka, martwiąca się o moje życie erotyczne.
- To trochę... niepokojące - stwierdził lekko zdegustowany.
- Zgadzam się w stu procentach, ale... chyba będziemy musieli jej podziękować.
- Słusznie... - podszedł z powrotem do Hawke'a i usadowił się wygodnie na jego kolanach. Następnie otworzył tubkę i wylał sobie trochę substancji na palce, które schował za plecy, tuż na swoje wejście i jęknął przeciągle.
- Boli? - spytał troskliwie, głaszcząc go po policzku.
- Tylko odrobinę... - spojrzał mu z uśmiechem w oczy, zapewniając o prawdziwość swoich słów. Garrett nie tracił więcej czasu. Zamierzał sprawić, że dyskomfort zniknie i zastąpić go czystą przyjemnością, dlatego zaczął dotykać go jedną dłonią, drugą unieruchomił mu biodro, a usta zajął muskaniem stwardziałego wcześniejszymi pieszczotami sutka.
- Ga-Gare...! - wyjąkał z trudem, gdy przez jego ciało przeszedł dreszcz - Prze-Przestań...
- Robię coś nie tak?
- Wręcz przeciwnie, ale... chcę dojść razem z tobą - posłał mu błagalne spojrzenie. Hawke przełknął ślinę i kiwnął twierdząco.
- Złap się mnie -polecił. - Już chyba załapałem, o co chodzi.
- Cieszę się, bo nie potrafię utrzymać się na nogach... - uśmiechnął się słabo i założył mu ręce na szyję.
- Gotowy? - Fen skinął głową, na co Garrett objął jego biodra, które zsunął niżej...
- Garrett! - zawołał, wbijając mu palce w ramiona.
- Fen... Fenris... Tak dobrze... - wyjęczał, poruszając się coraz szybciej. Dopóki obaj nie tracili tchu. Dopóki obaj nie pogubią myśli. Dopóki obaj nie zaznają smaku ich wspólnego, jedynego w swoim rodzaju i tak długo wyczekiwanego uczucia spełnienia...
- Gare-! Fenris! - krzyknęli jednocześnie i opadli bezsilnie na miękki materac, łapiąc oddech. Zanim ich umysły uciekły do świata snów, zdążyli jeszcze raz się odnaleźć i rozkochać w sobie nawzajem od nowa...
***
Hawke obudził się, czując dreszcz spowodowany brakiem kołdry czy innego, niezbędnego okrycia. Dlatego też wyciągnął swoją rękę, aby przysunąć Fenrisa do siebie. Niestety zamiast śpiącego białowłosego ujrzał puste miejsce. Serce zabiło mu mocniej, a w głowie poczęły układać się najgorsze scenariusze jego nieobecności.
- Fenris? - cisza - Fen?! - znowu brak odpowiedzi. Zaniepokojony mężczyzna wstał i zwrócił się ku drzwiom. Zanim zdążył nacisnąć klamkę, usłyszał odgłos lejącej się wody z prysznica oraz... śpiew?
- ... this is the part, you've got to say all that you're feeling, feeling... - To... Fenris? - pomyślał, kierując się w stronę łazienki. - Packing a bag, we're leaving tonight when everyone's sleeping, sleeping... Let's run away~! I'll run away with you... - kiedy tam dotarł, okazało się, że drzwi były otwarte, a za zamgloną od pary szybą dostrzegł znajomą postać. - Cause you make me feel like, I could be driving you all night... And I found your lips in the street lights... I wanna be there with you!- Ten wokal... Chciałbym go słuchać codziennie... - Baby! Take me to the feeling! I'll be your sinner, in secret... When the lights go out~! Run away with me! Run away with me! - nucił, gdy zmywał z włosów mydliny po szamponie.
- Baby, every single minute. I'll be your hero, I'm winning. When the lights go out...- dośpiewał z uśmiechem Garrett. Nagle drzwi od prysznica się rozsunęły.
- Słyszałeś - zmrużył nieprzyjaźnie zielone oczy.
- Masz piękny głos, wiesz?- Hawke rozsunął drzwi do końca i dołączył do niego. Następnie złapał Fenrisa za podbródek i namiętnie pocałował.
- Pomimo zapachu hotelowego szamponu... wciąż pachniesz konwaliami - wyszeptał w jego nagą i wilgotną skórę szyi.
- Nos już nie ten, co "miśku"? - zachichotał cicho. Hawke przysunął go do siebie i zamknął w swoich ramionach.
- Cholernie mnie wystraszyłeś. Nie masz prawa wychodzić z łóżka bez pozwolenia, jasne? - wyszeptał, obcałowując bark.
- Myślałeś, że znowu od ciebie ucieknę?
- Run away with me... - uśmiechnął się słabo i ucałował w skroń.
- Nie zamierzam cię już nigdy opuścić. Nie mogę znieść myśli o życiu bez ciebie.
- W takim wypadku nie widzę innego wyjścia. Musisz ze mną zamieszkać.
- Gare... mówisz poważnie? - próbował doszukać się odpowiedzi z jego bursztynowych oczu.
- Kocham cię, Fenris - wyznał - Nie pozwolę ci znowu uciec i przysięgam, że zajmę się tobą najlepiej jak tylko będę potrafił.
- My beloved hero...- białowłosy posłał mu spojrzenie przepełnione ogromną miłością, zaklętą w niesamowitych, szmaragdowych ślepiach.
*****
Dobry~! ^^
Nie ma to jak zakończyć rozdzialik akcentem pairing'owej piosenki ;)
Tak. Joleen słucha swoich ukochanych piosenek i widzi przed oczami dany pairing lub postać. Jest ich malutko, ale w jej główce pasują idealnie :) Na przykład przegenialna piosenka "Run away with me" jest przypisana do FenHawke
PS. Wiecie, co jest równo za tydzień? :3 Ostatni weekend lipca = ostatni rozdzialik FenHawke = idealny prezent na moje 19 urodzinki! ^-^
(2)PS. Tak, wiem, że miało być o część więcej, ale po 1- nie zmieściłabym się w co weekendowym rozdziale w lipcu, a po 2- mój pomysł na przyszły rozdział był tak krótki i (za przeproszeniem) z dupy, że postanowiłam powrócić do mojego pierwszego założenia :)
(3)PS. Altair w drodze, a Lost w trakcie pisania ^-^
Joleen :*
Moja Czcigodna Królowo :)
OdpowiedzUsuńFenris... Po 3 latach jeszcze bardziej HOT :) Uwielbiam go. Lekko nieśmiały, wycofany, a w środku prawdziwy wulkan namiętności. I Misiek taki stęskniony... Aż mi go żal było. Tęsknił, martwił się, pisał, kochał... In vino veritas :) Masz ochotę? Ze mną? Jakiś słodki trunek, bezalkoholowy oczywiście. Widzę to tak - arbuz, brzeskwinie i borówki amerykańskie oraz cała masa cukru. Skusisz się, Królowo? :) A potem obejrzymy nasz romans do końca albo poskaczemy po dachach... Rozmarzyłem się. Znowu.
Każdy ma piosenki, które zamienia na opowiadania. Niekończące się romantyczne opowieści, które wyświetla sobie niczym film, ulepszając kolejne sceny. A potem zaczynasz pisać. Kończysz jedno opowiadanie i zaczynasz kolejne i dalej słuchasz. I tak bez końca.
Bardziej niż na Losta, czekam na zasady Altaira :) I na moje naleśniki...
Twój Kitsuś słodki i kochany
Fenris jeszcze bardziej hot? Nie da się! Sam jego wygląd zwala z nóg! >.<
UsuńNie przypominaj mi ;-; Nie wiesz jak bardzo utożsamiłam się (przez te wszystkie godziny spędzone na grze) z Miśkiem :C Mówiłam Ci już, że kilka razy płakałam podczas gry? A to, że jak zamknęli Bethy we Wieży, to byłam gotowa zrobić wszystko, żeby ją uratować? Dlatego nie mów mi o jeszcze większym ranieniu Miśka! ;_; On już swoje w życiu przeszedł!
A Ty? Ty się skusisz? Ostatnio strasznie marudziłeś i musiałam wypić za Ciebie! ;P Ale jeśli znowu zrobisz mi koktajl, to chętnie wpadnę ;D (też liczę na dokończenie romansu. I to nie jednego ^^)
Hah! A więc Twoją piosenką jest "Love Yourself", tak? Widziałam ją na Twoim pulpicie w tablecie! -,- Wstydziłbyś się, wiesz?
O naleśnikach możesz jeszcze długo pomarzyć albo sam je usmażyć, a co do zasad... gołąbek już w drodze ;D
Joleen :*
Bożeee Kocham,Kocham !! Kiedy czytałam ten rozdział to Cały czas z bananem na twarzy~~ Jejuuu jakie to jest kochane <3 Po prostu tak mi się miło na serduszku zrobiło że ojeju ~~ Rozdział jak zawsze świetny !! Pozdrawiam cieplusio i życze dużo weny ~~~~
OdpowiedzUsuńNa-Naprawdę?! *_* *turla się po kołdrze z Akashim-sama*
UsuńCzyli... cukier zamienił się w prawdziwy, różowy lukier? ^^ Jestem przeszczęśliwa~! C:
Aj, tam "jak zawsze" *macha ręką speszona* >///.///<
Dziękuję za słodkości, wenę i ciepełko :3 Pozdrawiam i przesyłam wielkiego przytulasa w podzięce *ściiiiisk* >.<
Joleen :*
Yo! Przeczytałam to wszystko w nocy (tej ostatniej) i... WOW. Kocham to! *.* ;p Najpierw poznanie, później ten... No, seks-telefon a na koniec spotkanie! Historia była smutna i wesoła za razem... Miód malina! XD <3
OdpowiedzUsuńHmm... Przepraszam, że tak krótkie komentarze piszę, ale póki co jestem za granicą i mój dostęp do Internetu ogranicza się w godzinach od 23 (lub później) do 8 rano, a wiadomo trzeba gdzieś spać.No więc teraz bez zbędnego biadolenia pozdrawiam, ściskam i wysyłam ciężarówkę z weną <3 :D ;p :*
To cudne "Yo" tak mi nagle przypomniało tyle genialnych postaci, co je w anime używało (w tym Levisia ^^)... ;D
UsuńCzyżby nowa zwolenniczka FenHawke? *-* Moje serduszko przepełnia miłość prawie tak samo jak kolejni shipperzy AkaFuri :D
Też nie lubię siedzieć do nocy :c Kiedyś było się takim młodym i wolnym, że 2 w nocy to było jeszcze wcześnie, a teraz? Starzejesz się, Joleen... (zwłaszcza, że masz urodziny za jakieś pół godziny xD)
I tak bardzo mi miło, że dałaś znać o swoich przemyśleniach :3 A tą ciężarówkę, to będę pilnie wypatrywać, bo by mi się teraz baaardzo przydała ;)
Pozdrawiam cieplusio i miłego wypoczynku życzę~ <3
Joleen :*
Haha, to od teraz każdy komentarz będzie się zaczynał od "Yo"! xp
UsuńOfszem ^.^ Kocham ich <3 :D
Taaa... Starość nie radość (młodość też nie wesele) xD Ooo! To zdrówka, szczęścia, radości, weny, śmiesznych odpałów, dużo Akashiego i czego tam sobie jeszcze zażyczysz :*
Właśnie płynie nocnym promem więc jutro powinna być :D
Dziękuję i także pozdrawiam! <3
Ps. Czy w czwartek mogłabyś wpaść na mojego bloga? Ponieważ napisałam dla Ciebie miniaturkę na urodziny (taki już mam zwyczaj), lecz nie mam tutaj laptopu więc nie mogę dodać w ciągu tygodnia :c
Pozdrawiam! <3
Nie ukrywam, że byłoby to... mile widziane? xD ;p
Usuń*Q* Chodź tutaj! *przytula mocno, tak cholernie mocno, bo jest szczęśliwa jak... no jak cholera! XDD*
Dziękuję serdecznie! ;* *znowu tuli i uśmiecha się szeroko* Za to "dużo Akashiego" to już w ogóle! ;D
Nocnym promem? *-* Wooow... Zazdroszczę ;) Widoki muszą być nieziemskie! ^^ (mam nadzieję, że odnalazłaś złoża weny! ;D)
Jeszcze raz dziękuję za życzonka i życzę miłego dzionka! ;*
PS. Na-NAPRAWDĘ?! *Q* Tak niewiele osóbek coś dla mnie napisało... Czuję się zaszczycona! <3 I oczywiście, że wpadnę! :D Komenta pewnie też stworzę! ^^
Joleen :*
W takim razie wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać twoich następnych opowiadań. Jesteś świetna :D
Ojej! Jak miło! *-* <3 <3 <3
UsuńDziękuję serdecznie za życzenia, pochwały i różowy lukier! >///.///< (aż się zarumieniłam! ;P) Ten szczególny dla mnie dzionek od razu zrobił się jeszcze lepszy ^-^
Pozdrawiam i ściskam! ;*
Joleen :*