- Shepard, mam do ciebie prośbę... - zaczął turianin, gdy tylko komandor pojawił się w jego pobliżu.
- O co chodzi, Garrus?
- Ty... Znasz się na kobietach, prawda? - powiedział nieco ciszej, odwracając od niego swój wzrok.
- Skąd ci to przyszło do głowy? - zaśmiał się komandor.
- Naprawdę mam ci opowiadać o tym, jak wszystkie kobiety na tym statku (i nie tylko) w każdej chwili byłyby w stanie, bez cienia wahania, wskoczyć do twojego łóżka? - posłał mu zawistne spojrzenie.
- Nie, ale zawsze lepiej się upewnić - odparł z zadziornym uśmieszkiem na ustach.
- Czy możesz... przestać? - syknął Vakarian.
- Wybacz - odchrząknął. - Z tego, co zrozumiałem wychodzi na to, że nasz Archanioł się zakochał.
- W-W skrócie... - przytaknął mu zawstydzony.
- Więc? Kto jest tą szczęściarą? Znam ją?
- Znasz. I to bardzo dobrze - westchnął ciężko i odważył się unieść wzrok z podłogi. - To Tali.
- Tali?! - zawołał zdziwiony.
- Przymknij się! Ściany mają uszy! - syknął na niego, rozglądając się dyskretnie na boki.
- Wystarczy, że mamy EDI - parsknął Shepard, ale gdy na nowo ujrzał zirytowaną minę przyjaciela, ponownie spróbował przybrać formalny ton. - Dobrze, już dobrze. To co mogę dla ciebie zrobić?
- Sprawić, żeby się w tobie odkochała - odparł z pewną nachalnością w głosie.
- Ależ oczy-Co?! - John zamrugał kilkakrotnie i zmarszczył brwi.
- Tali jest w tobie zakochana po uszy i nawet po tym jak dałeś jej kosza, wciąż nie przestaje mieć nadziei!
- Niedobrze... - przygryzł dolną wargę i oparł się plecami o ścianę, krzyżując ręce na piersi.
- Też tak sądzę.
- Żeby przestać być w kimś zakochanym... Nie skrzywdzę jej, Garrus! Jest członkiem mojej załogi i ważną przyjaciółką!
- Gdybyś próbował ją skrzywdzić, podarowałbym cię Żniwiarzom jak na tacy - zagroził, mrużąc niebieskie ślepia. - Może... Mógłbyś z nią jeszcze raz pogadać? Wybadać sytuację i... zapytać o mnie?
- O tobie? Jasne.
- Nic wielkiego. Co o mnie sądzi i takie tam.
- To świetny pomysł - zgodził się.
- Trzymaj - Garrus wręczył mu małą pluskwę. - Dzięki temu będziemy mieli kontakt i będę na bieżąco.
- Jak prawdziwi szpiedzy... - skomentował roześmiany John, zakładając gadżet za kołnierzyk skórzanej kurtki. Następnie skierował się do widy. Zjechał piętro niżej i znalazł się w maszynowni, gdzie odszukał wzrokiem skupioną na pracy quariankę i podszedł do niej.
- Hej, Tali. Co słychać? - zapytał z przyjaznym uśmiechem.
- Sh-Shepard? - odwróciła się w jego stronę i zaczęła nerwowo pocierać swoje dłonie. - C-Co tu robisz?
- Przyszedłem tylko pogadać. Jesteś zajęta?
- T-Tak... To znaczy nie! Ja... zawsze znajdę dla ciebie czas!
- Ro-Rozumiem... - mruknął pod nosem. Garrus miał rację. Zachowuje się zupełnie inaczej niż zwykle... - przeszło mu przez myśl.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- Tali... co sądzisz o Garrusie? - spytał wprost.
- Co?
- No wiesz, Garrus Vakarian? Były pracownik SOC'u, nasz wspólny kumpel, pomocnik w zwalczaniu Żniwiarzy...?
- Shepard, wiem kim jest Garrus. Dziwi mnie fakt, że o niego pytasz - wyjaśniła, podpierając dłonie o biodra.
- Tak. Jasne... No więc? Odpowiesz na moje pytanie?
- Sądzę, że Garrus to... wspaniały przyjaciel, jeden z najlepszych turian, jakich znam - To dobry początek! - stwierdził pozytywnie nastawiony do całej akcji.
- To świetnie się składa, bo-!
- Ale z drugiej strony jest cholernie przemądrzały i zbyt pewny siebie. Uważa, że nikt nie jest lepszym snajperem od niego i przewyższa wszystkich o głowę! No i te jego suchary! - prychnęła i skrzyżowała ręce na piersi.
- A-Aha... - No to klops...
- Czasami tak mnie wkurza tymi swoimi "pogaduszkami" z innymi ludźmi z załogi... "Słyszałeś o Archaniele? Nie zgadniesz, ale to ja! Muahaha!" - próbowała go naśladować. - Powinien być skromny i bardziej przykładać się do swoich obowiązków, a gdy jest nam potrzebny, to stale przesiaduje u siebie i zajmuje się tymi zbędnymi kalibracjami! No i jeszcze-!
- Może już wystarczy, Tals - powstrzymał ją Shepard.
- Sam mnie prosiłeś, żebym powiedziała, co o nim myślę! - wypomniała mu.
- Tak, tylko, że-! - On wszystko słyszy, na litość boską!
- Shepard? - nagle usłyszeli znajomy głos i zwrócili ku niemu spojrzenia.
- Garrus... - John zerknął na przygaszonego turianina i momentalnie zrobiło mu się go żal.
- Liara chciała się z tobą zobaczyć - poinformował, nawet nie patrząc w stronę Tali.
- Już idę. To do zobaczenia później - rzucił do quarianki i opuścił pomieszczenie. - Tak mi przykro... - powiedział Shepard, oddając mu pluskwę.
- To nie twoja wina, że ma o mnie takie zdanie. Po prostu... jestem trochę wstrząśnięty...
- Wiem - przerwał mu z cichym westchnieniem. - Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
- Podwieziesz mnie na Cytadelę? Muszę... oczyścić umysł.
- Pewnie. Zaraz każę Jokerowi nastawić na nią kurs.
- Dzięki, Shepard.
***
Zdaniem Garrusa nie było lepszego miejsca na wyleczenia swojego złamanego serca niż obskurny klub "Czyściec". Kolorowe, migające światła, tłum rozszalałych osób na parkiecie i mocne, niekończące się kolejki drinków przy barze, przy którym spędził cały wieczór...
- Garrus? - turianin uniósł wzrok na stojącą przy jego stołku Tali. Świetnie. Po prostu cudownie - pomyślał zgryźliwie.
- O co chodzi? - warknął, jednocześnie przywołując do siebie nowego najlepszego przyjaciela - barmana.
- Shepard o wszystkim mi powiedział...
- O czym konkretnie? - zapytał od niechcenia, pragnąc jak najszybciej zakończyć tą niezręczną rozmowę.
- Ty... zakochałeś się we mnie? - gdyby był trzeźwy, czułby się bardzo zestresowany i zawstydzony, jednak "odrobina" alkoholu pozwoliła mu pozostać w wyluzowanym i pewnym siebie stanie.
- Po tym, co usłyszałem ciężko by było nie zmienić zdania, nie sądzisz?
- Nie przyszłam cię przeprosić. Naprawdę tak myślę i...
- Skoro jestem taki beznadziejny, to-
- ... nie przeszkadza mi to, jaki jesteś - dokończyła, zaskakując go jak jeszcze nigdy wcześniej.
- C-Co?
- Każdy ma swoje wady, które wydają się wkurzające, ale... posiadamy również zalety - wymruczała ze spuszczoną głową.
- Chętnie o nich posłucham - Vakarian wskazał na miejsce obok siebie. Tali potulnie usiadła i położyła dłoń na jego.
- Uważam, że jesteś niezwykle odważny, zręczny i silny. Wspaniale radzisz sobie na misjach, tańczysz najlepiej ze wszystkich i jesteś taki przystojny...
- Po-Podobam ci się? - spytał zszokowany. Niech mnie ktoś uszczypnie w ten turiański zadek! Czy to się dzieje naprawdę?! - myślał podekscytowany.
- Te blizny... Wiesz jak one działają na kobiety? - zachichotała słodko, przysuwając się do niego jeszcze bliżej.
- Ja... nie wiem, co mam powiedzieć... - odparł zakłopotany.
- Cii... - położyła mu palec na ustach i przekrzywiła głowę na bok. - Najpierw postawisz mi drinka, a potem zabierzesz na parkiet i sprawisz, żebym poczuła się jak najszczęśliwsza, zakochana quarianka w całej galaktyce.
- To będzie dla mnie zaszczyt, pani admirał - rzekł z szerokim uśmiechem, splatając ich dłonie w uścisku, którego żadne z nich nie chciało już nigdy puścić...
*****
Ohayo~! ^^
Ach, te moje gołąbeczki ♡ Uwielbiam Garrusa za jego wrodzony, sarkastyczny humor i zniewalający talent do tańca, a Tali jest takaaa słodkaaa! >.< Oboje zasługiwali na odrobinę szczęścia i
Jutro Shepciu wybiera się na... ślub! *-* Tylko jest jeden, mały problem... Zna ktoś może dobrego choreografa? ;)
Joleen :*
- Shepard, mam do ciebie prośbę. Mógłbyś coś dla mnie zrobić? - ciemnowłosy wpatruje się we mnie uważnie.
OdpowiedzUsuń- Czego chcesz, Lisie.
- Chodzi o Joleen. Mógłbyś sprawić, by odkochała się w waszej grze? Ma tak niewiele wolnego czasu. Wkurza mnie, że muszę rywalizować z facetem w różowym kombinezonie - popycham go na ścianę i przytrzymuję. Niech wie, że to nie żarty!
- Kitsuś... Zazdrość w niczym ci nie pomoże. Ktoś musi uratować wszechświat, a potem uczcić to kubkiem gorącego kakao... Tak to już jest. Każdy kosmiczny chomik ci to powie.
- Ale Shep! Wczuj się trochę w moją sytuację! Ja tu tęsknię! I nie przepadam za gryzoniami...
- Nic z tego! Ja tu jestem komandorem, więc wracaj do szeregu, żołnierzu!
- Nie pozostawiasz mi innego wybory. Wykończę cię kopniakiem z półobrotu! Albo wyciągnę płytę z laptopa...
- Błagam, nie rób tego! Podzielimy się wolnym czasem Joleen, przysięgam.
***
To było straszne starcie, jednak do Ciebie, Królowo jestem gotowy na każde poświęcenie! Liczę na to, że docenisz moje starania, przyjmując zaproszenie na mały maraton anime :D
Twój Kitsuś kochany
J-Ja wcale się w niej nie zakochałam! >///-///< Dragon Age bardziej mnie wciągnął! Fabuła była wspaniała i wiedziałam o niej wszystko! A w ME... no cóż... nigdy nie lubiłam polityki xD
UsuńShep tylko w pierwszej części chodził w różowym! A K w drugiej, ale kij z tym... (soł kjut *-*)
Twoja opowiasta sprawiła, że szczerze się naśmiałam ;D Zwłaszcza spodobał mi się fragment "Niech wie, że to nie żarty!" i "wracaj do szeregu, żołnierzu!" X'DD Geniusz ♡
Było cudnie, ale maraton musimy przełożyć, bo mam w tym tygodniu chyba z 10 testów... ;-; *wzdycha ciężko*
Ściskam Cię mocno i drapię za lisimi uszkami ;*
Joleen :*
Szczerze to myślałam, że Garrus się powiesi albo coś podobnego x3 Nie ważne.
OdpowiedzUsuńDla mnie ta sytuacja z podsłuchem była śmieszna... ale tylko troszkę (może jednak nie xP). Najpierw to dawanie nadziei, a potem te disy... (hehe :3)
A tak w ogóle to kiedy Lost?
~Emy
PS: Na kogo ślub?
PPS: Komentarz piszę od końca xD, brawa dla mnie...
Cooooo?! O.o W życiu! To przecież Archanioł! On jest nieśmiertelny! XD
UsuńO to chodziło! ;D Nie ma to jak zabawa w walkie-talkie ;)
Ślub Corteza z... kimś xd Jak mam być szczera, to nie wiedziałam kogo z nim połączyć (poza tym nie za bardzo go lubię ._. Szepciu jest tylko Kaidana! Nie ma miejsca dla innych mężczyzn! >.<).
Brawo Ty, brawo ja! ^^
Losta nie ma, ale niedługo będzie! :D Poza tym, nie ma to jak wsparcie od czytelników, którzy atakują cię dosłownie wszędzie... To może zróbmy tak, ja będę pisać, co tylko chcecie i sobie wymarzycie, a Wy zadbacie o moją świetlaną przyszłość i edukację. Może być? ^-^
Pozdrawiam cieplutko~ ♡
Joleen :*