- Jean! Kto cię tu kurna zapraszał?! - warknąłem wściekły. Armin, Mikasa i żołnierze z naszego
rocznika urządzili małą zabawę przy ognisku. Z
tego, co wiedziałem, przyniesiony alkohol był chyba skradziony dowódcom, ale
nikt się tym zbytnio nie przejmował. Christa i Ymir grały na gitarach, a reszta
upijała się mocnym trunkiem, śpiewała i tańczyła. Było naprawdę
miło, ale jak zwykle Jean musiał odstawiać jakąś szopkę. Jak on mnie wkurza…
- Armin wspominał coś, że
przychodzą wszyscy młodzi kadeci, którzy żyją i chcą oblać udaną misję, więc
pomyślałem, że wpadnę się napić - odparł, popijając napój z kufla. - A tak w ogóle, widziałeś
Mikasę?
- Następnym razem ja zajmę się zaproszeniami... - mruknąłem, ignorując go.
- Jaeger! Słyszysz, co się do
ciebie mówi?! - wkurzył się i szarpnął mnie za ramię. Wyrwałem się i popchnąłem
go. Chłopak wpadł na krzak i rozlał alkohol na swoje ubranie. Ten widok wywołał mój niekontrolowany, złośliwy uśmieszek. - Już nie żyjesz - wysyczał. Gdy już miał się na mnie rzucić z pięściami, znikąd pojawił się Armin.
- Chłopaki!! Uspokójcie się! -
zawołał i stanął pomiędzy nas. - Dzisiaj żadnych kłótni! A
poza tym, Jean lepiej już odstaw browca - zlustrował Kirstein’a
wzrokiem.
- No dobra, kumam... - odpuścił
chłopak i odszedł w stronę ogniska. Wymieniliśmy spojrzenia z blondynem.
- Miałem nadzieję, że już
pójdzie... - westchnął.
- Pytał o Mikasę... Może jej
szuka? Ale po co? - patrzyłem, jak przechodził między ludźmi. Nagle Armin się spiął. - Co jest? Nie wiem o czymś? - chłopak pokręcił przecząco głową. Obserwowaliśmy dalej bawiących się ludzi. Nagle zaschło mi w gardle. - Muszę się napić… Chcesz coś, Armin? - zaproponowałem.
- Nie, dzięki. Pójdę poszukać
Mikasę - powiedział i odszedł w tłum. Zwróciłem się w stronę beczki z piwem, przy której stał wysoki, przypakowany blondyn.
- Cześć Reiner - przywitałem
się.
- Hej, Eren. Co słychać? - gdy sięgnąłem po kufel, chłopak wyręczył mnie i nalał nam obu trunku do pełna. - Trzymaj.
- Dzięki.
- Zdrowie, za dzielnych
żołnierzy! - wzniósł toast.
- Zdrowie - stuknęliśmy się kuflami i zaczęliśmy pić. Wypiłem trzy piwa a Reiner sześć. - Wow, nieźle - pochwaliłem, już nieco wstawiony.
- He he... Już wymiękasz? - zaśmiał
się.
- Już późno i trzeba zacząć
sprzątać ten bajzel... - wymigałem się.
- Racja - kiwnął. Oparłem się o drzewo i dopiłem resztkę alkoholu, jaka została mi w kuflu. Ciepło żarzącego ogniska, śmiech przyjaciół, muzyka... Czego więcej brak? - pomyślałem, ciesząc
się chwilą.
- UWAGA! Generał Erwin i
Kapral się zbliżają!! - usłyszeliśmy wołanie Conniego. Wszyscy szybko
zaczęli gasić ognisko i zabierać rzeczy po zabawie. Odstawiłem kufel na ścięty
pień za mną. Gdy się odwróciłem, było okropnie ciemno, a ludzie jakby
wyparowali. Zostałem sam. Co teraz?! W
którą stronę mam pójść?! Gdzie są wszyscy?! - spanikowałem. Polana obok
lasu, w której robiliśmy ognisko stała się strasznie cicha. W oddali dostrzegłem światło od pochodni. To
oni! Wrócili po mnie! - ucieszyłem się, ale moja nadzieja jak szybko
się pojawiła, tak samo szybko zniknęła. Pospiesznie ukryłem się za dużym drzewem, a serce
podeszło mi do gardła. O nie…
- … jakieś głosy i śmiechy -
usłyszałem Erwina. Wiedziałem, że dowódca miał towarzystwo. Oby to nie był
kapral… - modliłem się w duchu.
- No i co, Erwin? Nikogo tu
nie ma - rzekł niski, znajomy głos.
- Mówię ci, Levi, coś się tu
działo. Widziałem światło... - Tak, to na sto procent Erwin i Rivaille... Zasłoniłem dłonią
usta, aby nie wydać jakiegokolwiek dźwięku. Czułem zimny pot, spływający po moich
plecach. Tak bardzo się bałem...
- Może to tylko dzieciaki… -
rzekł blondyn, który chciał się już wycofywać.
- Może... Wracajmy - oznajmił
kapral. Powoli moje ciało się rozluźniało. Och!
Dzięki ci Panie! - zawołałem w
myślach. - Czekaj, Erwin - Rivaille nagle przystanął. - Czujesz to? - po chwili usłyszałem kroki. Kątem oka zauważyłem, że Levi kucnął przy
stercie drewna i je dotknął. - Jeszcze ciepłe... Pieprzone dzieciaki
urządziły sobie ognisko! - warknął zirytowany, na co cicho przełknąłem ślinę.
- Co zrobimy? - zapytał drugi i skrzyżował ręce na piersi.
- Już ja się nimi zajmę… -
syknął złowieszczo ciemnowłosy.
- No weź przestań, Levi.
Przecież nic się takiego nie stało...
- Słucham?! - fuknął niższy.
- Mówię, żebyś im trochę
odpuścił. Pewnie się cieszyli udaną misją i może ostatnimi wspólnymi chwilami.
- Erwin, dyscyplina musi
być! - wypowiedział swoje motto Rivaille.
- Ach… jak chcesz - westchnął
mężczyzna. Nie wiem czemu, ale wręcz gotowałem się ze śmiechu. ,,Dyscyplina musi być”, a Twoje drugie motto to: ,,Myj rączki po każdej
czynności. I to bardzo dokładnie!”. Bycie pijanym w tamtej sytuacji nie
pomagało. I właśnie wtedy usłyszałem dźwięk łamanego pod moją nogą
drewna... NIE!! Oby tego nie słyszeli!
- Słyszałeś? - zapytał Erwin.
- Czuję tutaj jakiegoś
szczura... - powiedział z zacięciem Rivaille. Kurna!
Co teraz?! Mam dwa wyjścia. Albo ucieknę albo będę się tu ukrywał aż mnie wywęszą… - zagryzłem dolną wargę. Chyba, że… będę
grał na zwłokę - olśniło mnie. Co mam
do stracenia? I tak by mnie złapali… - wziąłem głęboki wdech i wyszedłem zza
drzewa. Ujrzałem dwóch mężczyzn. Dowódca Erwin- blondyn o niebieskich oczach,
spoglądał na mnie ze zdziwieniem, a kapral Rivaille był w pozycji do nagłego
ataku, trzymając dłonie na rękojeściach swoich mieczy. Gdy mnie zobaczył, skrzywił się
i wyprostował.
- Co tu robisz Eren? - zapytał
wyższy.
- D-Dobry wieczór... No, bo... ja
chciałem się przejść, a im dalej w las tym gorzej no i... - gadałem jakieś
brednie. W mojej głowie brzmiało to lepiej… - nie mogłem spojrzeć na kaprala.
- No i? - dociekał ciemnowłosy.
Czułem jego pilny wzrok na sobie.
- … zgubiłem się - czułem się
zażenowany i było mi wstyd za to kłamstwo, ale mogli uznać to za prawdę. Głupi,
nieostrożny i niedojrzały pół-człowiek... To była moja jedyna szansa. Błagam uwierzcie mi w to kłamstwo… - spojrzałem błagalnie na dowódcę Erwina. W jego oczach widziałem zrozumienie i przyjaźń,
nie to co u kaprala...
- Każdy… - zaczął wyższy.
- Łżesz jak pies - przejrzał mnie niebieskooki. Erwin spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, a ja myślałem, że
zapadnę się pod ziemię. - Od razu coś mi tu nie
pasowało, a ta twoja bajeczka… - prychnął - Godna pożałowania. Nawet nie
mogłeś porządnie skłamać! Ciągle patrzyłeś na boki albo w ziemię! Od razu dało
się wyczytać, że kłamiesz! - z jednej strony było mi wstyd, ale z drugiej nauczyłem się czegoś przydatnego... - Teraz najważniejsze - kto tu
był i co tutaj się działo przed paroma minutami? - zapytał ostatecznie. Nie
odpowiedziałem i spuściłem lekko głowę. Powiedzieć
mu? Mam wsypać kumpli? Nie mogę tego zrobić! Kto wie, co wymyśli ten facet? - Odpowiadaj gnojku! - warknął
na mnie wkurzony.
- Levi, uspokój się -
odezwał się jasnowłosy.
- Nie jestem tobą, Erwin! Nie
będę tolerował takich zachowań! - zwrócił się do niego. - Daję ci okazję do
zrehabilitowania się. Kto jeszcze tu był? Odpowiadaj! - rzekł do mnie.
- Tylko ja, sir - odpowiedziałem cicho.
- Tsk! Uparty bachor... Jak
chcesz. W takim razie pomyślę nad surową karą dla ciebie - odparł Rivaille
i odwrócił się na pięcie. Aż mnie ciarki przeszły na myśl o tej „surowej
karze”.
- Wracajmy. Chodź Eren - zwrócił się do mnie Erwin. Czułem wstyd i sfrustrowanie. Przez całą drogę z powrotem nie odezwałem się słówkiem, pogrążony w zamyślaniu. Czy nie lepiej było
siedzieć cicho i poczekać aż odejdą? Ale jak bym wrócił? - zerknąłem na Leviego. Czy to, co mówił po południu…
naprawdę miało miejsce? Może to był jednak tylko sen?
*****
Ohayo!~
Kolejna notka ode mnie :) Dzisiaj po kolejny obejrzałam całe Shingeki no Kyojin z moją siostrą! Boże, jak
ja uwielbiam Leviego… <3 (niestety moja siostra nie podziela zafascynowania
kapralem… chyba jest tytanem xd). Zauważyłam kilka nowych faktów, które mi
pomogą przy dalszym pisaniu, z czego bardzo się cieszę. I teraz moja opinia na
temat relacji Eren x Levi - ich naprawdę coś łączy :D Wiedziałam już o tym od dawna, ale... teraz jakoś znowu obejrzałam to anime i potwierdzam. Oni są tacy sweet! >.<
Mikasa też jest super! :) Podziwiam jej „miłość” do Erena. Potrafiła poświęcić dla niego wszystko… Ale to
Levi zawsze go ratował ;)
Ciekawą relację mają też
Marco i Jean albo Jean i… Armin. Lub jeszcze inaczej (hetero) Jean i Mikasa. Ja
tak szczerze to wolę tą ostatnią ^^ W
moim opowiadaniu będę chciała kontynuować ten związek. „A tak w ogóle to widziałeś Mikasę?”
He he ^^ tak, tak. Możecie się czegoś spodziewać (mały spoiler) ;D
Do bloga: Jeżeli ktoś był tu
przed rozdziałem 1, to może zauważył pewne zmiany na blogu ^^ Tak, chciałam się
postarać i podrasowałam trochę blog. Mam nadzieję, że teraz będzie
wygodniejszy + poprawiłam błędy, tak na przyszłość.
Póki mam ferie to będę
dodawać tak co 1 lub 2 dni, ale muszę się dużo uczyć, więc potem zobaczymy co
to będzie. Myślę, że będę dodawać post co piątek lub co weekend.
Coś ode mnie: Proszę, jeżeli
ktoś przeczytał choć te 2 rozdziały… Napisz co myślisz! Kiedy sobie tak
siedziałam, przeszła mi przez głowę myśl - głupia,
po co chcesz dodawać jakieś posty? Nikt tego czytać nie będzie! Nawet nie będą
tu wchodzić! Oni chcą jakieś Hard Yaoi, a nie…! - więc naprawdę jeżeli
chcielibyście mnie wesprzeć to byłoby naprawdę miło.
A co do tego Hard Yaoi…
Powiem tak, jestem za tym żeby bohaterowie się w sobie zakochali, a potem do
czegoś doszło (i to często *///.///*) , więc musicie uzbroić się w cierpliwość, bo
zaręczam będzie warto ^^
Ale się rozpisałam xd. Jeżeli
przeczytaliście to do końca… Arigatou!! Jak to mówi Mamoru - Sank You! Ale jeśli
pominęliście, to i tak fajnie, że zajrzeliście :)
Joleen :*
Jeśli Ci to w czymś pomoże, będę zawzięcie komentować po trzy razy tą samą notkę ;p Co do siostry-Tytanki... Ma niebieski oczy i blondwłosy? Uważaj, to może być Annie...! ;p ;) :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie piszesz bardzo ciekawe opowiadanie ^^ mimo iż jest rok po dodaniu wpisu zaręczam się że będę komentować te stare jak i nowe pojawiające się rozdziały ^^ Ps. Co do siostry to troche ją rozumiem. :D na początku nienawidziłam Leviego po tym co zrobił na sali sądowej ale jak obejrzałam cały sezon drugi raz zrozumiałam że Levi jest jedną z dwóch najlepszych postaci <3 to chyba tyle z mojej strony... Życzę weny i idę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuńPiszesz wspaniałe opowiadania *_* I tak śmieszne XD. Mam opsesje nad Shingeki no Kyojin więc mi się spodobało.Mi się szczerze nie podoba Eren x Levi ( Ale to moje zdanie) Mi się bardzo podobają takie parlingi ; Levi x Mikasa , Levi x Petra, Eren x Annie
OdpowiedzUsuńKocham Leviego! Jakoś ciągnie mnie do chłopaków bez widocznych uczuć i "sadystow" , a levi jest idealny!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania też są świetne!
Też uwielbiam leviego :D.Jego głos jest taki mrr xd Twoja siostra się nie zna się.Co do twoich rozmyślań o relacjach leviego i erena sądze tak samo(chociaż moje argumenty,że oni coś do siebie czują nie trafiają do znajomej i zbywa je ciągle tym samym tekstem:to jest anime shounen i oni nie będą ze sobą nigdy).Co do rozdziału Levi jak zwykle groźny xd A gdy go pochwalił to było takie słodkie.Mikasa jak zwyklke rozbraja mnie chęcią mordu na levim xd
OdpowiedzUsuńIdę czytać kolejne rozdziały póki mam czas wolny.
Isis