poniedziałek, 10 lutego 2014

♥ Rozdział IV ♥


- Eren, chodź coś zjeść! - zawołała mnie  Petra, która ugotowała kolację. Udało się nam naprawić większe szkody i oprzątnąć kuchnię i jadalnię, bo były to najważniejsze (zdaniem kaprala) pomieszczenia. Wszedłem do pomieszczenia, gdzie wszyscy siedzieli przy jednym, dużym, drewnianym stole. Z obu jego stron były dwie ławy, na których siedział cały oddział Leviego. Kiedy wszedłem, urwali rozmowę i wszyscy przenieśli wzrok na mnie. Poczułem się skrępowany.
- Dobra robota, Eren - powiedział do mnie Gunther. - Siadaj - poklepał miejsce obok siebie. Spojrzałem przez okno. Zobaczyłem rozciągające się ciemne niebo, a pod nim jeszcze ciemniejsze korony ogromnych drzew. W pokoju było trochę jaśniej, za sprawą światła od świec lub pochodni, umieszczonych na ścianach.
Niestety, gdy już przestałem się rozglądać, nie wiedziałem, o czym rozmawiają mężczyźni. Usłyszałem jedynie jakiś wątek o tytanach. Mój wzrok skierowałem na kaprala, który spokojnie popijał herbatę z białej filiżanki. Patrzyłem na niego dokładnie. Obserwowałem każdy jego ruch, każdy oddech… I właśnie w tamtej chwili jego oczy spotkały się z moimi. Siedziałem jakiś metr od niego, ale kobaltowe tęczówki z łatwością oczarowały mnie swoim blaskiem. Jak można mieć tak niesamowity kolor oczu? - rozmyślałem, będąc jakby zahipnotyzowanym. Ciekawe czy wciąż chce mnie ukarać… - po krótkiej chwili, Rivaille zmrużył lekko oczy. Oj, tak. Jestem tego pewien - dodałem w głowie.
- Już gotowe! - zawołała Petra, niosąc zielony garnek do stołu.


***

- To było wyśmienite! Petra, jesteś wspaniała! Będziesz idealną żoną! - chwalił Erd.
- D-Dziękuję - zarumieniła się lekko i odgarnęła kosmyk złotych włosów za ucho.
- Tak! Moją żoną! - zaśmiał się Auruo, a kobieta się skrzywiła.
- Nigdy w życiu - warknęła i poszła do kuchni. Gunther i Erd pomogli jej zebrać naczynia i odnieśli je do kuchni.
- Jaeger, ty dziś zmywasz - rozkazał kapral. - Reszta może odejść - dodał. Wszyscy się rozeszli, oprócz mnie i Leviego. Kiedy odstawił filiżankę herbaty, znów spojrzał mi w oczy. Nagle poczułem szybsze bicie mojego serca. - Jak skończysz to przyjdź do mnie. Wskażę ci, gdzie będziesz spał - powiedział zimno.
- Tak jest - rzekłem i wróciłem do kuchni. Zastałem tam Petrę. - Petra-san?
- Eren. Coś się stało? - zapytała z uśmiechem.
- Mógłbym ci pomóc? Może ja dokończę sprzątanie, a ty usiądź i odpocznij - zaproponowałem. Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona.
- Serio?! Dziękuję! Jestem już taka zmęczona... - potarła swoje czoło. Podciągnąłem rękawy i zacząłem dokańczać zmywanie. Petra stanęła przy szafce i wyjęła z niej dwie filiżanki. - Jak skończysz, to daj znać - rzekła, nalewając sobie herbaty z czajniczka. - W międzyczasie, może mógłbyś mi wyjaśnić o co się pokłóciłeś z kapralem Levim? - zagaiła.
- Nie wiem, czy to była kłótnia... Po prostu czeka mnie surowa kara od kaprala - westchnąłem.
- Ale za co? - zdziwiła się.
- Chyba słyszała pani o tym ognisku? Na zabawie znajdował się skradziony alkohol, a młodzi zachowywali się nieco za głośno... Tak jakoś wyszło, że kapral się o tym dowiedział i mnie przyłapał - wyjaśniłem.
- Co wtedy zrobiłeś?
- Skłamałem… i kapral mnie przejrzał. Potem się wkurzył.
- Uuua! To nie dobrze. Kapral bardzo nie lubi kłamstw. Wyczuwa je na kilometr… Wiem coś o tym - zachichotała. Wytarłem kubek i odłożyłem go do szafki. - Zdradzę ci sekret. Kapral, zanim wstąpił do Oddziału Zwiadowców był podziemnym złodziejem i może dlatego wie nieco więcej o tych sprawach - upiła kolejny łyk herbaty.
- Co?! Niemożliwe! Ale dlaczego..?! - odparłem zszokowany.
- Cicho! Ciszej, Eren! - syknęła na mnie. - Nie znam szczegółów ale podobno dowódca Erwin namówił go do wstąpienia do zwiadowców. To wielka tajemnica - dodała ciszej.
- Wow... Nigdy bym nie pomyślał, że taka osoba jak kapral...
- Ludzie się zmieniają - spojrzałem na jej spokojną twarz.
- Petra-san. Mógłbym cię o coś spytać? - przerwałem chwilę niezręcznej ciszy. - Dlaczego postanowiłaś wstąpić do Oddziału Zwiadowców?
- Wiesz... nigdy nie czułam się dobrze jako kura domowa. Gdy byłam młodsza, dużo czasu spędzałam z moimi przyjaciółmi - chłopcami. Stali się wielkimi fanami Oddziału Zwiadowców i… to przeszło również na mnie. Stałam się jeszcze bardziej pewna, gdy poznałam kaprala Rivaille - zobaczyłem lekki rumieniec na jej policzkach. Czyżby…? - Moje marzenie się spełniło. Zostałam przyjęta do wojska. Byłam nawet lepsza od moich przyjaciół! Co było naprawdę niewiarygodne. Młoda dziewczyna pokonała takich „dojrzałych” chłopaków... Potem odnalazł mnie kapral. Powiedział, że musi mieć mnie w swoim oddziale... - uśmiechnęła się szerzej. - To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Moich przyjaciół zresztą też.
- Przyjaciół? - dociekałem.
- Gunther, Erd i Auruo - odparła z uśmiechem.
- Niesamowite... - szepnąłem.
- Też tak wtedy myślałam. Choć było nam trudno, baliśmy się okropnie i wiele razem przeszliśmy… Nie odpuściliśmy i do teraz jesteśmy drużyną. A ty razem z nami - dotknęła mojej dłoni. -Wiesz, może i kapral jest czasem zimny i nieczuły ale w moich oczach zawsze będzie mi przypominał ważne chwile w moim życiu. Pokazał mi moją silną i odważną stronę, choć ja zawsze uważałam, że jestem słaba i tchórzliwa. Od tamtej pory, zabijam tytany, wierzę w siebie i ludzkość... Wiem, iż moje miejsce jest tutaj - wyznała.
- Petra-san jesteś wspaniała... - powiedziałem z westchnieniem.
- Co z wami dzisiaj? Same komplementy! Nie poznaję swojej drużyny! Oprócz tego idioty, Auruo... - roześmialiśmy się. - Dziękuję, Eren. Czasami dobrze jest móc się wygadać... Ale jest już późno. Lepiej idź zapytaj Rivaille, gdzie śpisz, bo szczerze powiedziawszy, sama nie mam pojęcia - poradziła mi.
- Dobrze - wstałem niechętnie i podszedłem do drzwi. - Dobranoc - rzekłem cicho.
- Dobranoc, Eren.



*****

Konbanwa! ^^


Ten rozdział chciał poświęcić dla mojej jednej z ulubionych postaci - Petrze Rall. Jednym z powodów dlaczego zaczęłam pisać przed tą okropną katastrofą (wiecie, kiedy cały oddział Leviego ginie L), była Petra. Ona jest taka śliczna i dobra… Nie mogłabym opisać smutku i mega zdziwienia, kiedy zobaczyłam jej śmierć. Jeszcze nie byłam na to gotowa (Levi i Eren też nie). Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym rozdziałem :)




Dużo wypoczynku~!


Joleen :*

2 komentarze:

  1. Ty? Ty byś zanudziła? No nie... Nie wierzę w to co czytam... Ty? Zanudziła? Nie, nie, nie... Udam, że tego nie widziałam, a Ty nigdy więcej nie napiszesz, że nudziłaś, jasne? ;p :D A tak na serio, serio, to tak jak zawsze, rozdział nieziemski ^^ :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam tak samo zdziwiona gdy Petra umarła,ona nie zasługiwała na śmierć tak,jak christa była taka dobra jak anioł ;-; Rozdział wcale nie był nudny,jestem ciekawa jaką karę wymyślił levi dla erena,bo zmywanie naczyń to mała kara.Tak w ogóle to mój kot ma charakterek leviego xd Ciąglę się czyści i jest nie w chumorze,ale czasami sama ci zacznie murczeć,nawet czasam robi podobną minę co levi xd
    Isis

    OdpowiedzUsuń