- Eren, chodź coś zjeść! - zawołała mnie Petra, która ugotowała kolację. Udało się nam naprawić większe szkody i oprzątnąć kuchnię i jadalnię, bo były to najważniejsze (zdaniem kaprala) pomieszczenia. Wszedłem do pomieszczenia, gdzie wszyscy siedzieli przy jednym, dużym, drewnianym stole. Z obu jego stron były dwie ławy, na których siedział cały oddział Leviego. Kiedy wszedłem, urwali rozmowę i wszyscy przenieśli wzrok na mnie. Poczułem się skrępowany.
- Dobra robota, Eren - powiedział do mnie Gunther. - Siadaj - poklepał miejsce
obok siebie. Spojrzałem przez okno. Zobaczyłem rozciągające się ciemne niebo, a pod nim
jeszcze ciemniejsze korony ogromnych drzew. W pokoju było trochę jaśniej, za
sprawą światła od świec lub pochodni, umieszczonych na ścianach.
Niestety, gdy już przestałem się rozglądać, nie wiedziałem, o czym rozmawiają mężczyźni. Usłyszałem
jedynie jakiś wątek o tytanach. Mój wzrok
skierowałem na kaprala, który spokojnie popijał herbatę z białej filiżanki. Patrzyłem na
niego dokładnie. Obserwowałem każdy jego ruch, każdy oddech… I właśnie w
tamtej chwili jego oczy spotkały się z moimi. Siedziałem jakiś metr od niego, ale kobaltowe tęczówki z łatwością oczarowały mnie swoim blaskiem. Jak można mieć tak niesamowity kolor oczu? - rozmyślałem, będąc jakby
zahipnotyzowanym. Ciekawe czy wciąż chce
mnie ukarać… - po krótkiej chwili, Rivaille zmrużył lekko oczy. Oj, tak. Jestem tego pewien - dodałem w
głowie.
- Już gotowe! - zawołała Petra, niosąc zielony garnek do stołu.
***
- To było wyśmienite! Petra,
jesteś wspaniała! Będziesz idealną żoną! - chwalił Erd.
- D-Dziękuję - zarumieniła
się lekko i odgarnęła kosmyk złotych włosów za ucho.
- Tak! Moją żoną! - zaśmiał
się Auruo, a kobieta się skrzywiła.
- Nigdy w życiu - warknęła i poszła do kuchni. Gunther i Erd pomogli jej zebrać naczynia i odnieśli je do
kuchni.
- Jaeger, ty dziś zmywasz -
rozkazał kapral. - Reszta może odejść - dodał. Wszyscy się rozeszli, oprócz mnie i Leviego. Kiedy odstawił filiżankę
herbaty, znów spojrzał mi w oczy. Nagle poczułem szybsze bicie mojego serca. - Jak skończysz to przyjdź do
mnie. Wskażę ci, gdzie będziesz spał - powiedział zimno.
- Tak jest - rzekłem i wróciłem do kuchni. Zastałem tam Petrę. - Petra-san?
- Eren. Coś się stało? -
zapytała z uśmiechem.
- Mógłbym ci pomóc? Może ja
dokończę sprzątanie, a ty usiądź i odpocznij - zaproponowałem. Kobieta spojrzała na mnie
zdziwiona.
- Serio?! Dziękuję! Jestem
już taka zmęczona... - potarła swoje czoło. Podciągnąłem rękawy i
zacząłem dokańczać zmywanie. Petra stanęła przy szafce i wyjęła z
niej dwie filiżanki. - Jak skończysz, to daj
znać - rzekła, nalewając sobie herbaty z czajniczka. - W międzyczasie, może mógłbyś mi wyjaśnić o
co się pokłóciłeś z kapralem Levim? - zagaiła.
- Nie wiem, czy to była
kłótnia... Po prostu czeka mnie surowa kara od kaprala - westchnąłem.
- Ale za co? - zdziwiła się.
- Chyba słyszała pani o tym
ognisku? Na zabawie znajdował się skradziony alkohol, a młodzi zachowywali się
nieco za głośno... Tak jakoś wyszło, że kapral się o tym dowiedział i mnie
przyłapał - wyjaśniłem.
- Co wtedy zrobiłeś?
- Skłamałem… i kapral mnie
przejrzał. Potem się wkurzył.
- Uuua! To nie dobrze.
Kapral bardzo nie lubi kłamstw. Wyczuwa je na kilometr… Wiem coś o tym -
zachichotała. Wytarłem kubek i odłożyłem go do szafki. - Zdradzę ci sekret. Kapral,
zanim wstąpił do Oddziału Zwiadowców był podziemnym złodziejem i może dlatego
wie nieco więcej o tych sprawach - upiła kolejny łyk herbaty.
- Co?! Niemożliwe! Ale
dlaczego..?! - odparłem zszokowany.
- Cicho! Ciszej, Eren! - syknęła na mnie. - Nie znam szczegółów ale
podobno dowódca Erwin namówił go do wstąpienia do zwiadowców. To wielka
tajemnica - dodała ciszej.
- Wow... Nigdy bym nie
pomyślał, że taka osoba jak kapral...
- Ludzie się zmieniają - spojrzałem na jej spokojną twarz.
- Petra-san. Mógłbym cię o
coś spytać? - przerwałem chwilę niezręcznej ciszy. - Dlaczego postanowiłaś
wstąpić do Oddziału Zwiadowców?
- Wiesz... nigdy nie czułam się
dobrze jako kura domowa. Gdy byłam młodsza, dużo czasu spędzałam z moimi
przyjaciółmi - chłopcami. Stali się wielkimi fanami Oddziału Zwiadowców i… to
przeszło również na mnie. Stałam się jeszcze bardziej pewna, gdy poznałam
kaprala Rivaille - zobaczyłem lekki rumieniec na jej policzkach. Czyżby…? - Moje marzenie się spełniło.
Zostałam przyjęta do wojska. Byłam nawet lepsza od moich przyjaciół! Co było
naprawdę niewiarygodne. Młoda dziewczyna pokonała takich „dojrzałych”
chłopaków... Potem odnalazł mnie kapral. Powiedział, że musi mieć mnie w swoim oddziale... - uśmiechnęła się szerzej. - To był najszczęśliwszy
dzień w moim życiu. Moich przyjaciół zresztą też.
- Przyjaciół? - dociekałem.
- Gunther, Erd i Auruo - odparła z uśmiechem.
- Niesamowite... - szepnąłem.
- Też tak wtedy myślałam.
Choć było nam trudno, baliśmy się okropnie i wiele razem przeszliśmy… Nie
odpuściliśmy i do teraz jesteśmy drużyną. A ty razem z nami - dotknęła mojej
dłoni. -Wiesz, może i kapral jest
czasem zimny i nieczuły ale w moich oczach zawsze będzie mi przypominał ważne chwile w moim życiu. Pokazał mi moją silną i odważną stronę, choć
ja zawsze uważałam, że jestem słaba i tchórzliwa. Od tamtej pory, zabijam
tytany, wierzę w siebie i ludzkość... Wiem, iż moje miejsce jest tutaj - wyznała.
- Petra-san jesteś wspaniała... -
powiedziałem z westchnieniem.
- Co z wami dzisiaj? Same
komplementy! Nie poznaję swojej drużyny! Oprócz tego idioty, Auruo... - roześmialiśmy
się. - Dziękuję, Eren. Czasami
dobrze jest móc się wygadać... Ale jest już późno. Lepiej idź zapytaj Rivaille, gdzie śpisz, bo szczerze powiedziawszy, sama nie mam pojęcia - poradziła mi.
- Dobrze - wstałem niechętnie i
podszedłem do drzwi. - Dobranoc - rzekłem cicho.
- Dobranoc, Eren.
*****
Konbanwa! ^^
Ten rozdział chciał poświęcić
dla mojej jednej z ulubionych postaci - Petrze Rall. Jednym z powodów dlaczego
zaczęłam pisać przed tą okropną katastrofą (wiecie, kiedy cały oddział Leviego
ginie L), była Petra. Ona
jest taka śliczna i dobra… Nie mogłabym opisać smutku i mega zdziwienia, kiedy
zobaczyłam jej śmierć. Jeszcze nie byłam na to gotowa (Levi i Eren też nie).
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym rozdziałem :)
Ty? Ty byś zanudziła? No nie... Nie wierzę w to co czytam... Ty? Zanudziła? Nie, nie, nie... Udam, że tego nie widziałam, a Ty nigdy więcej nie napiszesz, że nudziłaś, jasne? ;p :D A tak na serio, serio, to tak jak zawsze, rozdział nieziemski ^^ :D
OdpowiedzUsuńByłam tak samo zdziwiona gdy Petra umarła,ona nie zasługiwała na śmierć tak,jak christa była taka dobra jak anioł ;-; Rozdział wcale nie był nudny,jestem ciekawa jaką karę wymyślił levi dla erena,bo zmywanie naczyń to mała kara.Tak w ogóle to mój kot ma charakterek leviego xd Ciąglę się czyści i jest nie w chumorze,ale czasami sama ci zacznie murczeć,nawet czasam robi podobną minę co levi xd
OdpowiedzUsuńIsis