czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział XII

„Lost in the Darkness”                           UWAGA+16!!!



- Masz na coś ochotę? Potrzebujesz czegoś?- pytał mnie Levi, gdy dotarliśmy do domu. Ja w tym czasie zdążyłem zdjąć buty i płaszcz.
- Dziękuję, niczego nie potrzebuję...- odparłem szybko. Czułem ścisk w gardle. Ciągle miałem ochotę się rozpłakać i krzyczeć, a moja krew aż wrzała z frustracji i złości. 
- Eren...- zaczął Rivaille.
- Możemy... Możemy porozmawiać trochę później? Źle się czuję...- powiedziałem z załamaniem w głosie. Nie czekałem na jego odpowiedź, po prostu ruszyłem w stronę schodów. Kilka minut później leżałem zwinięty w kłębek, przytulając do siebie kołdrę i wycierając w nią swoje nieustające łzy. Czułem się strasznie nabuzowany. Miałem ochotę wziąć rozbiec i wyskoczyć przez okno znajdujące się w pokoju... Oczywiście nie mogłem tego zrobić. Po pewnej chwili przetarłem swoje oczy i zacząłem patrzeć na otaczającą mnie ciemność. Przez odsłonięte okno do pokoju wpadało granatowe światło, dające różne kształty ciemnych cieni. W pomieszczeniu było dosyć chłodno, więc przykryłem się moją miękką kołdrą. Próbowałem zasnąć, ale kiedy tylko spróbowałem zamknąć oczy czułem nieznośne pieczenie. Westchnąłem i przewróciłem się na drugi bok. Ciekawe co teraz robi Levi... Pewnie siedzi w fotelu albo pije kawę... A może jest u siebie?- zastanawiałem się, przyciskając kołdrę do siebie. Chcę go zobaczyć...- do mojej głowy wkradła się niepozorna myśl, która zaczęła być coraz bardziej nieustępliwa i w pewnej chwili aż niezwykle natrętna... Musiałem wyjść rozprostować nogi. Poszedłem do salonu, w którym nikogo nie zastałem. Nic dziwnego, było już dosyć późno... Po kilku minutach postanowiłem wrócić do siebie, ale ktoś mnie powstrzymał...
- Co tu robisz Eren?- usłyszałem męski głos.
- L-levi-san?- odwróciłem się w jego stronę. Mężczyzna miał na sobie biały, gruby sweter i czarne spodnie. W ręku trzymał czarny kubek. Pewnie poszedł do kuchni po kawę i wrócił do salonu żeby ogrzać się przy kominku...
- Chciałem pana przeprosić...- powiedziałem pocierając nerwowo nadgarstek.
- Hmm...- mruknął i wbił we mnie swój badawczy wzrok. 
- To ja powinienem cię przeprosić. Niepotrzebnie zostawiłem cię tam samego... Wybacz mi.- powiedział jedwabistym głosem. Poczułem jak coś kołata mi w lewej piersi. Jak mógłbym mu nie wybaczyć? W tamtej chwili znaczył dla mnie za wiele... Choć bardzo... bolało.
- N-nic się nie stało...- bąknąłem i odwróciłem wzrok od tych magnetycznych oczu.
- Napijesz się czegoś?- zaproponował Rivaille. Kiwnąłem nieśmiało. Po krótkiej chwili siedziałem z Levim przy stole z zielonym kubkiem gorącej herbaty. Nikt się nie odzywał. Nastąpiła grobowa cisza, ale nie na długo...
- Mogę cię zapytać co się stało? Wtedy... W tamtym sklepie. Widziałeś kogoś? Przypomniałeś coś sobie?
- Zawsze jest tak samo. Ciągle mam jedno wspomnienie, od którego nie mogę się uwolnić...- wyjaśniłem zaciskając palce na porcelanowym naczyniu.
- Rozumiem. Pamiętaj, że jeżeli cokolwiek sobie przypomnisz, może nam to pomóc w śledztwie...- dodał popijając aromatyczną kawę.
- Nie znaleźli ich jeszcze?- zdziwiłem się. Levi spojrzał na mnie, po czym odwrócił swój wzrok.
- Nie. Ta sprawa ciągnie się o wiele dłużej niż inne. Mamy tu doczynienia z naprawdę silną grupą przestępców. Wiedzą co należy robić, aby nie dać się złapać.- odparł ciemnowłosy. 
- Ukrywają się? A może robią ,,to'' dalej...- zastanawiałem się na głos czując narastający niepokój.
- Eren, to już nasza działka. Jeśli chciałbyś nam pomóc to musisz sobie przypomnieć... Widzieć ich twarze, jakieś znaki, zarys postaci...- mówił popijając kawę. Twarze...?- przypomniałem sobie tajemniczych ludzi ze sklepu. Niestety, nie pamiętałem ich twarzy.
- Dam znać jeżeli sobie coś przypomnę.- odpowiedziałem. Ciemnowłosy kiwnął.
- Jutro przychodzą moi goście. Mógłbyś pomóc Verde w przygotowaniach? Byłbym bardzo wdzięczny...- poprosił Rivaille podnosząc się z krzesła.
- Oczywiście.- odrzekłem jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Levi wpatrywał się we mnie dłuższą chwilę, po czym spojrzał za okno.
- Dziś księżyc jest bardzo blisko...- powiedział spokojnym tonem. Zerknąłem w stronę okna. Mężczyzna miał rację. Satelita w pełni wydawała się być o wiele bliżej, a jasnogranatowe niebo w tle jeszcze bardziej dodawało jej blasku.
- Czas do łóżka. Jutro z samego rana będzie pełno roboty.- oznajmił Levi. Kiwnąłem i stanąłem obok niego.
- Idziemy?- powiedział stawiając pierwsze kroki w stronę drzwi. Pragnąłem zostać przy nim, porozmawiać dłużej, patrzeć w jego oczy, ale droga do moich drzwi zawsze była taka krótka...

***

Obudziłem się wczesnym rankiem. Po śniadaniu wykonywałem wszelkie zachcianki jakie wymyśliła wredota Verde. Sam zacząłem wątpić, czy ona w ogóle coś robiła, kiedy ja grałem kopciuszka... Chyba w ten sposób chciała ukarać mnie za wczorajsze wyjście z Levim. Niestety nie udało jej się wytrącić mnie z równowagi. Postanowiłem przezwyciężyć moje bariery, przypomnieć sobie wszystkie fakty i odpłacić za dobroć ze strony Rivaille. W głębi duszy czułem także ciągły niepokój związany z tamtymi przestępcami na wolności. Na dodatek następnego dnia miałem rozpocząć moją edukację w szkole. Martwiłem się moim poziomem nauki, nowymi ludźmi oraz tym czy mi coś nie strzeli i nie zacznę wariować. Beznadzieja...- pomyślałem.
- Młody! Tutaj masz parę szmatek. Powycierasz kurze i umyjesz okna w jadalni.- rozkazała z przekąsem Verde. 
- Hai, hai...- odparłem już nieco zmęczony. Zabrałem potrzebne środki czystości i poszedłem do jadalni.
- Witaj, Eren!- usłyszałem za sobą kobiecy głos. Kiedy się odwróciłem ujrzałem piękną miodowłosą w szarym płaszczu, beżowych spodniach i ciemnych kozakach.
- Dzień dobry, Petra-san. Pana Leviego nie ma. Jest w pracy...
- Nie przyszłam do Leviego! Chciałam zobaczyć co u ciebie.- uśmiechnęła się do mnie serdecznie. 
- Verde-san zagoniła mnie do roboty. Muszę posprzątać jadalnię i...- zacząłem opowiadać.
- To nie fair! Dlaczego tak cię wykorzystuje?! Przecież jesteś...!- oburzyła się kobieta.
- Sam poprosiłem o to pana Rivaille. Chcę mu jakoś odpłacić za noclegi i jedzenie.
- To nie jest jakiś hotel! Eren, jesteś ofiarą napaści! Chcemy ci pomóc i nie musisz wcale tego robić. Levi zgodził się, bo ma aż sześć sypialni! Rozumiesz?-próbowała mi wyjaśnić miodowłosa.
- Mimo to, chcę pomóc.- odparłem kończąc tę dyskusję.
- Możesz nam pomóc w inny sposób. Sobie również. Dlatego Levi poprosił mnie o sesję z twoim udziałem.
- Sesję?- zdziwiłem się i zmarszczyłem brwi.
- Tak. Levi ci o tym wczoraj nie wspominał? Bardzo prawdopodobne jest to, że dzięki temu sobie coś przypomnisz. Poza tym, może uspokoi to twoją duszę i... fobie?- odpowiedziała z lekkim roztargnieniem.
- Ale to dopiero w przyszłym tygodniu. Teraz wpadłam jedynie zobaczyć jak się czujesz.
- Rozumiem. U mnie raczej nic nowego...- mruknąłem. Nie miałem ochoty na rozmowy o wczorajszym zajściu...
- Nie musisz kłamać. Stresujesz się czymś? Szkołą?- zapytała opiekuńczo. Trafiła w dziesiątkę. Wzdrygnąłem się. Jak ona to robi? Czyta ze mnie jak z otwartej księgi.
- Może trochę.- powiedziałem cicho.
- Nie musisz się denerwować. Ta szkoła jest najlepszą w mieście. Kadra nauczycielska jest przyjazna i wykształcona. Samej zdarza mi się tam popracować. Nic ci w niej nie grozi. Możesz być tego pewien.- zapewniła Petra. Wiedziałem, że ma rację... Jednak to nie ona będzie siedzieć w tej ławce, w sali zupełnie obcych osób. Kto wie co może się jeszcze wydarzyć?
- Wybacz Eren, ale muszę już lecieć. Umówiłam się z... Przyjacielem i nie chcę żeby czekał. Jest bardzo niecierpliwy i upierdliwy.- rzekła kobieta zerkając na zegarek na lewym nadgarstku.
- Rozumiem. W takim razie... Do zobaczenia.
- Do piątku! Powodzenia, Eren!- zawołała i pomachała do mnie z uśmiechem. Z ,,przyjacielem", tak?- pomyślałem odprowadzając wzrokiem Petrę do wyjścia.

***

Opadłem z westchnieniem na moje łóżko. Chyba jeszcze nigdy nie dostałem takiego wycisku fizycznego... Było dopiero po szesnastej, a moje ciało i umysł przekroczyły już swój limit wytrzymałości. Postanowiłem zdrzemnąć się na godzinkę...


Eren... Eren... Pamiętasz mnie? Musisz sobie przypomnieć...- słyszałem kobiecy głos. Nie mogłem nic zobaczyć. Ktoś zasłaniał moje oczy dłońmi. 
Delikatne i długie palce... Wydawały się takie... znajome.

Eren, nie możesz uciec... Już na to za późno... Oni wiedzą. Dlaczego musiałeś pójść do tamtego pokoju...? Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś...
Eren... Ja zawsze będę cię kochała... Słyszysz? Zawsze... cię odnajdę.


- Eren...- usłyszałem szept. Powoli uniosłem zaspane powieki. Od razu rozpoznałem te kobaltowe oczy przed sobą...
- Levi-san?- zdziwiłem się jego obecnością. Mężczyzna siedział na brzegu mojego łóżka. Miał na sobie białą koszulę i czarną marynarkę. 
- Musisz już wstawać. Goście niedługo przyjdą.- oznajmił. 
- Jak to?!- zdziwiłem się i spojrzałem na zegar. Dochodziła już dwudziesta.
- Przepraszam! Nie chciałem...!- próbowałem wytłumaczyć. Wtedy Levi przyłożył swój palec wskazujący do moich ust, abym zamilkł. Spojrzałem mu w oczy, a moje serce zaczęło bić szybciej w reakcji na jego nagły i niespodziewany gest...
- Dałem ci trochę pospać. Widziałem, że dom jest wysprzątany na błysk. Dobrze się spisałeś. Teraz po prostu się ubierz i zejdź na dół.- powiedział i odsunął swoją dłoń od mojej twarzy. Pochwalił mnie...- ucieszyłem się. Po chwili Levi wstał i odszedł w stronę drzwi.
- Dziękuję, Levi-san.- rzuciłem jeszcze, gdy otwierał drzwi. Rivaille przystanął na sekundę, a następnie wyszedł. Wtedy szybko wyciągnąłem ubranie, które kupiłem poprzedniego dnia i ruszyłem do łazienki, aby się przygotować. Dziesięć minut później schodziłem już po schodach. Nie mogłem popełnić żadnego błędu tego wieczora...- obiecałem sobie. Kiedy zszedłem na dół, ciemnowłosy już tam na mnie czekał. Miał na sobie to samo, gdy się obudziłem. Jednak po moim całkowitym wybudzeniu... Wyglądał jeszcze lepiej.
- Yo, gotowy?- zapytał spoglądając na mnie. Kiwnąłem twierdząco. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale właśnie wtedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- To oni.- rzekł Levi podchodząc do drzwi. Przełknąłem ślinę i wyprostowałem się. Nie możesz narobić mu wstydu... Nie możesz tego zepsuć...- powtarzałem sobie w myślach.
- Witaj Levi. Co tam słychać?- usłyszałem męski, przyjazny głos.
- Po staremu. Wchodźcie.- odparł Rivaille i wpuścił gości do środka. Puls stopniowo zaczął mi przyspieszać...
- Erwin, to jest Eren. Eren, to mój szef Erwin Smith.- ciemnowłosy wskazał na wysokiego blondyna o niebieskich oczach. Miał na sobie jasnobrązową, ocieplaną kurtkę, ciemne i nieco wytarte spodnie oraz eleganckie buty. Po chwili mężczyzna wyciągnął swoją dłoń w moją stronę.
- Miło mi cię znowu widzieć, Eren.- przywitał się z łagodnym uśmiechem. Uścisnąłem jego dłoń. Była dosyć szorstka w dotyku, a uścisk miał naprawdę mocny.
- Dziękuję. Miło mi pana poznać...- powiedziałem trochę speszony.
- Wejdź proszę...- usłyszałem głos Leviego, który wciąż znajdował się przy drzwiach.
- Zabrałem ze sobą kogoś, kogo chciałbym ci przedstawić...- oznajmił Erwin odsłaniając nową postać. Ujrzałem młodego, chudego chłopaka z jasnymi włosami oraz pięknymi, nieco przestraszonymi błękitnymi oczami, które z sekundy na sekundę robiły się coraz większe... Jego wyraz twarzy drastycznie się zmienił, gdy na mnie spojrzał. Tak jakby był w istnym szoku i niedowierzaniu.
- E-eren?!- spytał cienkim głosem blondyn. 
- Ar-min...?



*****

Ohayo Minna! :D


Udało mi się dokończyć ten rozdział ^^ Moc ferii (i wsparcia) jest wielka ;)

Wielkie wejście Armina! Kto by pomyślał, że to będzie on?! ;D Chyba każdy...


Joleen :*

11 komentarzy:

  1. Pieeerwsza!!!! (Nareszcie... ;p)

    Rozdział - genialny! :D
    Akcja się toczy... I coraz bardziej mnie wciąga!

    Zaintrygowałaś mnie pojawieniem się Armina, nie powiem :D

    Zastanawiam się tylko...
    Nie jestem do końca pewna, ale zamiast "miodowłosa", powinno być chyba "miodowowłosa" - aczkolwiek tak, jak mówiłam, pewności nie mam ^^

    Eren i szkoła... Ten związek nie przyszłości... xD ;p

    Wybacz, że komentarz nie jest zbytnio ambitny i długi, ale jestem ewidentnie wykończona, a przede mną jeszcze stosy podręczników i zeszyty... :p
    (W-f na maksa i godzina basenu - jeszcze mocniejszy wysiłek fizyczny - to jednak przesada jak na kogoś, kto przez cztery miesiące chorował... xD ;p)

    No nic, gorąco pozdrawiam, weny życzę!
    Już mnie ciekawość zżera, co będzie dalej! ^^

    Ave Joleen! ;) ^^ :D ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pierwsza"- Miejsce zaklepane xD :D

      Nie powiem, wejście do gry Armina zmieni obrót wydarzeń, ale to chyba oczywiste ^^

      Moim zdaniem pisze się "miodowłosa" :) Nie spotkałam się z określeniem: "miodowowłosa" xD Jednak jestem zbyt leniwa na kłótnię, czy szukanie słowników :P

      Nie szkodzi ^^ Odbijemy to sobie xD


      Joleen :*

      Usuń
  2. Nieeee! Dlaczego skończyło się w takim momencieee 😱😢 a tak na poważnie, nareszcie Lost :DDD yay
    Rozdział bardzo przyjemny c: Ciekawa jestem jak akcja się potoczy z Arminem ^^ No i oczywiście czekam na kolejny fragment tej historii :D Ja już musze iść do szkoły (Zazdroszcze ferii :'c) Jak już na mnie przystało, przesyłam pozdrowionka c:

    ~Zuchii

    OdpowiedzUsuń
  3. *narzekanie time*
    Wczorajszy dzień to koszmar.. etto... musiałam z moim piesełem łazić po weterynarzach, bo ten ma problem z uszami :~: Cały dzień zj***ny, a pieseł nadal chory :~: ALE! Wbijam na laptopa i paczam.... Joleen dodała nowy rozdział! Mój ryjek już jest happy, a tu nagle! JEBS! Internet zjebany >.< Dopiero teraz się naprawił~ *już koniec narzekania*

    *Teraz o rozdziale*
    Joleen, ja Cię zamorduję! Zamorduję!! Jak można kończyć w takim momencie?! To jest grzech! Grzech! Ale cóż... na ciebie nie da się wkurzać długo, więc.. odrobisz to następnym rozdziałem, hehe (ależ ja wymagająca jestem).

    *rozkoszne pierdolenie*
    Armin nareszcie się pojawił ^.^ Kocham tego blondaska <3 Erwin ty szorstko-dłoniowy -WTF?!- ludziu, ty xD Erę taki spracowany. Głupia Verde, jak ja tej suki nie lubię >^<

    ~Susan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedny pieseł :'( Niech się kuruje! (bezsensowna porada ;p xD)

      A mówilaś, że pan Internet taki dobry w piekiełku ;D Zawsze kogoś dopadnie brak neta... Mendy wiedzą kiedy zaatakować! :D

      Ja tu pięknie wstawiam posty... A tu co?- "zamorduję!!" i to od (psycho)fanki! Jednak chyba zacznę się bać xD

      Erwin-szorstko-dłoniowy? XD jebłam i długo nie wstaję...

      Verde-suka? *chlip* to moja autorska postać! Daj jej szansę! :DD


      Joleen :*

      Usuń
    2. Ja z tym piesełem to tak już od dłuższego czasu mam, awr... ale cóż, trzeba żyć dalej... sama nie wierzę, że to napisałam...kompletnie wbrew mnie xD

      A pan Internet miał focha~ to wszystko jest wina Szatana! i...i... i tylko jego! No! Ja do tego rączek nie przykładałam (chyba) xD

      Oj, czy od razu "bać"? Prawdopodobnie... nie.. tak... nie... może... hehe

      Erwin-szorstko-dłoniowy 4ever xD

      Jak dla mnie Verde to menda! MENDA! Ale no dobrze, dobrze, dam jej szansę ;)

      ~Susan

      Usuń
  4. Oł jea! Następny rozdział Lost in the Darkness! Jestem przeszczęśliwa :D (Uhuhu i Arminek się pojawił ^^)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! (jak zwykle) ;>
    ~Yuki Sakura.

    OdpowiedzUsuń
  5. Eren idzie do szkoły, tak ? Xd Moim zdaniem szkoła to idealne miejsce na atak terrorystycznym. Chyba wiesz co mam na myśli Xd? A poza tym rozdział super i życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Noni mamy 12 rozdził. A ja chce wiecej ...kiedy bedzie nowa notka ?
    Juz sie nie moge doczekac nowego ..twoje wpisy powoduja u mnie takie zaciekawianie ze chce mi sie je czytać ..życze ci weny i bys szybko dodała nowy wpis . prosze ..
    Pozdrawiam~Shizuo - sorki ze nota taka skapa ale tak juz mam ...

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże, jesteś zbyt zajebistą pisarką *o* Ten rozdział jest cudowny, epicki i wspaniały, tylko... gdzie jest więcej? Gdzie? ;-; Płaczę ;-;
    Anyway, skąd ja wiedziałam, że dzieciakiem Erwina będzie Armin? xD Jestem tak boleśnie ciekawa co będzie dalej... Poza tym muszę przyznać, że dokładnie w każdym jednym fanfiction ereri, które czytałam Petra doprowadzała mnie do szewskiej pasji, a tą opisaną przez ciebie bardzo lubię xD Kurczę. Jeśli nie przeczytam w krótce reszty umręęę, kiedy nowa notka?
    Weny i czasu życzę ;**

    OdpowiedzUsuń