Opowiadanie yaoi - nauczyciel Levi x Eren <3
- Wyglądasz beznadziejnie - stwierdził na powitanie Armin, widząc
podłamanego bruneta. Worki pod oczami, potargane włosy i nieobecny wzrok
towarzyszyły Erenowi od samego rana.
- Chcę umrzeć! - jęknął i oparł swoją bolącą głowę o ramię przyjaciela.
- No już, już! Nie czas na to! Zaraz mamy biologię! Z twoim ukochanym Ravioli! - dodał z uśmiechem. Zielonooki odsunął się od blondyna i położył mu dłonie na ramionach.
- Nie waż się tak mówić o Levim! - warknął z morderczym blaskiem w oczach, po czym ruszył w stronę sali wykładowej.
- Chcę umrzeć! - jęknął i oparł swoją bolącą głowę o ramię przyjaciela.
- No już, już! Nie czas na to! Zaraz mamy biologię! Z twoim ukochanym Ravioli! - dodał z uśmiechem. Zielonooki odsunął się od blondyna i położył mu dłonie na ramionach.
- Nie waż się tak mówić o Levim! - warknął z morderczym blaskiem w oczach, po czym ruszył w stronę sali wykładowej.
***
- Chciałbym sprawdzić Waszą wiedzę ze wczorajszej lekcji. Jest
ktoś chętny do odpowiedzi? - zapytał Rivaille swoją grupę i zsunął okulary z nosa.
Studenci zamilkli i spuścili głowy. Levi westchnął ciężko i spojrzał do swojego dziennika w skórzanej oprawie. Przejechał palcem
wskazującym po nazwiskach uczniów, aby wybrać odpowiednią ,,ofiarę".
- Jeager? Eren Jeager? - powtórzył ciemnowłosy. Brunet powoli podniósł się z miejsca.
- Je-Jestem! - odpowiedział szatyn.
- Zapraszam do odpowiedzi - Eren zszedł chwiejnie po schodkach i stanął przy biurku wykładowcy. Miał na sobie szarą koszulę, ciemny krawat i czarne spodnie. Chłopak wpatrywał się w swojego nauczyciela z oczekiwaniem. Czuł się niezręcznie i zaczynał się nieco stresować... - Pierwsze pytanie... Wymień różnicę pomiędzy parzydełkowcami, a szkarłupniami - poprosił Rivaille.
- Emm... To... - chłopak miał pustkę w głowie. Levi posłał mu swoje zirytowane spojrzenie.
- Uczyłeś się chociaż trochę Jeager?
- T-Tak! Oczywiście! Tylko, że... Ja...
- O co chodzi? - warknął zniecierpliwiony i spojrzał prosto w szmaragdowe tęczówki.
- Ja... Ja pana kocham! Nie potrafię tego wytłumaczyć... Po prostu się w panu zadurzyłem! Trwa to już od całego roku i nie mogę przestać o panu myśleć! - wyznał gorliwie swoje uczucia, a następnie ukłonił się w pas. Zrobiłem to! Zrobiłem! - czuł jak bicie jego serca niebezpiecznie przyspieszyło, a ciało zaczęło drżeć.
- Teraz wszystko jasne... - usłyszał niewzruszony głos Rivaille. Eren nieśmiało spojrzał na mężczyznę, siedzącego przed nim.
- Cz-Czy zechciałby pan zostać... moim chłopakiem? - zapytał pełen obaw.
- Oczywiście, że tak - zgodził się bez zastanowienia. Oczy Erena zaiskrzyły na jasny, turkusowy kolor.
- Naprawdę?! Tak się cieszę! - zawołał i rzucił mu się na szyję, nie zwracając uwagi na resztę poruszonych nietypową sytuacją studentów.
- Kocham cię, Eren - usłyszał aksamitny głos tuż przy uchu.
- Ja też... Nie masz pojęcia jak bardzo! - odszepnął ze łzami w oczach i wtulił się w jego ciepłe ciało. - Hmm? Mówiłeś coś? - zapytał nagle, zerkając na twarz ukochanego. Levi jedynie uśmiechnął się w odpowiedzi...
- Jeager? Eren Jeager? - powtórzył ciemnowłosy. Brunet powoli podniósł się z miejsca.
- Je-Jestem! - odpowiedział szatyn.
- Zapraszam do odpowiedzi - Eren zszedł chwiejnie po schodkach i stanął przy biurku wykładowcy. Miał na sobie szarą koszulę, ciemny krawat i czarne spodnie. Chłopak wpatrywał się w swojego nauczyciela z oczekiwaniem. Czuł się niezręcznie i zaczynał się nieco stresować... - Pierwsze pytanie... Wymień różnicę pomiędzy parzydełkowcami, a szkarłupniami - poprosił Rivaille.
- Emm... To... - chłopak miał pustkę w głowie. Levi posłał mu swoje zirytowane spojrzenie.
- Uczyłeś się chociaż trochę Jeager?
- T-Tak! Oczywiście! Tylko, że... Ja...
- O co chodzi? - warknął zniecierpliwiony i spojrzał prosto w szmaragdowe tęczówki.
- Ja... Ja pana kocham! Nie potrafię tego wytłumaczyć... Po prostu się w panu zadurzyłem! Trwa to już od całego roku i nie mogę przestać o panu myśleć! - wyznał gorliwie swoje uczucia, a następnie ukłonił się w pas. Zrobiłem to! Zrobiłem! - czuł jak bicie jego serca niebezpiecznie przyspieszyło, a ciało zaczęło drżeć.
- Teraz wszystko jasne... - usłyszał niewzruszony głos Rivaille. Eren nieśmiało spojrzał na mężczyznę, siedzącego przed nim.
- Cz-Czy zechciałby pan zostać... moim chłopakiem? - zapytał pełen obaw.
- Oczywiście, że tak - zgodził się bez zastanowienia. Oczy Erena zaiskrzyły na jasny, turkusowy kolor.
- Naprawdę?! Tak się cieszę! - zawołał i rzucił mu się na szyję, nie zwracając uwagi na resztę poruszonych nietypową sytuacją studentów.
- Kocham cię, Eren - usłyszał aksamitny głos tuż przy uchu.
- Ja też... Nie masz pojęcia jak bardzo! - odszepnął ze łzami w oczach i wtulił się w jego ciepłe ciało. - Hmm? Mówiłeś coś? - zapytał nagle, zerkając na twarz ukochanego. Levi jedynie uśmiechnął się w odpowiedzi...
***
- Jeager! Kolejny raz nie uważasz na zajęciach! Mam tego dość! Za
karę zostaniesz po lekcjach i pomożesz posprzątać zaplecze chemiczne profesor Hanji! - wołanie profesora przywróciło go na ziemię. Wszyscy uczniowie zaczęli chichotać
i szeptać między sobą. Eren zerknął na lodowate oraz piorunujące spojrzenie
Leviego. Czuł się naprawdę idiotycznie i... beznadziejnie.
- Dobrze, bardzo przepraszam! - odpowiedział z zawstydzeniem. Siedzący niedaleko Armin wpatrywał się w chłopaka z zaniepokojeniem...
- Dobrze, bardzo przepraszam! - odpowiedział z zawstydzeniem. Siedzący niedaleko Armin wpatrywał się w chłopaka z zaniepokojeniem...
***
Cholera jasna! Jeszcze musiałem podpaść Leviemu! Dlaczego ciągle
śnię na jawie?! Muszę mu powiedzieć co czuję, bo coś mnie trafi! - myślał, kierując się do sali
chemicznej. Zapukał dwukrotnie i wszedł do pomieszczenia.
- Pani profesor? Halo? Jest tu kto? - zawołał, rozglądając się po pustej sali. Po chwili westchnął i obrócił się na pięcie do wyjścia.
- Eren-kun!! - zobaczył przed sobą kobietę w goglach oraz białym i osmolonym fartuchu. Chłopak krzyknął z zaskoczenia i upadł na podłogę. - Eren?! Przepraszam! Aż tak cię przestraszyłam? - kobieta zdjęła upiorne gogle z twarzy i pomogła mu wstać.
- Nic się nie stało... Mam po prostu zły dzień - oznajmił brunet.
- Więc? Co cię do mnie sprowadza? - zapytała czterooka.
- Chciałbym pomóc pani w porządkach... N-Na zapleczu...
- Eeeeren!! - zawołała i przytuliła chłopaka do siebie. - Naprawdę?! Jesteś takim kochanym chłopcem! - zawołała, ściskając mocno ciało zielonookiego. - Chodź za mną! - zaprowadziła go pod tajemnicze, białe drzwi z napisem: ,,osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony", czyli ,,nie wchodź jeżeli życie Ci miłe!!". - Właśnie miałam sama zabrać się za porządki. Nigdy nie mam chwili żeby posprzątać... - mówiła brunetka, otwierając drzwi na oścież. Nie dałoby się opisać słowami tego, co ukazało się chłopakowi przed oczami. Pierwsze, co przychodziło mu do głowy to "istny chaos" oraz "bardzo, ale to BARDZO źle". - Może najpierw umyjesz te zlewki? Trzymaj, tutaj masz rękawiczki. Zawsze trzeba się zabezpieczać, co nie? - mrugnęła do niego. Po ciele Erena przeszedł zimny dreszcz.
- T-Tak. Też tak myślę... - odparł skrępowany. Kobieta cicho zachichotała, po czym podała zielonookiemu brudne zlewki. Chłopak podszedł do zlewu.
Minęło sporo czasu. Zadaniem bruneta było zmywanie brudnych zlewek po wcześniejszych zajęciach... lub z wcześniejszych lat. Myślami jednak wciąż przebywał w sali wykładowej, w objęciach jego ukochanego. W pewnym momencie odpłyną trochę za bardzo...
- Eren! Zaraz polejesz się kwasem! - zawołała zaniepokojona Hanji.
- Ach! - szatyn odskoczył jak poparzony. Po chwili na podłodze leżały kawałki po kompletnie stłuczonym naczyniu.
- J-Ja... Przepraszam! Nie chciałem...! - zaczął się tłumaczyć. Kobieta westchnęła i położyła mu dłoń na ramieniu.
- To tylko probówka. Nic się nie stało. Może zrobimy krótką przerwę? - zaproponowała z łagodnym uśmiechem. Po chwili usiedli razem na wysokich stołkach przy laboratoryjnym blacie, popijając zieloną herbatę, zaparzoną na zapleczu.
- Coś cię trapi, Eren? Jakieś problemy? - zapytała brunetka.
- Nie, skądże... Wszystko w porządku.
- To dlaczego przyszedłeś mi dziś pomóc?
- E-Eh? Profesor Levi nic pani nie mówił? - zdziwił się.
- Tsk... Znowu ten kurdupel... Zawsze musi coś wymyślić. Oj, ja mu jeszcze odpłacę...!
- T-To nie tak! To moja wina! Nie uważałem na lekcjach i...! - próbował wytłumaczyć.
- W takim razie, mógł sam wyznaczyć ci karę u siebie! Po co mieszał w to mnie! - powiedziała nieco obrażona. Zmarszczyłem lekko brwi. Nie dość, że pomogłem jej ogarnąć ten burdel, to na dodatek potraktowała mnie jak zbędny balast? Niedorzeczne... - To nie tak, że nie lubię twojego towarzystwa! Po prostu Levi nie znosi bałaganu. Kiedy ostatnio pożyczył mi notatki, to zgubiłam je w tym syfie... Pewnie jest o to wściekły... - wyjaśniła, po czym oparła głowę o blat.
- W takim razie musimy znaleźć te notatki! - postanowił Eren. To moja szansa, żeby mi wybaczył! - pomyślał pełen determinacji.
- Eh? Mówisz serio? - spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Na pewno wtedy nie będzie się już pani naprzykrzał.
- Masz rację! Zróbmy tak i pokażmy naszą wyższość nad tym dupkiem! - zawołała z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Pani profesor? Halo? Jest tu kto? - zawołał, rozglądając się po pustej sali. Po chwili westchnął i obrócił się na pięcie do wyjścia.
- Eren-kun!! - zobaczył przed sobą kobietę w goglach oraz białym i osmolonym fartuchu. Chłopak krzyknął z zaskoczenia i upadł na podłogę. - Eren?! Przepraszam! Aż tak cię przestraszyłam? - kobieta zdjęła upiorne gogle z twarzy i pomogła mu wstać.
- Nic się nie stało... Mam po prostu zły dzień - oznajmił brunet.
- Więc? Co cię do mnie sprowadza? - zapytała czterooka.
- Chciałbym pomóc pani w porządkach... N-Na zapleczu...
- Eeeeren!! - zawołała i przytuliła chłopaka do siebie. - Naprawdę?! Jesteś takim kochanym chłopcem! - zawołała, ściskając mocno ciało zielonookiego. - Chodź za mną! - zaprowadziła go pod tajemnicze, białe drzwi z napisem: ,,osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony", czyli ,,nie wchodź jeżeli życie Ci miłe!!". - Właśnie miałam sama zabrać się za porządki. Nigdy nie mam chwili żeby posprzątać... - mówiła brunetka, otwierając drzwi na oścież. Nie dałoby się opisać słowami tego, co ukazało się chłopakowi przed oczami. Pierwsze, co przychodziło mu do głowy to "istny chaos" oraz "bardzo, ale to BARDZO źle". - Może najpierw umyjesz te zlewki? Trzymaj, tutaj masz rękawiczki. Zawsze trzeba się zabezpieczać, co nie? - mrugnęła do niego. Po ciele Erena przeszedł zimny dreszcz.
- T-Tak. Też tak myślę... - odparł skrępowany. Kobieta cicho zachichotała, po czym podała zielonookiemu brudne zlewki. Chłopak podszedł do zlewu.
Minęło sporo czasu. Zadaniem bruneta było zmywanie brudnych zlewek po wcześniejszych zajęciach... lub z wcześniejszych lat. Myślami jednak wciąż przebywał w sali wykładowej, w objęciach jego ukochanego. W pewnym momencie odpłyną trochę za bardzo...
- Eren! Zaraz polejesz się kwasem! - zawołała zaniepokojona Hanji.
- Ach! - szatyn odskoczył jak poparzony. Po chwili na podłodze leżały kawałki po kompletnie stłuczonym naczyniu.
- J-Ja... Przepraszam! Nie chciałem...! - zaczął się tłumaczyć. Kobieta westchnęła i położyła mu dłoń na ramieniu.
- To tylko probówka. Nic się nie stało. Może zrobimy krótką przerwę? - zaproponowała z łagodnym uśmiechem. Po chwili usiedli razem na wysokich stołkach przy laboratoryjnym blacie, popijając zieloną herbatę, zaparzoną na zapleczu.
- Coś cię trapi, Eren? Jakieś problemy? - zapytała brunetka.
- Nie, skądże... Wszystko w porządku.
- To dlaczego przyszedłeś mi dziś pomóc?
- E-Eh? Profesor Levi nic pani nie mówił? - zdziwił się.
- Tsk... Znowu ten kurdupel... Zawsze musi coś wymyślić. Oj, ja mu jeszcze odpłacę...!
- T-To nie tak! To moja wina! Nie uważałem na lekcjach i...! - próbował wytłumaczyć.
- W takim razie, mógł sam wyznaczyć ci karę u siebie! Po co mieszał w to mnie! - powiedziała nieco obrażona. Zmarszczyłem lekko brwi. Nie dość, że pomogłem jej ogarnąć ten burdel, to na dodatek potraktowała mnie jak zbędny balast? Niedorzeczne... - To nie tak, że nie lubię twojego towarzystwa! Po prostu Levi nie znosi bałaganu. Kiedy ostatnio pożyczył mi notatki, to zgubiłam je w tym syfie... Pewnie jest o to wściekły... - wyjaśniła, po czym oparła głowę o blat.
- W takim razie musimy znaleźć te notatki! - postanowił Eren. To moja szansa, żeby mi wybaczył! - pomyślał pełen determinacji.
- Eh? Mówisz serio? - spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Na pewno wtedy nie będzie się już pani naprzykrzał.
- Masz rację! Zróbmy tak i pokażmy naszą wyższość nad tym dupkiem! - zawołała z szerokim uśmiechem na twarzy.
***
- Pani profesor! Znalazłem! - zawołał chłopak po godzinie
sprzątania i przeszukiwania wszelkich obleśnych szpargałów Hanji. Kiedy Eren
przekopywał się przez stertę starych, okurzonych podręczników do chemii,
zobaczył czysty zbindowany plik kartek. Dodatkowo na pierwszej stronie, w
prawym górnym rogu był podpis Leviego.
- Dzięki Bogu! Myślałam, że nigdy nie znajdziemy tych notatek! - powiedziała,ocierając swoje czoło wierzchem dłoni. Eren przejechał palcem w miejscu gdzie widniał podpis Rivaille. Wyobraził sobie mężczyznę siedzącego w sali z książką w dłoni...
- Eren! Słuchasz mnie? - dotarły do niego słowa brunetki.
- Przepraszam, mówiła coś pani? - zamrugał kilkakrotnie.
- Mógłbyś zanieść te notatki Leviemu? Powinien być jeszcze u siebie. Mamy dziś zebranie, więc trochę tu posiedzimy... - poprosiła. E-EH?! Mam iść teraz do Leviego?! To jakiś obłęd!
- O-Oczywiście! N-Na jednej nodze! - zawołał radośnie Eren. Następnie zabrał swoje rzeczy i pożegnał się z nauczycielką. Kiedy wyszedł z sali, jego nogi same zaczęły prowadzić go w stronę sali wykładowej. Całe ciało drżało, serce biło sto razy szybciej, policzki nabrały barwnego koloru, głowa zapełniła się kolejnymi myślami o miękkich, kształtnych ustach... Niestety nie było już czasu. Eren stał pod drzwiami sali. Jego dłoń uniosła się, aby zapukać, kiedy chłopak usłyszał głosy.
- ... Ha?! Co ty sobie wyobrażasz?! - brunet od razu rozpoznał, że ten uniesiony i wkurzony ton głosu należał do Leviego.
- To nie tak! Robię to dla twojego dobra...! - odpowiedział delikatny i kobiecy głos.
- „Dobra”? Nie rozśmieszaj mnie, proszę! To istny absurd!
- Zawsze jesteś na „nie”! Mam tego dosyć! - uniosła się nieznajoma.
- Czekaj! Petra...! - zawołał za nią. Po chwili drzwi od sali się otworzyły. Szatyn od razu rozpoznał wykładowczynię przedmiotu o nazwie "kompetencje społeczne" - Petrę Rall. Zawsze uśmiechniętą, pomocną, młodą kobietę o idealnej osobowości oraz sylwetce, która dopiero co została magistrem. Gdyby Eren nie oddał swego serca Leviemu... Petra mogłaby się śmiało o nie ubiegać.
- E-Eren-kun...? - zdziwiła się, lecz po sekundzie zakryła rozwarte usta dłonią i wybiegła w stronę schodów. Chłopak spoglądał na nią z zaniepokojeniem. Co się takiego wydarzyło? - myślał i zerknął w stronę Rivaille. Mężczyzna opierał się łokciem o blat biurka, a twarz miał schowaną w dłoni. Eren przełknął powoli ślinę i ruszył w jego kierunku.
- P-Panie Profesorze... - zaczął nieśmiało.
- Dzięki Bogu! Myślałam, że nigdy nie znajdziemy tych notatek! - powiedziała,ocierając swoje czoło wierzchem dłoni. Eren przejechał palcem w miejscu gdzie widniał podpis Rivaille. Wyobraził sobie mężczyznę siedzącego w sali z książką w dłoni...
- Eren! Słuchasz mnie? - dotarły do niego słowa brunetki.
- Przepraszam, mówiła coś pani? - zamrugał kilkakrotnie.
- Mógłbyś zanieść te notatki Leviemu? Powinien być jeszcze u siebie. Mamy dziś zebranie, więc trochę tu posiedzimy... - poprosiła. E-EH?! Mam iść teraz do Leviego?! To jakiś obłęd!
- O-Oczywiście! N-Na jednej nodze! - zawołał radośnie Eren. Następnie zabrał swoje rzeczy i pożegnał się z nauczycielką. Kiedy wyszedł z sali, jego nogi same zaczęły prowadzić go w stronę sali wykładowej. Całe ciało drżało, serce biło sto razy szybciej, policzki nabrały barwnego koloru, głowa zapełniła się kolejnymi myślami o miękkich, kształtnych ustach... Niestety nie było już czasu. Eren stał pod drzwiami sali. Jego dłoń uniosła się, aby zapukać, kiedy chłopak usłyszał głosy.
- ... Ha?! Co ty sobie wyobrażasz?! - brunet od razu rozpoznał, że ten uniesiony i wkurzony ton głosu należał do Leviego.
- To nie tak! Robię to dla twojego dobra...! - odpowiedział delikatny i kobiecy głos.
- „Dobra”? Nie rozśmieszaj mnie, proszę! To istny absurd!
- Zawsze jesteś na „nie”! Mam tego dosyć! - uniosła się nieznajoma.
- Czekaj! Petra...! - zawołał za nią. Po chwili drzwi od sali się otworzyły. Szatyn od razu rozpoznał wykładowczynię przedmiotu o nazwie "kompetencje społeczne" - Petrę Rall. Zawsze uśmiechniętą, pomocną, młodą kobietę o idealnej osobowości oraz sylwetce, która dopiero co została magistrem. Gdyby Eren nie oddał swego serca Leviemu... Petra mogłaby się śmiało o nie ubiegać.
- E-Eren-kun...? - zdziwiła się, lecz po sekundzie zakryła rozwarte usta dłonią i wybiegła w stronę schodów. Chłopak spoglądał na nią z zaniepokojeniem. Co się takiego wydarzyło? - myślał i zerknął w stronę Rivaille. Mężczyzna opierał się łokciem o blat biurka, a twarz miał schowaną w dłoni. Eren przełknął powoli ślinę i ruszył w jego kierunku.
- P-Panie Profesorze... - zaczął nieśmiało.
- Czego znowu? !- warknął i podniósł wzrok na swojego studenta. W jego oczach chłopak ujrzał lodowate iskry. Tak wściekłego jak wtedy Eren
jeszcze nigdy nie widział...
- P-Pani profesor Hanji kazała to przekazać - powiedział i podał Leviemu notatki. Ciemnowłosy zerknął na kartki i znów na zielonookiego.
- Odbyłeś już swoją karę? - mruknął, sięgając po kartki bez żadnych słów podziękowania.
- Tak... Emm... Profesorze, czy coś stało się pani magister Rall...? - zapytał nieśmiało.
- To nie twój cholerny interes! - syknął przez zęby, po czym wstał i podszedł w stronę Erena. Brunet cofał się w tył, dopóki nie dotknął plecami tablicy multimedialnej. Czuł się jak w pułapce. Jego serce zaczęło bić niebezpiecznie szybko... Rivaille znajdował się kilka centymetrów od ucznia.
- Profesorze... - szepnął nieco zarumieniony.
- Jeżeli nie chcesz dostać kolejnej kary... Radziłbym więcej nie podsłuchiwać pod drzwiami i uważać na zajęciach - dodał ponuro. Zielonooki wiedział, że to był właśnie ten mur, jaki wokół siebie zbudował. Wysoki, kolczasty, pod wysokim napięciem... Jednak nie mógł zrezygnować ze swoich palących uczuć.
- Dobrze, przepraszam... - powiedział, spuszczając wzrok. Tylko jak może tego dokonać? Jak mam sprawić, żeby Levi poczuł to samo...?
- Jeager? Co tak stoisz? - zapytał w pewnej chwili. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Nie ma już odwrotu. Teraz albo nigdy.
- Levi... - szepnął żarliwie, po czym dotknął swoimi drżącymi wargami delikatne usta zbitego z tropu Rivaille.
- P-Pani profesor Hanji kazała to przekazać - powiedział i podał Leviemu notatki. Ciemnowłosy zerknął na kartki i znów na zielonookiego.
- Odbyłeś już swoją karę? - mruknął, sięgając po kartki bez żadnych słów podziękowania.
- Tak... Emm... Profesorze, czy coś stało się pani magister Rall...? - zapytał nieśmiało.
- To nie twój cholerny interes! - syknął przez zęby, po czym wstał i podszedł w stronę Erena. Brunet cofał się w tył, dopóki nie dotknął plecami tablicy multimedialnej. Czuł się jak w pułapce. Jego serce zaczęło bić niebezpiecznie szybko... Rivaille znajdował się kilka centymetrów od ucznia.
- Profesorze... - szepnął nieco zarumieniony.
- Jeżeli nie chcesz dostać kolejnej kary... Radziłbym więcej nie podsłuchiwać pod drzwiami i uważać na zajęciach - dodał ponuro. Zielonooki wiedział, że to był właśnie ten mur, jaki wokół siebie zbudował. Wysoki, kolczasty, pod wysokim napięciem... Jednak nie mógł zrezygnować ze swoich palących uczuć.
- Dobrze, przepraszam... - powiedział, spuszczając wzrok. Tylko jak może tego dokonać? Jak mam sprawić, żeby Levi poczuł to samo...?
- Jeager? Co tak stoisz? - zapytał w pewnej chwili. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Nie ma już odwrotu. Teraz albo nigdy.
- Levi... - szepnął żarliwie, po czym dotknął swoimi drżącymi wargami delikatne usta zbitego z tropu Rivaille.
*****
Witajcie!~
Weekendowy post ^^ A co tam! :D Muszę korzystać z wolnej chwili na
pisanie, co nie? ;)
Został mi jeszcze tylko tydzień ferii :’( *chlip chlip*- Jakieś specjalne życzenia/oneshoty? ;D
Joleen :*
*historia życia xD*
OdpowiedzUsuńPrzeglądam internety i w moim łebku taka myśl "Może Joleen coś wstawiła?". No to paczam i nowy rozdzialik z nauczycielem Levisem. Nie wierzyłam, że tak szybko pojawi się nowy post, a tu zaskoczenie, hehe.
*teraz wrażenia po przeczytaniu*
Armin, kocham Cię! Ravioli, Ravioli, titans killed my famioli
Hanji~! Yahoo~ wielbię ją! I już, koniec! Po prostu to mój miszcz~~
Erę taki słodki, a ta scena podczas wołania do odpowiedzi.. Jebłam...
Biedna Petra ;~: nie płacz, przytul drzewo, to zawsze pomaga xD
*po przeczytaniu końcówki*
O luju, luju... o lu~ju~~ wyczuwam Śmierć, Śmierć i to Śmierć w stringach!!(why not?)
Eren szykuj się na wpierdol xD
*brak weny na dalszy komentarz*
Weny, weny i jeszcze raz weny~
~Susan
PS
Co do zamówień.. to.... nie mam pomysłu... ;~; ale mój musk popracuje i coś się wymyśli ;) Pa~~sta~~~!
"Petra, przytul się do drzewa!" XDXD *turla się po podłodze ze śmiechu*
UsuńDobra, ekhem, spokój... Pfff... Hahahaha xD Nie mogę! ;D Ale z drugiej strony... to takie mean! xd
No, Eren nabrał nagle odwagi na całuski ;) Ale żeby od razu śmierć w stringach?! To zbyt okrutne! :O xD Levi, you pervert xD
Dzięki za zajebistego komenta ;DD
PS. Luuudzie mi chodzi o jakiś krótki oneshot na "do widzenia" na koniec ferii xd Niech się musk za bardzo nie trudzi ;P
Joleen :*
*drzewo*
UsuńKto by nie chciał przytulić drzewa? Wszyscy kochają drzewa! A Petra to już szczególnie xD *przytula drzewo, bo why not?*
*porada życiowa numer 69*
Nigdy nie lekceważ Śmierci w stringach... i przeterminowanego mleka sojowego, ale to już inna sprawa...
*ryczing*
Zajebisty? Koment? Że mój? nienienienie.. ciiiii, bo się rozklejam :')
~Susan
PS
Chyba mój mu~sk zaczął coś tam kminić xD *myśli* hm.... Durerere? ... ktoś? coś? Nie, a okej... głupi musk! Przestań myśleć o Shizuo i Izayi w takich sytuacjach... awr... Zboczony muuuuuuuusk! Giń! ... ano~ przemyśl to xD
Porada jak się patrzy xD Będę uważać na to mleko sojowe ;)
UsuńUuuuu... Shizu-chan i wspaniały Izaya? Pairing fajny ^^ (shippuję go :D) Tylko problem w tym, że oglądałam to anime z trzy lata temu i dodatkowo go nie dokończyłam xD Nie kojarzę co i jak :-/ Musiałabym to jeszcze przemyśleć... Jakieś inne pomysły w międzyczasie? ;D
Joleen :*
Zaczynając od:
OdpowiedzUsuńJoleen...
No po prostu Cię uwielbiam! ^^
Opowiadanie - genialne! Świetne, wybitne i... Niemożebnie mnie nim rozwaliłaś! Ewidentnie, na łopatki... xD :D
Czytając fragment, w którym Eren poszedł do odpowiedzi, poważnie zastanawiałam się czy:
a) Nie pomyliłam linijek
b) Czy nie pomyliłam bloga xD
W każdym bądź razie, moje rozmyślania na ten temat trwały dopóki nie przeczytałam następnych kilku zdań.
Potem. nastąpił atak głupawki... xD :D
Tym oto, poniżej przedstawionym fragmentem, bezceremonialnie mnie dobiłaś:
"- Masz rację! Zróbmy tak i pokażmy naszą wyższość nad tym dupkiem!- zawołała pełna energii i uśmiechem na twarzy. Nie zupełnie o takie nastawienie mi chodziło...- przeszło mu przez myśl."
O czym już zresztą, zdążyłam Ci wspomnieć... ;p
Cóż, nie pozostało mi nic innego, jak czekać niecierpliwie na następne rozdziały (następne pięć, czyż tak...? ;) ;p) i samej zabrać się za pisanie :D
Moje szczególne życzenia, ograniczają się obecnie do zera, bo czegokolwiek byś nie napisała, i tak niszcząc, i tratując wszystko na swojej drodze, wparuję do Ciebie na bloga, "trzaskając za sobą drzwiami", przeczytam wszyściutko :D ;) ^^
Tak więc, zmykam czuć się źle, gdzieś bliżej swojego pokoju, bo, wręcz, zeżarłam ćwierć kilo ciasta i tak jakby... Trochę mnie zemdliło... xD ;p
No nic... - eeeemm... Chwila moment... *zabrzmiało to mniej-więcej tak, jak mówił to Lulu w "Code M.E.N.T.ach"* Czy naprawdę, znowu moje bycie pierwszą, szlag trafił!? >_< ;p - Wbrew wszystkiemu...
Ave Joleen! ;) ;p ^^ :D
PS. "Patra, przytul się do drzewa!"... No naprawdę!? xD Muszę to gdzieś zapisać... XD ;p :D
Może i nie jesteś pierwsza... ale to chyba Twój najdłuższy komentarz na moim blogu xD
UsuńNo i co zdradzasz ile będzie części, co?! *śmiech* Nie chwal się takimi informacjami, bo więcej ploteczek nie będzie! xD (żartuje :P)
Oooooch: "czegokolwiek byś nie napisała, i tak niszcząc, i tratując wszystko na swojej drodze, wparuję do Ciebie na bloga, "trzaskając za sobą drzwiami", przeczytam wszyściutko"- ;*** Dzięki za słodkości! ;D
Joleen :*
No nieee w takim momencie?! Musiało się skończyć w tej chwili?! ;~; /Dlaczego mi to robisz, dlaczego?!! (×~×") \ pomijając moje dziecinne zachowanie przejdźmy do... mojej skromnej, doroślejszej (?) opinii c: Coraz bardziej się przekonuję to tego scenariusza :D Biedna Petra :c Niech ja tylko dorwe Leviego ;-; nie wiem w sumie co jej zrobił ale ciiii xd Ta końcówka mnie trochę zaskoczyła c: tak jak poprzedni rozdział i mam nadzieję, że to już nie będzie tylko sen Erena *-*
OdpowiedzUsuń~~~~~~
Co do one shota... chętnie przeczytałabym coś z innych anime niż dotychczas. Oglądałaś może Kuroshitsuji? Jestem wielką fanką paringu Ciel x Alois i chciałabym zobaczyć to w twoim wykonaniu *3* co ty na to Joleen? C:
Tak, jestem złośliwa i lubię kończyć właśnie w takich zaskakujących momentach ^^ Jednak to nie jest granica moich możliwości... *szatański śmiech* ;D
UsuńMogę uspokoić Cię pod tym względem, że Eren tym razem nie śnił na jawie xD
PS. *Bosz... Wszyscy teraz zaczną mi wyjeżdżać z jakimiś pairingami i seriami xD No więc czytam...* Ciel i Seb- Moment! Co?! Alois? Ten blondasek, który kochał Claude'a?! Nieee... *czyta jeszcze raz*
Nie będę owijać w bawełnę... Niestety tego nie widzę :-/ Może jakiś inny pairing albo anime? :)
Joleen :*
Ufff tyle czekałam na ten moment, w którym to nie będzie sen xD
UsuńCo do paringu to wiem nietypowe mam wymagania xD romans między 13 i 14 latkiem XD zastanawiałam się jeszcze nad Jeanem i Arminem lub Erwinem i Arminem (po prostu żeby był Armin xd ) ale chciałam ci zaproponować kogoś z poza SNK c: oczywiście nie narzucam się c: pomyśle może coś jeszcze mi wpadnie :D tym czasem wybacz, ale biologia sama do głowy niestety nie wejdzie :'c
Buziaczki i Pozdrowionka :3
~Zuchii ❤
Skoro zakonczyłaś tak nagle to chce więcej! >·<
OdpowiedzUsuńMam taki mega niedosyt. Chce więcej. Kocham i Erena i Leviego. Czemu mnie tak Ranisz?czemu? *płaczę * kiedy następna część?
Moi drodzy!
OdpowiedzUsuńDopóki nie wstawię nowego posta, to informację zamieszcę w komentarzu. Postanowiłam, że zamiast pisać kolejny oneshot, to skupię się na serii Lost, bo zaczęłam czuć się zbyt przytłoczona tymi wszystkimi pairingami i który z nich wybrać xD Zachowajcie swoje pomysły (bo jeszcze się przydadzą). Powiadomię Was kiedy będę miała wolną chwilę, to wtedy napiszę wybrane oneshoty :)
Joleen :*
*salut*
UsuńTa jest, Joleen~ Nadal mam taką chrapkę na Shizayę, ale to później, hehe.
Mój musk jest dziwny, if you know what i mean ( ͡° ͜ʖ ͡°).
*zaciesz, bo Lost*
Ja chcę Lost'a i tosta~ takiego z chlebem... no ewentualnie bez xD
*rozkoszne pitu pitu*
Zainspirowałam się Lost'em i machnęłam jakiś tam szkic, później się dokończy ;3
~Susan
PS
Weny, weny, czasu ... o i duuużo drzew do przytulania ^~(*o*)~^
W sumie świetny pomysł bo to właśnie Lost'a wyczekuję najbardziej :D
UsuńPs. Susan... imienniczko moja... rozwalasz mnie tymi tekstami o drzewach XDDD
Ps2. A tobie Joleen również życzę dużo weny :D
~Zuchii
I... drugi rozdział przeczytany. Ooo! Co ja pacze, nawet Hanji się pojawiła! hihihi ^^ Eren taki słodziuuutki :D a Levi taki...hohoho, co by tu gadać! Super opowiadanko!
OdpowiedzUsuń~Yuki Sakura.
Dziękuję Ci za te wszyskie dzisiejsze komentarze ;* Miło mi, że nowe opowiadanko Ci się spodobało ^^
UsuńPS. Długo Cię nie było... Zaczęłam się martwić! ;)
Joleen :*
Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, wchodząc na tego bloga nie spodziewałam się, że nie będę mogła się oderwać. Przeczytałam wszystkie posty w niecałą noc *jestem człowiekiem bez życia* a teraz nie wiem co ze sobą zrobić. Każde opowiadanie jak i one-shoty bardzo mi się podobały, gratuluje ci kreatywności ^^ zdobyłaś już na zawsze nową czytelniczkę, aż ciarki mnie przechodzą na myśl o nowym rozdziale. Życzę ci weny, no i oczywiście dziękuję za poprawienie mi humoru.
OdpowiedzUsuń