czwartek, 25 sierpnia 2016

Rozdział XLI

„Lost in the Darkness”                           UWAGA+16!!!



Kiedy weszliśmy do sali... stało się coś zupełnie niespodziewanego. Dziesiątki par roześmianych oczu skierowały się na moją osobę, a po krótkiej chwili zostałem otoczony niczym nowe, egzotyczne zwierzę w zoo.
- To Eren! Eren Jeager! To on zrobił ten home run! Jest niesamowity! Widzieliście go w akcji?! Kto jest obok niego? To jego laska? Jaka śliczna! - słyszałem szczątki rozmów.
- Jeager! Jesteś ekstra! Szacun, chłopie! - ktoś poklepał mnie po plecach.
- Dzięki, ale to zasługa całej drużyny i... - zacząłem mówić, nerwowo ściskając dłoń równie mocno zakłopotanej Cristy.
- Nie chrzań! To było e-pi-ckie! Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem! Jak to zrobiłeś? Trenowałeś wcześniej? Do jakiego gimnazjum chodziłeś? - uczniowie zasypywali mnie przeróżnymi pytaniami. Nie miałem żadnego wyjścia ucieczki, a żądni plotek koledzy oraz koleżanki z sekundy na sekundę zabierali mi coraz więcej wolnej przestrzeni... Czułem się nieswojo i pragnąłem jak najszybciej teleportować się w bezpieczne miejsce. Niestety. Znajdowałem się w pułapce.
- Oj, dzieciaki! Autografy i zdjęcia zrobicie sobie kiedy indziej! Dajcie chłopakowi odetchnąć, co? - z opresji uratował nas Reiner, stając obok i mierząc młodzież surowym wzrokiem.
- Kapitanie... - uśmiechnąłem się do niego z wdzięcznością.
- Oczywiście za każdą jedną fotkę z gwiazdą należy się opłata na rzecz klubu - zachichotał złowieszczo. - A teraz wynocha! Jak zobaczę, że ktoś narzuca się Jeagerowi albo jego dziewczynie, to będzie miał ze mną do czynienia! - zagroził. Niedługo później wszyscy rozeszli się niechętnie, szepcząc między sobą o paskudnym zachowaniu blondyna i rzucając niemiłymi wyzwiskami.
- Nie rozumiem, czemu faworyzują akurat mnie? W ciągu meczu dawałem ciała, za co jest mi strasznie wstyd... - spuściłem wzrok na podłogę.
- W meczach dla przeciętnego widza najważniejsze są początek i koniec. Dlatego tak dobrze zapamiętali twój występ. Poza tym, nie lada wyczynem jest zrobić home run w ostatnich minutach meczu - uśmiechnął się i puścił do mnie oko. - Pamiętaj jednak, że jeśli nawalisz przy kolejnej okazji, światło twojej chwały szybko zgaśnie - ostrzegł nieco poważniej.
- Doceniam te rady i obiecuję, że następnym razem dam z siebie wszystko - odpowiedziałem zawzięcie. Jego rysy nagle złagodniały, a w oczach zauważyłem współczucie.
- Wiesz... martwiliśmy się o ciebie z wice - zmarszczyłem delikatnie brwi. - Przez cały mecz wydawałeś się taki... no... nieobecny? - Ach...! To pewnie dlatego, że podczas rozgrywki najważniejszą rzecz stanowiło dla mnie pojawienie się Leviego. Pomimo zaciekłych treningów i wysiłków całej drużyny... jak zwykle liczył się tylko on i nikt inny... - To był dopiero twój pierwszy mecz - kontynuował, widząc moje przygaszenie. - Nie zadręczaj się tym zbytnio - położył mi dużą dłoń na ramieniu. - Bawcie się dobrze i przede wszystkim bezpiecznie. Dzisiejszego wieczoru to my tutaj pilnujemy porządku, więc oczy i uszy otwarte!
- Tak jest! - zasalutowałem. Braun potrząsnął głową z uśmiechem i zniknął w tłumie roztańczonych ludzi. - Wybacz to zamieszanie - zwróciłem się do blondynki.
- Nie, nie! Nic się nie stało, naprawdę! Po prostu... nie miałam pojęcia, że tak nagle staniesz się taki... popularny.
- Przeszkadza ci to? - zapytałem z obawą.
- Skąd! To tylko kolejny powód, dla którego powinnam mieć się na baczności! - posłała mi swój promienny uśmiech i zaciągnęła do stolika, gdzie siedzieli nasi przyjaciele.
Przez kolejne dwie godziny szaleliśmy na parkiecie, wygłupialiśmy się, jedliśmy smaczne ciasta, piliśmy słodkie napoje, a Crista robiła dużo zdjęć mnie i całej paczce. Kiedy nadszedł czas na wolne tańce, zabrałem ją ze sobą i objąłem, poruszając się w takt muzyki.
- To najlepsza noc w moim życiu - wyznała mi podczas drugiej piosenki.
- Nigdy nie byłaś na balu? - zapytałem, gdy oparła głowę o moje ramię i przymknęła powieki.
- Nie. Mieliśmy go na zakończenie gimnazjum, ale akurat wtedy byłam bardzo chora i zraniona...
- Zraniona?
- Moja najlepsza przyjaciółka i... dziewczyna - nasze spojrzenia się skrzyżowały - odeszła.
- Miałaś... dziewczynę? - nie mogłem wyjść z osłupienia.
- Byłyśmy jak siostry, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że Ymir zachowywała się w stosunku do mnie dosyć... zaborczo i jednoznacznie. Potem wyznała, że mnie kocha. Byłam w kropce. Ja też ją kochałam, ale nie w ten sam sposób... Przystałam na jej propozycję chodzenia tylko dlatego, że nie miałam nikogo innego. Nie potrafiłam nawiązywać więzi z ludźmi, bo byłam zbyt nieśmiała. Ymir jako jedyna podeszła do mnie w przedszkolu i od tamtej pory bawiłyśmy się we dwie. Po jej wyjeździe pod koniec gimnazjum, myślałam, że będę taka, jak przedtem... Zauważyłeś pewnie, jaka byłam nieufna na początku liceum, lecz... coś zaczęło mnie do ciebie ciągnąć. Nie potrafiłam nic z tym zrobić aż w końcu postanowiłam wykonać pierwszy krok, a potem... poszło jak z płatka. Poznałam ciebie bliżej, zaprzyjaźniłam się z ludźmi z klasy... Stałam się zupełnie inną osobą. Jestem... taka szczęśliwa - przytuliła mnie.
- Możesz być z siebie dumna - odwzajemniłem jej uścisk. - Byłaś dzielna i pragnęłaś zmiany. Nie wiem, gdzie w tym moja zasługa...
- To nieprawda! - przerwała mi. Spojrzałem w duże, błękitne ślepia. - Dzięki tobie w końcu zrozumiałam, czym jest prawdziwa miłość do drugiej osoby! To uczucie różni się od tego, co czułam do Ymir. Jest bardziej... wyraźne i sprawia, że mogę wszystko! - wzięła mnie za ręce, po czym z niepewnością w głosie i rumieńcach na policzkach zapytała - Z tobą nie jest podobnie?
- Crista, ja... - zabrakło mi słów. Czyżby nalegała, żebym wyznał jej miłość? Teraz? Tutaj? Zwłaszcza, że nie odwzajemniam tego w ten sposób... - zacisnąłem wargi w cienką linię i patrzyłem w lśniące, niebieskie płomyki, które powoli gasły. - Zaraz wrócę - wyminąłem ją i skierowałem się do męskiej toalety. Niestety, z powodu długiej kolejki byłem zmuszony wybrać się na wyższe piętro. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem niecodzienną scenę. Na blacie przy umywalce siedziała dziewczyna z rozpiętym gorsetem od ciemnozielonej sukienki, przez co na widoku znajdował się jej koronkowy stanik, którego silikonowe ramiączka opadły. Trzymała się rantu, oczy miała mocno przymknięte, a z ust uciekały ciche, urwane jęki. Przed nią znajdował się znajomy, łysy chłopak, który obcałowywał jej szyję i wrażliwą skórę za uchem. Jedna dłoń spoczywała na jej piersi, którą namiętnie pieścił, natomiast druga była między jej rozchylonymi nogami, schowana pod spódnicą sukni. W pewnym momencie dziewczyna uniosła powieki i od razu napotkała mój oniemiały wzrok. Wydała przestraszony pisk i zsunęła się na podłogę.
- Connie...! - szepnęła, chowając się za swoim kochankiem.
- Co jest? - zakłopotany młodzieniec spojrzał wprost na mnie i zamarł.
- Wyjaśnisz mi, co się tutaj do cholery wyprawia? - syknąłem, mierząc go wściekłym wzrokiem.
- Fo-Forest? Co ty tu...? N-No więc... Ja i Mina... My tylko...! - bełkotał zdenerwowany.
- Sasha o tym wie? - wtrąciłem.
- Oszalałeś?! Zabiłaby mnie!
- Więc grasz na dwa fronty? - prychnąłem, krzyżując ręce na piersiach.
- To nie tak! J-Ja bujałem się w Sashy, naprawdę! Tylko... jak na obozie poznałem się bliżej z Miną, to... coś zaiskrzyło! Myśleliśmy, że to będzie taka jednorazowa przygoda, ale... Nie potrafię bez niej żyć! To ta jedyna, czaisz bazę?!
- To cię nie usprawiedliwia ze zdrady! - oburzyłem się. - Jak mogłeś, Connie?! Ciągle powtarzałeś, że tylko Sasha się dla ciebie liczy, a od czasu tego pieprzonego obozu ani razy nie byłeś szczery!
- Wiem, kurwa! Myślisz, że jest mi z tym łatwo? Myślisz, że nam jest z tym łatwo? - westchnął i potarł czoło wierzchem dłoni. - Ale... jakoś to załatwię. Obiecuję. Na serio. Tylko proszę cię... Nie mów na razie Sashy - posłał mi błagalne spojrzenie.
- Zgoda.
- Seryjnie?!
- Sam jej powiesz.
- A-Aha... - jego entuzjazm wyparował.
- Po balu, oczywiście. Nie będziemy robić więcej scen niż te, które mamy w planach.
- Tak. Pewnie. Po balu - przysiągł.
- A teraz zjeżdżajcie mi z oczu - warknąłem zirytowany i zniesmaczony ich widokiem.
Gdy wyszli, oparłem dłonie o porcelanową krawędź umywalki i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Skąd nagle mam prawo do mieszania się w cudze życia? Sam nie jestem lepszy. Nie... Jestem znacznie gorszy... - przykucnąłem i założyłem ręce na kark. Najpierw Armin, teraz Crista... To tylko i wyłącznie moja wina. Nie chcę nikogo więcej ranić. Jednak jeśli jeszcze chwilę dłużej będę z nią przebywał i udawał, ona... Nie różnię się niczym od Conniego ani tej Ymir. Ale... nie mogę nimi być w nieskończoność.
Powoli wstałem z klęczek, wziąłem głęboki wdech i opuściłem łazienkę. Po niedługim czasie odnalazłem Cristę, siedzącą przy naszym stoliku i przeglądającą zdjęcia w aparacie z delikatnym uśmiechem, co spowodowało uścisk w piersi. Kiedy znalazłem się na wyciągnięcie ręki, dziewczyna spojrzała na mnie, a jej uśmiech się powiększył.
- Możemy pogadać? Jest coś, o czym musisz się dowiedzieć i...
- Uwaga! Proszę wszystkich o uwagę! - rozległo się wołanie w głośnikach. Jasne światła reflektorów zostały skierowane na podest niedaleko DJ'a, rażąc w oczy łysego, starszego mężczyznę z siwym wąsem, ubranego w szary, elegancki garnitur z czarną muszką. Wytężyłem wzrok. Skądś go kojarzę...
- Że też śmiali robić kłopot panu dyrektorowi z takiego błahego powodu! - usłyszałem czyjś niezadowolony komentarz z głębi tłumu.
- Po prostu denerwujesz się, czy ciebie wybiorą! - odpowiedział inny głos. "Wybiorą"?
- Dobry wieczór, drodzy uczniowie - przywitał się mężczyzna, mówiąc do mikrofonu. - Wybaczcie, że przerywam wam zabawę, ale nadszedł czas na wybór królowej i króla balu jesiennego - podeszła do niego przewodnicząca samorządu i wręczyła białą kopertę. - Nie zwlekając ani chwili dłużej... - otworzył złożoną na pół kartkę, która znajdowała się w środku. - Królową i królem dzisiejszego wieczoru zostają... Crista Reiss oraz Eren Jeager! - po sali rozległy się głośne brawa.
- Eren, no chodź! - blondynka pociągnęła mnie za sobą. Nim się obejrzałem, staliśmy przed dyrektorem, który przełożył nam ozdobne szarfy przez ramię oraz założył korony na głowy.
- Serdecznie wam gratuluję - na koniec, z uśmiechem, podał nam dłonie, po czym pożegnał się ze wszystkimi i się ulotnił. Później DJ zaproponował nam zamówienie ostatniej piosenki, którą wybrała niebieskooka. Gdy impreza zbliżała się do końca, zebrałem się w sobie i wyprowadziłem dziewczynę bez słowa na pusty hol.
- Eren, coś się stało? - zapytała zmartwiona, kiedy ją puściłem.
- Crista...
- Czy chodzi o to, o czym chciałeś porozmawiać przedtem?
- Tak. Ja... Wybacz mi, ale... - czułem jakby ktoś dusił moją szyję, przez co mówienie przychodziło mi z wielkim trudem.
- Eren... czy ty... chcesz ze mną zerwać? - nie mogłem spojrzeć jej w oczy. Zagryzłem dolną wargę i powoli kiwnąłem twierdząco głową.
- Ale... Dlaczego? Dlaczego akurat teraz? Zrobiłam coś złego? Powiedz coś... - kątem oka widziałem zbierające się łzy i jej trzęsącą brodę. Po chwili wczepiła drżące palce w moją marynarkę. - Spójrz na mnie - poprosiła, a ja niechętnie spełniłem jej prośbę. Wykrzywiona z bólu twarz, mokre plamy na policzkach, głęboki smutek w zapłakanych oczach... Nienawidzę siebie. Nienawidzę się za to, że od początku wiedziałem, iż tak będzie. Nienawidzę się za to, że tak długo i świadomie ją raniłem. Nienawidzę się za to, że jestem taki sam jak reszta tych, którzy ją skrzywdzili. Nienawidzę się za to, że... już nigdy nie znajdę kogoś takiego, jak ona. Nie będzie mi dane być w pobliżu tak wspaniałej osoby, która potrafiła mnie pokochać za to, kim jestem, ale ja...
- Kocham... kogoś innego - Bo to wszystko tylko dla niego...
- Ro-Rozumiem... - wyszeptała słabo i zachwiała się, cofając w tył. - Przepraszam, ale ja... - nie dokończyła, tylko pobiegła w stronę toalet, do których wcześniej weszła Sasha. Myślałem, że nie będę czuł aż tak wiele, ale to z pewnością moja kara... - pomyślałem, kładąc dłoń w miejscu bólu, czyli na lewej piersi...
- Wasza wysokość! - nagle Springer pojawił się znikąd i założył mi rękę na szyję. - Zapomniałeś, że spotkanie jest w szatni, a nie na holu? Jak zamierzasz rządzić swoim ludem, skoro nie potrafisz zapamiętać takiej prostej rzeczy? - roześmiał się i zaprowadził w odpowiednie miejsce, gdzie już czekali Marco, Jean, Thomas, Mina i Hannah.
- A gdzie Sasha i Crista? - spytała rudowłosa, kiedy drzwi za nami się zatrzasnęły.
- Najwidoczniej się spóźnią. W tym czasie możemy już rozdać prezenty - Connie podszedł do blondyna, który wyciągnął czarną torbę spod drewnianej ławki i zaczął podawać zebranym browary. - No to co? Za naszego króla, jego wielki debiut i spotkanie! - wzniósł toast, po czym upiliśmy łyk alkoholu.
- Nie powiesz mi chyba, że składaliśmy się tylko na piwo. Gdzie ten towar, który tak zachwalałeś, co? - odezwał się podejrzliwie Jean.
- Widzę, że nasza końska mordeczka jest bardzo niecierpliwa, ale zgoda. Pokażę wam, co upolował wasz ulubiony koleżka - z uśmiechem wyjął z kieszeni niewielką, przezroczystą torebkę pełną białych tabletek.
- To ekstazy? A może pigułki gwałtu? - parsknął zirytowany Kirstein, opróżniając swoją puszkę.
- Coś znacznie lepszego. Producent nazwał ją Pigułką Szczęścia. Oby miał rację, bo po waszych minach, stwierdzam, że się wam przydadzą - rozsypał zawartość na dłoń i rozdał każdemu po jednej.
- Mamy ją popić piwem? To na pewno bezpieczne? - przeraził się Marco.
- Bezpiecznie to jest w domu, pod pantoflem mamusi. Albo masz jaja albo spierdalaj na drzewo - odwarknął Springer.
Wiedziałem, że szczytem głupoty byłoby przystanie na jego propozycję. Nazwałem je "kolejnymi problemami, których nie rozwiążę dokładając sobie nowych", mimo to pragnienie, by choć na chwilę nie widzieć przed oczami zapłakanej Cristy, zawiedzionego Armina i niezdecydowanego Leviego nie dawało mi spokoju. Bez dłuższego wahania położyłem sobie tabletkę na język i popiłem sporymi łykami gorzkiego trunku.
- Tak trzymać, Forest! Bierzcie przykład z naszego króla! - zawołał Connie, po czym poszedł w moje ślady. Przez kilka pierwszych chwil nie odczuwałem żadnych zmian. Obserwowałem jak reszta również połknęła swoje proszki i dokończyła w milczeniu piwo. W pewnej chwili głosy, które słyszałem w mojej głowie zaczęły brzmieć bardzo przeciągle lub szybko, jak u katarynki. Wszędzie pojawiały się cienie, kolorowe obrazy i roześmiane twarze. Później wydawało mi się, że Rivaille do mnie przemawiał, a jego twarz była dosłownie wszędzie, gdzie tylko się obejrzałem. Raz z kocimi uszami, raz z blond włosami... To było naprawdę przezabawne. Czułem się jak w zupełnie innym wymiarze. Nie miałem pojęcia, ile czasu minęło, od kiedy zażyłem te narkotyki i niewiele mnie to obchodziło...
Z czasem, wszystko ucichło. Stało się ponure oraz nieznajome. Pośród budzącej grozę czerni ujrzałem opadające, martwe ciało, usłyszałem przeraźliwy, dziecięcy krzyk, a w nozdrzach wyczułem metaliczny zapach krwi...



*****

Konbanwa! :)


Wiem, wiem... Tost miał być na początku tygodnia, a wyszedł pod koniec :-/ To wszystko przez te nowe mangi! >.< Ja naprawdę nic na to nie poradzę! :C One tylko leżą na stoliku i... kuszą! Małe, słodkie kusiciele... ;_; A potem Joleen czyta do 3 nad ranem ze łzami w oczach, a że nic nie napisała...

No ale jest też dobra strona mocy! Bal zakończony! :D W następnym toście wyczekiwany "keczup" Tsugi Sugi, czyli gwałt i morderstwo! ^^ Co? Nie wierzycie mi? ;-;


Joleen :*

6 komentarzy:

  1. HALO HALO, WITAM PONOWNIE! XD
    Super rozdzialik, bardzo mi się podoba w jaki sposób oddajesz 'współczesną' młodzież XD

    Efekt po narkotykach rozwalił wszystko xD!
    ''Raz z kocimi uszami, raz z blond włosami..''

    Levi z blond włosami ... :O

    Nie mogę się doczekać tego keczupu *^* KOCHAM takie klimaty xD

    Podsumujac: Tościk bardzo ciekawy, przyjemnie sie czytało :3
    Przesyłam wenę,a także jeszcze dwa słoiki weny, oraz uzbrajam się w cierpliwość i czekam na PIĘKNĄ WARSTWE KECZUPU NA TOŚCIE, który mam nadzieje nie długo się upiecze :3


    pozdrowionka, Ravioli xD

    OdpowiedzUsuń
  2. JEST LOTOS ! *zaczyna czytac *

    Ciao Mia Bella ! ^-^
    Tytaj jedna z najlepszych komentatorek na tym super pro blogu ^-^

    Gdybys... dala dzien wczesniej rosta..to bym miała na urodziny :< Ale lepiej teraz niż tydzien pozniej :3

    Connie..tY DUPKU ! JAK MOGŁĘS ZDRADZIĆ SASHE ?!?!?! Ty..TY....moja ulubiona postac z tytanów :<..dobrze ,że jest jeszcze ship Sasha x potato XDDDDD

    To było wręcz oczywiste ,że Krysia i Ereneł zostaną królem i królową bale.. XD

    ŁO KURNA ! Wiedziałąm ! Hera Koka Hasz LSD..TA ZABAWA PO NO- * przerywa *.... dziecięcy ?! Pierwsza mysl : Mikasa . Napewno będzie cos z wspomnieniami Erena...Dam nawet sto złoty za to czy ta informacja JESt PRAWDZIWA * wykłąda na stół 100 złoty *

    Joleen mangi czyta ,a ja dostałam od siostry pierwszą light novel z tytułem ... noł gejm noł lajf XD Czyli... cos o noł lajfach XD ( Będzie co opowiadać w szkole *Lenny *)

    KEczup ?! * Iskeirki w oczach * JST ! DOCZEKAŁAM SIĘ ! Tak samo jak Włochy ( hetalia ) otworzył oczy..... KONIEC ŚWIATA !
    Ja wierze <3 Wierze w to i wierze ,że paring Kitsune x Joleen x Akashi istnieje ! JA TO WIEM ;-; ..ups..wydałam swoje..Otp ..HEHEHEEHEHEH

    A Senpai daej nie obejrzałą Hetalii..*wzdycha * Przkupie ciebie ,ze.... TAM.SĄ.DUŻO I TO DUŻO . Yaoistycznych paringów...tak duzo ,że ....no i to bardzo duzo ;-;
    Ale i tak wygrywa dla mnie Polhun pzez jedna informacje <333333

    A wiec
    Życze ciepełka ! no i weeenyy..no i arbuzów bo jakos ich nie widze..NO I SZYBCIEJ TOSTA ! Bo keczup już czeka * szykuje keczup *

    Pooozdraawiam ciepłoo <3
    Tsuga Suga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :3
    Oj tam, oj tam. Nie pod koniec, tylko mniej-więcej w połowie tygodnia, więc się nie martw ;D
    Morderstwo i gwałt...
    W morderstwo niezbyt mi się wierzy,(chyba że Christa zabije Erena, gdy się dowie dla kogo ją rzucił XD) ale w gwałt jak najbardziej! Levi na Erenie albo gorzej- Chrisa na Erenie w ramach zemsty!(O Boże, o czym ja myślę ;_;)
    Oj Eren, narkotyki to zło! Levi cię pewnie za to bardzo srogo ukarze :3 (If you know what I mean ( ͡° ͜ʖ ͡°) )
    Rozdział świetny, zresztą jak zawsze.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy Lost? Nie! To "Trudne sprawy", odcinek specjalny! Dziś będziemy gościć Erena, nastolatka z problemami. Eren stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości, staje się bardziej otwarty względem otoczenia. Dlatego też dzisiaj podzieli się z nami jedną z trudniejszych rzeczy, jaka dotyka młodych ludzi w okresie dojrzewania - jak zakończyć związek, który miał trwać "na zawsze". Eren, oddajemy ci głos...

    Chwileczkę, chwileczkę... Eren, nie tak się umawialiśmy. Miałeś to zrobić delikatnie... Mała blondi tonie we łzach, które zalewają nasze studio! Ekipa, proszę się przygotować do ewakuacji! Eren spieprzył sprawę! Powtarzam, Eren to palant!

    Bardzo nam przykro, ale ze względu na trudne warunki pracy, musimy przerwać relację. Widzimy się pod kolejnym Lostem, na który czekam z utęsknieniem (dobry gwałt nie jest zły).

    reporter Kitsune

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego mam dziwne wrażenie, że ktoś będzie gwałcił Leviego? ;---; (na przykład Eren po tych tabletkach xD)

    Connie łajzo! A Eren jeszcze większa łajza! On ma jakiś wrodzony talent do wpadania w kłopoty, o dobieraniu znajomych nie wspomnę. Jak Connie wyciągnął to apapo podobne coś to myślałam, że Jeagar użyje tych resztek rozumu... Chciciaż chaluny miał niczego sobie. (Jako, że mam odchył na temat kocich uszu, wizja Leviego w taki bradzo mi się podoba :3)

    Czekam na nowego Losta i życzę weny!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chcę być w skórze Erena gdy Levi się o tym dowie...
    Rozdział spoko 👍 czekałam aż będzie coś o Ymir 😀
    A później co? Wszyscy się zgwałcą nawzajem? XD Nie no żart, ważne żeby nie było przypału i żeby nikt nie zginął

    OdpowiedzUsuń