Opowiadanie yaoi - Ushijima Wakatoshi x Oikawa Tōru
Kiedy się obudziłem, znajdowałem się w ogromnym łóżku... w ramionach kapitana Shiratorizawy. Czułem się jak, za przeproszeniem mówiąc, gówno. Wszystko mnie bolało. Głowa, szczęka, ręce, a o dolnych partiach ciała to już lepiej nie wspomnę... Na dodatek świadomość przegranej z własnymi pragnieniami względem osoby, z którą rywalizowałem praktycznie od zawsze, napawały mnie odrazą. Zacząłem mieć wyrzuty sumienia za to, że pozwoliłem praktycznie obcemu chłopakowi na "o wiele za dużo" oraz pozbawienie cnoty. Krótko mówiąc, dopadł mnie tak zwany kac moralny i nie mogłem nic na to poradzić. Oprócz wzięcia się w garść, czyli zwykłej ucieczki z podkulonym ogonem i zawstydzającym dyskomfortem w okolicach moich lędźwi. Jednak nie było to takie proste, jak mi się z początku wydawało... Za nic nie potrafiłem się wydostać spod "niedźwiedziej łapy", która uniemożliwiała jakiekolwiek próby wydostania się z jej uścisku.
- Ushiwaka-chan! Ushijima! - wołałem, wiercąc się i co rusz zerkając na spokojną twarz ciemnowłosego.
- Mmm... - mruknął wciąż nieprzytomny i przytulił mnie mocniej. Nie o to mi chodził, ośle! Masz mnie puścić! - wrzeszczałem w myślach. Kolejne minuty, spędzone na zaciekłej walce skutkowały jednym - wielokrotną porażką. - Pieprzony Wakatoshi... - warknąłem pod nosem i opadłem na pościel całkowicie zrezygnowany.
- Oikawa...? Co się dzieje? - usłyszałem mamrotanie. Po chwili zauważyłem, jak oplatająca mnie ręka znika, a ja odzyskałem upragnioną wolność.
- No wreszcie! Masz pojęcie, ile czasu się z tobą siłowałem?! - poskarżyłem się w czasie, gdy Ushijima przetarł zaspane oczy i wyciągnął się, powodując odgłos cichego trzeszczenia, drzemiącego w zastygłych kościach.
- Co powiesz na śniadanie? Zaraz ci coś przygotuję, zostań tutaj - jak gdyby nigdy nic, ucałował moją skroń, po czym wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego, kompletnie zbitego z tropu jego zachowaniem. Po piętnastu minutach wrócił, ubrany w białe dresy, trzymając w dłoniach tacę pełną jedzenia.
- Herbata jest jeszcze gorąca, więc najpierw wypij to - rzekł, podając mi szklankę wody.
- Dzięki - mruknąłem.
- Zrobiłem ci omlet z warzywami i kanapki. Potrzebujesz czegoś jeszcze? - uniosłem na niego swój wzrok i zagryzłem dolną wargę. Kurna... Nic nie rozumiem... Dlaczego po tym wszystkim, co się stało i tym, co w głębi duszy czułem... Czemu... nie mogę mu się oprzeć?
- Całus... - bąknąłem prawie niesłyszalnie. Zdziwiony Wakatoshi zamrugał kilkakrotnie, ale już moment później na jego surowej twarzy pojawił się uśmiech, od którego zdążyłem się uzależnić, gdyż był tak rzadkim widokiem... Pochylił się nade mną i złożył czuły pocałunek na moich ustach. - Dzień dobry, Toshi-chan.
- Dzień dobry, Piękności.
***
- Pomóc ci? - zaproponował brązowooki, gdy schowałem się za drzwiami łazienki.
- Poradzę sobie, Hentai-san! - odparłem, zatrzaskując je z hukiem i wchodząc pospiesznie do kabiny. Po odświeżającym i długim prysznicu, wysuszyłem swoje ciało miękkim ręcznikiem, a włosy pożyczoną suszarką.
- Masz może nową szczoteczkę? - zawołałem, przeglądając się w lustrze i modelując włosy.
- Możesz użyć mojej - usłyszałem natychmiastową odpowiedź.
Bez większych oporów (bo przecież ze sobą spaliśmy), sięgnąłem po fioletową szczoteczkę, stojącą w plastikowym kubku, a następnie ubrałem się w mundurek szkolny, który wcześniej Wakatoshi przyniósł mi z salonu. - Jesteś najgorszy, wiesz? - posłałem mu mordercze spojrzenie, gdy spotkałem go w sypialni.
- Ja? - wskazał palcem na siebie.
- A widzisz tu kogoś innego?! Masz pojęcie, jak to cholernie bolało?! Jeszcze nigdy nie czułem takiego bólu! - wydarłem się na niego.
- Wiem.
- Nic nie wiesz! - warknąłem, kierując się do wyjścia.
- Przecież też to czułem - mówił, idąc za moim śladem. - Pierwszy raz zawsze jest najgorszy. Z każdym kolejnym będzie ci łatwiej-
- Z żadnym "kolejnym"! Wybij to sobie z głowy! A poza tym, skąd tyle o tym wiesz, co?! Przeleciałeś całą, złotą dzielnicę, czy jak?! - ponownie wpadałem we wściekłość z błahego powodu i wyładowywałem na nim gniew, który tak naprawdę skierowany był do mnie.
Ushijima złapał mnie za łokieć i przyszpilił do ściany w holu, tuż przy drzwiach wejściowych.
- No proszę, proszę... Czyżby wielki Oikawa Tooru był zazdrosny? - zapytał z uśmiechem i uniesioną brwią, co sprawiło, że dostawałem białej gorączki.
- Ja?! O ciebie?! W życiu! - odparłem oburzony. Gdzie ja miałem oczy?! To zwykły palant!
- Więc dlaczego tak nagle chcesz wiedzieć o mojej tajemnej wiedzy, co? - przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Bo to dziwne! Skąd tyle o tym wiesz?! - zamurowało mnie, gdy niespodziewanie przybliżył się i zamknął mi usta swoimi. Och nie... - znów poczułem się słaby i uległy, nogi miałem jak z waty, a serce zaczęło wyrywać się z piersi.
- To też jest dla ciebie dziwne? - spytał, przerywając niewinną pieszczotę, która wzniecała pożar w moim umyśle oraz ciele. - Uważam, że jest tak, jak powinno być, czyli dobrze. A ty? Jak się z tym czujesz? - wyszeptał blisko mojego ucha, po czym musnął szyję czubkiem nosa.
- Przestań... Mam mętlik w głowie... - zacisnąłem wargi w wąską linię i robiłem dosłownie wszystko, aby nie patrzeć w magnetyczne tęczówki.
- Nie chcę tego tutaj kończyć, Oikawa. Chcę... więcej - zaczerpnąłem powietrza przez usta. Przekraczał granice, doprowadzał do szału, sprawiał, że nabierałem ochoty na rzeczy, o których nie śmiałem nawet śnić. A w połączeniu z intymnym dotykiem, mocnym zapachem jego skóry oraz niskim, ponętnym tonem głosu... - A czego ty chcesz? Mam się od ciebie odwalić? A może-
- Mówiłem, że nie wiem! - odepchnąłem go i skierowałem się w stronę wyjścia. Tracę nad sobą kontrolę...
- Oikawa! - zawołał za mną, ale zdążyłem już wybiec na ulicę i zniknąć mu z pola widzenia.
***
- Iwa-cha, podasz mi ołówek?
- Trzymaj, Shittykawa.
Od tamtego wydarzenia minął calutki tydzień. W mojej głowie wciąż panował prawdziwy chaos. Chciałem wymazać z pamięci tamten dzień i upojną noc, tak jak robiłem to z innymi dziewczynami, jednak z Toshi-chanem... było to wręcz niemożliwe. Na ustach czułem smak jego warg, ponętny głos odbijał się niczym echo w moich uszach, a wielokrotnie powtarzający się w umyśle widok nagiego i spoconego ciała nade mną, wywoływał dreszcze...
- Jestem skończony! - opadłem na blat ławki z jęknięciem.
- Co jest? Ostatnio wydajesz się taki cichy i zamyślony - zmartwił się mama-Iwaizumi.
- Wiesz, w zeszłym tygodniu wpakowałem się w niezły szajs... - parsknąłem, opierając brodę o swoje złożone dłonie.
- Wtedy, kiedy zwiałeś ze szkoły, zostawiając wszystkie swoje rzeczy nie mówiąc mi ani słowa? - odpowiedział zgryźliwie.
- Mówiłem ci, że mnie porwano!
- Jeszcze raz usłyszę te brednie, to dostaniesz w zęby - zagroził, skupiając się z powrotem na nauce. Westchnąłem i odwróciłem głowę w stronę uchylonego okna. Przyglądałem się jak promienie słońca ogrzewają kolorowe piórka małego ptaszka, siedzącego na gałęzi drzewa wiśni, przy naszej szkole. Po chwili przyleciał drugi, przycupnął przy nim, a po krótkiej chwili odlecieli razem.
- Ciekawe.. Jaka jest różnica między pragnieniem a miłością? - nieświadomie zadałem na głos pytanie, które od kilku dni zatruwało moje myśli.
- Co ci znowu strzeliło do łba? - syknął Hajime.
- Tak się tylko zastanawiam... - posłałem mu swój zniewalający uśmiech. - Ale skąd niby miałbyś wiedzieć? Jesteś przecież prawiczkiem...
- Ty gnojku! - walnął mnie pięścią w głowę. - A właśnie, że wiem!
- Naprawdę?! - zdziwiłem się, masując bolące miejsce.
- K-Kochałem kogoś... Kiedyś... - mruknął pod nosem, odwracając wzrok.
- I co? Jak było? - dopytywałem z zainteresowaniem. Róż na jego policzkach z sekundy na sekundę ciemniał i stawał się coraz bardziej wyrazisty.
- Kiedy kogoś ko-kochasz, to chcesz się tą osobą zajmować, spędzać z nią czas, zrobić wszystko, żeby wywołać uśmiech na jej twarzy... - Nie mam ochoty się nikim zajmować ani marnować czas na randki. Chociaż co do tego uśmiech... Nie. Na pewno nie. Więc... Wychodzi na to, że chodzi mi tylko o seks...
- A co, jeżeli jesteś zainteresowany jedynie wyglądem i ta osoba nic a nic cię nie obchodzi? - przyjaciel spojrzał na mnie zimno i zmrużył groźnie oczy.
- To znaczy, że jesteś debilem i nazywasz się Oikawa Tooru.
- Na to wygląda... - ponownie wyjrzałem za okno.
- O-Oikawa... - zaczął drżącym głosem. Nasze spojrzenia się odnalazły. - Ja... - nie dokończył zdania, gdyż drzwi od biblioteki otworzyły się na oścież i stanął w nich jakiś zdyszany pierwszoklasista.
- Oikawa-senpai! Ktoś na ciebie czeka przy wejściu! - zawołał do mnie i po chwili wyszedł.
- Tym razem lepiej się spakuj, bo jeszcze znowu ktoś cię porwie, a nie zamierzam kolejny raz dźwigać twojej ciężkiej torby - parsknął czarnowłosy, powracając do zadań z fizyki.
- Iwa-chan, zimny drań! - zabrałem swoje rzeczy i zanim wyszedłem, pokazałem mu język.
Na końcu korytarza zauważyłem znajomego chłopaka w mundurku liceum Shiratorizawa, opierającego się o filar.
- Czego chcesz?
- Ciebie też miło widzieć - odezwał się Ushijima.
- Przestań pieprzyć, nie mam na to czasu - Ale mnie twardziel! Ha!
- Zapraszam cię na randkę - I po twardzielu...
- Mogłeś mnie wcześniej uprzedzić - skrzyżowałem ręce na piersi.
- Mogłeś wymienić się ze mną numerami.
- Mogłeś poprosić.
- Dobra. Masz rację. To moja wina - nastała niezręczna cisza, którą przerwał swoją cichą prośbą. - Mogę cię przytulić?
- Słucham? - zmarszczyłem brwi.
- Czy mogę cię przytulić? - powtórzył.
- Tutaj?
- Gdziekolwiek... - odparł nieco zdesperowany. Zaskoczył mnie tym. Od kiedy Ushiwaka-chan tak bardzo potrzebuje przytulenia?
- Zrób to szybko - nadąsałem się w odpowiedzi. Chwilę później szerokie ramiona objęły moje ciało i... było mi tak cholernie dobrze. Wsunąłem nos w zagłębienie jego szyi i wydałem cichy jęk.
- Tęskniłem za tobą... - wyszeptał w moje włosy.
- A ja za tobą... nie.
- Kłamca - podniósł mój podbródek w górę i złączył nasze usta w pocałunku. Momentalnie, wszystkie wizje z Wakatoshim w roli głównej uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Nie mogłem zrobić nic innego, jak przymknąć powieki i oddać się w jego władanie... Po jakimś czasie odsunął się i pogłaskał po policzku.
- Chodź ze mną. Tym razem dobrowolnie.
- Gdzie? - mój głos brzmiał tak bezbronnie...
- To będzie niespodzianka - wziął mnie za rękę i wyprowadził z budynku. Czemu nie walczę? Czemu pozwalam mu wygrać? Czemu... tak bardzo mnie to cieszy?
***
- Na co masz ochotę?
- Duże lody w ślicznym pucharku - odpowiedziałem, odkładając menu.
- Już się robi - Ushijima wezwał do siebie młodą kelnerkę i złożył zamówienie. Mieszałem swój sok czerwoną słomką, jednocześnie przypatrując się kapitanowi Shiratorizawy. Po wyjściu ze szkoły, najpierw byliśmy na długim spacerze wzdłuż plaży, potem na "małych" zakupach, a teraz siedzieliśmy w przytulnej kawiarence na powietrzu, gdzie zamawiał dla nas deser. Wszystko wydawało się takie nierealne... Ale to naprawdę była... prawdziwa pierwsza randka.
- Rozpieszczasz mnie, Toshi-chan.
- Jesteś tego warty.
- Dżentelmen i komplemenciarz - uśmiechnąłem się słodko.
- Za dobrze mnie oceniasz, Piękności - pod stolikiem "przypadkowo" jego kolano otarło się o moje.
- Hentai... - nie mogłem powstrzymać chichotu, gdy znów musnął moją nogę swoją.
- Oto pańskie zamówienie. Życzę smacznego - dziewczyna postawiła przede mną wysoki, szklany klosik z lodami.
- Dziękujemy - kiedy skończyłem jeść, musiałem dokończyć prawie nietkniętego gofra z polewą truskawkową, którego zamówił Wakatoshi. Kiedy zorientowałem się, że od samego początku miał być dla mnie... lekko się zirytowałem.
- Jeszcze przez ciebie przytyję!
- Nie zawsze jest taka okazja - podczas mojej nieuwagi splótł nasze dłonie, jakby to była najnormalniejsza rzecz w świecie, a ja oczywiście mu na to pozwoliłem i nie zwracałem uwagi na gapiące się osoby, mijające nas po drodze do samochodu.
- Jaka okazja?
- Ty i ja. Razem... Specjalna okazja - puścił do mnie perskie oko.
- Romantyk... - dodałem do listy.
- Oikawa... zastanowiłeś się już? - zapytał, wyjmując kluczyki.
- Nad czym?
- Nie odzywałem się, żebyś mógł się zastanowić. Ale teraz... pora poznać twoją odpowiedź - spojrzał mi prosto w oczy, na co mój puls zareagował nagłym przyspieszeniem.
- Cz-Czyli?
- Pragnę spędzać z tobą więcej czasu.
- Na?
- Wszystkim, co tylko będziesz chciał.
- Aha...
- No więc? Co o tym wszystkim myślisz? - Przez cały tydzień nie myślałem o niczym innym, niż o tobie! Jakiej odpowiedzi się spodziewasz, baka?
- Toshi-chan... daj mi swój telefon - chłopak bez zawahania wyjął z kieszeni czarną komórkę i włożył ją w moje dłonie.
- Co robisz? - przyglądał się, jak odblokowałem ekran dotykowy i zacząłem coś wpisywać na klawiaturze.
- To, co powinniśmy zrobić już dawno temu... - oddałem mu urządzenie. - Podoba się? - wskazałem na ekran, na którym widniała nazwa nowego kontaktu- "Piękności <3".
- Bardzo - na surowej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a ja wręcz unosiłem się nad ziemią, gdy mogłem go zobaczyć. - Daj mi swój - parsknąłem na widok napisu "Toshi-chan <3" wśród imion znajomych i rodziny. - Co ty na to?
- Może być - odpowiedziałem, sięgając do jego ust swoimi.
*****
Dobry~ <3
Witam Was w ten piękny, niedzielny dzionek!
W kolejnej części słodko-gorzki "związek" UshiOi <3 Czyli... będzie więcej seksów! *q* Jeeej~
A Lost się piecze i zawita na bloga już niebawem ^^
Joleen :*
Ooooooowwwwww *O*
OdpowiedzUsuńCiao , Mia Bella ! *-* ( Nowe przywitanie ^-^ )
Ttuaj jedna z NAJLEPSZYCH komentatorek na tym super ,pro i zaglibistym blogu ^-^
ile musiałam czekać na to opowiadanie..Cud miód i malinki ^-^
oboże.. IWA SIE ZAKOCHAL W OIKAWIE ! Ojajajaja * Krzyczy z szczęscia * To jaj uż GO wole z Oikawą ,niż z tyą..cegłą XD
Ooochh~ i te nazwy <33333 sołromantik.. ja tak szybciej nazwie tak swój własny numer <#<#<#<#<#
Gdyby Alfred lub allen istnieli.. * Wzdycha * to by były malinki....Tsjaa...za dużo Hetalii :)
Itutuutututuuuum ! informacja dnia ! Za kilka minutek stworze nwoe konto pocztowe i...WYSYŁAM WILLIAMA ^-^ ! * konfetti * i jakos zobaczyłam końcową prace to sie..zasmiałam... aaa..zobaczysz sama Joleen-senpai <3
LOTOS SIE PIECZE !!! JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ
A wiec..
Wysyłam wene bo wena jest kochana
ciepełko
i..możesz mnie Senpai przytulić ? Brakuje mi tego :<
Pozdrawia ciepło <3
Tsuga Suga
To "Ooooooowwwwww" to chodziło o słodziaszne zdjęcie czy zaciesz nowym postem? xD
UsuńCiao~! ;* (uwielbiam włoski przez Ezio i Leo, więc jestem zachwycona! ^-^)
Dobrze wiedzieć, że chociaż Tobie i Kitsuniowi (mi również ;P) podoba się to opowiadanko i czekacie na nie z utęsknieniem :,)
Nie! >.< Iwa-chan to jest jedynie przyjaciel Tooru! Jego BFF! Wieczny bromance! Ale nie ukochany! To miejsce jest zajęte dla Toshi-chana <3 (i kogo nazywasz cegłą?! -,-)
Widzę, że Tsuga-chan zakochała się w tym anime już na dobre! ;D
A po co Ci było nowe konto? O.o Czyżbyś zapomniała hasła? ^^ (bo ja tak mam ;-; ale nauczyłam się wszystko zapisywać w moim słodkim notatniku z Shugo Chara xDD) I się nie zaśmiałam tylko zrobiłam: "Ooooooooooch! *-*" To jeden z moich najukochańszych fanartów! <3 Nie masz pojęcia jaką przyjemność i radochę mi sprawiłaś tym rysunkiem :D Tak bardzo marzył mi się rysunek Willusia, a do tego jeszcze Aluś...! Jesteś przekochana, że wykonałaś to "zadanie specjalne"! >///.///< Przygotuję jakąś nagrodę ;)
Jak zawsze, bardzo dziękuję za złożone dary (wena! Ach, moja podupadająca wena! xD) :) Oczywiście, że mogę! ^^ *tuli bardzo mocno i głaszcze po głowie z uśmiechem* Pozdrawiam cieplusio i jeszcze raz dziękuję! ;**
Joleen :*
Moja Królowo :)
OdpowiedzUsuńMrrr... Ja też chcę na randkę! I lody w pucharku, i spacer i morze i zakupy i samochodem :) Zabierzesz mnie?
Ushi-chan, nie sądziłem, że z ciebie taki romantyk. Mały Oikawa był pod wrażeniem, a tu jeszcze tyle rozdziałów przed nami :D Ciekawe, co się stanie następnym razem :D Będzie gorąco? :D
Uwielbiam sposób w jaki oddajesz charakter Oikawy. Zauważyłaś, że wiele was łączy? :D Oczywiście Ty jesteś o wiele słodsza. Nie zmienia to jednak faktu, iż nasz mały przystojniaczek powolutku zaczyna się zakochiwać, prawda? Czekam na kolejny rozdział.
Twój Kitsuś kochany
PS. Jeśli dokończysz opowiadanie z Altairem i Willem, kupie Ci turkusowego lemura, który tak Ci się podobał. "Mama, tata, kocham" :D
Pff! Mogę Cię tam nawet zawieźć moją różową furą! XD (chciałabym... ;-;)
UsuńNo wiesz Ty co... -,- Przecież Toshi-chan to prawdziwy dżentelmen! Drugiego takiego nie znajdziesz! Te maniery, czułe słówka, gorący sześciopak... *q* Będzie, będzie ^-^ Aż Ci się ogon przypali! XD
Ja... i Tooru? O.o Podobni? Hmm... *myśli myśli* Trochę tak, ale ja tam wiem, czego chcę i na pewno bym się zorientowała czy kogoś kocham, czy to tyko zabawa ;P Niestety Oi-chan jeszcze nigdy... No, sam wiesz ;D
PS. Już go nie chcę! :P Teraz zbieram na różową alpakę! xD
Joleen :*