Opowiadanie yaoi - Altaïr Ibn-La'Ahad x William de Sablé (Assassin's Creed)
UWAGA +18!!!
- Jak to nie macie więcej koni? - Altair spojrzał wrogo na właściciela stajni.
- Jest tylko ten, którego pan zostawił. Reszta została wypożyczona - oznajmił ze spokojem starszy mężczyzna.
- To jakiś żart... - syknął, zabierając ze sobą uradowanego widokiem swojego pana zwierzę.
- Coś nie tak? - zapytał natychmiastowo William, widząc zdenerwowanie na twarzy towarzysza.
- Nie mają więcej koni. Będziemy musieli jechać razem - oświadczył oburzony, lustrując wzrokiem opierającego się o ścianę młodzieńca.
- I tak słabo jeżdżę - odparł, wzruszając ramionami, tym samym akceptując swój los (bez większych oporów). Następnie podszedł do rumaka i przyjrzał mu się.
- Piękny. Jak się nazywa? - zapytał, przeczesując szczupłymi palcami jasne pasma platynowej grzywy.
- Szejk - blondyn odpowiedział mu cichym mruknięciem, po czym uniósł wzrok, aby zaczarować go swoimi magicznymi tęczówkami. Zabójca zapragnął ponownie dotknąć porcelanowej skóry, ucałować miękkie wargi i odkryć uczucia, które do tamtej pory były mu nieznane i wydawały się nierealne. Swoim wzrokiem sunął po odkrytych częściach ciała, a zwłaszcza smukłej szyi, która wręcz prosiła o zatopienie w niej zębów i udekorowanie soczystymi malinkami.
- ... wolisz od tyłu czy od przodu? - Ibn-La'Ahad wychwycił ostatnie słowa jego wypowiedzi. Zamrugał i spojrzał w błękitne ślepia.
- S-Słucham? - nagle poczuł, jak zaschło mu w gardle, a puls nieco przyspieszył.
- Pytałem, czy mam usiąść przed czy za tobą - powtórzył. Zdawało mi się? - przełknął głośno ślinę i potrząsnął głową, aby pozbyć się resztek grzesznych myśli.
- Lepiej będzie jak usiądziesz przede mną. Droga do Akki jest dobrze strzeżona przez templariuszy i straże. Jeśli dojdzie do pościgu, mógłbyś zsunąć się z konia i zrobić sobie krzywdę.
- Jakiś ty zapobiegliwy... - William uśmiechnął się zadziornie i puścił do niego perskie oko. Mężczyzna, bez zbędnego komentarza, wsiadł na konia i pomógł blondynowi usadowić się między jego nogami tak, aby przypadkiem nie ocierał się podczas jazdy o jego krocze...
- Ruszamy! - pociągnął za lejce, a Szejk zarżał donośnie i zaczął biec galopem.
***
Jechali już od dłuższego czasu, przejeżdżając przez piszczyste pustynie, gdzie egipskie słońce bardzo mocno dawało się we znaki. Altair jako najlepszy asasyn i doświadczony podróżnik, nie odczuwał dyskomfortu w tak wielkim stopniu jak wrażliwy i delikatny Francuz...
- Gorąco... Rozpływam się... - wydyszał młodzieniec, kręcą głową. Bursztynowe oczy obserwowały dosłownie każdą, najmniejszą kropelkę potu, spływającą po jego szyi. Po pewnym czasie skwar zaczął zbierać swoje żniwo, gdyż pragnienie jeźdźca, by wczepić palce w złote włosy, odchylić głowę w tył i przejechać po wilgotnej i słonej skórze językiem stało się wielokrotnie wzmożone i wręcz nieznośne. Nie! Uspokój się, Altairze! Nie trać czujności! W każdej chwili ktoś może nas zaatakować. W każdej chwili... - nagle mężczyzna poczuł, jak drobne ciało zaczęło osuwać się na bok.
- Uważaj! - zawołał, łapiąc go za rękę w ostatniej chwili i przysuwając do siebie. Niebieskooki ze świstem nabrał powietrza i wtulił zarumienioną od gorąca twarz w silne ramię.
- Wody... Proszę... - wyszeptał łamliwie, zaciskając palce na jego przedramieniu. Altair pospieszył Szejka i po kilku minutach udało im się dotrzeć do wodopoju. Asasyn zszedł z konia, podtrzymując jednocześnie nieprzytomnego Will'a. Wziął go na ręce i położył ostrożnie w cieniu palm. Następnie zerwał większy, okrągły liść, dzięki któremu mógł zaczerpnąć wody ze źródła.
- Pij - rozkazał, przechylając prowizoryczne naczynie w stronę rozwartych i suchych warg blondyna. Napój zamiast do gardła, spłynął mu po brodzie i szyi, powodując mokrą plamę na lnianej koszuli. Chłopak wydał zdesperowany i bezbronny jęk, a Altair westchnął ciężko. Chyba nie mam wyboru... - pomyślał, nabierając wody do własnych ust, po czym złączył ich wargi. Były niewolnik bez większego trudu przełknął wszystko, co skrytobójca miał do oferowania. Kiedy się od niego odsunął, zauważył tajemniczy błysk w niebieskich oczach. Asasyn nie wiedział, jak miał zareagować, gdy położył mu dłoń na kark i sprawił, że ich usta zetknęły się na nowo. Tym razem z większą namiętnością. Altair wyczuł jak zręczny język wkradł się do wnętrza jego warg i je eksploatował. Natomiast szorstkie dłonie samoistnie zawędrowały pod lnianą koszulę.
- Haah... - wydyszał Will, pociągając zębami za dolną wargę, podczas gdy palce Ibn-La'Ahad'a kreśliły swoją drogę po klatce piersiowej i brzuchu. - Altair, ja... - kiedy usłyszeli zniecierpliwione rżenie konia, zastygli w bezruchu.
- Czas nagli - rzekł lekko zachrypniętym głosem i zwrócił się w stronę Szejka. Kątem oka obserwował, jak William wstanął na drżących nogach, podpierając się o pień palmy. Ku jego zdziwieniu, nie wydawał się tak zmęczony czy słaby jak przedtem, lecz zawiedziony i... zirytowany?
***
- Niedługo zajdzie słońce. Przenocujemy w tamtej karczmie - wskazał na pojedynczy, piętrowy domek pośrodku bezdennej i surowej pustyni.
- Ty tu rządzisz - odparł potulnie były niewolnik. Gdy dojechali na miejsce, Altair zostawił swojego rumaka przy kupce złotego siana i korycie wypełnionego wodą, razem z innymi końmi, po czym ruszył pewnym krokiem w stronę wejścia.
- Witamy w karczmie pod Sokolim Okiem. W czym mogę pomóc? - rzekł z automatu łysy mężczyzna z ciemnym i bujnym wąsem, nie odrywając wzroku od gazety, którą przeglądał od niechcenia.
- Potrzebuję dwa pokoje.
- A ja nowej żony i ciepłego kebaba - prychnął właściciel, polizał opuszek kciuka i przewrócił kartkę. - O tej porze mam tylko najlepsze oferty.
- Czyli?
- Jedna, ciasna klitka z niewygodną pryczą za podwójną cenę.
- Dodaj jeszcze miskę z gorącą wodą, czyste ręczniki, mydło oraz dwa porządne posiłki, a sowicie cię wynagrodzę - odparł, wyjmując na ladę srebrne monety z woreczka. W oczach starszego zaświeciły iskry.
- Masz to jak w banku, mocium panie - wyjął odpowiedni kluczyk i podał mu z uprzejmym uśmiechem. Altair spojrzał na Williama, który stał niedaleko i przyglądał się asasynowi znad wachlarza ciemnych rzęs, dając mu znak, żeby szedł za nim.
Weszli na piętro po skrzypiących schodach i odnaleźli pokój, gdzie znajdowało się świeżo pościelone łóżko, niewielki, drewniany stolik oraz dwa krzesła. Zabójca wyjrzał za okno, aby upewnić się, że nikt nie śledził ich po drodze. Kiedy był sam, uwielbiał przysłuchiwać się nocnej ciszy, stanowiącej zupełne przeciwieństwo wrzawy po udanym morderstwie lub zamęcie wśród wyszukujących promocji na targu kobiet. Dawała mu spokój i idealne warunki do upragnionego po ciężkim dniu wypoczynku.
- Jestem ci wdzięczny - jego rozmyślenia przerwał nieśmiały głos. Altair odwrócił głowę w stronę cud-chłopaka, stojącego na środku pokoju, z niezidentyfikowany blaskiem wokół złotej głowy przypominającym aureolę. Niestety, stanowiło to jedynie pozory ognistego charakteru młodzieńca...
- Powiesz mi to, jak już będzie po wszystkim.
- Nie wątpię - odrzekł zagadkowo i niespodziewanie zdjął swoją koszulę, rzucając ją na łóżko. Ibn-La'Ahad przejechał wzrokiem po nagiej klatce piersiowej o zdrowym, ciepłym kolorze oraz dwóch, smakowitych i zaróżowionych punkcikach. Will z zadziornym uśmiechem, wywołanym zgłodniałym spojrzeniem mężczyzny podszedł do niego powoli i zawiesił mu ręce na szyi. - Chcę jakoś spłacić część mojego długu... Pozwolisz mi? - pojął jego dłoń, którą przyłożył sobie do miękkiego, lekko zarumienionego policzka. Altair przesunął kciukiem po dolnej wardze, powodując falę dreszczy. Kiedy w końcu zdecydował się pochylić, aby jej posmakować, rozległo się ciche pukanie. Skrytobójca wyminął blondyna i otworzył drzwi, za którymi czaił się właściciel z miską parującej wody, przepasanymi przez ramię białymi ręcznikami oraz mydłem w ręce.
- Przyniosłem to, o co pan prosił. Żona podgrzewa dla was gulasz. Niedługo powinien być gotowy - oznajmił z wymuszoną grzecznością.
- Połóż rzeczy przy łóżku - rozkazał mu. Ton w jakim wypowiedział te słowa, brzmiał nieco oschle, a nawet groźnie... Mężczyzna wykonał polecenie i omiótł wzrokiem półnagiego Willa, patrzącego za okno. - Możesz odejść - rzucił z naciskiem, aby przestał gapić się na jego... Jego? William przecież nie był niczyją własnością! Więc... dlaczego czuł, że ponosił odpowiedzialność za chłopaka? Że choćby za jedno, obce spojrzenie w jego kierunku, mógłby rzucić się na tę osobę i wydłubać jej oczy własnymi rękoma...
- Ehm... Tak, oczywiście - gdy tylko drzwi się zatrzasnęły, młodzieniec odwrócił się twarzą do swojego wybawcy.
- Co zamierzasz z tym zrobić?- spytał, wskazując palcem na miskę.
- To dla ciebie. Możesz się umyć.
- Naprawdę?! - ucieszył się szczerze i usiadł na posłaniu, by móc zdjąć buty i zsunąć spodnie. Zawstydzony Altair uciekł wzrokiem w bok. - Nie przesadzaj. Widziałeś mnie już nagiego, a dzisiejszej nocy nie będę potrzebował ubrań... - posłał mu figlarny uśmiech. - Pomożesz mi? - poprosił, mrużąc swoje oczy. Serce zabiło mu o kilka akordów mocniej, kiedy podchodził coraz bliżej Francuza. Najpierw namoczył mniejszy ręczniczek i namydlił go, aby przejechać nim po rękach, klatce piersiowej, szyi, karku i plecach. Po pewnym czasie William wstał, dając mu większy dostęp do smukłych i długich nóg.
- Ah... - z jego ust uciekł jęk, gdy wilgotny materiał znajdował się poniżej linii pasa. Ku zdziwieniu skrytobójcy, chłopak był już w połowie twardy...
- Podnieca cię, że jesteś oglądany z bliska? Dotykany w każdym możliwym miejscu? - zapytał, płucząc szmatkę i zbierając mydliny z drżącego z podniecenia ciała.
- T-To nie tak... To... twoja wina - wyszeptał łamliwym głosikiem.
- Moja? Ja tylko pomagam ci się umyć - nie potrafił powstrzymać uśmiechu, cisnącego mu się na usta.
- N-Nieprawda... Cholera... Tak bardzo cię pragnę... - załkał cicho, wbijając palce w szerokie ramiona, które złapał, żeby nie upaść.
- Pragniesz? Mnie? - zdziwił się. - A czy przypadkiem to ja nie miałem otrzymać wynagrodzenia?
- Otrzymasz, jeszcze się przekonasz...
Gdy Altair skończył go obmywać, zawinął mu ręcznik wokół pasa i popchnął na łóżko. Will podparł się na łokciach i omiótł spragnionym spojrzeniem swojego towarzysza.
- Zaraz wparuje tutaj właściciel z jedzeniem - upomniał go.
- Mój głód jest inny... - rzekł, oblizując ponętnie kształtne wargi.
- Musisz się wstrzymać.
- Jak potrafisz zachować taką zimną krew? - na anielskiej twarzy pojawił się grymas.
- Czyli?
- Moje ciało samo rwie się do ciebie, każdy nerw krzyczy o twoją bliskość... Z tobą nie jest podobnie?
- Przez to, że jako jedyny, zachowuję się rozważnie, uważasz, że ciebie nie chcę?
- A chcesz? - zatrzepotał swoimi długimi rzęsami.
- Zniewagą jest, że o to pytasz.
- Altair... - jęknął błagalnie, unosząc dłoń w jego stronę. W tym samym momencie do pokoju wszedł właściciel z tacą, na której znajdowały się dwie miski gulaszu i parę bułek. Altair pospiesznie zakrył roznegliżowane ciało Williama własnym, stając tuż przed nim.
- Nie miałem jak zapukać - usprawiedliwił się mężczyzna, odkładając tacę na stolik.
- Dziękuję. Dalej poradzimy sobie sami.
- Jak sobie życzysz, mocium panie. Życzę wam obojgu udanej nocy - ukłonił się i wyszedł.
- Chodź. Musisz coś zjeść - Altair odsunął blondynowi krzesło, a następnie sam wybrał miejsce na przeciwko i pojął łyżkę w dłoń. Zjedli posiłek w milczeniu, po czym asasyn złożył ich sztućce i miski razem oraz poszedł je odnieść do kuchni. Kiedy wrócił, Will leżał w łóżku na brzuchu i podpierał głowę o swoje splecione dłonie.
- Już? - spytał, kiedy zabójca zamknął za sobą drzwi na klucz.
- Nie musisz niczego dla mnie robić - zaczął z westchnieniem. - Nie chcę seksu jako zapłaty za pomoc. Możesz spać w łóżku, a ja prześpię się na dachu-
- Żartujesz sobie?! Nie słyszałeś, o czym wcześniej mówiłem?! - oburzył się, po czym zerwał się na równe nogi. - Sam twój widok doprowadza mnie do szału! Przez cały dzisiejszy dzień robiłem dosłownie wszystko, co mogłem, żebyś cię uwieść! Nawet udawałem, że zasłabłem podczas jazdy! - podszedł pospiesznie do zszokowanego Ibn-La'Ahad'a i położył mu dłonie na umięśnionych barkach. - Jeśli mnie nie chcesz, zgoda. Ale ja nie będę się powstrzymywał! - złączył ich usta w pocałunku, wydając przy tym przeciągłe westchnienie. Altair momentalnie złapał za kościste biodra i uniósł go, prowadząc w stronę posłania. Delikatne dłonie pozbyły się wadzącego im ręcznika oraz pomogły rozpiąć pas i ściągnąć biały płaszcz. William przyjrzał się dokładnie odkrytej twarzy i krótko obciętym, ciemnym włosom.
- Niewiele osób spoza Zakonu widziało mnie bez kaptura - oznajmił po chwili. - Wiesz, co to oznacza?
- Zabijesz mnie?
- Nie - pochylił się do jego ucha. - Muszę jedynie sprawić, że będzie ci tak dobrze, że zapomnisz o Bożym świecie - wyszeptał i zniżył się między nogi blondyna, aby wziąć go do ust. Zasada numer dwa i trzy... Trzymaj za mnie kciuki, Mistrzu... - pomyślał z przekąsem i począł łapczywie ssać.
- Nnn... A-Ah-! Zaraz... Prze-Przestań! - zawołał głośno, próbując drżącym dłońmi odsunąć mężczyznę od siebie. Bezskutecznie. - Altair! Ja-Ah! - zaszlochał i doszedł w jego ustach. Zabójca przełknął nasienie, po czym spojrzał na zdyszanego chłopaka o półprzymkniętych powiekach i złotych włosach, rozlewających się na pościeli. - O-Ostrzegałem cię... że tak będzie... - wydyszał, jednocześnie obracając się na brzuch i unosząc swoje biodra w górę.
- C-Co robisz? - zapytał oniemiały asasyn.
- Jak to "co"? Będziemy przecież uprawiać seks - wyjaśnił z błyskiem w szafirowych oczach. - Proszę, tylko najpierw mnie przygotuj... Martwię się czy dam tobie radę.
- W-W porządku... - odparł zmieszany. Nigdy w życiu czegoś takiego nie robiłem... Niby jak mam go "przygotować"?! Mistrz nic na ten temat nie wspominał! - myślał roztrzęsiony.
- Altair... moja cierpliwość ma swoje granice - zniecierpliwiony pomruk przerwał jego rozmyślania. Przełknął głośno ślinę, położył dłonie na biodrach i... znieruchomiał. - Czyżbyś nie wiedział jak...? - Will uniósł na niego swój wzrok.
- Ni-Nic na to nie poradzę! Ja... jeszcze nigdy... - zawstydził się znacznie bardziej, gdy usłyszał parsknięcie.
- Nie wierzę! To niemożliwe! - zwijał się ze śmiechu na pościeli, łapiąc za brzuch. - Wybacz, nie chciałem cię rozzłościć - odrzekł po pewnym czasie, gdy się uspokoił. Następnie usiadł przed nim i pojął jego dłoń. - Pokażę ci, jak to się robi - przysunął dwa palce do swoich ust i zaczął je nawilżać językiem, a później ssać w tak kuszący sposób, że zapragnął go mieć ze zdwojoną siłą.
- Podoba ci się to? - zdziwił się, gdy usłyszał ciche pojękiwanie. Blondyn spojrzał mu w oczy zamglonym wzrokiem.
- Nie tak bardzo jak fakt, że zaraz znajdą się głęboko we mnie - rzekł z uśmiechem, kiedy ujrzał reakcję swojego kochanka. Potem powrócił do swojej poprzedniej pozycji i nakierował palce Altaira na swoje wejście. Wziął głęboki wdech i powoli, z niesamowitą ostrożnością wsunął je w jego wnętrze.
- A-Altair...! - zadrżał, wbijając palce w pościel.
- Mam przestać? - był gotowy w każdej chwili się wycofać, choć wiedział, że wcale nie byłoby to takie proste...
- Nie! Oszalałeś?! - warknął na niego.
- My-Myślałem, że cię boli...
- Gdybym tego nie chciał, nie rozstawiałbym przed tobą tak ochoczo swoich nóg, nie sądzisz? - rozdrażniła go ta bezczelna odpowiedź, dlatego ponownie zatopił w nim swoje palce. Tym razem znacznie głębiej i agresywniej. - A-Altair-! Tak... Właśnie tak! - Świetnie. Nie dość, że natręt, to jeszcze masochista... - przeszło mu przez myśl. Nie upłynęło wiele czasu, zanim blondyn zaczął poruszać swoimi biodrami na spotkanie i prosić o więcej doznań. - Już... jestem gotowy... - usłyszał niewyraźny szept.
- Coś mówiłeś? - drażnił się z nim.
- Weź mnie... Potrzebuję cię... we mnie...
- Nic nie słyszę - uśmiechnął się zadziornie.
- Ty pieprzony...! - nie potrafił dokończyć, gdyż Ibn-La'Ahad sięgnął do jego miejsca spełnienia, wywołując falę spazmów. - P-Proszę... Błagam...!
- Najpierw obiecasz mi, że bez mojej zgody nie będziesz mi się narzucał.
- To twoja wina! G-Gdybyś mnie nie-! - powtórzył swoje poprzednie ruchy, uniemożliwiając złożenia słów w całość. - Ja... Już... nie mogę!
- No więc? Jak będzie?
- Zgadzam się. Słyszysz? Zga-Zgadzam się! Będę... grzeczny! A teraz weź mnie! Proszę...! - spojrzał na Altaira swoimi błyszczącymi od łez ślepiami pełnymi desperacji i naglącej potrzeby.
- Zrozumiałem - nie tracąc ani chwili dłużej, wszedł w niego cały za jednym pchnięciem. Z ust Williama uciekł urwany krzyk, który zatuszował, przygryzając swoją dłoń. Mężczyzna, widząc to, pochwycił jego nadgarstki i przyszpilił mu je ponad głową.
- Nie powstrzymuj się. Mam gdzieś, czy ktoś to słyszy. Niech słyszy i całe miasto. Dzisiejszej nocy należysz tylko do mnie - wymruczał w jego aksamitne włosy, po czym zaczął się w nim miarowo poruszać.
- A-Altair!
Asasyn zacisnął swoje palce na delikatnej skórze, a jego ruchy stały się znacznie krótsze i szybsze, po czym obaj doszli w tym samym momencie. Zabójca wyszedł niechętnie z rozgrzanego i wilgotnego ciała, aby opaść obok zdyszanego chłopaka. Serce dudniło mu w uszach, a w płucach brakowało powietrza. Spojrzał na błękitnookiego, którego pogłaskał czule po policzku. Młodzieniec posłał mu swój błogi uśmiech pełen satysfakcji, a skrytobójca w odpowiedzi złożył pocałunek na słodkich wargach.
- Nie myśl sobie, że skończyliśmy - zagroził, podgryzając płatek jego ucha. - Pokażę ci, co naprawdę oznacza moje pragnienie względem ciebie.
- Taką miałem nadzieję - odpowiedział, pozwalając, by usta mężczyzny znalazły się na nim ponownie.
*****
Aloha, moje Słodziaczki! ~(^-^)~
"Nareszcie!" - pomyśleli zwolennicy Assassin's Creed w wydaniu yaoi i hot smut'ów xD
Wybaczcie, że tak późno. Naprawdę mi wstyd, bo leżałam przez dwa dni pod skrzydłem "Złamanych Skrzydeł" i... nie mam innego usprawiedliwienia jak stracenie głowy dla tej mangi i samotny płacz w oczekiwaniu na pojawieniem się kolejnego rozdziału ;____;
W następnej (i ostatniej) części/zasadzie: dobra lekcja życiowa dla Altaira, brzydka tajemnica nie-aniołka William'ka wychodzi na jaw, gorące seksy w dosyć nieprzyjemnych
Chciałabym też z całego serduszka podziękować za cudne wiadomości na mailu, jakie w ostatnim czasie dostałam! C: Jest mi niezmiernie miło, że mam tak wspaniałych i oddanych Czytelników <3 Aż chce się pisać! :,)
Joleen :*
Ohayo! ^.^
OdpowiedzUsuńTen rozdział był taki mrrrr i ta desperacja Williama! Awww
Aż się nie mogę doczekać następnych rozdziałów, nie tylko Altair X William, ale także Losta i UshiOi :3
Chciałam przesłać rysunek Willa, uwierz mi, ale jak się za to zabrałam i skończyłam, to wyszedł mi tak beznadziejnie, że aż wstyd było wysłać XD
Pozdrawiam i życzę weny!
Dobry~! (^-^)/
UsuńA dziękuję, dziękuję :D Cieszę się, że Ci się spodobał ^^ (Jezu, ile tam było seksów... *q*)
Oooch <3 Jak miło! :3 UshiOi wstawione, a Lost już w trakcie pisania (końcówki) ;D
A może nie był aż taki zły? Może wystarczyły tylko drobne poprawki...? :)
Dziękuję bardzo, pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że nie porzucisz rysunku o Willusiu, dlatego dorzucam Ci swojej weny i mocne uściski! >.<
Joleen :*
Rozdział jak zawsze świetny! ^^ Tylko... Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale za każdym razem, jak tylko widziałam wyraz 'zabójca' czytałam 'samobójca' ;-;
OdpowiedzUsuńSkądś znam ten uroczy nick! ;D
UsuńDziękuję~! <3 Altair samobójcą? ;_; Chyba po tym, co nastąpi w kolejnej części xD (muahahah)
Pozdrawiammm! ;*
Joleen :*
Aww..Ciao mia Bella /*3*/
OdpowiedzUsuńTutaj jedna z NAJLEPSZYCH komentatorek na tym super ,pro i zaglibistym blogu *-*
..A ciekawa ta manga ? Półeczka z mangami prosi o mangi.....
SEKSY !Jeeeeej~ to co ja lubie~
Altair...nie wiedział jak przygotować ? *wybucha smiechem * dobra ,dobra..rozumiem go..po raz pierwszy zamoczył XDDD
Diabełek WILLIAM ?! * Mruga miljon razy i idzie do kata * Czo sie dzieje....
Czyli rysunek do spaleniaa * Rzuca go gdzies do kąta * CRIII
A teraz..pytanie ,które jest w KAZDYM rozdziale...
KIEDY LOTOOOOOOOOS ?!
A ja sie pytam...
GDZIE JEST AKAFURRIII~?! No co ? :< Tęsknie na Ferbim ( XD ) i za panem z nożyczkami~ brakuje mi ich :<
A więc..
Czekam na Akafuri~
Bo ja kocham Akafuri~
Przez ciebie kocham Akafuri~
Ty zła kobieto~
Wysyłam wene
i to dużo i DUŻO ;----;
No i oczywiscie nożyczki dla Sei-chana~
Pozdrawiam ciepło
Tsuga Suga :)
J-Ja...? "Bella"? *///.///* Ciao amore mio ! (*3*)/
UsuńCzy jest "ciekawa"? *prycha oburzona tym prostym słowem* To jest najlepsza manga (oprócz Sekai'a) jaką czytałam w życiu! *o* I czuję ten ból ;_; Trzeba coś pozamawiać! ;p
Biedny Aluś ;-; *przytulaski i cmokaski* A skąd miał o tym wiedzieć? W podręcznikach o tym nie pisali! xD A Mistrzu nie myślał, że tak daleko się posunie ;)
Nieee! ;o; *rzuca się na ratunek rysunkowi*
Ależ oczywiście, że Willuś to "no angel". Taki sam, jak z genialnej piosenki Beyonce! ^^ (znowu wyszło, że pisałam pod wpływem muzyki... ;-;)
Lost będzie... na początku tygodnia. Przynajmniej taki mam plan ;P Seksy w kiblu opisane, a to już coś! xD
Tsuga-chan ja piszę teraz 3 opowiadania jednocześnie. Wystarczy mi... "obowiązków" na ten moment. Z AkaFuri mam przygotowany szkic kilkuczęściowego opowiadania, które było kiedyś w ankiecie, ale jeszcze nie wiem, kiedy pojawi się na blogu. Najpierw muszę skończyć te trzy opka, bo od października chcę zacząć pisać "na czysto" :)
W każdej bajce musi być zły charakter, co nie? ^^
Dziękuję za dużą, DUŻĄ ilość weny! Przyda się (teraz najbardziej...)! ;* Za nożyczki Akashi-sama również składa swoje podziękowania, bo ostatnio tak się namęczył z otwarciem jednej paczki z mangami, że mu się zepsuły x,D
Pozdrawiam, życzę miłego dzionka i odrobinki cierpliwości! <3
Joleen :*
Joleen, masz konkurencję. Zakochałem się w Williamie :D
OdpowiedzUsuńTo był BOSKI rozdział, który przeczytałem kilka razy ciesząc się każdym słowem. Mistrzu, powinieneś być dumny z Altaira. Żadna z twoich zasad nie mówiła o tym, by zadowalać małego uke przez cała noc, a ewidentnie na to się zanosi :D Nasz zabójca szybko się uczy :D
Jak sobie pomyślę, że przed nami ostatni rozdział, to aż łza się w oku kręci. Chciałbym czytać o poczynaniach małego Willa miesiącami :P Mógłby przecież nauczyć nieobeznanego towarzysza TYLU nowych rzeczy (swoją drogą czy to Ci czegoś nie przypomina, Królowo? nasze początki... kiedy Ty mnie uczyłaś tego i owego... w zamian za makaron :D).
Nie mogę się doczekać spełnienia, znaczy ostatniego rozdziału. Chciałbym, aby Mistrz powrócił, aby Altair mógł się pochwalić jaki z niego kozak :D
Twój zakochany Kitsuś kochany
A kiedy wielokrotnie pytali się o Twoją orientację na blogu, to twierdziłeś, że jesteś hetero! Hahaha! X,D
UsuńHo ho! "Kilka razy" ;D Czyżby spodobał Ci się jakiś fragment albo dwa, Lisie? ^^ (He-Hentai! >///.///<)
Ja też tak uważam! ^^ Altair spisał się znakomicie! (i jeszcze pokaże, na co go stać! ;D)
To opowiadanie, które tworzyłam dla Ciebie, więc jak usłyszałam, że ci się łezka zakręciła... tak jakoś czuję wewnętrzny spokój (i cholerny zaciesz! xD) ^^
Przekupstwo jedzeniem nie jest dobre! Nie, nie, nie! >.< (a zrobisz jeszcze jakiś dobry sosik? :3)
"Spełnienia"! Powiedziałeś "spełnienia"! A dobrze wiesz o tym, że nic nie jest w stanie zaspokoić Will'a! xD (oprócz pewnego asasyna w białym płaszczu... ;-J)
Nie martw się, w kolejnej części pojawi się Mistrz i Rob-Nie! >.< Żadnych spoilerów więcej!
Głaskam lisie uszka i czekam na kolejne rozdziały "Mojego Ucznia" ;) (wciąż jaram się dedykacją <3)
Joleen :*