My Summer Vacation by Akashi Seijūrō
|
Autorka zdjęcia: Rowally |
Kouki. Furihata Kouki. Zawodnik drużyny Seirin. Grał przeciwko mnie w finałach Winter Cup zaledwie parę minut, ale dokładnie pamiętałem jego drżący ze strachu przede mną głos oraz ciało. Na samo wspomnienie, uśmiech zawitał na moich ustach. "Mała, bezbronna chihuahua", jak to określił Daiki. Ta sama, którą poznałem o wiele wcześniej. Miałem z dziesięć lat, gdy po raz pierwszy zobaczyłem tego bruneta o migdałowych oczętach. Moje najpiękniejsze lato spędzone było właśnie w jego towarzystwie. Zmrużyłem lekko oczy i podszedłem do chłopaka bliżej. Miał na sobie białą bluzę na zamek, z kapturem w niebieskie, poziome paski oraz szare spodenki. Smutna, zamyślona ekspresja widniała na jego twarzy, ale kiedy mnie zobaczył od razu poczerwieniał z zawstydzenia.
- A-Akashi-san! D-Dlaczego tutaj jesteś?- wyczułem w głosie szatyna napięcie oraz strach.
- Mógłbym ci zadać to samo pytanie.- westchnąłem patrząc w lśniące, brązowe tęczówki.
- Mogę się dosiąść?- w odpowiedzi Kouki kiwnął niepewnie głową. Zadziorny, niekontrolowany uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Po chwili usadowiłem się zaledwie kilka centymetrów od bruneta. Z niewielkiej odległości, bez zarzutu słyszałem głośne dudnienie w jego piersiach.
- Jes-Jest-Jesteś...- nie mógł wydusić z siebie zdania.
- Słucham?- gdy odwróciłem głowę w stronę zawodnika Seirin, nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. Czas stanął w miejscu. Moje nozdrza wyczuły zapach mięty i limonki. Widziałem tańczące iskierki w czekoladowych oczach, otoczone ciemnymi, długimi rzęsami. Następnie mój wzrok zatrzymałem na kształtnych, kuszących, na dodatek rozwartych wargach.
Całuj... teraz!- krzyczał umysł oraz ciało. Pochyliłem się w stronę szatyna...
-... zdecydowanie za blisko!!- zawołał nagle i położył mi swoje drżące, szczupłe dłonie na ramionach, po czym odsunął mnie od siebie.
- Wybacz...- mruknąłem cicho.
Słodki, słodki, słodki... Cholera! Chcę go pocałować! Co się ze mną dzieje?!- nie mogłem opanować swoich chaotycznych, spragnionych myśli.
- Ch-Chciałem cię przeprosić, Furihata-kun.- powiedziałem spokojnie nie odwracając od niego wzroku.
Nie możesz tego spartolić, Seijuurou!
- Przeprosić...?- zamrugał zdziwiony brunet. Skinąłem twierdząco głową.
"Nagroda jest dla zwycięzcy...
- Zachowałem się nieodpowiednio. Wtedy, na rowerze... poniosło mnie.- wyjaśniłem.
...kara dla przegranego."
- T-To nie...! To ja powinienem przeprosić! Uciekłem bez wyjaśnień i nawet nie zdążyłem ci podziękować...! Nie mogłem spojrzeć ci w oczy...- speszył się Kouki.
- Dlaczego?
- E-Eh...? T-To... Ja...- chłopak poczerwieniał aż po same czubki uszu.
- Opowiedz mi wszystko. Od początku.- poprosiłem. Furihata walczył przez moment z samym sobą, a następnie wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- W południe, moi dwaj przyjaciele wpadli na genialny pomysł, żeby pomóc znaleźć mi dziewczynę. Jestem dosyć nieporadny i bardzo nieśmiały, ale od zawsze pragnąłem się zakochać. To był jeden z moich głównych przyczyn wstąpienia do drużyny... W każdym razie, zaczęli mnie instruować w podrywie. Po dwóch klęskach, miałem już serdecznie dość! Pobiegłem do wody i zacząłem płynąć. Chłopaki zaczęli mnie gonić, ale odpłynąłem na tyle daleko, że zrezygnowali. Kiedy pływałem w jeziorze, zacząłem się stopniowo uspokajać, więc postanowiłem jeszcze trochę w nim pozostać. Dopóki nie zerwała się fala. Zachłysnąłem się wodą, nie mogłem złapać oddechu i zanim się obejrzałem... tonąłem. Schodziłem coraz głębiej, w otchłań. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem postać. Z początku myślałem, że to...- uciął przygryzając dolną wargę.
- Tak?- ponagliłem.
- Nie będziesz się śmiał?- spojrzał na mnie niepewnie.
- Obiecuję.
- Myślałem, że to jakiś anioł. Był cały w świetle, a oczy miał takie niesamowite, złote... Dlatego tak się zdziwiłem, że to byłeś ty, Akashi-san. To pewnie była tylko moja wyobraźnia. Naprawdę myślałem, że to mój koniec...- dopowiedział speszony. Nastała krótka cisza.
- Nigdy wcześniej nikt nie porównał mnie do anioła...- kolejny uśmiech zawitał na moich ustach.
- O-Obiecałeś się nie śmiać!- zawołał Kouki.
- Nie mam zamiaru...- odpowiedziałem i spojrzałem mu w oczy. Szatyn szybko spuścił wzrok.
- Wciąż nie rozumiem... Dlaczego mnie unikałeś?
- T-To... Kiedy mnie uratowałeś i... no wiadomo, to trochę się... przestraszyłem i nie wiedziałem jak mam się zachować... Widziałem cię w barze. Siedziałeś przy stoliku sam. Chciałem skorzystać z okazji i do ciebie podejść, ale wtedy pojawiła się Diva...- oczami wyobraźni ujrzałem scenę, jak siedziałem przy oknie, a Furihata stoi z tacą jedzenia w dłoniach oraz spogląda na mnie zagryzając dolną wargę.
Ciekawe czy miał na sobie yukatę... Jaka szkoda, że to przegapiłem... Czyja to wina?
- "Diva"?- uniosłem jedną brew.
- Tak nazywamy Mibuchi-san.- wyjaśnił brązowooki. Po chwili, po plaży rozniósł się mój śmiech.
- P-Powiedziałem coś nie tak?- zapytał zakłopotany Furihata.
- To przezwisko idealnie do niego pasuje! Jestem zadziwiony, jak członkowie Seirin na to wpadli!
- Głównie, to Izuki-senpai i Hyuuga-senpai.- uściślił chłopak. Kouki poczekał moment, dopóki nie spoważniałem.
- M-Mogę zadać ci pytanie? K-Kiedy mnie tutaj zobaczyłeś, nazwałeś mnie po imieniu i zastanawiam się...
- Pamiętam cię, Kouki.- nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- E-Eh...?- jego oczy zabłyszczały.
|
Autorka zdjęcia: Rowally |
- Przypomniałem sobie dosłownie każdą chwilę spędzoną w twoim towarzystwie. Tamtego lata, kiedy przyjechałeś do swojej babci w Kyoto, zgubiłeś się na spacerze i trafiłeś przez przypadek do naszego ogrodu, w którym zrywałem kwiaty na bukiet dla mojej chorej matki. W jednym z krzaków dzikiego bzu, siedziałeś właśnie ty.
- Miałem nadzieję, że rozpoznasz mnie już podczas Winter Cup...- brunet mruknął nieśmiało opierając brodę o ręce spoczywające na kolanach.
- Nie byłem w stanie cię wtedy rozpoznać, wybacz.- przeprosiłem.
- Nie szkodzi. Cieszę się.- uśmiechnął się do mnie. Poczułem dziwne uczucie rozpływające się po całym moim wnętrzu, prosto z szybko bijącego serca.
Co to...?
- Tak naprawdę... nie mogłem spojrzeć ci w oczy, bo... lu-lubię cię.- wyznał z krwawym rumieńcem.
- Lubisz?- powtórzyłem przyglądając się chłopakowi, który próbował skryć swoją twarz w dłoniach.
- To nie tak! Ja... Ja się znowu w tobie zakochałem, Sei!-
"Sei"? "Znowu"?
- Nie rozumiem...- odrzekłem z westchnieniem.
- C-Co...?
- Skoro się we mnie "znowu" zakochałeś, to czemu twoim największym pragnieniem jest zdobycie kobiety?- zapytałem posyłając mu podejrzliwe spojrzenie. Chłopak zamrugał kilkakrotnie i podniósł na mnie wzrok.
- Nie rozumiesz...? Kiedy byliśmy mali już wtedy darzyłem cię głębszym uczuciem. Potem nie mogłem się z nim pogodzić. Bałem się, że uznasz mnie za obleśnego dziwaka, którego na dodatek nie pamiętasz. Gdy wstąpiłem do Seirin obiecałem sobie zdobyć nową miłość i zapomnieć o tobie... i wtedy znowu się spotkaliśmy, na Winter Cup. Myślałem, że śnię! Chciałem z tobą porozmawiać, ale ty patrzyłeś na mnie tak zimno, a potem zniknąłeś. Na finałach było tak samo... Tyle, że za tamtym razem chociaż zagraliśmy ze sobą w kosza, tak jak dawniej! Właśnie wtedy obudziłeś we mnie to uczucie...- wyjaśnił.
Boże... za jakie grzechy?! Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem?! Czemu nie widziałem mojego Koukiego?!- karciłem się w duchu.
- Już wszystko jasne... Mam dać ci teraz swoją odpowiedź?- uśmiechnąłem się zadziornie na samą myśl, że niedługo zatopię w nim swoje wargi i będziemy razem już na zawsze...
- Nie musisz, naprawdę.- westchnął ciężko.
- Słucham?!- odparłem zszokowany.
- Ja wiem, że nie mam u ciebie żadnych szans. Jesteś z zupełnie innego świata. Poza tym obaj jesteśmy mężczyznami i...- złapałem szatyna za ramię oraz popchnąłem na plecy.
- S-Sei-?!- zamknąłem mu usta swoimi. Nareszcie dotknąłem jego miękkie wargi swoimi, opuszkami palców muskałem delikatną skórę na policzku oraz znajdowałem się tak blisko mojej upragnionej miłości... Kouki leżał niczym zaklęta kłoda, dopóki nie wsunąłem języka do ust brązowookiego. Chłopak wczepił swoje palce w materiał mojej bluzki i zacisnął mocno powieki. Po chwili odsunąłem się od niego oraz przyszpiliłem mu nadgarstki do ziemi. Obserwowałem mimikę poczerwieniałej twarzy, lśniące migdałowe ślepia i nierówny oddech.
- Nie powinieneś tak mówić. Pomimo bolesnej odmowy, mógłbyś ruszyć dalej i nie dręczyć się tak jak teraz, nieprawdaż?- szatyn powoli kiwnął przyznając mi rację.
- Doskonale. A teraz posłuchaj uważnie, Furihata Kouki-kun. Mam zamiar ci podziękować oraz odpowiedzieć na twoje wyznanie. Więc... po pierwsze, dziękuję za kolejne, najpiękniejsze lato mojego życia. Kiedy tamtego dnia zbłądziłeś i cię odnalazłem... Byłeś moim pierwszym, prawdziwym przyjacielem, z którym łączyło mnie coś tak specjalnego, ale zarówno tak krótkiego, jak letnia przerwa w roku. Teraz, po tylu latach, w końcu znalazłem kogoś tak mi cennego... że nie zamierzam go znowu stracić.
Nigdy.- pogłaskałem policzek Furihaty, kiedy ujrzałem jak w migdałowych oczach zbierały mu się łzy.
- Co do mojej odpowiedzi, jak się już pewnie domyśliłeś...- uciekłem wzrokiem w bok.
W takiej chwili czuję wstyd? To do mnie nie podobne, ale wcześniej tak bardzo nie pragnąłem żadnej innej osoby...
- Chcę to usłyszeć.- z zamyśleń wyrwał mnie drżący szept Koukiego.
-... kocham cię.- wyznałem czując ciepło na własnych policzkach. Następnie przywarłem do jego ust na nowo. Tym razem brunet wsunął mi palce we włosy i przybliżył mnie do siebie. Po kilku minutach odsunąłem się od niego i jednym ruchem rozpiąłem mu bluzę. Głodnym wzrokiem badałem jego zaróżowiony tors. Zapragnąłem go. Całego...
- S-Se-!!- jęknął, gdy składałem delikatne pocałunki na klatce piersiowej. Kiedy położyłem mu dłoń na lewej piersi, przez cienką warstwę skóry wyczułem szybkie bicie serca.
- Kouki...- wyszeptałem całując usta szatyna.
- Będziesz musiał zmienić swoje postanowienie.- odsunąłem się i rzuciłem na piasek moją ciemną koszulkę tuż obok spodenek. Chłopak bacznie przyglądał się mojemu nagiemu ciału.
- Mogę coś zaproponować?- zapytałem pozbywając się jego ubrania.
- T-Tak...? Sei! Co ty-?!- zsunąłem zbędną bieliznę bruneta, pociągnąłem za nadgarstek oraz zaprowadziłem do wody. Gdy ciecz była na wysokości naszych bioder, przytuliłem go do siebie i zbliżyłem usta do zarumienionego ucha.
- "Kochaj Akashiego Seijuurou... wiecznie i nieustannie."- wyszeptałem oraz spojrzałem mu w oczy.
- Tak... Zgadzam się.- podarował mi swój piękny uśmiech, a następnie podzieliliśmy się swoją miłością, pod gołym niebem, usłanym lśniącymi gwiazdami oraz złotym księżycem w pełni...
***
- Akashicchi?! Co tuta-Furihatacchi?! Dlaczego nosisz go na rękach?!- w kurorcie, na piętrze spotkałem Ryoutę z dwoma szklankami wody w dłoniach. Spojrzałem z uczuciem na śpiącego bruneta przykrytego białą bluzą w moich ramionach. Zmarszczył się, gdy usłyszał podniesiony głos Kise. Po chwili wsunął nos w zagłębienie mojej szyi, odetchnął i powrócił do błogiego stanu.
- Ciszej, Ryouta.- warknąłem na niego ostrzegawczo z niebezpiecznym błyskiem w dwukolorowych tęczówkach. Blondyn wpatrywał się w nas, jak w obrazek.
- Akashicchi, czy ty i Furihatacchi...?- zaczął mówić w całkowitym osłupieniu.
- Nie kończ. W studni, przy kurorcie są twoje arbuzy, geniuszu. Ktoś pewnie chciał je schłodzić i o nich zapomniał.- zdradziłem oraz zacząłem iść w stronę schodów.
- Napra-?!- kopnąłem go w łydkę za karę, że zachowywał się zbyt głośno. Chłopak cicho pisnął i zaczął rozmasowywać bolącą kończynę.
- Ryouta, dowiesz się gdzie jest pokój Seirin. Teraz.- rozkazałem mu. Po pewnym czasie model wskazał mi pokój, gdzie Kouki urzędował z dwójką przyjaciół.
- Możesz już odejść. Dobranoc.- powiedziałem zamykając za sobą drzwi od pomieszczenia. Potem ominąłem zwinnie dwa rozwalone ciała na samym środku pokoju i podszedłem do pościelonego futonu, pod oknem. Ucieszył mnie fakt, iż mój ukochany również lubił patrzeć przed snem w nocne niebo. Delikatnie odłożyłem ciało Furihaty i przykryłem dokładnie kołdrą. Klęczałem przy nim chwilę, upewniając się czy wszystko było w porządku oraz nie męczył go żaden koszmar. Następnie ucałowałem czoło szatyna i zacząłem się podnosić. Nagle poczułem jak ktoś pociągał mnie za materiał koszulki. Spojrzałem w dół. Kouki był wciąż pogrążony we śnie, ale zdołał mnie złapać.
- Nie... idź...- wymruczał sennie.
- Jak sobie życzysz.- szepnąłem z uśmiechem. Wsunąłem się do jego futonu, a Furihata od razu objął mnie oraz wtulił twarz w mój tors.
- Dobranoc, miłości moja.- pocałowałem czubek głowy brązowookiego.
- Dobranoc... aniele.
***
- Tadaaam~! Oto mój pożegnalny shake z arbuzów!- w salonie pojawił się Kise ze srebrną tacą pełną szklanek wypełnionych ciemnoróżowym napojem.
- Shake?!- poderwał się Kuroko.
- Arbuzowy, nie waniliowy!- warknął do niego Kagami.
- Ki-chan! Jesteś kochany!- zawołała Momoi.
- Co to niby jest, nanodayo?- mruknął Midorima przyglądając się szklance.
- Łaa~! Jakie słodkie! Dobra robota!- pochwalił Murasakibara.
- Byleby miało cukier, co nie Atsushi?- uśmiechnął się Himuro.
- Wygląda gejowo... cały Kise.- stwierdził Aomine.
- I jak Kasamatsu-senpai? Smakuje?- wypytywał z uśmiechem czarnowłosego Ryouta.
- Nie ciesz się tak, idioto!- syknął Yukio uderzając blondyna pięścią w żebra.
- Nie smakuje ci, Akashi-kun?- nagle pojawił się przy mnie niebieskowłosy zawodnik Seirin.
- Nie przepadam za słodkimi napojami. Masz ochotę, Tetsuya?- wskazałem na moją szklankę.
- Akashi, wara od Kuroko!!- zawołał Taiga z drugiego końca salonu.
- Wybacz za niego, Akashi-kun.- błękitnooki wziął ode mnie szklankę, a ja pospiesznie złapałem za jego nadgarstek.
- Jeżeli tylko będziesz potrzebował pomocy żeby się go pozbyć, znasz mój numer.- szepnąłem mu dyskretnie do ucha. Kuroko na początku posłał mi niezrozumiałe spojrzenie, a potem uśmiechnął się i kiwnął.
- Co tam szepczecie? Też chcę wiedzieć!- stanął przy nas Kise.
- Lepiej zajmij się swoim ukochanym Kasamatsu-san, Ryouta.- powiedziałem podnosząc się z sofy.
- C-Co?! Akashicchi, skąd ty...?!- zawołał zszokowany blondyn.
- Wybaczcie, muszę się jeszcze z kimś zobaczyć. Miło było was wszystkich widzieć i serdecznie dziękuję za wspólnie spędzony czas.- ukłoniłem im się lekko i po raz ostatni spojrzałem na moich przyjaciół. Potem skierowałem się do wyjścia z kurortu, gdzie już czekał na mnie szatyn w białej koszulce z krótkim rękawem oraz ciemnymi spodenkami.
- Wybacz za spóźnienie. Ryouta zrobił shake z arbuzów, więc musiałem chwilę zostać.- wytłumaczyłem się przystając przy Furihacie.
- N-Nic się nie stało.- mruknął kopiąc szarym trampkiem nieduży kamyk na drodze.
- Błagam, Kouki spójrz na mnie.- poprosiłem ujmując jego policzki w obie dłonie. Oparłem czoło o czoło szatyna i przymknąłem a chwilę powieki.
- Dlaczego nie możesz wyjechać po śniadaniu? Reszta twojej drużyny jedzie pociągiem dopiero po dziesiątej. Podobnie jak reszta...-
Boże, czy on się dąsa o to, że wcześniej go opuszczam...?
- Wybacz mój miły, ale ojciec mi na to nie pozwolił. Przyjedzie po mnie prosto z delegacji. Kazał mi być o ósmej, na stacji. Wracamy do Kyoto razem.- wyjaśniłem wdychając jego zapach.
- Uracz mnie proszę ostatnim pocałunkiem...- czułem pod palcami, jak policzki szatyna się rozgrzewają. Po chwili, zupełnie niespodziewanie dotknął wargami moich ust. Całował tak delikatnie, niewinnie, słodko...
- Będę tęsknił... tak bardzo.- przytuliłem go mocno do siebie.
- J-Ja też...- wyszeptał nieśmiało w moje ramię.
- Kouki...- miałem zamiar znowu zasmakować różanych warg, ale kątem oka dostrzegłem drobną publikę.
- Długo jeszcze zamierzacie się tak czaić? Wyłaźcie! Wszyscy!- rozkazałem. Zza uchylonych drzwi budynku usłyszałem hałasy. Po chwili na zewnątrz wyszli prawie wszyscy zawodnicy Seirin oraz całe Pokolenie Cudów.
- Akashicchi... ty z Furihatacchi... Gratuluję!!- zawołał blondyn ocierając łzy szczęścia białą chusteczką.
- Życzę pomyślności, Akashi-kun.- skłonił się Tetsuya.
- Same geje...- mruknął Daiki drapiąc się po karku.
- Tsk... Nawet Akashi kogoś znalazł!- odezwał się Bakagami.
- Akashi-kun! To takie wspaniałe!- uśmiechnęła się Momoi.
- Tylko go nie uszkodź, nanodayo.- poprawił swoje okulary Shintarou.
- Żeby nie było żadnych niedomówień... Kouki jest mój. Spróbujcie położyć na nim palec, a wam go obetnę, zrozumiano?- wszystkich zebranych przeszedł dreszcz, po czym jednocześnie kiwnęli głowami. Zwróciłem moją uwagę na zawstydzonego szatyna.
- Widzisz? Nie musisz się już o nic martwić. Wszyscy wiedzą.- uśmiechnąłem się do niego i pogłaskałem dłonią miękkie, brązowe włosy.
- Seijuurou! Dlaczego to-?!- chłopak nie dokończył zdania, czując moje chłodne wargi na czole.
- Bo jesteś tylko i wyłącznie moim Furihatą Koukim. Nie pozwolę
nikomu mi cię odebrać...- odrzekłem wpatrując się w migdałowe tęczówki.
- Sei...- szepnął cicho. Uśmiechnąłem się i musnąłem nosem jego gorący policzek.
- Czas na mnie... Napiszę do ciebie wieczorem, zgoda?- wyszeptałem mu do ucha.
-... kocham cię.- usłyszałem, po czym brunet zerwał się biegiem w stronę kurortu, zostawiając mnie z głośnym dudnieniem w piersi, uśmiechem na ustach oraz przyjemnym ciepłem...
Dziękuję Ci,
za najwspanialsze wakacje mojego życia.
Za najpiękniejsze chwile...
Od teraz każde kolejne,
spędzimy już zawsze...
razem.
*****
Ohayo~! ;)
Może zacznę od zdjęć w poście? Rowally- moja guru art'ów z AkaFuri (jest niesamowita, desho?? *-* :O). Bez jej twórczości, nie byłoby mojej miłości do AkaFuri! <3 (znowu rymy... ^^)
Teraz czas na moją fotkę-niespodziankę!
Parę osób zastanawiało się jak wygląda/smakuje shake z arbuza...
|
Shake Joleen i Akashi-sama ^-^ |
Shake składa się z arbuza, truskawek, bananów oraz... dużej ilości cukru! <3
W smaku jest... *bierze spory łyk* obłędny! ^^
(rozwikłała się tajemnica, po co Joleen tyle słodkości! ;D)
No i mały dodatek, który wyszedł wczoraj, przy oglądaniu Junjou Romantica 3... Pomijam Takusia w przeuroczym openingu... ale to jest to, na co czekało moje kokoro całe wieki!
Widzieliście?! *o* To jest właśnie moja nadzieja!! Nadzieja, na trzeci sezon mojego najukochańszego anime!! *nosebleed*
Na koniec, dwa słowa do opowiadania...
AkaFuri!! Moje słodkie, moje najdroższe...! Nie odchodźcie...! ;_; Wakacje zresztą też! Samochody takie straszne! Nie chcę się uczyć jakie są typy świateł w aucie albo do czego służy sprzęgło!!
- Czego się tak boisz? Jeszcze nawet nie odbyłaś pierwszej lekcji...- mruczy Akashi-sama znad gazety.
- No ale to już niedługo!! A potem chwila, moment i za kółko! Doushio???- kulę się oraz kiwam z boku na bok.
- Nie mam wyboru... Pójdę z tobą.- wzdycha absolut odkładając prasę.
- E-Eh?! Przecież ty nie jesteś pełnoletni!- wołam. Seijuurou unosi jedną brew i spogląda na mnie.
- Ale mam moc Emperor Eye, skarbie.- uśmiecha się zadziornie, a ja omdlewam z nadmiaru jego perfekcyjności...
PS. Tutaj drań Mayuzumi. Joleen-san każe brać udział w ankiecie. Odmeldowuję się oraz polecam obejrzeć jakieś dobre yaoi.
Mayuzumi C.
Joleen :*